ŚW. MAKARY.doc

(33 KB) Pobierz
LEGENDA NA DZIEŃ ŚW

LEGENDA NA DZIEŃ ŚW. MAKAREGO

15 stycznia

 

Św. Makary należał - podobnie jak Paweł i Antoni - do pierwszych mnichów chrześci­jańskich, żyjących na pustyni egipskiej. Zmarł pod koniec IV w. Żywot jego znalazł się w Vitae patrum [BHL nr 5093-95] i stamtąd zaczerpnęła go Złota legenda. Zsjyiera on motywy po­dobne jak żywot św. Antoniego [niżej nr 10], choć nie tak pięknie rozwinięte. Jak u wszystkich tych wczesnych pustelników często pojawiają się w nim spotkania z diabłem, który jest jakby nieodłącznym ich towarzyszem, czy nawet partnerem - nie mają one tu jednak tego głębo­kiego sensu, jaki zawierają niektóre sceny żywota Antoniego. Tylko opowieść o szatanie nio­sącym dzbanuszki wyróżnia się między nimi czymś więcej niż czysto anegdotycznym wątkiem.

pat Makary szedł raz pustynią, a na noc wszedł do grobowca, w którym pochowani byli poganie [1]) wyciągnął ciało jednego z nich i położył na nim głowę jak na pucnowej poduszce. Tymczasem diabły, chcąc go przestraszyć, udawały, że wołają jakąś kobietę, i mówiły: Wstań i chodź z nami do kąpieli! Z ciała zmarłego zaś, na którym leżał święty, wydobywał się głos innego diabła: Jakiś obcy leży na mnie i nie mogę przyjść. Lecz on nie przestraszył się wcale, tylko uderzył owo ciało i rzekł: Wstań i idź, jeśli potrafisz. Słysząc to diabły uciekły, krzycząc głośno: Zwyciężyłeś nas, panie!

Gdy pewnego razu opat Makary przechodził od sadzawki do swej celi, zabiegł mu drogę diabeł w postaci kosiarza, chcąc go ugodzić kosą, ale nie mógł go dosięgnąć. Wówczas rzekł mu: Wielkie męki znosić muszę przez ciebie, Makary, bo nie mogę cię przewyższyć. We wszystkim już postępuję tak jak ty: gdy ty pościsz - i ja nie jem zupełnie, gdy czuwasz - ja nie śpię. W jednym wszakże nie mogę ci dorównać. Wtedy opat zapytał: Cóż to jest takiego? A diabeł: To twoja pokora, ona to nie pozwala mi zdobyć przewagi nad tobą.

Gdy pewnego razu pokusy zbyt silnie dręczyły Makarego, wstał i wło­żywszy sobie/na barki wielki wór pełen piasku wędrował tak przez wiele dni po pustyni. Teozebiusz zaś spotkawszy go zapytał: Dlaczego niesiesz taki ciężar/ojcze? On zaś odparł: Dręczę to, co mnie dręczy. Innym razem opat Makary ujrzał szatana pod postacią człowieka, ubranego w podartą lnianą szatę - a ze wszystkich jej dziur zwisały dzbanuszki. Zapytał go wtedy: Dokąd idziesz? On zaś odpowiedział: Spieszę napoić braci [2]. A na to Makary: Dlaczego niesiesz tyle dzbanuszków? Niosę napój do smaku - odrzekł szatan - jeśli któremuś jeden nie będzie smakował, ofiaruję mu drugi lub trzeci i tak po kolei, aż któryś mu się spodoba. Gdy zaś później wracał, rzekł mu Makary: No i cóż zdziałałeś? Diabeł odpowiedział: Wszyscy są święci i żaden z nich nie chciał u mnie szukać szczęścia, z wyjątkiem jednego, imieniem Teoktyst. Usłyszawszy to Makary udał się tam, odnalazł owego brata, którego diabeł kusił, i nawrócił go swym napomnieniem na drogę cnoty. Po pewnym czasie znowu spotkał Makary owego szatana i spytał: Gdzie idziesz? Idę do braci - odrzekł szatan. Gdy zaś wracał, starzec wyszedł mu naprzeciw i zapytał: Cóż robią owi bracia? A diabeł rzekł: Źle jest. Dlaczego? Ponieważ wszyscy są święci, a co gorsza, i ten jeden, którego miałem za swego, też mi się wymknął i nawet stał się bardziej świątobliwy od innych. Usłyszawszy to starzec gorąco podziękował Bogu.

Pewnego dnia Św. Makary znalazł czaszkę zmarłego i pomodliwszy się nad nią zapytał ją, do kogo należała za życia. Odpowiedziała mu, że była głową poganina. Wtedy Makary spytał: Gdzie jest teraz twoja dusza? W piekle - odrzekła czaszka. Następnie na pytanie, jak głęboko to jest, odpowiedziała, że tak głęboko, jak daleko jest od ziemi do nieba [3]. A czy jest tam jeszcze ktoś inny głębiej od ciebie? - spytał Makary. Tak - od­rzekła - Żydzi. A czy głębiej od Żydów jeszcze są jakieś dusze? Tak -odpowiedziała mu na to czaszka - najgłębiej w piekle są dusze złych chrześcijan, którzy odkupieni krwią Chrystusową, za nic sobie mieli tak wielką cenę.

Razu pewnego Makary szedł przez rozległą pustynię i co milę wtykał w ziemię trzcinę, aby zaznaczyć sobie drogę powrotną. Gdy jednak po dziewięciu dniach tej wędrówki odpoczywał, diabeł pozbierał wszystkie te trzciny i położył koło jego głowy; wiele trudów musiał wtedy znieść, zanim wrócił do domu.

Pewien brat bardzo dręczył się rozmyślaniem o tym, jakie to on bez­użyteczne życie prowadzi w celi, podczas gdy mieszkając wśród ludzi mógłby wiele dobrego uczynić. Gdy zwrócił się do Makarego z tymi wątpliwościami, ów rzekł mu: Synu, powiedz sobie tak: Tyle przynajmniej czynię, że dla Chrystusa strzegę ścian tej celi.

Gdy pewnego dnia komar ukłuł Makarego, ten zabił go ręką, ale zo­baczywszy, ile krwi wypłynęło z niego, zawstydził się bardzo, że tak zemścił się za własną przykrość. Udał się tedy na pustynię i tam przebywał nago przez sześć miesięcy, aż ciało jego całe było poranione od ukąszeń bąków. Później zasnął w pokoju, wsławiony licznymi cnotami. liks, jak opowiadają, był nauczycielem chłopców i bardzo surowo obchodził się z nimi. Ponieważ zaś otwarcie wyznawał wiarę Chrystusową, poganie prześladowali go, a w końcu wydali go w ręce jego włas­nych uczniów, którzy zabili go rylcami [1] i szydłami. Kościół jednak raczej utrzymuje św. Feliks me był męczennikiem, lecz wyznawcą. On to, ilekroć przyprowadzano go przed jakiegoś bożka, aby mu złożył ofiarę, tylko dmuchnął na niego i natychmiast posąg się walił. W innej jeszcze legendzie czytamy, że biskup Noli, Maksym, uciekając przed prześladowaniem padł na ziemię zmożony głodem i zimnem, a wtedy anioł posłał do niego Św. Fe­liksa; ten nie miał przy sobie nic do jedzenia, ale na rosnącym w pobliżu krzaku tarniny ujrzał wiszące winne grono i wycisnął z niego wino do ust biskupa, a następnie wziął go na barki i zabrał ze sobą. Po śmierci owego biskupa Feliks obrany został jego następcą.

Gdy pewnego razu nauczał, dowiedział się, że prześladowcy poszukują go; schronił się więc w ruinach, do których prowadził tylko wąski otwór, a natychmiast za wolą Bożą pająki rozsnuły swe sieci w owym przejściu, co widząc prześladowcy odeszli przekonani, że nie ma tam nikogo. Św. Fe­liks zaś udał się następnie w inne miejsce, gdzie pewna wdowa przez trzy miesiące dostarczała mu pożywienia, nigdy jednak nie widziała jego twarzy. Po przywróceniu pokoju [2] powrócił do swego kościoła i tam zasnął w Panu. Pochowano go niedaleko Rzymu, w miejscu zwanym Pincia.

Tenże św. Feliks miał brata, który nosił to samo imię. Otóż gdy jego z kolei zmuszano, aby czcił bożki pogańskie, on rzekł: Wy sami jesteście wrogami waszych bogów, bo przecież jeżeli przyprowadzicie mnie do nich, dmuchnę na nich jak mój brat i runą [3]. Św. Feliks uprawiał także ogród, a jacyś ludzie chcieli ukraść jego jarzyny; ale myśląc, że kradną, przez całą noc gorliwie pracowali w ogrodzie, a gdy rano św. Feliks po­zdrowił ich, wyznali mu swe grzeszne zamiary, a następnie powrócili z powrotem.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin