dawczyni śmierci_10.pdf

(240 KB) Pobierz
284226695 UNPDF
ROZDZIA Ł DZIESI Ą TY
Circe, miasto zmieniaczy cóż mogę powiedzieć, by właściwie oddać jego
charakter?Zadniawygląda,jakkażdeinnemiastograniczneotakniezwykłejwielkości
Ludziespiesząsięwtąizpowrotempoulicach,prawdopodobniepomiędzypracą a
domemCirceposiadarozległądzielnicępodmiejską,coniejestniczymnadzwyczajnym,
natomiastmanawetwłasnegettoByłamzaskoczonawidzącgalerięsztuki,cowięcej
takżeimuzeaLudzkastronategokontynentuwciążpróbowałaprzywrócićswoją
kulturowąotoczkęNawetniesłyszałamowpełniutworzonejorkiestrzepostronieZL.
Circemiałoswojąwłasnąorkiestręorazzespółtaneczny - „AnimalMenagerie”,czyli
„ZwierzęcaMenażeria”,którebyłogłównąatrakcjącentrummiasta
„AnimalMenagerie”byłaczymśpomiędzycyrkiemanocnymklubemZmieniacze,
jakiludziegromadzilisięwtymmiejscukażdejnocy,byporozpychaćsięłokciamiw
tłumieipoobserwowaćprzechodniówPołożonynawschódodczerwonejstrefy,byłto
jedyny budynek otwarty dla obu stron muru. Drużynapięciumężczyznochraniała
bramęprowadzącądoMenażerii,dwadzieściaczterygodzinynadobęRazwżyciu
miałamtamswojąsłużbę,razjedenByłtowidok,którystarczymizadważycia
Komendantmiałzemnąniewypowiedzianąumowę- nigdywięcejniebędęstrzectej
bramyTamtejnocydodałamdoswojejkartywynikówkolejnetrzyśmierci
AndorpoprowadziłmniezdalaodZwierzęcejMenażeriiorazczerwonejstrefy
PrzeszliśmyprzezrzekęSerpent,kontynuowaliśmynaszmarszpootwartejprzestrzeni,
którazawładnęłaponowniewiększościąziemzmieniaczyTrzymałamsiębliskoAndora,
aonprzyciskałmniedosiebieWmieścieposłanonamparęprzelotnychspojrzeń,ale
przezwiększośćczasubyliśmyignorowaniKolejnaparazwyczajnychludzipróbujących
przedostaćsięprzezCircebezrozróbyibezzwracaniauwagitych,którzyichotaczali
Trzydninocnegomarszuorazparęgodzinsnupóźniej,dotarliśmydonaszego
celuPierwszanocbyładlamnieciężkaNiebyłampozamuremodkądzostałon
wzniesiony, więc senna ziemi zmieniaczy mnie niepokoił Andor wydawał się to
wyczuwać,choćjakcholerapróbowałamukryćswojeemocjeNalegałnatrzymanie
wartyprzezwiększośćdnia,podczasgdyjaspałamalboprzynajmniejpróbowałamOn
spałprzezzaledwiedwiegodzinynakażdedwadzieścia,więczastanawiałamsię,jak
284226695.002.png
długojegociałoiumysłmogąwytrzymaćtegorodzajuintensywnyharmonogram
Szczęśliwie,nigdysiętegoniedowiedziałam
Kiedysłońcezaczęłowznosićsięczwartegodnia,Andorzatrzymałsięnaszczycie
wzniesieniarozległychnieużytkówrolnych,któreniegdyśbyłypołudniowymKolorado
Stanęłam obok niegoispojrzałamnapokrytądrzewamidolinęponiżej,zauważając
brązowepłytkidachowedomu,niemalżecałkowicieukrytegowśróddrzew
- To tutaj? – spytałam, wciąż dysząc od naszej ostatniej czterogodzinnej
wędrówki
- Tak. – odparłnimruszyłwymierzonymkrokiemwstronęliniidrzew
Podążyłamzanimwciszy,gdyszedłpozarośniętejścieżce,którakiedyśmogła
byćżwirowądrogąPrzesuwałasięgładkopomiędzydrzewami,kończącsięprzed
ośmiostopową, żelazną, kutą bramą, która była zablokowana grubą kłódką tak
zardzewiałą,żewiedziałamiżniebyłomowyojejzdjęciuJednakże,dlanasniebyłto
problem,gdyżwiększośćogrodzeniapokażdejzjejstronosunęłasięnaziemię.
Andor przeszedł przez tą przeszkodę nie patrząc za siebie, jego oczy były
skupionenabudynkuprzednamiByłototrzypiętrowedziełosztuki,jedenztych
nowoczesnych domów, które krzyczały w swoim drogim wykonaniu Nie mogłam
przestaćsięgapić,gdypodążałamzanimpożwirowympodjeździe
- To był pomysł mojej żony, jej projekt – powiedział Andor cicho, kiedy
podchodziliśmydofrontowychdrzwi
Pomalowanebyłynajaskrawączerwień,zespiraląbieliukrywającąklamkęOkna
byłyrozbite,aodłamkiszkłazaścielałyprzóddomutworząciluzję,żedommoże
zawieraćodjednegodopięciupięterjednocześnieNiemożliwościąbyłozgadnięcie
ilościpokoi,polegająctylkonaobserwacjiogromnegobudynku
- Byłaarchitektem?– spytałamostrożnie,nie będącnawetpewnaczypowinnam
odnosićsiędoniejwczasieprzeszłym
284226695.003.png
- Nie,projektantemwnętrzJednakmiałacałkiemsporezainteresowaniesztuką
piękną– odparł
Przekręciłklamkęidrzwiotworzyłysiębeznajmniejszegooporu,sprawiającże
stałamsię bardziej czujna wobec naszego otoczenia.
- Myślisz,żetamktośjest?– wyszeptałam
- NieNamojepoleceniektośsięnimzajmowałprzezostatnieparęmiesięcy,ale
niemogąnasprzezniegonamierzyć,aniteżonniewiekimjajestem
- Wie,żesiępojawisz?
- Niemiałobytoznaczenia,gdybywiedziałUmarłpodczassnu,sześćdnitemu
- Atynieuważasz,żetopodejrzane?
- NieMiałosiemdziesiątsiedemlatibyłczłowiekiem
- Och.
Andorzamknąłza nami drzwi izasunąłzamki,poczympoprowadziłmnieprzez
dom, który został prawie całkowicie ogołocony z mebli oraz wszelkich innych
udogodnieńOprowadziłmniepocałymbudynku,nimskierowałsiędokuchennej
spiżarniWłaśniemiałamzadaćmupytanie,gdysięgnąłnagórnąpółkęinacisnąłna
ścianęnadniąNiewielkipanelwodległejścianiezmieniłswojepołożenie,ukazując
dziuręwpodłodzezestopniamiprowadzącymiwdół
- Idźzamną– powiedział
Podążyłamzanim,oczywiścieMiałamjakiśinnywybór?Wcalemisiętonie
podobałoMałe,ciasnepomieszczenianienależądomoichulubionych,ajuższczególnie
te wciemnościach. Moje serce biło szybciejimgłębiejschodziliśmy,ażniemalzaczęłam
dusić sięzestrachuWrękumiałampistoletnawetniezdającsobie z tego sprawy,
miałamwrażenie,że oczyzarazmiwypadną
- Alexia,cosiędzieje?– spytałAndor,zatrzymującsięnagleprzedemną
284226695.004.png
Wpadłamnaniego,poczymszybkocofnęłamsięokrok
- N-nicDługojeszcze?
Jeżelibiciemojegosercaniewydałomnieprzedjegowybitnymsłuchem,to
drżeniemojegogłosunapewnotozrobiłoCzułam,jaksięodwraca ibierzemojąwolną
dłońwswojąPrzyciągnąłmnienastopieńkołosiebie,atenbyłniemalzbytwąskiby
byłotomożliweCzułam,jakjegosilneramionaotaczająmnie,gdytrzymałmnie przy
swojej piersi.
- Boiszsięciemności?– spytałłagodnie
- N-nieCóż,możeT-tak,bojęsię Ciasnychpomieszczeń też. – zwierzyłamsię
Zamknęłam oczy, wzięłamgłębokioddechiwypuściłamgopowoli,pozwalając
sobiepoczućsiłęwjegoramionach
- Wciążmamyprzedsobąparęmetrów,alemożemyiśćrazem,wporządku?
- T-takRazem,będziedobrze
Czułam,jakAndorzmieniaswojepołożenieipostawiłamtenkrokrazemznim,
niemalże przyklejona do jego boku Szliśmy razem, krok po kroku, w rytmie
niezmąconymprzezżadnegoznasUśmiechnęłamsięnatąłatwośćsynchronizacji,
ostrożnietrzymającswojemyśliodciepłajegociałaWprzeciągukilkuminut,Andor
zatrzymałsięiprzesunąłswojąwolnąrękąpościanieNiepuściłmnie,ażdomomentu,
gdy pokójrozpłynąłsięwświetle,anawetwtedyzrobiłtoniechętnie
- Łał
Tylkotylemogłampowiedzieć,kiedyrozglądałamsięwkołopopodziemnej
kryjówcepodtymwielgachnym budynkiemByłaonawiększaniżmojepoddaszeipełna
pokrytychkurzemcałunówleżącychnakształtach,którewzięłamzamebleAndor
zacząłzdejmowaćokrycia,podczasgdyjazrobiłamsobierozpoznawcząrundkęPo
jednejzestronznajdowałasiękuchnia,taksamodużajaktanagórzeStółobiadowybył
na tyle ogromny,bypomieścićosiemosóbOddzielałonkuchnięoddużegopokoju,
284226695.005.png
którymieściłwsobiedwieniemałejwielkości,rozkładanekanapyNanajdalszym
krańcupokojuzobaczyłamkrólewskie łóżkozczteremafilarami,zadaszoneczarnym
jedwabiemSzybkoodwróciłamwzrokodtegouwodzicielskiegowidoku,mającnadzieję,
żesięniezarumieniłamWtympomieszczeniubyłytylkojednedrzwi,którejaksię
wkrótceprzekonałam,prowadziłydonajwiększejłazienkijakąkiedykolwiekwidziałam
Wannabyłanatyleogromna,bypomieścićdziesięcioroludzi,aobokniejstałdodatkowo
oddzielny prysznic.
- TopodziemiepozostawałoukryteprzezlataNigdyniezostałouwzględnionew
planach budynku.
- Zakładam,żebyłtotwójdom,zdalekaoddomu?
Zaśmiałsięgorzko
- Możnataktoująćalbonazwaćklatką
- Całkiemdużataklatka
- WiemCóż,jestpowiedzenie,któremówiozłotychklatkachiinnychtakich
- Mimowszystkobyłotowięzienie?– wymamrotałam
- Dokładnie
- Ktouczyniłtomiejscetwojąklatką,Andorze?
Przyglądałmisięprzezsekundę,poczymodwróciłwzrokkierującsięwstronę
łazienki
- Mojakochanaioddanażona,potymgdydowiedziałasię,żewyszłazazwierzę
PowiedziawszytowszedłdołazienkiizamknąłdrzwiPatrzyłamwtamtąstronę
jeszczeprzezmoment,zastanawiającsięnadoczywistą historiąukrytąwtymzdaniu
ByłamniecobardziejniżtrochęciekawaprzeszłościAndora,aletaciekawośćjużdawno
przeszłaswojeprofesjonalnezainteresowanieZaczęłammyśleć,żemożeniechcę
wiedziećojegoprzeszłości,taksamo,jakmożliwebyłoto,żeonwcaleniechceoniej
284226695.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin