HaH5-7.doc

(84 KB) Pobierz

rozdział 5

BPOV
- Myślisz, że ona jeszcze chce z tobą rozmawiać? - zapytał Edward, którego ramiona przemieściły się z ramion do pasa, trzymając mnie bezpiecznie przy jego boku.
- Edward, jest w porządku – powiedziałam, zwracając się w jego stronę i przytulając do niego. Uśmiechnął się spojrzał wściekle w stronę Jamesa i podszedł do Volvo.
- Zrozum Bella, naprawdę jest mi przykro z powodu ostatniej nocy. Nie wiem, co wtedy sobie myślałem. Nie powinienem był próbować i zmuszać ciebie do przeniesienia naszej relacji na wyższy poziom, jeżeli nie jesteś na to gotowa. Ta decyzja należy do Ciebie i gdybym był dobrym chłopakiem, nie próbowałbym naciskać.

Edward parsknął od strony kierowcy, gdzie był oparty o boczne drzwi i próbował udawać niezainteresowanego, ale kiepsko mu to wychodziło.

Wywróciłam oczami na jego zachowanie i jednocześnie próbowałam ukryć mój uśmiech.  Zazdrosny i opiekuńczy Edward był gorący! Skoncentruj się Bella, pomyślałam i odwróciłam się z powrotem do Jamesa.
- To słodkie James.
- Miałem nadzieję, że pozwolisz mi przyjść wieczorem, bym mógł Ci to wszystko wynagrodzić.
- Oh, cóż mogłabym, ale… - zaczęłam, lecz Edward przerwał mi, zaskakując mnie tym , gdy poczułam jego dłonie wokół mojej tali.
- Wyjeżdżamy z miasta - powiedział.

James wziął głęboki oddech, patrząc to na mnie, to na Edwarda – Wiesz Edward, nie wiem jaki masz problem, ale byłbym wdzięczny, gdybyś zechciał trzymać swoje ręce z daleka od mojej dziewczyny.

- Dziewczyny? - zapytał Edward, kierując to pytanie bardziej do mnie.  - Z tego, co Bella opowiedziała o twoim małym wybuchu, raczej zerwałeś z nią, ponieważ nie chciała pójść dalej. – Dokończył.

- Byłem zbyt wściekły i niesprawiedliwy, ale nie mówiłem tego poważnie - odpowiedział, patrząc cały czas na mnie. - Dlatego mógłbyś odwołać swoją małą weekendową wycieczkę, dzięki czemu będziemy mogli spędzić ten czas, wspólnie poznając się lepiej w czysto niefizyczny sposób.

Nie zrozumcie mnie źle, zależy mi na Jamsie, naprawdę. Ale kiedy dotyka mnie czuję mrowienie i moje serce trzepocze jedynie trochę. Natomiast kiedy robi to Edward, tak, jak teraz, nie jestem w stanie stworzyć sensownego zdania.
Mój wzrok błądził przez minutę między Edwardem a Jamesem, nim wzięłam głęboki oddech i westchnęłam. Czułam jak ramiona Edwarda opadają w porażce, jednak wciąż miał je zawieszone wokół mojej talii. - Zrozum James, powiedziałam już Alice, że przyjedziemy. Ma nowego chłopka i zależy jej, byśmy go poznali, dlatego nie zmienię zdania.
- Oh, czyż to nie wspaniałe, że przez cały weekend będziesz biegać po Nowym Yorku i zachowywać się jako dziewczyna Edwarda? – zapytał James. Nawet mu nie odpowiedziałam. Nie czułam takiej potrzeby, aczkolwiek mój współlokator najwyraźniej tak.
- To nic złego być zazdrosnym. Jeśli chcesz możesz robić notatki. Pokaże Ci jak powinno się traktować kobiety.
Pzewróciłam oczami i szturchnęłam Edwarda łokciem.
- Nie jesteś taki niewinny panie Cullen – powiedziałam i odwróciłam się do Jamesa. - Możemy porozmawiać, kiedy wrócę. - Skinął głową, po czym zwrócił się do Edwarda, który uśmiechał się jak kot Cheshire[1].

- Trzymaj ręce przy sobie Cullen i nie zmuszaj mnie, bym skopał twój tyłek - powiedział nim odepchnął go ode mnie, rozdzielając nas i odszedł.
- Jakbyś mógł - odpowiedział Edward, śmiejąc się wystarczająco głośno, by James mógł to usłyszeć, powodując, że tamten znów się odwrócił i spojrzał na chłopaka.
- Naprawdę prosisz się o kłopoty powiedziałam, odsuwając się od niego.
- Co? Nie mogę powiedzieć, że go winię. Też byłbym zazdrosny, gdyby moja dziewczyna spędzała weekend w NY wraz z niesamowicie przystojnym, najlepszym przyjacielem.
- Oh tak, bo Ty jesteś taki wspaniały.
- A żebyś wiedziała odparł pewny siebie. - Gdybyśmy byli razem, też bym się martwił – powiedział chwytając mnie w pasie i przyciągając do siebie znów.
- Jaaasne powiedziałam, śmiejąc się.
- Oh Bella, co ja ci zrobiłem? - zapytał Edward, wkładając błąkający się kosmyk moich włosów za ucho. - Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy jak piękna jesteś?

Nim mogłam odpowiedzieć, mój telefon zaczął dzwonić. Uratowana przez telefon, pomyślałam wyjmując komórkę z kieszeni. 

- Hello - powiedziałam odsuwając się od Edwrda.

- Hey Bells - powiedziała Alice.

- Cześć Alice, co u ciebie?

Edward westchnął, a następnie wsiadł do Volvo

- Świetnie, nie mogę już doczekać się aż przyjedziecie. Wyjechaliście już? Czy Edward też przyjeżdża? - zapytała za jednym zamachem

Zaśmiałam się. –  Uspokój się Alice, zaraz wyjeżdżamy z campusu, potem tylko podjedziemy do domu, spakujemy się i ruszamy w drogę.

- Oh, to wspaniale, więc dojedziecie akurat na kolację. Możemy mieć podwójną randkę.
- Podwójną, co?
- No wiesz podwójna randka. Ja z Jasperem oraz Ty z Edwardem.
Zaśmiałam się nerwowo.  Yeah, okay. Brzmi zabawnie.
- Bells, wszystko w porządku? - zapytała Alice.
- Tak - odpowiedziałam szybko.
- Czy między tobą i Edwardem wszystko gra?
- Tak, mamy się dobrze.
- Jesteś pewna? dopytywała się.
- Oczywiście. – Upewniłam dziewczynę.
- Dobrze, czyli widzimy się za kilka godzin, tylko daj znać jak już będziecie w drodze.
- Okay, do zobaczenia niedługo.

Odwróciłam się do Edwarda, wyłączając telefon. - Już się nie może doczekać  - powiedziałam, uśmiechając się. Chłopak przyłączył się do mnie. - Będziemy się świetnie bawić, wygląda jakby ktoś próbował zeswatać nas w ten weekend.
- Na to wygląda odpowiedziałam.
- Oh Bells, nie będzie aż tak źle, prawda?
Mogłam się tylko uśmiechnąć, oczywiście, że nie będzie tak źle. Szczerze mówiąc byłam podekscytowana faktem, ze spędzę z Edwardem weekend. Pytaniem było, co ja zrobię z Jamesem, kiedy wrócę do domu. - Nie, jestem pewna, czy mogło być znacznie gorzej.
- Myślę, że już jest – odparł Edward, gdy tylko podjechaliśmy pod nasz dom. - To co, widzimy się tutaj za pół godziny?
- Jasne.
- Mówię poważnie Bella, pół godziny.
- Słyszałam. Nie jestem Alice, Edward. Poza tym jestem prawie spakowana, muszę tylko dorzucić parę rzeczy odpowiedziałam, wchodzą po schodach

Zamknęłam za sobą drzwi do sypialni i oparłam się o nie zsuwając się na podłogę. – Co ja mam zrobić? zapytałam na głos. Przez niego mam mętlik w głowie. A teraz mam być uwięziona z nim przez trzy godziny w samochodzie, nie wspominając o spędzeniu całego weekendu jako moją randką. Chociaż nie wydawał się być  zasmucony tym faktem, jednak nie dało się ukryć, że nie lubił Jamesa. Pewnie to było powodem, dlaczego był taki nadopiekuńczy. Kiedy w końcu się uspokoiłam byłam w stanie dokończyć pakowanie. Ostatnią rzeczą jaką chciałam było, aby Edward zastał mnie w takim stanie.

Czterdzieści minut później, po zatankowaniu i pożarciu lodów byliśmy w drodze. – Bells, wszystko Ok? - zapytał Edward. Nie powiedziałam ani słowa odkąd zatrzymaliśmy się na stacji paliw, a było to właściwie godzinę temu.

- Tak. Po prostu jestem zamyślona.
- A co zaprząta twoją śliczną główkę?
Cholera i jak tu być szczerą, pomyślałam.
- O Jamesie i o tym, co będzie po naszym powrocie - powiedziałam. Cóż może nie było to zupełnym kłamstwem, ale też nie do końca prawdą.
- Cóż, jeśli chcesz poznać moje zdanie, to uważam, że powinnaś dać sobie z nim spokój. On nie jest ciebie wart. Zasługujesz na kogoś kto będzie cię...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin