00:00:26:Hotel Splendide to niezwykłe miejsce.| 00:00:32:wietne na wypoczynek i rekonwalescencję. 00:00:38:Zabiegi, masaże, wieże ryby i rodzinna atmosfera, 00:00:42:której nie zakłóciła nawet niedawna mierć pani Blanche. 00:01:24:Nie jednego się tu nauczyłem: 00:01:28:że trzeba dobrze przeżuwać jedzenie, że każdy kij ma dwa końce. 00:01:34:Może to kwestia oddalenia, ale stšd widzę wiat znacznie wyraniej. 00:01:41:Dezmond mówi, że istotš rodzinnych hoteli jest cišgłoć. 00:01:46:To on przęjšł interes po mierci matki. 00:01:50:Z tego co zauważyłem nie dokonał żadnych zmian. 00:02:05:Małe kęsy i dużo liny. lina wspomaga trawienie. 00:02:10:Żujemy, żujemy, żujemy 00:02:17:rozdrabniajšc pokarm na gładkš wodnistš papkę. 00:02:24:Pani Blanche nagrała tę płytę tuż przed mierciš. 00:02:28:Aż szkoda, że nie odeszła biedaczka nieco wczeniej. 00:02:37:Ronald, brat Dezmonda, szef kuchni i mistrz w przyrzšdzaniu węgorzy i wodorostów. 00:02:42:Ich siostra Cora prowadzi hydroterapię. 00:02:46:Morton Blanche przekazał interes dzieciom całkowicie oddajšc się chronicznemu zatwardzeniu. 00:02:58:Cišgłoć czy zmiana? 00:03:02:Czasem zmiany zaczynajš się od rzeczy dobrze znanych. 00:03:06:Dwięk słyszany setki razy nagle wydaje się inny. 00:03:39:Za pięć punktów. Z rodziny Cucurbitaceae, pochodzi z Egiptu. Zegar tyka. 00:03:46:Profesorze Arso? Ogórek. 00:03:49:Lady Asqit? To pospolity ogórek. 00:03:54:Jest czas i miejsce na wszystko, mówi Dezmond. 00:03:59:To włanie urok rutyny. 00:04:05:Wszystko jak należy? Tak, Dezmondzie. 00:04:23:Boże. 00:04:31:Nie pamiętam kiedy przyjechał tu ostatni nowy goć. 00:04:35:Chyba byłem nim ja. 00:04:39:Jednego jestem pewien: nikt, kto wyjechał, nigdy nie wrócił. 00:04:43:Bo i po co? 00:04:45:Panie Blanche! Dziękuję, zajmę się tym. 00:04:57:A więc umarła. 00:05:01:Tak. Na serce. W zeszłym roku. 00:05:10:Porozmawiajmy u mnie w biurze. 00:05:12:Wiesz mam co na to. 00:05:16:Może trochę piec, ale działa. 00:05:25:Gdzie się wszyscy podziali. Nadal mamy goci, tyle że spokojniejszych. 00:05:34:Chce wynajšć pokój. 00:05:38:To wykluczone. Zobaczymy co powie twój brat. 00:05:41:Jemu potrzebny jest spokój. 00:05:44:To się okaże. 00:06:06:Wcišż te same metody. 00:06:18:Przypomnij im mamusiu. 00:06:20:Pożšdanie, tak jak apetyt, to choroba, z którš trzeba walczyć. 00:06:26:Wszelkie zepsucie, tak fizyczne jak duchowe, pochodzi z jelit. 00:06:32:Co ona tu robi? Włanie. 00:06:35:Nie może tutaj zostać. Wyrzuć jš. 00:06:38:Naturalnie. Tyle, że prom przypływa za miesišc. To jej problem. 00:06:41:Wyrzuć jš. To nie bardzo wypada. Co pomylš gocie? 00:06:48:Pieprzyć goci! I ciebie też! 00:07:19:Nie patrz tak na mnie. 00:07:26:Okrutnie go skrzywdziła. 00:07:29:cišgnšł mnie tu, żeby się zemcić. O czym ty mówisz? 00:07:34:Dostałam list. Że królowa harpii nie żyje. 00:07:41:Czemu miałby go wysłać? To bez sensu. 00:07:45:Widzisz Cora, bylimy ze sobš blisko. 00:07:54:Może dlatego nigdy ci nie wybaczył, że uciekła. 00:08:05:Że też miała czelnoć wrócić. A jeszcze ten robi spektakl. 00:08:10:Ronnie przeżył szok, ale możemy mu pomóc z tego wyjć. 00:08:15:Tato, nie możemy mu pozwolić wpływać na decyzje kierownictwa. 00:08:20:wietna zupa. Z kurczaka? 00:08:23:Zgadza się. Długiego, liskiego, morskiego kurczaka. 00:08:28:Próbowałem znaleć rozwišzanie Ronnie. 00:08:34:Ona mylała, że to ty jš zaprosiłe. 00:08:50:Może zostać do następnego promu. 00:08:54:Ale ma nie wychodzić z pokoju. 00:09:05:Chciałem cię powitać jako pierwszy z goci. Stanley Smith. 00:09:12:Kath. 00:09:16:Przyjechałe tu na hydroterapię? 00:09:19:Nie, z tego jestem zwolniony. 00:09:24:Morton mówi, że kiedy z nim pracowała. 00:09:27:Z tysišc lat temu. Byłam zastępcš szefa kuchni. 00:09:31:No tak, oczywicie. 00:09:34:To czemu wyjechała? Co się wydarzyło? 00:09:38:Owszem. 00:09:40:No tak rozumiem. 00:09:47:Różnice zdań z kierownictwem. 00:09:51:Chodzi o Ronalda? 00:09:55:Nie, nie o niego. 00:09:59:Z nim nigdy się nie kłóciłam. 00:10:03:Ostrożnie, te rozbryzgi, trzeba na nie bardzo uważać. 00:10:09:Zaprowadzę paniš do pokoju. 00:10:25:Czeć Sergiej! 00:10:31:Miło, że wróciła. 00:10:36:Pierwszy dzien zimy jest u nas dniem szczególnym. 00:10:40:Wtedy włanie włšczane jest ogrzewanie. 00:10:44:Mylę, że przyjazd Kath w tym włanie dniu to znak. 00:10:48:Chociaż nie wiem czy dobry. 00:11:04:Pamięci ukochanej mamusi w pierwszš rocznicę jej odejcia. 00:11:48:Pan Light. 00:12:33:Działa. 00:12:46:Na co się gapisz? 00:12:49:Wyjmij palec z dupy i we się za zmywanie.|-Najpierw wyjmij palec. 00:12:55:Zginęła igła od gramofonu. Pewnie jej nie widziałe. 00:13:06:Jak skończysz zanie to do pokoju 106. 00:13:49:Ups. Wylšdowało na chorobach. 00:13:54:Zapalenie jelita grubego. 00:13:57:To proste. Trzy objawy. 00:14:01:Bóle, zatwardzenie 00:14:07:i krwawienie z odbytu.|-le. Nie żyjesz. 00:14:10:To znaczy, że nie mogę? 00:14:21:No id. 00:14:30:Sraka. 00:15:30:Co ty tu robisz? 00:15:35:Sama nie wiem! Czuję się jak kretynka. 00:15:41:To nie ty przesłałe wiadomoć? 00:15:51:Jeste mi winna wyjanienie. Odjechała bez słowa. 00:15:59:-Mogłe mnie odszukać. |-Jak? 00:16:01:-Morton wiedział gdzie będę.|-Tata? 00:16:04:Tak. 00:16:08:I nigdy ci... 00:16:13:To za mało. Ważne, że wyjechała. 00:16:26:Gadaj. 00:16:30:Ronnie. Co mogłem zrobić? 00:16:34:Bez ciebie nie dalibymy sobie rady. Nie było komu cię zastšpić. 00:16:41:Mylałem, że ci to minie. 00:16:45:-Bylicie tacy młodzi.|-I co? 00:16:49:Mamusia by mnie zabiła. Przepraszam. 00:16:55:Nie ma za co.|Tym razem mamusia miała rację. 00:17:51:Gdzie on jest? Mów. 00:18:02:Może mi powiesz co będzie z obiadem? 00:18:04:Ona złamała zasady. |W kuchni nie ma miejsca dla dwojga kucharzy. 00:18:12:Poza tym tu jest przyjemniej. 00:18:16:Wróć proszę. Nie dajmy się jej wyprowadzić z równowagi. 00:18:32:Obiadu nie będzie. Ronald zachorował. 00:18:38:Nic szczególnie gronego. |Proszę o wyrozumiałoć. 00:18:42:Wkrótce wszystko wróci do normy. |Tymczasem mamy dla państwa ciekawš propozycję. 00:18:49:Cora. 00:19:00:To znakomita okazja, by podjšć oczyszczajšcš głodówkę. 00:19:07:Chętni zgłoszš się do mnie, wydam rodki przeczyszczajšce, któe przyspieszš proces. 00:20:22:Głód to straszliwa broń. 00:20:26:Zwykły omlet w niewłaciwych rękach bywa miertelni grony. 00:20:56:Oszalał. Jego zachowanie jest niewytłumaczalne. 00:21:01:-Przeciwnie. |-Na boga. 00:21:07:Chcę ci co pokazać. 00:21:20:Co to jest? 00:21:23:Marzenie naszej mamusi. Podłšczyła system ciekowy hotelu do parownika. 00:21:28:Powstały metan ogrzewa bojler.|To obieg zamknięty. 00:21:32:Póki gocie jedzš i no wiesz, nigdy nie będzie problemów z ogrzewaniem. 00:21:41:Mamusia umarła na kilka dni przez zakończeniem prac. 00:21:45:Nie zobaczyła jak działa. 00:21:48:-Szkoda.|-Pierwszy raz włšczylimy piec, żeby poddać jš kremacji. 00:21:52:Taka była jej ostatnia wola. |I tak nie ciałem, raczej duszš stała się częciš hotelu. 00:22:00:-Na zawsze. |-Pocieszajšce prawda? 00:22:07:Tak, bardzo. 00:22:14:Wiesz Kath, nie łatwo mi było przekonać Ronalda żeby cię wpucił. 00:22:19:Mylę, że pozwolił by ci tam umrzeć. |Nadstawiałem dla ciebie karku, 00:22:25:ale cieszę się, ta cała sytuacja nie wyszłaby hotelowi na dobre. 00:22:31:No i? 00:22:33:Pomylałem, że mogłaby odwzajemnić tę przysługę. 00:22:43:Będziesz dla nas gotować? 00:22:47:Co takiego? 00:22:56:To jedyne wyjcie. Dla dobra hotelu. 00:23:11:Za goršco? Niemożliwe. 00:23:13:Zostanę przynajmniej do czasu, aż sytuacja się wyjani. |Ronald będzie musiał przestać udawać, że nie istnieję. 00:23:21:Wiesz, co on przechodzi. 00:23:24:Nie przeżuwał pan kęsów, ostrzegałam, że tak będzie. 00:23:29:-CO ty tu jeszcze robisz?|-Nie rozumiem. 00:23:33:Przecież to jest piekło. 00:23:36:To mój rodzinny dom. 00:23:40:Tam, na lšdzie jest prawdziwe życie. Nie jeste nawet ciekawa? 00:23:44:Oczywicie, że jestem. Ale tu mnie potrzebujš. 00:23:50:Przejmujesz się ta bandš starych zdechlaków? |Im najlepiej by zrobiła petarda w dupsko. Dobrze mówię? 00:23:11:On ci nigdy nie wybaczy. 00:24:04:Czeć. 00:24:11:Zupa rybna wypada. 00:24:14:Dzi będzie putanesca. 00:24:32:Jelita wymagajš stymulacji i cišgłego ćwiczenia. 00:24:36:Organizm najlepiej trawi produkty gotowane. Gotowanie usuwa też zbędny smak wielu produktów. 00:24:47:To najlepsza metoda przyrzšdzania pokarmów. 00:24:51:-Nasze porcje sš nierówne. |-Widocznie cię nie lubi. 00:24:55:Duszenie jest do przyjęcia, ale piec i smażyć nie wolno pod żadnym pozorem. 00:25:00:Lepiej poddać się operacji niż pozwolić, by choć jedna frytka trafiła do jelita. 00:25:30:Nie samš rybš żyje człowiek. Ten kto to powiedział miał masę racji. 00:25:41:Nie martw się tato, długo to nie potrwa. 00:25:56:Jak kolacja? 00:25:59:Była putanesca. 00:26:02:Ona mówi, że po włosku to oznacza prostytutkę. 00:26:05:wietnie dobrana nazwa. 00:26:08:Ona jest taka piękna, prawda? 00:26:12:Tak. 00:26:15:Kiedy tak mylałem. 00:26:19:Robiłe to z niš, nago, jak pokazujš w tych pismach? 00:26:24:Nie twoja rzecz Stanley. 00:26:27:Dezmond mówi, że mam chory umysł, ale muszę wiedzieć. 00:26:34:Robiłem. 00:26:39:Więcej nic ci nie powiem. 00:26:42:To dlatego musiała wyjechać? Bo była zwykłym pracownikiem? 00:26:51:Mylisz, że do każdego w końcu umiechnie się szczęcie? 00:26:56:-Ja w to wierzę.|-To wietnie Stanley. 00:27:34:Kolacja znakomita, choć trochę zbyt aromatyczna jak na mój gust. Rozumiesz nasza dieta. 00:27:40:Aromatyczna z tych składników... Dzięki za komplement. 00:27:44:Jeszcze raz dziękujemy. I słówko ostrzeżenia: 00:27:48:Dzień dobry. Jeste mistrzem kucharskim, prawda? 00:27:52:I umiesz zrobić wszystko. Desery też? 00:28:01:Zaska...
fauda