Julie Garwood - Szkatulka - 02.pdf

(3553 KB) Pobierz
Julie Garwood - Szkatulka
asO •c/c sKrzyzowanc w waiee, serca
biją \\ przyśpieszonym rytmie w labiryncie mrocznych sekretów, otoczonych
średniowiecznym splendorem...
W ponurych czasach, które śmierci
Ryszarda Lwie : ziemie i zamieszkując) je ludzie znaleźli się w rekach bezwzględnego
władej i jego popleczników. Jedną / ofiar tej plagi jest Gilłian. która była jeszcze
dzieckiem, gdy okrutnj baron AI ford zamordował jej oj< Teraz jesl piękna,
wchodzącą w życie kobietą, która próbuje odnaleźć klucz do własnej przeszłości, by
pokonać nikczemnego barona, odzyskać dum i przywrócić ojcu dobre imię. Odkrywa
przy tvm. że:
Po pierwsze, namiętność bywa potężną bronią.
Po drugie, zdrada może u jednej chwili zniszczyć zaufanie. Po trzecie, najbardziej
niebezpieczne jesl poddanie się miłości!
Julie Garwood, obok Amandy Quick i Jude Deveraux. należ) do czołówki autorek
romansów historycznych. Niemal wszystkie jej książki trafił) na list) bestsellerów
„New York Timesa”. osiągając w samych tylko mach Zjednoczonych kilkumilionowc
nakłady.
kładem Wydawnictwa Da Capo ukażą się
wszystkie powieści Julie Garwood.
a ono
l
.,• / .:;; ;
w IULIE GARWOOD
Tytuł oryginału
RANSOM
Copyright © 1999 by Julie Garwood
Koncepcja serii
Marzena WasilewskaGinalska
Redaktor
Krystyna Borowiecka
Ilustracja na okładce
Robert Pawlicki
Opracowanie graficzne okładki
Sławomir Skryśkiewicz
Skład i łamanie
„Kolonel”
For the Polish translation
Copyright © 1999 by Wydawnictwo Da Capo
For the Polish cdition
Copyright © 1999 by Wydawnictwo Da Capo
Wydanie I
ISBN 8371573359
Druk: Drukarnia GS
Kraków, tel.(012)2601501
Bryanowi Michaelowi Garwoodowi, absolwentowi
zarządzania i prawa: masz tak otwarty umysł,
pełnego pasji ducha i czułe serce, że nic cię nie
powstrzyma.
Wstępując na drogę szlachetnej kariery, pamiętaj:
„Sprawiedliwość jest maszyną która raz wprawiona
w ruch, sama się toczy”. Galsworthy, ..Sprawiedliwość
u”.
Bryanie, zacznij wprawiać ją w ruch.
Prolog
Anglia, czasy panowania króla Ryszarda I
£-i\c rzeczy zawsze dzieją się w nocy.
Matka Gillian umarła ciemną nocą, wydając na świat nowe życie, a młoda, bezmyślna
służąca, chcąc być pierwszą osobą, przekazującą tę smutną nowinę, obudziła dwie
małe dziewczynki i powiedziała im, że ich mama nie żyje. Dwie noce później znów
wyrwano je ze snu, by im donieść, że ich maleńki braciszek Ranulf, nazwany tak na
cześć ojca, także umarł. Jego słabowite ciałko, urodzone za wcześnie o całe dwa
miesiące, nie poradziło sobie z trudami samodzielnego życia.
Gillian bała się ciemności. Poczekawszy, aż służąca opuści sypialnię, ześliznęła się w
wielkiego łóżka na zimną kamienną posadzkę. Boso pobiegła zakazanym przejściem
do tajemnego korytarza, który prowadził do sypialni siostry oraz na strome schody,
kończące się w piwnicy pod kuchnią. Ledwie się przecisnęła za skrzynią, którą ojciec
zastawił drzwi w ścianie, żeby zniechęcić córki do biegania tamtędy tam i z powrotem.
Wciąż im powtarzał, że istnienie tego przejścia jest tajemnicą i, na miłość boską, może
ono być użyte jedynie w wypadku poważnego zagrożenia, a nie dla zabawy. Nawet
najbardziej zaufani słudzy nie wiedzieli o ukrytym połączeniu sypialnych komnat i
ojciec bardzo dbał, by się o tym nie dowiedzieli. Obawiał się też, że córki mogą spaść
ze stromych schodów, skręcając sobie śliczne małe karczki i często groził, że
przetrzepie im skórę, jeśli je tam przyłapie. Miejsce było niebezpieczne, a zakaz
bezwzględny.
7
JULIE GARWOOD
Jednak tamtej strasznej nocy, przepełnionej lękiem i rozpaczą, Gillian nie
przejmowała się ewentualnymi kłopotami. Bała się, a ilekroć coś ją przerażało, biegła
po pociechę do swej starszej siostry, Christen. Zdoławszy jedynie uchylić drzwi,
Gillian zawołała Christen i czekała, aż siostra przyjdzie jej z pomocą. Christen
natychmiast wsunęła rękę w szparę, przeciągnęła Gillian przez wąski przesmyk i
pomogła jej się wdrapać na swoje łóżko. Dziewczynki przylgnęły do siebie mocno pod
grubym nakryciem i płakały, nasłuchując krzyków ojca, odbijających się echem po
komnatach i korytarzach. Słyszały, jak głosem pełnym udręki raz po raz powtarza
imię ich matki. Śmierć zawitała do ich spokojnego domu, zasnuwając go żałobą.
Rodzinie nie dane było spokojnie zaleczyć ran, bo potwory nocy jeszcze nie skończyły
ich nękać. Najciemniejszą nocą złoczyńcy napadli na ich dom i zniszczyli rodzinę
Gillian.
Ojciec obudził ją, wpadając do jej sypialni z Christen w ramionach. Towarzyszyli mu
zaufani żołnierze; William, ulubieniec Gillian, ponieważ zawsze, kiedy ojciec nie
patrzył, częstował ją miodowymi smakołykami, a także Lawrence, Tom i Spencer.
Wszyscy mieli poważne miny. Gillian usiadła na łóżku, przecierając wierzchem dłoni
zaspane oczy. Ojciec podał Lawrence’owi Christen, podszedł do młodszej córki i
ustawiwszy zapaloną świecę na skrzyni przy łóżku, usiadł na posłaniu. Drżącą dłonią
odgarnął jej włosy z oczu.
Sprawiał wrażenie przeraźliwie smutnego. Gillian sądziła, że zna powód jego
przygnębienia.
·
Czy mama znowu umarła, papo? spytała z niepokojem.
·
Na miłość... nie, Gillian odpowiedział zmęczonym głosem.
·
Więc wróciła do domu?
·
Och, mój mały osiołku, ty ciągle o tym samym. Twoja mama już nigdy nie wróci do
domu. Umarli nie wracają. Jest teraz w niebie. Spróbuj to zrozumieć.
Dobrze, papo szepnęła.
Usłyszała słabe echo krzyków dochodzących z dołu. Widząc, że ojciec ma na sobie
kolczugę, zapytała:
·
Papo, powiedz, będzie bitwa?
Tak potwierdził. Ale najpierw muszę zapewnić bezpieczeństwo
tobie i twojej siostrze.
8
SZKATUŁKA
Sięgnął po ubrania, które Liese, służąca Gillian, przygotowała na następny dzień i
szybko zaczął nakładać je na córkę. William podszedł bliżej i uklęknął na jednym
kolanie, żeby założyć Gillian buty.
Ojciec nigdy wcześniej sam jej nie ubierał i i Gilian była zdziwiona jego zachowaniem.
·
Papo, zanim założę ubranie, muszę najpierw ściągnąć nocną koszulę i Liese musi
mi wyszczotkować włosy.
·
Nie będziemy się teraz zajmować twoimi włosami.
·
Papo, czy na zewnątrz jest ciemno? spytała, kiedy ściągał jej przez głowę
płócienną koszulkę.
·
Tak, Gillian, jest ciemno.
Będę musiała wyjść z domu?
Słysząc lęk w głosie córki, spróbował ją uspokoić.
·
Pochodnie będą oświetlać drogę, a poza tym nie będziesz sama.
Pójdziesz z Christen i ze mną?
Odpowiedziała jej siostra.
Nie, Gillian zawołała z drugiego końca sypialni. Bo papa musi tu zostać i
walczyć, na miłość boską wyjaśniła, powtarzając często używane przez ojca
wyrażenie. Prawda, papo?
Lawrence nakazał Christen, żeby się uciszyła,
·
Nie chcemy, żeby ktoś wiedział, że stąd wychodzicie wytłumaczył szeptem.
Potrafisz być naprawdę cicho? Christen poważnie skinęła głową.
·
Potrafię zapewniła szeptem. Umiem być strasznie cicho,
kiedy muszę, a kiedy...
Lawrence zakrył jej usta ręką.
No to bądź cicho, złotko.
William wziął Gillian na ręce i przeniósł ją ciemnym korytarzem do komnaty ojca.
Spencer i Tom szli na czele, oświetlając drogę wysoko uniesionymi świecami. Wielkie
cienie tańczące po ścianach przesuwały się wraz z nimi, a jedynym odgłosem był
stukot butów o kamienną posadzkę. Przestraszona Gillian mocno objęła żołnierza za
szyję i ukryła twarz pod jego brodą.
·
Okropne są te cienie pisnęła.
·
·
·
·
·
·
·
Nie zrobią ci nic złego mruknął uspokajająco.
·
Chcę do mamy, Williamie.
9
JULIE GARWOOD
Wiem, niedźwiadku.
To zabawne przezwisko zawsze ją rozśmieszało i nagle przestała się bać. Ojciec
wyprzedził ich, prowadząc do swojej komnaty. Gillian miała ochotę go zawołać, ale
William przyłożył palec do ust, przypominając jej, że powinna zachować ciszę. Gdy
tylko znaleźli się wszyscy w sypialnej komnacie ojca, Tom ze Spencerem przesunęli
wzdłuż ściany długą skrzynię, odsłaniając drzwi do tajemnego przejścia. Zardzewiałe
zawiasy wydały złowrogi zgrzyt, niczym wieprz, któremu siłą otwiera się pysk.
Lawrence i William musieli postawić dziewczynki na ziemi, żeby nasączyć i zapalić
pochodnie. Gdy tylko się odwrócili, Christen i Gillian natychmiast pobiegły do ojca,
który klęcząc pochylał się nad inną skrzynią, stojącą w nogach łóżka, szukając czegoś
w jej wnętrzu. Dziewczynki stanęły po obu stronach ojca i wspiąwszy się na palce,
uczepione krawędzi skrzyni, próbowały także zajrzeć do środka.
·
Czego szukasz, papo? spytała Christen.
·
Tego odparł, unosząc wysadzaną klejnotami szkatułkę.
·
Jaka piękna, papo zachwyciła się Christen. Chciałabym ją dostać.
·
Ja też zawtórowała jej Gillian.
Nie odrzekł stanowczo. Ta szkatułka należy do księcia Jana i dopilnuję, by ją
odzyskał.
Nie podnosząc się z kolan, ojciec odwrócił się do Christen, chwycił jąza ramię i mocno
przyciągnął do siebie, kiedy próbowała się wyrywać.
·
To boli, papo.
·
Wybacz, kochanie. Natychmiast rozluźnił uścisk. Nie chciałem, żeby cię bolało,
ale musisz posłuchać uważnie tego, co mam ci do powiedzenia. Christen, potrafisz
się skupić?
·
Tak, papo, umiem słuchać uważnie.
·
Doskonale pochwalił. Chcę, żebyś zabrała ze sobą tę szkatułkę, kiedy stąd
odjedziesz. Lawrence będzie cię chronił i zaprowadzi cię w bezpieczne miejsce
daleko stąd. Pomoże ci ukryć ten nieszczęsny skarb do czasu, aż nadejdzie
właściwa pora, gdy będę mógł po ciebie przyjść i oddać szkatułkę księciu Janowi.
Christen, nie wolno ci nikomu mówić o tym skarbie.
10
SZKATUŁKA
Gillian okrążyła biegiem ojca i stanęła obok siostry.
A mnie może powiedzieć, papo?
Ojciec zignorował jej pytanie, wyczekując na odpowiedź Christen.
·
Nie powiem obiecała starsza córka.
·
Ja też nikomu nie powiem zawtórowała jej Gillian, zamaszyście kiwając głową na
znak, że poważnie traktuje obietnicę. Ojciec nadal nie zwracał uwagi na młodszą
córkę; w owej chwili najbardziej zależało mu na tym, by Christen pojęła wagę jego
słów.
·
·
·
·
Dziecinko, nikt nigdy nie może się dowiedzieć, że masz tę szkatułkę. A teraz
popatrz, co zrobię polecił. Zawinę szkatułkę w tę tunikę.
·
Żeby nikt jej nie zobaczył? spytała Christen.
·
Właśnie potwierdził szeptem. Żeby nikt jej nie zobaczył.
·
Ale ja ją już widziałam, papo wyrwało się Gillian.
·
Wiem, że ją widziałaś przyznał. Podniósł wzrok na Lawrence^.
·
Jest za mała... Za wiele od niej wymagam. Dobry Boże,
jak mam pozwolić odejść moim maleństwom?
Lawrence podszedł bliżej.
Będę chronił Christen nie szczędząc własnego życia i zadbam o to, by nikt nie
zobaczył tej szkatułki.
William także pośpieszył z zapewnieniem:
Nic złego nie spotka lady Gillian. Masz na to moje słowo, baronie Ranulf. Oddam
życie za jej bezpieczeństwo. Niezłomna pewność w ich głosie dodała baronowi
nieco otuchy; skinieniem potwierdził, że ufa im obu bez reszty.
Gillian pociągnęła ojca za rękaw, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Nie miała
zamiaru pozostawać na uboczu. Kiedy ojciec zawinął śliczne pudełko w jedną ze
swoich tunik i dał je Christen, Gillian aż klasnęła w ręce z podniecenia, oczekując, że
skoro siostra otrzymała prezent, ją także czeka miła niespodzianka. Wprawdzie
pierworodna Christen była o trzy lata starsza niż Gillian, ale ojciec nigdy nie
faworyzował żadnej z córek. Gillian starała się być cierpliwa, choć wcale nie
przychodziło jej to łatwo. Patrzyła, jak ojciec obejmuje Christen, całuje ją w czoło i
mocno przytula.
Nie zapomnij swojego papy. Nie zapomnij mnie szepnął
i wyciągnął ramiona do Gillian.
11
JUUE GARWOOD
Przypadła do niego i ucałowała go z całych sił w pokryty szorstkim zarostem policzek.
·
Papo, a dla mnie nie masz takiego ślicznego pudełka?
·
Nie, skarbie. Pójdziesz teraz z Williamem. Weź go za rękę...
·
Papo, ale ja też chcę mieć szkatułkę. Nie masz dla mnie szkatułki, którą mogłabym
wziąć ze sobą?
·
Gillian, to nie jest prezent.
·
Ale papo...
·
Kocham cię rzekł z trudem, przełykając łzy. Przycisnął córeczkę do piersi
osłoniętej zimną kolczugą. Niech cię Bóg ma w swej opiece,
Zgnieciesz mnie, papo. Nie mogłabym choć przez chwilę potrzymać tej szkatułki?
Proszę, papo?
Do komnaty wpadł Ector, szef zamkowej służby. Christen tak się przestraszyła, że
skarb wyleciał jej z rąk; szkatułka wysunęła się z tuniki i upadła na ziemię,
podskakując na kamieniach posadzki. W świetle pochodni rubiny, szafiry i szmaragdy
ożyły, migocząc niczym gwiazdy nagle spadłe z nieba.
Ector stanął jak wryty, oślepiony pięknem rozpościerającego się przed nim bogactwa.
O co chodzi, Ectorze? zapytał ojciec dziewczynek.
Pragnąc jak najszybciej przekazać swemu baronowi wiadomość od Bryanta, dowódcy
zamkowych oddziałów, Ector odruchowo, niemal nie zwracając uwagi na to, co robi,
podniósł z ziemi szkatułkę i podał ją Lawrence’owi, po czym znów całą uwagę skupił
na swoim panu.
·
·
·
·
·
Zgłoś jeśli naruszono regulamin