gw.13-14.09.08.pdf

(21752 KB) Pobierz
dgwrp080913.jdf
Dziś
Odszkodowania
Jak się o nie starać – s. 34
Trendy jesień-zima
w „Wysokich Obcasach”
Piosenki
z Kabaretu Starszych Panów
4
.
1,50 zł
6,99 zł
SOBOTA–NIEDZIELA
13-14 września 2008
NR 215. 5825
NAKŁAD 556 TYS .
cena gazety
(w tym 7% VAT)
cena gazety i płyty
(w tym 22% VAT)
2
REDAKTOR PROWADZĄCY
P IOTR N EHRING
WYDAJE AGORA SA , NUMER INDEKSU
www.wyborcza.pl
KTOŻYW,NAEMERYTURĘ
SONDAŻ „GAZETY”
Czy rząd ma rację, chcąc ograniczyć
wcześniejsze emerytury?
Wczoraj Polacy odpowiedzieli:
44 proc. TAK 50 proc. NIE
Argumenty PRZECIW przemawiają sil-
niej: nie wolno ludzi zmęczonych
pracą pozbawiać prawa do odpoczyn-
ku ( 64 proc. ); w wielu zawodach
praca człowieka starego już nie ma sen-
su ( 61 proc. ); starsi bardziej są po-
trzebni dzieciom i wnukom ( 59 proc. ).
Z argumentów ZA tylko jeden zyskał
przewagę: bo odchodzący wcześ-
niej na emeryturę dostaną zbyt niskie
emerytury ( 45 proc. ). Ratowanie
finansów państwa, które dopłaca do
emerytur, przekonało mniejszość
( 44 proc. ). Tyle samo zgodziło się,
że nie jest sprawiedliwe, by pracują-
cy tyle płacili na emerytów.
Tylko 30 proc. było za ogranicze-
niem wcześniejszych emerytur, bo lu-
dzie żyją coraz dłużej, więc mogą dłu-
żej pracować (aż 66 proc. – nie). 1
Telefoniczny sondaż PBS DGA dla „Gazety”
z 12 września, próba reprezentatywna 500 osób
L ESZEK K OSTRZEWSKI
– Działa czynnik psychologiczny. Kie-
dy ludzie słyszą, że mogą coś stracić, ro-
bią wszystko, aby się załapać – tłumaczy
Jan Rutkowski z Banku Światowego.
Wiceminister pracy Agnieszka
Chłoń-Domińczak zwraca jednak uwa-
gę na to, że to podejście nieracjonalne
i nieopłacalne dla emerytów. Owszem,
wcześniejsze emerytury mają zniknąć
w 2009 r., ale każdy, kto do końca 2008 r.
spełni ich warunki (wiek i staż), nie mu-
si się obawiać – na wcześniejszą eme-
ryturę będzie mógł odejść w dowolnej
chwili. To tzw. prawo nabyte. A gdy pój-
dzie później – zyska, bo im dłużej bę-
dzie pracował, tym wyższą dostanie
emeryturę.
– Do ludzi to nie trafia. Większą war-
tość ma dla nich czas wolny niż wyższa
emerytura. Niektórzy, np. nauczyciele,
zakładają, że sobie na emeryturze do-
robią – mówi Rutkowski.
Irena Wóycicka z Instytutu Badań
nad Gospodarką Rynkową uważa, że
Polacy nadal nie zdają sobie sprawy
z negatywnych konsekwencji zbyt
wczesnej emerytury: – Ludzie jeszcze
w pełni sił tracą kontakt ze swoim śro-
dowiskiem pracy. Czują się bezuży-
teczni.
Wczesne emerytury to problem tak-
że dla przyszłości Polski.
– Możemy zapomnieć o dogonie-
niu Europy. Co gorsza, nie będzie ko-
mu pracować na rosnącą rzeszę eme-
rytów – wieszczy Jeremi Mordasewicz
ze zrzeszającego prywatnych przed-
siębiorców Lewiatana i członek rady
nadzorczej ZUS.
Bo ten exodus może rozsadzić Fun-
dusz Ubezpieczeń Społecznych, z któ-
rego pochodzą pieniądze na wypłaty
emerytur. Lewiatan wyliczył dla „Ga-
zety”, że rocznie na utrzymanie staty-
stycznego emeryta FUS musi wydać
ok. 20 tys. zł. Każde 100 tys. dodatko-
wych emerytów oznacza, że co roku
trzeba znaleźć kolejne 2 mld zł. A już
teraz na emerytury i renty wydajemy
blisko 110 mld zł rocznie.
W Funduszu już dziś zieje wielka
dziura. Zarządzający nim ZUS szacu-
je, że w latach 2009-13 na wypłaty eme-
rytur zabraknie 158 mld zł! Nie obędzie
się bez dotacji z budżetu państwa, czy-
li na emerytów będą musieli złożyć się
wszyscy pracujący.
W przyszłości może być gorzej,
bo społeczeństwo się starzeje. GUS
szacuje, że w 2013 r. Polaków w wie-
ku emerytalnym będzie już 7 mln
(dziś – 6,2 mln). Będą stanowić ponad
18 proc. społeczeństwa.
– To wszystko musi przekonać rząd,
że bez ograniczenia przywilejów eme-
rytalnych daleko nie zajedziemy – mó-
wi Mordasewicz.
A losy reformy, która ma ograniczyć
liczbę zawodów uprawnionych do
wcześniejszych emerytur, wciąż nie są
pewne. Rząd od miesięcy nie może się
dogadać ze związkami zawodowymi. 1
11
Jeszcze niedawno na emeryturę od-
chodziło co roku niewiele ponad
100 tys. osób. W zeszłym roku dwa ra-
zy więcej. A to nie koniec. Jak dowie-
działa się „Gazeta” w ZUS, tylko w pier-
wszej połowie 2008 r. przybyło 142 tys.
emerytów. Do końca roku może być
ich blisko 300 tys.!
Te niepokojące statystyki zawdzię-
czamy niespotykanym w Europie
przywilejom. Na wczesne emerytu-
ry (kobiety w wieku 55 lat, mężczyź-
ni – 60) mogą pójść przedstawiciele
ponad stu zawodów. A wcześniejsze
emerytury to aż 80 proc. wszystkich
świadczeń emerytalnych.
Skoro przywileje emerytalne obo-
wiązują od przeszło 20 lat, to dlacze-
go właśnie teraz są tak popularne? Bo
kolejne rządy straszą ich likwidacją.
Rok temu zapowiadał to rząd Jarosła-
wa Kaczyńskiego, dziś gabinet Tuska.
11
11
11
11
11
11
11
Stan wojenny
przed sądem
Sarkozy bardzo papieski
W SKRÓCIE
filmy Skolimowskiego, Szumowskiej
i Rosy
– s. 14
MINISTER ZDROWIA EWA KOPACZ
WYCOFUJE SIĘ Z REJESTRU KOBIET
W CIĄŻY
– s. 4
EMERYTALNY POLSAT NA SPRZE-
DAŻ? Jeden z najbogatszych Polaków
Zygmunt Solorz-Żak jest gotów sprze-
dać fundusz emerytalny PTE Polsat. Są
kupcy, którzy są w stanie zapłacić za
niego nawet 400 mln zł
Warszawski sąd okręgowy rozpoczął
wczoraj proces autorów stanu wojen-
nego, w tym gen. Wojciecha Jaruzel-
skiego, gen. Czesława Kiszczaka i Sta-
nisława Kani, b. I sekretarza KC PZPR.
Rozprawa wisiała na włosku, bo 82-
-letni Kiszczak zawiadomił sąd, że „nie
jest w stanie” stawić się z powodu stanu
zdrowia. Sąd tę nieobecność uznał za
nieusprawiedliwioną i rozpoczął pracę.
Katowicki IPN zarzuca Jaruzelskie-
mu kierowanie związkiem przestęp-
czym o charakterze zbrojnym, który
na celu miał „likwidację pokojowego
ruchu społecznego związanego z NSZZ
»S«”, a pozostałym najwyższym funk-
cjonariuszom PRL – udział w nim.
Taki zarzut budzi kontrowersje
wśród prawników i oburzenie oskar-
żonych, bo dotąd stosowany był tylko
wobec gangsterów
SIKORSKI NA BIAŁORUSI. Po raz pier-
wszy od dziesięciu lat szef polskiej dyp-
lomacji pojechał na Białoruś. Tamtej-
sza opozycja ostrzega, by nie wierzył
zbytnio w demokratyzację reżimu.
Więcej – s. 9; Komentarz – s. 2
– s. 35
POLACY ROZCZAROWANI ŁAWRO-
WEM: boją się Rosji, a efektów wizyty
jej ministra dyplomacji nie widzą. Son-
daż „Gazety”
– s. 3
SARAH PALIN MÓWI O WOJNIE Z RO-
SJĄ w pierwszym wywiadzie po wy-
borze na kandydata Republikanów na
wiceprezydenta USA
– s. 9
NIECHĘTNI EURO. Tylko 35 proc. ba-
danych wczoraj podoba się zapowiedź
premiera Tuska, by euro wprowadzić
w 2011 r. Reszta chce później lub wca-
le. Ludzie boją się, że sami na zmianie
waluty stracą, a skorzystają „bogate
kraje UE”
RUSZA FESTIWAL W GDYNI. Po l -
skie kino nabiera oddechu i rozma-
chu. W tym roku w konkursie nowe
– s. 36
– s. 3
ce nożnej. W końcu ambicją jego rzą-
du jest skracanie wszystkich termi-
nów.
Jeśliby uchwałą rządu rozgrywki
te przyspieszyć, nikt nie mógłby mieć
pretensji o to, dlaczego jeszcze wszyst-
ko na nie niegotowe. Niegotowe, bo
odbywają się przed terminem – brak
dróg i stadionów tłumaczyłby się sam
przez się.
Szybsze Euro piłkarskie nie mog-
łoby nawet zostać skrytykowane jako
przekręt i nieudolność przez byłego
ministra od sportu w rządzie PiS – jak
to się dzieje w przypadku wszystkich
pozostałych resortów – bo do tego cza-
su nie wyjdzie on jeszcze z aresztu. 1
Sprawa Blidy.
Prokurator kłamał?
GWIZDEK
WCZEŚNIEJ?
– Prokurator Sierak wbrew temu,
co powiedział przed komisją śledczą,
czytał akta, dopytywał się o Blidę i su-
gerował, żebym jeszcze raz przyjrzał
się jej sprawie – zeznał w łódzkiej pro-
kuraturze Jacek Krawczyk.
Prok. Krawczyk w 2005 r. jako pier-
wszy badał powiązania Barbary Kmie-
cik, szarej eminencji branży górniczej,
z posłanką SLD Barbarą Blidą.
Sierak to bliski współpracownik
Zbigniewa Ziobry. W czasach rządów
PiS awansował na szefa Prokuratury
Okręgowej w Katowicach, a potem do
Prokuratury Krajowej. 1
Ogłoszono, że Donald Tusk chce,
aby euro w Polsce zamiast w roku
2012 było już rok wcześniej.
Przez wielu zostało to zrozumia-
ne tak, że premier zamierza przy-
spieszyć mistrzostwa Europy w pił-
Benedykt XVI, który rozpoczął piel-
grzymkę do Francji, szybko znalazł
wspólny język z Nicolasem Sarkozym.
Papież mówił o francuskiej laickości:
– Potrzebna jest nowa ref leksja nad jej
prawdziwym sensem i wagą. Prezy-
dent przytaknął i dorzucił: – Pozbawienie
się religii byłoby szaleństwem, działaniem
wbrew kulturze i rozumowi, dlatego
nawołuję do laickości pozytywnej.
Na zdjęciu papież i francuska para prezy-
dencka. 1
W ŚWIĄTECZNEJ. POLSKA WYPALONA
Nasza polityka pozostanie płaska i niestabilna,dopóki liberalno-
-demokratyczne elity nie obudzą się ze snu. Teraz śpią,choć tyle się
w kraju dzieje. I nie jest to zdrowy sen – pisze Marek Beylin.
W „Świątecznej” także m.in.: Bosacki, Cieślińska, Domosławski,
Gadomski, Mencwel, Piwowarski, Singer, Zabużko.
Czytaj – s. 5
O pielgrzymce – s. 8
płyta
215 tys. Polaków odeszło w zeszłym roku na emeryturę, ale w tym roku pobijemy
ten rekord. W budżecie trzeba będzie znaleźć kolejne miliardy
11
11
11
11
21276414.026.png 21276414.027.png 21276414.028.png 21276414.029.png 21276414.001.png 21276414.002.png
2
www.wyborcza.pl
wychodzi 24 godziny na dobę
Z drugiej strony
Sobota–niedziela 13-14 września 2008 1 Gazeta Wyborcza 1 www.wyborcza.pl
KASTRACYJNE POMIESZANIE
Jest też inny przepis pozwalający
skierować na leczenie w razie warunko-
wego zawieszenia kary (o tym mówił dr
Kochanowski). Nie jest to wtedy leczenie
w zakładzie zamkniętym, trwa jedynie
przez tzw. okres próby (najdłużej pięć
lat), a konsekwencją uchylania się od
niego jest odwieszenie wykonania kary.
Jeśli więc słowa premiera o przy-
musie rozumieć tak, jak to się dziś
w świecie rozumie, wystarczy – jak zro-
bili ostatnio Brytyjczycy – wprowadzić
„chemiczną kastrację” obok działań
psychoterapeutycznych jako standar-
dową terapię przestępców seksualnych.
I nie trzeba zmieniać ani konstytucji,
ani konwencji międzynarodowych.
Jeśli jednak premier uprze się, że
chodzi o cykliczne odławianie delik-
wenta i robienie mu na siłę zastrzyku,
to rzeczywiście mogą być problemy.
Tylko po co je stwarzać, skoro są prost-
sze i – co najważniejsze – równie sku-
teczne środki ochrony społeczeństwa?
No, chyba że premierowi nie chodzi-
ło o ochronę potencjalnych ofiar, ale
o zemstę (co sugerowały tabloidy, rzu-
cając hasło: „Wykastrujmy potwora”).
Inna sprawa, że „potwór z Siemia-
tycz” nie kwalifikowałby się do „che-
micznej kastracji” pod przymusem.
Nie ma jeszcze opinii biegłych, ale za-
pewne potrafi on kontrolować swój
popęd, tylko nie chce. Dla takich jest
więzienie, a nie leczenie.
A poza tym Krzysztof B. zagraża
głównie córce, więc skuteczniejszym
środkiem będzie zakaz zbliżania się
do niej ( jest w kodeksie). Może do
czasu jego wyjścia na wolność Mini-
sterstwo Sprawiedliwości upora się
z przetargiem na tzw. elektroniczne
obroże, które pozwolą skutecznie ten
zakaz egzekwować? 1
Z apowiedź premiera
Co zrobić z pedofilami?
sądowi orzec „chemiczną kastrację”
zamiast więzienia. Albo krótszy wy-
rok i „chemiczną kastrację”. Tyle że
tej „kastracji”, na którą został skaza-
ny, nie wykonuje się siłą. Jeśli ktoś
nie chce się jej poddać lub nie bierze
systematycznie lekarstwa – idzie do
więzienia. Więc w rezultacie to ska-
zany decyduje, czy siedzi w więzie-
niu, czy też daje sobie podawać śro-
dek obniżający popęd seksualny.
W Szwecji, Belgii czy Wlk. Bryta-
nii uzależnia się zgodę na przedtermi-
nowe zwolnienie od poddania się „che-
micznej kastracji”. W takiej sytuacji
nie ma przymusu, jest po prostu wy-
bór, choć w sytuacji kija i marchewki.
Przymus w czystej formie byłby
zresztą nieracjonalny. Wymagałby każ-
dorazowego tropienia i odławiania ska-
zanego, by mu podać środek. Trzeba
przy tym pamiętać, że „chemiczną ka-
strację” sąd orzeka tylko wobec osób,
które według biegłych nie są w stanie
hamować patologicznego popędu i bę-
dą stanowiły nieustanne zagrożenie.
A w takiej sytuacji w większości kra-
jów sąd może zastosować środek
znacznie prostszy: internowanie
w zamkniętym zakładzie leczniczym,
dopóki lekarze nie orzekną, że może
wyjść. Taki właśnie środek, specjalnie
dla sprawców przestępstw seksual-
nych – po odbyciu kary – przewiduje
polskie prawo od 2005 r.
wprowadzenia przy-
musowej chemicznej
kastracji przestępców
seksualnych wywołała
kakofonię wypowiedzi urzędników.
Nikt nie wie, o co chodzi, ale wszy-
scy starają się dostosować do „woli
politycznej” szefa rządu.
A wola była taka, by pokazać, że
premier jest z narodem przeciw zwy-
rodnialcom.
Można było to zrobić racjonalniej.
Np. ogłaszając, że rząd wreszcie do-
prowadzi do powstania ośrodków le-
czących przestępców seksualnych.
Od 2005 r. na przymusowe leczenie
mógłby do nich posyłać sąd, gdyby
były. Ale mówienie o ośrodkach na
nikim by wrażenia nie zrobiło.
Więc premier zrobił wrażenie.
A teraz jego urzędnicy, zamiast usta-
lić z premierem, co to znaczy „przy-
musowa”, opowiadają, co im ślina
na język przyniesie.
Szef gabinetu premiera Sławomir
Nowak – że w tym celu zmieni się kon-
stytucję i prawo międzynarodowe.
A minister zdrowia Ewa Kopacz – że
premier już kilka godzin od wyraże-
nia swojej woli co do kastracji dostał
odpowiedni projekt ustawy. W tym
samym czasie minister sprawiedli-
wości informuje, że projektu nie ma,
bo trwają prace studyjne.
Przymusowo kastrować fizycznie (wycinać jądra)
33 proc.
Przymusowo kastrować chemicznie (zmuszać do brania leków)
24 proc.
Karać tylko więzieniem
15 proc.
Bezterminowo zamykać w szpitalach psychiatrycznych
13 proc.
Dać wybór: kastracja chemiczna albo więzienie
PBS DGA dla „Gazety”, badanie telefoniczne 12 września, próba reprezentatywna 500 osób
8 proc.
Za fizyczną kastracją jest aż 40 proc. mężczyzn. Taka kara, wykluczona przez konstytucję, podoba
się najbardziej osobom z wykształceniem średnim oraz ludziom młodym, do 24. roku życia.
Na to wszystko rzecznik praw oby-
watelskich dr Janusz Kochanowski,
że w ogóle nie ma sprawy, bo „przy-
musowo” chemicznie kastruje się
w wielu krajach i że w Polsce też moż-
na. Czyli premier wyważa otwarte
drzwi? A może to rzecznik nie doczy-
tał przepisów?
Odpowiedź zależy od tego, jak ro-
zumie się słowo „przymusowa”. Nie-
stety, tego urzędnicy między sobą nie
ustalili. Z wypowiedzi premiera wy-
nikało, że chodzi o przymus, który
będzie naruszał prawa człowieka („To
się spotka z krytyką organizacji bro-
niących praw obywatelskich, ale po-
wiem drastycznie: nie sądzę, by wo-
bec takich indywiduów można było
stosować nazwę »człowiek«”). Czyli:
łapiemy człowieka, robimy mu na si-
łę zastrzyk. Na coś takiego w cywili-
zowanym świecie prawo pozwala tyl-
ko w stosunku do osób uznanych za
niezdolne do świadomego wyraże-
nia zgody. I tylko dla ich dobra.
Przez „przymus” można też rozu-
mieć przepisy, które wprowadzono
w kilku stanach USA. Pozwalają one
wyborcza.pl/wideo
Pacewicz: Premier w poetyce tabloidu
KOMENTARZ
W Mińsku mówią jednak, że Bat’ka
tym razem nie ma ani ochoty, ani cza-
su na grę. Czuje, że łapa niedźwiedzia
prędzej czy później go pacnie. Liczy na
to, że Warszawa będzie dla niego do-
brym pośrednikiem w rozmowie z Eu-
ropą. I zależy mu na tym, by dialog pol-
sko-białoruski szedł wartko.
Sikorski z Martynauem nowych
Porozumień Białowieskich nie pod-
piszą, ale może negocjacje prowa-
dzone w Wiskulach okażą się prze-
szkodą na drodze do odrodzenia im-
perium.
Szkoda tylko, że gość z Polski, sko-
ro wybrał się na Białoruś, nie znalazł
nawet pięciu minut na spotkanie
w sławnych Wiskulach z którymś
z przywódców opozycji białoruskiej.
Choćby ze Stanisławem Szuszkiewi-
czem, pierwszym prezydentem Bia-
łorusi, dla podkreślenia symboliczne-
go znaczenia tego miejsca. 1
Gawłowski
W CO GRA ŁUKASZENKA
W ACŁAW R ADZIWINOWICZ
GAZETA WYBORCZA
nych interesów”, Aleksander Łuka-
szenka, wiedząc, że Białoruś też jest
do niej zaliczona, szuka możliwości
porozumienia z Zachodem i wraca do
źródeł niepodległości swego kraju.
Może to tylko gra. Może znowu
spróbuje chytrze nas wykiwać tylko
po to, by drożej sprzedać się Kremlo-
wi. Wypuścił więźniów politycznych,
ale znów może zapełnić więzienia. Wy-
gląda na to, że po wyborach zapowie-
dzianych na 28 września zezwoli opo-
zycji wejść do parlamentu. Ale potem
może parlament rozgonić. Normali-
zuje sytuację wokół Związku Polaków
na Białorusi, ale – jeśli zechce – zde-
normalizuje ją w jednej chwili.
Radosław Sikorski i szef dyplo-
macji białoruskiej Siarhiej Marty-
nau spotkali się wczoraj w myśliw-
skiej rezydencji rządowej w Wisku-
lach. To miejsce symboliczne. Właś-
nie tutaj 8 grudnia 1991 r. przywód-
cy jeszcze radzieckich republik – Bo-
rys Jelcyn z Rosji, Stanisław Szusz-
kiewicz z Białorusi i Leonid Kraw-
czuk z Ukrainy – podpisali Porozu-
mienia Białowieskie, ostatecznie de-
montując ZSRR.
Dziś, kiedy Moskwa znowu mó-
wi o strefie swoich „uprzywilejowa-
Krzysztofowi Czabańskiemu
serdeczne wyrazy współczucia
z powodu śmierci
Mamy
składają
członkowie Zarządu Polskiego Radia SA
SOBOTA PRASUJĄCA
M ARCIN
W OJCIECHOWSKI
mu odbyła się premiera długo oczekiwa-
nego przez Polaków filmu „Katyń”. I to
też nie przypadek, że właśnie teraz „Rok
1612” pojawia się w polskich kinach!
Szaniawski zapomniał dodać, że
nie jest zapewne przypadkiem, iż słoń-
ce wschodzi nad nami znad Rosji, a za-
chodzi za Odrą. Czyż to nie wystarcza-
jący dowód na antypolski spisek na-
szych sąsiadów?
Czy ten potworny antypolski film wpro-
wadziła na ekrany agentura rosyjska
w Polsce? (...) Czy odpowiada za to w ja-
kimś pośrednim stopniu minister kultu-
ry i dziedzictwa narodowego? Ponieważ
Szaniawski nie znajduje bezpośred-
niej odpowiedzi, dodaje: Wiadomo je-
dynie, że prawo do rozpowszechniania
filmu w Polsce posiada ITI Cinema nale-
żąca do imperium Walterów.
Szaniawski nie stawia w swojej in-
synuacji kropki nad i, pewnie w oba-
wie przed procesem ze strony ITI. Do-
kończmy zatem jego myśl: według ra-
portu Macierewicza o WSI ITI ma agen-
turalne korzenie. Szaniawski nie chce
tego pisać wprost, bo proces za podob-
ne insynuacje wobec Polsatu ma inny
tropiciel spisków prof. Andrzej Zyber-
towicz.
Szaniawski widać nie dorósł do he-
roizmu Zybertowicza, by odpowiadać
w sądzie za własne słowa. Więc zamiast
mówić wprost, insynuuje. Czytelnik
„Naszego Dziennika” wszystko skleci
sobie w spójną całość, bo przecież świat
składa się z antypolskich spisków. 1
GAZETA
WYBORCZA
„Nasz Dziennik” wytropił nowy spi-
sek. Tym razem to rosyjska zemsta za
film „Katyń” Andrzeja Wajdy, czyli
superprodukcja „Rok 1612” o krótko-
trwałym polskim panowaniu na Krem-
lu, która kilka dni temu weszła na na-
sze ekrany.
W ciągu ostatnich 20 lat na ekra-
nach polskich kin nie było dotąd filmu
o tak antypolskim charakterze – pisze
w dzienniku dr Józef Szaniawski,
propagator kultu Ryszarda Kukliń-
skiego, wykładowca Wyższej Szko-
ły Kultury Społecznej i Medialnej
w Toruniu. Nie jest dziełem przypad-
ku, iż film trafia do polskich kin właś-
nie teraz, kilka dni przed 17 września
– kontynuuje Szaniawski. – Nie jest
przypadkiem, że zbiega się to z wizytą
ministra Ławrowa. Dokładnie rok te-
Krzysztofowi Czabańskiemu
Prezesowi Zarządu Polskiego Radia SA
wyrazy szczerego żalu i głębokiego współczucia
z powodu śmierci Mamy
„Nasz Dziennik” pyta:
Czy ten antypolski film
wprowadziła na nasze
ekrany agentura rosyjska?
Sabiny Czabańskiej
składają
pracownicy Polskiego Radia SA
Po dość rytualnym oburzeniu na
Rosjan, a także na Michała Żebrow-
skiego, że zgodził się przyjąć rolę w fil-
mie, Szaniawski stawia pytanie zasad-
nicze: Kto dopuścił do rozpowszechnia-
nia w Polsce antypolskiego filmu rosyj-
skiego? Autor szuka odpowiedzi w spo-
sób typowy dla środowiska „Naszego
Dziennika”, Radia Maryja i części PiS:
2
czyli ile przymusu w przymusie
Ewa Siedlecka GAZETA WYBORCZA
11
11
21276414.003.png 21276414.004.png 21276414.005.png 21276414.006.png 21276414.007.png 21276414.008.png 21276414.009.png
 
Kraj www.wyborcza.pl wychodzi 24 godziny na dobę
3
www.wyborcza.pl 1 Gazeta Wyborcza 1 Sobota–niedziela 13-14 września 2008
Stanwojennywsądzie
B OGDAN W RÓBLEWSKI
C zy proces uda się zakoń-
Przestępczy związek
generałów
Generałów i Kanię prok. Piątek po-
dzielił na dwa związki przestępcze,
które kierowały najpierw przygoto-
waniem stanu wojennego, a potem
jego administrowaniem. Ledwo skoń-
czył czytać zarzuty, oskarżeni po-
prosili o przerwę. Sąd się nie zgodził.
Przedstawienie podstaw oskarże-
nia zabrało prokuratorowi półtorej
godziny. – Powodem wprowadzenia
stanu wojennego było to, że ówczes-
na władza chciała się przy tej władzy
utrzymać – podkreślał prok. Piątek.
Przygotowanie stanu wojennego
zapoczątkowano jeszcze podczas
strajków w sierpniu 1980 r. Tajne pra-
ce nadzorował Komitet Obrony Kra-
ju, gdzie powstawały założenia
(„Myśl przewodnia wprowadzenia
stanu wojennego ze względu na bez-
pieczeństwo państwa”), a potem pro-
jekty dekretów.
Dodał, że „kolejne projekty do-
kumentów konsultowano ze stroną
rosyjską”. – W 1981 r. nie było żadnej
okoliczności, która wskazywałaby
na groźbę radzieckiej interwencji
– podkreślał Piątek.
Zdaniem IPN-u zbrojnym związ-
kiem zawiązanym w celu popełnia-
nia przestępstw kierował Wojciech
Jaruzelski jako premier, przewodni-
czący KOK, minister obrony naro-
dowej i to on jednoosobowo podej-
mował najważniejsze decyzje. – Wy-
korzystanie potencjału MSW i MON
jednoznacznie przesądza o zbroj-
nym charakterze tego związku prze-
stępczego – dodał prok. Piątek.
– Surrealizm. Od polemiki z kon-
cepcją związku zbrojnego zacznę
swoje wystąpienie – skomentował
Stanisław Kania. Zaliczono go do
przestępczego związku, bo na doku-
mencie „Myśl przewodnia wprowa-
dzenia stanu wojennego...” postawił
paraf kę „akceptuję”. – Do kiedy by-
łem I sekretarzem partii, byłem prze-
ciwnikiem wprowadzenia stanu wo-
jennego – mówił „Gazecie”.
25 września jako pierwszy głos
przed sądem zabierze prawdopo-
dobnie gen. Jaruzelski. To może być
jego ostateczne rozliczenie z histo-
rią własną i Polski. Tekst wyjaśnień
liczy – jak się dowiadujemy – ponad
200 stron. 1
czyć wyrokiem? Nikt nie
odważył się przewidywać.
– Sprawa wg ustawy o IPN
przedawnia się w 2020 r.
– przypomniał prok. Piotr Piątek z ka-
towickiego oddziału IPN, oskarżyciel.
Brytyjski historyk Norman Davies
nazwał wprowadzenie stanu wojen-
nego „najdoskonalszym zamachem
wojskowym w historii nowożytnej Eu-
ropy”. 13 grudnia 1981 r. na ulice wyje-
chały czołgi. Zawieszone zostały pra-
wa i swobody obywatelskie oraz pra-
cownicze. Ok. 5 tys. osób, głównie dzia-
łaczy NSZZ „Solidarność”, zostało in-
ternowanych.
Liczba śmiertelnych ofiar stanu
wojennego szacowana jest na blisko
100 osób. Tysiące osób skazanych zo-
stało przez sądy i kolegia ds. wykro-
czeń, dziesiątki tysięcy straciło pra-
cę. Na kilka lat władzy udało się zdła-
wić opozycję.
W imię „dziejowej konieczności”,
„pokoju społecznego”, zapobieżenia
obcej interwencji czy tylko utrzyma-
nia się komunistycznego reżimu przy
władzy – jak chce IPN? Historycy, so-
cjologowie, publicyści wyroki na te-
mat okoliczności wprowadzenia sta-
nu wojennego 13 grudnia 1981 r. już
wydali.
1
2
3
4
5
6
Oskarżeni wczoraj w warszawskim sądzie: 1. Wojciech Jaruzelski | 2. Stanisław Kania | 3. Florian Siwicki
4. Tadeusz Tuczapski | 5. Tadeusz Skóra | 6. Eugenia Kempara
Rada Państwa
się wykruszyła
Co sąd ma tu do roboty? Tylko ocenić
akt oskarżenia przygotowany w 2007 r.
przez IPN.
27 lat od tamtych wydarzeń IPN-
-owi udało się oskarżyć tylko dzie-
więć osób. Jedna z nich nie dożyła
procesu. Kolejny oskarżony – 91-letni
Emil Kołodziej, w 1981 r. członek Ra-
dy Państwa – trzy tygodnie temu
przeszedł zawał. Sąd wyłączył go
wczoraj z procesu.
Z dawnego składu Rady Państwa,
która uchwaliła dekrety o stanie wo-
jennym, na ławie oskarżonych zosta-
ła tylko 80-letnia Eugenia Kempara.
Odpowie za przekroczenie upraw-
nień, bo według IPN Rada dekretów
nie mogła uchwalić podczas trwają-
cego posiedzenia Sejmu.
Równolatek oskarżonej, dawny
wiceminister sprawiedliwości Tadeusz
Skóra miał członków Rady Państwa
do złamania konstytucji podżegać. Kil-
ka razy domagał się wczoraj od proku-
ratora Piątka, by mówił głośniej, bo nie-
dosłyszy. Gdy sąd zapytał go o stan zdro-
wia, odparł: – Chroniczny nieżyt oskrze-
li, czekają mnie też operacje.
Nie lepiej ze zdrowiem u generałów.
Na ławie oskarżonych IPN zdołał posa-
dzić czterech najważniejszych dla tam-
tego okresu: Wojciecha Jaruzelskiego
(szefa MON, premiera, I sekretarza KC
PZPR), Tadeusza Tuczapskiego (sekre-
tarza Komitetu Obrony Kraju), Floria-
na Siwickiego (szefa Sztabu Generalne-
go Wojska Polskiego), Czesława Kisz-
czaka (szefa MSW).
września ma wizytę u kardiologa,
a właśnie wczoraj miał konsultacje.
Prokurator IPN chciał Kiszczaka skie-
rować na badania, które miały zwery-
fikować, czy może uczestniczyć w pro-
cesie.
Sędziowie – za stołem pod prze-
wodnictwem Ewy Jethon usiadło ich
czterech – na to się nie zgodzili. Uzna-
li marcową opinię o stanie zdrowia
Kiszczaka (lekarz zezwala 82-letnie-
mu b. szefowi MSW na dwie godziny
obecności na procesie) za ważną, a je-
go nieobecność za nieusprawiedliwio-
ną. Mógł rozpocząć proces.
Podczas sprawdzania danych oso-
bowych okazało się, że najstarszy jest
Tadeusz Tuczapski – za 11 dni skończy
86 lat. Generalskie emerytury wyno-
szą ok. 7 tys. zł. A Stanisław Kania, by-
ły I sekretarz KC PZPR, dostaje dziś
tylko 2,2 tys. zł.
Kiszczak bez
usprawiedliwienia
Kiszczak mógł sparaliżować proces.
Do sądu nie przyszedł. Nadesłał pis-
mo, że „nie czuje się na siłach”. Bo 23
Czesław Kiszczak nie stawił się
wczoraj na rozprawie. Napisał pismo,
że „nie czuje się na siłach”.
Sędziowie uznali jego nieobecność
za nieusprawiedliwioną
Ławrow nas nie przekonał
Bójka dziecka z bobasem,
czyli polska polityka zagraniczna
Podczas wizyty w Warszawie Sier-
giej Ławrow, szef rosyjskiej dyplo-
macji, starał się uspokajać obawy
przed Rosją podsycone ostatnio kon-
fliktem rosyjsko-gruzińskim. Pola-
ków, jak pokazuje sondaż „Gazety”,
nie przekonał.
Szczególnie sceptyczne okazują się
osoby z wyższym wykształceniem
– tylko 18 proc. z nich po nieźle
ocenianej przez ekspertów wizy-
cie Siergieja Ławrowa mniej boi się
Rosji, rzadziej niż osoby z wyksz-
tałceniem podstawowym czy śred-
nim twierdzą, że polepszyły się sto-
sunki z Rosją.
Osoby z wyższym wykształce-
niem uważają za to nieco częściej niż
inni, że wizyta Ławrowa – który wy-
brał Polskę na pierwszy cel podróży
zagranicznej od wojny na Kaukazie
– poprawiła pozycję naszego państwa
w Europie.
Sondaż Instytutu Spraw Publicz-
nych sprzed wizyty Ławrowa poka-
zał, że aż 77 proc. Polaków obawia
się, że Rosja może być kiedyś zagro-
żeniem militarnym dla Polski. 1 WBS
Jak dziecko chowa się pod nie-
miecką spódnicą – tak we wczoraj-
szym „Fakcie” były premier Jarosław
Kaczyński zrecenzował politykę za-
graniczną Tuska.
W odpowiedzi Sikorski porównał
prezesa PiS do bobasa, który siedzi
w kącie i wrzeszczy.
Wymiana ciosów w sprawie po-
lityki zagranicznej związana była
z oceną rządu Tuska, jaką na łamach
„Faktu” sformułował Kaczyński. Ka-
czyński przypomniał w nim, że sam
doprowadził do dymisji swojego rzą-
du, bo pozostawanie w nim takiej
osoby jak Andrzej Lepper byłoby
„moralnie niedopuszczalne”. Twier-
dzi, że obecny rząd doprowadza do
dezintegracji państwa, narodu i spo-
łeczeństwa.
Według prezesa PiS polityka za-
graniczna Tuska „doprowadziła do
tego, że jest w Europie traktowany
jako polityk niesamodzielny, ktoś,
kto ustawia się w pozycji klientystycz-
nej, który jak dziecko chowa się pod
niemiecką spódnicą”. Kaczyński do-
dał, że „ogromnych spustoszeń” ko-
alicja PO-PSL dokonała w relacjach ze
Wschodem.
Szef MSZ Radosław Sikorski odciął
się w radiowych „Sygnałach dnia”:
„Niektórzy politycy w Polsce uważają,
że jak nie wywołają jednej międzyna-
rodowej awantury na tydzień, to nie
istnieją w polityce zagranicznej i nie są
poważni. To jest taka strategia bobasa,
który gdzieś w kącie wrzeszczy i wo-
bec tego dorośli muszą się nad nim po-
chylić, aby przestał. Ale to nie buduje
prestiżu. Nad bobasem można się po-
chylać, ale się go nie słucha”. 1 PW
40 -latek
Kultowy serial PRL
SONDAŻ „GAZETY”
CZY PO WIZYCIE SIERGIEJA ŁAWROWA:
Co wtorek 3 odcinki
16 września płyta 1.
z pudełkiem na kolekcję
Tak Nie
23 proc. Mniej boję się Rosji 52 proc.
25 proc. Relacje Polski z Rosją są lepsze 54 proc.
25 proc. Mocniejsza jest pozycja Polski w Europie 52 proc .
2
PBS DGA dla „Gazety”, badanie telefoniczne 12 września,
próba reprezentatywna 500 osób
Cena „Gazety” i płyty DVD z pudełkiem: 6,99 zł (w tym 22% VAT)
Warszawski sąd chciał rozpocząć wczoraj proces inicjatorów stanu wojennego. I mimo przeciwności rozpoczął
11
11
21276414.010.png 21276414.011.png 21276414.012.png 21276414.013.png 21276414.014.png 21276414.015.png 21276414.016.png
4 Kraj
www.wyborcza.pl wychodzi 24 godziny na dobę
Sobota–niedziela 13-14 września 2008 1 Gazeta Wyborcza 1 www.wyborcza.pl
Kopacz wycofuje się z rejestru ciąż
Żadnego rejestru nie będzie. Chcemy pomagać tym kobietom,
które będą tego chciały – mówią w resorcie zdrowia
zdrowia broni się słabo
R ENATA G ROCHAL
– Nie otrzymywałem żadnych ko-
rzyści finansowych. Oskarżenia pod
moim adresem to próba zdyskredy-
towania pracy mojej i PiS – mówił
wczoraj b. wiceminister zdrowia Bo-
lesław Piecha.
Piecha bronił się przed zarzutami
o korupcję przy wpisywaniu na li-
stę leków refundowanych specyfi-
ku o nazwie ivabradyna francuskiej
firmy Servier. Na zwołanej wczo-
raj konferencji Piechy, który dziś
jest posłem PiS, nie wspierał nikt
z tej partii.
Były wiceszef resortu zdrowia
wygłosił 20-minutowe oświadczenie.
Odnosił się w nim do informacji, że
wbrew swoim zapewnieniom miał
dobre kontakty z krakowskim biznes-
menem Wiesławem Likusem. To właś-
nie Likus razem z przedstawicielem
Serviera Robertem Pachockim od-
wiedził w listopadzie 2007 r. Piechę
w ministerstwie. Po tej wizycie iva-
bradyna weszła na listę leków refun-
dowanych, przynosząc producento-
wi tylko w 2008 r. 3 mln zł z dopłat.
W czwartek RMF ujawnił, że we-
dług prokuratury i CBA Piecha miał
doskonałe relacje z Likusem i Pa-
chockim. W 2006 r. biznesmen zała-
twił mieszkanie dla syna Piechy stu-
diującego w Krakowie. „Gazeta”
wczoraj napisała, że rozmowy Pie-
chy i Likusa zostały nagrane przez
policję, która podsłuchiwała biznes-
mena w innej sprawie.
Z rozmów wynika, że minister
najpierw prosi Likusa o załatwienie
mieszkania. Gdy ten spełnia prośbę,
dzwoni z podziękowaniami. W roz-
mowie nie mówi się o formie rozli-
czenia. Likus, relacjonując sprawę
swojemu znajomemu, podaje kwo-
tę 10 tys. zł. „Tyle będzie to nas kosz-
towało w skali roku”- mówi.
Prokuratura ma również dowo-
dy na to, że Piecha, gdy był ministrem,
wiele razy rozmawiał i spotykał się
z Pachockim oraz Likusem – nie tyl-
ko zawodowo, ale i towarzysko.
Piecha wczoraj powtórzył, że
mieszkanie wynajmuje jego syn na
zasadach komercyjnych i że są na to
dowody w postaci przelewów ban-
kowych. Powiedział, że „być może”
będzie mógł udostępnić te przelewy.
Zapewniał też, że przy rejestracji iva-
bradyny nie było żadnych nieprawi-
dłowości.
Były wiceminister nie pozwolił
dopytać się o swoje relacje z Liku-
sem. Po trzech pytaniach zakończył
spotkanie. – Telefon mógł się zdarzyć,
ale mi to umknęło. Nie utrzymuję
z nim żadnych stosunków – mówił.
Po konferencji CBA wydało komu-
nikat: „W trakcie kontroli dotyczącej
umieszczenia m.in. ivabradyny na li-
ście leków refundowanych ujawnio-
no szereg nieprawidłowości”- czyta-
my w nim.
Komunikat wylicza m.in, że lek wpi-
sano na listę, ukrywając negatywne
opinie na jego temat. Naruszono też
terminy i formalne wymogi koniecz-
ne do wpisania go na listę. Nie zwery-
fikowano też informacji o niepożąda-
nych skutkach działania leku.
„Mimo iż Zespół do spraw Gospo-
darki Lekami nie rekomendował mi-
11
Zapowiedź planów powołania przy
Ministerstwie Zdrowia departamen-
tu matki i dziecka, który miałby reje-
strować kobiety w ciąży i walczyć
z podziemiem aborcyjnym w Polsce,
wywołała burzę. Szefową resortu zdro-
wia skrytykowali konstytucjonaliści,
feministki i sejmowy klub Lewicy.
Organizacje kobiece oskarżyły Ko-
pacz o inwigilację, prawnicy o próbę
łamania prawa do prywatności, a po-
litycy SLD o działanie przeciwko ko-
bietom. – Chcemy zwołać w tej spra-
wie nadzwyczajne posiedzenie sej-
mowej komisji zdrowia – powiedział
nam rzecznik klubu Lewicy Tomasz
Kalita. Politycy Sojuszu rozważają też
wniosek o wotum nieufności wobec
Ewy Kopacz.
Zaskoczeni pomysłem szefowej re-
sortu zdrowia byli nawet partyjni ko-
ledzy z PO. – Nie znam szczegółów te-
go programu, dowiedziałem się o nim
z prasy – przyznał szef klubu PO Zbi-
gniew Chlebowski. W kancelarii pre-
miera zapanowała konsternacja. Do-
nald Tusk poprosił szefową resortu
zdrowia o wyjaśnienia. Ewa Kopacz
milczała przez kilka godzin. – Pani mi-
nister jest rozgoryczona, bo miała do-
bre intencje i została źle zrozumiana
– przyznał rzecznik Ministerstwa Zdro-
wia Jakub Gołąb.
Po południu resort zdrowia zaczął
wycofywać się z pomysłu rejestrowa-
nia kobiet w ciąży. – Żadnego rejestru
nie będzie – powiedział nam Gołąb.
– Chcemy pomagać tym kobietom, któ-
re będą tego chciały. Zostaliśmy źle
zrozumiani przez dziennikarzy. 1
Prokuratura ma dowody
na to, że Piecha,
gdy był wiceministrem
zdrowia, wielokrotnie
spotykał się
z przedstawicielem
firmy Servier – nie tylko
zawodowo, ale i towarzysko
Feministki z Feminoteki na znak protestu wysłały wczoraj minister zdrowia
Ewie Kopacz 120 podpasek poplamionych keczupem
nistrowi zdrowia wprowadzenia iva-
bardyny na wykazy leków refundowa-
nych, ocenę tę zapisano i przywoły-
wano jako pozytywną w uzasadnie-
niach do projektów rozporządzeń re-
fundacyjnych. Mimo braku rekomen-
dacji dla ministra zdrowia w zakresie
umieszczenia ivabradyny w wykazie
leków refundowanych lek został wpi-
sany do projektów rozporządzeń”
– ocenia CBA.
Co na to PiS? – Myślę, że to czar-
ny PR wobec partii. Zarzuty są na ra-
zie – i mam nadzieję, że tak zostanie
– medialne – mówił rano w Radiu ZET
sekretarz generalny PiS Jarosław Zie-
liński.
Ale już szef klubu PiS Przemysław
Gosiewski w rozmowie z „Gazetą” był
ostrożniejszy: – Chociaż dalej czeka-
my na formalne stanowisko prokura-
tury, to sprawę traktujemy niezwy-
kle poważnie. Pan poseł Piecha zo-
stał poproszony o wyczerpujące wy-
jaśnianie swoich kontaktów z panem
Likusem. W przyszłym tygodniu bę-
dzie to też temat spotkania komisji
etyki PiS. 1
ROZMOWA Z
Ewą Kopacz
minister zdrowia
Pani rzecznik mówił, że program ma słu-
żyć też walce z aborcyjnym podziemiem.
– To nieporozumienie. Kobieta, któ-
ra chciałaby usunąć ciążę, nigdy nie
zgłosi się do tego programu.
Mówiła pani, że położne będą miały
obowiązek docierać do kobiet, które
przestaną zgłaszać się do lekarza, bo
„coś może być nie tak”.
– Nie chodzi o to, żeby położna spraw-
dzała, czy uczestniczka programu zro-
biła coś złego z ciążą. Chcemy tylko, by
ciężarna w każdej sytuacji mogła liczyć
na pomoc lekarza czy położnej.
Czy lekarz będzie miał obowiązek do-
ciekać przyczyn, jeśli kobieta przesta-
nie być w ciąży?
– Nie, cały program ma być prze-
cież dobrowolny.
Zapowiadała pani, że nowy departa-
ment ma zajmować się kontrolą ogło-
szeń prasowych o możliwości dokona-
nia nielegalnej aborcji.
– Nie będzie to zadaniem departa-
mentu. Jednak swoją drogą warto się
zastanowić nad takimi ogłoszeniami,
z których może korzystać wiele mło-
dych osób, zwłaszcza w internecie.
Wszyscy ubolewają, że jest coraz mniej
urodzeń. Powinniśmy więc zwrócić
uwagę, ile aborcji kryje się za takimi
ogłoszeniami.
Więc departament jednak będzie zaj-
mował się walką z nielegalną aborcją?
– Nie, bo będzie miał inne zadania.
Sprawami aborcji może zajmować się
Ministerstwo Sprawiedliwości, jeśli
uzna, że jest to dla niego priorytet.
Może, zamiast szukać sposobów na
walkę z podziemiem aborcyjnym, rząd
powinien refundować antykoncepcję?
– Przede wszystkim chciałabym,
żebyśmy refundowali wszystkie leki,
które przedłużają życie ludziom cho-
rym na raka, czyli całą chemioterapię
niestandardową. A dopiero później za-
stanawiałabym się nad antykoncepcją.
Jak premier zareagował na to zamie-
szanie związane z rejestrem kobiet
w ciąży?
– Premier zna swoich ministrów na
tyle, żeby wiedzieć, że nie można ich
posądzić o szaleństwo, które próbuje
się im przypisać. Powiedziałam premie-
rowi o moim pomyśle, a za jakiś czas
przedstawię mu szczegóły programu.
To może lepiej było opracować kon-
kretny program i dopiero wtedy poin-
formować opinię publiczną?
– Od początku zastrzegałam, że pro-
gram jest na razie w fazie koncepcji.
Dlaczego nie dzielić się dobrymi pomy-
słami? 1
R ENATA G ROCHAL : Feministki twier-
dzą, że chce je pani inwigilować, i za-
powiadają, że w proteście będą wy-
syłać do ministerstwa podpaski.
E WA K OPACZ : Ja chcę tylko pomóc
kobietom, żeby mogły godnie przejść
ciążę i skorzystać z dodatkowych ba-
dań, pomocy lekarza i położnej.
Konstytucjonaliści mówią, że rejestr
kobiet w ciąży, który zamierza pani
tworzyć, będzie łamał prawo do pry-
watności.
– Chcę powołać departament mat-
ki i dziecka, który przygotuje program
dla kobiet w ciąży. Będzie on dobro-
wolny. Chodzi o to, żeby ułatwić ko-
bietom dostęp do dodatkowych ba-
dań i porad położnych. Dziś wiele ko-
biet ze wsi i z małych miasteczek przy-
chodzi do ginekologa tylko na począt-
ku ciąży i na poród. Chcemy to zmie-
nić. Kobieta, która skorzysta z progra-
mu, dostanie książeczkę, w której bę-
dą wyznaczone badania USG, morfo-
logia, ilość konsultacji u ginekologa.
I to jest ten rejestr, który wywołał tyle
kontrowersji.
W OJCIECH C ZUCHNOWSKI
R OZMAWIAŁA R ENATA G ROCHAL
Satelitarny Wielki Brat pilnuje urzędników
Lubelski ratusz kontroluje urzęd-
ników za pomocą nadajników GPS.
Koniec z wychodzeniem na kawę czy
załatwianiem spraw na mieście
w czasie pracy.
W GPS-y wyposażono siedem służ-
bowych samochodów. – To bardzo do-
bry instrument nadzoru – uważa Da-
riusz Koproń, zastępca dyrektora wy-
działu organizacyjnego lubelskiego
urzędu miasta. – Kontrolujemy licz-
bę przejechanych kilometrów, czas
pracy kierowcy i prędkość, z jaką je-
chał – wylicza dane zbierane przez
urządzenie.
Od wiosny, gdy w autach zostały
zainstalowane GPS-y, kierowcy
lubelskiego urzędu jeżdżą znacznie
mniej, przestali też brać nadgodziny.
Czy to znaczy, że do tej pory załatwiali
swoje sprawy, jeżdżąc służbowymi au-
tami?
– Rzeczywiście, przebiegi w autach
nie rosną już tak jak dotychczas – przy-
znaje Koproń. – Ale zamontowaliśmy
GPS-y głównie ze względów bezpie-
czeństwa. Chcemy wiedzieć, czy nasi
kierowcy nie łamią przepisów.
Urząd zamierza iść za ciosem – od
nowego roku pracownicy magistratu
dostaną telefony komórkowe odbiera-
jące sygnały z satelitarnych nadajników
GPS. Szefowie wydziałów będą teraz
widzieli na ekranach swoich kompute-
rów, co robią podwładni, gdy nie ma ich
za biurkiem.
– Nie chodzi o inwigilację – zastrze-
ga Grzegorz Hunicz, dyrektor wydzia-
łu informatyki i telekomunikacji lubel-
skiego ratusza. – Telefony z GPS-ami ma-
ją przede wszystkim służyć inżynierom,
geodetom i specjalistom od ochrony
środowiska tworzącym mapę drzewo-
stanu do precyzyjnego nanoszenia
obiektów na mapy.
Hunicz potwierdza jednak, że tele-
fony z GPS-ami przydadzą się też do
kontroli nierzetelnych urzędników.
– Nie ma nic złego w tym, że w czasie
przysługującej im przerwy wypiją ka-
wę, ale nie powinni tego robić, gdy są
wysyłani na miasto, by załatwić sprawę
urzędu – mówi. 1 M ARCIN B IELESZ , L UBLIN
26955585
2
Były wiceminister
11
11
21276414.017.png 21276414.018.png 21276414.019.png 21276414.020.png 21276414.021.png 21276414.022.png
www.wyborcza.pl wychodzi 24 godziny na dobę
Kraj 5
www.wyborcza.pl 1 Gazeta Wyborcza 1 Sobota–niedziela 13-14 września 2008
Sprawa Blidy: prokurator oskarża prokuratora
– Prokurator Sierak wbrew temu, co powiedział przed komisją śledczą, czytał akta, dopytywał się o Blidę
i sugerował, żebym jeszcze raz przyjrzał się jej sprawie – zeznał w łódzkiej prokuraturze Jacek Krawczyk
M ARCIN P IETRASZEWSKI
poproszono, aby Krawczyk odniósł
się do zeznań złożonych przed komi-
sją przez Krzysztofa Sieraka, b. wice-
szefa Prokuratury Rejonowej w Ka-
towicach.
Sierak to bliski współpracownik
Zbigniewa Ziobry. W czasach rządów
PiS został szefem prokuratury okrę-
gowej, a potem dyrektorem biura
przestępczości zorganizowanej Pro-
kuratury Krajowej i nadzorował spra-
wę Blidy.
Zeznając przed posłami, Sierak za-
pewnił, że kiedy pracował w prokura-
turze rejonowej, nie utrzymywał kon-
taktów z Krawczykiem, nie zajmował
się sprawą Barbary Kmiecik i na żad-
nym etapie nie zbierał informacji na
temat tego postępowania.
– Ja nie nadzorowałem śledztw, tyl-
ko dochodzenia. Nie miałem nawet do-
stępu do tych akt. W sprawie tej nie
podejmowałem jakiejkolwiek decyzji
ani nie rozmawiałem z referentem na
ten temat – zapewnił Sierak.
Krawczyk: To kłamstwo
Tymczasem Krawczyk zeznał w Łodzi,
że Sierak przed komisją kłamał. Z pro-
tokołu jego przesłuchania wynika, że
15 listopada 2005 r. Sierak w zastęp-
stwie szefa prokuratury podpisał adre-
sowane do Barbary Kmiecik pismo.
Dokument był odpowiedzią na jej skar-
gę skierowaną do prezydenta Aleksan-
dra Kwaśniewskiego, w którym żaliła
się na prokuraturę i policję i zapewnia-
ła o swojej niewinności.
„Sierak wbrew temu, co powiedział
przed komisją (...), podpisał to pismo,
ale chwilę później polecił, abym je zo-
stawił i przyniósł akta podręczne i kse-
rokopie akt głównych. Po dwóch-trzech
dniach te akta z pismem zostały mi
zwrócone. Na piśmie była odręczna ad-
notacja prokuratora Sieraka do mnie,
abym w terminie do 22 listopada uzu-
pełnił pismo do Kmiecik o następują-
ce informacje: że zgromadzony mate-
riał dowodowy jest w dalszy ciągu uzu-
pełniany, jej działania znajdują odzwier-
ciedlenie w materiale dowodowym,
środki zapobiegawcze były kontrolo-
wane przez sąd. Gdy przyniosłem Sie-
rakowi te akta, omawialiśmy też mate-
riał dowodowy – co jest jeszcze do uzu-
pełnienia” – zeznał Krawczyk.
„Nie chciałem rozliczać
lewicy”
Według niego 23 listopada Sierak kazał
sobie przynieść projekt wniosku w spra-
wie przedłużenia śledztwa przeciwko
Kmiecik. „Mówiłem mu o zakresie czyn-
ności, jakie jeszcze należy wykonać,
i wówczas został podjęty wątek zeznań
Zająca [Ryszard Zając, b. poseł SLD,
który twierdził, że Kmiecik opowiada-
ła mu, jak korumpowała Blidę i innych
polityków] w kwestii wyłączenia mate-
riałów do odrębnego postępowania.
Prokurator Sierak dopytywał się
także o Barbarę Blidę, czy tam już nic
nie da się zrobić. Chodziło o wątki ko-
rupcyjnego powiązania Barbary Blidy
z Barbarą Kmiecik. (…) Sugerował, że-
bym jeszcze raz przyjrzał się sprawie
Blidowej. Powiedziałem wówczas, że
nie interesuje mnie polityka i że nie bę-
dę się podłączał pod rozliczanie lewi-
cy, tak jak zapowiedzieli panowie Ka-
czyńscy i Ziobro” – zeznał Krawczyk.
Będzie konfrontacja
Jacek Krawczyk zostanie przesłucha-
ny przez komisję śledczą 30 września.
Przewodniczący komisji Ryszard Ka-
lisz (Lewica) powiedział „Gazecie”, że
nie zna zeznań Krawczyka.
– Ale jeżeli podważa on relacje prok.
Sieraka, to konieczna będzie ich kon-
frontacja. Gdyby okazało się, że pan
Sierak nie mówił prawdy, będzie to
podstawą do skierowania przez komi-
sję zawiadomienia o przestępstwie
– mówi Kalisz.
Prok. Sierak, który dzisiaj pracuje
w Prokuraturze Krajowej, nie odpo-
wiedział na nasze prośby o kontakt
w tej sprawie. 1 W
Krawczyk to były prokurator Proku-
ratury Rejonowej w Katowicach, któ-
ry w 2005 r. jako pierwszy badał po-
wiązania Barbary Kmiecik, szarej
eminencji branży górniczej, z Bar-
barą Blidą, posłanką SLD. Nie zna-
lazł jednak dowodów wskazujących
na to, że działaczka lewicy brała od
Kmiecik łapówki.
W jego śledztwie Blida była tylko
świadkiem. Po wygranych przez PiS
wyborach śledztwo przejęła kato-
wicka prokuratura okręgowa, która
chciała postawić Blidzie zarzuty ko-
rupcyjne.
Sierak: Nic nie wiedziałem
31 lipca Krawczyk został przesłu-
chany przez łódzką prokuraturę wy-
jaśniającą okoliczności śmierci Bli-
dy, która 25 kwietnia 2007 zastrze-
liła się, gdy chciała ją zatrzymać
ABW. Podczas tego przesłuchania
R
E
K
L
A
M
A
Szef MON
omija
prezydenta
1
Minister obrony narodowej na je-
den dzień przyjął do pracy i zwolnił 123
żołnierzy byłego WSI, aby nadal mogli
pozostać w armii. Większość z nich
to specjaliści konieczni np. do ochro-
ny polskich wojsk w Afganistanie.
Status prawny byłych żołnierzy WSI
jest nieprawdopodobnie skompliko-
wany. Komisja weryfikacyjna WSI kie-
rowana przez Jana Olszewskiego przez
dwa lata nie była w stanie dokończyć
weryfikacji. Pozostało przeszło 150 ofi-
cerów, którzy złożyli oświadczenia, za-
deklarowali chęć służby w wywiadzie
albo kontrwywiadzie wojskowym.
Większość z nich nadal znajduje się
w Afganistanie – tworząc osłonę nasze-
go kontyngentu, choć oficjalnie znaj-
dują się w rezerwie kadrowej.
Po 30 września kończy się prawo
do przebywania w rezerwie kadrowej
i bezwzględnie muszą odejść do cywi-
la. Tymczasem ich weryfikacji nie moż-
na dokończyć, bo komisja Olszewskie-
go zakończyła działalność.
MON przygotował ustawę, która
umożliwiałaby dokończenie weryfika-
cji, i przegłosował ją Sejm, ale tu do ak-
cji wkroczył prezydent. W przededniu
ostatecznego głosowania przesłał swój
projekt ustawy. Następnie, zdając so-
bie sprawę z tego, że weto będzie nie-
skuteczne, bo dokończenie weryfika-
cji popierają wszystkie kluby z wyjąt-
kiem PiS, skierował ustawę do Trybu-
nału Konstytucyjnego. – Rozmawiałem
z przewodniczącym Trybunału Kon-
stytucyjnego, poinformował mnie, że
nie jest możliwe przeprowadzenie roz-
prawy przed 30 września – stwierdził
minister Bogdan Klich. Przyznaje, że
to, co MON uczynił wobec żołnierzy
WSI, jest sztuczką prawną, która umoż-
liwi utrzymanie tych ludzi w armii.
– To są oficerowie wytypowani przez
dowództwo SKW i SWW, w większo-
ści młodzi, znający języki, niesłycha-
nie cenni dla służb – tłumaczy rzecznik
Robert Rochowicz.
Szef MON wykorzystał prawo do
tworzenia etatów w jednostkach woj-
skowych. Stworzył 123 etaty w dowódz-
twie garnizonu Warszawa, na których
przez dzień byli zatrudnieni oficero-
wie b. WSI. Następnie zostali z tych sta-
nowisk odwołani, przeniesieni do re-
zerwy kadrowej, a stanowiska zlikwi-
dowane.
Obecnie oficerowie mogą przez ko-
lejne dwa lata przebywać w rezerwie
kadrowej. Przez ten czas – o ile wyrok
Trybunału będzie korzystny – zostanie
dokończona ich weryfikacja. 1 PW
26908002
11
21276414.023.png 21276414.024.png 21276414.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin