W. BANDROWSKI OPOWIE�CI DOLNO�L�SKIE O LICZYRZEPIE NASZA KSI�GARNIA - WARSZAWA 1953 Ilustroiua� Igmscu Witz Opracowanie literackie J. St�pieniouja Redaktor C. �mihoiska Instytut Wudamnlclu �Nasan Ksi�garnia" Warszawa 195iJ Wyd. II NaH. 150.000+600 egz. Ark. wyd. 7.3, druk. 8,5. Pap. gaz. U. VII, 50 g, rola 84/32 Oddano do skl. 17.10.1952. Podp. do druku 24.3.1953. Druk. uko�cz, w marcu 1953. Diuk. im. Rew. Pa�dziernikowej, Warszawa, Mi�ska 65. Zam. 1090/52. 4-B-50133. Cena zl. 2.40. WST�P Na Dolnym �l�sku ch�tnie opowiadaj� o pot�nym w�adcy g�r Karkonoszy, kt�ry w dawnych, bardzo dawnych czasach ukazywa� si� nieraz ludziom. Oczywi�cie ju� nikt nie �yje z tych, co na w�asne oczy widzieli Ducha G�r � i dlatego wielu ludzi twierdzi, '�e wszystkie te historie to tylko pi�kne legendy zmy�lone przez lud �l�ski. Ale opowiadania pozosta�y, a s� bardzo pi�kne i ciekawe. I nauczy� si� z nich mo�na niejednego. Pos�uchajcie wi�c. Tam gdzie na tle nieba rysuj� si� postrz�pione szczyty G�r Olbrzymich, a zbocza pokryte wiecznie zielonym lasem opadaj� stromo ku dolinom � znajdowa�o si� niegdy� podziemne kr�lestwo Ducha G�r. I chocia� promienie s�o�ca nie docieraj� do wn�trza ziemi, w pa�stwie Ducha G�r widno by�o jak w pogodny dzie� na szczycie �nie�ki. Ca�e podziemne pa�stwo l�ni�o bowiem od drogich kamieni, z�ota i pi�knych kryszta�k�w, tak pi�knych jak te, kt�re dzi� jeszcze wyrabiaj� fabryki Dolnego �l�ska. Oczywi�cie Duch G�r nie mieszka� w swym kr�lestwie sam, mia� licznych poddanych i wielki dw�r. Mieszka�cami podziemnego pa�stwa by�y krasnoludki, przyboczn� za� �wit� kr�la � lekkie i zwinne elfy, rusa�ki i boginki le�ne, kt�rym wolno by�o w ksi�ycowe noce wychodzi� na powierzchni! ziemi. Zreszt� i krasnoludki opuszcza�y cz�sto kr�� lestwo i sz�y mi�dzy ludzi, gdy Duch G�r zleci-im jak�� prac�. Nie s�d�cie, �e w pa�stwie Ducha G�r, cho� znajdowa�o si� tam tyle bogactw, wolno by�o komukolwiek pr�nowa�. O, nie! Cz�� krasnoludk�w zaopatrywa�a kopalnie w w�giel i cenne metale, aby pracowitym g�rnikom op�aca� si� ich trud, cz�� zaj�ta by�a podsycaniem wielkich podziemnych ognisk, kt�re ogrzewa�y �r�d�a lecznicze. Jeszcze inne krasnoludki musia�y nieustannie zasila� wod� �r�de� solami od�ywczymi lub odwarem zi�. Do �r�de� tych bowiem przyje�d�ali z dalekich stron chorzy ludzie, by odzyska� utracone zdrowie. Rusa�ki i duszki. le�ne tak�e nie pr�nowa�y. Pod ich opiek� pozostawi� w�adca g�r swe pi�kne ogrody na zboczach, zio�a i trawy na halach, le�ne krzewy i paprocie. Duch G�r by� w�adc� �askawym i sprawiedliwym. Tote� w podziemnym jego pa�stwie dobrze si� dzia�o ma�ym krasnoludkom. Weso�e i zadowolone by�y tak�e leciutkie, do motyli podobne, elfy i �liczne le�ne boginki. Duch G�r pragn��, aby r�wnie jak one szcz�liwi byli ludzie, kt�rzy zamieszkiwali osady i wioski rozsypane w malowniczych dolinach Karkonoszy lub warowne zamki na skalnych zr�bach. W�adca niejednokrotnie wychodzi� na powierzchni� ziemi i przygl�da� si� z dala � najcz�ciej ze szczytu ulubionej �nie�ki � jak �yj� ludzie. Podoba�a mu si� ich ruchliwo��, zaradno��. Dziwi�o go tylko, �e tak cz�sto si� zmieniaj�, �e �ycie ich ulega sta�ym przeobra�eniom. Duch G�r nic zdawa� sobie sprawy z tego, �e pojawia� si� na powierzchni ziemi bardzo rzadko. Dla niego, kt�ry �y� tysi�ce, tysi�ce lat, a mo�e i d�u�ej, by�y to tylko chwile. Wed�ug miary ludzkiego �ycia �chwile" te trwa�y nieraz wi�cej ni� wiek... W ci�gu tak d�ugiego czasu umierali jedni ludzie, rodzili si� inni. Zmienia�y si� te� zwyczaje panuj�ce w ludzkich osiedlach, spos�b �ycia, stroje, zaj�cia, a nawet mowa. Gdy w�adca przechadza� si�, niewidzialny, w�r�d wsi i miasteczek, dostrzega� za ka�dym razem co� nowego, spotyka� ludzi, kt�rych przedtem nie by�o. Dziwi�o go to wszystko. Postanowi� wi�c przybra� posta� cz�owieka i zamieszka� przez pewien czas mi�dzy lud�mi, aby ich bli�ej pozna�. O TYM, JAK W�ADCA G�R PRACOWA� U LUDZI JAKO PAROBEK, PASTERZ I POMOCNIK S�DZIEGO W�adca g�r zamiar sw�j natychmiast wprowadzi� w czyn, opu�ci� swe podziemne pa�stwo i zszed� w doliny. W miejscu gdzie za poprzedniego jego pobytu na ziemi szumia� stary, g�sty b�r, zauwa�y� ze zdziwieniem du�� wie�. Dostatnie zagrody, uprawne pola i starannie utrzymane sady wok� chat �wiadczy�y o zamo�no�ci mieszka�c�w. We wsi panowa� ruch. Zwo�ono w�a�nie z p�l dojrza�e zbo�e. Wielkie wozy za�adowane wysoko z�ocistymi snopami zaje�d�a�y przed stodo�y. Parobcy i dziewcz�ta uwijali si� szybko, bo dzie� mia� si� ku ko�cowi. Przed jedn� ze stod� sta� wie�niak i gromkim g�osem przynagla� swoich ludzi: � Pr�dzej, �pieszcie si�! Du�o jeszcze zbo�a na polu! Lada dzie� mog� spa�� deszcze i zniszczy� wszystkie zbiory. � � P�jd� do niego na s�u�b� � postanowi� w�adca g�r. Przemieni� si� w weso�ego, silnego parobka i stan�� przed gospodarzem. Pozdrowi� go grzecznie i spyta�, czy niepotrzebny mu jeszcze jeden parobek. -Wie�niak przyjrza� si� m�odzie�cowi, oceni� si�� jego muskularnych ramion i ch�tnie przysta�. Tak to w�adca g�r zosta� parobkiem u bogatego ch�opa. Gospodarz bardzo by� zadowolony z nowego pomocnika, bo i pracowa� on za dziesi�ciu. Silny jest i zwinny jak �aden ch�op we wsi. Wstaje o �wicie i do p�nej nocy uwija si� bez przerwy i ochotnie, szybko i ch�tnie wykonuje najci�sz� prac�, a mimo to zm�czenia na nim nie wida�. Gospodarz nie okazywa� jednak, �e jest z niego zadowolony. Zwolni� tylko dw�ch ludzi ze s�u�by i cieszy� si�, �e nowy parobek bez szemrania wykonywa� tak�e ich prac�, daj�c sobie doskonale ze wszystkim rad�. Spostrzeg� ch�op, �e mo�e na swoim parobku polega�, zacz�� wi�c coraz bardziej zaniedbywa� 8 gospodarstwo. Zamiast w pole lub do inwentarza � szed� do karczmy. Rozpr�niaczy� si�, rozpi� i zacz�� gra� w karty. Roztrwoni� w ten spos�b szybko wszystkie pieni�dze, tak �e przesta� zupe�nie p�aci� swemu parobkowi. Gdy ten kt�rego� dnia poprosi� gospodarza o wyp�at� zarobionych przez siebie pieni�dzy, gospodarz skrzycza� go i rozgniewany wyrzuci� z chaty. Duch G�r odszed� od niewdzi�cznego cz�owieka. Ale nie chcia� opiera� swego s�du o ludziach na jednej pr�bie. Pow�drowa� wi�c dalej i zg�osi� si� do pracy jako pasterz u innego gospodarza z s�siedniej wsi. Zosta� przyj�ty od razu z rado�ci�, bo ju� w ca�ej okolicy znano go z pracowito�ci i uczciwo�ci. I znowu spe�nia� w�adca g�r swoje obowi�zki sumiennie i z ochot�. Trzoda powierzona jego pieczy chowa�a si� doskoflale. Owce �licznie wyros�y, pokry�y si� pi�kn�, g�st� we�n�, dawa�y wiele mleka. �adna /. nich nie spad�a nigdy w przepa��, �adnej nie porwa� wilk. Pasterz dobrze pilnowa� dobytku gospodarza. By� te� pewien, �e zostanie sowicie wynagrodzony. . Ale gospodarz by� sk�py. Nale�a� do tych chciwc�w, kt�rym zawsze wszystkiego ma�o. Nikomu nigdy niczego nie u�ycza� ze swego maj�tku. Ci�gle te� rozmy�la� nad tym, jakby tu oszuka� pasterza. Wreszcie kt�rej� nocy wykrad� z zagrody najpi�kniejszego barana i warto�� jego potr�ci� pasterzowi z nale�nej mu skromnej p�acy. Z gniewem opu�ci� w�adca g�r sk�pca. Ju� po raz drugi przekona� si�, jak niewdzi�czni s� ludzie. Ale nie chcia� s�dzi� ich zbyt po�piesznie. � Mo�e to tylko wiejscy bogacze tak wyzyskuj� biednych ludzi. P�jd� do miasta. W mie�cie ludzie s� wykszta�ceni, m�drzejsi, wi�c pewnie i lepsi. Poszed� do Jeleniej G�ry. W�a�nie s�dzia tamtejszy poszukiwa� stra�nika, kt�ry by czuwa� nad bezpiecze�stwem mieszka�c�w. W�adca g�r ch�tnie zosta� pomocnikiem s�dziego. I znowu pracowa� uczciwie. Obowi�zki swoje pe�ni� tak skrupulatnie, �e wszelkiego rodzaju rabusie, oszu�ci i z�odzieje wynie�li si� z okolicy. Szybko jednak przekona� si�, �e s�dzia wcale nie jest z tego zadowolony. Teraz-dopiero wysz�o na jaw, �e porozumiewa� si� on ze z�odziejaszkami, pobiera� od nich wielkie op�aty i w ten spos�b ci�gn�� z nich korzy�ci. Gdy dochody urwa�y si�, s�dzia wpad� w gniew i w�adca g�r zamiast podzi�kowania us�ysza� znowu obelgi i oszczerstwa. Skoro si� przekona�, �e s�dzia jest przekupny i �amie prawo, odszed� od niego rozczarowany do ludzi, zniech�cony i smutny. Pierwsze pr�by poznania cz�owieka nie wypad�y szcz�liwie. W�adca g�r trafia� za ka�dym razem do ludzi bogatych i chciwych, kt�rzy dorabiali si� maj�tku na krzywdzie innych. Nic dziwnego, �e po takich smutnych do�wiadczeniach w�adca postanowi� wr�ci� do swego podziemnego kr�lestwa i nie szuka� wi�cej znajomo�ci w�r�d ludzi. 10 0 TYM, JAK W�ADCA G�R UJRZA� �LICZN� KSIʯNICZK� �L�SK� I UPROWADZI� J� DO SWEGO PODZIEMNEGO KR�LESTWA Siedz�c na wielkim g�azie nad brzegiem g�rskiego potoku Duch G�r zamy�li� si�. Raz jeszcze przypomnia� sobie wszystkie szczeg�y swojej ziemskiej w�dr�wki, swojego spotkania z lud�mi. Nagle wyrwa�y go z zadumy weso�e �miechy 1 �piew. Na polan� wybieg�o grono dziewcz�t w jasnych powiewnych sukniach. Cofn�� si� wiec szybko w zaro�la, sk�d nie dostrze�ony przez nikogo m�g� swobodnie obserwowa� bawi�ce si� na ��ce dziew- II cz�ta. Zw�aszcza uwag� jego zwr�ci�a jedna z nich. By�a smuk�a i dorodna, w�osy mia�a jak len, a oczy koloru niezapominajek, przy tym weso�e i figlarne. W pewnej chwili podbieg�a do potoku, nabra�a wody w d�onie i prysn�a na rozbawione grono r�wie�nic. Sp�oszy�y si� jak stadko go��bi, ale zaraz id�c za przyk�adem swej pani zacz�y czerpa� r�kami wod� i w�r�d pisku i �miechu spryskiwa�y si� kaskad� srebrnych kropelek. Wreszcie zzu�y ci�emki i unosz�c lekko fa�dy sp�dniczek brodzi�y po wodzie, dziwi�c si� jej kryszta�owej przejrzysto�ci. Z rozm�w dziewcz�t szybko wywnioskowa� Duch G�r, �e owa jasnow�osa, kt�ra najbardziej mu si� podoba�a, jest c�rk� mo�nego ksi�cia �widnickiego. Pot�ny w�adca Karkonoszy zapa�a� gor�c� mi�o�ci� do ksi�niczki �l�skiej, zaledwie j� ujrza�. Nic dziwnego: Ludmi�a by�a tak pi�kna, dobra i weso�a, �e z daleka przyje�d�a...
piotrzachu69