Johannes Eckhart - Pouczenia Duchowe.pdf

(280 KB) Pobierz
Johannes Eckhart - Pouczenia Duchowe
Johannes Eckhart
POUCZENIA DUCHOWE
Wstęp
Jeśli nie brać pod uwagę zaginionego Komentarza do Sentencji Piotra Lombarda, jest to
pierwsze większych rozmiarów dziełko Eckharta - w każdym razie pierwsze
zredagowane w języku niemieckim. Napisał je, gdy był przeorem swego macierzystego
konwentu, Erfurtu, a równocześnie wikariuszem klasztorów Turyngii. Jednoznacznie
wskazuje na to rozbudowany nagłówek, w którym oprócz imienia Mistrza z Hochheim
wzmiankowane są obie pełnione przez niego wtedy funkcje. Łączenia tych dwóch
urzędów w jednej osobie zakazała Kapituła Generalna w 1298 roku, Pouczenia musiały
zatem powstać przed tą datą. Co do ich autentyczności historycy mają obecnie zupełną
pewność. Dzięki odnalezionym 44 rękopisom, została ona lepiej potwierdzona niż
któregokolwiek innego dzieła Eckharta
Tytuł Die Reden der Unterweisung , poświadczony nielicznymi tylko, późniejszej daty
rękopisami, z pewnością nie pochodzi od samego autora. Pierwotnie brzmiał
prawdopodobnie Reden - określenie, które może znaczyć: mowy, przemówienia, ale
również - jako odpowiednik łacińskich sermones - kazania lub konferencje. Na genezę i
pierwotną formę PouczeŃ naprowadza ich Sitz im Leben . Wspomniany nagłówek mówi
mianowicie, że Eckhart głosił je swoim "dzieciom" gromadzącym się na kolację.
Zarówno wygłaszana wtedy, przerywana może pytaniami, konferencja, jak i wywiązująca
się po nich swobodna dyskusja miały cel dydaktyczno-wychowawczy - omówienie
jakiegoś zagadnienia dotyczącego życia wewnętrznego. Niemieckie Lehrgespräch jest u
prawdopodobnie odpowiednikiem łacińskiego collatio .
"Dzieci", to oczywiście duchowi synowie Eckharta, może w większości młodsi, a więc
nowicjusze i bracia studenci. Nie znaczy te jednak, że tematyka tych wieczorów
dyskusyjnych ograniczała się do spraw klasztornych.
W redakcji pisemnej PouczeŃ nieliczne tylko, pozostałe zwroty przypominają pierwotną
formę rozmowy .
Redakcja ta była z pewnością dziełem samego Eckharta, a jej celem udostępnienie
wygłoszonych w klasztorze konferencji szerszym kręgom czytelników. Poświadczają to
bardzo liczne rękopisy, które w przeciwieństwie na przykład do traktatu O odosobnieniu,
nie przechowały się razem z tekstami literatury mistycznej, lecz w zupełnie innych
zbiorach, a mianowicie wśród dzieł przeznaczonych dla wszystkich dążących do
pogłębienia swego życia religijnego.
Zatem Pouczenia nie są duchowym przewodnikiem dla nowicjuszy i kleryków
zakonnych, choć dla nich były najpierw przeznaczone. Podobnie zresztą jak inne dzieła
Eckharta, Kazania zwłaszcza, niezależnie od tego jakiej grupie społecznej były głoszone,
skierowane są do wszystkich i zawierają ogólną chrześcijańską doktrynę, w swej
tematyce i wysuwanych postulatach aktualną także dla człowieka XX wieku.
Mimo że Eckhart był już człowiekiem intelektualnie w pełni dojrzałym (miał około 35
lat), w odróżnieniu od pozostałych jego dzieł niemieckich, Pouczenia nie zawierają
niemal zupełnie tak dla niego charakterystycznego pierwiastka metafizycznego. Pojawi
się on dopiero u Eckharta-Mistrza Świętej Teologii, a więc po 1303 roku. Ta różnica tak
rzuca się w oczy, że była nawet wysuwana w zakończonych już obecnie dyskusjach nad
autentycznością tego dzieła. Poruszane są tu natomiast liczne zagadnienia dotyczące
życia wewnętrznego, które niemal zupełnie znikły w późniejszych dziełach tego autora.
Przemawia on tutaj i do zakonników, i do świeckich, wszystkim wskazuje drogę
prowadzącą nie tyle do mistycznej kontemplacji, co do chrześcijańskiej doskonałości.
Stawia go to w rzędzie takich wielkich duszpasterzy i wychowawców chrześcijaństwa,
jak Augustyn, Bernard z Clairvaux, Ryszard ze św. Wiktora, Jan Gerson i Tomasz a
Kempis. Wymagania, jakie stawia swoim dzieciom dążącym do dobrego życia, są bardzo
wysokie, nie ma w nich jednak ascetycznej surowości. Zło, szatan, piekło nie wysuwają
się na pierwszy plan, cierpienia pomaga nam znosić Bóg, grzech nie niszczy człowieka,
dobro ma moc równą złu. Bóg jest zawsze blisko. W innym tonie była utrzymana
przeciętna literatura religijna tamtych czasów.
Od wymienionych wyżej przykładowo autorów różni Eckharta język. Tamci pisali po
łacinie, on w języku ojczystym. Eckhart nie był na tym polu pionierem, miał
poprzedników, którzy pisali po niemiecku dzieła z zakresu życia duchowego. Dlaczego
nie napisał (a najprawdopodobniej i nie wygłosił) PouczeŃ po łacinie, mimo że
skierowane były przede wszystkim do słuchaczy znających ten język? K. Ruh twierdzi,
że wybór języka podyktowany był w tym wypadku nie rodzajem słuchaczy lub
czytelników, lecz naturą omawianych zagadnień. U schyłku XIII wieku łacina była już
językiem martwym, nie miała charakteru twórczego i choć mogła ciągle stanowić
wypróbowane narzędzie literatury fachowej, mniej nadawała się do wyrażania mowy
serca, przeżyć osobistych i pobożności charyzmatycznej. Podobnie więc jak w poezji,
również w tej dziedzinie coraz częściej sięgano do języka ojczystego.
W 23 rozdziałach PouczeŃ można dość łatwo wyodrębnić trzy kolejne grupy tematyczne,
różniące się od siebie również strukturą. Najbardziej zwarty, jednolity charakter ma
pierwsza (rozdziały 1-8). - Wyraźnie w niej widać, że Eckhart ściśle się trzyma
nakreślonego uprzednio planu swoich pogadanek. Pod koniec każdego rozdziału
znajdujemy zapowiedź następnego tematu. Zaczyna od omówienia ślubu posłuszeństwa,
co jeśli weźmiemy pod uwagę pierwszych adresatów, wydaje się zupełnie normalne. Już
tutaj pojawia się motyw, który jak się okaże, stanowi przewodnią ideę całej tej pierwszej
części. Jest to "wyjście z siebie". Wprawdzie techniczne określenia tego postulatu, słowa
"wyrzeczenie" i "odosobnienie", pojawiają się dopiero w trzech dalszych rozdziałach, ale
jest to iakby wspólny mianownik, do którego sprowadzane są wszystkie poruszane w tej
grupie tematy, nie wyłączając samego posłuszeństwa. Wychodzenie z siebie, stanowiące
przeciwieństwo własnej egoistycznej woli, prowadzi człowieka do osiągnięcia wolności
serca albo jak najczęściej czytamy w Kazaniach " wolności głębi.
Kto pragnie osiągnąć tę wolność, a zarazem towarzyszący jej wewnętrzny pokój, ten
musi się najpierw wyrzec siebie samego. Jeśli się wyrzeknie swojej własnej woli, tym
samym porzuci wszystko inne.
To opuszczenie wszystkiego (Lassen) nie oznacza, jak Eckhart niejednokrotnie się
zastrzega, wyzbycia się wszystkich rzeczy w sensie zewnętrznym. Nie głosi on programu
totalnej abnegacji, nie mówi też ciągle o zwalczaniu złej zmysłowej natury - temat tak
częsty w literaturze tamtych czasów. Eckhartowi chodzi o pokonanie własnego "ja". Żeby
to osiągnąć, człowiek musi dobrze poznać siebie - stąd powtarzający się, kategoryczny
postulat: poznaj siebie samego! "Skieruj wzrok na siebie samego!"
To wyrzeczenie się siebie samego, stanowiące warunek wyrzeczenia się wszystkiego
innego, nie stanowi celu samo w sobie. Etyczny program Eckharta jest na wskroś
pozytywny. Tak samo jak w niemieckich Kazaniach i tutaj uczy on, że celem
"wychodzenia z siebie " jest pozostawienie wolnego miejsca Bogu. Gdziekolwiek
bowiem człowiek wyrzeknie się swego, tam wchodzi Bóg ze swoim, a w następstwie
tego człowiek staje się "Boski".
Postulowana w życiu wewnętrznym wymiana ludzkiego na Boskie stanowi dla Eckharta
podstawę jego etyki ontycznej (Seinsethik) przeciwstawianej etyce powinności (Sollen-
sethik). "Nie próbujmy opierać świętości na działaniu, budujmy ją raczej na bytowaniu,
bo nie uczynki nas uświęcają, lecz my mamy je uświęcać" - oto jej zasada.
Charakterystyczną cechą tego nowego, Boskiego człowieka Jest udział w Bogu,
posiadanie Go niezależnie od warunków, w jakich żyje, jak też od obranego rodzaju
życia. Kto Boga znajduje w kościele i na modlitwie, a nie znajduje w ulicznym gwarze,
ten daje dowód swej niedoskonałości. Niewiele też pomoże uciekanie do pustelni, jeśli
się człowiek nie nauczy znajdywać jej w sobie samym. Odosobnienie (Abge-
schiedenheit) ma dla Eckharta decydujące znaczenie, ale rozumiane nie jako zewnętrzne
oddalenie się od ludzi, lecz jako oderwanie się od wszystkich stworzeń. Zatem można
pozostać w świecie, ale należy wyrobić w sobie nowy do niego stosunek, polegający na
dostrzeganiu we wszystkich rzeczach nie siebie samego, lecz Boga. Jest to droga trudna i
długa, w rozdziale 6 Eckhart porównuje ją do nauki rzadkiej w średniowieczu sztuki
pisania.
Również w następnych siedmiu rozdziałach można się dopatrzyć pewnej jedności
tematycznej, ale nie jest już ona tak wyraźna jak w pierwszej grupie. Przedmiot rozważań
stanowi tutaj grzech i jego przeciwieństwo - miłość. Podobnie jak w pierwszej części, i
tutaj przy końcu każdego rozdziału pojawia się słowo-hasło, zapowiadające szczegółowy
temat następnego.
Problematyka grzechu była w czasach Eckharta niezwykle aktualna. Podejmowali ją
przedstawiciele różnych ruchów heretyckich lub znajdujących się na pograniczu herezji,
jak na przykład begardzi (męski odpowiednik beginek) i Bracia wolnego ducha. Były to
ugrupowania, które wyrastały z odrodzonych jeszcze w końcu XII wieku tendencji
manichejskich, dla których zwalczania powołał swych synów św. Dominik. Do stałego
niemal programu doktrynalnego sekciarzy należało podważanie wartości dobrych
uczynków i pomniejszanie szkodliwości grzechu w procesie duchowego rozwoju
człowieka. Pojawiały się wręcz twierdzenia, że na pewnym stopniu doskonałości nie
obowiązuje zachowywanie przykazań, zwłaszcza kościelnych, a cokolwiek by człowiek
uczynił, nie będzie mu to poczytane za grzech. Na terenie, gdzie działał Eckhart,
głównym przeciwnikiem tych ruchów był arcybiskup Kolonu, Henryk z Wirneburga,
który z niezwykłą energią tropił i zwalczał podejrzanych o tego rodzaju tendencje.
Eckhart, który właśnie wrócił z Paryża, gdzie miał zlecone wykłady z Sentencji Piotra
Lombarda i napisał do nich Komentarz, był już wytrawnym teologiem i z całą pewnością
dobrze się orientował w aktualnych problemach związanych z teologią grzechu oraz
rozumiał potrzebę ostrożności w wypowiedziach na ten temat. Niemniej wśród
potępionych przez bullę Jana XXII zdań znalazły się również dwa dotyczące grzechu, a
jedno z nich (art. 15) wyjęte zostało właśnie z 12 rozdziału PouczeŃ. Brzmi ono: "Tak,
kto by całkowicie był zanurzony w woli Bożej, ten nie powinien chcieć, żeby grzech,
którego się dopuścił nie został popełniony". Najbliższy treścią temu zdaniu artykuł bulli
jest nieco inaczej sformułowany i nie można mieć pewności, czy Eckhart jest
rzeczywiście jego autorem.
Jako doświadczony duszpasterz Eckhart zdawał sobie dobrze sprawę ze szkodliwości
grzechu i był jak najdalej od jego lekceważenia. I tutaj jednak przeważa w jego
wypowiedziach pozytywne nastawienie. Mistrz nie wdaje się w pesymistyczne
rozważania nad ułomnością i grzesznością człowieka ani w kazuistyczne rozróżnianie
rodzaju grzechów, lecz przemawiając jako ojciec i wychowawca, stara się dodać otuchy
swoim duchowym dzieciom. Grzech jest w człowieku wprawdzie rzeczywistością
smutną, we wszystkich kierunkach wyciągającą swoje niszczące macki, ale Eckhart
dostrzega i wskazuje również dobre strony tej sytuacji, wynikłej z upadku pierwszych
rodziców, a mianowicie potrzebę walki, która umacnia wolę i warunkuje doskonałość
cnót. Sprawiedliwy nigdy nie powinien prosić Boga o usunięcie skłonności do grzechu,
gdyż ona właśnie pobudza go nieustannie do czujności i ćwiczenia się w cnocie. Ten
optymizm Eckharta dochodzi do głosu w takich na przykład wypowiedziach: "Dobro ma
równie wielką moc czynienia dobra jak zło czynienia zła albo: "Musisz też wiedzieć, że
dobra wola nigdy nie może utracić Boga".
Zatem nie dopiero kilkanaście lat później napisana książka nosząca odpowiadający
podobnemu celowi tytuł, ale już Pouczenia są Księgą Boskich pocieszeń - tą ze wszech
miar słuszną uwagą podsumowuje K. Ruh swoją ocenę rozdziałów poświęconych
problemowi grzechu.
Gdzie występuje dobra wola, tam pojawia się też miłość - przeciwieństwo grzechu. Jej
omówieniu zarezerwowane są ostatnie rozdziały drugiej części Pouczeń. Krytycznej
ocenie poddaje tu Eckhart pewne zauważone przez siebie zjawiska, występujące wtedy
zwłaszcza w klasztorach sióstr.Chodzi mianowicie o niektóre, niezwykłe, zewnętrzne
przejawy miłości, na przykład ekstaza czy dar łez, którym siostry przypisywały
nadmierne znaczenie oraz świadomie dążyły do ich wywołania przez odpowiednie
ćwiczenia i modlitwę. Eckhart nie odmawia im wszystkim autentyczności, ale
relatywizuje ich znaczenie. Twierdzi mianowicie, że wiele z tych przejawów może mieć
źródło w samej naturze człowieka, a poza tym ponad takie nadzwyczajne łaski stawia
najdrobniejszy nawet uczynek miłości bliźniego i w tym zgodny jest ze stałą tradycją
chrześcijańską, a ostatecznie - z Ewangelią.
Trzecia, najdłuższa część PouczeŃ (rozdziały 17-23) wykazuje najmniej jednolitości od
strony tematycznej. K. Ruh wysuwa w związku z tym przypuszczenie, że Eckhart przede
wszystkim zgromadził tu tematy poruszone w dyskusjach ze słuchaczami, mniej się przy
tym troszcząc o ich systematyczne uporządkowanie. Zresztą, biorąc pod uwagę
różnorodność poruszanych zagadnień, nie było ono chyba nawet możliwe.
Nasuwają się dwie zasadnicze uwagi, charakteryzujące całą tę grupę rozdziałów: Przez
wszystkie przewija się obecny od początku tego dzieła główny motyw, a mianowicie
postulat całkowitego wyrzeczenia się własnego "ja". Poza tym zdziwienie może budzić
fakt, że autor nigdzie nie porusza sprawy specyficznego charakteru i zadań własnego
zakonu. Potwierdza to wrażenie, że Pouczenia, choć zrodziły się z klasztornych
collationes, przeznaczone były, przynajmniej w ostatecznej redakcji, dla ogółu
chrześcijan. Dlatego kładzie on akcent na naśladowaniu Chrystusa, stale też powtarza, że
Bóg nie związał uświęcenia i zbawienia człowieka z jednym tylko stanem czy rodzajem
życia ("sposobem"), a jeśli powołał kogoś na jakąś określoną drogę, zapewnia mu też
nadprzyrodzone pomoce niezbędne do osiągnięcia celu.
Na specjalną uwagę zasługuje stanowiące zamkniętą całość, dosyć długie rozważanie o
Najświętszym Sakramencie (rozdz. 20). Nie należy wykluczać możliwości, że jest to
później dopiero włączone do PouczeŃ kazanie. Jeśli pamiętamy o kontekście
historycznym, a zwłaszcza o częstych wówczas, kazuistycznych dyskusjach na temat
"godnego" przyjmowania Komunii świętej, uderza nas duża swoboda Eckharta w
podejściu do tego tematu. Między innymi podkreśla on znaczenie nie tyle zewnętrznej
dyspozycji człowieka, co obiektywnej, uzdrawiającej i uświęcającej mocy Sakramentu.
Jego zaś pogląd na częstotliwość przystępowania do Stołu Pańskiego streszcza lapidarne
zdanie: "Im częściej będziesz przyjmował Najświętszy Sakrament, tym lepsza i
pożyteczniejsza będzie ta praktyka"
Z innych omawianych w Pouczeniach ogólnochrześcijańskich tematów na pierwszy plan
wysuwają się: potrzeba nieustającej gorliwości i trwania w obecności Bożej, współpraca
z łaską, ubóstwo w duchu, stosunek łaski do natury. W związku z niezwykle ważnym w
głoszonej przez siebie etyce zagadnieniem wartości uczynków, Eckhart podkreśla, że
jeden przynajmniej jest zawsze konieczny i nigdy, na żadnym etapie życia wewnętrznego
człowiek nie może go zaniechać, a mianowicie uniżanie samego siebie. Jest ono tak
bardzo ważne, dlatego że stanowi miarę wywyższenia człowieka.
Kończą się Pouczenia uwagami na temat wewnętrznego pokoju i radości; są one
udziałem tych tylko, którzy swą wolę całkowicie złączyli z wolą Bożą.
POUCZENIA DUCHOWE
Oto mowy brata Eckharta z Zakonu Kaznodziejskiego, wikariusza Turyngii, przeora
erfurckiego, które swoim dzieciom zgromadzonym na wieczornych zebraniach
klasztornych wygłaszał dla ich pouczenia, odpowiadając przy tym na liczne pytania.
1. Prawdziwe posłuszeństwo
Prawdziwe i doskonałe posłuszeństwo to cnota przewyższająca wszystkie inne. Bez niej
nie mogą się obejść największe nawet dzieła, z drugiej zaś strony, posłuszeństwo
przydaje wartości najmniejszym, jak na przykład odprawianie lub słuchanie mszy,
modlitwa, kontemplacja itp. Najpospolitsze nawet czynności, jakie ci mogą przyjść na
myśl, prawdziwe posłuszeństwo czyni lepszymi i szlachetniejszymi. We wszystkim
dokonuje ono tego, co najlepsze, nie zakłóca żadnej czynności, niczemu nie szkodzi - pod
warunkiem że jest prawdziwe. Przez posłuszeństwo bowiem nie tracimy żadnego dobra,
jemu samemu żadnego nie brak, o nic też nie musi się martwić.
Wszędzie, gdzie człowiek przez posłuszeństwo wychodzi z własnego "ja" i wyrzeka się
swego, tam musi wejść Bóg, Gdy bowiem ktoś nie chce niczego dla siebie samego, Bóg
Zgłoś jeśli naruszono regulamin