1(1).txt

(26 KB) Pobierz
Moja Bella. Moja kochana Bella. Wci�� mia�em przed oczami wyraz jej twarzy, gdy obieca�em, �e zostan� z ni� na zawsze. Jej br�zowe oczy, wpatruj�ce si� we mnie z t� ufno�ci� i mi�o�ci�, na kt�r� nie zas�ugiwa�em. B�d� si� stara� z ca�ych si�, obieca�em sobie, cho� wiedzia�em, �e nigdy nie wynagrodz� tego b�lu, kt�ry jej zada�em. Przypomnia�a mi si� pierwsza noc po powrocie z W�och, gdy nie chcia�a uwierzy�, �e si� jej nie przy�ni�em. Teraz wydawa�o mi si� to �mieszne, ale wtedy najbardziej obawia�em si�, �e powie mi � wynocha. Ba�em si�, �e gdy niebezpiecze�stwo zosta�o za�egnane, uzna za stosowne ukara� mnie. Wiedzia�em, �e na to zas�uguj�, ale w tej chwili nie zni�s�bym roz��ki, nie po tym, jak zdecydowa�em si� zosta� z ni� bez wzgl�du na wszystko. Moja rado�� nie mia�a granic, gdy Bella przyj�a mnie z powrotem. Cho� rozsta�em si� z ni� zaledwie p� godziny temu, ka�da kom�rka mego cia�a rwa�a si� do niej. Z trudem zmusza�em si�, by przestrzega� przepis�w drogowych. Gdyby nie szlaban Charliego zawozi�bym j� codziennie do szko�y. Ustalili�my jednak, �e lepiej b�dzie nie dra�ni� go, z nadziej�, �e szybciej zniesie ograniczenia. Z reszt� dzisiaj i tak nie m�g�bym jej zabra�. Opr�cz Alice, kt�ra jak zwykle siedzia�a z przodu obok mnie, jechali z nami Jasper, Emmet i Rosalie, kt�rzy zdecydowali si� odwiedzi� dawn� szko��. Na sentymenty im si� zebra�o, pomy�la�em ironicznie. Bella ponownie zaj�a moje my�li. Przypomina�em sobie najdrobniejszy szczeg� jej cia�a. Niedawno zauwa�y�em, �e w ten spos�b �atwiej jest mi wy��czy� si� i nie zwraca� uwagi na my�li wszystkich dooko�a, przez co by�em w stanie zapewni� moim bliskim troch� prywatno�ci.

Zajechali�my pod szko�� wyj�tkowo p�no. Na parkingu dostrzeg�em Bell�, kt�ra zd��y�a ju� wysi��� z samochodu i czeka�a na mnie na chodniku.

- Edward! � okrzyk Alice zmusi� mnie do oderwania wzroku od Belli. B�yskawicznie odczyta�em jej my�li. Mike zaraz walnie w nasz samoch�d. Rzeczywi�cie, dociera�y do mnie r�wnie� jego my�li, g��wnie obelgi i przekle�stwa pod moim adresem. Mike�owi nie podoba�o si�, �e wr�ci�em. Rozejrza�em si� pospiesznie, ale po obu stronach sta�y samochody a pomi�dzy nimi uczniowie. Nie mia�em gdzie zjecha�. Dostrzeg�em jak Jasper oplata Alice poprzez siedzenie i w tym samym momencie poczu�em na prawym ramieniu d�o� Emmeta.

Silne uderzenie w baga�nik spowodowa�o, �e moje volvo przejecha�o �adnych par� metr�w i waln�o w drzewo na ko�cu drogi. U�cisk Emmeta powstrzyma� mnie przed wyleceniem przez przedni� szyb�, ale jednocze�nie us�ysza�em niemile chrupni�cie i moje rami� eksplodowa�o b�lem.

- No �wietnie � mrukn��em. � Emmet, chyba wyrwa�e� mi r�k�.

Wybacz, ale lepsze to ni� t�umaczenie potem, dlaczego nic ci nie jest mimo �e wylecia�e� przez szyb�.

�- Dzi�ki � rzuci�em sarkastycznie. � I tak b�dzie ci�ko. � My�li stoj�cych na parkingu zlewa�y si�, ale dociera� do mnie og�lny sens. Kto� wo�a� nauczycieli, kto� co� krzycza�.

- Musimy wysi��� i pokaza�, �e nic nam nie jest - powiedzia�a Rozalie. - Nie mo�emy pozwoli�, �eby kto� wezwa� karetk�.

-Bella ju� biegnie - zauwa�y�a Alice. Gdy odwr�ci�em si�, by�a ju� w po�owie drogi. Alice kontynuowa�a - Najlepiej by by�o, gdyby Bella zabra�a ci� do szpitala - m�wi�a szybko. Skrzywi�em si�, ale nie pozwoli�a sobie przerwa� - Wiem, �e wytrzyma�by� do ko�ca lekcji, ale uwierz mi, estetycznie to nie wygl�da. Pojad� z tob�, mog� udawa�, �e uderzy�am si� w g�ow�. � drzwiczki po mojej stronie otworzy�y si� gwa�townie. Spojrza�em wprost w przestraszone oczy Belli.

- Edward? � spyta�a zaniepokojona. � Alice? Rose? Jasper? Emmet?

- Wszystko w porz�dku, Bello � uspokoi�em j�. Jej wzrok zatrzyma� si� na moim ramieniu, ale Alice nie da�a jej doj�� do s�owa.

- To nic, za par� dni b�dzie jak nowy. Musimy tylko dojecha� do Carlisle�a czym� innym ni� karetk�.

- My? � zdziwi�a si� Bella. Nikt pr�cz mnie nie wygl�da� na rannego.

- B�d� udawa�, �e uderzy�am si� w g�ow� - wyja�ni�a Alice. � Jasper, pom� mi prosz� wysi��� z samochodu. � Jasper wysiad�, a Emmet waln�� w drzwi z drugiej strony. J�kn��em.

- Emmet, nie musisz mi bardziej demolowa� auta.

Jasne braciszku. Emmet wyszczerzy� si� do mnie po czym przybra� zaszokowan� min� osoby po wypadku. Pom�g� Rosalie wydosta� si� ze �rodka, podczas gdy Jasper tuli� Alice. Bella rozpina�a trzymaj�ce mnie pasy bezpiecze�stwa z zadziwiaj�c� jak na ni� sprawno�ci�. Widzia�em, �e niepok�j nie znikn�� z jej twarzy.

- Bello, nic mi nie jest, naprawd� � odezwa�em si�. � Alice ma racj�, za kilka dni wszystko b�dzie w porz�dku. Tylko teraz trzeba przekona� dyrektora �eby pozwoli� ci nas zawie�� � odsun��em j� delikatnie i wysiad�em. Dziwnie si� czu�em maj�c tylko jedn� sprawn� r�k�. Bella rzuci�a mi si� na szyj� i wtuli�a si� we mnie. Dla postronnych wygl�da�o to ca�kowicie naturalnie. Mia�em okazj� przyjrze� si� stopniowi zniszczenia mojego volvo.

- No nie, m�j samoch�d � j�kn��em. Bella parskn�a, na p� rozbawiona, na p� zirytowana. Odsun�a si� ode mnie.

- Przyprowadz� furgonetk� � powiedzia�a i odesz�a szybko. W tym samym czasie zauwa�y�em dyrektora zmierzaj�cego a nasz� stron�. Z tego co zdo�a�em wyczyta� z jego my�li zorientowa�em si�, �e nie wezwa� jeszcze karetki. Widocznie kto� powiedzia� mu, �e wysiedli�my z samochodu o w�asnych si�ach. Westchn��em. Czeka�a nas ci�ka przeprawa. Emmet, jak na starszego brata przysta�o, przysun�� si� bli�ej i obj�� mnie ramieniem, z drugiej strony przytulaj�c Rose. Jasper wygl�da�, jakby szepta� Alice uspokajaj�ce s�owa. W rzeczywisto�ci omawiali dalszy plan dzia�ania. Ale szopka!

- Co tu si� sta�o? � spyta� dyrektor gdy w ko�cu doszed� do nas. � Czy kto� jest ranny?

- Obawiam si� �e co� jest nie tak z ramieniem Edwarda � powiedzia� Emmet stroskanym g�osem. Co� nie tak! �adnie powiedziane. Niez�a zabawa braciszku. Gdy dyrektor przeni�s� na mnie wzrok, skrzywi�em si� pokazowo. Rami� owszem, bola�o, ale nie a� tak.

- Chyba jest wywichni�te � powiedzia�em. Jako syn lekarza zna�em si� na urazach na tyle, by stwierdzi�, �e moje rami� mniej wi�cej tak wygl�da�o.

- Zaraz kto� wezwie karetk� � zadecydowa� dyrektor. Alice j�kn�a cicho.

- Nie trzeba � odezwa�em si� szybko. � To nic powa�nego. Bella zaoferowa�a, �e zawiezie nas do ojca. � u�ywa�em swojego najbardziej aksamitnego g�osu. Dyrektor zawaha� si�, ale nie umkn�o jego uwadze, �e u�y�em liczby mnogiej. Dlaczego nie by� kobiet�?

- Nas? � powt�rzy�. � Kt�re z was jest jeszcze ranne?

- Nie najlepiej si� czuj� � powiedzia�a Alice dr��cym tonem. � Carlisle na pewno b�dzie m�g� mnie zawie�� do domu jak opatrzy Edwarda.

- To mo�e by� jaki� uraz wewn�trzny. Lepiej wezwa� karetk�.

- Nie! � krzykn�a niespodziewanie Alice. � Tylko nie karetk�! Tylko nie karetk�! Nie! Nie! Nie wsi�d� do karetki! � jej g�os sta� si� wysoki i piskliwy. Wygl�da�o, jakby mia�a mie� za chwil� atak histerii. Jasper przygarn�� j� do siebie, a ona trz�s�a si� w jego ramionach, niew�tpliwie ze �miechu.

- Alice ma z�e wspomnienia z karetk� � odezwa� si� Jasper z wyrzutem. � Prosz� jej nie zmusza�, by zn�w mia�a prze�ywa� ten sam koszmar.

W tym momencie Bella zaparkowa�a tu� przy nas. Wysiad�a i po chwili by�a ju� przy mnie. Otoczy�a mnie ponownie ramieniem, wyra�nie chc�c zaprowadzi� mnie do samochodu. Jej postawa sprawi�a �e dyrektor straci� rezon. Jednocze�nie dotar�o do niego, �e troje z nas nie jest ju� uczniami jego szko�y, bo nast�pne pytanie skierowane by�o do nich.

- Rosalie, Jasper, Emmet? Co tu robicie?

- Chcieli�my zobaczy� szko��, skoro ju� przyjechali�my � odpar�a Rosalie. Jej wzrok spocz�� na mnie i zmieni�a temat. � By�oby dobrze gdyby Edwarda obejrza� Carlisle � powiedzia�a stroskanym tonem. No nie, czy ona te� musi si� bawi� a nadopieku�cz� starsz� siostr�? Czu�em si� jak idiota. Tymczasem Rose zastanawia�a si� ile wdzi�ku musi u�y�, by dyrektor si� podda�. W my�lach nie mog�a ukry� uciechy, jak� sprawia�a jej ca�a ta maskarada.

- A tak, rzeczywi�cie � dyrektor oderwa� wzrok od wdzi�k�w mej siostry. � Swan � odezwa� si� szorstkim tonem. � B�d� tak mi�a i zabierz Cullen�w do szpitala � poleci�. Bella tylko skin�a g�ow� i poci�gn�a mnie lekko, bym si� ruszy�. Jasper poprowadzi� Alice. Gdy wsiad�em do samochodu i zrobi�em dla niej miejsce us�ysza�em, jak dyrektor pyta Rose:

- A wy tutaj zostajecie?

- Tak, oczywi�cie, zostaniemy �eby wszystko wyja�ni� � odpar�a Rose s�odkim g�osem. Emmet odszed� kawa�ek i uprzedza� Carlisle�a o naszym przyje�dzie.

Silnik furgonetki z rykiem obudzi� si� do �ycia jak tylko Jasper zamkn�� drzwi za Alice. Bella ruszy�a szybko, zapewne w obawie by dyrektor nie zmieni� zdania. Gdy nikt nie m�g� ju� nas widzie�, Alice roze�mia�a si�. Zawt�rowa�em jej.

- Ale urz�dzili�my przedstawienie! � zawo�a�a weso�o, wci�� krztusz�c si� ze �miechu.

- Alice, by�a� cudowna! � pochwali�em j�. � �wietny atak histerii!

- Atak g�upawki, chcia�e� powiedzie� � poprawi�a mnie siostrzyczka. Wyszczerzy�em si� do niej i spojrza�em w drug� stron�. Bella prowadzi�a samoch�d w milczeniu, skupiaj�c si� na drodze. Co� w jej postawi sprawi�o, �e przesta�em si� u�miecha�.

- Bella? � spyta�em niepewnie. Spojrza�a na mnie na chwilk�, ale zaraz przenios�a wzrok z powrotem na drog�.

- Mo�e wy si� �wietnie bawili�cie, ale ja naprawd� si� przestraszy�am � powiedzia�a z wyrzutem. � Przez jeden moment zapomnia�am, �e jeste�cie wampirami i ba�am si�, �e w samochodzie znajd� wasze zmasakrowane cia�a � wyrzuci�a z siebie jednym tchem. Wyci�gn��em r�k� i obj��em j�. Jej serce przyspieszy�o.

- Nie masz si� o co martwi� � zapewni�em j�. � No chyba �e Charlie uzna za z�amanie szlabanu to, co teraz robisz � doda�em. Bella u�miechn�a si�, ale zaraz zn�w spowa�nia�a.

- Mo�esz mi w ko�cu powiedzie� co jest z twoim ramieniem?

- Emmet troch� za mocno przytrzyma� mnie, �ebym nie wylecia� przez przedni� szyb�. Ko�ci nie wytrzyma�y. Mo�na powiedzie�, �e mi j� wyrwa� � wyja�ni�em. Bella skrzywi�a si� i spojrza�a na mnie zmartwiona. �...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin