Brunton Paul - Przebudzenie Boga.doc

(1037 KB) Pobierz
PRZEBUDZENIE BOGA

PRZEBUDZENIE  BOGA

 

Na drodze do urzeczywistnienia

 

 

Paul  Brunton

 

 

Kiedy głębia umysłu zostanie osiągnięta, dotrzemy do punktu, w którym zarówno myślący intelekt, jak i osobiste „ja”, wydają się być wchłonięte przez ukryty element, który je stworzył. Element ten to Absolutna Istota, Jedyne Ponad-ego, Najwyższa Rzeczywistość i Wszechobecny Duch, który wiecznie towarzyszy narodzinom i śmierci materialnych ludzi i światów. Odkrywamy to już przy pierwszych krokach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Spis    treści

 

Część pierwsza

Analizy

 

Rozdział  1

Tajemnica człowieka .................................................................9

 

Rozdział  2

Analiza ego ...............................................................................29

 

Rozdział  3

Analiza emocjonalnego ego .....................................................55

 

Rozdział  4

Analiza intelektualnego ego .....................................................65

 

Rozdział  5

Poza czas ku wieczności ...........................................................79

 

Rozdział  6

Geneza geniusza .....................................................................111

 

Część druga

Praktyki

 

Rozdział  7

Kultura duchowa subtelniejszych uczuć ................................133

 

Rozdział  8

Ćwiczenia w opanowywaniu umysłu .....................................151

Rozdział  9

Droga samo-poznania .............................................................169

 

Rozdział  10

Tajemnica oddechu .................................................................183

 

Rozdział  11

Tajemnica oka .........................................................................199

 

Rozdział  12

Tajemnica serca ......................................................................219

 

Rozdział  13

Ponad-ego ...............................................................................245

 

Rozdział  14

Ponad-ego w działaniu ...........................................................255

 

Rozdział  15

Poszukiwanie ..........................................................................271

 

Epilog ......................................................................................299

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Część  pierwsza

 

 

 

 

A N A L I Z Y

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział  1

 

 

 

Tajemnica człowieka

 

Pierwszą – i można powiedzieć, że przez pewien czas główną – myślą, która najwyraźniej dominuje w umyśle niemowlęcia, jest świadomość własnego ja. Ostatnia myśl, pojawiająca się w momencie śmierci, także dotyczy ja. W latach pomiędzy tymi dwoma punktami narodzin i śmierci – latach, na które składa się kompozycja z codziennych wydarzeń, przypadkowych komedii, nagłych dramatów, krótkich okresów słońca i długich cieni, przez nas nazywana życiem – większość ludzkich istot również zajmuje się tym samym ja.

              Choć może się to wydać dziwne, owo ja otoczone jest tajemnicą; tkwi mocno zakorzenione w czymś nieznanym i ze wszystkiego na świecie najmniej świadome jest siebie samego. Jednak człowiek nie wie naturalnie o swojej ignorancji; ta świadomość przychodzi do niego, kiedy zaczyna się interesować sensem swego jestestwa i myśli o sobie. Wówczas główną zagadką, rywalizującą z zagadką Sfinksa, a także największym problemem, staje się on sam. Jeśli tylko ma odwagę wziąć w nawias życie, aby zinterpretować swe ludzkie doświadczenie bez narosłych uprzedzeń, będzie zaskoczony własną niemożnością zrozumienia Prawdy, całej prawdy dotyczącej jego relacji, jako pojedynczego osobnika, do wielkiej Siły-Życia, w której wszystko żyje, porusza się i ma swą istotę, a czego on sam jest pojedynczym wyrazem.

 

 

              Chociaż w przeogromnej i bezgłośnej kosmicznej rewolucji jesteśmy nie liczącymi się próżniakami, musimy pamiętać, że wszechświat osiągnął swą najwyższą manifestację w rasie ludzkiej, której złożona struktura uzewnętrznia większość elementów i zasad obecnych w prostszych formach. Dlatego też analizując ludzką naturę, możemy mieć nadzieję na odnalezienie pierwszego klucza do samego wszechświata. I rzeczywiście, w ogólnej koncepcji współczesnej nauki obiektywny wszechświat da się sprowadzić do kilku symboli oferowanych przez Naturę ludzkiej świadomości. Prawo względności udowodniło, że czas i materia to idee pozostające w ścisłej zależności, a teoria kwantów zabrała nas tak daleko od staromodnej definicji „masy”, że dociekliwy naukowiec prędzej czy później uzna, że nie da się przekroczyć granic badań naukowych bez uprzedniego pokonania granic ludzkiej świadomości.

              Dean Inge powiedział kiedyś, że „z astronomicznego punktu widzenia jesteśmy istotami jednego dnia”. To jeden ze smutnych wyników badań naukowych i filozoficznych: uświadamiamy sobie zmienną naturę mnogich form składających się na wszechświat. Zmuszeni jesteśmy medytować nad faktem śmiertelności i czasami przeraża nas daremność wszelkich ludzkich dążeń. I stąd bierze się istnienie tylu religii.

              Wszystkie te religie, wiele systemów filozoficznych oraz kilka dziedzin nauki, a także tajemnicze obrzędy i nie istniejąca dzisiaj sekretna wiedza z rytualnymi ścieżkami do starożytnych świątyń – wszystko to wyrosło ze starań człowieka, by pojąć prawdziwe ego. A jednak, pomimo tych wszystkich obecnych w historii starań, liczba osób, które mogłyby stwierdzić, że ich zrozumienie życia oraz kontrola nad nim zadowala ich, jest zadziwiająco mała.

 

Tak mała, że większość z nas ucieka przed tym i ostatecznie przystaje na osąd, że tajemnica ludzkiego życia nigdy nie zostanie odkryta. Akceptujemy tę niezrozumiałość i z rezygnacją przyjmujemy myśl, że nigdy nie będzie nam dane w całości przeniknąć naszej duchowej ignorancji. Tak to zawsze wygląda, gdy ludzki umysł popada w zdziwienie i zaczyna zastanawiać się nad samym sobą. A jednak taka rezygnacja, taka bojaźń przed zmierzeniem się z egzystencją, by wydobyć z niej sekret, co czasami zmienia się w apatię i zniechęcenie do duchowego aspektu życia, nie jest warta człowieka – dzisiaj najprawdopodobniej najinteligentniejszego i najpotężniejszego z wszystkich stworzeń.

              Wiedza zwykłego człowieka o jego własnym ego jest zazwyczaj ograniczona do uświadomienia sobie, że składa się on z organizmu zbudowanego z ciała, krwi i kości. Gdzieś z górnej części, czyli w głowie, znajduje się masa szarych i białych komórek zwana mózgiem, gdzie pośród zwojów zachodzi proces zwany myśleniem. Człowiek wie, że tam właśnie pojawiają się rozmaite uczucia, takie jak aspiracje, seks, miłość, nienawiść, zazdrość, strach i tak dalej, i pchają go do określonych czynów na płaszczyźnie fizycznej, w zależności od tego, które uczucie dominuje. W przeciętnym człowieku te rzeczy stwarzają jego „makijaż”,  jego „ja”. Poza tym wie on niewiele na temat własnej osoby; taka ograniczona koncepcja tłumaczy mu większość zjawisk w życiu. Jeżeli więc ktoś nie zacznie zastanawiać się nad tą kwestią, może z powodzeniem i umiarkowanym zadowoleniem dokonać w ten sposób żywota.

              Przyjmijmy na moment, że człowiek to tylko powłoka cielesna i rozważmy wszelkie implikacje takiego założenia. Mamy istotę zbudowaną z różnych substancji fizycznych i pierwiastków chemicznych w najrozmaitszych kombinacjach, powiązanych ze sobą w worku ze skóry.

A jednak te bierne i najwyraźniej nieinteligentne związki, które znajdujemy w człowieku – takie jak węgiel, azot czy fosfor – w niewyjaśniony sposób manifestują dziwną witalność, zdolność do celowego myślenia i samoświadomego działania.

              Czyż nie jest to niezwykła tajemnica?

              Czy znalazł się naukowiec, który ją rozwiązał? Odpowiedź brzmi: nie. Dlaczego? Ponieważ żaden naukowiec na świecie, jak na razie, nie zdołał z pierwiastków składających się na ludzkie ciało stworzyć istoty, która żyłaby, poruszała się, mówiła i działała jak człowiek. Z drugiej strony, wielu naukowców przedstawiło własne opinie, stworzyło sprytne i proste systemy, w większości oparte na materializmie, które próbują tłumaczyć zagadkę człowieka. Jednak każda teoria musi ostatecznie znaleźć  potwierdzenie w laboratorium. Dopiero więc stworzenie człowieka przy pomocy chemii udowodni takie koncepcje – nic więcej. Nauka zgłębiwszy tak wiele zagadek, wciąż pozostaje w tyle, jeśli chodzi o zrozumienie niewidzialnej siły życia, kieruje się jednak ku prawdzie, można więc mieć nadzieję na jej postępy.

              Sir James Jeans w swym przemówieniu na corocznym zjeździe Brytyjskiego Towarzystwa Rozwoju Nauk powiedział: „Nauka dała człowiekowi panowanie nad przyrodą, zanim człowiek sam zapanował nad sobą. Dlatego też w zdobywaniu wiedzy każde następne pokolenie staje na ramionach poprzedniego, ale co się tyczy samego człowieka, wszystkie stoją na tym samym gruncie. To są fakty, których nie możemy zmienić. Wyjście z tej pułapki nie polega na pomniejszaniu nauki, lecz na poszerzaniu jej horyzontów – psychologia stworzyła nadzieję, że po raz pierwszy w swej długiej historii człowiek będzie w stanie posłuchać rozkazu : Poznaj siebie!

 

 

              Hindusi, którzy wniknęli głęboko w te kwestie już tysiące lat temu, zanim pierwszy zachodni naukowiec podjął takie rozważania, oparli swe doktryny na założeniach istnienia uniwersalnego ducha, który jednocześnie przenika świat oraz stworzenia na nim żyjące; przyjęli tym samym, że ludzki duch posiada w sobie to objawienie, którego poszukuje. Ze względu na wykształcenie, które podąża za naukowymi stwierdzeniami i nie przyjmuje niczego na wiarę, nie możemy zaakceptować takiego twierdzenia. Możemy potwierdzić jedynie to, co nie podlega dyskusji, fakt samoistnienia. Wolno nam czuć, że otacza nas życie wyższego stopnia, a nie tylko materialne, lecz ponieważ umyka ono naszym zmysłom, musimy uważać je za iluzoryczne. W ten sposób staliśmy się dziwną istotą karmioną piersią przez Boskość, istotą, która jednak nic o tym nie wie! Ten wirujący glob nie byłby w stanie obracać się wokół swej osi, gdyby nie popychająca go energia jakiejś wyższej siły, ale dla wykształconego umysłu glob ziemski to tylko przedmiot badań geologicznych!

              Człowiek nie ma wątpliwości co do istnienia własnego umysłu, a jednak z uporem odrzuca twierdzenie częstokroć powtarzane przez psychologów, teraz potwierdzane licznymi dowodami, że główna część jego umysłu – a co za tym idzie jego samego – funkcjonuje bez jego świadomej wiedzy. I że ta zakryta część wpływa na niego w stopniu o wiele większym, niż on to sobie uświadamia, czy chce się do tego przyznać. Chociaż człowiek angażuje się w największe z możliwych materialne przedsięwzięcia, najwyraźniej brakuje mu woli lub ochoty, by tak samo zaangażować się w zadanie odkrycia przyczyn i sensu własnego życia. Chociaż oddaje się z zapałem różnym czynnościom przez cały dzień, a często nawet w nocy, nigdy nie przychodzi mu do głowy, by

 

pogłębić doświadczenie życiowe poprzez zwrócenie uwagi do środka i zbadanie źródeł własnego istnienia. Wolałby raczej ryć w ziemi głębokie szyby, aby dotrzeć do złota, niż kłopotać się poszukiwaniem rzadszego skarbu, który spoczywa głęboko w zakamarkach jego umysłu.

Najwyraźniej nie uświadamia sobie, że sprawą najwyższą jest odkrycie źródła jego własnego życia, gdyż właśnie dzięki niemu może on dokonywać tych wszystkich zewnętrznych i światowych dzieł, którymi jest tak mocno pochłonięty. Dlatego wiedza jest nauką najważniejszą.

              Pomimo tego zawsze byli, są i będą ludzie, którzy próbują dopłynąć do brzegu pod prąd codziennych trosk, którzy starają się wspiąć na szczyt solidnej góry ponad wir zewnętrznych spraw, skąd mogą się przyjrzeć tajemnicy życia i umysłu. Zazwyczaj czynią to pod presją ogromnego smutku, emocjonalnego kryzysu lub innych wzruszeń, które tymczasowo naprowadzają ich uwagę na nich samych i czynią wszelkie działania skupione wokół „ja” – indywidualnego ego – daremnymi i pozbawionymi znaczenia.

Co dziwne, właśnie kiedy ludzie docierają do punktu, w którym „życie wydaje im się nic nie warte”, zaczynają interesować się duchowym aspektem życia, podczas gdy uprzednio zajmował ich tylko materialny. W tym momencie pocieszenia szukają w religii, zadośćuczynienia w filozofii, a kiedy te dwie sfery nie zadowalają… kierują swe kroki do przeróżnych sekt, zbawieni przebłyskami heretycznego świata.

              Jednak obojętnie do jakiego źródła się zwrócą po wewnętrzne przewodnictwo i oświecenie, zawsze w końcu znajdą się w obliczu tajemnicy ego, która ciągle domaga się, wszak bezgłośnie, dokładnego zbadania. Dlatego koniecznym jest, aby człowiek to sobie uświadomił, a zrozumienie samego siebie stało się jego podstawowym motywem życia.

Dopóki tego nie uczyni, religia, filozofia i psychologia, krótko mówiąc wszelkie ścieżki wiedzy nie podlegającej zmysłom, nadal będą go zwodzić i okłamywać.

              Z całą pewnością życie stworzyło człowieka, ale tajemnice jego stworzenia nie zostały przed nim odsłonięte.

Nic więc dziwnego, że największy i najbardziej frapujący sekret przyrody, jest jednocześnie jej sekretem najważniejszym.

              Kiedy Scotch Caryle, mając osiemdziesiąt lat, wycierał się po kąpieli, przyjrzał się posępnie swemu wysuszonemu, wiekowemu ciału i zaczął wykrzykiwać: – Jakimże diabłem jestem?

              Autor odpowie na to pytanie Carlyle’a.

              Pytanie, to drzwi prowadzące do objawienia.

              Od pierwszej wojny światowej w naukach przyrodniczych trwa cicha rewolucja. Naiwny mechanizm dziewiętnastego wieku stał się jakby mniej godny zaufania i żałośnie staromodny, podczas gdy teoria względności i teoria kwantów zmieniają nasze postrzeganie wszechświata. Kiedy atom podzielono na ładunki elektryczne, a potem rozpuszczono na czysty eter, materialiści zostali obrabowani z materii! Zaczynamy wyjaśniać szczegółowo starożytne doktryny, nauki Babilonii, Egiptu i Indii, ale czynimy to w świetle nowoczesnych osiągnięć nauki.  Jest coraz więcej dowodów na to, że nauka głosi to samo, co twierdzili tamci zapomniani starożytni, chociaż czyni to w inny sposób.

              W opublikowanych książkach i artykułach autor częstokroć przewidywał, że dwudziesty wiek będzie świadkiem odkrywania na szeroką skalę tajemnic życia w sposób racjonalny i naukowy. Bowiem dopiero wtedy rasa ludzka zacznie inteligentnie współpracować z tajemnym planem Przyrody dotyczącym wszechświata.

 

Nie przypadkowo tak uznany naukowiec jak Milikan wyznaje: „Za naszego życia odkryliśmy w fizyce o wiele więcej związków niż pojawiło się ich we wszystkich minionych wiekach razem wziętych, a strumień odkryć daleki jest jeszcze do wyschnięcia”.

              Tak, jeszcze nie tak dawno nauka objaśniała świat w oparciu o mechanikę. Materia była po prostu stałą, nie zmieniającą się substancją, zbiorem stałych atomów i niczym więcej. Wszechświat był maszyną: nie krył żadnych tajemnic. Teraz nauka opisuje go używając fizyki i matematyki. Wszechświat stał się zestawem symboli matematycznych. I tak pokonaliśmy drogę od materializmu do idei.

Kiedy wszyscy współcześni naukowcy powiedzą, co mają do powiedzenia, będziemy gotowi zrobić następny krok naprzód. Fizyka poda sobie ręką z metafizyką. A nauka będzie używać terminów filozoficznych dla opisywania zjawisk. Wszechświat nie będzie ani czysto mechaniczny, ani tylko symboliczny. Najwięksi myśliciele już zmierzają do podjęcia wniosków, które zapowiadają współczesne odkrycia.

              Nie przypadkiem znani naukowcy dziewiętnastego wieku – tacy jak Kelvin, Poincare, Rayleigh i Helmholtz – którzy żyli w jego ostatniej dekadzie, przeżyli poniżenie, będąc zmuszeni zmienić wcześniejsze koncepcje widzenia świata w obliczu nagłych i zadziwiających odkryć.

Promienie Roentgena, elektron, kwant – o to trzy objawienia, które pozbawiły upartych materialistów solidnej podstawy. Złamały materialistyczną strukturę świata i zapoczątkowały łańcuch badań, który prowadzi aż do dzisiejszych czasów.

 

 

*

 

              W takim razie, jak człowiek ma zgłębić tajemnicę ja?

              Autor nie chce analizować poszukiwań duchowych w dzisiejszych czasach. Nie widzi sensu w ocenianiu wartości pozytywnych oraz ograniczeń najrozmaitszych wyznań, kultów i filozofii, które – obojętnie czy tradycyjne, czy nowatorskie – egzystują pośród ludzi. Taki przegląd doprowadziłby go do nieuniknionego oceniania ich w obliczu historii, zasad i doświadczeń, co w rezultacie mogłoby stępić jego krytyczne pióro. Uchyla się od tego, ponieważ na świecie i tak jest już zbyt wiele bezużytecznej krytyki, a o wiele za mało pożytecznego konstruktywizmu.

              Kim lub czym jest Dusza? Czy istnieje nieśmiertelność? Co oznacza wieczność? Gdzie jest niebo? Na te pytania nie ma łatwych i przekonywających odpowiedzi.

Te same problemy zajmowały już mędrców i wizjonerów starożytności, a szczególnie Orientu. Zastanawiali się oni, znajdowali rozwiązania i wyrażali swe odkrycia w języku i stylu, który odpowiadał ich czasom. Pradawne nauki i prymitywn...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin