Tadeusz Miciński - wiersze.docx

(14 KB) Pobierz

ANANKE

Gwiazdy wydały nade mną sąd:

- wieczną jest ciemność, wiecznym jest błąd.

- Ty budowniku nadgwiezdnych wież

- będziesz się tułał, jak dziki zwierz.

- zapadnie każdy pod tobą ląd -

- wśród ognia zmarzniesz - stlisz się jak lont.

 

A gwiazdom odparł królewski duch:

wam przeznaczono okrężny ruch,

mojej wolności dowodem błąd,

serce me dźwiga w głębinach ląd.

Poszumy płaczą mogilnych drzew,

lecz w barce życia płynie mój śpiew.

Ja budowniczy nadgwiezdnych miast

szydzę z rozpaczy gasnących gwiazd.

 

 

INFERNO

 Wichry i dżdże - niebo od gromów rozdarte,

węże błyskawic i wycie szatanów -

duch mój zgnieciony głębią Oceanów

szyderstwem kłuje swą zastygłą wartę.

 

- Ha, Belfegorze! doli twej zazdroszczę,

bo ogień chłonąc, jak ptak nieśmiertelny -

światów gasnących bard, książę udzielny -

w Ławrach swych grzebiesz mar anielskich moszcze.

 

Skrzył fosforycznie, choć mróz lodowaty

ścinał me żyły. I wyciągnął skrzydło

i pot uronił na żelazne kraty -

syknęły z bólu - i pękły. Straszydło

wszponia się we mnie swym wzrokiem bez powiek

i szepce: masz mnie - jam twój skryty człowiek.

 

BAŚŃ

 Śpią wierzchołki gór

w fioletowej mgle -

tajemniczy bór

ukołysał mnie -

i przytulił mnie -

usynowił mnie -

i do siedmiu cór

powiódł w białej mgle.

Błyszczy zamek szklanny

na czarnym ostrowie -

a kwitną dziewanny

i maków pąsowie...

 

Na bawolim zagrał rogu siwy groźny Bór -

wypłynęło na jezioro siedm królewskich cór.

Ta Bez serca, jako hiacynt, jak hiacynt różowy,

a Z wężami - jak lilija - lilija anielska;

nad Umarłą szybowały krogulce i sowy,

a Zaklętą owionęły mórz głębokich zielska.

Dumna rozpacz - na harfie lazurowej grała,

Kwiat niewoli - łańcuchy do gwiazd przykuwała,

a Nieznaną - tęczowe kryją mi welony

i jak pierścień Saturna, grają złote dzwony.

 

Do łodzi mię proszą na bezchwiejne tonie -

i kwiatem paproci operlają skronie -

i płyną wśród skał pod mostem kamiennym -

idzie pacholę z krzyżem promiennym.

 

 

 

 

 

 

 

MELANCOLIA

 Żyje we mnie jakiś głuchy płacz - jakiś szloch i plącz żyją we mnie -

niby w grocie kropel wieczny szmer, monotonnych kropel tajny jęk.

Ach, to pewno przez zbójcow zamkniona ze złotymi włosami królewna,

(kasztelanka lub może pasterka) - z pól słonecznych, zielonych porwana,

zapomniana i w grocie zamknięta i na ostrych się głazach krwawiąca,

złotowłosa mej duszy królewna.

Łzy jej płyną jak zimne opale - łzy jej płyną wśród nocy bez końca

i w kryształy się lodów zwisają - w zamyślenia wiszące kryształy.

Raz przypełznął za szmerem do groty - wąż kusiciel tych głuchych podziemi,

usta chciwie przyłożył do zdroju, lecz się wzdrygnął przed blaskiem nieznanym.

A wtem ujrzał w szafirach królewnę - i swe oczy głębokie, zielone -

swoje oczy widzące w ciemnościach utkwił w bladą płaczącą królewnę -

i mądrymi oczyma pocieszał i prowadził ją w otchłań głęboką -

fosforycznie oczyma przyświecał - i prowadził ją w otchłań głęboko.

Aż pod ręką skrwawioną, co szuka w mroku oparcia,

grać poczęły jak dzwony bólów zamarzłych kryształy:

chór wyklętych pielgrzymów nuci pieśń grobu świętego,

tarcze błyskają, miecze - wśród kolumn czarnych bazaltu -

wstają z grobów olbrzymy - szał rozpędzonych rumaków

niesie ich w ogniach kłębiących przed gniewny w piorunach Majestat.

Nagle śpiewy zamilkły - głucha rozwarła się otchłań -

widać wśród ścian obślizgłych mgłą wirujące jezioro.

I na zwilgłym grobowcu drżąca spoczęła królewna,

w otchłań patrzy bezgwiezdną - w świątyń zagasłych jezioro.

Wtem ją mocne ramiona objęły w krzyku bezdźwięcznym

i uniosły nad otchłań skrzydeł sześcioro

i ujrzała cudowną w blasku miesięcznym - twarz Lucifera.

 

 

 

 

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin