Carne.txt

(9 KB) Pobierz
00:00:31:Konina, zakazana w większoci krajów wiata|jest jednakże wielce szanowana przez naród francuski.
00:00:34:Konie z całego wiata|sš zabijane dla pieniędzy każdego dnia
00:00:38:w 2000 końskich rzeniach we Francji.
00:00:42:Słodka w smaku konina jest uważana|za najbardziej zdrowy rodzaj mięsa.
00:00:46:Jednakże, z powodu swojej przeciętnej ceny i liliowego koloru, niektórzy nazywajš jš "CARNE" (czyli: cierwo).
00:00:54:Porte de la Villette, 03/23/1956|Koniec dnia
00:01:05:- Masz miesišczki?|- Dlaczego?
00:01:07:- Krwawisz.|- Dlatego, że jestem dziewicš. Bšd ostrożny.
00:01:09:- Kocham cię, wiesz?
00:01:13:- Tak, wiem. Ale będziesz ostrożny?
00:01:19:Les cinemas de la zone przedstawiajš opowieć|o rzeniku koni z paryskich przedmieć.
00:01:36:UWAGA|Film zawiera szkokujšce obrazy, które mogš zaniepokoić młodsze widownie.
00:02:26:KILKA DNI PÓNIEJ
00:02:45:Musisz jeć. Jeste w cišży|i musisz być silna.
00:02:54:Ma bardzo dziwny smak...
00:02:57:Dziecko ruszało się wczoraj i sprawiło mi ból.
00:03:14:Porte de Pantin 12/25/1956|Parę chwil po północy
00:03:33:Przyj!|O! Jest!
00:03:45:- Więc, jak się ma?|- To dziewczynka
00:03:50:KILKA GODZIN PÓNIEJ
00:03:53:- To TWOJA dziewczynka!|- Co powiedziała? Powtórz.
00:03:57:To twoja dziewczynka,|ja nigdy nie chciałam dziewczynki.
00:04:01:Wybacz.
00:04:03:KILKA MIESIĘCY PÓNIEJ
00:04:14:Wyjeżdzam. Zostawiam ci Cinthię.|Nie szukaj mnie. Już za póno.
00:05:03:Czas szybko leci, kiedy pracujesz.
00:05:05:Codziennie ta sama rzenia,|ci sami klienci.
00:05:10:I tak włanie dorastała moja córka,|w milczeniu.
00:05:20:W cišgu paru miesięcy|stała się młodš pannš,
00:05:24:jej ciało się zmieniło,|to było dziwne dla mnie.
00:07:00:- Obud się! Tak, ty! Tutaj jest wiatło,|Bóg go chce i ty go chcesz.
00:07:06:To tutaj, tutaj! W rodku, pod twojš skórš!
00:07:12:I wiesz o tym, że wiatło czeka na ciebie|po drugiej stronie tunelu!
00:07:30:Jak żyć szczęliwie?
00:07:34:Będę musiał dzi znowu|opłacić opiekunkę.
00:07:40:Do zobaczenia wieczorem!
00:07:42:Bankier już mi nie ufa.
00:07:51:Do zobaczenia wieczorem w sklepie.
00:07:54:Miłego dnia
00:07:56:Zostawiam swojš córkę na całe dnie|z tš przeklętš idiotkš.
00:08:00:Jestem pewien, że jest ćpunkš.
00:08:13:Co czytasz?
00:08:16:Aresztowali mężczyzn, którzy kładli żyletki na sankach|by rozcinać dzieciom dupy!!
00:08:45:Cišgle to samo każdego ranka,|te same ulice, ci sami palanci, te same historyjki, ta sama kawa...
00:08:54:Ta sama gruba kobieta...|Którš którego dnia wyrucham.
00:10:03:Chodmy już, jest szósta.
00:10:50:Mam nadzieję, że twoja konina nie jest za tłusta.
00:10:53:To jest jedyne mięso które możesz bezpiecznie jeć na surowo.|Nic innego nie jem.
00:11:05:- Do zobaczenia jutro|- Do zobaczenia.
00:11:10:To moja córka.
00:11:12:Bardzo liczna.
00:11:15:Do widzenia.
00:11:33:Co robiła dzisiaj?
00:11:36:Rower?
00:11:50:Czemu nie jesz?
00:11:58:Musisz być silna.
00:12:07:No, dalej!
00:12:18:Dawaj! Zrób to dla mnie, zjedz!
00:12:28:Jest droga, wiesz?
00:12:52:Zniszczę cię|tym ostrzem, Lucyferze!
00:12:57:Odetnę twojš głowę!|Mówi ci to Carne!
00:15:14:Hej!
00:15:17:- Kretyn!
00:15:30:Otwórz drzwi swojego serca!
00:15:33:Boisz się wiatła|i dlatego żyjesz w ciemnoci.
00:15:40:Możesz się obrócić?
00:15:43:Przejd się po pokoju.
00:15:50:wietnie!
00:15:52:Jeli nie odnajdziesz wiatła w życiu,|będziesz kolejnym straconym życiem!
00:16:00:UMRZESZ!
00:16:02:I to się zacznie od poczštku|... aż do końca wiata.
00:16:32:Jej nogi się zmieniajš.
00:16:38:Pod tš skórš|jest ta sama krew która płynie we mnie
00:16:42:i stanie się krwiš kobiety.
00:16:46:Prawdziwej kobiety,
00:16:49:z mojej krwi i koci.
00:17:38:Chcesz się przejechać na koniu?
00:17:50:Nic ci nie jest?
00:17:58:Chcesz się przejechać?
00:18:22:Idę już. Pa.
00:18:41:Aubervillers 01/17/1979|Póny poranek
00:19:18:Włanie znalazłem twojš córkę z robotnikiem.|Nie wiem co jej się stało.
00:19:33:Zabiję go!|Zabiję go!
00:19:38:Nie mojš córkę! Zabiję tego skurwysyna.
00:19:49:Oto jest, czeka...|Myli że jest taki mšdry... dobra, uspokój się.
00:20:06:Tak, dobrze, krwawi mu z gęby.|Kiedy uczyli mnie prawa silniejszego.
00:20:15:Lecz czasami moje pięci były bezsilne,
00:20:17:Musiałem użyć moich noży,|bo jeste słabszy niż nóż.
00:20:22:Powiedzieli mi to kiedy|posunęłem się za daleko w przemocy.
00:20:26:Nienawidzę przemocy, lecz my jej potrzebujemy.
00:20:29:Przestań, on jest niewinny!
00:20:34:Dlaczego nie chcesz umrzeć?
00:20:37:Nieważne, i tak umrze.|Ma to wypisane na twarzy!
00:20:43:TY
00:20:45:CZY JESTE PEWIEN|ŻE MASZ WSZYSTKO POD KONTROLĽ?
00:20:51:Nie będę długo.
00:20:54:Wrócę, obiecuję.
00:20:57:Zaczniemy nowe życie.
00:20:59:Chod z nami.
00:21:19:- A jego córka?|- Bez obaw, jest opieka społeczna.
00:21:25:MOŻESZ STRACIĆ WSZYSTKO, CO MASZ|W JEDNEJ SEKUNDZIE
00:21:54:Pańska sytuacja jest trudna do obrony.
00:21:58:Brutalnie zaatakował pan|niewinnego człowieka.
00:22:02:Który jest teraz kalekš,|i przez wiele lat nie będzie mógł pracować.
00:22:09:Mogę pana zapewnić że leży to|w pana interesie by wypłacić mu odszkodowanie.
00:22:18:Tak, ale pan wie, że ja nie mam pieniędzy.
00:22:21:Ale wcišż ma pan sklep i mieszkanie.
00:22:27:To jest wszystko co mam! Jeli je sprzedam...|Nic mi nie zostanie.
00:22:33:Cóż, jeli chce pan zaryzykować|2 lub 3 lata w więzieniu, to nie ma sprawy.
00:22:44:Więc, podpisze pan?
00:22:58:Wyjdę niebawem.|Chciałbym cię pocałować.
00:23:10:Ale to by było zbyt bolesne.
00:23:17:Jeste wszystkim, co mam.|Kocham cię, twój ojciec.
00:23:24:Pomimo ryzyka, niektóre impulsy|sš silniejsze niż cokolwiek innego.
00:23:35:Goršco tu dzi, co nie?|Mogę?
00:23:49:Na jak długo?
00:24:00:Nie chcesz rozmawiać?
00:24:11:Nie szkodzi.
00:24:14:PRISON DE LA SANTE|07/23/1979    7 rano
00:24:30:Na razie, Gerard
00:24:33:Bšd silny.
00:24:37:Najwyższy czas, żeby wyjć, więzienie|naprawdę nie jest zdrowe. Zmienia człowieka.
00:25:00:Już po wszystkim. Wyszedłem. Wyszedłem.
00:25:06:ale wcišż czuję spojrzenie Gerarda na moim pępku.|Już mnie więcej nie zobaczy.
00:25:12:Nie jestem gejem. Nie.|Już po wszystkim.
00:25:19:Bez przeszłoci, bez długów. Chyba mam ochotę|na kawę, na kawę w Cafe de Paris.
00:25:43:On był rzenikiem.|Trafił do pierdla.
00:25:49:Kochanie, wybacz mojš nieobecnoć,|ale mam dobrš wiadomoć.
00:25:56:Znowu pracuję i mam wielu klientów.
00:26:00:Jeli tak dalej pójdzie, to będziemy mogli wyjechać|do lepszego i czystszego miejsca, może w góry.
00:26:10:Teraz ona jest twojš szefowš.
00:26:13:Robisz, co ci każe!
00:26:19:Widzielicie nowego rzenika?
00:26:26:Podejrzewam, że jeste teraz wyższa,|ja jestem dokładnie taki sam.
00:26:49:Mógłbym ich wszystkich pozabijać, miejš się ze mnie teraz.|A ten skurwysyn który ukradł mój sklep... już sam nie wiem.
00:26:58:To bez sensu być dobrym i szlachetnym.|Podli zawsze wygrywajš. To już tak jest.
00:27:05:Nie wiem czy się wydostanę z tego gówna...|ale nie wrócę do więzienia.
00:27:11:Zarobię pienišdze i wezmę córkę ze sobš.|Chciałbym do niej napisać.
00:27:17:Może starajš się jš zepsuć.
00:27:29:Gruba dupa, czego ona chce?|Czyci bar po raz drugi?
00:27:35:Uspokój się, uspokój się.
00:27:49:Oczywicie, że tego chce - mojego fiuta.|Dotknij go, dotknij go.
00:28:12:Myl o Cynthii.|Cynthia!
00:28:18:Chciałbym cię stamtšd zabrać.
00:28:21:Powiedz mi jak się czujesz.
00:28:23:Mam nadzieję, że pozwalajš ci oglšdać TV|i dobrze się tobš opiekujš.
00:28:33:Całuję.
00:28:38:Dlaczego do niej piszesz?
00:28:40:Mylałam, że chcesz o niej zapomnieć.|Sam nie wiesz, czego chcesz.
00:28:47:Jeszcze jedna kobieta, która chce zostać skrzywdzona!|Zawsze spotykam szalone kobiety.
00:28:53:Może rzenicy pocišgajš masochistki...
00:28:56:Ona stanie się czym gorszym|niż moim stołem rzeniczym.
00:29:03:Jestem jej pracownikiem
00:29:05:i sš dwie rzeczy których|nie potrafię sobie odmówić...
00:29:09:Pieprzenia jej
00:29:11:i sprawiania jej bólu.
00:29:15:Proste. Pierdolisz jš.|Tak, pierdolisz jš ostro.
00:29:28:Nie?
00:29:30:Większoć embrionów|powstaje przypadkowo.
00:29:38:Przestałam krwawić.
00:29:42:Co?
00:29:45:Chyba jestem w cišży.
00:29:50:I co z tego?
00:29:52:Mogę sprzedać bar i kupić|sklep rzeniczy gdzie indziej.
00:29:54:Po co?
00:29:56:By zaczšć od nowa.
00:30:02:A Cynthia?
00:30:04:Powiesz jej prawdę.
00:30:10:Opuszczam Francję na jaki czas,|i muszę z niš najpierw porozmawiać.
00:30:17:Wiesz dlaczego nie możesz się z niš widzieć.
00:30:27:To nie potrwa długo...
00:30:38:Jeste zła?
00:30:47:W każdym razie ja wrócę.
00:31:02:Wystarczy tego.
00:31:17:Wiem, że nie jeste sam.|Wiem, że chcesz zarazić chorobš całš planetę.
00:31:22:Słyszysz mnie, Lucyferze?|Wrota piekła sš szeroko otwarte.
00:31:30:Diabły sš wszędzie!|Pomocy!
00:31:45:Gdyby tylko nazwała mnie "tatš", chociaż raz...
00:31:48:Ale to, czego chciałem, nigdy się nie stało.|Bez matki, bez żony.
00:31:52:Kochałem mojš córkę.|Była moim ciałem, mojš krwiš.
00:32:03:A teraz muszę wyjechać|i żyć z tš grubš sukš.
00:32:08:Suka dostała tego, czego chciała.
00:32:11:Tego, czego wszystkie kobiety chcš.
00:32:13:Niemowlaka który ssie jej pier|a potem się niš opiekuje.
00:32:18:Mylš że ich życie cokolwiek znaczy,
00:32:22:tak jakby mógł być inny cel|niż przetrwanie.
00:32:26:wiat jest egoistyczny.
00:32:29:Dla 9 sekundowego orgazmu,|dziecko musi się męczyć przez 60 lat.
00:32:35:Gruba pizdo, czy wiesz, że życie|twojego dziecka będzie gorsze niż twoje?
00:32:41:Myli, że jej dziecko się niš|zaopiekuje, kiedy będzie stara.
00:32:48:Zerżnę twojš grubš dupę, tak mocno|że poronisz.
00:32:54:Tak...
00:32:57:Jeli zerżnę jej dupę wystarczajšco mocno,
00:32:58:Oszczędzę komu|60 lat gównianego życia.
00:33:01:To jest moja misja na z...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin