Włodawiec Bogusław - Czym jest wybaczanie.doc

(172 KB) Pobierz
Włodawiec Bogusław - Czym jest wybaczanie

Włodawiec Bogusław - Czym jest wybaczanie?

 

 

Ćwiczenie

 

Sprawdź, czy masz osobiste powody, by zainteresować się zagadnieniem wybaczania. Na kartce papieru zrób w punktach listę doznanych krzywd. Istotne mogą być zarówno krzywdy doznane od innych ludzi, jak i wyrządzone sobie samemu (niektórzy ludzie stwierdzają bowiem, że największą krzywdę zrobili sobie sami). Długość listy jest sprawą dowolną - może ona liczyć od kilku do kilkunastu pozycji. Poszczególne pozycje powinny być ujęte w sposób lakoniczny - każdy punkt powinien być wyrażony w najwyżej kilku słowach (np. „przemoc ze strony ojca w dzieciństwie”, „opuszczenie przez matkę”, „zawód ze strony przyjaciela”). Nie chodzi tu bowiem o szczegółowe opisy krzywd, lecz tylko o ich przypomnienie, wyliczenie i subiektywną ocenę ich wagi.

 

Następnie każdemu punkowi przypisz pewną liczbę na skali od 1-10, w zależności od subiektywnego znaczenia danej krzywdy dla Ciebie. Jeśli krzywda była dla Ciebie bardzo ciężka, wpisz liczby między 7-10 (gdzie "10" oznacza najcięższe krzywdy), jeśli znaczenie krzywdy oceniasz średnio, wpisz liczbę między 4-6, zaś jeśli krzywda była mała, wpisz liczbę między 1-3. Natomiast wszędzie tam, gdzie wybaczyłeś krzywdę, wpisz liczbę „0”, niezależnie od tego, jak ciężka to była krzywda.

 

W kolejnym kroku podsumuj uzyskaną liczbę punków. Uzyskany wynik zamień na kilogramy i narysuj schematycznie samego siebie z odpowiednim obciążeniem. Wykorzystaj do tego plecaki ze stelażem, torby „jamnik” i reklamówki (gdzie plecak ze stelażem waży 20 kg, torba „jamnik” - 10 kg, a reklamówka - 5 kg.).

 

Rysunek obok zrobił Michał, który uzyskał wynik 55 kilogramów. Potrzebował zatem dwóch plecaków ze stelażem po 20 kg, jednej torby "jamnik" o wadze 10 kg oraz jednej reklamówki o wadze 5 kg.

 

Z kolei Joanna potrzebowała aż 6-ciu plecaków ze stelażem, umieszczonych jeden na drugim, by unieść swoje 120 kg doznanych krzywd.

 

       

 

 

 

 

Po narysowaniu samego siebie z odpowiednim obciążeniem przypatrz się swojemu rysunkowi i spróbuj wyobrazić sobie, jak się czuje osoba, która codziennie musi nosić taki ciężar. Ani na chwilę nie może go z siebie zdjąć. Z takim obciążeniem siedzi, śpi, je, chodzi do pracy lub do szkoły, czy próbuje wypoczywać...

 

Wyobraź sobie, że to właśnie Ty nosisz codziennie taki ciężar. Tak się już do tego przyzwyczaiłeś, że nawet nie jesteś tego świadomy na codzień. Odczuwasz dyskomfort, ale nie bardzo wiesz, skąd on się wziął, czemu ciągle jesteś rozdrażniony, poirytowany, czy przygnębiony. Może wydawać Ci się normalne, że jest Ci tak ciężko... Może powtarzasz sobie zdania w rodzaju „życie jest ciężkie” i sam już w to uwierzyłeś...

 

Jerzy Mellibruda w książce „Pułapka nie wybaczonej krzywdy” zwraca uwagę, że osoby skrzywdzone często cierpią podwójnie - raz z powodu krzywdy, jaka ich spotkała, drugi raz - z powodu urazy, pielęgnowanej później przez długie lata. W ten sposób doznana krzywda ciąży im nieraz przez wiele lat. Tego ciężaru można się jednak pozbyć. Sposobem na to jest wybaczenie.

 

Czym jest wybaczenie?

 

Ludziom jest trudno wybaczać, gdyż mają fałszywe wyobrażenia na ten temat - często nie rozumieją, czym jest, a czym nie jest wybaczenie. Wówczas niechęć lub obawa wobec błędnie rozumianego „wybaczenia” może być uzasadniona - rzeczywiście fałszywie rozumiane „wybaczenie” mogłoby przynieść dalsze szkody dla osoby wybaczającej. Rozróżnienie między tym, czym jest, a czym nie jest wybaczanie, ilustruje poniższa tabela:

 

Czym jest, a czym nie jest wybaczenie?

„wybaczyć” nie oznacza:

„wybaczyć” oznacza:

·     zapomnieć

·     zrozumieć

·     usprawiedliwić

·     udawać, że nic się nie stało

·     zbagatelizować krzywdę

·     znów zaufać

·     zaprzyjaźnić się

·     być blisko z osobą, która nas skrzywdziła

·     zrobić niezasłużony prezent sprawcy krzywdy

·     zrezygnować ze sprawiedliwej kary

·     zrezygnować z obrony przed ponownymi krzywdami

·       zrezygnować z pielęgnowania urazy

·       zrezygnować z zemsty (w tym karania samego siebie)

·       zrezygnować z "drewnianej nogi"

·       pogodzić się z tym, że nie będzie rekompensaty za doznane krzywdy

·       pogodzić się z tym miejscem w życiu, w którym jest się teraz

 

Poszczególne punkty zawarte w tabeli wymagają bardziej szczegółowego wyjaśnienia.

Nie zapominaj

 

Wybaczyć nie oznacza - zapomnieć. Przeciwnie - niczego nie zapominamy. Wszelkie zdarzenia z naszego życia, także doznane krzywdy, są cennym życiowym doświadczeniem. Nie warto zapominać lekcji, jakich udziela nam życie. Także doznane krzywdy uczą nas czegoś o świecie, o innych ludziach, o nas samych. Uczą, jakich sytuacji i jakich ludzi lepiej unikać, na co należy uważać, żeby uchronić się przed ponowną krzywdą. Nie warto więc niczego zapominać, gdyż wówczas bylibyśmy bardziej narażeni na podobne krzywdy w przyszłości ze strony tej samej osoby, bądź podobnych osób. Chodzi tylko o to, by pamięć o doznanej krzywdzie przestała boleć.

 

Nie musisz zrozumieć

 

Zrozumienie, czym kierował się sprawca krzywdy, może zaspokoić Twoją ciekawość i być cenną lekcją na przyszłość. Niekiedy zrozumienie może też ułatwić Ci wybaczenie. Ale może też utrudnić - ludzie niekiedy bowiem kierują się negatywnymi intencjami, bądź robią coś złego zupełnie bezmyślnie i bezinteresownie. Wówczas świadomość tego faktu raczej nie ułatwi Ci wybaczenia. Jednak zrozumienie i wybaczenie to dwie różne sprawy, które nie muszą iść w parze. Nie musisz zrozumieć różnych, pokrętnych motywów, dla których ktoś Cię skrzywdził. Możesz przebaczyć nawet wtedy, gdy nigdy nie zrozumiesz, dlaczego to zrobił.

 

Nie musisz znaleźć usprawiedliwienia

 

Niektóre osoby, rozumiejąc motywy sprawcy, starają się go usprawiedliwić, na siłę wynajdując okoliczności łagodzące, np.: „on sam był nieraz skrzywdzony i nauczył się tak funkcjonować”. Człowiek jednak ma wolną wolę i na ogół nie jest przymuszany do krzywdzenia innych. Wybaczanie nie wymaga usprawiedliwiania, ani zdejmowania z kogoś jego osobistej odpowiedzialności za to, co zrobił. Są też krzywdy, dla których nie da się znaleźć żadnego, rozsądnego usprawiedliwienia i mimo to je również można wybaczyć.

 

Nie udawaj, że nic się nie stało

 

Jeśli ktoś przez nieuwagę lekko potrąci Cię w tramwaju i przeprosi, możesz z uprzejmości odpowiedzieć: „nic się nie stało”. Jeśli jednak parasolem wybije Ci oko, nie powiesz wtedy „nic nie szkodzi, mam drugie”.

 

Wybaczenie nie polega na pomniejszaniu znaczenia krzywdy, bagatelizowaniu jej, czy wręcz udawaniu przed samym sobą, że żadna krzywda nie miała miejsca. Masz prawo do bólu, rozgoryczenia, poczucia krzywdy, chodzi tylko o to, by odreagować te uczucia i pozwolić im ustąpić, by nie pozostały w Tobie do końca życia.

 

Udawanie, że nic się nie stało, może doraźnie pomóc poradzić sobie z urazą i poczuciem krzywdy, ale grozi tym, że w przyszłości Ty mógłbyś w ten sam sposób krzywdzić innych ludzi, w przekonaniu, że nic złego się nie dzieje.

 

Nie bagatelizuj

 

Z tych samych powodów, nie należy bagatelizować doznanej krzywdy (ani jej nie wyolbrzymiać). Staraj się widzieć ją we właściwych proporcjach.

 

Nie musisz ponownie zaufać

 

Kolega Mateusza, Łukasz pożyczył od niego 100 zł, obiecując, że odda za tydzień. Jednak nie zrobił tego w tym terminie. Mateusz się upominał kilka razy, ale nie przyniosło to żadnych efektów. Łukasz początkowo się wykręcał, a następnie zaczął unikać Mateusza. Mateusz po jakimś czasie pogodził się ze stratą pieniędzy. Nie obraził się na kolegę. Gdy spotykał go na mieście, nie przechodził na drugą stronę ulicy, aby tylko nie podać mu ręki. Spotykając go przypadkowo, rozmawiał z nim zwyczajnie. Kiedy jednak Łukasz ponownie poprosił go o pożyczkę, obiecując, że tym razem odda mu 200 zł, Mateusz nie zgodził się. Z uśmiechem odmówił kolejnej pożyczki, wyjaśniając, że nie ma już do niego zaufania.

 

Wybaczenie może się wiązać z ponownym zaufaniem, ale nie musi. Można wybaczyć przyjacielowi, który zrobił nam jakąś krzywdę przez nieuwagę, bez złych intencji i można zaufać mu ponownie - ale też można nie łączyć tych dwóch rzeczy. Można równie dobrze wybaczyć i nie zaufać.

 

Niekiedy spotykamy ludzi, którzy z różnych powodów nie zasługują na zaufanie. Ponowne zaufanie im, gdy już się tego o nich nauczyliśmy, byłoby nierozsądne. Dlatego nie jest konieczne łączenie wybaczania z zaufaniem, gdyż są to dwie różne sprawy, które wprawdzie mogą iść w parze, ale nie muszą.

 

Nie musisz się zaprzyjaźniać

 

Niektóre osoby wyobrażają sobie, że wybaczenie wiąże się z koniecznością zaprzyjaźnienia z osobą, która kiedyś ich skrzywdziła. Nie mają zaś ochoty na zaprzyjaźnianie się z nią, co może utrudniać im wybaczenie. Tymczasem wybaczenie nie musi mieć nic wspólnego z przyjaźnią - przyjaciele to dla nas ważne osoby, wybaczamy zaś niekiedy ludziom, którzy nigdy nie byli i być może nigdy nie staną się dla nas ważni.

 

Agnieszka została kiedyś wulgarnie potraktowana przez pijanego sąsiada. Nigdy jej za to nie przeprosił, choć na trzeźwo z reguły zachowywał się wobec niej poprawnie. Agnieszka wybaczyła sąsiadowi jego zachowanie, ale od tej pory trzymała się od niego na dystans, uznając, że tak będzie dla niej bezpieczniej. Nie chciała utrzymywać bliższej znajomości z osobą wulgarną i nadużywającą alkoholu, gdyż ma zwyczaj starannie dobierać sobie przyjaciół.

 

Nie musisz być blisko

 

Zdarza się, że osoby skrzywdzone przez rodziców w dzieciństwie, wybaczając im mają nadzieję na zyskanie poczucia bliskości z nimi. Niekiedy rzeczywiście się tak dzieje, zwłaszcza tam, gdzie rodzice są otwarci na bliskość z dzieckiem i sami zabiegają o nią.

 

Karolina wychowywała się w rodzinie alkoholowej. Choć ojciec przestał pić, gdy była nastolatką, ciągle miała w pamięci awantury, jakie wywoływał, gdy wracał do domu pijany. Pamiętała wstyd wobec rówieśników, którzy widzieli jej pijanego ojca. Mimo, że ojciec po terapii odwykowej zaczął zabiegać o nią, próbując wynagrodzić jej brak zainteresowania w dzieciństwie, Karolina dystansowała się od ojca. Jego zachowania po alkoholu w przeszłości były tematem tabu - on bał się o to pytać, obawiając się tego, co mógłby usłyszeć, ona bała się jego reakcji i swoich łez. Dopiero pod wpływem terapii DDA odważyła się wykrzyczeć mu, jak się czuła jako dziecko. Ojciec spokojnie przyjął to, co usłyszał, choć nie było to dla niego łatwe: nie zaprzeczał, nie przerywał Karolinie, nie próbował wzbudzać w niej poczucia winy, nie wpadł w rozpacz, ani nie poszedł pić. Ułatwiło to bardzo Karolinie nie tylko wybaczenie mu, ale także zbliżenie się do niego, gdy jej negatywne uczucia opadły. Po kilku dniach pojawiły się w niej pozytywne odczucia wobec niego, wdzięczność za to, co było dobre, miłość i chęć zbliżenia się do niego. Przestała go odtrącać i w rezultacie zbliżyli się do siebie.

 

Jeśli druga strona zabiega o bliskość, wyjaśnienie sobie tego, co dzieli i wybaczenie ułatwia odzyskanie bliskości. Brak wybaczenia sprawia natomiast, że bliskość jest niemożliwa. Nie oznacza to jednak, że każde wybaczenie automatycznie owocuje poczuciem bliskości z osobą, która nas skrzywdziła. Zdarza się też, że pomimo wybaczenia bliskość nadal jest niemożliwa.

 

Klaudia wybaczyła swojej matce negatywne uwagi na swój temat, brak czułości, wyśmiewanie i wyzwiska. Wybaczyła jej, że ilekroć otwierała się przed nią, matka reagowała jakąś złośliwą uwagą, jakby celowo chciała córce sprawić ból. Klaudia miała nadzieję, że wybaczenie zbliży ją do matki, gdyż bardzo brakowało jej matczynej bliskości w dzieciństwie, lecz spotkało ją rozczarowanie. Wprawdzie wybaczając, Klaudia uwolniła się od urazy i nienawiści do matki, ale matka nic nie zmieniła się w ciągu tych lat, gdy Klaudia stawała się dojrzałą kobietą. Próbując ponownie zbliżyć się do matki, Klaudia przekonała się, że matka nadal jest tą samą, toksyczną osobą, od której lepiej trzymać się z daleka. Klaudia przyjęła to do wiadomości, choć było to dla niej przykre. Nie zdecydowała się na zerwanie wszelkich kontaktów z matką, uznając, że rodziny się nie wybiera. Zdecydowała się natomiast utrzymywać z nią powierzchowny kontakt, bliskości szukając gdzie indziej.

 

Wybaczenie nie jest niezasłużonym prezentem dla sprawcy

 

Wielu osobom wybaczenie kojarzy się z niezasłużonym prezentem dla osoby, która ich skrzywdziła. Tymczasem sprawca krzywdy często wcale nie przeprosił, nie okazał skruchy i w żaden sposób nie wydaje się zainteresowany uzyskaniem wybaczenia. Inni z kolei czują się zobowiązani do wybaczenia z powodów religijnych, choć wcale nie mają na to ochoty. Można jednakże wybaczać z czysto egoistycznych pobudek - po to, żeby nam było lżej, pomimo, że sprawca krzywdy nie zasłużył na wybaczenie.

 

Patrycja wybaczyła swojej przyjaciółce Kamili, która odbiła jej chłopaka, pomimo, że Kamila nie zabiegała o wybaczenie. Przeciwnie, Kamila w ogóle nie interesowała się uczuciami Patrycji po tym, jak ją skrzywdziła. Z tego powodu Patrycji było trudno wybaczyć Kamili, uważała bowiem, że ta na to nie zasłużyła. Jak długo Patrycja rozumiała wybaczenie jako niezasłużony prezent dla Kamili, tak długo nie chciała tego dla niej zrobić. Patrycja zdecydowała się na wybaczenie dopiero po tym, jak zobaczyła w tym własny interes. Dostrzegła, że pielęgnowanie urazy ją męczy i utrudnia nawiązywanie nowych przyjaźni z koleżankami. Zrobiła to dla siebie, po to, by odczuć ulgę. To, co czuje Kamila po rozpadzie ich przyjaźni, przestało Patrycję interesować.

 

Fakt, że sprawca nie zasługuje na wybaczenie, nie musi być przeszkodą. Dla osób wierzących pomocna może być świadomość, że nikt z nas nie zasługuje na wybaczenie, a mimo to Bóg oferuje je nam za nic. Jeśli On wybacza nam, choć na to nie zasługujemy, może to być dobrym powodem, by w podobny sposób spróbować wybaczać ludziom, którzy nas skrzywdzili. Przykład Patrycji pokazuje natomiast, że równie dobrze można skutecznie wybaczać nie tylko z chrześcijańskich, ale także z czysto egoistycznych pobudek - na przykład po to, by nie zaprzątać sobie dłużej głowy poczuciem krzywdy i mieć szczęśliwe życie. Wybaczając, robimy przede wszystkim prezent samemu sobie.

 

Nie musisz rezygnować ze sprawiedliwej kary

 

Papież Jan Paweł II spotkał się w więzieniu ze swoim niedoszłym zabójcą, Ali Agcą. Wybaczył mu zamach na swoje życie. Jednak Ali Agca nie został ułaskawiony. Zamachowiec został skazany przez sąd na wiele lat więzienia i musiał odsiedzieć swój wyrok.

 

Wybaczenie zatem nie musi oznaczać rezygnacji ze sprawiedliwej kary dla sprawcy krzywdy. Wychowawcy, nawet gdy natychmiast wybaczają dziecku jego przewinienia, mimo to stawiają je na kilka minut do kąta, by w ten sposób zniechęcić je do niewłaściwego zachowania i dać sygnał innym dzieciom, że niewłaściwe zachowanie się nie opłaca. Kara spełnia bowiem niekiedy ważne funkcje wychowawcze i prewencyjne.

 

Broń się, gdy ktoś próbuje Cię skrzywdzić

 

Wybaczanie odnosi się do przeszłości, której się nie da już zmienić, a do nie teraźniejszości, na którą nadal mamy wpływ. W sytuacji, gdy ktoś próbuje Cię skrzywdzić, staraj się bronić. Prawo dopuszcza nawet pozbawienie życia napastnika w sytuacji zagrożenia Twojego życia, w ramach tzw. obrony koniecznej. W momencie napaści nie czas myśleć o wybaczeniu, gdyż może to odebrać Ci determinację potrzebną do obrony. Pierwszym Twoim obowiązkiem jest wówczas zadbać o siebie i o swoje bezpieczeństwo.

 

Jeśli jednak zagrożenie należy już do przeszłości, a Ty poniosłeś jakąś krzywdę, można wtedy pomyśleć o jej wybaczeniu. Przeszłości nie da się bowiem już zmienić. Jedyne, co można zrobić z przeszłością, to wyciągnąć wnioski na przyszłość (co można zrobić, by więcej do tego nie dopuścić) i wybaczyć wyrządzoną wówczas krzywdę, by móc skupić się na aktualnym życiu i planach na przyszłość.

 

Wybaczenie nie daje gwarancji, że osoba, która nas skrzywdziła, nie spróbuje uczynić tego ponownie. Wybaczenie nie oznacza zatem rezygnacji z obrony, gdyby sprawca znów zechciał wyrządzić nam krzywdę. Dlatego wybaczając, nie zapominamy krzywd, by bogatsi o to doświadczenie już więcej na to nie pozwolić. Z przeszłości wyciągamy wnioski na przyszłość, by skutecznie bronić się w teraźniejszości.

 

Klaudia wybaczyła toksycznej matce krzywdy z dzieciństwa. Nadal utrzymuje kontakty z matką. Spotykają się z okazji świąt i rodzinnych uroczystości. Nie ma między nimi bliskiej zażyłości, gdyż Klaudia przekonała się, że matka nadal próbuje ją ranić. Jednak Klaudia nie pozwala się już krzywdzić. Asertywnie reaguje na złośliwości matki, ucina próby rozmowy na tematy, których nie chce z matką poruszać. Protestuje, gdy matka próbuje ją obrażać. Rozłącza się, gdy matka podnosi na nią głos przez telefon.

 

Zrezygnuj z pielęgnowania urazy

 

Uraza jest naturalnym uczuciem, gdy ktoś zrobi nam krzywdę. Ze swej natury wszystkie uczucia są zmienne jak pogoda, pojawiają się i znikają. Jak wszystkie uczucia, także i uraza na ogół w naturalny sposób znika po pewnym czasie. Jednakże, podobnie jak można w sobie pielęgnować inne uczucia, np. uczucie miłości, wdzięczności, czy rozpaczy (np. po stracie kogoś bliskiego), tak samo część osób pielęgnuje w sobie urazę, nie dopuszczając do jej zniknięcia. Rozpamiętując krzywdę i jej konsekwencje ciągnące się do dziś, ciągle na nowo przeżywają cierpienie z nią związane. Pielęgnowanie urazy bowiem często ma swoje ukryte motywy - daje energię do zemsty i jest dobrym uzasadnieniem do czerpania psychologicznych korzyści z pozostawania w roli ofiary.

 

Zrezygnuj z zemsty

 

Pragnienie zemsty, doprowadzenia do tego, by sprawca poczuł się kiedyś tak samo jak ofiara i zrozumiał, co złego zrobił - jest naturalnym odruchem u wielu osób. Wynika często z pragnienia sprawiedliwości, by każda krzywda została ukarana, a wszystkie rachunki wyrównane. Niestety, taki idealny stan nie jest możliwy na tym świecie. Tylko w bajkach zło zawsze zostaje w końcu ukarane, a dobro - nagrodzone. W realnym świecie często zdarza się inaczej, a my rzadko kiedy mamy władzę sędziego, pozwalającą nam osądzić winnego i wymierzyć sprawiedliwą karę. Niekiedy mamy po swojej stronie wymiar sprawiedliwości, niemniej jest też wiele takich przewin, których prawo nie przewiduje i którymi prokurator się nie zainteresuje.

 

Żeby móc się zemścić, wyrównać rachunki, doprowadzić do tego, by sprawca poczuł się tak samo, jak my kiedyś - trzeba czasem poczekać na okazję do zemsty. Oczekiwanie na taką okazję może nieraz trwać wiele lat. Żeby nie przeoczyć nadarzającej się okazji i żeby mieć wówczas energię potrzebną do wymierzenia kary, trzeba nieraz przez wiele lat pielęgnować urazę. W przeciwnym wypadku człowiek byłby raczej skoncentrowany na swoim życiu i swoim szczęściu - myślałby raczej o tym, co zrobić, by był szczęśliwy. Zemsta wymaga natomiast koncentracji raczej na tym, co zrobić, by zaszkodzić komuś innemu. Człowiek skoncentrowany na swoim szczęściu mógłby nie zauważyć nadarzającej się okazji do zemsty, a nawet, gdyby ją zauważył, być może nie chciałoby mu się poświęcać swojego cennego czasu na szkodzenie innemu. Nie miałby dość energii, by się tym zająć, gdyż zainwestował już swoją energię gdzie indziej - w budowanie swojego szczęśliwego życia. Dlatego osobom mściwym tak potrzebne jest pielęgnowanie urazy - uraza bowiem daje im energię do zemsty, gdy tylko nadarzy się odpowiednia okazja. Uraza sprawia, że nie przeoczą okazji, cierpliwie czekając na nią przez wiele lat.

 

Cierpliwe czekanie na okazję do zemsty i podsycanie urazy, by nie zgasła, ma jednak wiele wad, które stawiają pod znakiem zapytania opłacalność takiej postawy. Po pierwsze - uraza męczy. Człowiek, który sam skazuje się na długotrwałe przeżywanie negatywnych uczuć, staje się zgorzkniały i nieszczęśliwy. Niesie niewygodny ciężar (jak to przedstawił Michał na swoim rysunku), który uniemożliwia mu zwyczajne cieszenie się życiem. Ciągle przeżywana uraza negatywnie odbija się na wszystkich relacjach z ludźmi. Po drugie - nie ma pewności, czy taka inwestycja swojej energii przyniesie oczekiwane rezultaty. Być może np. po 20 latach nadarzy się okazja do zemsty i będzie można wyładować całą swoją złość na sprawcy. Równie dobrze jednak okazja do zemsty może się nigdy nie nadarzyć, a człowiek bezskutecznie będzie pielęgnował urazę, mszcząc się za swoją krzywdę na swoich bliskich bądź na przypadkowych osobach. Wiele lat dźwigania ciężkiego plecaka pełnego urazy może okazać się wówczas zupełnie bezcelowe, przynosząc tylko dodatkowe szkody skrzywdzonej osobie i otoczeniu.

 

Przyjaciel Konrada, Jacek, uwiódł kiedyś jego żonę. Konrad rozstał się z żoną, nie wybaczył także Jackowi doznanej krzywdy. Po latach, podczas zajęć grupy terapeutycznej reagował wrogością wobec innego pacjenta o imieniu Jacek. Krytykował jego wypowiedzi, zarzucał mu fałszywość, bywał wobec niego złośliwy. Dopiero po pewnym czasie zorientował się, że negatywne emocje, jakie przeżywa wobec kolegi z grupy, tak naprawdę adresowane są do innego Jacka.

 

Trzeba też wspomnieć, że często spotykaną formą zemsty jest niszczenie samego siebie, pod hasłem „zobaczcie, do czego mnie doprowadziliście”, czy „będziecie musieli patrzeć, jak bardzo przez was cierpię”. Tego rodzaju forma zemsty często wybierana jest w rozgrywkach między rodzicami a dziećmi, na zasadzie: "na złość mamie odmrożę sobie uszy".

 

Ewa miała zaborczą matkę, która podejmowała za nią wszystkie decyzje, nie licząc się z pragnieniami córki. Matka zdecydowała o kierunku studiów Ewy i o tym, jaką pracę powinna podjąć po studiach, gdzie mieszkać i z kim się spotykać. Ewa bała się przeciwstawić matce. Bała się także samodzielnego życia na własny rachunek, gdyż rodzice zapewniali jej komfort materialny. Podporządkowała się więc matce, zarazem skrycie sabotując jej wszystkie decyzje. Wpadła w depresję, zamęczając matkę ciągłym narzekaniem na to, jak bardzo jest nieszczęśliwa. Zadręczała matkę opowiadaniem, jak kiepsko radzi sobie w pracy i że na pewno zostanie z niej wyrzucona. Wmawiała sobie, że jest brzydka i że nikt jej nie zechce, aby ukarać matkę za ingerowanie w jej znajomości i by matka musiała cierpieć powodu tego, że jej córka nie ułożyła sobie życia.

 

Zrezygnuj z „drewnianej nogi”

 

Eric Berne w książce „W co grają ludzie” opisuje grę w „drewnianą nogę”. Gra polega na tym, że osoba posiadająca jakąś ułomność, jakieś realne lub wyimaginowane ograniczenie, wykorzystuje je jako usprawiedliwienie dla rezygnacji ze swoich ambicji, braku odwagi do podejmowania wyzwań, czy wręcz lenistwa.

 

Otoczenie obniża swoje wymagania wobec osoby posiadającej drewnianą nogę, dla wszystkich jest bowiem oczywiste, że kaleka nie zostanie mistrzem tańca ani wybitnym piłkarzem. Są jednak ludzie, którzy pomimo drewnianej nogi wiodą udane życie i realizują się w tych dziedzinach, w których posiadanie protezy zamiast nogi za bardzo nie przeszkadza, jak i tacy, dla których drewniana noga usprawiedliwia rezygnację z podejmowania jakichkolwiek wyzwań.

 

Józef jest uzależniony od alkoholu. Odmroził sobie nogi, gdy spał na mrozie, będąc pod wpływem alkoholu. Trafił do szpitala, gdzie dowiedział się, że grozi mu amputacja. Wiele tygodni musiał spędzać w łóżku i znosić kolejne operacje, których celem było uratowanie jego nóg. Był zrezygnowany i miał myśli samobójcze. Perspektywa utraty nóg oznaczała dla niego katastrofę. Agresywnie odrzucał wszelkie przejawy troski ze strony lekarzy i pielęgniarek. Odmawiał nawet zmiany pozycji na łóżku, czym spowodował trudno gojące się odleżyny.

 

Marek także jest uzależniony od alkoholu. Utracił obie nogi i porusza się na protezach. Nie pije od wielu lat. Jest liderem jednej z grup AA. Prowadzi mityngi AA także dla alkoholików w zakładach karnych i w placówkach odwykowych, opowiada na swoim przykładzie, jak można sobie poradzić z uzależnieniem, gra na gitarze i śpiewa. Jest pogodnym człowiekiem. Tylko ci, co znają go bliżej, wiedzą, że jest inwalidą. Porusza się na tyle sprawnie, że dla większości ludzi jego kalectwo jest niezauważalne.

 

Jak pisze Eric Berne, gracz grający w „drewnianą nogę” komunikuje swoją postawą całemu światu: „czego można oczekiwać od osoby z drewnianą nogą?” „Drewniana noga” jest tu metaforą, w jej miejsce można podstawić dowolne ograniczenie. W zależności od rodzaju ograniczenia komunikat ten może być odpowiednio modyfikowany, np.: „czego można oczekiwać od kogoś, kto miał tak ciężkie dzieciństwo jak ja?”; „czego można oczekiwać od osoby z depresją?”; „czego można oczekiwać od ofiary bezdusznej biurokracji?”. Zawsze jednak gracz w „drewnianą nogę” wykorzystuje swoje ograniczenie do obniżenia wymagań wobec samego siebie poniżej swoich realnych możliwości.

 

Antoni prowadził małą firmę współpracującą z dużą, prywatną telewizją ogólnopolską. W ramach współpracy zrealizował dla telewizji kontrakt o wartości 5 tys. zł., lecz nie otrzymał za to należnej zapłaty. Ponieważ miał w tym czasie kłopoty finansowe, nie był w stanie opłacić ZUS i zmuszony był zamknąć działalność gospodarczą. Od ośmiu lat procesuje się z telewizją, próbując odzyskać stracone pieniądze i oskarżając ją, że zniszczyła mu życie. Jego sytuacja materialna ciągle jest bardzo zła. Utrzymuje się z zasiłku socjalnego z pomocy społecznej.

 

Antoni jest przykładem osoby grającej w "drewnianą nogę". Czego można oczekiwać od kogoś, komu telewizja doprowadziła firmę do bankructwa i zniszczyła życie? Tymczasem w rzeczywistości telewizja tylko nie zapłaciła mu za wykonaną pracę 5 tys. złotych, co z pewnością mogło być przykre i przyczynić się do wielu uciążliwości. Gdyby jednak Antonii podjął jakąkolwiek pracę na etat, nisko płatną, np. dozorowanie parkingu za 800 zł miesięcznie, w ciągu tych ośmiu lat zarobiłby 76 800 zł, a więc wielokrotnie więcej, niż stracił wskutek niezapłaconego kontraktu. Być może zdołałby odłożyć trochę pieniędzy i ponownie uruchomić działalność gospodarczą. Tymczasem Antoni na własne życzenie zmarnował sobie 8 lat życia, zostając klientem pomocy społecznej.

 

Antoni mógł skoncentrować swoją energię na staraniach, by na nowo odnaleźć swoje miejsce na rynku pracy po zamknięciu firmy i zarazem pilotować w sądzie sprawę z telewizją, przyjmując postawę: „jak się uda odzyskać 5 tys, to świetnie, jak się nie uda - to trudno”. On jednak poświęcił całą swoja energię na procesowanie się, brak środków do życia zaś miał być jeszcze jednym dowodem dla świata, jak bardzo został skrzywdzony. Do końca życia pozostał w roli ofiary telewizji.

 

Pogódź się z brakiem rekompensaty

 

W 2007 roku pod Grenoble na stromej trasie pojazd z 50 pielgrzymami na pokładzie spadł w przepaść i stanął w płomieniach. W katastrofie polskiego autokaru roku zginęło 26 osób. Premier zapowiedział, że rodziny poszkodowanych dostaną po 100 tys. złotych odszkodowania.

 

W przeciętnym tygodniu w Polsce ginie na drogach średnio ok. 50 osób. Ponieważ ofiary wypadków samochodowych giną na ogó...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin