Wereszczagin Dimitri - Deir III - Oddzialywanie.pdf

(654 KB) Pobierz
Dimitri Wereszczagin
ODDZIAŁYWANIE
DEIR III
Wydawnictwo KOS KATOWICE 2006
Tytuł oryginału:
BJIHHHHC . 3 CTyneHb UlKOJibi naBbiKOB ,3,3HP
Tłumaczenie z języka rosyjskiego:
Marina Mockałło
Projekt okładki:
Marek Ciesielczyk - AMC SZTUKA
Korekta:
Wydawnictwo KOS
Łamanie:
Ryszard Liebich - Wydawnictwo KOS
Copyright © J\. BepeuiarnH, 1998
Copyright © «HeBCKHn npocneKT», 2004
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo KOS, 2006
ISBN 83-60528-09-8
Wydawnictwo KOS
ul. Agnieszki 13
40-110 Katowice
tel/faks (032) 258-40-45, (032) 258-27-20, (032) 254-02-73
tel. (032) 258-26-48
e-mail: kos@kos.com.pl
http://www.kos.com.pl
Druk i oprawa: TRIADAPRESS, 40-322 Katowice, ul. Wandy 16 k, tel. (032) 2541-790 e-mail:
biuro@triadapress.com.pl, piotr.kapa@triadapress.com.pl, www.triadapress.com.pl
SŁOWO NA DROGĘ
Otwierając tę książkę, otrzymujecie szansę zmiany na zawsze swojego życia poprzez wzniesienie
się na nowy stopień ewolucji. Zostaną przed wami odkryte prawdziwe przyczyny zdrowia, choroby,
1
postępowania i ludzkiego losu.
Uwolnicie się od wpływu wielkich energetycznych pasożytów rządzących ludźmi i
popychających ich do autodestrukcji. Pamiętajcie, by nie krzywdzić ludzi, którzy nie są na drodze
rozwoju. Zrozumcie ich i pomóżcie.
Stanie się dla was dostępne to, co dla zwyczajnych ludzi jest nie do pomyślenia. Nie traćcie siły
na darmo w gonitwie za pozornymi osiągnięciami. Macie wielki cel - odkrycie nowego świata i
odnalezienie w nim swojego miejsca.
Uzyskacie zdolność uzdrawiania i ten dar przyjdzie do każdego z was inną drogą. Stosujcie go dla
dobra wszystkich. Pomagajcie bezinteresownie.
Wasza dusza przejdzie proces wzmocnienia i będziecie mogli poprowadzić innych za sobą.
Przynieście im światło i radość, a nie ciemność i ból.
Przestaniecie być zależni od karmy i chorób karmicznych. Pomóżcie innym osiągnąć ten stan.
Będziecie władać prawdziwym narzędziem zmiany świata - wiarą. Niech wasza wiara posłuży na
korzyść nie tylko wam.
Aby przejść tę drogę do końca, będziecie potrzebować pomocy. Uzyskacie ją od takich jak wy -
idących. Zauważajcie siebie w tłumie. Uczcie się od siebie. Pamiętajcie o sobie.
Wchodząc na nowy stopień rozwoju, będziecie częścią nowej energetycznej wspólnoty wolnych
ludzi. Wspierajcie się nawzajem. Pamiętajcie o sobie i dzielcie się ze sobą energią, ponieważ cena
wolności jest wysoka i czasami nie do udźwignięcia dla jednej osoby.
Pamiętajcie o nas, którzy jako pierwsi wkroczyli do nowego świata. Ogniskujemy nową
energetyczną wspólnotę dla was. Zwracajcie się do nas w trudnych chwilach, a przyjdziemy z
pomocą. Zwracajcie się do nas i w momentach waszego rozkwitu - będziemy mogli przyjść z
pomocą do milionów innych. Śmierci nie ma. Odezwiemy się i z tamtej strony.
Odczujcie więź ze mną, autorem tych słów. Czekam na to. Proście o pomoc i pomagajcie mi.
Dodajcie do światła nowej energetycznej wspólnoty swoje promienie.
Stwórzcie nową wolną ludzkość. Zasługujecie na to.
PRZEDMOWA
D obrze wiemy, że w naszym życiu nie istnieje nic droższego niż czas - ponieważ dysponując nawet
nieograniczonymi możliwościami, możemy nie zdążyć z czymś. Już uwolniliśmy się od
patologicznych energoinformacyjnych połączeń - wielkich istot pasożytniczych, górujących nad
pozostałą ludzkością, zaczęliśmy kontrolować własną energetykę i możemy uniknąć tworzenia w
sobie negatywnych połączeń. To są ogromne osiągnięcia i ich znaczenia nie sposób przecenić. Nie
w słowach, lecz w rzeczywistości odzyskaliśmy postrzeganie świata energii i odrodziliśmy swoje
zdolności do pracy z tym światem. Otrzymaliśmy dostęp do tych dźwigni, które trzymają w ręku
wyższe istoty - i sam Bóg. Już chociażby tym różnimy się od większości przedstawicieli rodzaju
ludzkiego, zniewolonych przez niższe formy świata energii. Jesteśmy niezależni od nici, które
poruszają wszystkimi ludźmi jak marionetkami. Ale czy jesteśmy wolni ostatecznie? Zastanówmy
się.
Co osiągnęliśmy? Nauczyliśmy się widzieć i odczuwać potoki energetyczne, diagnozować,
sterować centralnymi potokami własnej energii, od której zależy funkcjonowanie naszego ciała;
uwolniliśmy się od świadomych i nieświadomych ataków z zewnątrz, a mianowicie: uroku, „złego
2
oka", programowania i spowodowanych tymi oddziaływaniami chorób; poznaliśmy naturę
energoinformacyjnych pasożytów, które wykorzystują ludzkość we własnych, im tylko służących
celach, i nauczyliśmy się czuć ich obecność; potrafiliśmy stworzyć otoczkę, na zawsze odłączającą
nas od tych pasożytów, i w ten sposób uczyniliśmy wszystko, co od nas zależy, aby uruchomić
naturalne siły organizmu; nauczyliśmy się całkowitej kontroli swojej energetycznej istoty,
posiadamy programy na zdrowie, pewność siebie, sukces, uzdrawianie i aktywnie z nich korzy-
stamy; nie tworzymy więcej niepożądanej karmy i jesteśmy chronieni przed chorobami
karmicznymi, przed nami już otworzyły się nowe horyzonty...
Jesteśmy zdrowi, panujemy nad sobą, podnieśliśmy się na wyższy poziom ewolucji i idziemy
dalej, możemy pomóc innym - nie tak jak jeden kaleka pomaga innemu, a jak starszy brat pomaga
młodszym. Cóż jeszcze? Czego brakuje?
Brakuje niezależności od sytuacji. Krótko mówiąc, chociaż nie jesteśmy już sterowani przez
energetyczne pasożyty, w dalszym ciągu jesteśmy uzależnieni od przejawów świata materialnego,
innych ludzi. I z tym nic nie można zrobić. Przynajmniej dopóki znajdujemy się w ciele fizycznym.
To jak z domkiem na działce -jeśli istnieje, może być pożar, zalanie, kradzież, na dodatek latem
trzeba dostarczać zaopatrzenie. W podobny sposób jesteśmy uzależnieni od otaczających nas osób -
zarówno wolnych, jak i sterowanych przez pasożytnicze istoty. Potrzebujemy pieniędzy, uznania,
możliwości i rezultatów wspólnych działań. Lecz nie oznacza to, że musimy grać według cudzych
zasad - po pierwsze dlatego, że to zwykła strata czasu (po co w urzędzie przez pół godziny
denerwować się i dyskutować z chamem, jeśli chcemy tylko szybko uzyskać zaświadczenie?), a po
drugie, że nas, jako osoby niezależne, atakują często marionetki energoinformacyjnych pasożytów i
starają się tworzyć przed nami różne przeszkody.
Znaczy to, że musimy nauczyć się bronić. Nawet nie bronić się - to brzmi zbyt poważnie, tylko
po prostu sterować.
Jest to wystarczająco łatwe - zwłaszcza dla was. Po opanowaniu metod pierwszych dwóch stopni
DEIR zawartych w poprzednich książkach, postrzegacie o wiele więcej w porównaniu ze zwyczaj-
nym człowiekiem. Was można porównać do człowieka ze zdrowymi oczami w kraju ślepców,
chodzącego o własnych siłach w kraju inwalidów lub do wykształconej osoby, która trafiła do
plemienia dzikusów. Owszem, mogą być od was silniejsi. Lecz siła człowieka tkwi w umyśle,
rozumowaniu i zdolnościach przewidywania wydarzeń, a nie w mięśniach. Umysł łatwo zwycięży
prymitywną siłę - podobnie i wy, uzbrojeni w wasze nowe możliwości, będziecie w biegu,
nawet tego nie zauważając, usuwać ze swojej drogi wszystkie przeszkody. Wasze cele są wyższe,
ponieważ stanowią cele człowieka wolnego i nie musicie zależeć od głupich i, jeśli się zastanowić,
śmiesznych przeszkód i bezsensownego zamieszania. Trzeba tylko nauczyć się niektórych
najprostszych technik - i w przyszłości wszystko całkowicie automatycznie będzie się odbywało
zgodnie z waszymi pragnieniami.
ROZDZIAŁ 1.
ZASADY WSPÓŁPRACY Z OTOCZENIEM l SPOSOBY STEROWANIA JEGO
ZACHOWANIEM
Konieczność sterowania
3
Jak wiadomo, problem zależności człowieka od swojego otoczenia byt zawsze aktualny. Próbowały
go rozwiązać niezliczone rzesze filozofów, psychologów i pisarzy. Powstało mnóstwo książek i
prac naukowych, mających na celu pomoc człowiekowi w uporaniu się z problemami w tej sferze i
niestwarzaniu nowych. Czy to rzeczywiście pomogło? Wcale!
Skoro problem ten jest wieczny i w jego rozwiązywaniu należy polegać tylko na sobie,
możemy pracować nad doskonaleniem siebie. Nikomu to jeszcze nie zaszkodziło, lecz ponieważ w
realnym świecie nie żyjemy sami i nie wszystko zależy tylko od nas, liczne próby wprowadzania
zmian do otoczenia mogą okazać się bezskuteczne, jeśli nie potrafimy na to wpływać w określony
sposób.
U każdego myślącego człowieka zawsze powstawało pytanie: dlaczego tak często muszę stawać
się ofiarą otaczającej mnie rzeczywistości? Przecież trudno się nie zgodzić z tym, że większość
osób świadomie określając swoje życiowe wartości, czyni wszystko, co możliwe, by realizować się
w tym świecie: osiągnąć swoje cele, urzeczywistnić wytyczone plany w najróżniejszych sferach
życia, zaspokoić najważniejsze duchowe potrzeby. Właśnie to ostatecznie sprowadza się do pojęcia
szczęścia. Jeśli nawet nie dane jest nam zawsze przebywać w tym stanie, chciałoby się naturalnie
przeżywać te radosne chwile jak najczęściej. Zostaliśmy tak wychowani, że zaakceptowaliśmy
narzuconą nam tezę, że takich minut w życiu każdego człowieka nie może być wiele - żeby tylko
wcale nie znikły, przecież wtedy zniknie i chęć do życia. Obmyślamy każdy krok w naszym życiu:
zdobywamy wykształcenie, staramy się nie popełniać błędów, w głębi duszy ufając, iż jeśli nie
będziemy robić nic złego, zło nas nie dosięgnie; uczymy się kochać i być kochanym, staramy się
zachować młodość, piękno i zdrowie. Robimy o wiele więcej - wszystkiego nie da się tu
przytoczyć. Ale teraz zapytajmy siebie: co uzyskaliśmy w ostatecznym rozrachunku? Jak często
wszystkie nasze pragnienia i pomysły zostają zrealizowane i sprawiają nam radość? Przecież
wydawałoby się, że one wcale nie są bezpodstawne: dosyć dobrze wiemy, czego chcemy.
Kończymy szkoły, czynimy potężne wysiłki i mamy nadzieję na pomyślną karierę zawodową. Ale
z jakiegoś powodu nie możemy dostać wymarzonej pracy. Jesteśmy bez pracy i naturalnie bez
pieniędzy, w rezultacie - depresja i narzekanie na życie.
Udaje nam się spotkać miłość. Ukochana osoba, jak nam się wydaje, odwzajemnia nasze uczucia,
ale jakieś niezrozumiałe siły nas rozłączają. Przyczyny tego mogą być różne: albo nie jesteśmy zbyt
korzystną partią, albo nie podobamy się przyszłej teściowej, lub najbardziej banalny wariant -
waszego wybrańca lub wybrankę dosłownie kradną sprzed nosa, i nie dlatego, że do niego lub do
niej przyszła wielka miłość, lecz po prostu dlatego, że „tam" okazało się przyjemniej, weselej i
bardziej rozrywkowe.
Wracamy do domu - i w biały dzień, na oczach ludzi stajemy się ofiarą napadu, przy czym z
naszej strony nie było najmniejszej prowokacji. Czasami nas dosłownie prześladują niepowodzenia,
za które przy całym naszym krytycyzmie nie możemy obwiniać siebie.
Oczywiście wszystko to nie należy do przyjemności. Uświadomienie sobie tej naszej
bezbronności wytrąca nas z równowagi. Jaki z tego można wysnuć wniosek? W życiu człowiekowi
nie zawsze sprzyjają okoliczności i sytuacje. Jeśli chcemy czuć się komfortowo i pewnie, należy się
od nich uniezależnić. A to z kolei wiąże się z umiejętnością oddziaływania na otoczenie. Już
czytaliście moje poprzednie książki. Być może ta wyda się wam mniej ciekawa niż poprzednie,
ponieważ jakoś niezręcznie myśleć nawet o sterowaniu ludźmi, których przecież tak dalece
wyprzedziliśmy w naszym rozwoju. Jednak myślę, że trudno się nie zgodzić z tym, że umiejętności
sterowania człowiekowi by nie zaszkodziły (przecież społeczeństwo oddziałuje na nas praktycznie
bez przerwy) - a zwłaszcza człowiekowi, który zapoznał się z pierwszymi dwoma stopniami DEIR.
Tych natomiast, którzy po raz pierwszy spotkali się ze mną, muszę uprzedzić, że przeprowadzenie
4
większej części pracy proponowanej w tej książce możliwe jest tylko po zaznajomieniu się z
poprzedzającymi etapami nauczania. Tylko pod warunkiem harmonii i pokoju we własnej duszy
można wprowadzić pokój i harmonię w swoje otoczenie w taki sposób, by przyniosło to korzyść, a
nie wyrządziło krzywdę. Jeśli człowiek sam błądzi w ciemnościach, naokoło niego również będzie
taka sama ciemność. Dlatego nie urażając czytelników, którzy po raz pierwszy dowiedzieli się o
systemie DEIR - ze stron tej książki zwracam się przede wszystkim do tych uczniów, którzy dzięki
znajomości poprzednich części lub po uczestnictwie w kursach DEIR już opanowali kontrolowanie
własnej energetyki i uwolnili się od patologicznych połączeń. Oni w pełni, bez trudu wykorzystują
programy powodzenia i zdrowia, są energiczni, radośni, towarzyszy im sukces, udało im się pozbyć
wewnętrznych problemów. Zostały im do rozwiązania problemy związane z otaczającymi ich
osobami, od których często są zależni i na danym etapie naszej metody jest to do opanowania. Bez
wąt pienia możecie już określić punkty sterowania człowiekiem. W pierwszej książce na dłużej
zatrzymaliśmy się na pojęciu psychologii tłumu. Podawaliśmy wiele przykładów na to, do czego
zdolny może być tłum. Człowiek jako taki, z jego budową energetyczną, celami i programami nie
może być wolny w mocnym uścisku społeczeństwa. Pozostaje tylko żywioł, który chłonie
wszystkich i wszystko, prąd w olbrzymim polu energoinformacyjnym naładowany integralną
energią negatywną, a każdy człowiek w nim jest tylko spełniającą swoją funkcję śrubką, której nie
sposób na danym etapie wyodrębnić z ogólnej masy. Od razu chcę powiedzieć czytelnikowi
naszych pierwszych książek: niezależnie od tego, jak bardzo byłaby skomplikowana wasza
sytuacja, wam już w żaden sposób nie grozi bycie jedną z takich śrubek lub co gorsza, stanie się
przypadkowym liderem tłumu (z wyjątkiem sytuacji, gdy będzie to korzystne dla was). Dla takich
„wirusów" już jesteście nieosiągalni. Jesteście już na innym poziomie. To, co dla kogoś stanowi
trudność, dla was jest normalnym życiem. Lecz jak już powiedziałem, otaczające was środowisko
nie znikło i chociaż nie istnieje niebezpieczeństwo stania się drobnym elementem tego tłumu, może
on jednak was porwać lub wpłynąć w nie najlepszy sposób na wasze życie. Tak więc, jeśli nie
podoba się wam wasze otoczenie, z pewnością możecie je zmienić. Na tym etapie nauczyliście się,
stosując techniki energetyczne, tworzyć w nim harmonię: neutralizować lokalnego lidera,
sterowanego energoinformacyjnym pasożytem, a wraz z nim sterowaną przez niego grupę ludzi,
wykorzystując jego energię w korzystnym dla was kierunku; unikać przy okazji różnego rodzaju
drobnych nieprzyjemności, a przy najbardziej niekorzystnej dla was sytuacji po prostu wyłączać się
z negatywnego biegu wydarzeń.
Czy można nazwać liderami ludzi sterowanych przez energoinformacyjne pasożyty?
Na pewno zauważyliście pewną interesującą właściwość u ludzi z nieprzezwyciężonym parciem do
sukcesu: są nadzwyczaj aktywni w trakcie osiągania swoich celów, lecz ich moralne zasady,
mówiąc delikatnie, okazują się dość chwiejne. Można od razu przywołać z pamięci wiele
przykładów z historii, gdy do władzy dochodziły osoby o wątpliwych zdolnościach, moralności i
nawet zdrowiu psychicznym. Hitler, jak wiadomo, nigdy się nie wyróżniał ani talentami, ani
pilnością w zdobywaniu wiedzy; nie ukończył nawet szkoły średniej. Dwukrotnie oblewał
egzaminy wstępne do wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Lecz to wszystko nie zaszkodziło mu
w zrealizowaniu planów. Ciekawe, dzięki czemu to zrobił.
Wielu z naszych dzisiejszych polityków nie umie się wysłowić, ale nie odczuwa przy tym
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin