Templariusze1.doc

(79 KB) Pobierz
Templariusze - zakon potępiony

Templariusze - zakon potępiony


Templum w Paryżu - główna siedziba zakonu
po utracie Jerozolimy




W
iele napisano już na temat zakonu Templariuszy. Jednak ich dzieje, opisane w podręcznikach historii Europy i Kościoła, nie są do końca zrozumiałe. Zazwyczaj obejmują one okres pomiędzy założeniem zakonu w roku 1119, po którym nastąpił nagły napływ ochotników, a męczeńską śmiercią ostatniego wielkiego mistrza w 1314. Tymczasem korzenie Zakonu Świątyni, bo tak brzmiała jego oficjlana nazwa, sięgają wielu lat wstecz, a jego najpóźniejsze odrosty zdają się przenikać przynajmniej do początków oświecenia.


Dwaj rycerze na jednym koniu - symbol ubóstwa Templariuszy


W
 1118 r. cystersi zorganizowali grupę dziewięciu rycerzy pod wodzą Hugona de Payns, którzy (według relacji kronikarza Wilhelma z Tyru) przybyli do Baldwina I, władcy Królestwa Jerozolimskiego. Byli to właśnie przyszli templariusze. Najdziwniejszy jednak wydaje się sposób, w jaki przyjął ich sławny król-krzyżowiec. Zachował się tak, jakby byli przedstawicielami jakiejś potęgi i tym kilku skromnym rycerzom oddał jedno skrzydło własnego pałacu, zbudowanego na fundamentach Świątyni Jerozolimskiej (stąd nazwa templariuszy od łacińskiego słowa "templum" oznaczającego świątynię).


P
rzez następne kilka lat nikt do owej grupy nie przystąpił i nie bardzo wiadomo, czym rycerze się trudnili. Oficjalnie mieli ochraniać trakty w Ziemi Świętej i bronić samej Świątyni przed muzułmanami, ale nie wydaje się to prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, iż było ich zaledwie dziewięciu. Tym dziwniejsze wydaje się, że nikomu nieznani rycerze, przebywający w Palestynie, otrzymali hojne darowizny w dalekiej Europie. Wszystko to sugeruje, że templariusze w Palestynie stanowili zaledwie drobny fragment jakiegoś większego przedsięwzięcia. Z drugiej strony wiadomo, że członkowie Zakonu Świątyni mieli świadomość swoich związków z cystersami, a zwłaszcza z Bernardem z Clairvaux (1091-1153), sławnym myślicielem i reformatorem religijnym. Według zeznań brata Aymery'ego, złożonych podczas przesłuchania przez inkwizytorów, właśnie Bernard miał być projektodawcą i animatorem templariuszy oraz jakiegoś ogromnego zamierzenia skrzętnie skrywanego przed okiem świata i nie zapisanego w kronikach.


O
ficjalna historia zakonu templariuszy zaczyna się w 1128 r., kiedy to w Troyes odbył się zjazd dostojników kościelnych i świeckich, określany czasem mianem soboru, na który przybyli również tajemniczy rycerze z Jerozolimy. Na zjeździe oficjalnie podjęto decyzję o powstaniu nowego zakonu rycerskiego, mającego strzec Świątyni Jerozolimskiej. Na czele zakonu Templariuszy, liczącego wtedy zaledwie 9 osób, jako wielki mistrz stanął Hugo de Payns, a regułę zgromadzenia opracował Bernard, wyraźnie nawiązując do cystersów. Obejmowała ona nakaz czystości i osobistego ubóstwa oraz bezwzględne posłuszeństwo przełożonym. Templariusze mieli jednak nosić brody, ogolone głowy i białe habity dla rycerzy, a czarne dla giermków (sławny czerwony krzyż na lewym ramieniu doda im dopiero dwadzieścia lat później papież Eugeniusz III).

W tym miejscu nasuwa się po raz kolejny pytanie, kim było i czego dokonało owych kilku rycerzy z Jerozolimy, że aż stworzono dla nich odrębną organizację?


Strój wielkiego mistrza


N
atychmiast po przyjeździe kilku rycerzy z Palestyny rozpoczął się lawinowy napływ nowych członków do zakonu. W ten sposób w ciągu zaledwie dwóch lat powstała liczna zbrojna armia, która stała się nagle jedną z największych potęg Palestyny, a później Europy. Rycerze z czerwonym krzyżem zdobyli sławę jako nieustraszeni i szlachetni wojownicy, a do Francji i całej zachodniej Europy przynieśli muzułmańskie wynalazki, nowe metody gospodarowania oraz wyższe wzorce kulturowe i etyczne, nieznane ówczesnemu światu chrześcijańskiemu. Na starym kontynencie zbudowali niebywałą potęgę gospodarczą, tworząc sieć komandorii wzdłuż wszystkich głównych dróg Francji, przy ważnych przeprawach przez rzeki i w dużych miastach. Słynęli z niezwykle starannej i skutecznej uprawy ziemi i z pierwszych w średniowiecznej Europie profesjonalnych usług bankowych (sic!).


W
 XII-XIII w. prowadzili lub inspirowali budowy dziesiątek ogromnych katedr. Dzieje zakonu to właściwie nieprzerwane pasmo sukcesów, a jedynym poważniejszym niepowodzeniem było wycofanie się z Ziemi Świętej, kiedy chrześcijanie utracili na rzecz muzułmanów ostatnią twierdzę Akka (1291) i przenieśli się na Cypr. Mimo to potęga organizacji pozostała nienaruszona i mogłoby się wydawać, że nic nie jest w stanie zagrozić Templariuszom, kiedy niespodziewanie przyszła klęska. 14 września 1307 roku na rozkaz króla Francji Filipa Pięknego aresztowano wszystkich członków zakonu jednocześnie na terenie całego państwa.


H
istorycy twierdzą, że podyktowane to było chciwością władcy, pragnącego przejąć sławny skarb Zakonu Świątyni. Podobno w przeddzień aresztowania najcenniejsze przedmioty z komandorii wywieziono w nieznanym kierunku. Filip osiągnął inny cel - zniszczył ekonomicznego konkurenta, likwidując swoiste państwo w państwie i usunął jedyną organizację zdolną zagrozić jego panowaniu. Osłabienie, jeśli nie zniszczenie templariuszy, prawdopodobnie było też warunkiem poparcia Filipa dla wyboru Klemensa V na papieża w roku 1305. Samemu Klemensowi marzyło się zresztą przejęcie rozległych dóbr Zakonu Świątyni. Sukcesem zakończył się dopiero spisek papieża i króla oraz czynna napaść na francuskie komandorie.


Jakub de Molay, ostatni wielki mistrz Templariuszy, spalony na stosie w 1314 r.


J
ak wiadomo z cyklu "Proces Templariuszy" Lorda Lothara, uwięzionym zakonnikom wytoczono proces, oskarżając ich o herezję, uprawianie pogańskich lub wręcz szatańskich kultów oraz nazbyt bliskie kontakty z muzułmanami. Główną rozprawę przeciw wielkiemu mistrzowi Jacques'owi de Molay i jego współpracownikom prowadził w Paryżu sam Wilhelm z Paryża, sławny dominikański teolog i inkwizytor. Strachem przed torturami wymusił częściowe przyznanie się do winy, zresztą potem odwołane przez oskarżonych, a za pomocą odpowiednio spreparowanych podchwytliwych pytań uzyskał rozliczne "dowody" herezji. Postarał się też o odpowiednią propagandę: podano więc do publicznej wiadomości, że utrata Ziemi Świętej została spowodowana zdradą templariuszy, współpracujących z muzułmanami. Tych ostatnich przedstawiono zaś jako bestie i demoniczne istoty bliskie samemu piekłu. Dla zacofanej Europy kontakty kulturalne między templariuszami i muzułmanami rzeczywiście mogły wydawać się co najmniej podejrzane, szczególnie kiedy zwrócono uwagę na obce, wschodnie obyczaje przyniesione przez rycerzy Świątyni (choćby gra w bilard). Dodano do tego oskarżenia o sodomię oraz inne "sprzeczne z prawem naturalnym" praktyki seksualne, czego nie dało się, oczywiście, udowodnić w sposób jednoznaczny, ale czego też nigdy nie obalono.


N
ajciekawsze jednak było nieźle udokumentowane oskarżenie o odstępstwo od prawdziwej wiary. Z całą pewnością krzyżowcy zetknęli się z rozmaitymi ruchami religijnymi obecnymi w Palestynie, których nie zniszczył dyktat jednego panującego Kościoła. Nie można też odrzucić wpływu filozofii i teologii muzułmańskiej, które stały wtedy bez porównania wyżej od dokonań chrześcijańskiej Europy. Na wielu budowlach templariuszy widnieją znaki typowe dla gnostycyzmu, w którym idea Logosu odgrywała niepoślednią rolę.


O
bradujący w roku 1312 sobór w Vienne miał sporo kłopotu z potępieniem zakonu. W końcu, papież Klemens V, nie czekając na decyzję, wydał bullę rozwiązującą zakon. Na mocy uchwał soborowych wszystkie dobra templariuszy we Francji przekazano joannitom, a samego wielkiego mistrza Jacques'a de Molay spalono na stosie w Paryżu 18 marca 1314 roku jako zatwardziałego heretyka. Podobny los spotkał wielu innych braci.


L
egenda utrzymuje, że umierający mistrz przeklął swoich oprawców i, ku zgrozie jednych, a radości drugich, sprowadził na nich zasłużoną karę - jeszcze w tym samym roku 1314 umarł chciwy papież Klemens V, a także bezwzględny król Filip Piękny. O tym jednak, że nawet wtedy nie zawsze uznawano templariuszy za winnych, świadczy zdanie Dantego, który w swojej "Boskiej komedii" skazuje Klemensa V na wieczne potępienie za bezprawne ograbienie i zniszczenie Zakonu Świątyni.


W
 Niemczech i księstwach Italii, w odróżnieniu od Francji, templariuszy na ogół uniewinniono. W Anglii aresztowano tylko niektórych rycerzy i król skonfiskował jedynie część ich majątku. W Aragonii templariusze otrzymali zezwolenie na przejście do cystersów. Spadkobiercy templariuszy uczestniczyli później w odkryciach geograficznych - nie jest przypadkiem, że czerwone krzyże pojawiały się na żaglach portugalskich okrętów w XV wieku. Również Kolumb miał dość ścisłe kontakty z intelektualnymi i duchowymi kontynuatorami Zakonu Świątyni, a niektórzy uważają go wręcz za członka jakiejś tajnej organizacji powstałej na fundamentach założonych jeszcze przez templariuszy.


Z
 tego samego kręgu intelektualnego wyprowadza się nawet masonerię i chyba jest w tym sporo prawdy, skoro najstarsze masońskie loże pojawiły się akurat w Szkocji, gdzie zakon przetrwał okres prześladowań z dala od bezpośrednich wpływów papiestwa. To wyjaśniałoby też, przynajmniej do pewnego stopnia, dlaczego Kościół katolicki od pierwszych lat istnienia organizacji masońskich tak konsekwentnie je potępia i zwalcza (poczynając od bulli papieża Klemensa XII z roku 1738), chociaż wielu masonów uważało się za katolików.


Z
akon Świątyni i masoneria mogły stanowić część większego nurtu wywodzącego się z gnostycyzmu. Według nich, historyczny Jezus nie był bóstwem, a prawdziwy Chrystus to boska emanacja, Logos - duchowy pośrednik między Bogiem i stworzeniem, któremu nie są potrzebne zewnętrzne, materialne atrybuty wiary zbyt często przeradzającej się w bałwochwalczy kult relikwii i kleru. Analogie między templariuszami i masonami są tu rzeczywiście dostrzegalne, choćby tajemniczość w działaniu. I wreszcie cel działania wydaje się podobny: i jedni i drudzy stali na straży idei rozwoju ludzkości, budowania duchowych podwalin cywilizacji i szeroko rozumianego postępu. Musiało się to spotkać z wrogością Kościoła.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin