Zanim zostaniesz Swiadkiem Jehowy.pdf

(2215 KB) Pobierz
161311377 UNPDF
Tadeusz Połgensek
Zanim zostaniesz
Świadkiem Jehowy — przeczytaj
© Fundacja Słowo Nadziei
Fundacja Słowo Nadziei
81-209 Gdynia 9 skr. Poczt. 26
www.sn.org.pl
5
PIERWSZE SPOTKANIE
Wszystko zaczęło się w pewne piątkowe popołudnie. Dorota właśnie
wróciła ze szkoły. Maria, jej matka czekała już z obiadem. Po posiłku dwie
kobiety odpoczywały przy kawie. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka.
— Otwórz Dorotko — odezwała się Maria — to pewnie znowu ktoś do cie-
bie.
— Och mamo, powiedz, że mnie nie ma — spojrzała prosząco — wiesz w
poniedziałek mamy klasówkę z fizyki.
— No tak... i spróbuj się tu człowieku wyręczyć dziećmi. Ech! Dzwonek
zabrzmiał ponownie. Maria nie spodziewała się o tej porze żadnej wizyty.
Przez ułamek sekundy pomyślała, że może to listonosz, albo ktoś z gazow-
ni. Kiedy podeszła do drzwi ujrzała dwóch mężczyzn. Wyglądali bardzo
porządnie. Jeden z nich trzymał w ręku jakąś czerwoną książkę. Maria na
wszelki wypadek założyła łańcuch na drzwi.
— Panowie w jakiej sprawie ?
— Goście!
— Jacy goście? Nie przypominam sobie, abym kogoś na dziś zapraszała —
Prawdę mówiąc nie była zachwycona tym najściem. W domu jak zawsze w
środku tygodnia panował mały bałagan. Z niepokojem stwierdziła, że nie
ma właściwie niczego specjalnego do jedzenia. Pozostała jej jeszcze na-
dzieja, że ci mężczyźni się pomylili.
— Panowie wybaczą, ale naprawdę nie sądzę abyśmy się znali. A może po-
chodzicie z dalszej rodziny?
— Nie z tak dalekiej, mamy wspólnego ojca i matkę.
— No wie pan! Ten żart był nie na miejscu. Przecież doskonale znam swo-
je rodzeństwo!
— Niewątpliwie. Jednak nie pani ojca ani matkę mieliśmy na uwadze, lecz
naszych prarodziców Adama i Ewę, których stworzył Bóg. Przyzna pani,
że od tego czasu upłynęło wiele lat i dużo się w dzisiejszym świecie zmie-
niło. Na każdym kroku daje się zauważyć to, o czym pisał jeden z aposto-
łów: Poza tym wiedz Tymoteuszu, że w czasach ostatecznych nadejdą dni,
w których niełatwo będzie być chrześcijaninem. Ludzie będą kochać tylko
siebie i pieniądze. Pyszałkowie i zarozumialcy, nieposłuszni rodzicom, nie-
wdzięczni i zepsuci, będą drwić z Boga. Nieczuli i nieustępliwi, niepopraw-
ni kłamcy, wywoływać będą zamieszki, a zasady moralności utracą dla
nich wszelkie znaczenie. Szorstcy i okrutni, będą drwić z ludzi czyniących
dobro.
6
Niezrównoważeni i zarozumiali, zdradzający swych przyjaciół, będą sta-
wiać przyjemność ponad Boga. Do kościoła oczywiście będą chodzić, ale
faktycznie nie będą wierzyć niczemu, co tam usłyszą. Wystrzegaj się takich
ludzi. Napisał to apostoł Paweł w Drugim Liście do Tymoteusza 3:1-5.
— Istotnie tacy są dzisiaj ludzie. Ale, kim wy właściwie jesteście?
— Ja nazywam się Adam Nowacki, a to mój brat, Roman. Jesteśmy chrze-
ścijanami, którzy zwiastują ludziom dobrą nowinę o tym, że Pan Jezus w
roku 1914 objął panowanie w niebie, a niebawem Jehowa przyjdzie rozli-
czyć się z wszystkimi ludźmi, którzy nie są mu posłuszni, nie uznają Jego
świętego Imienia i Jego Organizacji, którą kieruje.
— Co to znaczy, że objął panowanie w niebie'] Mnie uczono, że kiedy Pan
Jezus przyjdzie, to będzie oznaczało koniec świata. Jak mam to rozumieć?
— Widać, że jest pani osobą myślącą i stawia całkiem logiczne pytania.
Pozwoli pani, że wręczymy jej to wspaniale czasopismo, które wyjaśni po-
wstałe wątpliwości. Z pewnością przy czytaniu nasuwać się będzie wiele
innych pytań i w tym celu chcielibyśmy zaproponować bezpłatne studium
Biblii raz w tygodniu. Co pani na to?
— Zaskoczył mnie pan tą propozycją. Wiecie panowie, jestem osobą wie-
rzącą i nie mam zamiaru zmieniać swej religii.
— Kto tu mówi o zmianie religii?! My proponujemy bezpłatne studium Bi-
blii za pomocą książki pt.: Będziesz mógł tyć wiecznie w raju na ziemi. Jej
zaletą jest to, że odpowiada niemal na wszystkie pytania, nurtujące prze-
ciętnego człowieka. Sama pani przyznaje, że to, co czytaliśmy znajduje od-
zwierciedlenie w życiu. Czy człowiek, który chodzi do kościoła powinien
kłamać, cudzołożyć, kraść?
— Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. A jeśli chodzi o waszą pro-
pozycję bezpłatnego poznawania Biblii, to warto się nad tym zastanowić.
No cóż, sama nie wiem. A kiedy mielibyśmy się spotkać?
— Może w czwartek, około godziny osiemnastej, wtedy mam najwięcej
wolnego czasu?
—Zaraz spojrzę do swoich notatek... - Roman zaczął wertować notes-
może być, ja też mam o tej godzinie wolny czas. Jestem umówiony na szes-
nastą trzydzieści, ale mamy do rozważenia krótki rozdział z tej wspomnia-
nej książki. Myślę, że powinienem się czasowo wyrobić.
— To panowie tak każdemu proponują studium tej książki?
— Każdemu kto wyraża na to ochotę...
— Czy to znaczy, że wy nie pracujecie zawodowo?
7
— Ależ tak, ja i Roman pracujemy po osiem godzin. Po południu, kiedy
nie mamy zebrań, odwiedzamy naszych mieszkańców. Proponujemy im
swój czas, a przede wszystkim poznanie zamierzeń Boga, tak jak to uczyni-
liśmy u pani. Ale chcielibyśmy odwiedzić resztę mieszkańców tej kamieni-
cy, dlatego zachęcam panią do przeczytania tej publikacji, całkowicie opar-
tej na Piśmie Świętym. Jeżeli nasuną się jakieś pytania odpowiemy na nie,
gdy się spotkamy w czwartek. Gdyby ktoś okazał zainteresowanie tą publi-
kacją, proszę ją wypożyczyć bez obaw. Mamy nadzieję, że czas poświęco-
ny na tę rozmowę nie był stracony! Zatem do zobaczenia w czwartek o go-
dzinie osiemnastej. Do widzenia Pani.
— Do widzenia.
Kiedy Maria zamknęła drzwi zaczęła się zastanawiać, po co właściwie dała
się w to wciągnąć. Jeden rzut oka na czasopismo, które trzymała w ręku
przekonał ją, że odwiedzili ją Świadkowie Jehowy. Dużo już o nich słysza-
ła i nie zawsze były to pochlebne opinie. Teraz mogła się sama przekonać,
ile prawdy było w różnych pogłoskach krążących na ich temat. Usiadła w
swoim ulubionym fotelu i machinalnie zaczęła przewracać kartki. Pierwszą
rzeczą, na którą zwróciła uwagę była jakość papieru i ilustracje tego czaso-
pisma. Na pierwszej stronie dużymi literami wypisany był tytuł: Świadko-
wie Jehowy zjednoczeni w spełnianiu woli Bożej na całym świecie.
Umieszczone na następnych stronach kolorowe ilustracje przyciągały jej
wzrok. Zdziwiła się, że nie wzięli od niej za to żadnych pieniędzy. Pomy-
ślała: „Pewnie muszą być dość bogaci, skoro rozdają coś takiego za dar-
mo". Z coraz większą dezaprobatą myślała o tych „studiach biblijnych",
czy jak to oni nazwali. Ostatecznie uspokoiła ją myśl, ze w każdej chwili
może podziękować za wizyty. Tak, też chyba zrobię - pomyślała. Nie za-
uważyła nawet, że swoją ostatnią myśl wypowiedziała półgłosem.
Dorota, która przed chwilą weszła do pokoju z zainteresowaniem ob-
serwowała matkę. Nagle odezwała się:
— Mamo, co się z tobą dzieje, mówisz już sama do siebie?
— Co? A tak, to znaczy nie... och, miałam niespodziewanych gości.
— Słyszałam. No cóż dziwię się tylko, że w twoim wieku zabierasz się do
zmiany religii
— Co ty pleciesz, przecież się jeszcze nigdzie nie zapisałam.
8
II
— Zobaczysz, że się od nich nie uwolnisz. Rozmawiałam z Agnieszką, jej
mama też raz coś od nich wypożyczyła, a teraz nie wie jak się opędzić
przed ich wizytami. Daje im do zrozumienia, że ją to nie interesuje, ale oni
regularnie w każdy poniedziałek czytają jej z jakiejś czerwonej książki.
— Czerwonej książki - hm! - mi zaproponowali to samo.
— No to ja już widzę, co się stanie z naszego domu. Oj mamo, mamo!
— Chyba nie masz zamiaru mnie pouczać?! Mieli rację, kiedy czytali, że
dzieci będą krnąbrne.
— Nie, nie mam zamiaru cię pouczać. Ostatecznie masz swoje lata i nie za-
mierzam prawić ci morałów, rób co chcesz! Aha, tylko daj mi pieniądze na
dyskotekę! Chcemy się tam wybrać z Emila, w sobotę.
— A gdzie masz te, które dałam ci w zeszłym tygodniu?
— Och mamo, nie marudź i tak wiem, że mi je dasz, przecież wiesz, jak
bardzo cię kocham.
— Masz tu pieniądze i daj mi święty spokój! Nie mam pojęcia co z ciebie
wyrośnie?
— Dziękuję ci mamusiu! Idę teraz do Agnieszki, dziś będziemy razem
wkuwały materiał na klasówkę. Wrócę dość późno. Dobrze? No to, pa!
Maria była właściwie zadowolona z tego, że będzie mogła-spokojnie
przeczytać pozostawione czasopismo. Jeszcze przez chwilę myślała o Do-
rocie, a potem zwróciła się ku lekturze. Na trzeciej stronie zamieszczony
był następujący tekst:
Celem wydania tej broszury jest umożliwienie Ci. Drogi Czytelniku, bliższego
zapoznania się z działalnością Świadków Jehowy oraz z podejmowanymi
przez nich staraniami, aby pomagać ludziom w pogłębianiu wiedzy biblijnej...
Cel sam w sobie nie jest zły, ale skąd mogę mieć pewność, że to co piszą,
jest prawdą? Cały czas słyszała ostrzegawcze słowa córki. Odpędzała je od
siebie bezskutecznie. Znowu przewróciła kilka stron. Jej wzrok padł na fo-
tografię mężczyzny C. Taze Russella, który zdecydowanie różnił się od
tych, którzy byli u niej w domu. Miał zupełnie inną fryzurę oraz długą bro-
dę. Maria pomyślała, że nie ma w tym ostatecznie nic dziwnego skoro żył
w ubiegłym stuleciu. Zastanowiło ją jednak, dlaczego właśnie jego zdjęcie
znalazło się w tej broszurze, odpowiedzi postanowiła poszukać w tekście
obok:
Na całej ziemi szerzy się od wieków odstępstwo. Wiele wyznań co
prawda zachowało niektóre nauki biblijne, ale na ogól trzyma się trady-
cji ludzkich, oraz licznych zwyczajów wywodzących się z pogaństwa.
9
Zgłoś jeśli naruszono regulamin