Szlachta polska XVI wieku - Andrzej Wyczański.txt

(539 KB) Pobierz
ANDRZEJ WYCZA�SKI
Szlachta polska XVI wieku

Wydawnictwo Naukowe PWN
Warszawa
2001
Projekt ok�adki Maryna Wi�niewska
Redaktor
Anna Moczar-Demko

Wst�p
Redaktor techniczny *     ,;>             ' ,   ,f  ��   (
Maria Czekaj                    '   V             \    '   *     j�
J>     �/   1,           t       . �>         i&*
Korekta                                                              s     .
Boienna Frankowska
Tytu� dotowany przez Komitet Bada� Naukowych
� Copyright
by Wydawnictwo Naukowe PWN SA
Warszawa 2001
ISBN 83-01-13411-9
Wydawnictwo Naukowe PWN SA ul. Miodowa 10, 00-251 Warszawa tel.: 69 54 321, e-mail:pwn@pwn.com.pl. www.pwn.com.pl
Wydawnictwo Naukowe PWN SA Wydanie I
Arkuszy drukarskich 16 + l ark. ii. Sk�ad i �amanie: Egraf, Warszawa Druk uko�czono w grudniu 2000 r. Druk i oprawa: GRAFMAR Sp. z o. o. 36-100 Kolbuszowa Dolna ul. Wiejska 43
fl
Pisanie o szlachcie polskiej XVI w. mo�e si� wydawa� �atwe i atrakcyjne w okresie, kiedy to po pot�piaj�cym os�dzeniu tej grupy w czasach PRL, przysz�a moda na legitymowanie si� �dobrym urodzeniem" i arystokratycznymi przodkami. Niestety, w tej mieszaninie ocen i pogl�d�w podejmowane s� (szczeg�lnie w prasie) pr�by nawi�zania do tradycji szlacheckiej nie najlepszego lotu. W poszukiwaniu barwnych wydarze� i tanich sensacji si�ga si� do zjawisk patologicznych dawnego spo�ecze�stwa szlacheckiego, podkre�laj�c jego anarchizm, wyczyny pijackie i �amanie prawa, a przy okazji dzia�ania godz�ce w innych ludzi. Takie post�powanie ma oczywi�cie star� tradycj� � wystarczy przypomnie� Prawem i lewem W�adys�awa �ozi�skiego, obraz dawnej, g��wnie siedemnastowiecznej Polski i jej spo�eczno�ci szlacheckiej, tworzony na podstawie lektury akt s�dowych kryminalnej proweniencji. Wyobra�my sobie jednak opis obecnej Polski sporz�dzony na bazie kronik policyjnych i s�dowych, obraz z�o�ony z morderstw, gwa�t�w, kradzie�y, k�amstw, oszustw i korupcji. W�tpi�, czy uznaliby�my taki wizerunek za prawdziwy. A przecie� cz�sto w�a�nie czytamy o szlachcie dawnych czas�w jako awanturnikach, pijakach i zdziercach.
Celem niniejszej pracy nie jest oczywi�cie odwr�cenie tego obrazu, pokazywanie szlachty jako bohaterskich i pobo�nych rycerzy bez skazy, obro�c�w ca�ego chrze�cija�stwa i opiekun�w wd�w i sierot, ofiarnych i bezinteresownych, wzi�tych niemal �ywcem z kart Trylogii Henryka Sienkiewicza. Trylogia wprawdzie opowiada�a o zupe�nie innych czasach, mo�na powiedzie� - - o zupe�nie innej szlachcie, ale talent pisarski Sienkiewicza i jego wyczucie kompleks�w i marze� wsp�czesnego mu spo�ecze�stwa okaza�y si� tak silne, �e do dzi� postaci wykreowane przez wielkiego pisarza przys�aniaj� nam prawdziwy obraz szlachty, i to obraz
szeroki, obejmuj�cy jej dzieje od XVI do XVIII w. w��cznie. Takie jest nie tylko dominuj�ce odczucie spo�eczne, ale niekiedy r�wnie� spojrzenie zawodowych historyk�w, kt�rzy nie potrafili przezwyci�y� fascynacji i wp�ywu artystycznej wizji wybitnego pisarza.
Nasza ksi��ka pragnie unikn�� wp�ywu tej atrakcyjnej wizji literackiej. Nie dlatego, �e skupia si� na innym okresie, ale przede wszystkim dlatego, �e przedstawia inny wizerunek szlachty. Chodzi nam nie o t� bohatersk� (cho� nie zawsze), ale politycznie ma�o odpowiedzialn�, gospodarczo za� i kulturalnie wr�cz niedojrza�� szlacht�, poniewa� tak� ona nigdy w rzeczywisto�ci nie by�a. Zale�y nam na przekazaniu prawdziwego obrazu szlachty, kt�ra kszta�towa�a si� w sensie jednostkowym i spo�ecznym w XVI stuleciu, kt�ra dzia�a�a w dziedzinie gospodarki, administracji, kultury, a przede wszystkim polityki. Sfera dzia�alno�ci politycznej jest chyba najbardziej ciekawa i pouczaj�ca, cho� trudno j� oddzieli� od innych dziedzin �wczesnej aktywno�ci szlacheckiej.
Wiek XVI w Polsce by� okresem szczeg�lnie wa�nym dla szlachty, cho� niew�tpliwie nie tylko w naszym kraju warto �ledzi� losy tego stanu; r�wnie ciekawe mog� by� spostrze�enia dotycz�ce szlachty innych kraj�w. W Polsce w tym stuleciu obserwujemy wiele kolejnych faz dojrzewania spo�eczno-gospodarczego, kulturalnego, wreszcie politycznego szlachty. To proces stosunkowo kr�tki, obejmuj�cy 2-3 pokolenia. Polega� na przechodzeniu od biednych, nader ciemnych jeszcze, politycznie zdezorientowanych grup szlacheckich do bogac�cych si� i kulturalnych warstw szlachty w drugiej po�owie stulecia. Zmiany te obj�y wszystkich, od kulturalnie zap�nionych grup spo�ecznych do licznych uczestnik�w staropolskiej elity umys�owej, w szczeg�lno�ci literackiej, tej doby. Poza tym droga ta prowadzi od naiwnych politycznie, negatywnie nastawionych, sk�onnych do nieprzemy�lanych odruch�w przedstawicieli szlachty, do �wiadomego swych cel�w i potrafi�cego je realizowa� stronnictwa egzekucyjnego. By� to wi�c okres wielkich przemian wewn�trznych � gospodarczych, spo�ecznych, kulturalnych, a przede wszystkim politycznych � kt�re doprowadzi�y do budowy pa�stwa, nazwanego p�niej Rzecz�po-spolit� szlacheck�. O tym b�dzie ta ksi��ka, staraj�ca si� wyt�umaczy�, w jaki spos�b dosz�o do owego awansu szlachty i jakie by�y jego bezpo�rednie skutki w r�nych dziedzinach �wczesnego �ycia, zw�aszcza politycznego.
Koncepcja tej ksi��ki powsta�a do�� niespodziewanie. Od kilkudziesi�ciu lat starali�my si� z r�nych stron bada� �wczesn� Rzeczpospolit�, a przede wszystkim jej zachodni� cz��, czyli Koron�. W obrazie Korony co pewien czas pojawia�a si� szlachta jako przedmiot naszych obserwacji gospodarczych, spo�ecznych, politycznych i kulturalnych. Zebranie tych, w r�nych latach poczynionych studi�w i opublikowanych tekst�w, przyczyni�o si� � to znaczy ich tre��, a nie sam tekst � do powstania du�ej cz�ci obecnej ksi��ki. S� to z jednej strony cenne dla nas ustalenia, przemy�lenia i wnioski, z drugiej materia� do nowych pomys��w i nowych refleksji.
Autor nie lubi powtarza� kwestii ju� poznanych i zapisanych, cz�sto ma jednak ochot� jeszcze raz na nie spojrze� pod nieco innym k�tem. Zwykle nie oznacza to, �e dawniejsze badania sta�y si� przestarza�e lub w jakim� stopniu nieaktualne, raczej to my w miar� up�ywu lat si� zmieniamy. Przybywaj� nam bowiem nowe do�wiadczenia, spo�eczne i naukowe, a jednocze�nie pojawiaj� si� nowe pytania, nowe zainteresowania. W rezultacie, gdy wracamy do prac o szlachcie, kt�re sami pisali�my wiele lat temu, zawarty w nich materia� nabiera innej barwy, inne ni� wcze�niej wykorzystane fragmenty wydaj� si� bardziej istotne, ciekawsze, zach�caj�ce do my�lenia.
Powy�sze uwagi nie upowa�niaj� oczywi�cie do stwierdzenia � pragn� to wyra�nie zaznaczy� � �e chcia�bym odwo�a� albo wykre�li� co� z dawniejszych prac jako obecnie nieaktualnych �wiatopogl�dowo, a nawet politycznie. Daleki jestem od takiej postawy. Powodem zmian jest rozw�j nauki, a w rezultacie i rozw�j nas samych. Dlatego og�lne wnioski tej ksi��ki nie odbiegaj� od dawnych podstawowych stwierdze� b�d� ustale�, cho� nieraz je modyfikuj� i wzbogacaj�. Daje to w pewnym stopniu mo�liwo�� krytycznego podej�cia do dawnych ustale�, jednocze�nie za� do pewniejszego pojmowania przesz�o�ci, a przede wszystkim zrozumienia dawnych ludzi i � co najtrudniejsze � ich sposobu my�lenia. Bohaterami tej ksi��ki s� przedstawiciele szlachty, ale niejako poj�cia lub symbole, lecz �ywi ludzie, postaci, kt�re czego� si� ucz�, do czego� d���, w jaki� spos�b dzia�aj� i na czym� im w tych dzia�aniach zale�y. Je�li zdo�amy wsp�lnie, pisz�cy i czytaj�cy te strony, pozna� i wyt�umaczy� ich my�li i dzia�ania, b�dzie to nasze wsp�lne, wielkie osi�gni�cie.
Przyzwyczaili�my si� ka�d� wi�ksz� prac�, ka�d� ksi��k� rozpoczyna� od przedstawienia stanu bada�. Chcieliby�my przy tym, aby ta ksi��ka,
maj�c mo�liwie pe�n� warto�� naukow�, by�a r�wnocze�nie przyst�pna. Nie wydaje si� nam bowiem, aby naukowo�� musia�a si� ��czy� ze s�abym odbiorem czytelniczym, a ksi��ka �atwa w odbiorze traci�a walory naukowe. Chcemy post�powa� inaczej. Chcemy pokazywa� czytelnikowi te elementy materia�u �r�d�owego, kt�re s� szczeg�lnie wa�ne, prowadzi� go tokiem naszego rozumowania, nie ukrywaj�c innych, mo�liwych wyja�nie� albo nasuwaj�cych si� w�tpliwo�ci. Logiczny tok my�lenia stanowi bowiem lepsze kryterium pracy naukowej, ni� wyszukana terminologia, przesadna argumentacja i prze�adowane przypisy, a nawet usilne d��enia do ostatecznych ustale�, kt�rych przysz�e badania nie mog�yby obali�. S� to wszystko z�udzenia, gdy� nauka rozwija si� w�a�nie w wyniku przeczenia, dzi�ki lepszej interpretacji nowego, a nawet tego samego materia�u �r�d�owego i przez jej logiczne uzasadnienia. Je�li za� nasze ustalenia wywo�aj� sprzeciw i doprowadz� do nowych, lepszych, pewniejszych ustale�, to w �a�cuchu post�pu naukowego jej rola b�dzie spe�niona.
Kiedy o tym mowa, nasuwa si� pytanie, czy mamy przed sob� prac� tzw. �r�d�ow�, opart� bezpo�rednio na materia�ach �wczesnych i ich interpretacji, czy te� syntetyzuj�c�, kt�ra korzysta g��wnie z cudzych i w�asnych autorskich ustale� wcze�niejszych, bez si�gania do �r�de�. Taki podzia� w przypadku tej ksi��ki nie by�by trafny. Tam, gdzie obraz przesz�o�ci jest lepiej poznany w wyniku dotychczasowych bada�, mo�na nie si�ga� do �r�de�. Jednocze�nie, jak wskazywali�my, du�o o szlachcie pisano, lecz ustalono naprawd� ma�o i cz�ste odwo�ywanie si� do �r�de� b�dzie nie tylko po�yteczne, ale wr�cz konieczne. Mo�e to skomplikuje zaklasyfikowanie tej pracy, ale nie b�dzie dla niej szkodliwe, a o to nam przecie� chodzi. Konsekwencj� tego stanowiska jest brak przypis�w autorskich i wykazu wykorzystanych �r�de�. Specjalista �atwo je odnajdzie, np. w innych naszych pracach, a ka�dy czytelnik zapewne zadowoli si� wybran� bibliografi� na ko�cu ksi��ki. Ksi��k� wszak napisa�em na w�asn� odpowiedzialno�� i nie chcia�bym zas�ania� si� w swych twierdzeniach obcym autorytetem i cudzymi pracami.
Gdy m�wimy o owym �a�cuchu ustale� naukowych, powraca znowu kwestia dawniejszych opracowa�, wcze�niejszych ogniw, kt�re nale�y wymieni�, aby niejako sp�aci� d�ug wobec tych badaczy, kt�rzy swymi osi�gni�ciami u�atwili nam obecne za...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin