4. Trzecia droga.doc

(60 KB) Pobierz
Trzecia droga

Trzecia droga

 

(sequel do „Pomyśl życzenie” – część 2)

 

             

 

„Wybierz, którego chcesz, a ja go zdobedę dla ciebie ”.

Justin potrząsnął głową, „Jesteś taki pewny siebie. Każdy facet chce się z tobą pieprzyć ale nie wszyscy chcą mnie”.

Brian uśmiechnął się przebiegle pochylił głowę i oparł o jego czoło, „Jesteś dzisiaj opłatą wstępną. Będą musieli się poświęcić”. Zaczął śmiać się z irytacji Justina.

„Dalej, wybieraj. To był twój pomysł”. Podniósł kieliszek i opróżnił go jednym haustem. Stali na drugim poziomie w Babylonie i oparci o poręcz obserwowali kołyszących się w rytm muzyki mężczyzn.

Justin wiedział, że Brian nie wierzy, że to zrobi. I rzeczywiście nie do końca akurat tego chciał. Rozmawiali o tym parę razy i zawsze próbował przekonać Briana, żeby nauczył go pieprzyć i to było niesprawiedliwe, że nigdy mu na to nie pozwolił.

Brian twierdził, że nigdy w trójkę tego nie robił ale Justin wiedział swoje. Kiedyś przypadkowo usłyszał o tym od chłopaków w Babylonie a kiedyś Brian nie wylogował się z komputera i Justin zobaczył tam różne rzeczy.

 

**********

Justin nie myszkował po strychu; no może niedokładnie. Kiedyś był u niego i uczył się do testu a Brian wygłupiał się przy komputerze; mówił, że pracował ale co chwila wybuchał śmiechem, czego nigdy nie robił jak pracował nad tekstami reklamowymi. Wtedy zadzwoniła jego mama – to był pierwszy raz słyszał jak z nią rozmawia, był tak samo lakoniczny jak z innymi; potrzebowała pomocy przy jakichś papierach. Brian powiedział tylko, że musi wyjść i żeby Justin pamiętał o włączeniu alarmu, ubrał się i wyszedł w pośpiechu.

Minęło ok. 10 minut zanim Justin odważył się, podszedł do komputera i upewnił się, że Brian zapomniał się wylogować. Justin od razu wpisał jego pseudonim, usiadł na krześle i zachował się bardzo, bardzo źle, łamiąc wszelkie zasady dobrych obyczajów i zaczął przeglądać jego skrzynkę pocztową, i czytać wiadomości.

Większość z nich stanowiły tajemnicze teksty z prośbą o zdjęcie i podające adres strychu; było kilka bardzo obrazowych opisów ale szczególnie jeden przykuł jego uwagę – Brian dokładnie w nim opisywał rozmiar i kształt dildo, i co zamierza z nim zrobić – czytając go Justin poczuł, że końcówki jego uszu robią się czerwone. To był Brian, którego Justin nie znał – szorstki i surowy. Ktoś kto wyrażał się tak szorstko, w łóżku był łagodny i delikatny, nigdy nie naruszał pewnych granic, na których przekroczenie Justin nie był gotowy. Nawet kiedy Justin chciał robić pewne rzeczy Brian nie pozwalał mu na to; zdał sobie sprawę, że jest bardzo naiwny skoro zszokowały go maile Briana.

Zanim dopadły go wyrzuty sumienia przeczytał jeszcze dwie wiadomości. Obydwa były od faceta o pseudonimie „Twój Twardziel”. Był rozbawiony do momentu kiedy gość zaczął opisywać jak bardzo podobało mu się jak Brian go pieprzył i co by chciał robić następnym razem.  Nagle Justin miał dość: wyszedł z maila, zostawił wszystko dokładnie tak jak było i wrócił na kanapę gdzie znów pogrążył się w rachunkach, jego serce powoli wróciło do normalnego rytmu Jakiś czasem później usłyszał jak Brian rozsuwa drzwi. Justin spojrzał na niego i odezwał się, „Hej
i szybko wrócił do podręcznika.

„Hej”, odezwał się Brian i poszedł do łazienki, później poszedł do kuchni i Justin usłyszał jak otwiera butelkę piwa, podchodzi do biurka i głęboko wzdycha. „Kurwa”, wymruczał Brian ochryple, za chwilę poczuł na sobie jego spojrzenie ale nie patrzył na niego i skupił się na książce.

Brian wylogował się i powoli przeszedł do salonu, gdzie siadł na fotelu.

Justin schował książkę i przeciągnął się. „Skończyłeś?”, Brian spytał. Justin spojrzał na niego, był pewny, że miał niewinny wyraz twarzy, „Skończyłem, idziemy się zabawić?”.

Brian napił się i spojrzał na niego, „Przy pracy domowej tak się napaliłeś?”.

„Zawsze jest napalony”, powiedział szczerze Justin  Brian parsknął, „Wiem. Ale jest późno, już 11.30, odwiozę cię do domu. Deb zamieni cię w dynię jak nie wrócisz przed północą”. Po chwili wstał i podszedł do drzwi.

„Nie możemy …?”.

„Nie”, Brian stał i czekał kiedy Justin zakładał kurtkę. Wyciągnął rękę, wyprostował mu kołnierzyk, otworzył drzwi i czekał aż Justin włączy alarm …

**********

              „Brian”.

              Brian napił się  i spojrzał znad kieliszka ostrzegawczo. Pozostali zebrali się wokół schodów prowadzących na górę i rozmawiali o darkroomach w różnych barach na Libert Avenue. Justin jeszcze w żadnym nie był i miał nadzieję, że żaden z chłopaków o tym nie wie. Chciał, żeby Brian kiedyś tam go zabrał. Oczywiście mógł tam iść sam ale nigdy nie był w nastroju.

              „Brian”.

              „Nawet o tym nie myśl”.

              „Nie wiesz o czym myślę”, Justin był niewzruszony.

              „Zawsze wiem o czym myślisz. Czytam w twoich myślach”, zaśmiał się Brian.

              „To przeczytaj”, Justin parsknął. Wyobraził sobie Briana leżącego na łóżku na plecach, skąpanego w niebieskim świetle, i on klęczący między jego długimi nogami.

              Brian położył palec dokładnie na środku jego czoła, „Ty brudny świntuchu, biedny Emmett, nienawidzi wibratorów i nigdy na to nie pozwoli”, wycedził Brian. Wszyscy się roześmieli.

              „To nie był Emmett”, poprawił go Justin, „I to nie był wibrator”.

              Brian zaśmiał się, po czym jedną ręką przyciągnął go i objął szepcząc do ucha „To było to?”, a drugą ręką złapał go przez jeansy i ścisnął. Justin otoczył go ramionami w pasie i zaczęli się całować. Słyszał niewyraźnie rozmowy pozostałych, którzy po chwili odeszli.

              Kiedy Brian cofnął się Justin wyszeptał, „Chodźmy na zaplecze”.

              „Nie. Jeśli znów mnie spytasz, nie wracasz dziś ze mną”.

              „Okay”, Justin szybko się zgodził i odwrócił żeby ukryć uśmiech, nie wiedział, że wraca z Brianem. Nigdy tego nie wiedział na pewno. Nawet jeśli Brian tańczył z nim, całowali się i przytulali nigdy  nie miał gwarancji, że Brian go zabierze do siebie.

              Zmieniła się piosenka, popłynęła stara piosenka disco i Brian złapał Justina za rękę i pospieszyli na parkiet. Justin zawsze chętnie tańczył z Brianem. Brian lubił tańczyć, co było niesamowite biorąc pod uwagę, że robił to już prawie 20 lat i ciągle nie był najlepszym tancerze. Ale nigdy mu tego nie powie.

              Był zawiedziony, kiedy zobaczył jak Brian bierze małą, białą tabletkę, prawdopodobnie ekstazy. Zawsze wolał Brian bez narkotyków; sam był zadowolony, że jego alergie uniemożliwiały próbowanie tych wszystkich substancji chemicznych, których było pełno w klubach. Widział ludzi, którzy mdleli, wymiotowali na siebie lub kończyli w śpiączce jak biedny Ted. Czasami był trochę zdenerwowany, kiedy Brian prowadził po narkotykach. Zwykle Michael odwoził Briana jak ten nie był w stanie, ale nie zawsze.

Justin wiedział, żeby z Brianem nie rozmawiać o narkotykach. Ale nie mógł się powstrzymać żeby nie wykorzystać szansy. Objął go w pasie, wypchnął biodra do przodu i zaczął ocierać się o jego biodra. „Może jak jeszcze trochę weźmiesz, zrobię to z Tobą i nawet nie zauważysz”.

Brian natychmiast przestał tańczyć i odsunął się. Jego wzrok był twardy jak stal a Justin szukał w nich dezaprobaty i krytyki. Ale Brian wziął głęboki oddech
i rozluźnił się. „To niezbyt wiele powie o twojej technice, jeśli nawet tego nie zauważę”, roześmiał się.

Justin uśmiechnął się, ale wcale nie było mu wesoło. „Nie mam żadnej techniki, bo mi nie pozwalasz”, odpowiedział z lekką goryczą w głosie.

„Przestań nie zaczynaj znowu”,    Brian potrząsnął głową.

Justin przestraszył się, że tym razem posunął się za daleko i milczał.  Wtedy Brian chwycił go za rękę i zaprowadził na górę, zamówił sobie wódkę i piwo dla Justina, znów wziął go za rękę i weszli na platformę z widokiem na tańczący poniżej tłum.

„Okay  - wybieraj”, odezwał się Brian, omiótł ramieniem cały parkiet Babylonu, „Wybierz jednego i zabierzemy go na strych”.

Justin był zszokowany, że Brian nie żartuje – był naprawdę poważny. To się miało naprawdę zdarzyć i to dzisiejszej nocy. Męczenie Briana przez ostatnie tygodnie miało się opłacić – miał go nauczyć jak kogoś pieprzyć.

Powinien być zachwycony, powinien być podekscytowany. Był gejem i wreszcie powinien zacząć to robić. „Tam jest jeden”, Brian wskazał ciemnowłosego i muskularnego mężczyznę, z nagim torsem, ubranego w obcisłe jeansy, który wyginał ciało w rytm muzyki. „Jest za duży, jest zbyt macho i pewnie jest na górze”, powiedział Justin.

„Większość tych muskularnych chłopaków jest na dole. Włożysz im palec w tyłek i zaczynają płakać za mamą”, wyjaśnił ze śmiechem Brian.

Przez chwilę milczeli, wtedy Brian wskazał młodego, szczupłego faceta z krótko obciętymi blond włosami, ubranego w srebrną koszulkę i pasujące do tego szorty. „On jest za chudy. I nie podobają mi się jego włosy”.

Następnie Brian wskazał niskiego bruneta z kozią bródką, ubranego w bojówki i niebieską koszulkę.

„Nie lubię brody”, Justin potrząsnął głową. Czuł, że Brian patrzy na niego ale udawał, że tego nie zauważa. Był pewny, że gdyby spojrzał zobaczyłby uśmiech na jego twarzy.

Parę minut później Brain wskazał kogoś innego, był wysoki, szczupły i ciemnowłosy, ubrany  był w jeansy i rozpiętą błyszczącą koszulkę. Justin zauważył, że tańczył z zamkniętymi oczami, kołysząc się w rytm muzyki.

„Może on?”.

Justin zawahał się, „Jest kiepskim tancerzem”, to wszystko co mógł wymyślić i Brian głośno się roześmiał. „Nie będziesz z nim tańczył, będziesz go pieprzyć”. Brian zawahał się i zapytał, „Przyprowadzić go?”.

Zdenerwowany Justin spojrzał szyderczo , „Jesteś taki pewny siebie. Nikt ci nie odmówił?”.

„Nie”.

Justin czuł, że to kłamstwo ale Brian naprawdę mógł mieć każdego kogo zapragnął. W tym momencie chciał to wszystko odwołać, ale nie wiedział jak to zrobić, żeby głupio nie wyszło. Spojrzał z wahaniem na Briana, który szczerzył zęby ale wahał się za długo co Brian nagle odwrócił się o zszedł na dół. Justin patrzył za nim przez chwilę, przełknął ślinę i odwrócił się obserwować parkiet.

Brain podszedł do ciemnowłosego faceta, który przestał tańczyć i nawet z tej odległości zobaczył powoli pojawiający się uśmiech na jego twarzy, kiedy Brian szeptał mu coś do ucha. .Spojrzał w górę i Justinowi serce mocniej zabiło, gdy zdał sobie sprawę co Brian mu mówi. Chłopak wpatrywał się w nich z szeroko otwartymi oczami, nagle gość machnął do niego i  Justin automatycznie odpowiedział, Brian wskazał głową żeby do nich zszedł.

Kiedy Brain machnął drugi raz Justin skinął głową, odwrócił się do schodów i zszedł po nich tak wolno jak to tylko możliwe. Miał nadzieję, że zgubi się w tłumie ale był jak Mojżesz przed którym rozstępowało się Morze Czerwone i zmierzał prosto do swojego przeznaczenia.

*********

Kierowali się jeepem na północ. Gość miał na imię Ross; to Justin się go spytał bo Brian nie potrzebował tego wiedzieć, ale on chciał pamiętać i mówić o nim tylko jak o ciemnowłosym facecie. Ross siadł z tyłu, pochylił się i próbował z nimi rozmawiać. Chciał żeby Justin siadł z tyłu ale Brian nie zgodził się. Powiedział, że Justin musi siedzieć z przodu i sprawdzać czy nie ma policji, bo Brian brał narkotyki. Ross odezwał się, że też lubi E ale Brian nic mu nie zaproponował, choć Justin wiedział, że ma jeszcze kilka białych tabletek.

„Studiujesz?”, spytał Ross łaskocząc Justina w kark.

„Hmmm, tak”.

„Penn State?”.

Zanim Justin odpowiedział Brian włączył głośniej muzykę. Zaczęli śpiewać razem z Garbage; Ross próbował przyłączyć się do nich ale nie znał większości słów. Kiedy Brian zaparkował w garażu i wysiedli Justin pobiegł wyłączyć kod zabezpieczający. Jechali windą w ciszy a kiedy Brian otworzył drzwi strychu Ross zagwizdał, „Wow, fajne poddasze! Mieszkacie razem?”, spytał.

„Nie”, Justin odpowiedział, „Chcesz piwo?”.

Ross roześmiał się, „Nie wystarczy”, ściągnął kurtkę i rzucił na kanapę a następnie zdjął koszulę i buty.

Justin wiedział, że Brian też się rozbiera, tylko on stał nieruchomo jak posąg. Brian podszedł, przytulił go i wyszeptał, „Wszystko w porządku” a następnie zdjął jego bluzę. Drżącymi dłońmi zdjął spodnie i tylko on został w bieliźnie. Schylił się zdjął buty i skarpetki, i za chwilę Brian chwycił go za rękę i poszli w kierunku schodów. Byli nadzy i Justin poczuł gęsią skórkę na całym ciele.

Ross zbliżył się i próbował objąć Briana za szyję ale ten cofnął się nieznacznie. „Justin pierwszy”, powiedział, więc Ross odwrócił się i uśmiechnął; zbliżył się do Justina i sięgnął do jego penisa. Nieświadomie Justin zaczął się cofać aż poczuł za sobą Briana. Brian objął go w pasie i wyszeptał, „W porządku”; przytrzymał go lekko gdy Ross zaczął się zbliżać. Ross położył mu rękę na szyi i zaczął całować, Justin poczuł ciepły, pachnący piwem oddech mężczyzny gdy Brian cofnął się i pociągnął za sobą Justina, „Bez całowania”, powiedział stanowczo.

„Bez całowania?”, Ross zaczął się śmiać ale przestał gdy spojrzał na twarz Briana. „Okay”. Znów zbliżył się i zaczął pieścić sutki Justina. Pochylił głowę i zaczął lizać go po szyi w dół klatki piersiowej. Zatrzymał się przy przebitym kolczykiem sutku i lekko pociągnął. Justin wstrzymał oddech, Brian zawsze był delikatny z kolczykiem i zaskoczyło go lekkie uczucie bólu. „Przestań, nie gryź”, Brian syknął.

Ross znów spojrzał na Briana, „Okay”, zgodził się. Pochylił głowę i kontynuował na południu podróż językiem. Klęknął i złapał Justina za biodra, powoli ściągnął do kostek bawełnianą bieliznę i wepchnął twarz w jego krocze, Justin wstrzymał oddech.

„Przestań”, odezwał się Brian.

„Teraz co?”, Ross zmarszczył brwi, „Powiedz na początku jakie są zasady i przestań przerywać”. Brian zawahał się, po chwil powiedział, „Niech Justin to zrobi”.

Ross przewrócił oczami ale skinął głową. Usiadł na łóżku i spojrzał na Justina, który stał nieporuszony. Ross rozłożył dłonie i powiedział, „No chodź dzieciaku, zaczynamy”.

Justin czuł, że Brian popycha go delikatnie do przodu kładzie ręce na jego ramionach zachęcając by klęknął między nogami Rossa. Justin patrzył na jego penisa, który nie był tak duży jak Briana czy jego własny. Myśląc o tym nagle zaczął kichać i zatkał sobie usta dłonią. „Potrzebuję chusteczki” wymamrotał przez palce. Brian sięgnął do szafki, wyciągnął dwie chusteczki i podał mu. Justin wytarł twarz, wydmuchał nos i wyrzucił zużyte  chusteczki przez ramię.

„To nie było grzeczne”, powiedział Brian.

„Później podniosę”.

Ross lekko przyciągnął Justina do przodu i zaczął pieścić jego szyję.

„Chodź kochanie”, szepnął zachęcająco, „Chodź do tatusia”.

„Tatusia?”, odezwał się Justin zirytowany, „Ile ty masz lat?”.

„To tylko takie wyrażenie”, wyjaśnił Ross cierpliwie. „Mam 25 lat, jeśli to ma jakieś znaczenie”.

„Ja mam 20 lat”, oświadczył Justin dodając sobie kilka lat, „Więc nie możesz być moim tatą”.

„Okay, okay jak chcesz”, zirytował się Ross, „Chodź mi obciągnąć”.

Nie mów mu co ma robić”, przerwał Brian, „Zamknij się i pozwól mu działać w jego własnym tempie”.

„Zamknij się?”, Ross wstał, „Kto ma się zamknąć”.

Ty”, odpowiedział Brian i odepchnął go do tyłu. Ross potknął się o krawędź i upadł plecami na łóżko. Brian chwycił go za ramię, podniósł i spojrzał na niego ostro, „Jeśli chcesz się pieprzyć to zachowuj się”.

Justin wpatrywał się w Briana zdumiony, nigdy wcześniej go taki nie widział.

„Pieprz się!”, krzyknął Ross, wyrywając się z uchwytu Briana. „Pieprzcie się obaj! Wychodzę!”. Ross zszedł ze schodów, włożył jeansy i buty, po czym złapał koszulkę i kurtkę. Justin i Brian stali obserwując go. Przy drzwiach Ross odwrócił się i krzyknął jeszcze do nich, „Para pieprzonych dziwaków!”,  zatrzasnął drzwi i zbiegł po schodach nie czekając na windę.

Przez moment panowała cisza, po chwili Justin spojrzał na Briana  - patrzyli na siebie z szeroko otwartymi ustami. Nagle zaczęli się śmiać. Brian podniósł  Justina z podłogi i przytulił. Usiedli na łóżku i starali się złapać oddech.

Justin westchnął, „Chyba nie nauczę się dziś pieprzyć”.

„Nauczysz”, powiedział rześko Brian,  „Ubieraj się. Wracamy do Babylonu i znajdziemy kogoś innego”.

Justin odwrócił głowę i spojrzał zdumiony na Briana, który znów zaczął się śmiać. Żartował. Justin uśmiechnął się ale poważnie powiedział, „Nie chcę znów tego robić, okay?”.

„No dobrze” westchnął ciężko Brian, ale kąciki jego ust ciągle mu drżały. Odwrócił się i mocno go objął, „Co chcesz teraz robić?”.

„Teraz?” Justin zapytał, zawahał się przez chwilę. Wreszcie powiedział twardo, „Teraz chcę ssać tatusia!”.

Brian pochylił głowę i pocałował go mocno, „Nie jestem taki stary, żeby być twoim tatą, ale i tak możesz mi obciągnąć”, wyszeptał.

 

 

 

 

 

 

             

             

 

 

 

             

 

 

 

2

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin