Krótko mówiąc.txt

(401 KB) Pobierz
Jeffrey Archer

 Krótko mówišc 

Przełożyła Danuta Sękalska 
Warszawa 2001 

Tytut oryginału 
TO CUT A LONG STORY SHORT ' 
Copyright Š Jeffrey Archer 2000 

Stephanowi, Alison i Davidowi 

mierć mówi 
Był w Bagdadzie kupiec, który wystał służšcego na rynek po prowianty, a ten po chwili wrócił, 
blady i drżšcy, i powiedział: Panie, kiedy byłem na rynku, w tłumie szturchnęła mnie kobieta, a 
gdy się odwróciłem, zobaczyłem, że to mierć mnie szturchnęła. Popatrzyła na mnie i pogroziła mi. 
Pożycz mi twego konia, odjadę na nim daleko od tego miasta i uniknę mego losu. Pojadę do 
Samary, a tam mierć mnie nie znajdzie". Kupiec pożyczył słudze konia, a ten go dosiadł, wbił mu 
w boki ostrogi i pomknęli jak wiatr. Póniej kupiec wybrał się na rynek i zobaczył mnie w tłumie, 
więc podszedł do mnie i zapytał: Dlaczego pogroziła mojemu słudze, kiedy go widziała dzi 
rano?". Ja mu nie groziłam - odparłam - ja się tylko zdziwiłam. Byłam zdumiona, widzšc go w 
Bagdadzie, bo dzisiejszej nocy mam z nim spotkanie w Samarze". 

Biegły 
- wietne uderzenie - rzekł Toby, patrzšc, jak piłeczka przeciwnika szybuje w powietrzu. Dwiecie 
trzydzieci albo nawet dwiecie pięćdziesišt jardów jak nic. - Przysłonił rękš oczy od 
słońca i obserwował, jak piłka, podskakujšc, toczy się rodkiem toru. 

- Dziękuję - rzekł Harry. 
- Co dzisiaj miałe na niadanie? - zapytał Toby, kiedy piłka znie 
ruchomiała. 
- Sprzeczkę z żonš - brzmiała odpowied. - Chciała, żebym z niš 
poszedł na zakupy. 
- Pewno bym się skusił na ożenek, gdybym dzięki temu mógł tak 
dobrze jak ty grać w golfa - zauważył Toby, przymierzajšc się do ude 
rzenia. - Cholera! - zaklšł po chwili, patrzšc, jak piłka daje nura 
w gęste zarola nie dalej jak sto jardów od miejsca, w którym stał. 
Toby'emu nie powiodło się lepiej na drugiej połowie toru i gdy wracali tuż przed lunchem do 
budynku klubowego, pogroził partnerowi: 

- Odegram się w przyszłym tygodniu w sšdzie. 
- Lepiej nie - zamiał się Harry. 
- Dlaczego? - spytał Toby w drzwiach. 
- Bo występuję jako biegły po twojej stronie - wyjanił Harry, gdy 
siadali do stołu. 

- Zabawne - rzucił Toby. - Byłbym przysišgł, że przeciwko. 
Sir Toby Gray, radca królewski, i profesor Harry Bamford nie zawsze występowali w sšdzie po 
tej samej stronie. 
Obradował Sšd Karny w Leeds. Przewodniczył sędzia Fenton.

 Sir Toby zmierzył wzrokiem podstarzałego sędziego. Przyzwoity i uczciwy człowiek, pomylał, 
choć jego mowy sš zapewne zbyt rozwlekłe. Sędzia Fenton skinšł głowš. 
10 

Sir Toby wstał i zaczšł przedstawiać argumenty obrony.

 -Wysoki Sšdzie, sędziowie przysięgli, zdaję sobie sprawę z cišżšcej 
na mnie odpowiedzialnoci. Bronić człowieka oskarżonego o morder 
stwo nigdy nie jest łatwo. Jeszcze trudniej, gdy ofiarš jest jego żona, 
z którš żył szczęliwie przez ponad dwadziecia lat. Oskarżyciel dał te 
mu wiarę, a nawet uznał to formalnie. Wysoki Sšdzie, nie ułatwia mi 
zadania fakt - cišgnšł sir Toby - że wszystkie dowody porednie, tak 
zręcznie przedstawione przez mojego uczonego kolegę pana Rodgersa 
we wczorajszej mowie oskarżycielskiej, pozornie wiadczš o winie 
oskarżonego. Jednakże - rzekł sir Toby, chwytajšc wišzanie czarnej je 
dwabnej togi i zwracajšc się ku przysięgłym - zamierzam powołać 
wiadka, którego reputacja jest nieskazitelna. Panowie przysięgli, je 
stem pewien, iż nie zostawi on wam innego wyboru, jak wydać wer 
dykt: niewinny. Wzywam profesora Harolda Bamforda.

 Wytworny mężczyzna w niebieskim dwurzędowym garniturze, białej koszuli i krawacie klubu 
krykietowego hrabstwa York wszedł na salę sšdowš i stanšł za barierkš dla wiadków. Ujšł w rękę 
Nowy Testament i odczytał tekst przysięgi z tak wielkš pewnociš siebie, że żaden z przysięgłych 
nie wštpił, iż nie pierwszy raz występuje w procesie o morderstwo.

 Sir Toby poprawił togę i utkwił wzrok w swym partnerze do golfa, stojšcym na drugim końcu 
sali sšdowej.

 -Profesorze Bamford - powiedział, jakby zobaczył go po raz 
pierwszy - aby dowieć pańskiego znawstwa, muszę zadać panu kilka 
pytań wstępnych, które mogš być kłopotliwe. Ale jest rzeczš pierw 
szorzędnej wagi, aby wykazać przysięgłym pańskie kompetencje w tej 
szczególnej sprawie. 
Harry z powagš skinšł głowš.

 - Profesorze Bamford, ukończył pan gimnazjum klasyczne w Leeds 
- rzekł sir Toby, zerkajšc na ławę przysięgłych składajšcš się z sa 
mych Yorkshirczyków - a następnie uzyskał pan w wolnym konkur 
sie stypendium na studia prawnicze w Kolegium Magdaleny w Oks 
fordzie. 
- Zgadza się - potwierdził Harry. 
Tymczasem Toby spojrzał w notatki - zbyteczny gest, gdyż powtarzali to z Harrym niejeden raz. 
-Ale nie skorzystał pan z tej możliwoci - cišgnšł sir Toby - gdyż 
wolał pan spędzić lata studenckie tutaj, w Leeds. Czy to też się zgadza, 
profesorze? 
11 


-Owszem - przytaknšł Harry. 
Tym razem sędziowie przysięgli skinęli głowami wraz z nim. Nie ma człowieka wierniejszego i 
bardziej dumnego niż Yorkshirczyk, gdy chodzi o hrabstwo York, z satysfakcjš pomylał sir Toby. 
-Czy może pan potwierdzić, że ukończył pan uniwersytet w Leeds 


z wyróżnieniem? 
-Tak.

 -A czy potem zaproponowano panu studia magisterskie, a na 
stępnie doktoranckie na Uniwersytecie Harvardzkim?

 Harry lekko się skłonił i potwierdził, że tak. Miał ochotę powiedzieć Toby'emu, żeby się 
streszczał, ale wiedział, że stary partner sparingowy zechce wykorzystać do maksimum kilka 
następnych chwil.

 - Czy temat pańskiej pracy doktorskiej brzmiał: broń krótka 
a przypadki zabójstw? 
- Zgadza się. 
- A czy jest także prawdš - cišgnšł dostojny radca królewski - że 
gdy zaprezentował pan komisji egzaminacyjnej tezę doktorskš, wzbu 
dziła ona tak wielkie zainteresowanie, że opublikowano jš nakładem 
Uniwersytetu Harvardzkiego i obecnie jest zalecana jako lektura każ 
demu, kto się specjalizuje w medycynie sšdowej? 
- Jak uprzejmie, że pan o tym wspomina - rzekł Harry, poddajšc 
Toby'emu kwestię. 
- Ale to nie ja powiedziałem - zaprzeczył sir Toby, prostujšc się 
na całš swojš wysokoć i wbijajšc wzrok w ławę przysięgłych. - To 
słowa samego sędziego Daniela Webstera, członka Sšdu Najwyższego 
Stanów Zjednoczonych. Lecz pozwolš państwo, że będę kontynuo 
wał. Czy cile się wyrażę, jeli powiem, że kiedy opucił pan Uniwer 
sytet Harvardzki i powrócił pan do Anglii, Uniwersytet Oksfordzki 
próbował pana znowu skusić, oferujšc katedrę medycyny sšdowej, 
lecz pan ponownie im odmówił, gdyż wolał powrócić do swej alma 
mater, z poczštku jako starszy wykładowca, a potem profesor? Czy 
mam rację, profesorze Bamford? 
- Tak jest, sir Toby. 
- I na tym stanowisku pozostał pan przez ostatnie jedenacie lat, 
mimo że uniwersytety z różnych stron wiata nęciły pana lukratywny 
mi propozycjami, żeby porzucił pan swoje ukochane hrabstwo York 
i przystał do nich? 
W tym momencie sędzia Fenton, który również słyszał to już nie po raz pierwszy, popatrzył na 
dół i rzekł: 
12

 - Sir Toby, mylę, że wystarczajšco pan dowiódł, iż wiadek jest 
wybitnym specjalistš w swej dziedzinie. Czy możemy teraz wrócić do 
omawianej sprawy? 
- Z największš przyjemnociš Wysoki Sšdzie, szczególnie po tak 
wielkodusznych słowach. Zbyteczne byłoby obsypywanie dalszymi 
pochwałami zacnego profesora. - Sir Toby z chęciš powiedziałby sę 
dziemu, że i tak zakończył wstępne uwagi tuż przedtem, nim ten się 
wtršcił. 
- Zatem, za pozwoleniem Wysokiego Sšdu, skoro Wysoki Sšd 
uznał, że dowiodłem kompetencji tego szczególnego wiadka, przejdę 
do sprawy. - Odwrócił się w stronę profesora i porozumiewawczo 
mrugnšł. - Uprzednio - cišgnšł - mój znakomity kolega, pan Rodgers, 
szczegółowo przedstawił zarzut, nie pozostawiajšc cienia wštpli 
woci, iż oskarżenie opiera się na jedynym dowodzie, mianowicie 

broni palnej, która nigdy nie wypaliła".

 Harry słyszał wiele razy to wyrażenie z ust starego przyjaciela i był pewien, że jeszcze nieraz je 
usłyszy.

 -Chodzi mi o broń z odciskami palców oskarżonego, znalezionš 
obok ciała jego nieszczęsnej żony, Valerie Richards. Oskarżenie do 
wodzi, że zabiwszy żonę, oskarżony wpadł w panikę i uciekł z domu, 
pozostawiajšc pistolet na rodku pokoju. - Sir Toby obrócił się ku 
przysięgłym. - Na podstawie tego jednego, kruchego dowodu - a że 
kruchego, tego dowiodę - wy, sędziowie przysięgli, macie uznać czło 
wieka za winnego morderstwa i wsadzić go do więzienia do końca ży 
cia. - Zawiesił głos, aby do przysięgłych dotarło znaczenie jego słów. 

- Profesorze Bamford, zwracam się do pana jako do wybitnego spe 
cjalisty w swojej dziedzinie - by użyć okrelenia Wysokiego Sšdu z 
szeregiem pytań. 
Harry zdał sobie sprawę, że wstępny wywód wreszcie się skończył i że teraz będzie musiał 
sprostać oczekiwaniom.

 - Profesorze, czy z pańskiego dowiadczenia wynika, że kiedy za 
bójca zastrzeli ofiarę, pozostawia broń na miejscu zbrodni? 
- Nie, sir Toby, to się zdarza niezwykle rzadko - odparł Harry. -
Gdy mamy do czynienia z broniš krótkš, w dziewięciu na dziesięć 
przypadków nie udaje się jej odnaleć, gdyż morderca robi wszystko, 
żeby pozbyć się dowodu zbrodni.

 - Włanie - zauważył sir Toby. - A w tym jednym przypadku na 
dziesięć, kiedy broń się odnajduje, czy zwykle jest na niej pełno odci 
sków palców? 
13 
- Prawie nigdy - odparł Harry. - Chyba że morderca jest kom 
pletnym głupcem albo zostaje przyłapany na goršcym uczynku. 
- O oskarżonym można wiele powiedzieć - rzekł sir Toby - ale na 
pewno nie to, że jest głupcem. Podobnie jak pan, ukończył gimnazjum 
klasyczne w Leeds; poza tym aresztowano go nie na miejscu zbrodni, 
ale w domu przyjaciół na drugim końcu miasta. 
Sir Toby nie dodał - co oskarżyciel kilkakrotnie podkrelił, stawiajšc zarzut - że oskarżonego 
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin