Mistrz Eckhart - Mowy pouczajace.pdf

(707 KB) Pobierz
Mowy pouczające
M i s t r z
Eckhart
Mowy
To są mowy, które wikariusz
Turyngii, przeor z Erfurtu,
brat Eckhart z zakonu ka-
znodziejskiego, miał do tych
duchowych dzieci, które py-
tały go o wiele rzeczy, kiedy
wieczorami zasiadali razem
aby wieść uczone rozmowy.
– –
pouczające
4607560.008.png 4607560.009.png
Mowy pouczające
O prawdziwym posłuszeństwie / 3
O najpotężniejszej modlitwie i najwyższym dziele / 3
O tych, którzy siebie nie porzucilii pełni są samowoli / 4
O pożytku z porzucenia siebie, jakiego należy dokonać w sferze
tego, co wewnętrzne i wewnętrzne / 4
Bacz, co istotę i podstawę czyni dobrą / 5
O samotności i o posiadaniu Boga / 5
Jak człowiek ma najrozumniej spełniać swoje dzieła / 7
O stałej pilności w najwyższym wzrastaniu / 7
Jak skłonność do grzechu zawsze przynosi człowiekowi
pożytek / 8
Jak wola wszystko może i jak wszystkie cnoty kryją się w woli,
jeśli tylko jest prawą wolą / 8
Co człowiek powinien uczynić, kiedy odczuwa brak Boga i kiedy
Bóg się przed nim ukrył / 10
Ta mowa dotyczy grzechów: jak należy się zachować, kiedy
znajdujemy się w grzechach / 11
O dwojakiej skrusze / 12
O prawdziwej ufności i o nadziei / 12
O dwojakiej pewności życia wiecznego / 12
O prawdziwej pokucie i o błogosławionym życiu / 13
Jak człowiek może zachować spokój, jeśli jest wolny od
zewnętrznych utrapień, których doświadczali Chrystus i wielu
świętych; jak ma naśladować Boga / 14
W jaki sposób człowiek, jeśli tak się zdarzy, może przyjąć
delikatne jadło, wykwintne stroje i wesołych towarzyszy, do
których przyzwyczaił się zgodnie ze swą naturą / 15
Dlaczego Bóg często pozwala, by dobrym ludziom, którzy
są naprawdę dobrzy, ich dobre dzieła często stawały się
przeszkodą / 16
O Ciele Pana naszego, że należy Je często przyjmować, i w jaki
sposób i z jakim nabożeństwem / 16
O gorliwości / 18
Jak należy naśladować Boga i o dobrym sposobie / 20
O wewnętrznych i zewnętrznych dziełach / 21
Sklad: Marek Wos / www.egzorcyzmy.katolik.pl
– –
4607560.010.png
O prawdziwym posłuszeństwie
rawdziwe i doskonałe posłuszeń-
stwo jest cnotą nad wszystkimi
cnotami, i bez tej cnoty nie może
się dokonać ani być dokonane żad-
ne, choćby nie wiadomo jak wielkie, dzieło;
z drugiej strony choćby najmniejszy czy naj-
skromniejszy uczynek – czy to odprawianie
lub słuchanie mszy, modlitwa, kontemplacja,
czy cokolwiek innego – przynosi większy po-
żytek, jeśli spełniamy go w prawdziwym po-
słuszeństwie. A znowu jeśli weźmiecie jakiś
uczynek tak mało wart, jak tylko chcecie, to
bez względu na to, jakikolwiek by był, praw-
dziwe posłuszeństwo uszlachetnia go i czyni
lepszym. Posłuszeństwo zawsze i wszędzie
sprawia to, co najlepsze we wszystkich rze-
czach. Zaprawdę, posłuszeństwo nigdy nie
przeszkadza w niczym i nie utrudnia niczego,
co robimy, a co bierze się z prawdziwego po-
słuszeństwa; ono bowiem nie zaniedbuje ni-
czego dobrego. Posłuszeństwo nigdy nie musi
się o nic troszczyć, nie brakuje mu bowiem
żadnego dobra.
Gdzie człowiek w posłuszeństwie opuszcza
swe „ja” i się go wyzbywa, tam Bóg, zniewolony
koniecznością, musi zająć jego miejsce; kiedy
bowiem ktoś nie chce niczego dla siebie, wte-
dy za niego Bóg musi chcieć tak, jak chce dla
samego siebie.
Teraz uważajcie! Czegóż chce On za mnie,
kiedy ja nie chcę niczego dla siebie? Tam, gdzie
wyzbywam się swego „ja”, musi On chcieć za
mnie tego wszystkiego, czego chce dla siebie,
ni mniej, ni więcej, i w ten sam sposób, w jaki
chce On tego dla siebie: A gdyby Bóg tego nie
robił – na prawdę, którą jest Bóg! – to nie był-
by sprawiedliwy ani nie byłby Bogiem, co jest
Jego naturalnym byciem.
W prawdziwym posłuszeństwie nie może
być nic takiego, jak „ja chcę tego lub owe-
go” czy „to lub owo”, a jedynie doskonałe
wyrzeczenie się swego. I dlatego w naj-
doskonalszej modlitwie, na jaką może się
zdobyć człowiek, nie powinno być próśb
takich, jak „daj mi tę cnotę” czy też „daj mi
ją w takiej mierze” czy „daj mi, Panie, same-
go siebie” czy też „daj mi życie wieczne”, lecz
tylko ta jedna: „Panie, nie dawaj mi niczego,
jak tylko to, czego Ty chcesz, i czyń, Panie,
to, co chcesz i w jaki sposób chcesz!”
Ta przewyższa pierwszą, jak niebo przewyż-
sza ziemię; a kto tak się modli, ten dobrze się
modli: kto w prawdziwym posłuszeństwie po-
rzucił własne „ja”, ten jest w Bogu. A jak praw-
dziwe posłuszeństwo nie powinno znać żad-
nego „ja tak chcę”, tak też nigdy nie powinno
wołać „ja nie chcę”, albowiem „ja nie chcę” jest
prawdziwą trucizną dla każdego posłuszeń-
stwa.
Jeśli bowiem wyrzekłem się mojej woli
i złożyłem ją w ręce mojego przełożonego,
i nic nie chcę dla siebie, to Bóg musi chcieć
za mnie, a jeśli zaniedba tu zrobić coś dla
mnie, to tym samym zaniedba zrobić coś
dla samego siebie. Tak jest we wszystkich
sprawach. W wypadku, gdy nie chcę nicze-
go dla siebie, Bóg chce za mnie.
Jak też powiedział święty Augustyn: „Ten
jest najlepszym Twoim sługą, komu nie tyle
na tym zależy, aby usłyszeć od Ciebie to,
czego by chciał, ile raczej na tym, by chcieć
tego, co od Ciebie usłyszy”.
O najpotężniejszej modlitwie i najwyższym dziele
ajpotężniejszą modlitwą, władną
niemal osiągnąć wszystkie rzeczy,
i najgodniejszym dziełem są te, któ-
re wypływają z uwolnionego umy-
słu. Im bardziej jest on wolny, tym potężniej-
szą, godniejszą, pożyteczniejszą, chwalebniej-
szą i doskonalszą jest modlitwa i dzieło. Wolny
umysł potrai wszystko.
Człowiek nigdy nie może spełnić choćby
najmniejszego dzieła, które w takim umyśle
nie odkrywałoby swej możności i nie czerpa-
łoby z niego siły.
Trzeba modlić się tak usilnie, by ku mod-
litwie tej kierowały się wszystkie człon-
ki i siły człowieka, zarówno jego oczy, jak
i uszy, usta, serce i wszystkie zmysły; i nie
wolno w niej ustawać, zanim nie odczujemy,
że pragniemy zjednoczyć się z Tym, które-
go obecności jesteśmy świadomi i do które-
go się modlimy, to jest z Bogiem.
Czym jest wolny umysł? Wolnym umy-
słem jest ten, którego nic nie wprowa-
dza w błąd i który nie jest przywiązany
do niczego, który tego, co w nim najlep-
sze, w żaden sposób nie skrępował i który
w niczym nie szuka swego, a raczej w peł-
ni pogrążony jest w najukochańszej woli
Boga i całkowicie wyrzekł się swego.
– –
P
N
4607560.011.png 4607560.001.png 4607560.002.png
O tych, którzy siebie nie porzucili
udzie powiadają: „Ach, Panie Boże,
chciałbym i ja, tak jak inni, pozosta-
wać w dobrych stosunkach z Tobą,
odznaczać się taką samą nabożnoś-
cią i cieszyć się takim samym pokojem z Tobą,
i chciałbym, by wiodło mi się tak samo jak im
i bym był równie ubogi jak oni” lub też: „Nigdy
nie będę się czuł dobrze, jeśli nie będę tu czy
tam i czynił tak i tak; muszę żyć gdzieś na ob-
czyźnie albo w jakiejś pustelni, albo w klasz-
torze”.
Zaprawdę, w tym wszystkim kryje się twoje
„ja” i nic poza tym. Jest to twoja samowola, jeśli
nawet o tym nie wiesz lub sądzisz, że jest ina-
czej; wszelki niepokój, który się w tobie budzi,
pochodzi z twej samowoli, bez względu na to,
czy to zauważasz czy nie. Gdy mniemamy, że
powinniśmy jednych rzeczy unikać a innych
szukać – na przykład tych miejsc i tych ludzi,
i tych mędrców czy tej ciżby, czy tych zajęć –
to winę za to ponosi nie to, że przeszkadzają ci
te sposoby czy te rzeczy; tym, co przeszkadza
ci w rzeczach, jesteś ty sam, albowiem zacho-
wujesz się niewłaściwie wobec nich.
Ci, którzy w ten sposób szukają, szukają na
fałszywej drodze. Im dalej wędrują, tym mniej
znajdują tego, czego szukają. Wędrują tak, jak
ktoś, kto zgubił drogę: im dalej idzie, tym bar-
dziej schodzi na manowce. Cóż ma wszakże
zrobić? Najpierw powinien porzucić siebie, bo
wtedy porzuci wszystko.
Zaprawdę, jeśli człowiek porzuci króle-
stwo lub cały świat, ale zachowa samego
siebie, to niczego nie porzucił. Jeśli jednak
człowiek wyrzeknie się samego siebie, to
bez względu na to, co sobie zachowa, czy
to bogactwo czy honor, czy cokolwiek
innego – porzucił wszystko.
Słowa świętego Piotra: „Oto my opuściliśmy
wszystko” – a on sam nie porzucił przecież nic
więcej, jak tylko sieć i łódź – pewien święty tak
oto skomentował: Kto chętnie porzuca rzeczy
małe, ten porzuca nie tylko te rzeczy, lecz po-
rzuca wszystko, co ludzie światowi mogą mieć,
a nawet wszystko to, czego mogą pożądać.
Albowiem kto porzuca swą wolę i samego sie-
bie, ten rzeczywiście porzucił wszystkie rze-
czy tak, jak gdyby były jego nieograniczoną
własnością i jak gdyby posiadł je tak, iż móg-
łby nimi swobodnie rozporządzać. Albowiem
czego nie chcesz pożądać, to wszystko oddałeś
i porzuciłeś ze względu na Boga. Dlatego mówi
nasz Pan: „Błogosławieni ubodzy w duchu”, to
znaczy: w woli. I nikt nie powinien w to wątpić.
Gdyby istniał jakiś inny, lepszy sposób, to nasz
Pan by go wymienił, jak też powiedział: „Jeśli
kto chce pójść za Mną, niech się zaprze sa-
mego siebie, a gdziekolwiek siebie znajdziesz,
wyrzeknij się siebie; jest to najlepsze”.
Dlatego zacznij najpierw od siebie i
porzuć siebie. Zaprawdę, jeśli najpierw
nie uciekniesz od samego siebie, to gdzie-
kolwiek byś uciekł, gdziekolwiek byś się
znalazł, wszędzie napotkasz przeszkody
i doznasz niepokoju.
Szukanie przez ludzi pokoju w rzeczach ze-
wnętrznych, czy to w jakichś miejscach czy
u mędrców, u ludzi czy w dziełach, na obczyź-
nie, w ubóstwie czy w poniżeniu – wszystko
to, choćby największe wywierało wrażenie
i czymkolwiek by było, jest niczym i nie daje
pokoju.
jakiego należy dokonać w sferze tego,
co wewnętrzne i wewnętrzne
usisz wiedzieć, że w tym życiu
jeszcze żaden człowiek nie porzucił
siebie tak dalece, by nie odczuwał,
iż musi porzucić siebie jeszcze bar-
dziej. Mało jest ludzi, którzy rzeczywiście bio-
rą to pod uwagę – i są w tym stali.
Jest to równowartościowa wymiana i spra-
wiedliwy handel: W jakiej mierze opuścisz
wszystkie rzeczy, w takiej – i to ani mniej,
ani więcej – Bóg wniknie w ciebie, i to wraz
ze wszystkim, co Jego, jeżeli ty we wszyst-
kich rzeczach całkowicie wyrzekłeś się tego,
co twoje. Od tego więc zacznij i spróbuj tego
wszystkiego, co potraisz zyskać.
W tym znajdziesz prawdziwy pokój, a nie
gdzie indziej.
Ludzie nie powinni tak bardzo zastana-
wiać się nad tym, co mają robić; powinni
raczej pomyśleć o tym, czym mogliby być.
Otóż gdyby ludzie byli dobrzy i żyli, jak nale-
ży, to ich uczynki świeciłyby jasno. Jeśli ty sam
jesteś sprawiedliwy, to sprawiedliwe są także
twoje uczynki. Świętości nie należy opierać na
czynach; raczej należy ją opierać na byciu, al-
bowiem to nie uczynki nas uświęcają, lecz my
powinniśmy je uświęcać. Czyny, choćby były
– –
i pełni są samowoli
L
O pożytku z porzucenia siebie,
M
4607560.003.png 4607560.004.png 4607560.005.png
najbardziej święte, jako same czyny żadną
miarą nas nie uświęcają, lecz to my w takiej
mierze, w jakiej jesteśmy świętymi i w jakiej
posiadamy bycie, uświęcamy wszystkie nasze
działania, czy to jedzenie, spanie, czuwanie czy
jakiekolwiek inne. Dzieła tych, których miara
bycia jest mała, nie przynoszą – niezależnie
od tego, jakie one by były – żadnego owocu.
Poznaj stąd, że należy się przykładać tylko do
tego, by być dobrym – nie tak bardzo do tego,
co robimy, czy też jakiego rodzaju dzieł doko-
nujemy, lecz do podstawy naszych czynów.
Bacz, co istotę i podstawę czyni dobrą
rzyczyną tego, że istota i pod-
stawa bycia człowieka, z których
jego dzieła czerpią swą dobroć, są
całkowicie dobre, jest to, że umysł
człowieka jest całkowicie (zwrócony) ku Bogu.
Dołóż wszelkich starań, by Bóg stał ci się wiel-
kim i by całe twe dążenie i pilność zwracały
się do Niego we wszelkim twym postępowaniu.
Zaprawdę, im bardziej jesteś do Niego zwróco-
ny, tym lepsze są wszystkie twe dzieła, jakie-
gokolwiek by były rodzaju.
Przylgnij do Boga, a On użyczy ci wszel-
kiej dobroci. Szukaj Boga, a znajdziesz Boga
i wszelkie dobro. Tak, zaprawdę, w takim
usposobieniu mógłbyś potknąć się o kamień
i byłby to czyn milszy Bogu, niż gdybyś przyjął
Ciało Pana naszego, a miałbyś przy tym bar-
dziej na względzie własną korzyść, i tak twoja
intencja byłaby mniej bezinteresowna.
Kto przylgnął do Boga, od tego nie
odstępują Bóg i wszelka cnota. A to, cze-
go ty wpierw szukałeś, teraz ono szuka
ciebie; za czym ty wpierw goniłeś, teraz
ono goni za tobą; a przed czym ty wpierw
chciałeś uciec, teraz ono ucieka przed
tobą. Dlatego: kto mocno przylgnął do
Boga, do tego też przylgnęło wszystko,
co boskie, a ucieka przed nim wszystko, co
jest niepodobne do Boga i Bogu obce.
O samotności i o posiadaniu Boga
apytano mnie: Niektórzy stanow-
czo usuwają się od innych i chętnie
chcieliby być zawsze sami i na tym
miałby polegać ich spokój oraz na
tym, że pozostawaliby w kościele – czy jest
to najlepsza droga? Wtedy odpowiedziałem:
„Nie!” A zauważcie, dlaczego.
temu człowiekowi stanąć na przeszkodzie, al-
bowiem nie dąży on i nie szuka niczego, jak
tylko Boga, jak też nie smakuje mu nic innego,
jak tylko Bóg; On bowiem jednoczy się z tym
człowiekiem we wszystkich jego dążeniach.
A jak Boga nie jest w stanie rozproszyć żadna
różnorodność, tak też tego człowieka nic nie
może ani rozpraszać, ani być powodem jego
rozdarcia, albowiem jest on jednym z owym
Jednem, w którym wszelka różnorodność jest
jednością i nieróżnorodnością.
Człowiek powinien Boga ujmować we
wszystkich rzeczach i umysł swój przyzwy-
czajać do tego, by Boga zawsze sobie uprzy-
tomniał w sobie, w dążeniu i w miłości. Zważ
na to, jak zwrócony jesteś do Boga, kiedy znaj-
dujesz się w kościele lub w swej celi: ten sam
nastrój zachowuj i miej w tłumie, w niepokoju
i w braku równowagi.
A – jak to już często mówiłem – kiedy mó-
wimy o „równowadze”, to nie mamy na myśli
tego, że wszystkie dzieła, miejsca czy ludzi
należy uważać za tak samo ważne. Byłoby to
niesłuszne, albowiem modlitwa jest lepszym
dziełem niż przędzenie, a kościół miejscem
godniejszym niż ulica. Wszakże we wszyst-
kich dziełach powinieneś zachować taki sam
umysł, taką samą ufność i taką samą miłość
do twego Boga, i taką samą powagę. Zaiste,
gdybyś zachował taką równowagę umysłu, to
nikt by ci nie przeszkodził w uprzytomnieniu
sobie twego Boga.
W kim jednak Bóg nie mieszka tak praw-
Kto jest prawy, na każdym miejscu
i wśród wszystkich ludzi czuje się dobrze.
Kto jednak nie jest, ten na każdym miejscu
i wśród wszystkich ludzi czuje się źle.
Kto zaś tu okazuje się prawym, ten praw-
dziwie ma Boga przy sobie; a kto prawdziwie
ma Boga, ten ma Go na każdym miejscu, i na
ulicy, i pośród wszystkich ludzi tak samo, jak
w kościele, na pustkowiu czy w celi; jeśli tylko
naprawdę posiada on Boga i tylko Jego, to nikt
nie może mu w niczym przeszkodzić.
Dlaczego? Ponieważ ma on jedynie Boga
i widzi tylko Boga, i wszystkie rzeczy stają
się dla niego samym Bogiem. Człowiek taki
nosi Boga we wszystkich swych dziełach i we
wszystkich miejscach, i wszystkie dzieła tego
człowieka sprawia jedynie Bóg; albowiem kto
jest przyczyną dzieła, do tego dzieło to nale-
ży właściwiej i prawdziwiej niż do tego, kto je
spełnia. Jeśli więc mamy na względzie jedynie
i wyłącznie Boga, to, zaprawdę, musi On być
sprawcą naszych dzieł, a we wszystkich Jego
dziełach nikt nie może Mu przeszkodzić, żadni
ludzie i żadne miejsca. Tak więc nikt nie może
– –
P
Z
4607560.006.png 4607560.007.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin