Głupi piękny Cullen cz.5.txt

(15 KB) Pobierz
Rozdzia� V
PRZYLEPA

- No wi�c, jestem jego dziewczyn�, Tany�. Mi�o ci� pozna�. - O m�j Bo�e! - Nigdy nie m�wi� o mi�o�ci swojego �ycia? - Nie wiedzia�am, jak odpowiedzie�. Wyci�gn�a w moj� stron� r�k�, �ebym ni� potrz�sn�a, ale ja tylko tam sta�am, kompletnie zaskoczona. Kiedy wr�ci�am na ziemi� �cisn�am jej r�k�, niezwykle wolno. Odwr�ci�am si� i wesz�am z porotem do �rodka, nie zamykaj�c drzwi i przeszlam do salonu. S�ysza�am jej kroki za mn�. Moja twarz by�a pusta; czu�am to, ale nie mog�am nic zmieni�. Kiedy przekroczy�am �ukowate przej�cie, wszyscy odwr�cili si�, by spojrze� na mnie, a potem na wspania�� blondynk�, kt�ra stan�a przede mn�.
- Edziuniu! - Pobieg�a w prz�d i usiad�a na jego kolanach, oplataj�c jego szyj� r�kami i ca�uj�c go w policzek. - T�skni�e� za mn�?
- Tanya? - zapyta� zak�opotany. To by�o potwierdzenie, kt�rego potrzebowa�am, by si� upewni�, �e jest z ni�. Zna� jej imi�, a wcze�niej nie wspomnia� o niej ani s�owem. Odwr�ci�am si� i wybieg�am przez drzwi.

***

Bieg�am najszybciej, jak pozwala�y mi na to nogi, nie wiedz�c dok�d zmierzam, zostawiona sama sobie. Co mnie obchodzi�o, �e mnie ok�ama�? M�wi�, �e mu na mnie zale�y, ale to nie by�a prawda. Czu�am, jak moja pier� porusza szybko si� w g�r� i w d� i by�o mi ci�ko oddycha�. Nie mog�am si� d�u�ej hamowa�. �zy zacz�y p�yn�� po moich policzkach i ustach. Dlaczego to a� tak bola�o? Wyda�am z siebie szloch z�amanego serca. Dlaczego to tak bola�o? Zapyta�am siebie jeszcze raz.
Zatrzyma�am si� i rozejrza�am doko�a. By�am w lesie, dok�adnie gdzie � nie wiedzia�am. To wtedy us�ysza�am jego g�os. Na ten d�wi�k skuli�am si� na ziemi, obejmuj�c ramionami piersi i ko�ysz�c si� w ty� i w prz�d p�aka�am. Dlaczego to a� tak bola�o? - Bello? Bello? Bello! - Nie odpowiedzia�am na moje imi�. Dlaczego to a� tak bola�o? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?! Zna�am go od trzech dni. Wiem, �e b�yskawicznie poczu�am zwi�zek z nim, jakbym zawsze mia�a by� obok niego, potrzebowa�am go. Ale nie tak bardzo. Czy ja... Czy ja go kocha�am? Czy mi�o�� od pierwszego wejrzenia jest mo�liwa? To pogarsza�o wszystko. Wydobywa�am z siebie kolejne szlochy. Dysza�am, potrzebuj�c powietrza; tak bardzo bola�o mnie w piersi. Nie pozwoli�am sobie na wypowiedzenie w my�lach jego imienia. Wiedzia�am, �e je�libym to zrobi�a, bola�oby jeszcze bardziej.
Poczu�am ciep�o chwytaj�cych mnie d�oni, pr�buj�cych oderwa� moje r�ce od mojego torsu, ale ba�am si�, �e je�li to zrobi�, rozpadn� si� na kawa�eczki. - Bello, przesta�. Bello, sp�jrz na mnie. - Kiwa�am g�ow� z boku na bok; nie potrafi�c wydoby� z siebie g�osu. - Prosz�. - Wyda�am jaki� d�wi�k; mieszank� szlochu z mro��cym krew w �y�ach krzykiem. Poczu�am kropl� wody na swoim ramieniu. Chcia�am odej��. Tak szybko, jak si� uwolni�am, zosta�am chwycona przez jego ramiona. Owin�y si� dooko�a mojej talii, zmuszaj�c mnie do wstania i przyciskaj�ce mnie do niego. Jego pier� trz�s�a si�, wi�c popatrzy�am w g�r�, by zobaczy�, �e on r�wniez p�acze.
Nie�wiadomie oplot�am go r�kami i wtuli�am twarz w jego tors, a on swoj� w moj� szyj�. Podni�s� mnie i owin�am nogi wok� jego pasa. Co ja robi�? Czy mu si� wydaje, �e mo�e mie� dwie dziewczyny naraz? Ta my�l spowodowa�a, �e zn�w wrzasn�am i wbi�am paznokcie w jego szyj� z nadziej�, �e moje cia�o pozostanie w jednej cz�ci, bo na razie wydawa�o mi si�, �e rozpadnie si� na kawa�ki.
- Bello, prosz�, odezwij si� do mnie. Co powiedzia�a ci Tanya? To mnie zabija, patrzenie na ciebie w tym stanie. - Przytrzyma� moje cia�o swoj� lew� r�k�, kiedy chwyci� m�j podbr�dek praw� d�oni�. Wygl�da� na tak smutnego, jakby m�j b�l powodowa� b�l r�wnie� u niego. Zamkn�am oczy z nadziej�, �e doda mi to wystarczaj�co du�o odwagi do rozmowy.
Otworzy�am usta, ale jedynym, co si� z nich wydoby�o, by� kolejny szloch, zanim zacz�am kontynuowa� p�acz. Usiad� na ziemi, naprzeciwko drzewa i po�o�y� mnie na swoich kolanach. Nie powiedzia� nic i ja te�, kiedy �ka�am. Musia�y min�� godziny, zanim zn�w by�am zdolna przem�wi�. - Edward. � Skrzywi�am si�, wypowiadaj�c jego imi�; sprawi�o, �e dziura wyrwana przez t� ca�� Tany� poszerzy�a si� jeszcze bardziej. - Powiedzia�a mi, �e jest twoj� dziewczyn�. - W ko�cu popatrzy�am na niego, nie odwracaj�c natychmiast wzroku. Wci�� wygl�da� na ogromnie smutnego, ale teraz r�wnie� na poirytowanego.
- Bello, ona nie jest moj� dziewczyn�. - Uderzy�am go w twarz i wi�cej �ez sp�yn�o po moich policzkach. Zebra� je, nie m�wi�c ani s�owa.
- Nie wa� si� mnie ok�amywa�, Cullen. - Wykrzywi� si�, kiedy u�y�am jego nazwiska. - Powiedzia�a, �e jest twoj� dziewczyn� i mi�o�ci� twojego �ycia. Jak mog�e� patrze� na mnie i twierdzi�, �e ci na mnie zale�y, �e wci�� jeste� prawiczkiem, kiedy widzia�e�, jak by�am szczera. Zale�a�o mi na tobie, Edwardzie Cullen! Jak by�am g�upia? - Uderzy�am go i zacz�am raz po raz bi� go w pier�, p�acz�c, zanim chwyci� mnie za nadgarstki i za�o�y� je sobie dooko�a szyi. Trzymaj�c mnie ko�ysa� nas powoli.


PWE:

Nie mog� tego znie��. Widzenie takiej Belli poszatkowa�o mnie na strz�py. Nigdy nie p�aka�em. Nawet, kiedy moja prawdziwa matka zmar�a. Ale Bella sprawi�a, �e �zy wyla�y si� z k�cik�w moich oczu. Dlaczego tak bola�o mnie widzenie jej takiej? Wiedzia�em, �e mi na niej zale�y, ale �eby tak bardzo? My�l�... My�l�, �e j� kocham. Tak, kocham Isabell� Swan. Musia�em ukr�ci� jej cierpienie, wi�c spr�bowa�em zn�w zacz�� rozmow�.
- Bello, Tanya nie jest moj� dziewczyn� i bez w�tpienia nie jest mi�o�ci� mojego �ycia.
- Co?
- S�ysza�a� mnie. Tanya nie jest mi�o�ci� mojego �ycia.
- Wi�c dlaczego powiedzia�a, �e ni� jest? - Westchn��em. Zamierzam zabi� Jaspera i Emmetta po powrocie do domu.
- Okej, a wi�c... to w pewien spos�b wina Jaspera i Emmetta. Jakie� pi�tna�cie lat temu oboje zdecydowali, �e potrzebuj� dziewczyny i nie m�wi�c o niczym zarejestrowali mnie na stronie z randkami*. W ci�gu tygodnia otrzyma�em oko�o czternastu tysi�cy pi�ciuset odpowiedzi kobiet na m�j profil. Bracia uznali za bardzo �mieszne, �e odezwa�o sie te� czterystu m�czyzn. Zaw�zili list� do dziesi�ciu kobiet, kt�re wygl�da�y dobrze i wydawa�y si� by� �wietne. Spotykali si� z poszczeg�lnymi z nich, a kiedy poznali Tany�, Emmett natychmiast dowiedzia� si�, �e jest wampirem, nawet zanim wesz�a do kawiarni. Widzisz, Emmett widzi przesz�o��. Wie wszystko o ka�dej osobie i o wszystkim, co zrobi�a w swoim �yciu nawet je�li znajduje si� ona w odleg�o�ci stu metr�w od niego. Kiedy zauwa�y�, �e w przesz�o�ci by�a... przylep�, pomy�la�, �e wrobienie mnie by�oby wspania�ym �artem. Wi�c to zrobi�. Spotka�em j� i wydawa�a si� by� fajn�, wi�c spotykali�my si� przez jaki� miesi�c. Ale kiedy j� rzuci�em nie by�o ju� tak dobrze. Przychodzi�a pod m�j dom co noc i b�aga�a, �ebym j� wpu�ci�. �ledzi�a mnie wsz�dzie i �przypadkowo� wpadali�my na siebie ca�y czas. Ostatecznie przeprowadzi�em si�. Nawet od tamtego czasu pojawia sie co rok czy dwa i pr�buje mnie odzyska�. A wi�c to moja historia.


PWB:

�a�. By�am zszokowana. Nigdy bym si� nie spodziewa�a. Prawd� m�wi�c, nawet przez my�l mi nie przesz�o, �e to ona mo�e k�ama�. Po raz pierwszy odk�d pozna�am Tany� obr�ci�am si� do Edwarda i u�miechn�am. Najinteligentniejszy, m�j najulubie�szy u�miech zago�ci� na jego ustach.
- Edward, strasznie przepraszam. Nie powinnam by�a wyci�ga� pochopnych wniosk�w. Czuj� si� jak �mie�. Powinnam wierzy� ci bardziej, ni� komu� obcemu. Wybaczysz mi?
- Hmm, niech pomy�l�... Nie wiem.
- Co mog� zrobi�, �eby ci to wynagrodzi�?
Obdarzy� mnie u�miechem, kt�ry nasun�� mi na my�l co�, co wiedzia�am, �e nie jestem jeszcze gotowa mu da�.
- Edward, zachowuj si�. Wszystko, tylko nie to. - Westchn�� i przytakn��. - No dobra, jak b�d� gotowa - dam ci zna�. - Zn�w przytakn�� i poca�owa� mnie w czo�o.
- To co mog� ci da�, �eby� mi wybaczy�? - Jego g�owa zatrzyma�a si� na d�wi�k imienia. Pochyli� si� lekko, bo nadal siedzia�am opleciona wok� niego. Jego twarz by�a tak blisko, �e mog�am poczu� jego oddech, gdy zacz�� m�wi�. Tak �wietnie pachnia�.
- Powiedz Edward jeszcze raz.
- Edward. - Jego usta dotkn�y moich, potem drugi raz, a za trzecim ju� tak zosta�y - nie oderwa� ich. Smakowa�y tak pysznie! Jego j�zyk w�lizgn�� si� w moje usta, a ja zmieni�am pozycj�. Rozlu�ni�am u�cisk wok� jego talii; ju� tylko otacza�am go kolanami. Gdy przesun�� usta po mojej szyi, zaplot�am palce w jego mi�kkich, kasztanowych w�osach.
- Edward... - zn�w powt�rzy�am jego imi�, ale tym razem zabrzmia�o jak westchnienie.
- Bello, kocham ci� � To by�y trzy najpi�kniejsze s�owa, jakie us�ysza�am w ci�gu ca�ego mojego �ycia. Odsun�� si�, �eby popatrze� na mnie po raz milionowy tego dnia; �za sp�yn�a po moim policzku, ale by�a to �za szcz�cia. Po�o�y� swoj� praw� r�k� na mojej twarzy i zmaza� j� kciukiem. Ka�da kom�rka w moim ciele po��da�a go. Ka�da cz�� mnie rumieni�a si�.
- Ja te� ci� kocham. - Nie zauwa�y�am nawet jego reakcji, zanim zn�w nakry�am swoimi wargami jego wargi. Wsun�am j�zyk pomi�dzy jego usta i do ich wn�trza.


PWE:

Wsun�a j�zyk w moje usta sprawiaj�c, �e zaj�cza�em z zadowolenia. By�a taka mi�kka naprzeciw mnie, tak odpowiednia. Powiedzia�a, �e mnie kocha. Powiedzia�a, �e mnie kocha. Powiedzia�a, �e mnie kocha. Nie mog�em przesta� o tym my�le� i za ka�dym razem ca�owa�em j� bardziej natarczywie, z wi�ksz� pasj�. Podnios�em si� na kolana, poci�gaj�c j� za sob� i k�ad�c na ziemi, nakrywaj�c jej cia�o moim. Ufnie pod��a�a za mn�. Z�apa�em jej r�ce w moje i po�o�y�em je za jej g�ow�, przytrzymuj�c je lew� r�k�, wspieraj�c si� na drugiej. To spowodowa�o, �e jej koszulka podnios�a si� na tyle, by pokaza� kilka cali bladego brzucha.


PWB:

Chwyci� moje d�onie swoj� lew� r�k� i po�o�y� je za moj� g�ow�, odkrywaj�c przy okazji kawa�ek mojego brzucha. Uwolni� moje r�ce, ale zostawi�am je w tamtym miejscu. Po�o�y� swoj� ciep�� d�o� na ods�oni�tej sk�rze. Przesun�� j� w d�, a� do uda i �agodnie dotkn�� ustami mojego brzucha. Czuj�c to wygi�am si� w �uk; popchn�� mnie z powrotem na ziemi�. Kontynuowa� i jego j�zyk m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin