Kancelarie przeszukują sieć, by znaleźć piratów.doc

(197 KB) Pobierz
Kancelarie przeszukują sieć, by znaleźć piratów

5

 

http://wyborcza.pl/1,75480,11440328,Kancelarie_przeszukuja_siec__by_znalezc_piratow.html\

Kancelarie przeszukują sieć, by znaleźć piratów

 

I wysyłają dziesiątki tysięcy wezwań do zapłaty i zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Większość internautów płaci, bo nie zna prawa autorskiego i chce odzyskać sprzęt

Gdy kancelarie kogoś namierzą, próbują zmusić administratorów serwisów do ujawnienia jego danych osobowych. Jeśli się to nie uda, zlecają im przekazanie na konto mailowe internauty "wezwania do zapłaty" odszkodowania wyliczonego przez właścicieli praw autorskich.

Teraz setki takich pism trafiają między innymi do tych, którzy korzystali z serwisu Chomikuj.pl. W wezwaniu jest jasno napisane: jeśli zapłacisz, nie złożymy doniesienia do prokuratora. Jeśli nie płacisz, do akcji wkraczają prokurator (powiadomiony przez prawników lub OZZ - stowarzyszenia twórców, producentów i wydawców) i policja. Wtedy kancelaria przysyła kolejny list, już na adres domowy, mniej więcej tej treści: trwa postępowanie prokuratorskie, zapłać, a wycofamy wniosek o ściganie.

Niewielu internautów wytrzymuje i czeka na umorzenie postępowania lub sprawę sądową. W większości płacą, bo nie znają prawa autorskiego lub mają "jakieś grzechy" na sumieniu. Liczą, że tak będzie taniej.

Tak jak niektórzy z internautów, którzy opowiedzieli mi o swoich perypetiach z wymiarem sprawiedliwości.

Podejrzany: Nie mogę pozwolić sobie na wyrok

Jestem jedną z osób złapanych przez kancelarię z Warszawy. W zeszłym tygodniu policjanci "zabezpieczyli" dyski twarde z mojego komputera. Korzystałem z DC++ (darmowy program wymiany plików P2P - Direct Connect) i udostępniałem cyfrowe kopie płyt, których oryginały mam w domu.

Policjanci powiedzieli, że powinienem skontaktować się z kancelarią prawną. Dogadam się jak wszyscy i zarzuty zostaną wycofane. Podobno obecnie na terenie Zagłębia jest kilkaset postępowań prokuratora na wniosek jednej z organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Uważam, że kancelarie wykorzystują do swoich interesów prokuraturę i policję. Nie zależy im na ściganiu osób rzeczywiście popełniających przestępstwa, lecz jedynie na zgarnięciu jak największej kasy od niedoinformowanych internautów. A policjanci jeszcze naganiają im jeleni. Ciekawe, czy i jak kancelarie "odwdzięczają się" prokuratorom i policjantom?

Podejrzany: Prokurator sprzętem zawalony

W sierpniu 2011 r. dostałem z kancelarii w Białymstoku wezwanie do zapłaty. Podobno 20.02.2011 udostępniłem jakiś plik. Zadzwoniłem do nich (taka rozmowa jest nagrywana). Spytałem, czy mogę zapłacić w ratach. Pani, która ze mną rozmawiała, odpowiedziała, że nie ma problemu, muszę podać w mailu swoje dane, PESEL, numer telefonu i czekać na odpowiedz i ugodę.

Po zastanowieniu się postanowiłem jednak nie płacić. W listopadzie przyszło pismo z prokuratury z żądaniem, bym dobrowolnie oddał mój sprzęt w celu wykrycia sprawcy wykroczenia. Oczywiście wyczyściłem laptop ze wszystkich możliwych plików. Na policji przesłuchiwali także żonę. Zachęcali do ugody.

W styczniu poszedłem do prokuratury. I usłyszałem, że kto się przyzna do winy, będzie miał warunkowo umorzoną sprawę i odzyska sprzęt. W pokoju prokuratora stało kilkanaście komputerów.

Podejrzana: Zabrali narzędzie pracy niewidomej

25 stycznia 2012 roku odwiedzili mnie policjanci z nakazem prokuratorskim. Trzy miesiące wcześniej dostałam z kancelarii wezwanie do zapłaty 700 zł, że niby ściągnęłam i udostępniłam na Torrencie jakiś utwór disco polo. Zarekwirowali mój komputer. Jestem osobą niepełnosprawną (prawie nie widzę, mam I grupę inwalidzką), sprzęt dostałam ze środków PFRON wraz ze specjalistycznym oprogramowaniem dla osób niewidomych i niedowidzących. Od sześciu lat pracuję w domu.

Nie słucham takiej muzyki i żaden z moich domowników też nie słucha! Nie martwię się tym, że coś znajdą na moim komputerze. Nic tam po prostu nie ma. Ale zastanawiam się, czy mam w ogóle jakieś prawa i czy kancelaria, która mnie oskarżyła, poniesie karę za bezpodstawne pomówienie.

...w Białymstoku wysłały 13 tys. zawiadomień

Kancelarie wysyłają dziesiątki tysięcy wezwań do zapłaty i zawiadomień o popełnieniu przestępstwa.

"Złożyliśmy ok. 13 tys. zawiadomień do prokuratury w Białymstoku" - chwalił się we wrześniu zeszłego roku w "Metrze" Dariusz Szydłowski z kancelarii prawnej Pro Bono.

- Z chwalebnej idei ochrony własności intelektualnej zrobiono bardzo dochodowy biznes - mówi pani Maria, namierzona niedawno internautka z Warszawy. - Jest usługodawca - kancelarie prawne. Jest usługa - e-windykacja. Jest klient - twórcy i organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskim, i są ci, co mają płacić - internauci.

Jednak do pełni szczęścia czegoś e-windykatorom brakuje. Brak bezpośredniego dostępu do danych osobowych internautów ogranicza im możliwości szybkiego i masowego występowania z pozwami cywilnymi. Muszą wykorzystywać prokuraturę i policję, by uzyskać jako pełnomocnicy poszkodowanego dostęp do tych informacji. Potem już mogą zarabiać.

Gdyby dostęp do danych uzyskali, mieliby do podziału ogromny rynek i ogromne pieniądze.

Pod koniec ubiegłego roku "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego prowadzono prace nad dokumentem "Porozumienie o współpracy i wzajemnej pomocy w sprawie ochrony praw własności intelektualnej w środowisku cyfrowym".

Kto konkretnie z tym pomysłem do ministerstwa przyszedł, nie jest do końca pewne. Pracowano nad nim dyskretnie.

Jego treść znali pomysłodawcy: organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ) współpracujące z Grupą Internet działającą przy ministrze kultury i dziedzictwa narodowego (grupa jest częścią zespołu ds. przeciwdziałania naruszeniom prawa autorskiego i praw pokrewnych przy prezesie Rady Ministrów).

W pracach brali udział także przedstawiciele kilku innych ministerstw, policji, straży granicznej i izb gospodarczych skupiających dostawców internetu (Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB oraz Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji).

W pracach nie uczestniczył generalny inspektor ochrony danych osobowych.

 

Źródło: Duży Format

Zgłoś jeśli naruszono regulamin