Wide Awake 21-27pl.pdf

(593 KB) Pobierz
99415749 UNPDF
Wide Awake by AngstGoddess003
21. Malted Chocolate Smiles
Tłumaczenie: ZuzZa
Anselmo
BPOV
Ten uśmiech. Ten krzywy, cudowny, promienny, seksowny uśmiech. Nigdy sie tak do mnie nie
uśmiechał. Znałam ten uśmiech.
Widziałam go tylko przy dwóch okazjach. Raz, gdy wymyślił wymówkę nieobecności Panu Cope.
Ten drugi raz był, gdy chciał dostać darmowy pudding na lunch.
Ten uśmiech był bronią Edwarda na kobiety. Wiedział, kiedy go użyć. I , mój boże, to działało.
Nie wiedziałam czy był to pocałunek, czy dwanaście dni beze mnie, ale coś w sposobie, w jaki na
mnie patrzył się zmieniło. I to w pozytywnym sensie.
Kiedy wróciłam do domu byłam roztrzęsiona. Rozprawa i Phoenix były już za mną i cały czas
miałam Edwarda. I prawdopodobną szanse na dostanie czegoś więcej niż przypuszczałam.
Miałam nadzieje i było mi z tym dobrze.
Gdy weszłam Alice i Esme były w salonie w pidżamach. Wycofałam się do swojego pokoju,
rzuciłam swoja torbę na książki i uczesałam włosy za nim poszłam sie z nimi zobaczyć. Siedziały
po prostu i kiedy mnie zobaczyły szeroko się do mnie uśmiechnęły. Było to kompletnie
odmienne od wczorajszego nastroju. To Edward miał na mnie taki wpływ.
Zsunęłam kaptur i usiadłam na kanapie miedzy nimi. Mogłam wywnioskować z ich
uśmiechniętych min, że nie zostałam przyłapana. Esme poklepała mnie po kolanie i uśmiechnęła
się do mnie słodko za nim podniosła sie z kanapy w różowej pidżamie i przeciągała się
wychodząc z pokoju, aby sie ubrać.
Pamiętam jak bardzo chciałam znowu śmiać się z Alice, więc zdjęłam buty, usiadłam po turecku
twarzą do niej przywołując nastolatkę we mnie.
-Alice - Mój głos nadal był delikatnie chrapliwy, ale bliższy normalnemu. Przyjęłam bardzo
poważny wyraz twarzy, a ona podniosła jedna brew.
-Wyrzuć to z siebie - Powiedziałam poważnie, ponieważ musiałam wiedzieć, co sie stało z
Jasperem. Jej twarz sie rozjaśniła i zwróciła w moim kierunku naśladując moją pozycję
niecierpliwiąc się.
Zaśmiała się raz.
- Jasper jest niesamowity - Pisnęła, przeciągając słowo i przewróciła oczami. Zachichotałam
razem z nią ciesząc się, że sprawy tak sie potoczyły. Pomachał ręką, aby kontynuowała.
Potrzebowałam szczegółów. Zachichotała ponownie.
- Spędziliśmy cały weekend razem - Rozejrzała się po pokoju, pochyliła się w moim kierunku i
wyszeptała:
- I schowek woźnego jest teraz zorganizowany.
Nie mogłam nic na to poradzić. Starałam się sie, aby tylko chichotać, ale przerodziło się to w
prawie spadniecie z kanapy z głośnym, ochrypłym śmiechem. Mogłam sobie tylko wyobrazić
twarz biednego Jaspera, kiedy przestała sie z nim obściskiwać, bo zorientowała sie, ze schowek
jest zbyt brudny jak na jej standardy. Zaśmiała się razem ze mną i było to takie lekkie i
beztroskie.
Kiedy jej chichot zaczął cichnąć, kontynuowała:
- I te pocałunki... - westchnęła z rozmarzeniem. Potrzasnęła lekko głową sprawiając, że jej
czarne, nastroszone włosy podskoczyły i ponownie spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.
- Całowanie jest niemal lepsze od seksu - uniosła brwi sugestywnie.
Wgapiłam się w nią. Otwarcie. Zszokowana. Sądzę, że nie powinnam. Alice nie była dziewicą.
Skórzane spodnie mówiły wszystko. Zachichotała i wywróciła oczami.
- Oj, daj spokój Bella! - Skarciła mnie, klepiąc figlarnie w kolano.
- Nie bądź taka zszokowana - Uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech, ponieważ przynajmniej
zajęło im to parę tygodni. Miałam nadzieje. Może, jeśli dochowam jej sekretu, ona potraktuje
mnie ulgowo, jeśli dowie się kiedyś o Edwardzie. Przestałam zadawać pytania. Jasper był moim
drugim ulubionym facetem i nie chciałam narażać na szwank.
Resztę dnia spędziłam na rozpakowywaniu się i ocenianiu mojej sytuacji z Edwardem.
Zastanawiałam się czy pójść dalej z moim poprzednim planem małych kroków by pokazać mu, że
go lubię. Pomyślałam, że prawdopodobnie teraz jest dobry czas by spróbować, widząc, że patrzy
na mnie inaczej. I zdecydowanie uśmiecha się do mnie inaczej. Poza tym, już próbowałam
uprawiać z nim seks w pidżamach. To nie był czas na bycie nieśmiałą w kwestii drobnego
flirtowania.
Kiedy Alice błagała mnie by mogła znowu ułożyć mi włosy, wspaniałomyślnie pozwoliłam. I nie
tylko, dlatego, że pomyślałam, iż Edwardowi się spodoba, wiedziałam, że tak będzie, bo
widziałam trzy różne szkice fryzur w jego notatniku, ale dlatego, że lubiłam spędzać czas z Alice.
W jakiś sposób budziła drzemiącą we mnie nastolatkę.
Zwykle tego nienawidziłam, ale teraz było przyjemnie być normalną. Przynajmniej na tyle na ile
to możliwe.
Przez dwie godziny namiętnie szczotkowała moje długie, brązowe loki. Sprawiając, że znów było
błyszczące i kręcone tak jak ostatnim razem. Kiedy spojrzałam na jej odbicie w lustrze miała
wyraz głębokiej koncentracji na twarzy. Nie kłamałam, mówiąc Edwardowi, że marzy by mieć
dłuższe włosy. Lecz brakuje jej cierpliwości by je zapuścić. Patrzyłam na nią teraz, widząc jej
uśmiech, gdy jeden z loków podskoczył sprężyście i sposób, w jaki zmarszczyła brwi, kiedy nie
utrzymała włosów w lokówce i opadły. Oczywiście w typowym stylu Alice, ze zwężonymi oczami
podniosła je i poprawiła. Zastanawiałam się czy jej perfekcjonizm przeniesie się na Jaspera. Nie
sądzę by słowo „niechlujny” znajdowało sie w jej słowniku.
Podczas kręcenia włosów mówiła z roztrzepaniem o rzeczach, które przegapiłam w szkole, kiedy
wyjechałam przed świętami. Mike Newton znowu był z Jessicą i musiałam się uśmiechnąć,
ponieważ byli siebie warci. Gdy Alice skończyła wpięła kokardkę w moje błyszczące loki.
Zachichotałam i potrząsnęłam głową, wprawiając kosmyki w ruch. Uśmiechnęła się szerzej.
Zrobiłam „kurczaka Alfredo” na obiad. Tak naprawdę był dla Edwarda, ale Esme i Alice również
go uwielbiały. Za tydzień nadchodziły święta i szkoła opustoszała, więc Alice zabrała mnie na
wypad na zakupy. Mówiłam jej NIE pięć razy, ale zrobiła nadąsaną minę, więc sie poddałam.
Wiedziała jak mnie podejść.
Kiedy nadeszła dziewiąta, Alice i Esme poszły do łóżek. Zaczęłam piec ciastka i wiedziałam, jakie
będzie moje najważniejsze wydarzenie tego dnia. Więc spakowałam „kurczaka Alfredo” i Malted
Chocolate Smiles i wyszłam z kuchni by spotkać się z Edwardem o dziesiątej. Założyłam kaptur i
spojrzałam w lustro zanim wyszłam.
Moje niedorzecznie lśniące loki pozostały takie przez cały dzień. Musiałam tylko usunąć bolesne
spinki. Przewróciłam oczami na widok mojego odbicia i wyszłam razem z moimi podskakującymi
włosami.
Znowu nie padało i byłam za to wdzięczna ze względu na włosy. Przeszłam przez ogród i
wspięłam się na kratę znacznie sprawniej niż poprzedniego wieczoru. Czułam jak moje loki
podskakują, gdy przeskakiwałam przez balustradę. Zapukałam cicho, a Edward czekał na mnie
przy drzwiach. Kiedy zobaczył mnie stojącą na balkonie z moimi lśniącymi, sprężynującymi
włosami, podrygującymi w świetlistej poświcie, miał dziwny wyraz twarzy. Nie wiedziałam, co to
znaczy, ale przeszłam koło niego, weszłam do pokoju i zaczęłam rozpakowywać posiłek na łóżko.
- Chyba jesteś bardzo głodny, co? - Chichotałam rozpakowując Alfredo, wyobrażając sobie jak
sam przygotowuje jedzenie dla siebie przez dwanaście dni.
Nie odpowiedział i nie wskoczył na łóżko jak zwykle. Gdy moja torba była pusta odwróciłam się.
Stał za mną wpatrując się we mnie bez wyrazu. Zmarszczyłam brwi zastanawiając sie, w czym
problem. Zamiast odpowiedzieć na moje nieme pytanie, uniósł rękę i schował za ucho krnąbrny
kosmyk moich włosów podążając wzrokiem za ruchem ręki.
Zaczerwieniłam się, ponieważ sytuacja z moimi odpicowanymi lokami i tak była niewygodna.
Powoli opuścił rękę, przestał wpatrywać się w moje włosy i poszedł w stronę łóżka w ciszy,
klapnął na przeciwko jedzenia. Otworzył pojemnik i jego oczy sie rozszerzyły. Zaśmiałam się
ponownie, ponieważ wiedziałam, że jest głodny. Gdy usłyszał moje chichotanie, spojrzał na mnie
stojąc koło łóżka i uśmiechnął się tym samym krzywym uśmieszkiem. Zaparło mi dech, tak jak
zrobił to tego ranka i na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Stosownie zawstydzona moja
reakcją, odwróciłam się szybko i podeszłam do kanapy.
Na sofie czekał na mnie iPod i uśmiechnęłam się, gdy go zobaczyłam gdyż zatęskniłam za
muzyka. Usiadłam, wkładając słuchawki do uszu.
- Znowu Alice? - usłyszałam Edwarda z pełną buzia jedzenia. Spojrzałam na niego, a on cały czas
patrzył się na moje włosy.
Zwróciłam głowę w jego kierunku, sprawiając, że moje leki jeszcze bardziej podskakiwały.
- Tak – odchrząknęłam.
- Spędziłyśmy cały dzień rozmawiając o Jasperze. Wiesz, o co chodzi? - Nonszalancko
wzruszyłam ramionami, próbując ocalić resztkę godności i znów skupiłam się na iPod’zie, modląc
się by moja twarz nie była wciąż czerwona jak pomidor.
Usłyszałam jak cicho chrząknął, albo z powodu jedzenia, albo mojego pytania - Są jak by się do
siebie, kurwa, przykleili. To jest Obrzydliwe - Rzucił przez zaciśnięte zęby. Zachichotałam,
ponieważ chyba byli. Dosłownie. Jak by się skleili. Skrzywiłam się.
Zdmuchnęłam kosmyk z mojej twarzy, żałując, że usunęłam bolesne spinki.
- Więc, - Zaczęłam próbować wyrzucić z głowy życie seksualne Alice
- Co robisz w wakacje? - zapytałam, obserwując jak Edward entuzjastycznie pożera „Alfredo”.
Zmarszczył brwi pod czas jedzenia makaronu, następnie wzruszył ramionami - A Ty? - Zapytał po
przełknięciu, okręcając widelec wokół makaronu.
Spojrzałam na iPod’a następnie podniosłam na niego wzrok przez loki, czując sie idiotycznie.
- Alice zabiera mnie na zakupy któregoś dnia w tym tygodniu. Poza tym prawdopodobnie nic. -
Wzruszyłam lekko ramionami, widząc jak jego oczy lekko się rozszerzają. Bałam się, że będzie
zbyt oczywiste, gdy będę z nim flirtować za pomocą oczu i odrzucanych włosów, więc szybko
znów skupiłam się na iPod’zie, prawdopodobnie płonąc czerwienią.
Była cicha przez moment, zmarszczyłam brwi na najprawdopodobniej najgorszą wersję „All The
Pretty Little Horses” odtwarzaną z iPod’a. Byłam krótko spanikowana, że znalazł jakieś
zastępstwo na moje nucenie, za nim zdałam sobie sprawę, że był taki zmęczony, gdy wróciłam.
Co było zrozumiałe, bo piosenka była niepokojąca. Zastanawiałam się, kto chciałby puścić coś
tak strasznego własnemu dziecku.
- Musimy coś zrobić - powiedział Edward cicho z łóżka.
Podniosłam głowę, sprawiając, że wszystkie moje loki podskakiwały ponad kapturem. Patrzył
bacznie na pudełko z jedzeniem, grzebiąc w makaronie, niechcąc napotkać mojego wzroku, a ja
gapiłam się z otwartą buzią.
Zaczęłam zamykać buzię, nie tracąc nadziei.
- Jak co? - Starałam się brzmieć jak bym nie miała na coś nadziei.
Zmarszczył brwi patrząc na jedzenie i przeczesał włosy.
- Nie wiem, kurwa ... - Wymamrotał wzdychając.
- Może mogłabyś pojechać ze mną do Port Angeles - Okręcał makaron wokół widelca.
- Pomóc mi uzupełnić moją kolekcje książek, albo jakieś inne gówno - Wzruszył ramionami,
biorąc widelec do ust nadal na mnie nie patrząc.
Osłupiałam, Edward i ja nigdy nie byliśmy widziani razem w publicznie, raz tylko rozmawialiśmy
za dnia za szkołą.
- OK - Palnęłam, a moja twarz zapłonęła rumieńcem. - Chętnie - Uśmiechnęłam się patrząc na
iPod’a, uważając, aby nie zobaczył mojej reakcji.
Czułam sie jak Alice, gdy próbowała być obojętna w stosunku do Jaspera. Wywróciłam oczami
na samą siebie.
Po kilku chwilach ciszy, spojrzałam na Edwarda spod moich loków. Patrzył się na mnie
intensywnie ciągle przeżuwając. Kiedy napotkałam jego spojrzenie, widziałam jak przełyka
kolejny kęs „Alfredo”.
Byliśmy cicho przez resztę jego posiłku. Edward był bardzo usatysfakcjonowany jedzeniem, a ja
zastanawiałam sie nad wszystkimi wydarzeniami i ich znaczeniem. Starałam się zbyt dużo
niewywnioskować.
EPOV
To były błyszczące, kurwa, loki. Wiedziała jak bardzo je lubię. Były na trzech pierdolonych
stronach w szkicowniku. Tak naprawdę, na ostatnich trzech stronach.
Musiała wiedzieć. To mogło oznaczać tylko jedno. Moja dziewczyna starała się ładnie wyglądać
dla mnie. To było, kurwa, oczywiste. Mały loczek tylko to potwierdzał. Nie mogłem spokojnie
napawać moim kurewsko dobrym „Alfredo”. Zrobiła go, ponieważ wyjechała na tak długo i
wiedziała, że umieram z głodu. Lecz tylko jedna rzecz mogła wyjaśnić świecące, kurewskie loczki.
Nie tylko starała się ładnie dla mnie wyglądać, spojrzała na mnie przez rzęsy ponownie i
zobaczyłem z nich mały uśmiech. To tylko kurewskie opakowanie dla mnie.
Ona, kurwa, flirtowała ze mną. I wtedy zrozumiałem... to nie był pierwszy raz.
Było oczywiste, że zrobiła to, kiedy miała pierwszy raz błyszczące, kurwa, loki, flirtowała wtedy
ze mną. To znaczy, że w noc przed wyjazdem do Phoenix, nie pocałowała mnie z szaleństwa.
Zrobiła to, ponieważ chodziło o mnie.
Zastanawiałem się, jedząc kurewsko dobrego kurczaka Alfredo jakby zawierał klucz do mojej
egzystencji, co ona do mnie czuje i jak wiele razy spieprzyłem, ponieważ nie byłem świadomy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin