Głupi piękny Cullen cz.3.txt

(14 KB) Pobierz
Rozdzia� III
Z�Y CH�OPIEC

PWE:

Co ty zrobi�e�? Co sobie my�la�e�? Powiem ci, co my�la�e�: �cholera, pragn� jej�. A powiniene� by� my�le�: �cholera, nazywam si� Edward Cullen, mam 
wszystkich gdzie�, a zw�aszcza jak�� lask�, kt�rej w og�le nie znam!�. Racja. Jestem Edward Cullen, facet, kt�rego ka�da dziewczyna po�era wzrokiem i 
o kt�rym fantazjuje, ale nigdy nie dostaje wzamian nawet spojrzenia.
Ale przecie� ona jest idealna; silna, ognista i zab�jcza. Nie Edward, nie znasz jej, ale... Hej, czy to jej ubrania?

***

PWB:

Dzi� jest m�j dzie�. Dzi� si� zemszcz�. Dzi� jest poniedzia�ek.
Przekopywa�am moj� now� garderob� w poszukiwaniu czarnych, sk�rzanych, dwunastocentymetrowych szpilek. Sprawi�, �e pi�kny ch�opiec zacznie marzy�, �e 
si� nigdy urodzi�. - Gdzie s� moje czarne szpilki? Wrrr! Och tak, mam je w r�ce. Wiedzia�am. - Wsun�am je na stopy i zapi�am pasek na pi�tach. - 
Hmm, kocham bycie wampirem. Ju� nie przewracam si� na obcasach. - Zerkn�am w wysokie lustro, pokrywaj�ce drzwi garderoby, na moje odbicie w ulepszonym 
mundurku szkolnym � o tak, wspomina�am, �e w tej szkole nosi si� mundurki? Czarn� sp�dniczk�, kt�ra powinna si�ga� kolan zmieni�am w ekstremaln� mini � 
pokazywa�a znaczn� cz�� n�g - �apiecie, o co mi chodzi � do tego d�ugie do kolan bia�e skarpetki i koszula z wysokim ko�nierzem, kt�r� dostosowa�am do 
swojej figury, �eby nie musia�a by� wk�adana w sp�dnic� i pokazywa�a jakie� trzy centymetry zawarto�ci mojego dekoldu. Czerwony krawat zosta� nieco 
ulepszony; wsuni�ty pod koszul� wystawa� spod jej dolnej cz�ci. By�am zadowolona, �e na m�j widok kilku facet�w mo�e zemdle�, wi�c zawo�a�am Alice.
- O co chodzi, Bella? Jeste� gotowa do wyj�cia? Och, hej, wygl�dasz gor�co. - Alice zrobi�a podobne rzeczy z mundurkiem swoim i Rosalie, ale nie 
wygl�da� tak sexy jak m�j. Dodatkowo mia�a p�askie baleriny.
- Jestem tak zadowolona, �e nam�wi�a� mnie na lekcje szycia w zesz�ym roku. Op�aci�o si�. Jestem gotowa, tylko zabior� swoje ksi��ki i torb�. - Ci�gn�c 
j� za r�k� zbieg�am ze schod�w i wpad�am do gabinetu, sk�d szybko wzi�am moje rzeczy, kiedy us�ysza�am stukanie do drzwi. R�ka Alice znieruchomia�a i 
odwr�ci�am si�, by spojrze� na jej przepraszaj�c� twarz.
- Przepraszam. Zapomnia�am wspomnie�, �e Jasper i Emmett przyjd�, �eby podwie�� mnie i Rose. Chcesz si� przy��czy�? - Wygl�da�a i brzmia�a szczerze, a 
ja chcia�am jej szcz�cia, wi�c po prostu westchn�am i u�miechn�am si�.
- Alice, pierwszy raz od d�u�szego czasu jeste� naprawd� szcz�liwa. Tak jak Rose. Nie mam zamiaru powstrzymywa� was i ch�opak�w. Nie martwcie si� o 
mnie. Id�cie si� zabawi� przed waszymi pierwszymi lekcjami. Skoro ju� jeste�my w tym temacie, musz� i�� do sekretariatu, �eby odebra� plan lekcji. 
Wi�c my�l�, �e spotkamy si� na lunchu, okej? Musimu zaj�� dobry stolik, �eby zaznaczy� nasze terytorium.
Alice przytakn�a i �cisn�a mnie mocno. Zarzuci�am sw�j plecak na prawe rami� i wysz�am z ni� na zewn�trz, �eby powita� naszych go�ci.
- Hej, Emmett. Hej, Jasper. Co s�ycha�? Nie widzia�am was od... od zesz�ej nocy, a dok�adniej od trzeciej nad ranem. To prawie wieczno��. Jak 
absolutnie, �a� � powiedzia�am swoim najbardziej pretensjonalnym g�osem i wszyscy wybuchn�li �miechem.
- Fajnie b�dzie ci� pozna�, Bella � rzk� Emmett, gdy ju� si� uspokoi�.. Jasper tylko przytakn��, chwytaj�c Alice od ty�u w pasie i k�ad�c g�ow� na 
jej ramieniu. Zwr�ci�a si� w jego stron� twarz�, by m�c poca�owa� go w usta. To, co zacz�o si� niegro�nie, zacz�o stawa� si� troszeczk� 
niebezpieczne, wi�c zdecydowa�am si� odej�� i zostawi� gruchaj�ce go��bki swoim sprawom.

***

Sz�am przez kampus szukaj�c sekretariatu, kiedy zobaczy�am kogo�, kogo naprawd� nie chcia�am zobaczy� � Blondyna. Westchn�am. - Hej Mike, jak si� masz?
- Wspaniale. Gdzie posz�a� w sobotni wiecz�r? Nie widzia�em ci� po tym, jak wspomnia�em o Jessice. Mam nadziej�, �e nie powiedzia�em nic z�ego. - 
O nie. Czy on naprawd� tak my�la�, tak s�dzi�, co jest w g�owie tego faceta?! Wydaje mi si�, �e jest prawdziwym blondynem � niewiele dociera do niego 
przez grub� czaszk�. Aktualnie uwa�am go za idiot�.
- Uch, Mike, to nie by�o to. Poczu�am si� troch� �le, wi�c wr�ci�am do domu. Siostry posz�y ze mn�, �eby si� upewni�, �e nic mi nie jest. To nie by�... 
ten inny pow�d. - Wygl�da� na troch� zranionego moim wyja�nieniem, ale jego cierpienie sko�czy�o si�, kiedy zauwa�y�, jak jestem ubrana. Tak, 
niew�tpliwie mia� zamiar zemdle�. - Wiesz, Mike, musz� i�� do sekretariatu po plan lekcji, wi�c m�g�by� mi powiedzie�, gdzie to jest?
- Och, oczywi�cie, poka�� ci. T� drog�. - Chcia� si�gn�� po moj� d�o�, ale cofn�am r�k�. Szed� dalej, jakby nic si� nie sta�o. Prowadzi� mnie do budynku 
z zawieszonym nad drzwiami napisem SEKRETARIAT. Wesz�am do �rodka i podesz�am do okienka.
- Uch, przepraszam, jestem Isabella Swan. Jestem tutaj nowa i potrzebuj� swojego planu lekcji.
- Okej, oczywi�cie. Daj mi sekundk�. - Kobieta sprawia�a wra�enie mi�ej osoby. Wygl�da�a na wczesn� trzydziestk�, z naturalnymi, ciemnobr�zowymi w�osami 
i wci�� �wietn� figur�. Polubi�am j�. Poda�a mi kartk� papieru, podnosz�c wzrok i pos�a�a szybki u�miech, m�wi�cy �witamy�, zanim wr�ci�a do pracy.
Odwr�ci�am si� i zauwa�y�am, �e Mike rozmawia z nisk� dziewczyn� o kr�tkich, kr�conych, jasnobr�zowych w�osach, kt�ra wygl�da�a, jakby go poucza�a, 
gestykuluj�c i wskazuj�c w moim kierunku. Zgadywa�am, �e to Jessica, jego dziewczyna. Podesz�am do nich i powiedzia�am: - cze��, jestem Bella. Czy 
jeste� Jessic�, dziewczyn� Mike'a? Tak du�o o tobie s�ysza�am. Z opowie�ci wynika�o, �e jeste� inna.
Tym razem by�am jedyn�, kt�ra pos�a�� Mike'owi przyjazny u�miech, bo nie s�dz�, �eby ktokolwiek zas�ugiwa� na takie pouczenia. Nienawidz�, kiedy kto� 
mi m�wi, co mam robi� � mam sk�onno�� do post�powania w odwrotny spos�b. Niska dziewczyna przez chwil� wygl�da�a na zaskoczon�, potem odwr�ci�a si� w 
stron� Mike'a i u�miechn�a.
- Tak, jestem Jessica. Mi�o mi ci� pozna�, Bello. - Wyci�gn�a do mnie r�k� i u�cisn�am j�, nie chc�c si� wyda� niegrzeczn�. Pomy�la�am sobie, �e 
spr�buj� wytrzyma� pierwsz� lekcj�, zanim zn�w zaczn� zachowywa� si� jak dz***a. Mam nadziej�, �e wytrwam tak d�ugo. Nie mog� zrobi� nic wi�cej. 
Wygl�da�a na typ plotkary, wi�c doda�am osobist� not�, �eby unika� jej najbardziej, jak to jest mo�liwe.
Gdy si� z nimi upora�am i po�egna�am, wyruszy�am na moj� pierwsz� lekcj�. Pierwsz� mia�am... o nie, trygonometri�.

***

Odb�bni�am cztery przedmioty: trygonometri�, angielski, hiszpa�ski i histori�. W ko�cu mia�am wolne od szko�y na godzin�. Jeszcze tylko dwie lekcje - 
nie chc� o nich my�le�. Nawet, kiedy zosta�am wampirem z naprawd� bystrym umys�em, potrafi�am szybko wykona� te rzeczy, kt�re ju� wcze�niej umia�am, a 
w moim przypadku nie by�o ich du�o. Tak ju� jest, je�li nie jeste� lizusem, kt�rym twoi rodzice chcieliby, by� by�, nie zwracasz niczyjej uwagi i �atwo 
si� rozpraszasz.
Sz�am na sto��wk�, kiedy go zobaczy�am. Pochyla� si� nad stolikiem stoj�cym w cieniu, obserwuj�c moje kroki. Cullen.
- Czego chcesz, Cullen? Nie jestem w humorze, by rozmawia� z kim� tak irytuj�cym, jak ty; w tej chwili czuj� si� jak odbezpieczony granat. - Wyszczerzy� 
si� w tym g�upim, krzywym u�miechu, kt�ry sprawia�, �e moje cia�o zaczyna�o p�on�� za ka�dym razem, kiedy widzia�am, jak pojawia si� na jego twarzy.
- Tylko podziwiam widok. Jest naprawd� dobry. Jeste� szcz�ciar�, �e patrz� na ciebie, nie wspominaj�c o tym, �e m�wi� do ciebie. Wi�kszo�� dziewczyn 
umar�aby za ten przywilej.
- Przywilej? Czy�by�my byli pr�ni? Wi�c s�dz�, �e nie jestem jak wi�kszo�� dziewczyn, bo dra�nisz mnie i na prawd� chcia�abym, �eby� zostawi� mnie w 
spokoju. - Zauwa�y�am, �e jego twarz posmutnia�a i z jakiej� niezrozumia�ej przyczyny zapragn�am schwyci� j� w swoje d�onie i poca�owa� k�ciki ust, 
�eby zn�w si� podnios�y. Nie, otrz�sn�am si�. G�upi Cullen, g�upi Cullen, g�upi, pi�kny Cullen! Cholera! - Edward, nie wiem, jaki jest tw�j problem, 
ale w sobotni wiecz�r poca�owa�e� mnie, a potem zostawi�e� bez s�owa. Wi�c albo masz jakie� zobowi�zania, albo po prostu my�lisz, �e skoro nazywasz si� 
Edward Cullen nie powiniene� by� tym, kt�ry wykonuje pierwszy krok, ale to naprawd� zrani�o moje ego, wi�c... Edward... do zobaczenia. - Odwr�ci�am si� 
do ty�u i odesz�am, zostawiaj�c zaskoczonego wampira. Dlaczego bola�o mnie sprawianie mu przykro�ci? By� g�upkiem, podwa�y� moje ego i zniszczy� je. 
Chodzi mi tylko o zemst�, inne s�owa nie maj� w tej chwili znaczenia.
Wesz�am do sto��wki i zobaczy�am Rose, ca�uj�c� szyj� Emmetta i Alice, robi�c� to samo Jasperowi przy najdalszym stoliku w pomieszczeniu. Wszystkie 
dziewczyny, obserwuj�ce to z dystansu, posy�a�y im najbardziej obrzydliwe spojrzenia, jakie kiedykolwiek widzia�am. Nikt nie ma prawa patrze� tak na 
moich przyjaci� i wykr�ca� si� od kary.
Dumnie krocz�c przez zat�oczon� sto��wk� dotar�am do stolika, przy kt�rym siedzia�y Alice i Rose. Przerwa�y zabaw�, �eby pos�a� mi u�miechy i 
wy�ciska�, a potem usiad�y na swoich miejscach. Kiedy zauwa�y�am, �e wszyscy wci�� si� na nas patrz�, zdecydowa�am si� zrobi� scen�. Stan�am na 
krze�le, potem na stole i odwr�ci�am w stron� twarzy moich nowych r�wie�nik�w. - Czy mo�ecie pilnowa� swoich interes�w, prosz�! Serio, nigdy nie 
widzieli�cie ca�uj�cych si� ludzi? To nie jest jaka� wielka sprawa. Po prostu wr��cie do swoich w�asnych, malutkich, �a�osnych, n�dznych �y� i 
przesta�cie si� ku*** gapi�! Zrozumiano?! - Najpierw zauwa�y�am, �e ludzie wygl�daj� na zszokowanych, potem na zak�opotanych, ale w ko�cu odpieprzyli 
si� od nas. No c�, wytrzyma�am do d�ugiej przerwy, wi�c jestem z siebie zadowolona. Jednak nast�pne lekcje zapowiada�y si� interesuj�co.
Zauwa�y�am Edwarda stoj�cego przy drzwiach i �miej�cego si� ze zwieszon� g�ow�. Zgadywa�am, �e widzia� moj� ma�� fars�.

***

Reszta lunchu przebiega�a bez wypadk�w, wi�c posz�am na biologi� znudzona. W klasie zamurowa�o m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin