093. Mallory Anne - Sekret kurtyzany.pdf
(
1060 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - 094. Mallory Anne - Sekret kurtyzany
Anne Mallory
SEKRET KURTYZANY
Matce, z najserdeczniejszymi podzi
ħ
kowaniami
za wszystko
Szczególne podzi
ħ
kowania dla Seliny McLemore
Artysta musi roznieci
ę
iskr
ħ
, zanim rozpali ogie
ı
i powstanie sztuka, ale artysta musi te
Ň
by
ę
gotowy na to,
Ň
e
pochłonie go ogie
ı
własnego dzieła.
Rodin
Od autorki
W czasach, w których dzieje si
ħ
akcja tego romansu, w teatrze Adelphi pracowała rodzina Dalych, jednak
ich imiona i charaktery s
Ģ
fikcyjne.
Robert Cruikshank, karykaturzysta, istniał naprawd
ħ
. Cho
ę
przy
ę
miewała go sława brata George'a, był
cenionym artyst
Ģ
. Jego osobowo
Ļę
równie
Ň
jest fikcyjna.
Anne Mallory dzieli swój czas mi
ħ
dzy domem rodzinnym w Michigan i mieszkaniem w Kalifornii, gdzie
pracuje jako informatyk. Po godzinach pracy czyta niewidomym. Anne jest nie tylko utalentowan
Ģ
pisark
Ģ
, ale tak
Ň
e znakomitym muzykiem i sportowcem. „Tajemnicze porwanie" to jej pierwsza powie
Ļę
,
która znalazła si
ħ
w finale konkursu Złotego Serca na najlepszy krótki powie
Ļ
ciowy romans.
1.
Londyn, 1823
Gdzie karykaturzystka powinna szuka
ę
tematów do rysunków?
Calliope Minton przygl
Ģ
dała si
ħ
pl
Ģ
saj
Ģ
cej po parkiecie parze: starzej
Ģ
cemu si
ħ
ksi
ħ
ciu i
młodziutkiej debiutantce. Mogłaby przedstawi
ę
arystokrat
ħ
jako starego, niedoł
ħŇ
nego
Ň
ółwia, a dziewczyn
ħ
jako niewinn
Ģ
rybk
ħ
. A mo
Ň
e ksi
ĢŇħ
powinien by
ę
Ň
arłocznym
wilkiem, a dziewczyna owieczk
Ģ
? Calliope skrzywiła si
ħ
, bo w gruncie rzeczy ogl
Ģ
dana
przez ni
Ģ
para w ogóle nie zasługiwała na uwag
ħ
.
Z nudów Calliope była nawet gotowa wywoła
ę
skandal. Gdyby zerwała z siebie sukni
ħ
na
Ļ
rodku udekorowanej z przepychem sali balowej, go
Ļ
cie mieliby wreszcie okazj
ħ
porozmawia
ę
o czym
Ļ
innym ni
Ň
tylko o pogodzie!
- Zima w tym roku wcale nie ust
ħ
puje. Ciekawe, kiedy wreszcie zrobi si
ħ
cieplej? -
zastanawiała si
ħ
gło
Ļ
no panna Sara Jones, przy której skupiła si
ħ
do
Ļę
du
Ň
a grupa go
Ļ
ci.
Calliope zacisn
ħ
ła pi
ħĻ
ci,
Ň
eby nie potrz
Ģ
sn
Ģę
Ļ
liczn
Ģ
debiutantk
Ģ
, i utkwiła wzrok w
rozło
Ň
ystym filodendronie ustawionym w k
Ģ
cie sali. Ju
Ň
wcze
Ļ
niej stwierdziła,
Ň
e ta
imponuj
Ģ
ca ro
Ļ
lina jest najciekawszym obiektem w pomieszczeniu.
W polu widzenia karykaturzystki znalazła si
ħ
niepozorna dziewczyna wygl
Ģ
daj
Ģ
ca na
zmieszan
Ģ
. Calliope u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
do niej i młoda dama spojrzała weselej dookoła siebie.
Dziewczyna była serdeczn
Ģ
i inteligentn
Ģ
, cho
ę
nie
Ļ
miał
Ģ
osob
Ģ
. Calliope z całego serca
Ň
yczyła jej powodzenia w zakłamanym
Ļ
wiecie arystokracji.
Taki wła
Ļ
nie temat podj
ħ
łaby najch
ħ
tniej. Zbyt długo te same pozbawione wyrazu damy i
nieudolni d
Ň
entelmeni wiedli prym w towarzystwie. Cho
ę
raz chciałaby zobaczy
ę
, jak
m
Ģ
drzy, młodzi ludzie odwa
Ň
nie stawiaj
Ģ
czoło zatwardziałym hipokrytom. Mo
Ň
e gdyby
zrobili to wspólnie... Stworzyłaby grup
ħ
, doprowadziła do swoistej rewolucji. Młodzi ludzie,
powsta
ı
cie! Przełamcie bariery społeczne! Obalcie wyniosł
Ģ
elit
ħ
!
ņĢ
dnej zemsty Calliope pomysł ten natychmiast przypadł do gustu. Tak, potrafiłaby ich
poprowadzi
ę
do zwyci
ħ
stwa. Obaliłaby wszystkich arystokratów, jednego po drugim.
Od którego zacz
Ģę
?
Po sali przeszedł szum, który przerwał jej rozmy
Ļ
lania. Lady Killroy skin
ħ
ła komu
Ļ
, by
doł
Ģ
czył do nich, i Calliope zastygła w bezruchu, gdy rozpoznała m
ħŇ
czyzn
ħ
o
kruczoczarnych włosach.
W jej kierunku szedł przystojny markiz Angelford. Jego arystokratyczn
Ģ
twarz okalały
ciemne loki, wr
ħ
cz emanował bogactwem i władz
Ģ
. Patrzył prosto na ni
Ģ
.
Serce Calliope biło jak szalone, nie była w stanie opanowa
ę
przyspieszonego oddechu.
Dojrzale matrony i młodziutkie debiutantki nie odrywały od markiza wzroku.
Zniecierpliwiona Calliope zacisn
ħ
ła usta. Ze zło
Ļ
ci
Ģ
stwierdziła,
Ň
e reaguje na zarozumiałego
arystokrat
ħ
tak samo jak wszyscy.
- Powoli, po jednym arystokracie na raz - odezwał si
ħ
jej wewn
ħ
trzny głos.
Angelford stan
Ģ
ł przy nich i skin
Ģ
ł głow
Ģ
lady Killroy.
- Bardzo si
ħ
ciesz
ħ
,
Ň
e zechciał pan przyj
Ģę
nasze zaproszenie, lordzie - pospiesznie
przywitała go gospodyni.
Dzi
ħ
ki obecno
Ļ
ci Angelforda kroniki towarzyskie we wszystkich gazetach zalicz
Ģ
bal do
udanych.
- Pojedynczo - powtórzył głos.
- Rozmawiali
Ļ
my o pogodzie, lordzie - powiedziała Sara. - Czy
Ň
nie jest okropna?
- Owszem. W zeszły weekend nie mogli
Ļ
my poje
Ņ
dzi
ę
konno.
Niski głos Angelforda przyprawił Calliope o g
ħ
si
Ģ
skórk
ħ
.
Sara zachichotała. Zawtórowała jej Lucinda Fredericks, jeszcze jedna urocza debiutantk
Ģ
,
która nie raz nadu
Ň
yła cierpliwo
Ļ
ci Calliope.
- Kto by pomy
Ļ
lał,
Ň
e pogoda odwa
Ň
y si
ħ
pokrzy
Ň
owa
ę
panu plany, lordzie.
Na widok oburzonych min stoj
Ģ
cych przy niej pa
ı
Calliope po
Ň
ałowała swoich słów.
Wyra
Ņ
nie zirytowana lady Simpson uderzała wachlarzem o sukni
ħ
.
Zbita z tropu Calliope przysi
ħ
głaby,
Ň
e dostrzegła u
Ļ
miech w k
Ģ
cikach ust lorda.
- Zdarza si
ħ
. Czasem ka
Ň
demu trzeba da
ę
nauczk
ħ
-zakpił Angelford, patrz
Ģ
c jej prosto w
oczy.
Calliope z trudem opanowała za
Ň
enowanie i spu
Ļ
ciła głow
ħ
. Po co próbowała upokorzy
ę
go
w obecno
Ļ
ci innych? Nawet je
Ļ
li j
Ģ
dra
Ň
nił, powinna poczeka
ę
na wła
Ļ
ciwszy, dyskretniejszy
moment.
Zło
Ļ
liwy chichot Sary i Lucindy był jej wyra
Ņ
nie nie w smak.
- Na to wła
Ļ
nie zasługujesz - podsumowała Sara wystarczaj
Ģ
co gło
Ļ
no, by karykaturzystka j
Ģ
usłyszała.
Calliope oddałaby w tej chwili wszystko za kawałek papieru i pióro. Sarze nie b
ħ
dzie do
Ļ
miechu, kiedy zobaczy w gazecie swoj
Ģ
podobizn
ħ
opatrzon
Ģ
odpowiednim komentarzem.
Lady Simpson zatrzasn
ħ
ła wachlarz.
- Nawet ja czasem popełniam bł
ħ
dy przy sporz
Ģ
dzaniu listy go
Ļ
ci, lordzie. Có
Ň
, niestety nie
zawsze mo
Ň
na ufa
ę
rekomendacjom innych. Niektórzy arystokraci nie stawiaj
Ģ
wystarczaj
Ģ
co
wysokich wymaga
ı
osobom, które przyjmuj
Ģ
w swoim domu.
Calliope zaniepokoiła si
ħ
. Najprawdopodobniej dostanie wymówienie od lady Simpson. Och,
te idiotyczne konwenanse. Jak nauczy
ę
si
ħ
bezpiecznie porusza
ę
w ich labiryncie?
Z ciszy, która zapadła, skorzystała lady Killroy.
- Tak, o dobr
Ģ
rad
ħ
nie jest łatwo. Ale zmieniaj
Ģ
c temat, chciałabym zauwa
Ň
y
ę
,
Ň
e panna
Jones wspomniała o nowym włoskim marmurze, którym wyło
Ň
ono wn
ħ
trza pałacu St. James.
Ona i panna Fredericks niedawno tam debiutowały.
Sara w mig chwyciła aluzj
ħ
.
- O, tak. Ten marmur ma pi
ħ
kny szary odcie
ı
. Poza tym sprowadzili do pałacu wspaniałe
ro
Ļ
liny. Wygl
Ģ
dały wspaniale w...
Calliope nie miała najmniejszej ochoty słucha
ę
„wspaniałego" wywodu Sary, która
godzinami potrafiła prowadzi
ę
puste rozmowy. Spostrzegła znudzony wyraz twarzy
Angelforda i poczuła cich
Ģ
satysfakcje, gdy u
Ļ
wiadomiła sobie,
Ň
e został schwytany w sidła
dwóch słodkich idiotek.
Lady Simpson i lady Killroy oddaliły si
ħ
o kilka kroków, by poplotkowa
ę
. Pochyliły si
ħ
ku
sobie i lady Simpson, nie zwracaj
Ģ
c uwagi na stoj
Ģ
c
Ģ
tu
Ň
obok Calliope, szepn
ħ
ła
przyjaciółce:
- Angelford w tym sezonie bywa na wielu przyj
ħ
ciach. My
Ļ
lałam,
Ň
e po tygodniowej
przerwie zniknie na dobre, ale dzisiejszy wieczór dowodzi, i
Ň
na szcz
ħĻ
cie si
ħ
myliłam.
- My
Ļ
lisz,
Ň
e zaczyna wreszcie my
Ļ
le
ę
o zało
Ň
eniu rodziny?
- Wszystko jest mo
Ň
liwe. Gdybym miała córk
ħ
, przygotowałabym si
ħ
do ostrej walki.
- Angelford to chyba najbardziej po
ŇĢ
dany kawaler w całej Anglii, chocia
Ň
mój m
ĢŇ
twierdzi,
Ň
e on si
ħ
nigdy nie o
Ň
eni - stwierdziła lady Killroy.
Jej rozmówczyni otworzyła wachlarz.
- Wszyscy w ko
ı
cu to robi
Ģ
.
- Tak, ale z Angelfordem jest inaczej. On nie ugania si
ħ
za arystokratkami, mimo
Ň
e niejedna
zrobiłaby wiele, aby go usidli
ę
.
- Nie przesadzaj, jest wra
Ň
liwy na kobiece wdzi
ħ
ki.
- No tak, czegó
Ň
innego mo
Ň
na by si
ħ
spodziewa
ę
po m
ħŇ
czyznach?
- Niektórzy jednak przesadzaj
Ģ
.
- Chyba nie s
Ģ
dzisz,
Ň
e Angelford sko
ı
czy jak wicehrabia Salisbury?
- Zadurzony po uszy w kochance? Moim zdaniem Angelford bardziej przypomina ksi
ħ
cia
Kent i opami
ħ
ta si
ħ
, gdy nadejdzie wła
Ļ
ciwy moment.
Calliope przeszył zimny dreszcz. Ile
Ň
mo
Ň
na dyskutowa
ę
o m
ħŇ
czyznach, którzy zamiast
o
Ň
eni
ę
si
ħ
i ustatkowa
ę
, woleli sp
ħ
dzi
ę
Ň
ycie u boku kochanek? Có
Ň
, w opinii zacofanych
matron był to niewybaczalny grzech.
Calliope potrz
Ģ
sn
ħ
ła głow
Ģ
i kolejny raz rozejrzała si
ħ
po sali. Był to bal jak ka
Ň
dy inny.
Debiutantki w swoich dziewiczych białych sukniach u
Ļ
miechały si
ħ
uroczo do
nadskakuj
Ģ
cych im młodzie
ı
ców, wdowy i m
ħŇ
atki odwa
Ň
nie flirtowały, dandysi tanecznym
krokiem kr
ĢŇ
yli po sali, a starzy rozpustnicy
Ļ
ledzili kobiety lubie
Ň
nym wzrokiem.
Pl
Ģ
saj
Ģ
cym po parkiecie parom przygrywała orkiestra.
Calliope od dwóch lat była karykaturzystk
Ģ
i pod
Ļ
miewała si
ħ
z arystokracji. Przez dwa lata
chwytała si
ħ
ró
Ň
nych podst
ħ
pów, by dosta
ę
si
ħ
do zamkni
ħ
tego kr
ħ
gu
Ļ
mietanki towarzyskiej
i od wewn
Ģ
trz obserwowa
ę
, jak bawi
Ģ
si
ħ
szlachetnie urodzeni.
Zacz
ħ
ła rysowa
ę
karykatury dla zabawy, ale wytykanie wad arystokracji szybko stało si
ħ
jej
pasj
Ģ
.
Obok Calliope, sapi
Ģ
c ze zm
ħ
czenia, pojawił si
ħ
Terrence Smith z dwiema szklankami
lemoniady.
- Przyszedłem najszybciej, jak si
ħ
dało.
Obie matrony nie przerwały szeptania, chocia
Ň
lady Simpson rzuciła Terrence'owi wymowne
spojrzenie.
- Co si
ħ
stało, panie Smith? - spytała Calliope. Na twarzy Terrence'a pojawił si
ħ
niepokój.
- Odniosłem wra
Ň
enie,
Ň
e co
Ļ
jest nie w porz
Ģ
dku -odparł Smith i wetkn
Ģ
ł Calliope szklank
ħ
do r
ħ
ki. - Wygl
Ģ
dała pani na zrozpaczon
Ģ
, panno Stafford.
Calliope u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
. W rzeczywisto
Ļ
ci nosiła inne nazwisko, ale nikt tutaj go nie znał.
- Czuj
ħ
si
ħ
dobrze, ale dzi
ħ
kuj
ħ
za trosk
ħ
. Terrence kiwn
Ģ
ł głow
Ģ
i spojrzał z ukosa na
markiza.
Calliope u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
na widok wyrzutu w oczach sk
Ģ
din
Ģ
d nie
Ļ
miałego m
ħŇ
czyzny.
Smith był naprawd
ħ
uroczy.
Usłyszawszy gło
Ļ
ny chichot, popatrzył rozanielonym wzrokiem na Lucind
ħ
Fredericks.
Terrence zadurzył si
ħ
w tej pró
Ň
nej dziewczynie po uszy. Pozwalała mu zata
ı
czy
ę
ze sob
Ģ
jeden raz na ka
Ň
dym balu, ale robiła to tylko na wyra
Ņ
ne polecenie opiekuna. Calliope nie
potrafiła zrozumie
ę
jego uczucia, ale przez wzgl
Ģ
d na przyjaciela nie rysowała karykatur
Lucindy.
Terrence był jedynym przyjacielem Calliope w
Ļ
ród arystokracji. Jego nie
Ļ
miało
Ļę
oraz fakt,
Ň
e nie posiadał ani maj
Ģ
tku, ani urody, sprawiały,
Ň
e i z niego ch
ħ
tnie drwiono.
Calliope poci
Ģ
gn
ħ
ła łyk słodzonej lemoniady i skrzywiła si
ħ
. Znowu za du
Ň
o cukru.
Terrence nadal wpatrywał si
ħ
w Lucind
ħ
ma
Ļ
lanym wzrokiem. Dziewczyna skarciła go
zirytowanym spojrzeniem, po czym zalotnie dotkn
ħ
ła ramienia Angelforda.
Calliope stwierdziła,
Ň
e nadszedł czas, by zaj
Ģę
przyjaciela czym
Ļ
innym.
- Panie Smith, jak idzie panu praca nad tomikiem poezji?
Terrence rozpogodził si
ħ
.
- Całkiem nie
Ņ
le, dzi
ħ
kuj
ħ
. W tym tygodniu napisałem kilka wierszy.
- To cudownie. Bardzo chciałabym je przeczyta
ę
. Smith spojrzał na ni
Ģ
zaniepokojony.
-Ja... ci
Ģ
gle nad nimi pracuj
ħ
.
Terrence marzył o maj
Ģ
tku, sławie i mał
Ň
e
ı
stwie z Lucind
Ģ
Frederick. Wiedział,
Ň
e pisanie
wierszy mu nie pomo
Ň
e, a mimo to snuł coraz bardziej absurdalne plany na przyszło
Ļę
.
Jego niemodny strój wymownie podkre
Ļ
lał nieskuteczno
Ļę
wszelkich przedsi
ħ
wzi
ħę
.
- Przesta
ı
marudzi
ę
, dziewczyno, i przynie
Ļ
mi troch
ħ
ponczu - przerwała im lady Simpson,
patrz
Ģ
c na lemoniad
ħ
Calliope. - Umieram z pragnienia.
Calliope po raz setny pomy
Ļ
lała o materiale, którego potrzebowała do nast
ħ
pnego wydania
gazety. Przygryzła warg
ħ
i skin
ħ
ła głow
Ģ
. Lady Simpson nie ominie kara za t
ħ
impertynencj
ħ
.
- Lady Simpson, z przyjemno
Ļ
ci
Ģ
przynios
ħ
pani lemoniad
ħ
- powiedział Terrence.
- Ale
Ň
nie trzeba. Panna Stafford si
ħ
tym zajmie. Przecie
Ň
po to j
Ģ
zatrudniam.
Calliope rzuciła Terrence'owi uspakajaj
Ģ
ce spojrzenie, ale on ju
Ň
przybrał ów zawzi
ħ
ty wyraz
twarzy, który nieraz przysporzył mu kłopotów.
Oddała mu swoj
Ģ
prawie pełn
Ģ
szklank
ħ
.
- Dzi
ħ
kuj
ħ
, panie Smith, ale przyda mi si
ħ
troch
ħ
ruchu.
Ę
wiczenia dobrze wpływaj
Ģ
na moj
Ģ
chor
Ģ
nog
ħ
.
Lady Simpson zmru
Ň
yła oczy i spu
Ļ
ciła wzrok na czubek pantofla Calliope widoczny spod
sukni. W tym samym momencie odwrócił si
ħ
do nich Angelford i te
Ň
zerkn
Ģ
ł na dół.
Najwyra
Ņ
niej podsłuchiwał rozmow
ħ
. Calliope zrobiło si
ħ
gor
Ģ
co i szybko oddaliła si
ħ
,
zanim lady Simpson albo markiz zd
ĢŇ
yli rzuci
ę
jak
ĢĻ
k
ĢĻ
liw
Ģ
uwag
ħ
.
Co innego, gdy krytykuje ci
ħ
lady Simpson, a co innego, gdy robi to Angelford. Podpieraj
Ģ
c
si
ħ
lask
Ģ
, podeszła do stołu z przek
Ģ
skami, sprawnie omijaj
Ģ
c ta
ı
cz
Ģ
ce pary i grupki go
Ļ
ci
stoj
Ģ
cych na skraju parkietu.
W sali nie było czym oddycha
ę
. Calliope ukradkiem odsun
ħ
ła sukni
ħ
od ciała, by si
ħ
ochłodzi
ę
. Czuła, jak wzdłu
Ň
kr
ħ
gosłupa spływa jej stru
Ň
ka potu.
Gdyby zrobiła to, na co miała ochot
ħ
, czyli powachlowala si
ħ
r
Ģ
bkiem sukni, go
Ļ
cie
zaniemówiliby z oburzenia. Mo
Ň
e wi
ħ
c warto zaryzykowa
ę
? pomy
Ļ
lała rozbawiona. Lady
Simpson wpadłaby w szał albo przynajmniej zemdlała. Głuchy odgłos jej pulchnego ciała
uderzaj
Ģ
cego o podłog
ħ
wynagrodziłby Calliope wszelkie konsekwencje, które musiałaby
ponie
Ļę
.
Wkrótce wygasał jej kontrakt u lady Simpson. Dzi
ħ
ki tej posadzie karykaturzystce nie
brakowało ciekawych tematów. Jako dama do towarzystwa jednej z najznamienitszych
matron mogła bra
ę
udział we wszystkich przyj
ħ
ciach i pozna
ę
osobi
Ļ
cie ludzi, których w
innych okoliczno
Ļ
ciach nigdy by nie spotkała.
Poprzednie dwie posady nie dały jej tylu tematów do karykatur co ta. Lady Simpson
uwielbiała plotkowa
ę
i Calliope cz
ħ
sto miała ochot
ħ
wyj
Ģę
kartk
ħ
papieru, by na gor
Ģ
co
notowa
ę
jej uwagi.
Jak zwykle nosiła proste, niewyszukane fryzury, ubierała si
ħ
skromnie i zakładała okulary.
Teraz jednak zacz
ħ
ła porusza
ę
si
ħ
w wy
Ň
szych sferach, gdzie z tego wła
Ļ
nie wzgl
ħ
du była
bardziej nara
Ň
ona na ci
ħ
te uwagi zło
Ļ
liwych debiutantek.
Kilka tygodni temu do
Ļę
ostro zareagowała na komentarz Cecylii Dort na temat mody. Nie
był to m
Ģ
dry krok, bo od tej pory jej stosunki z lady Simpson zacz
ħ
ły si
ħ
wyra
Ņ
nie psu
ę
.
Przed stolikiem z przek
Ģ
skami utworzyła si
ħ
kolejka. Calliope ucieszyła si
ħ
, widz
Ģ
c,
Ň
e kto
Ļ
wreszcie otworzył drzwi na taras. Zerkn
ħ
ła szybko na swoj
Ģ
chlebodawczyni
ħ
, która
prowadziła o
Ň
ywion
Ģ
rozmow
ħ
z ksi
ħ
ciem Flandersem. Z do
Ļ
wiadczenia Calliope wiedziała,
Ň
e ma co najmniej pi
ħ
tna
Ļ
cie minut wytchnienia.
Ostro
Ň
nie ruszyła w stron
ħ
oszklonych drzwi, staraj
Ģ
c si
ħ
, by lady Simpson jej nie zauwa
Ň
yła.
Chwila przerwy od obowi
Ģ
zków była jak najbardziej na miejscu. Jeszcze dwa kroki...
Lady Simpson wyci
Ģ
gn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
w stron
ħ
tarasu i Calliope natychmiast odwróciła si
ħ
w stron
ħ
stołu z przek
Ģ
skami. Na szcz
ħĻ
cie ksi
ĢŇħ
potrz
Ģ
sn
Ģ
ł głow
Ģ
i Calliope mogła bez przeszkód
przekroczy
ę
próg.
Na zewn
Ģ
trz panował rze
Ļ
ki chłód wiosennej nocy. Taras o
Ļ
wietlały zawieszone na sznurach
lampy. Calliope szła w cieniu, by unikn
Ģę
kontaktu ze spaceruj
Ģ
cymi po dworze go
Ļę
mi.
Odetchn
ħ
ła z ulg
Ģ
, gdy za rogiem werandy spostrzegła niewielk
Ģ
, zaciszn
Ģ
altank
ħ
. Wci
ĢŇ
czuła si
ħ
roztrz
ħ
siona po rozmowie z aroganckim Angelfordem.
Plik z chomika:
Cody_Kitty
Inne pliki z tego folderu:
Layton Edith - Trudny wybór 02.pdf
(1527 KB)
Żona na sprzedaż- Hern Candince.pdf
(1725 KB)
Marshall Paula - Sekret Chloe.rar
(1113 KB)
03. Ryan Nan - Samozwańcza księżna.pdf
(1427 KB)
05. Stuart Anne - Duma i honor.pdf
(1470 KB)
Inne foldery tego chomika:
# Beaton M.C. - Agatha Raisin
# JILL BARNETT
# LAURENS STEPHANIE
# PALMER DIANA
# POWIEŚĆ TRZECH MISTRZYŃ
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin