Krański Szkice o masonerii i pogaństwie(1).doc

(736 KB) Pobierz
Dr Stanisław Krajski

 

 

 

Dr Stanisław Krajski

Szkice o masonerii i pogaństwie

 

 

 

Pogaństwo, neopogaństwo i masoneria.

 

W początkach naszej ery, czasach cesarstwa rzymskiego świat był pogański.

Chrześcijaństwo dopiero gdzieś się rodziło na jego marginesie. Pogaństwo, które wyznaczało i

przenikało ten świat nie było prymitywne. Miało już za sobą wielowiekową tradycję. Było

więc dojrzałe intelektualnie i kulturowo i zarazem, jak to z pogaństwem, przegniłe moralnie,

dotknięte wieloma chorobami duchowymi, skazane, z tego powodu, na zagładę. Królował w

nim relatywizm poznawczy (nie ma prawdy), relatywizm moralny (nie ma dobra), pycha, kult

anarchii (róbta co chceta), obojętność i bierność (tzw. tolerancja), konsumpcjonizm, kult

użycia, przeświadczenie o tym, że człowiek jest najwyższa istotą, Panem Świata i

Prawodawcą (to, co ustalimy jest prawda i dobrem) itp., itd.

Pogaństwo rozpadło się wtedy, umarło w wyniku działania trzech czynników. Po pierwsze,

więc zniszczyły je jego własne wartości powodując degenerację i skarłowacenie ludzi. Po

drugie chrześcijaństwo zaczęło przejmować dusze ludzkie, uzdrawiać je i kierować w stronę

Chrystusa i Jego kultury i cywilizacji. Po trzecie przyszli barbarzyńcy, które wykończyli

pogaństwo fizycznie.

Dziś pogaństwo wraca, odradza się podnosi głowę. To, co niektórzy nazywają

neopogaństwem jest “neo” tylko w sensie czasowym. Jest czymś nowym w dwudziestym

wieku. W istocie jest to jednak dokładnie to samo pogaństwo, co wtedy. Historia powtarza się

w pewnych perspektywach “toczka w toczkę”.

To pogaństwo dziś tak jak pogaństwo wczoraj ma tysiące twarzy i imion. Pamiętajmy, że

tylko prawda jest jedna i jedno jest dobro, jedna mądrość i sprawiedliwość. Kłamstw, fałszów,

postaci zła i głupoty jest wiele.

Masoneria to tylko jedna z form doktrynalnych i organizacyjnych pogaństwa. Oczywiście

poganie trzymają się razem, współpracują ze sobą. Dzieli ich wiele, ale mają też wspólne

fundamenty ideowe i, przede wszystkim, wspólnego wroga. Każdy poganin, gdy kieruje się

swoim pogaństwem (a nie swoim człowieczeństwem) odrzuca prawdę, dobro, Boga, uznaje za

swojego wroga chrześcijaństwo, a przede wszystkim Kościół katolicki.

Trudno żyć pod jednym dachem chrześcijanom i poganom tym bardziej, że poganie nigdy nie

grają czysto. Mówią o tolerancji, ale zaraz też mówią: “Nie ma tolerancji dla przeciwników

tolerancji. Mówią o nieograniczonej niczym wolności, ale zaraz też mówią o tym, że nie ma

wolności dla tych, którzy chcą w jakikolwiek sposób tę wolność ograniczyć, dla tych więc,

którzy powtarzają za papieżem Janem Pawłem II: “Nie ma wolności bez prawdy.” Mówią o

demokracji, której nic nie ogranicza, a zaraz stwierdzają, że kończy się ona wtedy, gdy ich

“wartości” są zagrożone lub, choćby, przestają dominować.

Dzisiejszy świat, pogański świat budowany jest na wzór RPA sprzed kilkunastu lat tylko, że to

chrześcijanie mają tu być murzynami, zamykać się w gettach, być obywatelami piątej

kategorii, najemnymi pracownikami, sługusami pogan, tymi, którzy nie mają nic do

powiedzenia, bo są obcy, bo to nie jest ich świat, kultura i cywilizacja. Ten świat coraz

bardziej konsekwentnie budowany jest przez pogan tylko dla pogan.

Oczywiście prędzej czy później musi się rozpaść. Taka jest jego logika. Mysłę, że na jego

“twarzy” widać już pierwsze oznaki “trądu”. Pogaństwo jak rak niszcząc ludzki i społeczny

organizm niszczy samo siebie. Mam nadzieję, że ch5rześcijanie, szczególnie katolicy nie będą

czekali aż pogaństwo wykończy się samo. Jeśli bowiem tak się stanie przyjdzie jako kolejny

etap tylko barbarzyństwo. Myślę, że Bóg znowu daje nam szansę. Powinniśmy zacząć od

nowa powoli i systematycznie odbudowywać nasz ludzki świat, kulturę i cywilizację

chrześcijańską.

Pogaństwo to przecież powrót do jaskini, to fałsz, głupota i zło ubrane w atrakcyjne

szaty.Szaty te często zwodzą chrześcijan, także katolików. No, bo jak to? “Przecież to elity”,

“Przecież to intelektualiści”, “Przecież to wielka kultura”. Tak, wszystko to prawda. Tylko, że

to elity, intelektualiści i kultura pogańska. Już dziś widzimy negatywne owoce tego. Już dziś

świat pogański się sypie. Jego kultura “pada”, staje się obrazkową kulturą jaskini,

tasiemcowych seriali telewizyjnych dla kucharek i komiksów, hamburgerów i coca-coli..

Poganie nie ustają zaś w swojej pracy niszczenia Europy, eliminowania resztek cywilizacji i

kultury chrześcijańskiej. Pracują równolegle we wszystkich możliwych porządkach. Tworzą

pogańską, nieludzką kulturę, duchowość, “moralność”, gospodarkę, państwo, szkołę itp., itd.

O tym są te szkice. Są to “Szkice”, bo prezentują tylko, w niektórych aspektach pewien

wycinek jednego z wielu problemów, które wiążą się z masonerią i pogaństwem. Są to

zarazem w większości materiały, które ukazały się już na łamach “Naszego Dziennika”. W

tym miejscu chciałbym wyrazić wdzięczność jego redaktorom za wszystko, szczególnie zaś

podziękować Pani Redaktor Naczelnej Ewie Sołowiej i Pani Redaktor Małgorzacie

Rutkowskiej, która “gnębiąc” mnie telefonami, dyscyplinując i poganiając zmuszała mnie do

systematycznej pracy.

 

Czy masoneria jest sektą?

 

 

W sobotnio-niedzielnym numerze "Gazety Wyborczej" z 21-22.08 1999 r. ukazał się

obszerny, obejmujący cztery jej strony materiał pt. "Masoneria nie jest religią". Jest to

rozmowa Jana Tomasza Lipskiego (zdaje się, że syna Wielkiego Mistrza Jana Józefa

Lipskiego) z Tadeuszem Cegielskim, Wielkim Namiestnikiem Wielkiej Loży Narodowej i

namiestnikiem Rady Najwyższej Trzydziestego Trzeciego i Ostatniego Stopnia, a więc

jednym z dostojników polskiej masonerii. Materiał ten jest wyraźnie materiałem

propagandowym, taką reklamą masonerii, którą przyrównać można chyba tylko do reklamy

proszku "Dosia".

Wszystko wskazuje na to, że masoneria polska nie zapłaciła za tą reklamę, a raczej wręcz

przeciwnie. To "Gazeta Wyborcza" zasponsorowała tę rozmowę. Nie będziemy się temu

dziwić, gdy uświadomimy sobie, że jej redaktorem naczelnym jest Adam Michnik, którego

związki z Wielkim Mistrzem Janem Józefem Lipskim sięgają początku lat sześćdziesiątych,

kiedy to Michnik był jeszcze nastolatkiem. Michnik był też przecież przez wiele lat

sekretarzem Antoniego Słonimskiego, który, z kolei, należał do czołówki polskich masonów.

Cztery strony w “Gazecie Wyborczej” to bardzo dużo. Kto jednak je przeczyta musi być

rozczarowany. Jak to w typowym materiale propagandowym dużo tam "wody" i różnego typu

“ple, ple”, wielkich haseł i “zawracania kijem Wisły”. Co nieco jednak można z tej "wody"

wyłowić. W tym miejscu skupimy naszą uwagę jedynie na tym, co można, mówiąc delikatnie,

bardzo delikatnie, nazwać nieścisłościami.

Cegielski twierdzi, że masoneria dzieliła się na "katolicką" i "protestancką". Pojawiająca się tu

“nieścisłość” polega na tym, że masonerią katolicką Wielki Namiestnik nazywa taką, która

zrodziła się w krajach katolickich, a protestancką taką, która zrodziła się w krajach

protestanckich sugerując zarazem, tak mimochodem, że jest ona tworem chrześcijan zgodnym

z ich wiarą. Sugestia ta może wtajemniczonych, a pozbawionych poczucia humoru lub silnych

nerwów przyprawić o drgawki. Dla Kościoła przecież masoneria jest, jak powiedział to jeden

z papieży, “pomocnikiem szatana na ziemi”.

Nasz mason fakt ten wyraźnie ignoruje. Stwierdza nawet: “We Francji i USA Kościół

katolicki pozostaje w przyjazno-neutralnych stosunkach z wolnomularstwem. Podobnie we

Włoszech.(...) W krajach Ameryki Łacińskiej panuje często symbioza. Tam wolnomularstwo

jest razem z Kościołem.(...) Kościół polski uważa wolnomularstwo za wroga. O wyjaśnienie

należałoby spytać ludzi Kościoła. Chcę tylko przypomnieć, że w kodeksie prawa

kanonicznego nie ma dziś zakazu przynależności do lóż. Kiedyś taki zakaz istniał...”

Ręce opadają na taką przewrotność. Nie zatrzymując się dłużej nad tą wypowiedzią warto

tylko przypomnieć w całości potwierdzone przez papieża Jana Pawła II i wciąż, oczywiście,

obowiązujące “Oświadczenie Kongregacji Nauki Wiary z dnia 26.11.1983 r.”: “Stawiano

pytanie, czy ocena Kościoła odnośnie stowarzyszeń masońskich zmieniła się na skutek faktu,

iż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia wolnomularstwa w sposób wyraźny jak

poprzedni. Niniejsza Kongregacja jest w stanie odpowiedzieć na to, iż okoliczność ta jest

spowodowana kryterium redakcyjnym takim samym jak dla innych zrzeszeń, które podobnie

nie zostały wymienione, ponieważ włączone są do szerszych kategorii. Negatywna ocena

Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostanie więc niezmieniona, ponieważ ich zasady

były zawsze nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich

pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się

więc w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej. Lokalne autorytety

kościelne nie mają prawa wypowiadać się na temat istoty wolnomularskich zrzeszeń w

sposób, który mógłby umniejszyć to, co powyżej ustalono w zgodności z intencją deklaracji

tejże Kongregacji z dnia 17 lutego 1981 roku.”

Zwrócić tu należy uwagę, tak przy okazji, na zdanie dotyczące “lokalnych autorytetów”.

Chodzi tu, oczywiście, o biskupów. Jeśli więc w jakimś kraju jakiś biskup wypowiedziałby

się, czy zachował, w duchu innym niż prezentuje powyższy dokument, w duchu, jakiego

oczekiwałby od niego Cegielski, biskup ten pozostawałby w sprzeczności z nauką Kościoła.

Cegielski mówi o tym, że wielu katolików należy do masonerii, o tym, że w Austrii “katolicy

pragnący wstąpić do wolnomularstwa pytają swoich biskupów o zgodę, a uzyskawszy nihil

obstat, przystępują do inicjacji”.

Katolik, który związał się z masonerią jest w stanie grzechu ciężkiego i nie może

przystępować do Komunii Świętej. Wielu katolików żyje w konkubinacie. Są tacy katolicy,

którzy kradną, gwałcą czy zabijają. Nie wynika jednak z tego, że jest to zgodne z ich wiarą.

Powtórzmy jeszcze raz. Gdyby rzeczywiście jakiś biskup zezwolił jakiemuś katolikowi na

wstąpienie do masonerii to zezwolenie to nie byłoby warte funta kłaków i ten katolik musiałby

prędzej czy później, raczej prędzej, się o tym dowiedzieć.

Cegielski mówi, że katolik może wstąpić do masonerii, bo wolnomularz może wyznawać

rozmaite religie i wolnomularstwo oczekuje od niego tylko, aby był szczerym wyznawcą

swojej religii, by nie żył “obsesjami religijnymi” i by jego przekonania religijne były w loży

“jego prywatnymi przekonaniami”.

Tak na marginesie. Cóż to jest takiego, według polskiego masona, obsesja religijna? Cegielski

podaje jej przykład: “Ktoś, kto wszczyna spór o to, czy Jezus był Bogiem, czy też nie, nie

powinien być przyjęty do wolnomularstwa. Ten ktoś żyje obsesjami religijnymi.”

W swoim czasie na łamach redagowanego przez Cegielskiego kwartalnika masońskiego "Ars

Regia" (nr 2) wypowiedział się autorytatywnie na powyższy temat Wielki Mistrz Włoch

Giuliano di Bernardo. Stwierdził on tam, że mason może być wyznawcą jakiejkolwiek religii,

ale musi zarazem odrzucić wszelkie antropologie totalne (przyjęte przez jakąś religię

koncepcje człowieka) i przyjąć masońską antropologię cząstkową, “uniwersalną”, która

“stanowi wzorzec dla innych antropologii”. Cóż ta wzorcowa antropologia głosi? Ano, między

innymi to, że człowiek nie został stworzony przez Boga i że trzeba budować “prawdziwą

demokrację”, która opiera się na założeniu, iż tylko takie twierdzenie jest słuszne, które da się

pogodzić z każdym innym twierdzeniem. Czy istnieje, w ogóle, choćby jedno takie

twierdzenie? Według logiki dwuwartościowej uznającej istnienie albo prawdy albo fałszu

takiego twierdzenia być nie może. Według masonów twierdzenia takie istnieją w ramach

relatywizmu moralnego (nie ma obiektywnego dobra) i poznawczego (nie ma obiektywnej

prawdy). Można się zgodzić z nimi tylko wtedy, jeżeli uzna się tak jak oni, że wszelkie

poglądy nierelatywistyczne należy wyeliminować. Z tego wynika jednak, że nie ma większych

totalitarystów niż masoni.

Cegielski mówi, że masoneria wymaga od swojego członka, aby był “szczerym wyznawcą

swojej religii” i mówi, że wśród masonów jest wielu katolików. No tak, katolik będący

“szczerym wyznawcą swojej religii” może zgadzać się na to, że jest w stanie grzechu

ciężkiego i nie może przystępować do Komunii Św., może przyjmować, że Bóg nie stworzył

człowieka, może uznawać, że nie ma obiektywnego dobra i obiektywnej prawdy uznając tym

samym, że Boże objawienie nie zawiera ani takiego dobra ani takiej prawdy, może nie upierać

się przy tym, że Chrystus jest Bogiem itp. itd.

Czy polski mason nie zauważa, że taki katolik, choć może ochrzczony, choć może zdążający

w niedzielę do Kościoła nie jest już katolikiem?

Ciekawe są wypowiedzi Cegielskiego dotyczące wprost lub pośrednio sytuacji w Wielkiej

Brytanii. Stwierdza on, między innymi: “W Anglii laburzyści lansują ustawę nakazującą, by

kandydat na policjanta czy sędziego ujawniał swoją przynależność do wolnomularstwa”.

Młody Lipski dopowiada: “Spowodowane jest to obawami, że w komisji powołanej do

badania błędów sądowych wolnomularze mogą przymykać oczy na błędy współbraci.”

Cegielski stwierdza: “Tak na pewno nie powinno być. Że jednak sędziowie angielscy to

przyzwoici ludzie, pokazał ich werdykt w sprawie ekstradycji generała Pinocheta.” (czy aby

na pewno jest to znak ich uczciwości? A może lewicowości?) Następnie mówi: “Wolnomularz

jest człowiekiem wolnym i dobrych obyczajów. Jeżeli nie jest, przestaje być

wolnomularzem.”

Lipski zauważa: “W związku z działalnością publiczną wolnomularzy pojawia się zarzut, że

nie ujawniając swojej przynależności, manipulują instytucjami życia publicznego.” Na to

Cegielski: “podobne niepokoje nie mają najmniejszego sensu.”

Przytoczmy tu jako ilustrację tych wypowiedzi fragment mojej książki “Masoneria polska

1999”: “Pierwszy skandal związany z masonerią wybuchł w Wielkiej Brytanii w sierpniu

1996 r., gdy dziennik The Guardian ujawnił, że sir Frederick Crawford, przewodniczący

rządowej komisji ds. pomyłek sądowych należy do elitarnej loży masońskiej Royal Arch,

której członkowie, jak wszyscy zresztą brytyjscy masoni, składają rytualną przysięgę

lojalności wobec braci masonów nakazującą bronić ich w każdych okolicznościach, nawet

wtedy, gdy popełnili przestępstwo. Podniosły się liczne głosy żądające ustąpienia Crawforda.

Atmosferę podgrzała jeszcze książka Martina Shorta pt. Inside the Brotherhood (W kręgu

Bractwa), w której zostały podane, między innymi, nazwiska sędziów-masonów, w tym 27

zasiadających w najważniejszych ciałach brytyjskiej sprawiedliwości (Izba Karna Sądu

Najwyższego, Sąd Apelacyjny, sądy okręgowe itd.). Autor książki rozesłał wśród brytyjskich

posłów ankietę z zapytaniem o przynależność do masonerii. Pozytywnie odpowiedziało

dziewięciu, a czterdziestu ośmiu(z obu partii) przyznało, że proponowano im wstąpienie do

masonerii. Martin Short udowodnił, że wielu parlamentarzystów twierdzących, że nie są

masonami kłamało. Tak np. Wiliam Whitelaw, były konserwatywny minister spraw

wewnętrznych napisał w ankiecie, że od 1955 r. nie był aktywnym członkiem masonerii (w

Szkockim Roczniku masonów z 1996 r. figuruje jako przedstawiciel Wielkiej Loży Szkocji na

zagranicę), Cecil Parkinson, były przewodniczący Partii Konserwatywnej napisał w ankiecie,

że nigdy nie był masonem (figuruje na liście członków loży Potters Bar). Short dotarł też do

części dokumentów loży New Welcome Lodge założonej jeszcze w 1929 r. przez księcia

Walii. Okazało się, że loża ta specjalizuje się w naborze wpływowych działaczy Partii Pracy i

że należy do niej wielu posłów tej partii.(...) Przy okazji sprawy Craforda wyszło na jaw, że

masonami jest wielu wyższych oficerów brytyjskiej policji, pracowników wymiaru

sprawiedliwości, dziennikarzy. Coraz częściej zaczęto mówić o tym, że na Wyspach

Brytyjskich o wielu awansach decyduje przynależność do masonerii. W 1997 r. tak w

parlamencie jak i poza nim zaczęto mówić o konieczności antymasońskiej lustracji. The Times

z lutego tego roku podał, że nawet brytyjscy radni będą niedługo musieli odpowiedzieć na

pytanie czy są masonami. W 1998 r. stało się to faktem. Stosowne oświadczenia mają składać

parlamentarzyści, członkowie rządu, wyżsi funkcjonariusze państwowi, radni, oficerowie

policji i pracownicy wymiaru sprawiedliwości. Wykryto bowiem, że masoni przeniknęli do

praktycznie wszystkich służb publicznych z nadzorem sądowym włącznie. Parlamentarna

Komisja Spraw Wewnętrznych rozpoczęła przesłuchania Wielkiego Mistrza Michaela

Highama. Jack Straw, minister spraw wewnętrznych zażądał, aby sędziowie i policjanci

ujawnili swoją przynależność do masonerii. Jednocześnie zwrócił się do Parlamentu, by

zmusił pod groźbą obrazy parlamentu Zjednoczoną Wielką Lożę do ujawnienia masonów-

pracowników policji i wymiaru sprawiedliwości, których nazwiska jako oskarżonych figurują

w aktach toczących się spraw o korupcję, zatajanie dowodów w sprawach kryminalnych oraz

zamachów bombowych w latach siedemdziesiątych, w związku z którymi oskarżono

niesprawiedliwie i skazano wiele osób (na podstawie zeznań oficerów policji).Pod naciskiem

parlamentu masoneria brytyjska ujawniła wreszcie 16 takich nazwisk.”

Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach może twierdzić, że niepokoje Brytyjczyków nie mają

najmniejszego sensu? Czy można, z ręką na sercu, powiedzieć, że brytyjscy masoni to ludzie

dobrych obyczajów? Czy laburzyści lansują antymasońską ustawę czy też dawno już weszła

ona w życie?

Cegielski w jednym miejscu mówi, że masoni są sprawiedliwi i obiektywni, że działając w

perspektywach gospodarczych i politycznych nie wykorzystują swoich masońskich powiązań i

swojej organizacji. W innym miejscu przyznaje, a propos tendencji w “popieraniu swoich”,

podając jako przykład USA: “W starych elitach, sięgających - co prawda - Kongresu, może

kierownictwa CIA, także finansów, ten rodzaj kariery jeszcze występuje, ale dotyczy ludzi

niemłodych, takich jak ekskandydat na prezydenta USA Bob Dole, wolnomularz w

trzydziestym trzecim stopniu.(...) Wpływ wolnomularstwa kończy się na moich

rówieśnikach.”

Jakie to krzepiące? Prawda. Jednak tylko na chwilę. Jeśli bowiem uświadomimy sobie, że

Cegielski urodził się w 1948 r., a więc ma 51 lat to musimy sobie również uświadomić, że

światem rządzą właśnie jego rówieśnicy i długo jeszcze będą nim rządzić.

Cegielski wciąż podkreśla, że prawdziwa masoneria nie miesza się, jako taka, do polityki.

Przyznaje, że robi to Wielki Wschód tzw. “francuzi”, ale zaraz dodaje, że to nie jest

prawdziwa, “ortodoksyjna” masoneria. Stwierdza, że “dochodzi do zamieszania w życiu

publicznym i wolnomularskim, jeśli wpuszcza się politykę do lóż” Mówi też: “Przedstawiciele

Wielkiego Wschodu Polski chwalą się, że mają jakichś parlamentarzystów w loży, a dla nas to

jest herezja.” Twierdzi, że masoneria jest ruchem, “który stawia sobie za cel duchowe

doskonalenie jednostki i braterstwo ludzi różnych religii, narodowości i poglądów”. Twierdzi,

że masoneria w Polsce ma tylko i wyłącznie: “jednoczyć społeczeństwo, łagodzić konflikty”,

budować mosty “między starą inteligencją, z jej etosem, poczuciem społecznego obowiązku i

normą przyzwoitości, a nową klasą średnią.”

Na tej samej stronie, kilka akapitów wcześniej, mówi zaś, że powstały loże wyższych stopni

tworzone przez oficerów NATO i że sam został w 1993 r. przyjęty do takiej loży, że celem

tych lóż jest tworzenie lobby na rzecz przyjęcia Polski, Czech i Węgier do Paktu. Czyż nie jest

to polityka?

Zapytany o powiązania Ligii Narodów i Unii Europejskiej z masonerią przyznaje, że Ligę

zakładał mason Wilson (prezydent USA) “Jak było z Unią Europejską, nie wiem” - stwierdza.

Totalne zaskoczenie. Mason i nie wie takich rzeczy?

Kilka lat temu w krakowskim “Czasie” ukazał się materiał będący zapisem rozmowy kilku

osób, w tym Przewodniczącego Uniwersalnej Ligii Masońskiej - Oddział Polska Adama W.

Wysockiego. Uczestniczący w tej rozmowie redaktor Witold Gadowski stwierdził w pewnym

momencie: “Unia Europejska jest bez wątpienia pomysłem masonerii.” Na to Wysocki:

“Trudno stwierdzić, czy rzeczywiście była to inspiracja masońska, można natomiast

powiedzieć, że idea Stanów Zjednoczonych Europy czy też Wspólnoty Europejskiej jest

zbieżna z celami masonerii zawartymi w konstytucji Andersona. W Strasburgu, który jest

jedną ze stolic Zjednoczonej Europy, mieści się również siedziba Europejskiej Konferencji

Masońskiej.” Wysocki mówi dużo o “idei wspólnoty europejskiej”. Stwierdza, między

innymi: “Niemałą rolę w krzewieniu tej idei odgrywali wolnomularze.”

No, ale cóż, Wysocki to “francuz” a Cegielski “szkot”. Może to tylko “francuzi” marzą o UE?

Jeżeli przekartkujemy tylko kilka numerów “Ars Regia”, pisma “szkotów”, któremu, jak już

wspomniałem, szefuje Cegielski znajdziemy tam kilka ciekawostek na ten temat.

W jednej z tzw. desek lożowych (swego rodzaju masońskich referatów programowych)

czytamy: “Czyżby nasz Kraj potrzebował jakiejś moralnej Gwiazdy Płomienistej? Zapewne

tej gwiazdy, która jeszcze przed końcem wieku będzie reprezentować Polskę na sztandarze

Unii Europejskiej. Wolnomularstwo polskie przez swój humanizm, poszukiwanie prawdy i

uczciwą pracę, winno być jednym z ważnych ośrodków stabilizacji i postępu w tym

kierunku.”

W “Ars Regia” możemy też znaleźć ciekawy masoński dokument dotyczący powstania

przyszłego Rządu Światowego. Dowiadujemy się z niego, że w pierwszym etapie światowej

integracji muszą powstać federacje państw mniejszych po to, by jedno światowe państwo

powstawało już tylko z kilku organizmów państwowych.

Teraz chyba najciekawsze i chyba najważniejsze. Związany jest z tym główny motyw

rozmowy Cegielskiego z Lipskim wyrażony w jej tytule. Cegielski stara się na wszelkie

sposoby udowodnić, że “masoneria nie jest religią”. Mówiąc o masonerii nie da się uniknąć jej

ezoterycznego wymiaru, roli “nauk tajemnych” – kabały, alchemii, teozofii i innych

pogańskich kultów w jej teorii i praktyce. Cegielski stara się ten problem pominąć i

zbagatelizować. Mówi, co prawda enigmatycznie o tradycji ezoterycznej, naukach tajemnych

alchemii, ale zarazem próbuje przekonać czytelnika GW, że to taka tylko metoda “duchowego

i etycznego doskonalenia człowieka”, że to tylko taki nowy język, który najlepiej wyraża

“rewolucyjne koncepcje”, że to nowy obraz człowieka, który daje mu wielką władzę,

upodmiotawia jednostkę, sytuuje ją w “centrum wszechświata”. W pewnym momencie

przyznaje tylko, że alchemia nadaje światu religijny sens i jest przez masonów traktowana

jako czynnik, który może złączyć teologię z nauką.

Zauważmy, że wrażliwy teologicznie i filozoficznie chrześcijanin, chrześcijanin posiadający

pewne minimum wiedzy o pogaństwie i satanizmie odnajdzie je tu natychmiast. Jako katolicy

powinniśmy wszyscy dobrze wiedzieć, że nauki tajemne to nic innego jak różnego rodzaju

metody porozumiewania się i współpracy z szatanem, że usytuowanie człowieka w centrum

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin