Dom Nocy 09 - Przeznaczona - prolog PL.odt

(31 KB) Pobierz

Dom Nocy 09 - Przeznaczona

 

PROLOG

Zoey

Myślę, że moja mama nie żyje.

Sprawdziłam cicho słowa. Wydawały się złe, nienaturalne, jakbym próbowała zrozumieć świat obracający się do góry nogami albo słońce wschodzące na zachodzie.

Zaciągnęłam głęboki, szlochający wdech i przewinęłam się na mój bok sięgając po kolejną chusteczkę w pudełku, które było na podłodze obok łóżka.

Stark zamamrotał, zmarszczył brwi i poruszył się niespokojnie.

Powoli i ostrożnie wyszła z łóżka, chwyciłam gigantyczną bluzę Starka z miejsca, gdzie ją rzucił, włożyłam ją i skuliłam się na miękkim fotelu, który był obok ściany naszego małego pokoju w tunelu.

Woreczek z grochem wydał ten gąbczasty dźwięk, który zawsze przypomina mi kulki w tych nadmuchiwanych domach na przyjęciach dzieci, a Stark zmarszczył się i znowu coś wybełkotał. Wydmuchałam nos. Cicho. Przestań płakać przestań płakać przestań płakać! To nie pomoże. Nie przywrócę Mamy z powrotem. Zamrugałam kilka razy i znowu wytarłam nos. Może to był po prostu sen. Ale nawet jeśli pomyślałam słowa, moje serce znało prawdę. Nyks wyciągnęła mnie z moich snów aby pokazać mi widok Mamy wchodzącej do Zaświatów. To oznaczało, że Mama umarła. Mama powiedziała Nyks, że przeprasza za zawiedzenie mnie, przypomniałam sobie, kiedy łzy znowu pociekły w dół moich policzków. – Powiedziała, że mnie kochała, – wyszeptałam.

Z trudem wydałam jakikolwiek dźwięk, ale Stark rzucił się i niespokojnie się obrócił i wymamrotał, – Przestań!

Zacisnęłam razem moje usta, nawet mimo że wiedziałam, że mój szept nie był tym, co psuło jego sen. Stark był moim Wojownikiem, moim Strażnikiem i moim chłopakiem. Nie, chłopak jest zbyt zwyczajnym słowem. Jest więź pomiędzy Starkiem i mną, która sięga głębiej niż umawianie się i seks i to wszystko, co wiąże się z normalnymi związkami. To dlatego był taki niespokojny. Mógł poczuć mój smutek – nawet w swoich snach wiedział, że płakałam i to bolało i przerażało i… Stark zrzucił koc ze swojej klatki piersiowej, a ja mogłam zobaczyć, że jego dłoń była zaciśnięta w pięść.

Mój wzrok poszedł do jego twarzy. Nadal spał, ale jego czoło było rowkowane, a ona się marszczył. Zamknęłam oczy i zaczerpnęłam głęboki, koncentrujący się wdech. – Duchu, – wyszeptałam. – Proszę przyjdź do mnie. – Natychmiast poczułam żywioł ocierający się o moją skórę. – Pomóż mi. Nie, właściwie, pomóż Starkowi przez ochronienie go przed moim smutkiem. – I może, dodałam cicho, mógłbyś pomóc też ochronić mnie przed częścią mojego smutku. Nawet jeśli to jest tylko na mała chwilę. Zaczerpnęłam kolejny głęboki wdech, kiedy duch poruszył się wewnątrz i dookoła mnie, wirując dookoła łóżka. Otwierając moje oczy rzeczywiście mogłam zobaczyć szmer w powietrzu otaczający Starka. Jego skóra wydawała się błyszczeć, kiedy żywioł osiadł na nim jak przeźroczysty koc. Poczułam ciepło i rzuciłam w dół okiem na moje ręce i zobaczyłam, że ten sam łagodny blask spoczywał na mojej skórze.

Stark wypuścił powietrze ze mną, kiedy duch działał trochę kojącą magią i po raz pierwszy od godzin, poczułam lekkie odciągnięcie odrobiny mojego smutku.

- Dziękuję ci, duchu, – wyszeptałam i skrzyżowałam ramiona przytulając siebie ciasno. Owinięta przyjemnym dotykiem żywiołu poczułam się najbliżej, właściwie byłam trochę senna. Wtedy inny rodzaj ciepła przeniknął moją świadomość. Powoli, nie chcąc przeszkodzić pocieszającemu zaklęciu, nad którym pracował żywioł. Rozwinęłam swoje ramiona z dookoła mnie i dotknęłam mojej klatki piersiowej. Dlaczego mój kamień jasnowidza jest ciepły? Mały, okrągłe kamień bujał się na swoim srebrnym łańcuszku, opierając się pomiędzy moimi oddechami. Nie zdjęłam go odkąd Sgiach podarowała mi go zanim opuściłam piękną, magiczną Wyspę Skye.

Ze zdumieniem wyciągnęłam kamień spod bluzy przebiegając moimi palcami po jego gładkiej, marmurowej powierzchni. Nadal przypomniał mi Life Saver’a (Life Savers – amerykańskie twarde, owocowe cukierki w kształcie pierścieni – przypuszczenie tłumacza) o smaku kokosowym, ale marmur Skye świecił nieziemskim światłem, jakby żywioł, który przywołałam, ożywił go – jakby ciepło, które czułam było dlatego że pulsował z życiem.

Głos królowej Sgiach odbił się echem w jej pamięci: „Kamień jasnowidza jest w zgodzie tylko z najbardziej starożytną magią: rodzajem tej, którą chronię na mojej wyspie. Podarowuję ci go tak żebyś mogła naprawdę rozpoznać Te Starożytne, jeśli jakieś nadal egzystują w świecie zewnętrznym…”

Kiedy jej słowa powtórnie zabrzmiały w mojej głowie, kamień powoli się zmienił, prawie leniwie. Dziura w jego środku była jak mini-teleskop. Kiedy przesunął się dookoła mogłam zobaczyć Starka oświetlonego przez niego, a mój świat też się przesunął, zwęził się, potem wszystko się zmieniło.

Może to było dlatego, że duch był tak blisko mnie w tym momencie, ale to co widziałam, nie wydawało się w żadnym stopniu tak zadziwiające jak za pierwszym razem, kiedy spojrzałam przez kamień na Skye i skończyłam mdlejąc.

Ale to nie oznaczało, że to było w jakimkolwiek stopniu mniej niepokojące.

Stark był tam leżąc na plecach z w większości gołą klatką piersiową. Poświata ducha zniknęła. W jej miejscu zobaczyłam inny obraz. Chociaż był niewyraźny i nie mogłam rozpoznać jego funkcji. To było jak czyjś cień. Ręka Starka zadrgała, a jego dłoń otworzyła się. Otwarła się ręka cienia. Kiedy obserwowałam miecz Strażnika – masywny, długi miecz, który doszedł do Starka w Zaświatach – przybrał formę w dłoni Starka. Z trudem złapałam powietrze z zaskoczenia, a Wojownik jak widmo obrócił swoją głowę w moim kierunku i zamknął swoją dłoń dookoła miecza.

Miecz Strażnika natychmiast się przesunął, zmienił i stał się długą, czarną włócznią – niebezpieczną, śmiertelną, oblepioną krwią, która wyglądała w zbyt znajomy dla mnie sposób. Strach przebił się przeze mnie.

- Nie! – płakałam. – Duchu, wzmocnij Starka! Spraw, żeby ta rzecz odeszła! – Z dźwiękiem jak trzepoczące skrzydła gigantycznego ptaka, zjawa zniknęła, kamień jasnowidza stał się zimny, a Stark usiadł wyprostowany, marszcząc się na mnie.

- Co ty tam robisz? – Potarł swoje oczy. – Dlaczego robisz tyle hałasu?

Otwarłam buzię aby spróbował wyjaśnić dziwaczną rzecz, którą właśnie widziałam, kiedy ciężko westchnął i położył się z powrotem, otwierając objęcia i dając mi sennie znak. – Chodź tutaj. Nie mogę spać, póki nie jesteś do mnie przytulona. I naprawdę potrzebuję trochę snu.

- Okey, tak, ja też, - powiedziała i na trzęsących się nogach pośpieszyłam do niego i zwinęłam się obok jego boku moją głowę opierając na jego ramieniu. – Hej, uh, coś dziwnego się właśnie zdarzyło, - zaczęłam, ale kiedy nachyliłam swoją głowę tak że mogłam spojrzeć w jego oczy, usta Starka napotkały moje. Zaskoczenie nie trwało długo, a ja wślizgnęłam się w pocałunek. Było dobrze – tak dobrze być blisko niego. Jego ręce owinęły się dookoła mnie. Przycisnęłam się do niego, kiedy jego usta podążały wzdłuż krzywizny mojej szyi. – Myślałam, że powiedziałeś, że potrzebowałeś trochę snu. – Mój głos brzmiał zadyszanie.

- Potrzebuję więcej ciebie, - powiedział.

- Tak, - powiedziała. – Ja też.

Potem zgubiliśmy siebie w sobie nawzajem. Dotyk Starka odpędził śmierć, rozpacz i strach. Razem przypominaliśmy sobie nawzajem o życiu, miłości i szczęściu. Później w końcu zasnęliśmy, a kamień jasnowidza leżał zimny i zapomniany na mojej piersi pomiędzy nami.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin