22 Sztaka budowania 08a - Gotyk.doc

(2868 KB) Pobierz
Gotyk

Gotyk

 

Właściwie bardzo trudno jest od­dzielić styl od stylu. To znaczy trud­no znaleźć jakąś datę, o której mo­glibyśmy powiedzieć, że przed nią było to — a po niej tamto, czyli zupełnie coś nowego. Na różnych terenach te same sprawy działy się w różnym czasie, a prze­sunięcia te można czasami liczyć nie na dziesiątki, a na setki lat.

Gotyk tak bardzo na początku zazę­bia się z poprzednim okresem, że właściwie zaczynanie go oficjalnie od nowego rozdziału ma tylko for­malne znaczenie. Każde zdanie należałoby teraz za­czynać: już w okresie romańskim obserwujemy...

Moglibyśmy bez przesady powie­dzieć, że jest konsekwentną konty­nuacją i rozwojem tendencji romań­skich. A ponieważ najbardziej cha­rakterystyczną cechą romańszczyzny były poszukiwania konstrukcyj­ne, więc... więc zaczniemy ten roz­dział od omówienia konstrukcji, a ponieważ największe i najwyraźniejsze osiągnięcia konstrukcyjne obserwujemy w architekturze mo­numentalnej, więc zaczniemy od tej architektury.



Już w epoce romańskiej (nie można się, jak widać, obejść bez tego wstę­pu) sklepienie krzyżowe wzięło gó­rę nad prostą kolebką. Już w epoce romańskiej zjawiają się w sklepieniach żebra. Fakt ten ma podstawowe znaczenie i trze­ba go obszerniej omówić. Narysujmy zwykłe sklepienie krzy­żowe i obok takie samo sklepienie z żebrami



Łatwo zaobserwować, że na krawę­dziach przecięcia się dwóch kolebek zjawiły się charakterystyczne zgru­bienia. Tak samo jak wtedy, gdy na gładkim sklepieniu beczkowym zja­wiły się łęki. Moglibyśmy powtó­rzyć poprzednią zabawę z modelem papierowym. Byłby to papier rozpięty na pręcikach. Narysujmy te dwa pręty





Pamiętamy, jak rozkładały się siły działające w sklepieniu krzyżowym. Rozpór działa jakby w przedłużeniu pręcików-żeber. Stąd wniosek, po­dobny jak w wypadku pracy sklepie­nia beczkowego z łękami, że jeżeli wzmocnimy żebra, to możemy osła­bić resztę konstrukcji. Mocne i so­lidne żebra — cieńsze i słabsze pola sklepienne pomiędzy nimi. Już w epoce romańskiej (!) oprócz przesklepienia prze­strzeni kwadratowej (zauważ­my, że wszystkie dotychczaso­we rozważania o sklepieniu krzyżowym były oparte na pla­nie kwadratowym) stosowano krzyżowe przekrycie na formie prostokąta. Stwarzało to pew­ne kłopoty. Jakie?



Porównajmy dwa sklepienia — na kwadracie i na prostokącie. Kwadratowe nie nastręcza spe­cjalnych problemów — obie beczki są jednakowe, regular­nie półkoliste... Jeżeli byśmy natomiast przy prostokącie za­stosowali regularne półkola, wyszłoby całkiem co innego. Łatwo to' sprawdzić

Aby uzyskać sklepienie krzyżowe, trzeba jedną beczkę wyciągnąć do góry. Tak ona wygląda z boku (rys. obok)

Otóż z czasem zauważono, że taka wyciągnięta beczka jest z pewnych względów wygodniejsza niż półko­lista — ma mniejszy rozpór, a to z kolei... wiemy już, jakie ma kon­sekwencje.

Wyciągnięte sklepienie nie zawsze miało płynną krzywą linię, czasami przybierało znany nam wszystkim kształt. Ostrołuk to forma znana. Widząc takie okno czy sklepienie nad gło­wą prawie każdy powie z całą pew­nością: to gotyk!

Ostrołukowy kształt tak się nam wszystkim skojarzył ze stylem go­tyckim, iż zapominamy, „że już za czasów romańszczyzny...Zapamiętajmy to sobie dobrze: łuk

ostry sam przez się nie oznacza, że budynek jest gotycki! Architekci romańscy nauczyli się przesklepiać nie tylko kwadratowe i prostokątne pomieszczenia, umieli też przekryć wielobok, a nawet nie­regularną formę (rys. dolny po prawej). Umożliwiły im to właśnie żebra, wy­prowadzane z narożników i zbiera­ne w jednym punkcie, gdzie królo­wał wydzielony i ozdobniej od in­nych kamieni wykonany zwornik (rys. obok). Ojczyzną gotyku była Francja (ści­śle: Ile de France), skąd szybko rozszedł się na całą Europę. Wiemy, co było podstawowym za­daniem i celem ówczesnych budow­niczych — kościół. Musiał być co­raz wspanialszy, coraz wyższy, o co­raz bardziej jednolitym, przejrzy­stym wnętrzu.

Olbrzymi wysiłek konstruktorów go­tyckich zmierza przede wszystkim do stworzenia jak najwyższego bu­dynku.

Rozpatrzmy, jakie to pociąga za so­bą konsekwencje.









Narysujmy uproszczony przekrój gotyckiej nawy

Wywindowanie tak wysoko sklepie­nia powoduje odejście daleko w bok (pokazują to kropkowane strzałki na rysunku) sił wypadkowych. Jas­ne jest, że wiotka przez swą wysokość ściana nie oparłaby się takie­mu naciskowi.

Gruba romańska ściana nie przyda­łaby się tu na nic. Może skarpa?,..

Narysujmy więc skarpę, która utrzymałaby taki mur. Zupełna karykatura! Więcej muru trzeba by zużyć na te skarpy niż na całą resztę kościoła. Może podeprzeć niższymi nawami Bocznymi? Znowu nonsens, bo żeby sprowadzić do ziemi siły sklepienne, trzeba by przystawić jedną do drugiej taką ilość naw, że straciłoby się zupełnie najważniejszy cel budowli — przej­rzyste wnętrze.







Zresztą architekci gotyku nie rezy­gnują bynajmniej z bocznych naw, ale (w wypadku trójnawowego koś­cioła) robią je raczej niskie. Rzecz wydaje się kwadraturą koła, a jednak konstruktorzy poradzili so­bie z nią w sposób niezwykle inte­resujący i stwarzający niezwykle ciekawe — właśnie dla gotyku cha­rakterystyczne — efekty (dziś mó­wimy: efekty plastyczne). Narysujmy jeszcze raz naszą ka­rykaturalną skarpę



Oto konstruktorzy zorientowali się, że nie całe to ogromne „mięso" muru pracuje jednakowo, że można nie­potrzebne części wyrzucić, a właś­ciwie zastąpić je... żeby w rezulta­cie otrzymać coś (rys. z prawej), co przypominałoby mur podparty drew­nianymi stemplami (w zrujnowanej Warszawie — rysunek powyżej — widzieliśmy dużo takich po­podpieranych murów).



Takich stempli nie dałoby się wy­murować z kamienia czy cegły, ale przecież architekt miał w swym rę­ku potężne narzędzie konstrukcyj­ne, jakim była umiejętność sklepia­nia. Oczywiście nie powtórzył do­słownie formy naszej podpartej bel­kami ściany. Zrobił to tak (rysunek z lewej).

Widzimy, że za pomocą przeskaku­jących łuków przeniesiono siły od poszczególnych sklepień i wpusz­czono je w zupełnie smukłą i nie budzącą przerażenia skarpę.



Efektownie wygląda taka nawa kościelna od zewnątrz (poprawej).

A teraz jak najbardziej celowo usta­wić takie ażurowe skarpy?



Pamiętamy rysunek przedstawiający rozkład sił w sklepieniu krzyżo­wym. Działają po przekątnej, a tam gdzie sklepienia są zestawione ra­zem — pod prostym kątem do ścia­ny. Z tego wynika, że aby najlepiej podeprzeć ściany, trzeba skarpy roz­stawić w sposób uwidoczniony na rysunku z lewej strony powyżej, widzimy układ skarp romańskich).

Ma to duży wpływ na zewnętrzny wygląd gotyckich budynków, które niejednokrotnie zakończone są wielobokiem

A teraz, gdy już rozpatrzyliśmy ,,problem skarp", wróćmy jeszcze do żebrowego sklepienia.



Znamy już jego najprostsze formy. W miarę rozwoju techniki gotyckiej zaczynają się jednak komplikować i urozmaicać siatki żeber, tworząc (jeżeli przypatrzymy się im z dołu) rysunek przypominający skompli­kowane ornamenty — gwiazdy, liś­cie palmowe, siatki. Jaka jest wspólna cecha tych wszy­stkich żebrowań?

Łatwo zauważyć, że choćby nie wiem co się działo z nimi na samym polu sklepienia, zawsze zbierają się w skupione wiązki na narożnikach, gdzie stoi filar lub przebiega ściana. Sklepienie jest lekkie — siły rozpo­ru sprytnie zneutralizowane przez system przypór, a zatem filar ma stosunkowo mało pracy do wykona­nia.

Wniosek z tego: filar może być słabszy, co oznacza po prostu — cieńszy, smuklejszy.

Rzeczywiście, filary gotyckie do­chodzą do niebywałej smukłości, co wpływa znakomicie na przejrzystość wnętrza.

Schemacik gotyckiego kościoła moż­na narysować tak, jak to widzimy obok. Prawda, że wygląda tak, jak cienki szkielecik zrobiony z prostych i gię­tych prętów?

No dobrze — zapyta ktoś — ale gdzie są i co robią w takim kościele ściany, bo przecież wiemy, że koś­ciół nie obywa się bez ścian? Sęk w tym, że nic nie robią, przynaj­mniej w znaczeniu ciężkiej pracy konstrukcyjnej, którą to funkcję miały w budowlach romańskich. Ty­le że są! Są dlatego, że wnętrze mu­si być zamknięte (klimat, bezpie­czeństwo itd.), ale mogłoby ich nie być. Te nawet, które są, są cienkie i stosunkowo bardzo lekkie.



Fakt ten sprawił, że architekci go­tyccy pozbywali się ścian, gdzie tylko to było możliwe. Krótko mó­wiąc, mieli możliwość robienia wielkich okien i korzystali z tej możliwości gorliwie. Dlatego też kościoły gotyckie mają znakomicie oświetlone wnętrza (pamiętamy, ja­kie trudności z tym mieli budowni­czowie epoki romańskiej). Powiedzieliśmy, że żebra sklepienne zbierały się w pęczki na filarach lub na ścianach. Cóż się z nimi dalej działo?



Na ścianie zatrzymywała je tak zwa­na służka (rys. z prawej). Na filarze łączyły się z innymi że­berkami i, grupując się, spływały po nim do ziemi. Tak więc w gruncie rzeczy sam fi­lar był też pęczkiem pionowych prę­tów, jakby zbiorowiskiem drobnych sił, z których każdą przyprowadziło doń jedno żeberko sklepienne.

Cała ta pleciona, cieniutka konstruk­cja wykonana była z tysięcy drob­nych elementów kamiennych, z kun­sztownie poskładanych klocków.

Gotyk to w pewnym sensie szczyt geniuszu konstrukcyjnego. Ogrom konstrukcji, jej lekkość i cienkość (a więc minimum zużytego materia­łu przy najlepszym wykorzystaniu przestrzeni) są do dziś dnia przed­miotem szczerego podziwu.

A trzeba sobie zdać sprawę, że ów­cześni architekci to byli ludzie wczesnego średniowiecza, którzy w bardzo mizerniutkim zakresie umieli posługiwać

się rachunkiem, którzy nie znali naszych metod kreś­lenia planów...Warsztat ich pracy był niezwykle prymitywny, a śmiałość rozwiązań zadziwiająca.

Dla przykładu warto zapamiętać, że takie np. wnętrze katedry w Beauvais ma ca pięćdziesiąt pięć metrów wysokości, czyli że swobodnie zmie­ściłby się w nim wieżowiec Minis­terstwa Komunikacji z ulicy Chału­bińskiego.



Powiedzieliśmy już, że ambicją ów­czesnych architektów (dotyczy to głównie Francji) była wysokość, wyniosłość wnętrza, a także ze­wnętrznej bryły budynku.

Piony filarów pięły się ku górze, z nich wyrastały żebra... Architekci jak gdyby dbali o to, żeby jeszcze bardziej podkreślić tę pionowość układu. Co się tylko dało, wyciągali

ku górze, żeby osiągnąć jeszcze większe wrażenie smukłości. Tak na przykład na skarpach zjawiają się smukłe nadstawki, tzw. sterczyny lub pinakle.

Filar, który niegdyś był u dołu po prostu tradycyjną kolumną



staje się coraz bardziej jednolitym pionem,  organicznie połączonym z żebrami sklepienia.







Oto droga jego ewolucji: od stosun­kowo najprostszej formy poprzez różne - aż do najbardziej rozwiniętej (po prawej)

116

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin