Gazeta Lekarska 6-7 2009.pdf

(2099 KB) Pobierz
217710380 UNPDF
6-7 2009
Więcej
ruchu
mniej brawury!
REKLAMA
REKLAMA
www.gazetalekarska.pl
nr 6-7 (222-223) 1 czerwiec-lipiec 2009
.
217710380.012.png
Jakoś tam leci
W numerze
Muszę przyznać, że pojęcie o ekonomii mam marne.
W końcu tylko na medycynie jej nie nauczano. Dowiedziałem
się ostatnio od nie lada fachowców, że inlacja w Polsce
wciąż rośnie, a tymczasem w „bratniej” Wielkiej Brytanii
i Północnej Irlandii właśnie rozpoczęła się delacja, czyli
ceny obniżyły się w stosunku do analogicznego okresu
w ubiegłym roku. To ciekawe, bo i u nas, i na Wyspach nie
płaci się w euro. Okazuje się, że to owszem ciekawe dla
mnie, ale nie dla kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Nikt z nich mi tego nie
wyjaśnił. Ciekawe dla nich jest tylko to, kto ma większy bilbord przy drodze i kto nim
skuteczniej zasłoni równie przewrotną propagandę konkurencji, a przede wszystkim
schowa za nimi problemy i potrzeby naiwnych obywateli, po cichu wzdychających
do wolnościowych zdobyczy Europy. Po raz pierwszy od dwudziestu lat targnął mną
dylemat, czy mój udział w takich wyborach jest komukolwiek potrzebny.
Tryumf samorządu
4
Okiem Prezesa
5
Zabrakło nowelizacji dyrektywy 6-8
Pajęcza sieć
10-11
Państwo opiekuńcze na trzy sposoby 12
Lekarz nie powinien palić
14-15
Mija właśnie 20 lat, od kiedy nasz piękny kraj rozstał się na dobre z komunizmem
i wszedł na drogę wolności i demokracji. Pamiętam atmosferę i entuzjazm tamtych
dni, sam byłem ich uczestnikiem. Dziś słyszę, że dla jednych są one czasem chwały,
dla innych zdrady i kolaboracji. Nie mam ochoty brnąć przez morze bluźnierstw
i recenzować tych niemądrych sądów. Powiem wprost: Czwarty Czerwca całkowicie
odmienił moje życie, bo zakończył deinitywnie długoletnią, mroczną noc stanu
wojennego, obłudną i beznadziejną. Jako człowiek czuję się dziś wolny, ale jako
lekarz i pacjent jestem rozczarowany, rozżalony, a chwilami wściekły. Wszystko się
w Polsce zmieniło, oprócz szpitali, które pozostały bastionem braku normalności.
Chylę czoło przed farmaceutami, dentystami, weterynarzami i lekarzami POZ,
którzy bohatersko i solidarnie rozerwali kajdany socjalistycznego dziedzictwa.
Tymczasem prezydent Lech Kaczyński na każdym kroku podkreśla, „że zdrowie
jest na tyle ważne, że zagadnienia z nim związane nie mogą zależeć tylko od reguł
rynku”. Pani minister zdrowia zaś ilozoicznie zauważa, że „w Polsce nikt nie
umiera na ulicy” i zapewnia, że „mimo ciągłego niedoinansowania, sytuacja
zdrowotna w Polsce się poprawia”. Zdrowie Polaków nie zdołało się wymknąć
z okopów doraźnej walki politycznej. I jakoś tam leci…
Człowiek, który leczy innych,
musi być trzeźwy
16-17
U stomatologów
18-21
Uporczywa terapia w kardiologii 22-23
Przychodzi lekarz do prawnika 24-25
Portrety w pasiaku
26-28
Mało, a nawet za dużo
30-31
Lekarski sport
34-36
Po dwudziestu latach nie słabnie nagonka na lekarzy, tyrających od rana do
wieczora w pościgu za godziwym groszem. Ostrza ataków w iście ubeckim stylu
wymierzone są w lekarzy, którzy tak jak ci z Ciechanowa na Mazowszu odważyli się
nie zgodzić się na bezprawne obniżenie ich wynagrodzeń. Tylko w zgiełku kampanii
nienawiści nie sposób przeprowadzić rzeczowej dyskusji. Zwykli ludzie, czyli nasi
pacjenci, nie zdają sobie sprawy, że jedną z głównych zasad funkcjonowania służby
zdrowia w Polsce jest wyzysk personelu medycznego. Każdy sprzeciw wobec tej
zasady zagraża władzy prawdziwą katastrofą.
Książki nadesłane
38-39
Kalendarz –
kursy, szkolenia, zjazdy
40
Praca –
konkursy, zatrudnię, szukam 44-58
Krytyce poddaje się izby lekarskie i po omacku szuka winnych wśród ich długoletnich
aktywistów. Słabiutka frekwencja w wyborach do samorządu lekarskiego na
poziomie podstawowym dowodzi piętrzenia się wzajemnych pretensji. Czyżby
gdzieś uszło z nas powietrze? Zacierają ręce ci, których ciągle świerzbi, żeby nam
przykręcić śrubę. Niestety, wśród nich są lekarze, którzy gdzieś postradali swój
honor, w zamian za apanaże. Samorząd lekarski przeżywa kryzys braku liderów
i autorytetów. Bo często obrażeni profesorowie i ordynatorzy nie chcą udzielać
się w izbie. Dlaczego? Bo nie zaspokaja ona ich próżności i za rzadko wybiera na
prezesów. A może ci państwo okazaliby tak więcej pokory! Są przecież mistrzami,
autorytetami w swoich dziedzinach, mogliby tak wiele zrobić dla środowiska. Wiem,
że wielu profesorów z mojego pokolenia i młodszych myśli inaczej, bo po prostu
nowocześniej. Warto im kibicować. Samorząd to nie są jakieś lekarskie salony,
izba jest tam, gdzie pracują lekarze. Zacisze każdego szpitalnego lekarskiego
pokoju czy zaułka, to też izba i miejsce, gdzie o wszystkim lekarze, bez wywlekania
na zewnątrz, mogliby sobie opowiedzieć. Gdyby chcieli, a nie tylko mówili, że...
jakoś tam leci.
Ogłoszenia różne
58-60
Program TVN Med.
61
Biuletyn NRL
41 - 43
Baza polskich lekarzy za granicą
www.polscylekarze.org
www.blogilekarzy.pl
Daj się poznać, pisz
swojego bloga
Marek Stankiewicz
naczelny@gazetalekarska.pl
Największa baza ofert pracy dla lekarzy
www.praca.gazetalekarska.pl
nr 6-7 (222-223) 2 czerwiec-lipiec 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
nr 6-7 (222-223) 3 czerwiec-lipiec 2009
.
.
między innymi
217710380.013.png 217710380.014.png 217710380.015.png 217710380.001.png 217710380.002.png 217710380.003.png
Ministerstwo Zdrowia wycofało się z propozycji likwidacji
części okręgowych izb lekarskich i pielęgniarskich.
Małe górą
Warto przypomnieć, że odrodzony
samorząd lekarski powstał jako inicja-
tywa oddolna. Efekt jest taki, że dziś
istnieją 22 izby, które niekoniecznie
pokrywają się z mapą administracyjną
kraju. Paradoksalnie te okręgowe izby
lekarskie, które w świetle administracyj-
nego podziału kraju nie powinny istnieć,
skupiają większą liczbę członków niż te
„terytorialne” (casus izby częstochow-
skiej i opolskiej). – Nie widzę żadnych
argumentów przeciwko likwidacji ma-
łych izb – mówi Zbigniew Brzezin,
przewodniczący ORL w Częstochowie.
– W końcu jesteśmy samorządem, co
oznacza, że powinniśmy rządzić się sami.
Nikt nie chce likwidować izb prawni-
czych, a z nie wiadomych przyczyn tylko
te lekarskie są „na widelcu”.
Nic dziwnego, że na wiadomość
o wycofaniu się ze zmian środowisko za-
reagowało entuzjastycznie. – Jestem za-
chwycona. Widać, że idea samorządności
wzięła górę – mówi Anna Mackiewicz,
przewodnicząca ORL w Zielonej Górze.
– Małe izby są bliżej swoich członków,
dzięki czemu możemy lepiej działać.
Studenci
uczą się
leczenia
bólu
Okiem
Tryumf samorządu
C zy kryzys inansowy już dotarł do Polski? Bo jeśli tak, to czy
rzeczywiście doświadczyliśmy już wszystkiego, co może być
jego skutkiem? Ekonomiści spierają się na temat jego przyczyn,
rzeczywistych, a nie medialnych jego wymiarów, no i wreszcie perspektywy rozwoju
dalszych wypadków. Są jednak dość zgodni co do tego, że, tak jak najsilniej uderzył
on w kraje o najbardziej rozbudowanych systemach inansowych, to do takich państw,
jak Polska, fala kryzysu dojść musi na pewno. Chociaż z pewnym opóźnieniem, które
jest naszą szansą na lepsze przygotowanie się do niego. To oznacza, niestety, że spadek
zatrudnienia, stagnacja (a czasem obniżki) wynagrodzeń oraz spadek wartości
złotego z większą siłą niż dotychczas musi dotknąć inansów publicznych. Niestety,
oznacza to także, że ochrona zdrowia, która jest inansowana w ok. 2/3 ze środków
publicznych, może mieć poważne problemy. Co więcej, niewykluczone, że w związku
z powiększającą się liczbą irm i osób prywatnych mających problemy inansowe
napływ prywatnych środków inansowych do placówek opieki zdrowotnej także
zmniejszy się.
J akie w tej sytuacji jest podstawowe zadanie władz publicznych odpowiedzialnych
za wypełnienie konstytucyjnych zadań państwa w zakresie ochrony zdrowia?
W pierwszej kolejności należy ustalić priorytety wymagające szczególnej
ochrony w warunkach niedoboru środków publicznych. Wśród wielu ważnych
zadań publicznych bez wątpienia opieka zdrowotna powinna się znaleźć pod
szczególną ochroną. Przy „cięciu” wydatków trudno zgodzić się z założeniem, że
wszystkie resorty powinny szukać oszczędności w takim samym stopniu. Ustalanie
priorytetów powinno oczywiście obowiązywać także na niższych poziomach. Nie
jest to łatwe, ale wydaje się, że i wśród zadań ochrony zdrowia można znaleźć
takie, które powinny być chronione w szczególny sposób. Wszystko wskazuje na to,
że doinansowanie podstawowej opieki zdrowotnej z jednoczesnym dociążeniem jej
dodatkowymi zadaniami mogłoby się okazać szczególnie efektywne. Trudno sobie
wyobrazić jakiekolwiek ograniczenia inansowe w takich dziedzinach, jak onkologia
czy kardiologia inwazyjna – mogłoby to się skończyć konkretną liczbą zgonów
chorych wymagających niezwłocznej pomocy. Szczególnej ostrożności w warunkach
kryzysu wymaga też sytuacja ludzi biednych, samotnych, starych, a także rodzin
z małymi dziećmi – i tu ewentualne ograniczenia mogą skutkować nieodwracalnymi
konsekwencjami. O konkretach należy oczywiście dyskutować, ale jedno jest
niewątpliwe: w sytuacji zbliżających się problemów najgorsza byłaby polityka
„chowania głowy w piasek”. W pewnym sensie sytuacja kryzysowa może być także
korzystna – skłaniając do myślenia umożliwia również znalezienie lepszych rozwiązań
na czas spokoju i dobrobytu.
K ryzys skłania też do poszukiwania innych niż tylko oszczędności sposobów
poradzenia sobie z zobowiązaniami państwa. Podstawowe zadanie, jakie stoi przed
systemem ochrony zdrowia, można realizować także poprzez projekty spoza tego
systemu. Zdrowie społeczeństwa, rownież to mierzone wskaźnikami takimi jak
zachorowalność na niektóre choroby i umieralność, tylko w niewielkim stopniu zależy
od jakości opieki zdrowotnej. Ponad połowa przedwczesnych zgonów jest, na przykład,
konsekwencją palenia tytoniu, a w krajach, które wprowadziły zakaz palenia w
miejscach publicznych, liczba palaczy spadła o 10%! Także doświadczenia państw
podwyższających cenę papierosów – większa akcyza to większe dochody budżetu;
doświadczenia w tym zakresie są niezwykle zachęcające. Również podwyższenie
ceny alkoholu, zwłaszcza wódki, powoduje prawie natychmiastowy spadek urazów
i wypadków śmiertelnych. W wielu krajach dyskutuje się obecnie, aby wyższymi
cenami cukru i soli skłaniać obywateli do ograniczenia spożycia tych niezdrowych
produktów. Skutki inansowe i zdrowotne takich działań mogłyby spowodować
istotną poprawę inansowej sytuacji systemu ochrony zdrowia. Może przyszedł czas,
aby i w Polsce, ze stosunkowo niskimi cenami i brakiem ograniczeń w spożyciu tych
produktów, zacząć dyskutować o szansach obejścia kryzysu takim właśnie sposobem?
Agnieszka Katrynicz
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom resortu zdrowia liczba okręgowych izb
lekarskich oraz okręgowych izb pielęgniarek i położnych pozostanie bez zmian.
Programy większości polskich
uniwersytetów medycznych
nie przewidują zajęć dotyczących
metod zwalczania bólu.
Mało kto również uczy studentów
jak rozmawiać z pacjentami
będącymi często w stanach
terminalnych.
resort zdrowia projektami ustaw
o izbach lekarskich oraz o sa-
morządzie pielęgniarek i położnych
ich liczba miała być dostosowana do
podziału administracyjnego Polski. To
oznaczało, że zamiast 22 izb lekarskich
i 45 pielęgniarskich miało działać po
16 izb. Resort zdrowia (oicjalnie) ar-
gumentował swoją propozycję tym, że
poszczególne izby skupiają zbyt małą
liczbę członków, a to wpływa chociażby
na niewielką liczbę spraw, jakimi zaj-
mują się rzecznicy odpowiedzialności
zawodowej czy sądy zawodowe. Jak
zapewnia ministerstwo rezygnacja z li-
kwidacji części izb to wynik konsultacji
społecznych nad projektami ustaw prze-
widującymi takie rozwiązanie. – Nadal
uważamy, że powinno dojść do zmian
organizacyjnych w izbach – mówi Jakub
Gołąb, rzecznik prasowy Ministerstwa
Zdrowia.
Jednak jak się udało nieoficjalnie
dowiedzieć „Gazecie Lekarskiej” oba
projekty zostały ze sobą „powiązane”,
tzn. likwidacja małych izb lekarskich
miała nastąpić tylko wtedy, gdy na
zmiany zgodziłby się samorząd pie-
lęgniarski. – Właśnie ustawa o samo-
rządzie pielęgniarek i położnych miała
jako pierwsza traić do Sejmu. Jednak
opór przed likwidacją izb był tak duży,
że postanowiliśmy się z tego wycofać
– mówi nam jeden z wysokich urzędni-
ków ministerstwa.
T ę lukę postanowiła wypełnić Fun-
Zgodny opór
Rozwiązanie proponowane przez re-
sort zdrowia zostało ostro skrytykowane
przez obydwa samorządy zawodowe.
Zarówno lekarze, jak i pielęgniarki
twierdzili, że to zamach na ich nieza-
leżność.
– Takie pomysły, by dopasować izby
do województw pojawiały się już kil-
kakrotnie – mówi Konstanty Radziwiłł,
prezes NRL. – Nie rozumiem dlaczego,
skoro w dziś istniejących strukturach
samorząd działa sprawnie.
– Odgórna decyzja o likwidacji czę-
ści niezależnych izb mogłaby naruszać
konstytucyjną zasadę pomocniczości
państwa – dodaje Beata Żółkiewska,
przewodnicząca Okręgowej Izby Pie-
lęgniarek i Położnych (OIPiP) w Cheł-
mie.
dacja „Rak nie musi boleć” imienia
doktora Macieja Hilgiera. Podjęła się
zorganizowania cyklicznych warszta-
tów naukowych dla studentów medy-
cyny i pielęgniarstwa Warszawskiego
Uniwersytetu Medycznego oraz lekarzy
stażystów.
Inicjatywę tę poparła Naczelna Izba
Lekarska, stając się partnerem programu
i udzielając gościny wykładom w swej
siedzibie przy ul. Sobieskiego w War-
szawie. Patronatu udzieliła Polska Unia
Onkologii, a inansowo wsparła irma
US Pharmacia.
Warto zaznaczyć, że podczas zajęć
nie promuje się żadnych produktów
leczniczych. Są one prowadzone w for-
mie interaktywnej z zastosowaniem
praktycznych ćwiczeń. Prowadzą je
lekarz specjalista leczenia bólu i psy-
cholog.
Podczas pierwszych dwóch warsz-
tatów (22 kwietnia i 26 maja) dr Mał-
gorzata Malec-Milewska, kierownik
poradni leczenia bólu w Szpitalu im.
Witolda Orłowskiego w Warszawie
zaznajamiała słuchaczy z patoizjologią
bólu, bólem ostrym i pooperacyjnym,
a onkopsycholog z Centrum Onkologii
mgr Mariola Kosowicz mówiła o pod-
stawach jakże ważnej komunikacji
interpersonalnej między lekarzem
a pacjentem.
Pomysł okazał się trafny, o czym
świadczy nadspodziewanie duże za-
interesowanie ze strony studentów
i młodych lekarzy. W przyszłym roku
akademickim zajęcia będą się odbywać
również raz w miesiącu.
Składki po staremu
Resort zdrowia zdecydował również
o usunięciu z projektu ustawy o izbach
lekarskich przepisów różnicujących
wysokość składki opłacanej przez
członków samorządu w zależności od
aktywnego wykonywania zawodu na
terenie Polski lub pobierania przez
lekarzy świadczeń z tytułu przejścia na
emeryturę lub rentę. Ministerstwo uzna-
ło, że kwestie związane z ustalaniem
wysokości składek należą jednak do
kompetencji samorządu lekarzy.
Śląski Dom
Lekarza Seniora
pierwsi indywidualni fundatorzy, izba
sprzedawała cegiełki i w latach 2006-07
przyjmowano projekt adaptacji.
W zeszłym roku przeprowadzono
remont, który zakończył się odbiorem
budynku w styczniu tego roku.
Poświęcenie odbyło się 9 maja br.
podczas uroczystości jubileuszowych
20-lecia reaktywacji izb lekarskich.
Z tego też powodu uroczystości po raz
pierwszy nie odbywały się w Domu
Lekarza w Katowicach, a wyjątkowo
w Sosnowcu, w budynku usytuowanym
niedaleko Domu Lekarza Seniora, co
pozwoliło na otwarcie podwoi Domu
Lekarza Seniora dla wszystkich gości
chętnych zwiedzić go przez cały dzień.
Tego dnia można było też wrzucić wol-
ny datek na organizację domu.
Remont ukończono w styczniu,
utworzono specjalną fundację, obecnie
załatwiane są formalności związane
z uruchomieniem obiektu i podjęciem
działalności.
Jak planuje Śląska Izba Lekarska,
Dom Lekarza Seniora będzie funkcjo-
nować w formie pensjonatu. Pensjo-
nariuszowi – lekarzowi lub członkowi
rodziny lekarskiej – zapewni się: za-
mieszkanie, całodzienne wyżywienie,
pomoc opiekuna, zajęcia kulturalno-
rekreacyjne, badanie i porady lekarskie
w zakresie umowy z POZ.
Na lekarzy seniorów czeka 30 miejsc
w 14 pokojach jednoosobowych,
6 pokojach dwuosobowych
oraz 2 mieszkaniach.
pozyskania przez Śląską Izbę Le-
karską miejsc do zamieszkania przez
lekarzy seniorów pojawiła się w 1997 r.
Potem trwały poszukiwania budynków
i w 2004 r. zdecydowano o zakupie bu-
dynku w Sosnowcu, w spokojnym miej-
scu przy ul. Szpaków 11. Pojawili się
(K.S.)
Marek Hilgier
nr 6-7 (222-223) 4 czerwiec-lipiec 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
nr 6-7 (222-223) 5 czerwiec-lipiec 2009
Konstanty Radziwiłł
.
.
Prezesa
Z godnie z przygotowanymi przez
P ierwsza wzmianka o potrzebie
217710380.004.png 217710380.005.png 217710380.006.png
 
Czas pracy lekarzy
Jaeger (wydane 9 IX 2003 r.) dały
początek ogólnoeuropejskiej dyskusji
o czasie pracy lekarzy. Państwa człon-
kowskie wskazywały, że wdrożenie
przepisów o czasie pracy lekarzy, które
uwzględniałyby orzecznictwo Trybuna-
łu, spowoduje konieczność znacznego
zwiększenia nakładów finansowych
na ochronę zdrowia i doprowadzi do
dodatkowego zatrudniania dużej liczby
lekarzy.
Komisja Europejska, po odbyciu
konsultacji z partnerami społecznymi,
22 IX 2004 r. przedstawiła projekt no-
welizacji Dyrektywy 2003/88/WE , co
rozpoczęło długotrwały proces uzgod-
nień. Komisja Europejska wskazywała,
że wzięła pod uwagę dokonaną przez
Europejski Trybunał Sprawiedliwości
wykładnię przepisów dotyczących po-
jęcia czasu pracy i że zaproponowane
zmiany mają zapewnić odpowiednio
wysoki poziom ochrony zdrowia pra-
cowników przy jednoczesnym umoż-
liwieniu pracodawcom elastycznego
zarządzania czasem pracy.
czasu dyżurowania” oraz ustaleniu, że
cały okres czasu dyżurowania, w tym
jego część nieaktywna, powinien być
uważany za czas pracy. W odniesieniu
do tzw. indywidualnego wyłączenia
(klauzula opt-out ) Parlament zapro-
ponował, że jego stosowanie możliwe
będzie jedynie przez okres 3 lat od
wejścia w życie nowelizacji. Ponadto
dodany został przepis stanowiący, że w
przypadku pracowników zatrudnionych
na podstawie więcej niż jednej umowy
o pracę czas pracy odpowiada sumie
okresów przewidzianych przez każdą
umowę.
W maju 2005 r. Komisja Europejska
skorzystała z prawa do przedstawienia
zmienionego projektu nowelizacji,
w którym nie zgodziła się na propono-
wane przez Parlament zmiany dotyczące
wliczania całego czasu dyżurowania
do czasu pracy oraz odejścia w niedłu-
gim czasie od możliwości stosowania
indywidualnego wyłączenia. Komisja
ponownie zaproponowała, aby nieak-
tywny okres czasu dyżurowania nie
był uważany za czas pracy, chyba że
przepisy krajowe stanowią inaczej.
Ponadto Komisja zaproponowała dłuż-
szy niż 3 lata okres na odstąpienie od
możliwości stosowania indywidualnego
wyłączenia.
Zmieniony projekt wraz z opinią Par-
lamentu był następnie przedmiotem prac
Rady Unii Europejskiej (a ściśle mówiąc
tzw. Rady Branżowej ds. Zatrudnienia,
Polityki Społecznej, Zdrowia i Spraw
Konsumenckich składającej się z wła-
ściwych ministrów), jednakże wobec
braku porozumienia sprawa utknęła
na okres 3 lat. Rada stwierdziła, że
wciąż zachodzą poważne różnice w sta-
nowiskach dotyczących możliwości
Zabrakło
nowelizacji
dyrektywy
Marek Szewczyński
dokńczenie na str. 8
REKLAMA
REKLAMA
28 kwietnia br. zakończono prace legislacyjne nad nowelizacją
Dyrektywy 2003/88/WE dotyczącej niektórych aspektów organizacji czasu
pracy, czyli tej, na podstawie której Europejski Trybunał Sprawiedliwości
w orzeczeniach podjętych w sprawach SIMAP oraz Jaeger stwierdził, że dyżury
lekarskie należy w całości zaliczać do czasu pracy. Niemal pięcioletnie
postępowanie od 22 września 2004 r., w które zaangażowane były Komisja
Europejska, Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski, zakończyło się jednak
niepowodzeniem i nie doprowadziło do znowelizowania przepisów Dyrektywy.
Najistotniejsze rozwiązania projektu
Komisji Europejskiej dotyczyły:
• wprowadzenia nowych definicji:
„czasu dyżurowania” oraz „nieak-
tywnej części czasu dyżurowania”
i ustalenia, że nieaktywny czas dyżuru
nie jest zaliczany do czasu pracy,
chyba że przepisy krajowe stanowią
inaczej,
• pozostawienia możliwości stosowa-
nia tzw. indywidualnego wyłączenia
(klauzula opt-out ), lecz przy zacho-
waniu surowszych niż dotychczas wa-
runków (zgoda pracownika może być
w każdej chwili cofnięta, obowiązuje
maksymalnie 1 rok, po czym podle-
ga odnowieniu, czas pracy można
wydłużyć nie więcej niż do 65 godz.
tygodniowo),
• możliwości wydłużania okresu roz-
liczeniowego w drodze ustawowej,
po przeprowadzeniu konsultacji z
partnerami społecznymi, do 12 mie-
sięcy.
Konsekwencje braku
porozumienia
Oznacza to, że nadal w niezmienionej
wersji obowiązują dotychczasowe prze-
pisy Dyrektywy 2003/88/WE. Ciągle
jeszcze w pełni aktualne są wnioski
wynikające z orzeczeń Europejskiego
Trybunału Sprawiedliwości dotyczące
kwestii dyżurów lekarskich.
Tak więc dwie najistotniejsze z
punktu widzenia lekarzy sprawy pozo-
stały bez zmian. Dyżur lekarski musi
być traktowany jako okres stanowiący
w całości czas pracy. Nie można stoso-
wać przepisów, które klasyikowałyby
okresy braku świadczenia pracy podczas
dyżuru jako czas odpoczynku. Możliwe
jest jednocześnie, o ile prawo krajowe
na to zezwala, stosowanie tzw. indywi-
dualnego wyłączenia ( opt-out ), pole-
gającego na tym, że pracownik może
wyrazić zgodę na wykonywanie pracy
w wymiarze przekraczającym przecięt-
nie 48 godz. tygodniowo w przyjętym
okresie rozliczeniowym.
W Polsce takie rozwiązania uwzględ-
niono w przepisach znowelizowanej
ustawy o zakładach opieki zdrowotnej,
które weszły w życie 1 stycznia 2008 r.
Niektóre państwa członkowskie nadal
jednak nie wprowadziły odpowiednich
zmian w tym zakresie. Wydaje się, że
mogą oczekiwać złożenia przez Komi-
sję Europejską skargi do Europejskiego
Trybunału Sprawiedliwości. Dotychczas
Komisja Europejska wstrzymywała się
ze składaniem skarg, mając prawdopo-
dobnie nadzieję, że rozwiązaniem tej sy-
tuacji będzie nowelizacja Dyrektywy.
Dlaczego zabrakło
kompromisu?
Należy podkreślić, że proces legisla-
cyjny w Unii Europejskiej jest bardziej
skomplikowany niż tworzenie prawa
w państwach członkowskich. Wymaga-
ne jest bowiem współdziałanie Komisji
Europejskiej, Rady Unii Europejskiej
(czyli organu składającego się z przed-
stawicieli rządów państw członkow-
skich) oraz Parlamentu Europejskiego.
Akt prawny zostaje przyjęty, jeżeli
Rada i Parlament uzgodnią wspólne
stanowisko. Jeżeli zaś Rada i Parla-
ment nie mogą dojść do porozumienia,
projektowany akt prawny uważa się
za nieprzyjęty. Parlament Europejski,
w odróżnieniu od parlamentów krajo-
wych, nie jest więc organem, do którego
należy ostateczna decyzja w sprawie
przyjęcia lub odrzucenia projektu aktu
prawnego.
Wspomniane wcześniej orzeczenia
ETS w sprawach SIMAP (wydane
3 X 2000 r.), a zwłaszcza w sprawie
Propozycje Komisji, zgodnie z obo-
wiązującą procedurą, przedstawiono do
zatwierdzenia Radzie i Parlamentowi
Unii Europejskiej.
Parlament Europejski zajął się zapro-
ponowanym przez Komisję Europejską
projektem i 11 V 2005 r. przyjął rezo-
lucję zatwierdzającą projekt Komisji,
choć z istotnymi poprawkami, pole-
gającymi na uściśleniu pojęcia „czasu
dyżurowania” i „nieaktywnej części
nr 6-7 (222-223) 6 czerwiec-lipiec 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
nr 6-7 (222-223) 7 czerwiec-lipiec 2009
.
.
217710380.007.png 217710380.008.png 217710380.009.png
Zabrakło
nowelizacji
dyrektywy
komitet pojednawczy nie zatwierdzi
wspólnego projektu, proces legislacyjny
kończy się, a proponowany akt uważa
się za nieprzyjęty.
Sześciotygodniowy okres na za-
twierdzenie wspólnego projektu upły-
nął 28 IV br. Pomimo wielokrotnego
rozważenia różnych możliwości nie
osiągnięto kompromisu, bo stanowiska
stron, zwłaszcza w kwestii dyżurów
oraz klauzuli opt-out , były nie do po-
godzenia. W tej sytuacji należy uznać,
że proces legislacyjny nad nowelizacją
Dyrektywy 2003/88/WE dobiegł końca
i aby ponownie podjąć prace, Komisja
Europejska musiałaby przygotować i
formalnie zgłosić kolejny projekt no-
welizacji.
pełnienia dyżuru medycznego powinien
być w całości traktowany jako czas
pracy, a wymiar czasu pracy powinien
wynosić 48 godz. tygodniowo. Opo-
wiadała się za pozostawieniem możli-
wości stosowania klauzuli opt-out pod
warunkiem, że wydłużenie czasu pracy
za zgodą lekarza nie będzie mogło prze-
kroczyć 65 godz. tygodniowo (włącznie
z dyżurami), a lekarze, nie wyrażający
zgody na wydłużenie ich czasu pracy nie
będą dyskryminowani. W trakcie ostat-
niej fazy prac NRL zachęcała Parlament
Europejski i Radę do wypracowania
kompromisu polegającego na uznaniu,
że cały czas pełnienia dyżuru medycz-
nego należy traktować jako czas pracy,
przy jednoczesnym pozostawieniu
możliwości klauzuli opt-out .
dokńczenie ze str. 7
stosowania klauzuli opt-out oraz pod-
kreślała, że należy znaleźć kompromis
w sprawie czasu dyżurowania. Rada
wielokrotnie spotykała się w sprawie
nowelizacji Dyrektywy , ale nie była
w stanie osiągnąć porozumienia. Do-
piero 9 VI 2008 r. Rada uzgodniła
wspólne stanowisko (tzw. porozumienie
polityczne).
Najistotniejsze regulacje uzgodnione
przez Radę to:
• możliwość rozróżniania aktywnej
i nieaktywnej części dyżuru, która
mogłaby się nie wliczać do czasu
pracy,
• pozostawienie możliwości stosowania
klauzuli opt-out , z jednoczesnym usta-
leniem, że maksymalny tygodniowy
czas pracy, na jaki pracownik może
się zgodzić, nie może przekraczać
65 godz. tygodniowo,
• możliwość przyznawania okresu rów-
noważnego odpoczynku w rozsądnym
terminie ustalonym w ustawodaw-
stwie krajowym (zamiast udzielania
go bezpośrednio po skończeniu pracy
dyżuru medycznego).
Stanowisko
polskiego samorządu
lekarskiego
Przedstawiane w trakcie procesu le-
gislacyjnego propozycje wywoływały
oczywiście szeroką dyskusję polityczną
i społeczną. Rząd polski popierał pro-
pozycję niewliczania do czasu pracy
nieaktywnego czasu dyżuru, postulował
też złagodzenie niektórych warunków
stosowania tzw. indywidualnego wy-
łączenia.
Krajowe i międzynarodowe organiza-
cje lekarskie na bieżąco przedstawiały
swoje stanowiska oraz podejmowały
działania lobbingowe. Polski samorząd
lekarski był w tej sprawie aktywny
zarówno na poziomie krajowym, jak
i ogólnoeuropejskim. Naczelna Rada
Lekarska przyjęła szereg stanowisk,
w których odnosiła się do propozycji
zgłaszanych przez organy Unii Euro-
pejskiej na poszczególnych etapach
prac. Sam Konstanty Radziwiłł wiele
razy kierował pisma do ministrów zdro-
wia oraz pracy, Komisji Europejskiej,
a także polskich posłów do Parlamentu
Europejskiego, przedstawiając stano-
wisko samorządu oraz nakłaniając do
przyjęcia rozwiązań proponowanych
przez samorząd, które nie tylko są ko-
rzystne dla lekarzy, ale uwzględniają
również bezpieczeństwo pacjentów.
Samorząd lekarski uczestniczył też w
działaniach najistotniejszej europejskiej
organizacji lekarskiej, Stałego Komitetu
Lekarzy Europejskich (CPME), która
bezustannie przedstawiała postulaty
środowiska lekarskiego w organach
Unii Europejskiej.
Naczelna Rada Lekarska zawsze jed-
noznacznie wypowiadała się, że czas
Co dalej?
Brak nowelizacji Dyrektywy nie jest
chyba czymś szczególnie negatywnym
z punktu widzenia polskich lekarzy.
W 2008 r. wdrożone wreszcie zostały
do polskiego prawa podstawowe zasady
wynikające z Dyrektywy oraz orzeczeń
Europejskiego Trybunału Sprawiedli-
wości. Zgodnie z ustawą o zakładach
opieki zdrowotnej dyżury lekarskie
wlicza się do czasu pracy i należy je
wynagradzać tak, jak pracę w godzinach
nadliczbowych. Przewidziana jest także
możliwość wyrażenia przez pracownika
pisemnej zgody na pracę w wymiarze
przekraczającym przeciętnie 48 godz.
na tydzień w przyjętym okresie rozlicze-
niowym. Brak nowelizacji Dyrektywy
nie skutkuje w związku z tym koniecz-
nością zmiany polskich przepisów. Co
nie znaczy, że są one bez wad. Nadal
bowiem istnieje szereg nie do końca
wyjaśnionych kwestii, jak chociażby
zasady przyznawania odpoczynku czy
maksymalny dopuszczalny wymiar ty-
godniowego czasu pracy w przypadku
skorzystania z klauzuli opt-out .
Z drugiej jednak strony brak porozu-
mienia co do nowelizacji Dyrektywy
i zakończenie na niczym procedury le-
gislacyjnej może skutkować tym, że po
wyborach do Parlamentu Europejskiego
Komisja Europejska znów przedstawi
kolejny (prawdopodobnie częściowo
zmieniony) projekt nowelizacji Dyrek-
tywy i ponownie rozpoczną się długo-
trwałe uzgodnienia, których rezultat
może być trudny do przewidzenia.
Marek Szewczyński
Tak zmieniona propozycja noweli-
zacji ponownie traiła do Parlamentu
Europejskiego, który 17 XII 2008 r.
podtrzymał swoje stanowisko z 2005 r.
(przewidujące w szczególności, że
cały czas dyżuru należy traktować jako
czas prac oraz uchylenie możliwości
stosowania klauzuli opt-out po upływie
trzyletniego okresu przejściowego),
uchwalając odpowiednie poprawki do
aktualnego tekstu projektu.
Oznaczało to, że nie osiągnięto poro-
zumienia i należało rozpocząć ostatni
przewidziany w Traktacie ustanawia-
jącym Wspólnotę Europejską etap prac
legislacyjnych, czyli zwołać komitet
pojednawczy, w którego skład wchodzą
przedstawiciele Rady oraz Parlamentu.
W pracach komitetu pojednawczego
uczestniczą także przedstawiciele Ko-
misji Europejskiej. Zgodnie z Traktatem
komitet pojednawczy ma sześć tygodni
od swego zwołania na zatwierdzenie
wspólnego projektu. Jeżeli w tym czasie
Autor jest prawnikiem w Naczelnej Izbie
Lekarskiej.
nr 6-7 (222-223) 8 czerwiec-lipiec 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
nr 6-7 (222-223) 9 czerwiec-lipiec 2009
.
.
217710380.010.png 217710380.011.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin