Lalka i chaos życia
Kompozycyjna integralność dzieł Prusa staje pod znakiem zapytania; sukcesu pisarskiego autor nie wiązał z formą idealnie skomponowaną i zamkniętą; przeciwnie, Prus chciał pisać w sposób luźny i niezależny od reguł sztuki narracyjnej. Kompozycja jego utworów stawała się antywzorem ówczesnej struktury powieści:
Powieść realistyczna, osobliwie taka, której tematem jest duże zjawisko społeczne, zawsze w pierwszym czytaniu robi wrażenie czegoś powikłanego i chaotycznego; jest to las, w którym widać tylko pojedyncze drzewa, a nie widać.., lasu. (Słówko o krytyce pozytywnej)
Kontekst całościowy dziła nie był według Prusa z góry d a n y, miał się w y I a n i a ć w drodze mylących często, przypadkowych, nie zawsze trafnie spuentowanych potyczek z rzeczywistością.
Publiczność literacka nie była przygotowana do odbioru Prusowskich kompozycji. Jej konflikt z autorem ujawnił się w trakcie publikowania Lalki. Druk powieści rozpoczął Prus 29 września 1887 r. w warszawskim „Kurierze Codziennym”, ostatni odcinek ukazał się tamże 24 maja 1889 r. Wersja książkowa wyszła dopiero w roku następnym, czyli 1890, zapoczątkowując okres burzliwej recepcji tego niezwykłego dzieła.
Recenzentów i czytelników powieści Lalka zadziwiła i stropiła. Uznano niemal powszechnie, że jest to utwór wybitny, ale niestety nie bez skazy lub wręcz „źle zrobiony”. Wytykano Prusowi przede wszystkim błędy kompozycyjne, przypadkowy układ epizodów, a nawet potknięcia (przeoczenia) faktograficzne! To się nie chce złożyć w żadną całość – grzmiał Swiętochowski. Tę powieść pośpiesznie „zesztukowano”, sobotnim sztychem na niedzielny targ – pisał inny autorytet krytyczny, Antoni Potocki.
Dlaczego Lalkę przyjęto źle
A więc Lalkę przyjęto źle, a w każdym razie nie dość dobrze: genialność tego dzieła pozostała zrazu nie dostrzeżona. Dlaczego tak się stało? Opór środowiska literackiego wynikał z wielu bardzo różnych powodów. Po pierwsze, jak słusznie pisze Józef Bachórz, Prus nie pomagał swemu dziełu. Nigdy nie pozował na geniusza, a nawet na artystę. Przedstawiał się zawsze niezwykłe skromnie – jako dziennikarz. Trudno powiedzieć, co powodowało Prusem – nieśmiałość czy przewrotna gra z oczekiwaniami publicznymi – ale jego samoocena była na ogół bardzo niska. Być może bawiło go to, że nikt się nie kwapił, by ją podciągnąć w górę.
Wydawało się zatem, że zwykły wyrobnik pióra, zawodowy dziennikarz, zarabiający na życie pisaniem cotygodniowych Kronik, nie może stworzyć arcydzieła.
Po drugie, nie ulega wątpliwości, że dotknął Lalkę fenomen niezrozumienia, jakie często spotyka dzieła naprawdę wielkie; narracyjny eksperyment Prusa przerósł możliwości interpretacyjne współczesnej mu publiczności. I nie chodziło wyłącznie o sprawy kompozycji.
Wiele wątków i punktów wdzienia
Lalka jest utworem wielowątkowym o skomplikowanej strukturze tematycznej i narracyjnej. Daje panoramiczny ogląd społeczeństwa polskiego w końcu lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Przynosi szeroką wiedzę na temat przebiegających podówczas procesów społecznych i obyczajowych (krzepnięcie polskiego mieszczaństwa, program pierwszych socjalistów, nowe stosunki gospodarcze z Rosją itd.). Jest wiernym, choć niepełnym (brak Rosjan!) obrazem popowstaniowej Warszawy.
W Lalce Prus przedstawia nie tylko rozmaite środowiska społeczne (od arystokracji po miejską biedotę), ale przede wszystkim sam mechanizm społecznego działania, który utożsamił – prekursorsko Wobec różnych XX-wiecznych teorii psychosocjologicznych – z obiegiem i wymianą informacji, z krążeniem plotki, niedomówień, posądzeń i domysłów. Mamy zatem w Lalce sytuację trudną z czytelniczego punktu widzenia: fakty podlegają rozmaitym interpretacjom, często sprzecznym ze sobą i nie prowadzącym do żadnej konkluzji. A czytelnik musi głowić się, zastanawiać i wybierać.
Na przykład na temat zachowania i postępków Wokulskiego swoje zdanie prezentują różni bohaterowie: Rzecki, Izabela, Węgrowicz, Szuman, Węgiełek. Żadna z tych wersji nie jest pełna ani przekonująca. Czytelnik najpierw zżyma się na tę nadprodukcję sądów, która go trochę onieśmiela, potem – jak pisze cytowany już Bachórz:
[…] przeżywa rodzaj satysfakcji, że dzieje Wokulskiego nie są ani takie, jakie opowiada Węgrowicz, ani takie, jakie imaginuje sobie panna Izabela, ani nawet takie, jak pragnie – choć z najlepszego serca – Rzecki. Z drugiej jednak strony wśród małych satysfakcji uświadamiamy sobie po zakończeniu lektury, że z polemik z szablonami, złudzeniami, stereotypami, rutynowymi zmyśleniami różnych postaci – bynajmniej nie wyłoniła się historia, która by zaspokajała nasze pragnienie jasności, tym bardziej pragnienie pokrzepieii.
Prus jest w ogóle daleki od krzepienia naszych serc. Nie tylko niepokoi czytelnika mnogością nie rozstrzygniętych opinii i brakiem ostatecznej instancji orzekającej (która w przypadku innych powieści „normalnie” skomponowanych związana jest z wyróżnionym statusem narratora), lecz na dodatek wplata w narrację epizody i historie, które burzą stereotypowe wyobrażenia na temat epoki.
Burzenie stereotypów
Im ważniejsza postać, tym więcej w niej zaskakujących zwrotów, zachowań, reakcji. Sam Wokulski pozostaje postacią prawie nieprzewidywalną. Choć uczestniczył w powstaniu styczniowym i zapłacił za ten udział zsyłką, nie ma w nim fobii antyrosyjskiej. Rosjan polubił, z kilkoma się zaprzyjaźnił. Źle natomiast wspomina Polaków-współwięźniów. Jeden z nich pełnił mało szlachetną rolę prowokatora, wyciągał informacje i „sypał”. Co więcej, Wokulski nie tylko nie ma do Rosjan pretensji za zmarnowane lata, ale zostaje ich wspólnikiem handlowym, dostawcą zboża dla armii rosyjskiej walczącej z Turcją na Bałkanach.
Naprawdę Prus wiele ryzykował, przeznaczając swemu bohaterowi tak bulwersujące zajęcie. Wiedział przecież doskonale, że pat- fotycznie nastawiona opinia publiczna zawsze popierała (rzecz jasna – moralnie) przeciwników Rosji. W czasie konfliktu turecko-rosyjskiego bodaj tylko Świętochowski miał odwagę pisać przychylnie o niepodległościowych dążeniach popieranych przez Rosję Serbów. Swiętochowskieu szło jednak o etykę dziennikarza, który powinien bez względu na partykularne względy, piętnować zło i forować dobro.
Tymczasem Wokulski całkiem otwarcie i to dla pieniędzy, a nie idei, dożywiał rosyjską armię. Dlaczego Prus wybrał tak drastyczne rozwiązanie? Czy szło tylko o pieniądze, o możliwość szybkiego wzbogacenia się? O interes? Rzecki podejrzewa swego Stasia o grę na dwie strony, o makiaweliczny plan działania. Ta hipoteza upada jednak. Co więc pozostaje? Kim jest Wokulski?
Wątpliwości budzi też romans
Wiele wątpliwości i pytań budzi też romans Wokulskiego. Bachórz pisze: „Na rozum rzecz biorąc Wokulski parę razy próbuje uporać się z panną Izabelą – i na rozum to jakby mu się udaje.” Widzi ją w różnych niekorzystnych sytuacjach i nie ma złudzeń, co do jej osoby. A jednak nie przestaje kochać. Wikła się coraz bardziej, naraża, niemal kompromituje, bo jak na przykład nazwać podbijanie ceny kamienicy, którą zamierza sam kupić? Nonsensowny pojedynek z Krzeszowskim? Zazdrość o subiekta Mraczewskiego? Jak nazwać takie zachowanie, jeśli nie romantycznym szaleństwem?
A jednak Wokulski nie powiela zachowań romantycznych. Jest na to zbyt sceptyczny, zbyt mocno zdystansowany wobec przedmiotu swych uczuć. Nie idealizuje ani Izabeli, ani własnej roli zakochanego trubadura.
Wiele pytań mogą budzić także scjentystyczne pasje Wokulskiego, który jest przecież naukowym dyletantem, nie posiadającym uniwersyteckiego wykształcenia. Zagadkę stanowią wreszcie dalsze losy tej postaci, która rozpływa się we mgle. Wyjechał do Paryża, popełnił samobójstwo, rozpoczął pod przybranym nazwiskiem inne życie – zastanawia się czytelnik?
Wokulski wymyka się ocenom, ponieważ jego życie wymyka się powszechnie przyjętym zasadom, stereotypowym oczekiwaniom. Mimo udziału w powstaniu wariant patriotyczny upada. Wokulski nie jest patriotą w XIX-wiecznym rozumieniu tego słowa. Tradycji powstańczej nie ceni, po swojemu pojmuje obowiązki wobec ojczyzny. Mimo miłości do Izabeli nie jest romantykiem: wobec uczuć zachowuje pewien dystans. Nie jest również stuprocentowym, zdeklarowanym pozytywistą, ponieważ praca organiczna nie zaspokaja jego ambicji, a powodzenie na niwie społecznej nie łagodzi ciągle odczuwanego dyskomfortu psychicznego, który parę dziesiątków lat wcześniej nazywano „bólem istnienia”.
Komplikacje egzystencjalne
Bohater Prusa jest postacią nadto skomplikowaną, by pasowała doń jakaś formuła. Interpretacja ideologiczna (romantyk? pozytywista? scjentysta?) nie wystarcza, ponieważ Prusa nie interesują idee, ale egzystencja. Lalka jest pierwszą polską powieścią egzystencjalną. Przy czym autor nie zajmuje się egzystencją wyosobnioną, ale fenomenem istnienia, które spełnia się w określonych warunkach społecznych, zawsze na jakimś – mniej lub bardziej szczegółowo ukształtowanym – tle.
Dlatego Wokulski porusza się w przestrzeni naznaczonej sensami czytelnymi, gdzie wybory opisuje się językiem jego środowiska i epoki, a jednocześnie – jako osobowość pełna, a więc w jakimś stopniu także wolna – nie utożsamia się z żadną z gotowych dróg i z żadnym gotowym rozwiązaniem. Kreując w ten sposób swego bohatera, Prus dystansuje się zarówno od rzeczywistości polskiej, która skazuje niemal automatycznie na te same alternatywy (romantyk – pozytywista; patriota – zdrajca), jak i wobec głębiej pojętego fenomenu ludzkiej egzystencji, który nie do końca daje się wyrozumować i opisać.
O pewnym typie trudności interpretacyjnych już pisaliśmy: ludzi nie poznajemy w sposób bezpośredni, opinie o nich krążą, prostują się i zniekształcają. Ale jest także inny typ trudności: niewiele więcej wiemy o nas samych. Mechanizm niepewności i zaskoczenia dotyczy także procesu introspekcji. Na skomplikowany obraz bohaterów Prusa składają się warstwy ich podświadomości, nieracjonalne popędy, skryte potrzeby, sny, marzenia, uzurpacje, lęki i zahamowania. Lalka po raz pierwszy w literaturze polskiej wprowadza na taką skalę elementy nowoczesnej psychologii, mówiąc bez przesady, psychologii prefreudowskiej.
Inne kłopoty Madzi Brzeskiej
Bohaterem Lalki uczynił Prus człowieka nieprzeciętnego. Dramat Wokulskiego bierze się po części z tego, że przerasta on swoje środowisko, że jego życiowy rozmach nie mieści się w wyznaczonych ramach. Inne kłopoty ma bohaterka następnej powieści Prusa – Emancypantek (1894). Dobra, pełna altruizmu Madzia Brzeska nie potrafi udźwignąć tego zadania, jakie stawia przed nią życie. Każdy typ kontaktu ze światem okazuje się bolesny i zawodny. Plotki i nieporozumienia niszczą w Madzi zapal do pracy, ufność w ludzi i wiarę w porządek życia.
Rozterki Madzi nie są wyłącznie wyrazem jej młodzieńczej naiwności. Wiążą się one ściśle z kryzysem światopoglądowym końca wieku. Z kryzysem, który Prus postrzega po swojemu, w zgodzie z własnymi zainteresowaniami i przekonaniami. Jak już wspominaliśmy Prusa interesuje sam fenomen życia, umiejętność praktycznego działania. Temu celowi należy podporządkować – zdaniem pisarza – dwa inne źródła ludzkiej aktywności: uczucie i wiedzę. Madzia, bohaterka Emancypantek, nie potrafi ukierunkować swej wrażliwości, uczucie gubi ją i pożera.
Ale także wiedza, którą zdobywa bohaterka na warszawskiej pensji w ostatnim dziesięcioleciu ubiegłego wieku, wiedza scjentyczna, obojętna wobec problemów transcendencji, oschła i skłócona z dogmatami wiary, nie stanowi życiowego drogowskazu. Umysły wybitniejsze, obdarzone zdolnością kojarzenia faktów abstrakcyjnych, potrafią zneutralizować deprymujące efekty scjentyzmu: profesor Dębicki wierzy w nieśmiertelność duszy i popiera tę wiarę argumentami naukowymi (teoria eteru jako przetrwalnika materii duchowej). Madzia nie nadąża jednak za myślą profesora. Równie mocno tkwi wiej pamięci materialistyczny wykład Kazimierza Norskiego, który – idąc wzorem niemieckich filozofów, Vogta i Moleschotta przyrównał organizm ludzki do układu pierwiastków chemicznych, takich jak wapń czy fosfor. Dominującym rysem kryzysu świadomościowego schyłku wieku jest poczucie znikomości istnienia.
Deprymujące efekty scjentyzmu: Madzia idzie do klasztoru
Ku żalowi czytelniczek i czytelników sympatyczna Madzia Zamyka się za klasztorną bramą. Decyzja ta wynika w sposób oczywisty Z Prusowskieg programu praktycznego działania. Kiedy zawodzą nas jednoczej i emocje, i wiedza o świecie, wszelka aktywność staje się niemożliwa. Jak wiele innych bohaterek powieści XIX- lub XX-wiecznej (bo zjawisko dotyczy właśnie kobiet, anie mężczyzn!) Madzia wybierze regresywny wariant istnienia, to jest taki, który pozwala maksymalnie ograniczyć relacje ze światem.
Powieści o najmłodszym pokoleniu
Dwie ostatnie powieści: Dzieci (1909) i nie dokończone Przemiany („Tygodnik Ilustrowany” 1911), Prus poświęca najmłodszemu pokoleniu, to znaczy ludziom urodzonym około roku 1890. Łatwo obliczyć, że w okresie rewolucji 1905 r. osiągają oni wiek podatnych na wpływy i emocje gimnazjalistów. Idąc tym samym tropem wyliczeń kalendarzowych, trzeba powiedzieć, że bohaterami Dzieci i Przemian mogły być na przykład urodzone w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia Maria Dąbrowska i Zofia Nałkowska.
W tych przypadkach zgadzają się nawet pewne szczegóły biograficzne. Obie pisarki wydarzenia 1905 r. widziały na własne oczy, mocno przeżyły i opisały w interesujących relacjach. Jeśli nie liczyć pewnych epizodów z Nocy i dni, Dąbrowska powracała do rewolucji widzianej z okien kaliskiego gimnazjum głównie w narracjach wspomnieniowych. Nieco starsza Nałkowska odwołała się do rewolucyjnych wydarzeń między innymi w powieści Książę.
Obraz rewolucji przekazany w powieści Dzieci nie jest podobny do żadnej z wymienionych wersji, ponieważ wobec wydarzeń roku 1905 Prus zachowuje niebywały dystans. Nieprzemyślane, ryzykowne działania młodych zapaleńców przedstawia w formie nieomal groteskowej. Szczenięca naiwność wodza, Kazia Świrskiego, prowadzi do wielu tragedii; w beznadziejnych potyczkach z rosyjską armią i policją giną jego koledzy; on sam – psychicznie wypalony – umiera śmiercią samobójczą.
Dzieci – powieść wyjątkowa
Na tle polskiej tradycji powieściowej Dzieci Prusa stanowią pozycję wyjątkową. Rzadko bowiem strategię narracyjną wyznacza tak konsekwentnie podtrzymywane uczucie obcości wobec bohaterów i wydarzeń. Tymczasem ostatnie dzieło autora Lalki spowite jest mgłą: my – czytelnicy – niewiele wiemy o motywach kierujących działaniami młodych rewolucjonistów, oni z kolei niewiele wiedzą o wrogu, szansach powstania i szansach przeżycia.
W tej strategii obcości najbardziej uderzające jest to, że Prus kwestionuje etykę walki rewolucyjnej, kwestionuje, to znaczy podważa, stawia pod znakiem zapytania. Czym jest nielegalny zryw – docieka – rozbojem czy bohaterstwem? Komu służy? Kto czerpie z niego korzyści? Czy dowódcy mają prawo narażać w nierównej (prawie z góry przegranej) walce życie swych podwładnych?
Pewne chwyty narracyjne podtrzymują iluzję obcości i quasi-groteskowy charakter powieści. Trudno się tu wdawać w szczegóły, dość powiedzieć, że wiedza bohaterów o świecie zewnętrznym ma tu charakter fantazmatyczny, urojeniowy. Pośpieszny, rwany rytm narracji oddaje stan ich ducha, a zderzenie z rzeczywistością prawdziwą stanowi prawie zawsze przykrą niespodziankę lub zupełne rozczarowanie.
Ślad rosyjski
W powieści Dzieci kryje się ślad rosyjski, to znaczy szeroko pojęta fascynacja rosyjską kulturą. Sądzę, że Prus czytał Dostojewskiego (Biesy) i Turgieniewa (Ojcowie i dzieci) i stąd czerpał sarkastyczny ton opowiadania; sądzę, że pod wpływem tych czy innych lektur nabrał szacunku dla pewnych zachowań odbieranych jako przejaw rosyjskiej mentalności. Mam na myśli na przykład niebywale skonstruowaną postać Jadwigi. Jej uczucie do Kazia Świrskiego pozbawione jest kokieterii, wyrachowania, małżeńskich planów i lęku o zbiorowy sąd Opinii publicznej. Jadwiga wybiera miłość, nawet jeśli oznacza to popełnienie grzechu.
Opisując w roku 1884 wystawę malarstwa rosyjskiego i porównując tamte płótna z produkcją rodzimą, Prus inteligentnie zauważył, że na przykład sportretowane oblicza naszych skazańców wyrażają cierpienie, podczas gdy twarze rosyjskich katorżników przepełnione są Poczuciem winy. Grzech pośpiesznej, wojennej, nie uświęconej sakramentem miłości Jadwiga bierze na swój rachunek, przyjmuje – paradoksalnie – jako akt winy i szczęścia.
0w ślad rosyjski przewija się także przez nie dokończone Przemiany, utwór drukowany we fragmentach w „Tygodniku Ilustrowanym” rowanym” (1911). Wśród nowych znajomych Józia Trawińskiego, gimnazjalisty spędzającego wakacje w wiejskim majątku kuzynów, pojawia się Rosjanin, nazwiskiem Permski, zwolennik socjalizmu i liberał. Wytykając Polakom ich dumę i skłonność do pewnego cierpiętnictwa, zwraca uwagę na przemiany dokonujące się w samej Rosji. Już są i Moskale – powiada – którzy giną za wolność.
Pennski – rzecz jasna – nie jest postacią centralną. To zaledwie jedna z figur, przewijających się przez ekspozycyjne partie powieści. Nie sposób jednak pominąć milczeniem tej postaci, jej obecność świadczy o uwadze, jaką poświęcał Prus narodzinom i krzepnięciu liberalnej inteligencji rosyjskiej.
Przemiany – powieść niedokończona
Przemiany nie są powieścią łatwą w lekturze. Pozornie przejrzyste historie nie układają się w żadną całość, nie zmierzają do żadnej konkluzji. Dla przykładu: kompromitujące skandale nie niweczą świetności rodu Turzyńskich, a równocześnie owa świetność nie ratuje przed finansową ruiną. Ta kłopotliwa niekonkluzywność Przemian wiąże się z zastosowaną przez Prusa techniką narracyjną: patrzymy na świat oczyma Józia Trawińskiego i doświadczamy jego bezradności, zakłopotania, zagubienia. Kluczem do zrozumienia świata byłaby w tym przypadku dojrzałość bohatera, porządek narzucony rozwichrzonej, niejasnej rzeczywistości, chaos pokonany wewnętrznym wysiłkiem świadomości.
Józio Trawiński nie zdążył spełnić tej roli. Sens i kierunek Prusowskich przemian pozostał niejasny.
Przemyślenia na temat Egiptu
Prus ma na swym koncie znaną i dziś (m.in. dzięki znakomitej adaptacji filmowej Jerzego Kawalerowicza) powieść historyczną Faraon (1897). Powieść w warstwie literalnej dotyczy starożytnego Egiptu a powstała metodą gabinetową, to znaczy na podstawie szerokich lektur autora, jednakowoż bez kłopotliwej w przypadku nieruchliwego Prusa podróży do Afryki.
Krótki i burzliwy okres panowania Ramzesa XIII posłużył Prusowi do zaprezentowania historiozoficznych przemyśleń. Po pierwsze, skutecznie rządzić można jedynie organizmem państwowym. Nie grupa etniczna i nie naród, lecz właśnie państwo wyposażone w strukturę administracyjną stanowi podstawę pożądanych przemian cywilizacyjnych (dlatego Prusowski faraon łagodzi konflikty wybuchające z inspiracji jego wrogów pomiędzy Egipcjanami, Fenicjanami i Żydami). Po drugie, władza jest służbą; wymaga wiedzy, umiejętności i poświęcenia (powieściowy Ramzes stopniowo dorasta do swej roli). Po trzecie, rządzący muszą uwzględnić interesy wszystkich warstw społecznych, ponieważ państwo jest całością, a jego funkcjonowanie zależy w sposób bezpośredni od sprawnego funkcjonowania poszczególnych ogniw.
Niespodziewany epilog
Te trzy reguły mieszczą się w ramach Spencerowskiego organicyzmu. W epilogu Prus niespodziewanie osłabia ich wydźwięk. Jest bowiem tak, że Ramzes XIII spełnia wymienione wyżej reguły, choć – rzecz jasna – nie od razu i nie bez trudności. Spełnia i przegrywa. Spencerowski organicyzm jest próbą racjonalizacji zachowań społecznych: jeśli będę działać zgodnie z panującymi regułami, mogę liczyć na powodzenie i sukces. Nie uwzględnia jednak wewnętrznej logiki procesów historii. Bohater Prusa opanował reguły rządzenia, mimo to przegrał, ponieważ jego program działań – wolnomyślicielski i reformatorski – wyłamywał się z porządku historycznego, zbyt gwałtownie przyśpieszał bieg dziejów.
Nie wiemy na pewno, kto – jakie ugrupowanie, stronnictwo był bezpośrednim adresatem Faraona. Być może właśnie wojujący Pozytywiści, którzy zdaniem Prusa zbyt nachalnie próbowali moderflizować polskie społeczeństwo, nie licząc się z realiami i oporem materij? A może konkretnie Swiętochowski, z którym Prus rozumiał się Coraz gorzej (wyrazem tych napięć jest artykuł polemiczny Słówko o krytyce pozytywnej, 1890)? W każdym razie historyczny kostium nie zmienił Prusowskiego myślenia. Autor Lalki pozostał stuprocentowym realistą, twardo trzymał się ziemi, wzloty cenił wyłącznie w poezji.
Higiena życia społecznego
Spośród innych pisarzy i publicystów Prusa wyróżnia pragmatyzm i zdroworozsądkowość Autor Lalki nie stosuje ani wobec swoich bohaterów, ani wobec swoich czytelników miar absolutnych Zastanawia się raczej, co Pożytecznego można zrobić tu i teraz, to znaczy w ramach ściśle określonych przez warunki, środki i sytuacje.
Obok dowcipnych i Skrupulatnych Kronik, drukowanych od roku 1875 na łamach warszawskich gazet, wyrazem Prusowskiego pragmatyzmu była publicystyka dotycząca dość szczególnej dziedziny, to jest higieny życia codziennego. Prus nie Wierzył w absolutne szczęścj i doskonałość, zakładał natomiast, że zdrowy rozsądek wspomagany wiedzą może ułatwić ułożenie sobie życia, może uszczęśliwiać i uszlachetniać.
Wykładem sprawnego działania na trochę szerszą, to jest społeczną, skalę zajął się Prus w rozprawie Szkic programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa (1883). O sposobach ponmażania szczęścia osobistego pisał wielokrotnie w oryginalnych pracach z pogranicza filozofii, psychologij, socjologii. Mamy tu na myśli następujące rozprawy: Najogólniejsze ideały życiowe (1901), Co to jest szczęście (1907), Od czego zależy powodzenie w życiu (1912).
Sens życia tkwi w nim samym – powiada Prus. Warunkiem powodzenia jest zatem obserwacja otaczającego nas świata i wybór korzystnej strategii zachowań Ideał życiowy nie może naginać rzeczywistości do naszych wyobrażeń. Właściwie postawiony cel powinien być realizowalny możliwy do osiągnięcia.
Co od Spencera, a co od Taine’a
Często się pisze, że pragmatyzm i harmonijny organicyzm Prusa wywodzą się od Spencera. Warto jednak zwrócić uwagę, że oryginalną doktrynę higieny społecznej opierał Prus także na p...
chahaviah