!Piotr Kuncewicz - Antyk zmęczonej Europy.txt

(528 KB) Pobierz
Piotr Kuncewicz

Antyk zm�czonej Europy

Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
Powszednie i odwieczne
�amana linia spadaj�ca od Oceanu Lodowatego wzd�u� g�r, rzek i m�rz, czysto 
umowna
granica Europy � jest jak konwencjonalne wyobra�enie pioruna w d�oni Jowisza. 
Nie bucha
ze� �wiat�o eksplozji, nie odzywa si� grom. Ludzie s� g�usi, a bogowie niemi. 
Ale przecie�
wielka �wiat�o�� czas�w nowo�ytnych zd��y�a si� rozprzestrzeni� na ca�� Ziemi� i 
nie bardzo
to w istocie wa�ne, gdzie zab�y�nie mocniej, a gdzie zmierzchnie. Po wiekach 
rodz�cych si� i
gin�cych cywilizacji przedtechnologicznych jaka� nowa granica zosta�a wreszcie 
przekroczona.
Dokona�o si� to w�a�nie w Europie, a dokona�o dlatego, �e nie rezygnuj�c nigdy z 
odrodzenia
kultury antycznej, mo�na by�o startowa� z miejsca, kt�re niegdy� osi�gn�a. Jej 
zm�czenie
i pozorny upadek by�y tylko u�o�eniem si� do snu, z kt�rego wsta�a wypocz�ta i 
silniejsza.
I je�li nas niekiedy obejmuje znu�enie, to mo�emy i musimy si�ga� do korzeni 
czasu
splataj�c odleg�e dziedzictwa z w�tkami naszego dnia. Poniewa� kszta�t 
przysz�o�ci jest dla
cz�owieka w r�wnym stopniu form� nadziei, co funkcj� pami�ci.
Wi�kszo�� z tego, co nas otacza na co dzie�, karmi i ubiera, ka�e o sobie 
my�le�, nie ma
zbyt dostojnej metryki. Kilkana�cie, kilkadziesi�t, sto kilkadziesi�t lat. Nie 
tylko kosmiczne
loty, telewizja czy komputery, ale rzeczy znacznie powszedniejsze, jak kuchenki 
gazowe,
windy, bawe�niane koszule czy zapa�ki nie si�gaj� staro�ytno�ci. Nie si�gaj� jej 
tak�e liczne
owoce i warzywa, kt�re albo jeszcze nie istnia�y, nie zosta�y wyhodowane, albo 
ros�y na dalekich
l�dach. Wcale nie tak dawno przecie� poznali�my kartofle i pomidory, truskawki i 
banany,
cytryny i fasol� czy wreszcie tyto� i w�dk�. I gdyby�my chcieli jedynie 
odejmowa� to,
co naros�o z czasem, mogliby�my sobie wyobrazi� �wiat sprzed dw�ch tysi�cy lat 
jako nag�
pustyni�, w kt�rej w�a�ciwie brak wszystkiego. I c� z tym mamy wsp�lnego, po co 
do tej
n�dzy powraca�?
Albo jeszcze inaczej: jako �wiat odmienny tak bardzo, �e nie potrafimy znale�� z 
nim najmniejszego
zwi�zku. Nawet dobrze nam znany kszta�t ksi��ki wygl�da� inaczej � by� to ma�o
por�czny, umykaj�cy z d�oni rulon. Statek miga� d�ugimi wios�ami, z garnk�w 
bucha� zapach
liquamenu � specjalnie gnojonej ryby, ubranie uk�ada�o si� na r�ku w tyle� 
malownicze, co
niewygodne fa�dy. To wszystko prawda � �wiat przedmiot�w przeobrazi� si� i 
przemieni�. Ale
przecie� w�a�nie dzisiaj przemienia si� on z szybko�ci� zawrotn�.
Pozostaje natomiast nie bardzo zmieniony, nie bardzo inny � sam cz�owiek. 
Zapewne,
kszta�t fizyczny w ca�ej pami�tanej przez nas historii zmieni� si� bardzo 
niewiele albo i wcale.
Nie o to jednak idzie: nie zmieni� si� od czas�w staro�ytnych (albo bardzo ma�o) 
stan ludzkich
potrzeb i wyobra�e�.
Oczywi�cie, staro�ytno�� ze swej strony tak�e by�a dziedziczk� innych, pewnie 
liczniejszych,
ni� nam si� zdaje, staro�ytno�ci, ale my dopiero od niej potrafimy sensownie 
liczy�
nasz czas, potrafimy pos�ugiwa� si� stworzonymi przez ni� poj�ciami, 
wyobra�eniami. I je�li
o to idzie, mo�na ju� z g�ry powiedzie�, �e jest to ci�gle jeszcze ta sama w 
istocie epoka i ten
sam cz�owiek.
Mo�e to ju� s� jego ostatnie dni, nie wiadomo. Mo�e nafaszerowany protezami, pod 
promieniami
innych s�o�c b�dzie z czym innym si� zmaga� i czego innego pragn��; mo�e b�dzie
bardzo d�ugowieczny, mo�e uda mu si� w�drowa� bez ogranicze� przez czas i 
przestrze�,
mo�e przezwyci�y los i przypadek. Mo�e... Ale je�li si� nawet tak stanie, to 
tak�e tylko dlatego,
�e trzy tysi�ce lat temu jaki� Grek patrz�c na bia�e ska�y i b��kitne morze 
zacz�� si� zastanawia�
nad natur� �wiata i cz�owieka. To jego my�l� my�limy do dzisiaj, a cz�sto tak�e 
i
jego s�owem swoj� my�l nazywamy.
Nie ca�kiem jednak by�by chyba zagubiony Grek czy Rzymianin, gdyby w tej chwili 
znalaz�
si� w centrum Warszawy. W �migaj�cej nawale nie znanych sobie przedmiot�w m�g�by
odczyta� s�owa bliskie i znajome. Jeden obok drugiego zapalaj� si� neony: Forum, 
Leda,
Palladium, Metropol, Orbis, Centrum, Junior, Zodiak, teatr, Nike, muzeum... A to 
tylko
cz�stka drobniutka, s� przecie� tych nazw dziesi�tki, a mo�e setki. I tak jest w 
ka�dym europejskim
mie�cie, tak jest te� i tam, gdzie mieszka�cy Europy zanie�li swoje 
przyzwyczajenia,
my�li i idea�y.
Ile� r�norakich instytucji powo�uje si� nieustannie na patronat bog�w, kt�rym 
nikt ju� nie
sk�ada ofiar, jak nieustannie obecne s� s�owa j�zyk�w, kt�re przemieni�y si� 
tysi�c kilkaset lat
temu. Zauwa�my, �e szczeg�lnie du�y procent s��w greckich i �aci�skich przypada 
na instytucje
i urz�dzenia kulturalne. Znajdziemy tu przecie� i bibliotek�, i teatr, i muzeum, 
i kino, i
fotografi�, i telewizj�, i radio. Szczeg�lne, bo przecie� niekt�re z nich 
istniej� od bardzo niedawna
� a jednak wynalazcy uwa�ali za stosowne odwo�a� si� do greki i �aciny. Nie 
zawodzi�a
ich intuicja: rzeczywi�cie, tylko przedmioty s� niestare, a zar�wno rozumienie 
�wiata,
kt�re je umo�liwi�o, jak i potrzeby nale�� do zdobyczy antyku. Przywo�uj�c 
staro�ytnych
sp�acamy jedynie stary d�ug wdzi�czno�ci i zobowi�za�.
Przecie� to w istocie rzeczy ludzka psychika, ludzki duch jest tym ogniskiem, 
sk�d bije
�wiat�o o�wiecaj�ce ziemi�, tworz�ce przedmioty. I nie jest to �duch� 
pojedynczego cz�owieka,
ale spo�ecze�stwa w ca�ej jego z�o�ono�ci. A ta z�o�ono�� dotyczy r�wnie� czasu; 
cho�
nie zawsze chcemy i musimy o tym pami�ta�.
Odk�d cz�owiek nauczy� si� czyta� i pisa�, odt�d znalaz� spos�b, aby r�ne 
ludzkie pokolenia
rozmawia�y ze sob� poprzez stulecia i tysi�clecia, uczy�y si� one od siebie, 
wymienia�y
do�wiadczenia, liczy�y si� z opini� nast�pc�w. A w�a�nie nasz �wiat zacz�� si� 
kszta�towa� w
staro�ytno�ci, tam te� formowa� si� pierwszy zarys naszego �ducha�. Tam 
uwierzono w pot�g�
cz�owieka, tam zacz�to j� skrupulatnie gromadzi�, przygl�da� si� czynom przodk�w 
i pami�ta�
o nich. Wiara w cz�owieka po raz pierwszy stan�a obok wiary w los i bog�w.
Oczywi�cie, nie w ten spos�b, aby cz�owiek m�g� bog�w bezkarnie podej��. Nawet 
je�li
czyni to heros � Prometeusz, przynosz�cy ludziom ogie�, b�dzie skazany na m�ki 
piekielne.
Je�li kto� chce bog�w przechytrzy� � czeka go piek�o jak Syzyfa czy Tantala. 
Je�li kto� chce
wygra� z losem, to przepadnie tym tragicznej, jak Edyp. Nie, cz�owiek zawsze 
jeszcze jest
s�abszy od bog�w, a zar�wno cz�owiek, jak i b�g s� w d�oni losu. Ale przecie� 
wolno cz�owiekowi
ju� gra� z tymi pot�gami, przecie� ma ju� tyle godno�ci, �e nawet upadek jego 
wart
jest odnotowania i pami�ci. I wieczny Ikar wzlatuje w s�o�ce.
Jeste�my dumni z osi�gni�� cz�owieka. Ale przecie� ju� dwa tysi�ce pi��set lat 
temu
identyczn� dum� odczuwa� Sofokles:
Si�a jest dziw�w, lecz nad wszystkie si�ga
Dziwy cz�owieka pot�ga.
Bo on prze �mia�o poza sine morze,
Gdy to� si� wzdyma i k��bi,
I z roku na rok swym lemieszem porze
Matk� ziemic� do g��bi.
Dzikiego zwierza z g�r �ci�gnie na b�onie,
Krn�brny kark tura i grzywiaste konie
Ujarzmi w swojej uprz�y.
Wynalaz� mow� i my�li da� skrzyd�a,
I �ycie uj�� w porz�dku prawid�a.
Od mro�nych wichr�w, na deszcze i gromy
Zbudowa� sobie schroniska i domy,
Na wszystko z rad� on got�w.
(t�um. Kazimierz Morawski)
A przecie� w tej samej �Antygonie� cz�owiek, kt�ry daje sobie rad� ze �wiatem, 
nie potrafi
rozwi�za� w�asnych zawik�a� i problem�w! Ju� wtedy by�. i pot�ny, i bezsilny 
zarazem. Jak
widzimy � nic pod tym wzgl�dem si� nie zmieni�o. Ale te� pami�ta� trzeba, �e my 
w�a�nie od
staro�ytnych nauczyli�my si� stawiania spraw w okre�lony spos�b. I s� oni ci�gle 
obecni, we
wszystkich dziedzinach.
Nasz j�zyk nie m�g�by si� oby� bez terminologii greckiej i �aci�skiej. Nasze 
prawo ci�gle
jeszcze terminuje u prawa rzymskiego, kt�re stworzy�o kategorie �ywe do dzisiaj. 
Literatura
powtarza w niesko�czono�� w�tki klasyczne, coraz to inaczej je interpretuj�c i 
przekszta�caj�c.
Kiedy Giraudoux pisa� o pocz�ciu si� Heraklesa, zatytu�owa� dramat �Amfitrion 
38�, jako
�e by�o to ju� trzydzieste �sme z kolei uj�cie tego motywu. Inni nie numerowali, 
a w pewnych
wypadkach liczby zapewne by sz�y w grube setki.
Rze�ba grecka jest do dzi� i na zawsze jednym z najwi�kszych osi�gni�� 
cz�owieka. A c�
m�wi� o religii? Chrze�cija�stwo jest tak�e wytworem antyku, a przecie� �yje do 
dzisiaj. I
nawet nie w tym rzecz, czy kto� wierzy czy nie, ale system poj��, czasem zreszt� 
bardzo
przekszta�cony, jest w dalszym ci�gu jednym z filar�w ca�ego �wiata.
Bez Euklidesa i staro�ytnej logiki nie porusza�by si� ani jeden mechaniczny 
pojazd � na
ziemi, wodzie, w powietrzu czy kosmosie.
Ale przecie� to tylko jedna strona medalu. Gdyby�my si� ograniczyli d�tego, w 
czym nas
zainspirowa�a staro�ytno��, to jednak byliby�my tylko imitatorami. A tak nie 
jest. I nie my�l�
tu wcale o sprawach technicznych. Jeszcze kilkaset lat temu widziano w 
staro�ytno�ci najwy�sze
i najdoskonalsze dokonanie ludzko�ci, kt�rego nikt nigdy nie prze�cignie. Zgodne 
to
zreszt� by�o ze stanem umys��w. Ludzko�� zawsze wierzy�a, �e gdzie�, kiedy� 
istnia� z�oty
wiek sprawiedliwo�ci, pi�kna i dobra, �e cz�owiek narodzi� si� w raju, a dopiero 
potem zosta�
stamt�d wyp�dzony. Nie wierzono w post�p, raczej odwrotnie, uwa�ano, �e �wiat 
stacza si�
coraz ni�ej. Tak zreszt� s�dzili i sami staro�ytni � Owidiusz rozpoczyna swe 
�Metamorfozy�
opisem z�otego wieku w s�ynnym fragmencie, od kt�rego na og� wszyscy zaczynaj� 
nauk�
poezji �aci�skiej. Dla ludzi �redniowiecza i Renesansu takim z�otym wiekiem by�a 
w�a�nie
staro�ytno�� klasyczna i do niej chcieli dorosn��, nie wyobra�aj�c sobie w 
og�le, �e mo�na
p�j�� dalej. I o paradoksie, dalsza droga ludzko�ci w�a�nie od tego si� zacz�a. 
I nasz �wiat
odmieni� si� zupe�nie, straci� dawn� stabilno�� na rzecz dynamiki. �wiadomie 
wybr...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin