Bogdanowski Janusz - Warownie i zielen twierdzy Krakow(z txt).doc

(1612 KB) Pobierz
Janusz Bogdanowski

Janusz Bogdanowski

WAROWNIE  I ZIELEŃ TWIERDZY  KRAKÓW

* WYDAWNICTWO LITERACKIE KRAK0W

© Copyright by Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979

ISBN 83-00009-6

MIĘDZY BELLONĄ A FLORĄ, CZYLI WSTĘP OD AUTORA

Tak się właśnie złożyło, iż Kraków w ostatnim stuleciu (1850—1950) aż trzykrotnie zmieniał swe podstawowe funkcje, a zatem symbolicznie także ich mitologicznych patronów. Wszedł w to stulecie pod znakiem Bellony — jako jedna z największych twierdz epoki, gdy zaś znaczenie warowni zaczęło upadać, znalazł się pod władaniem Flory — jafco „miasto-ogród z naturalnego rozwoju", aby przytoczyć słowa Ebenezera Howarda, twórcy idei „miast-ogro-dów". Na koniec od lat pięćdziesiątych wszedł w znak Wulkana, jako nowo kreowany ośrodek przemysłowy.

Czy samo szczęście spotkało go pod tym ostatnim znakiem? Chyba nie.

Dlatego też mija już ćwierćwiecze, w którym marzenia o przyszłości Krakowa nie tylko w idealistycznych snach „miłośników", życzeniach mieszkańców, ale i konkretnych postulatach i planach inżynierów, a szczególnie urbanistów, konkretyzują się w zwrocie ku symbolicznej Florze — realnym skierowaniu ku miastu-ogrodowi albo — lepiej dziś już — ku miastu-parkowi

Czy jest to istotnie możliwe?

Wracając znów w świat symboli można stwierdzić — do Bellony nie wrócimy, ale możemy całą nieomal jej spuściznę bastionów, fortów, rokad przekazać Florze, zamieniając zabytkowe układy warowne w:

—  parki i zieleńce, których można by już dziś stworzyć na całym obszarze miasta z górą 70 (!)

—  kołowe alejowe drogi parkowe, czyli tzw. „parkwaye", których przy minimalnych nakładach dałoby się dziś urządzić nieomal 100 km (!)

—  spacerowe ciągi piesze przenikające układ całego miasta, których w podobny sposób można by dziś uzyskać blisko 200 km (!).

Są to więc dziesiątki nie wyzyskanych, zaniedbanych czy nawet zdewastowanych hektarów i kilometrów, których tak miastu brakuje. Hektarów, które Bellona ofiarowuje obecnie Florze, byle tylko Wulkan chcial.

I to wlaśnie stanowi dziś podstawowy problem miasta. Czy w anachroniczny sposób wszechpotężny uklad komunikacji stanie się glówną kanwą Krakowa, czy zgodnie z humanitarnym rozwojem miasta utworzony zostanie jeden system zieleni, dając prawdziwie nowoczesny wątek miastu — kanwę zieleni. Uklad zaś komunikacji będzie tym, czym być winien, jedną z uslug, niezbędnym urządzeniem technicznym tego rzędu co sprawnie dzialający system kanalizacji, ale nie tworzący dominanty nad życiem miasta, jego środowiskiem i krajobrazem.

Ten wlaśnie problem, organicznie osadzony w historii rozwoju warowni Krakowa, próbuję przedstawić od czasów średniowiecza po dziś. Kraków bowiem, niezależnie od tego, czy nas to cieszy, czy martwi, wyrosi na przestrzennej kanwie dawnej twierdzy. Ona zawsze byla „kagańcem" chroniącym przed bezładnym, żywiolowym plenieniem się zabudowy, ona też twardym reżimem dala podstawę do wykrystalizowania takiego śródmieścia, jakie mamy i jakie ostatecznie chcemy, nie zmieniając formy, rewaloryzować. Dziś zaś swymi zielonymi obszarami daje nam ciągle jeszcze możliwość realizacji nowoczesnego miasta-parku, co obyśmy w pełni wykorzystali.

Wreszcie wlaśnie twierdza dala nam niepowtarzalne zabytki urbanistyczne i architektoniczne również i tej klasy co Wawel czy Barbakan, włączając w poczet zabytków dziesiątki wybitnych dziel architektury i techniki XVIII i XIX stulecia, tworząc tym samym w Krakowie swoisty i jedyny w swym rodzaju „skansen" architektury warownej.

Te wartości i możliwości Krakowa ostatnia już pora dostrzec, by ich bezpowrotnie nie utracić.

Aby zaś móc pełniej je poznać, w rozdziale VII, Labirynt fontecznych dróg, opisano pokrótce dzieła twierdzy, podając przy tym odnośniki do ilustracji, z natury rzeczy rozrzuconych po całej książce, wraz z planem zamieszczonym na ss. 324—332 jako ryć. 178.

Autor

l

I. ZABYTKOWA TWIERDZA

Fortece są tarczą przeciwko nieprzyjacielowi... zbawianiem prowincji, utrzymaniem w całości kraju... są na koniec tak użyteczne każdemu wolnemu krajowi, jak jest okrętowi kotwica, która w największych i naj-sroższych nawaJnościach morskich zachowuje go od rozbicia.

J. Bakalowicz — 1777

Biały łuk Bramy Floriańskiej i czerwony ceglanych murów Barbakanu wyprowadzają spośród ulic i placów starego miasta w inny, odmienny świat. Pasmo obwarowań, otaczając Kraków nieprzerwanym ciągiem kamiennych murów, równocześnie ograniczało i stwarzało warunki do nieograniczonego rozwoju. Ograniczało — zakreślając nieprzekraczalny obręb rozwoju przestrzennego miasta, nie ograniczało — stwarzając jedyne bezpieczne warunki dla rozwoju handlu, rzemiosła, nauki i sztuki. By zaś móc skutecznie zabezpieczać bogate miasto, umocnienia musiały osiągnąć najwyższy poziom sztuki obronnej.

Tak też się działo.

Dziś patrząc na zachowany drobny fragment średniowiecznych i nowożytnych obwarowań Krakowa, stajemy przed zabytkowym zespołem europejskiej klasy, o równie wielkich wartościach jako dzieł historii architektury, jak i dzieł sztuki obronnej.

Na niewielkim obszarze wśród zieleni starych Plant wznoszą się średniowieczne wapienne mury wieży bramnej sięgające XIII wieku, kurtyny i wykusze XIV-wiecznych umocnień, ceglane baszty i blanki z XV stulecia oraz masyw i koronka zagadkowych ciągle ścian Barbakanu. Rondel, genialna budowla wzniesiona już u progu odrodzenia, otwiera nowożytne czasy sztuki fortyfikacji. Spiętrzenie na jednym miejscu, przy Królewskiej Drodze, tylu form architektury stwarza jedyną w swym rodzaju perspektywę stuleci, gdzie rzutem oka ogarnąć można i dzieła sztuki, i dzieła techniki z okresu 500 bez mała lat.

1. Średniowieczne obwarowania broniły śródmieścia całym systemem, obronnym, szczególnie silnie rozwiniętym przed najbardziej zagrożoną Floriańską Bramą  (fot.  B. Koszewski).

DROGA ZA ROGATKI „KRÓLEWSKIEGO SZLAKU"

Ciągle jeszcze mało kto wie, iż perspektywę czasu można znakomicie pogłębić, rozszerzając ją na następną, nowożytną już epokę, postępując kilkaset metrów dalej ku krańcom śródmieścia. Minąwszy plac Matejki, dawny rynek średniowiecznego miasta Kleparza, stajemy u końca ulicy Warszawskiej na trójkątnym placu. To miejsce bramy XVIII-wiecznych fortyfikacji, pamiętających czasy Kościuszki.

Niedaleko zaś za ich linią drogę przecina następne pasmo, tym razem XIX-wiecznych fortyfikacji. Zachowane na nim niemal w nienaruszonej postaci dwa potężne dzieła: fort Kleparski i dawna luneta przy Warszawskiej Rogatce, strzegły bra"m Śląskiej i Warszawskiej nowej twierdzy. Luneta, dla której — jak notuje Ambroży Grabowski1 — w sierpniu 1850 „oznaczono pałami i żerdziami wielki obwód", swymi krenelażami i machikułami przypomina masyw średniowiecznego zamku. Fort, zaledwie o 12 lat młodszy, klasy-cystycznym detalem, kształtem wałów i strzelnic nawiązuje wprost do napoleońskich czasów ówczesnej „wielkiej wojny". Oba dzieła to „klasyki" w swej

2. Na przedpolu Bramy Floriańskiej kolejne fortyfikacje, rozbudowywane pierścieniami wkolo starego miasta, uzyskiwały szczególnie silne umocnienia. Tzw. „luneta Warszawska", późniejszy fort jva ? 1850 roku (fot. J. Bogdanowskl).

formie, oba o „znaczeniu podręcznikowym" już u schyłku XIX stulecia 2, tworzą szczególnej wartości zespół, godny — w skali XIX wieku — sąsiedztwa Barbakanu. Wiąże je zresztą nawet forma potężnej ceglanej bastei, w obu wypadkach stanowiącej śródszaniec obrony.

Lecz nie na nich kończy się przy zwiedzaniu dawnych fortyfikacji Krakowa ciąg Królewskiej Drogi. Tym razem już dalej, bo o 4 km od wałów noyau, czyli rdzenia dawnej twierdzy, na jurajskich wzgórzach nad nurtem Prądnika wznosi się następne zabytkowe dzieło obronne — fort Zielonki. Równie dobrze zachowany, typowy fort artyleryjski z 1870 roku, wyposażony na zapleczu w baterie, szańce, drogi forteczne i maskujące zadrzewienia. Obok zaś niemal nowoczesny, bo sprzed pierwszej wojny światowej, fort pancerny, zwieńczony do niedawna stalowymi kopułami wież artyleryjskich.

Na niespełna 7-kilometrowej trasie można więc zobaczyć w Krakowie zespół dzieł sztuki obronnej z czasów od XIII do początku XX stulecia. Wszystkie dobrze zachowane i wszystkie w swej kategorii podręcznikowe, klasyczne w formie. Ten niezwykły skansen sztuki obronnej, rozciągający się zresztą pierścieniami w otoczeniu całego miasta, stanowi ciągle jeszcze niemal nie znany zespół zabytkowy o wielkiej wartości historycznej i walorach tak turystycznych, jak krajobrazowych.

DYLEMAT SPRZED ĆWIERĆWIECZA

Zimowego wieczoru 1955 roku sporą salę SARP-u zapełniło po brzegi kilkadziesiąt osób3. Zebrani historycy, historycy sztuki i architektury, urbaniści, działacze i miłośnicy Krakowa podjęli w dużym gronie dyskusję nad XIX--wiecznymi fortyfikacjami miasta. Poprzedziła ją dyskusja prasowa, rozwinięta na przełomie 1954 i 1955 r., a wywołana zamiarem burzenia fortów krakowskich. Przedsiębiorstwo budowlane wzorem Poznania i Wrocławia podjęło rozbiórkę murów fortecznych.

Powstał problem: burzyć czy nie burzyć, a może tylko częściowo rozbierać?

W toku żywej dyskusji na sali wśród różnych z pozoru wypowiedzi wpręd-ce wyłoniło się kilka charakterystycznych poglądów, wcześniej już zresztą wyrażanych w prasie i w czasie środowiskowych spotkań. Grupa przeciwników dawnych fortyfikacji okazała się jeszcze skromniejsza, niż można to było 10 przypuszczać. Za utrzymaniem zabytkowych dzieł twierdzy w tej czy innej

3. Tylko trzy spośród kilkunastu najstarszych fortów przetrwały do naszych czasów. Do wielkich strat należy wyburzenie wiosną 1956 jednego z najciekawszych dziel twierdzy fortu Krakus nr 33 (foi. J, Bogdanowski).

postaci, w tym czy innym zakresie wypowiedziała się przeważająca ilość dyskutantów. Poglądy wygłoszone na sali SARP-u, w prasie, w rozmowach i kuluarowych sporach dałoby się sprowadzić do kilku podstawowych za i przeciw. Najpierw więc przeciwnicy. Zdaniem tej nielicznej zresztą grupy — argument jest natury emocjonalnej — fortyfikacje winny zniknąć w całości bądź z nielicznymi wyjątkami dlatego po prostu, że są „austriackie". Decyzję wyburzenia zatem należy „powitać z pełnym zrozumieniem jej słuszności, jako likwidującą pozostałości lat niewoli". Co więcej, ,,po usunięciu tych fortyfikacji [...] Kraków uzyska całkowicie wolną drogę do rozbudowy w skali projektowanej na milion mieszkańców" 4.

ARGUMENTY OBRONY

„Obrońcy" wysunęli cztery podstawowe argumenty, które do dziś dnia nie tylko że nie straciły aktualności, ale zyskały znaczenie:

historycznoarchitektoniczny, urbanistyczny, potrzeby zieleni miasta, historycz-nofortyfikacyjny 5.

Pierwszy z nich bronił wartości zabytkowych budowli, zwłaszcza z uwagi na ich charakterystyczne detale z epoki historyzmu, a więc neogotycki i kla-sycyzujący wystrój, oraz oryginalne modernistyczne formy. Dziś zdania te

11

4.   Prócz   wartości   zabytkowej   parkowa   zieleń   stanowi   o   nieprzeciętnych   walorach   dawnych fortów. Wieże pancerne fortu Kosocice 5<W«0 z 1896 roku (fot. J. Bogdanowski).

wydają się oczywiste. Mamy za sobą liczne publikacje, konferencje i studia ostatnich lat. Podówczas jeszcze niekiedy z premedytacją niszczono „brzydki" eklektyzm i „pretensjonalną" secesję jako formy — w pojęciu rzeczników „nowoczesności" — nadające się tylko do usunięcia. Tak więc mimochodem opinia znawców zaczęła bodaj po raz pierwszy konsolidować się wokół architektury przełomu XIX i XX w. jako problemu z zakresu sztuki i konserwacji.

Argument urbanistyczny zmierzał do wykazania wartości ogromnej kubatury siedemdziesięciu z górą budowli, z reguły obszernych i suchych, jak również niemal 300-kilometrowej sieci dróg rokadowych i dojazdowych wraz z licznymi elementami wyposażenia dla potrzeb rozwijającego się miasta. Hotele, internaty, magazyny, uzbrojenie terenu, gotowa sieć drożna — to wszystko uznano za cenną strukturę urbanistyczną, nie tylko nie przeszkadzającą rozwojowi miasta, lecz wprost przeciwnie, przyspieszającą go. Strata w wypadku zniszczenia byłaby ogromna.

Z argumentem urbanistycznym wiązał się argument trzeci. Większość bowiem dawnych dróg fortecznych to piękne aleje, nierzadko już tradycyjnie spacerowe, jak al. Waszyngtona, forty zaś, dawne baterie, prochownie i schrony to z reguły gotowe parki wymagające tylko zagospodarowania. Wyburzenie stojących wśród nich budowli niosłoby (i przyniosło niestety) zniszczenie tych terenów zielonych. Można zatem — i tu powstała po raz pierwszy ta myśl — stworzyć w oparciu o nie nowe, na miarę wielkości miasta — Planty 6.

Wreszcie ostatni argument: twierdza jako zabytek. Wielki architektonicz-12 no-krajobrazowy zespół wpleciony w kanwę nowoczesnego miasta. Zabytek

jednocześnie urbanistyki, architektury, techniki, a w pierwszym rzędzie sztuki obronnej. Zainteresowanie dziełami sztuki obronnej wzrasta i obejmuje już budowle nawet z lat ostatniej wojny. Prace nad konserwacją XIX- i XX--wiecznych fortów we Francji, Anglii, Włoszech czy ina Węgrzech wykazały, jak rzadkim i cennym zabytkiem stał się dziś dobrze zachowany fort. Do niedawna bezużyteczny dla wojska obiekt, dziś oryginalna, łatwa do adaptacji dla współczesnych potrzeb budowla-park. Góra św. Gellerta w Budapeszcie, foTty Werony, Linzu czy Yerdun, przystosowane do dzisiejszych potrzeb, urosły do roli cennych, masowo zwiedzanych zabytków, dając często treść kulturową i stwarzając ,,inność", której tak brak nowym dzielnicom wielkich miast. Pod tym względem Kraków z kilkudziesięciu wyjątkowo różnorodnymi fortami, tak poligonalnymi, jak rozproszonymi, zarówno wodnymi, jak górskimi, urasta do rzędu najcenniejszych w swym rodzaju zespołów w Europie.

Wnioski z szerokiej dyskusji lat pięćdziesiątych, aktualne do dziś, były jednoznaczne: zabytek ocalić i wykorzystać.

Przedsiębiorstwo rozbiórkowe miało jednak swój plan wyliczony w milionach odzyskiwanej cegły. Jak się okazało, milionach iluzorycznych, gdyż cegła spojona mocno zaprawą nie dała się tak masowo odzyskać w postaci nie pokruszonej.

Akcję rozbiórki udało się w stosunku do planów opóźnić, z czasem ograniczyć, a z kolei po dwóch latach zatrzymać. Padło niestety kilka fortów, przynosząc niepowetowane straty. Tak na przykład z zapałem godnym lepszej pracy spiesznie rozebrano fort Krakus, w którego obronie stanął w prasowych s/rankach prof. Estreicher. Fort ten, okaz „podręcznikowy" formy przejściowej od fortu reditowego do ześrodkowanego, o czym będzie jeszcze mowa, został jednak zniszczony. Samorzutna akcja inwentaryzacyjna podjęta przez studentów Wydziału Architektury Politechniki uratowała jego formę od zapomnienia 7.

Ten precedens spowodował jednak, że konserwator zabytków postawił warunek wykonywania pomiarów przed burzeniem obiektu. Warunku tego przynajmniej częściowo dopełniono 8. Powołanie zaś — w wyniku rozpętanej dyskusji — Komisji Koordynacyjnej dla spraw dawnej twierdzy nałożyło kaganiec na nieograniczone zapędy ciągle aktywnych w Krakowie burzymurków.

13

U ŹRÓDEŁ POZNANIA TWIERDZY I ZAMIANY JEJ W ZIELONE KRĘGI

Tak się złożyło -— żeby na moment przeskoczyć do własnych wspominków — że w czasie wojny miałem okazję poznać prawie wszystkie podówczas, opuszczone forty dawnej krakowskiej twierdzy. Książki z resztek zbiorów pozostałych po dziadku pomogły po części rozwikłać skomplikowane problemy teorii fortyfikacji. Lektora KYIII-wieeznego „ościstego" dzieła Bysteonowskiego, potem Frajtaga i Brunnera9 okazała się pasjonująca i zachęcająca do zgłębienia zagadek dawnej sztuki obronnej. Ta wiedza o fortyfikacjach stała się nieoceniona przy opisanych już dyskusjach i bojach o zachowanie krakowskich zabytków warowniczej sztuki. Tym bardziej iż ujawniły one zupełny brak innych opracowań, same źródła zaś początkowo były niedostępne. Wyszperany przez dr. Lepiarczyka artykuł Rodlera, później garstka cennych wiL-domości odszukanych przez dr. Demela w Tekach „Goliat" nieocenionego Gra-bowskiego stanowiły początkowo — obok własnej znajomości fartów — niemal cały zasób wiedzy 10.

Po latach dopiero udało się z niemałym trudem zgromadzić większy, acz zawsze ograniczony, zasób źródeł, które dawały już podstawę do podjęcia pracy nad zabytkową twierdzą.

Brak było jednak wciąż jakiejkolwiek — bodaj zbliżonej do monografii — pracy na ten temat. Najbliższy jej był bardzo krótki i ogólnikowy, niemniej nader cenny artykuł w szacownej międzywojennej Encyklopedii Wojskowej 11. Tu wymieniono po raz pierwszy w publikacji szereg dat i podjęto próbę wyliczenia nazw istniejących podówczas dzieł twierdzy.

Inne pozycje literatury już tylko marginesowo, przy innych sprawach, mówiły o dziejach fortecy.

W polskim piśmiennictwie „tytanem pracy" okazał się Biesiekierski, wznoszący na łamach „Sapera i Inżyniera Wojskowego" zręby nowoczesnej wiedzy o historii naszej fortyfikacji12. Nie zabrakło tu również pewnych danych o Krakowie. Podobnie Jastrzębskils w swym jedynym bodaj polskim podręczniku do historii fortyfikacji uwzględnił też naszą twierdzę.

Temu skromnemu zespołowi wiadomości odpowiada  równie skromne  potraktowanie problemu przez badaczy austriackich. Ta skromność nie wynika zresztą z przypisywania twierdzy małego znaczenia. Przemyśl bowiem, daleko bardziej zaangażowany w dzieje zmagań wojennych — „Yerdun wschodniego 14 frontu" — niewiele większą skupił uwagę. Cenniejsze opracowania austriac-

S. Archiwalny plan nie istniejącego już od 1953 bastionu V — fort Lublcz (1856), stanowi rzadki już przyKlad dokumentacji tego rodzaju z XIX w.  (fot. ze zbiorów autora).                                15

kie ograniczyły się do kilku zaledwie, acz cennych uwag na łamach prac Stei-nitza, Broseha i Stegmanna u.

Dopiero sięgnięcie do archiwów znakomicie rozszerzyło horyzont wiedzy. Bezcenne materiały znalazły się zwłaszcza w archiwum WAP, na Wawelu, w zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Krakowa i Archiwum Budowlanym 15. Również Archiwum Kwatermistrzostwa Wojskowego ujawniło szereg materiałów. Nie bez znaczenia okazały się także okazjonalnie zbierane przez autora materiały.

Wypadło również sięgnąć do źródła podstawowego — na Stiftgasse w Wiedniu. Wbrew jednak oczekiwaniom materiały w Kriegsarchiw ujawniły się jako bardzo niekompletne. Cenne szczegółowe plany pojedynczych fortów to jeszcze nie wszystko16.

W sumie jednak zebrany materiał przedstawiał się na tyle obszernie, że można było podjąć pracę nad problemem i z biegiem lat przedstawić różsne ogólne i szczegółowe zagadnienia, istotne w praktyce urbanistycznej i architektonicznej, czy to stawiając koncepcję zieleni, czy opracowując studia oraz projekty fortu Kleparskiego, Kościuszko i szeregu innych17.

Już bowiem w trudnych latach dewastacji wyraźnie zarysował się plan działania. Można by go streścić pokrótce w paru zdaniach. Otóż celem całego działania staje się włączenie zarówno pełnego układu przestrzennego dawnej twierdzy, jak jej elementów w nurt 'Współczesnego życia. Oczywiście nie jako militarnego zespołu, ale przede wszystkim jako 'zielonej 'kanwy nowoczesnego miasta, do tego dodatkowo nasyconej zabytkowymi elementami. Zatem adaptacja terenów twierdzy do celów rekreacyjno-turystycznych. By jednak móc to zrealizować, trzeba najpierw poznać i ocenić zachowane elementy i w oparciu o to dopiero postawić koncepcję zagospodarowania18.

Studia zatem nad dawną twierdzą nie są celem samym dla siebie w ramach „hobbystycznych" rozważań nad „starociami" czy też nawet przedmiotem hermetycznych badań naukowych, ale niezbędnym etapem służącym tworzeniu nowego Krakowa.

OBSZAR, CZAS, FORMA

Gundling swymi Szkicami piórkiem z krakowskiej twierdzy z 1854 r. stworzył

pierwszą o niej książkę 19, nic w istocie nie mówiąc o samych obwarowaniach

16  Grabowski, skrzętnie notując od 1849 w Tekach „Goliat", gdzie i co budowa-

no 20, stworzył swoistą kronikę poczynań zachodzących w dostępnych mu miejscach na przedmieściach Krakowa.

Tak więc można traktować rozległy temat dawnej twierdzy w najrozmaitszych ujęciach, wyczerpanie go jednak w całości jest pracą dla całego instytutu na wiele lat. Stąd wypadnie zakroić temat na miarę współczesnych potrzeb i... możliwości autora, zakreślając ramy przedmiotowe, obszarowe i czasowe. Ramy takie, by móc przedstawić: rozwój przestrzenny twierdzy, co z niej dotrwało do naszych czasów, jaką temu można przypisać wartość, jak wyko"-rzystać wszystko dla współczesnego życia.

Przedmiot omówienia wypadnie zatem ograniczyć do historii przemian rozplanowania twierdzy i próby przedstawienia kolejnych faz jej rozwoju. Rozwój ten jednak to nie tylko przemiany rozplanowania, ale jednocześnie konkretne jego elementy i konkretne formy. Stąd postać szańców, fortów i baterii musi być ukazana. Fort bowiem z czasów, gdy strzelano dymnym prochem z dział mozolnie ładowanych od przodu, a fort wyposażony w szybkostrzelne działa przeciwszturmowe i „mitraliezy" to nie to samo. To dwa światy, do dziś widoczne na wałach i murach twierdzy.

Lecz i same dzieła fortyfikacyjne nie wyczerpują tematu. Nie mogłyby bowiem funkcjonować bez zaplecza dróg dojazdowych i rokadowych, prochowni i warsztatów, koszar i arsenałów. Omówienie tak złożonej struktury prawdziwego miasta w mieście musi być przedstawiane wprawdzie w całości, lecz głównym przedmiotem stanie się tu nie sama historia, lecz układ przestrzenny obwarowań oraz architektura fortów wraz z ich kaponierami, poternami, tradytorami, dla których to pojęć znajdzie się na końcu również krótki słowniczek.

Jeżeli idzie o obszar, to wypadło zająć się całym terenem dawnej twierdzy, zatem przestrzenią w promieniu 8 do 10 km, licząc od krakowskiego Rynku. A więc prawie taką jak teren zajęty przez zwartą zabudowę miasta i jego podmiejskich dzielnic: obszar od kopca Wandy przy Kombinacie po zalew w Kryspinowie na zachodzie, jak również od szybów Baryczy już pod Wieliczką do nowego osiedla na Łysej Górze przy Węgrzcach na północy. Ta ogromna połać miasta nie będzie oczywiście przedmiotem szczegółowego omówienia, lecz tylko te jej części, które bądź same powstały jako części twierdzy, bądź stanowiły elementy jej wyposażenia.

Na koniec to, co wydaje się najprostszym ramowym ujęciem — zakres czasowy, jest bodaj właśnie najtrudniejsze do uchwycenia. Okres 1850—1914, który chciałoby się uznać za zamykający dzieje twierdzy, okazuje się niewystarczający. Jak bowiem mówić o początku w połowie minionego stulecia, gdy 17

2   Warownie i zieleń...

•«L**'•

SWOSZONNMCE        •   •

e. Obszar objęły fortyfikacjami (czarne Kolka) w okresie największego rozwoju twierdzy (ok. 1900 r.) był większy od tzw. Wielkiego Krakowa, którego granice oznaczono grubą przerywaną Unią (oprać. J. Bogdaonwski). .

pierwsze noyau stanowiły okopy „usute" za czasów małej Rzeczypospolitej Krakowskiej? Ale i te nie powstały z niczego, są rozwinięciem gwiaździstych wałów Kościuszki. I tak, coraz dalej cofając sią wstecz, wypadnie dojść do momentu powstania w ogóle koncepcji twierdzy Kraków. Wrócić zatem do wałów Zamoyskiego, Rondla, obozów wojskowych na Kleparzu i w Mogile, a wreszcie pierwszych „fortów" Krakowa, XIII-wiecznych wież na Biskupiem 18 i Krzemionkach.                                                      < .

Stąd — by nie rozwijać nadmiernie tematu, ale jednak dać właściwe pojęcie o twierdzy — wypadło rozpocząć rozdziałem poświęconym początkom twierdzy, a na koniec dać rozdział o jej „kasacie" i późniejszych losach.

Zamknie zaś rozważania o z górą 100-letnim okresie budowy ostatniej twierdzy rozdział o jej przyszłości już jako zabytku.

ARS MAGNA — ABCHITECTURA MILITARIS

W XVII już wieku Naronowicz-Naroński, nasz teoretyk sztuki obronnej, stwierdził21: „...nigdy tak pałace bogate, budynki kosztowne i wykwintowne, ogrody, wirydarze, sady, labirynty, fontanny nie zdobią zamków, dworów jako wał porządny, dobrego ingeniera regularną formą usypany i wykształtowa-ny — [ten bowiem] osobną jakąś ma w oczach ludzkich gravitatem, maximam potentiam significantem... [okazałość znamionującą najwyższą moc]".

Doprawdy trudno trafniej i krócej ująć istotę sztuki obronnej, rozciągnąwszy wypowiedź na wszelkie „dzieła warownicze", nie tylko zamki i dwory, ale także miasta i twierdze. Od niepamiętnych bowiem czasów obwarowanie dawało jeśli nie prawdziwe bezpieczeństwo, to bodaj nadzieję na nie, równocześnie groźnym swym wyglądem odstraszając wroga. Mocny mur średniowiecznego miasta, opatrzony koronką z dala widocznych baszt i wież, mówił każdemu c potędze grodu.

Równocześnie jednak znane są i przeciwne stanowiska. Już starożytni Spar-tanie nie uznawali siły umocnień, a i u nas trwało powiedzenie: „Polak ma w naturze bić się w polu, a nie w murze".

Tymczasem jednak można zaryzykować twierdzenie, iż nim człowiek zaczął budować mieszkania, już umiał stosować umocnienia obronne. Najstarszy mur na terenie Polski wzniósł człowiek epoki kamiennej, by zagrodzić wejście do jaskini, w której zamieszkał. Tak powstało pierwsze nasze znane „dzieło obronne", jaskinia Murek koło Mnikowa pod Krakowem22.

W tym pozornie prymitywnym zabiegu zastosowana została jednak cała istota sztuki obronnej, nie inna jak przy budowie fortyfikacji linii Maginota.

Na czym bowiem polega podstawowy „mechanizm" każdego obwarowania, niezależnie od czasu i nieba, pod którym powstało?

Wyobraźmy sobie prostą sytuację — człowiek za osłoną muru z łukiem w ręce sposobi się do przyjęcia wroga. Już w tym układzie rysują się trzy

19

podstawowe czynniki, od których zależy, czy zwycięsko odeprze atakującego,

czy też ulegnie. Te podstawowe czynniki to:

człowiek sam (przede wszystkim jego postawa);

osłona, a więc obwarowanie, które przygotował;

środek walki (obojętnie: kusza, muszkiet czy szybkostrzelna armata).

Układ zależności pomiędzy tymi czynnikami decyduje o wyniku starcia. Człowiek może być odważny i tchórzliwy, pełen wiary w zwycięstwo i zrezygnowany, zdrowy i chory. Jego stan psychiczny ma w rozgrywce zasadnicze znaczenie. Wiedziano już w starożytności, że nawet słabego okopu można było skutecznie bronić przeciw przeważającym siłom, gdy „duch" obrońców był silny. Westerplatte broniło się tydzień, a potężna twierdza Leodium ledwo kilkadziesiąt godzin.

Drugi czynnik to sama osłona. Może być z natury mocna i słaba. Dobrze wyposażona w najróżniejsze strzelnice i urządzenia obronne, a wtedy zdolna do aktywnej walki, czy też z potężnymi nawet murami, ale z nielicznymi lub źle umieszczonymi strzelnicami, a wtedy z natury zmuszona do przyjęcia biernej postawy.

Na koniec środki walki mogą być silniejsze od tych, których użyje atakujący, tak jak w sytuacji Indian atakujących łukami krzepkie forty bronione winczesterami. Mogą być równoważne — karabin przeciw karabinowi, oraz silniejsze — armaty przeciw karabinom.

Z kolei te czynniki, ich przewagi i równowa'gi, stwarzały z biegiem tysiącleci skomplikowane dzieje sztuki obronnej, pełne przedziwnych meandrów i zagadkowych epizodów. Spośród nich wyłania się jednak szereg nieodmiennych prawidłowości.

Główna to kolejność w czasie oddziaływania na siebie wymienianych czynników, tworząca rodzaj zamkniętego obiegu w trójkącie, w którym: początek stanowią środki walki;

do nich dostosowuje się „osłonę" poprzez odpowiednie systemy obronne; te zaś oddziałują na człowieka, który czuje się mniej lub więcej bezpieczny" pod osłoną fortyfikacji.

Po czym historia się powtarza. Człowiek, chcąc skuteczniej atakować obwarowanie, stwarza doskonalsze środki walki, te znów oddziałują na osłonę, tworząc nowe systemy. I tak dalej poprzez stulecia i tysiąclecia toczy się historia.

7. Środki walki: nowoczesne dzlalo francuskie, Le Desme z 1868 r., niewiele różni ślą od stosowanych w XVI 10. (fot. u góry J. Bogdanowskl), oraz M 15 (kal. 10 cm), nowoczesne dzlalo austrtac kle,  całkowicie odmienne od stosowanych  zaledwie 40 lat wcześnie)   (fot.   ze  zatorów  M.  Kor-20   neckiego).

-H-

SYSTEMY OBRONNE

S R. O D K. l W A L KJ

CZŁOWIEKA

S. Podstawowy schemat układu obronnego: czlo-wiek tworzy środki wal- • kl, te Kształtują system obrony, przeciw któremu znów cztowiek wymyśla nowe środki wal kl. Przewagi l równowagi zaś formują aktywność i bierność obrony (rys. J. Bogdanowskl).

Umiejętność znalezienia równowagi między tymi czynnikami to prawdziwa sztuka — właśnie sztuka obronna. Gdy zastosowano broń palną o większej sile przebijania niż wszystkie dotychczasowe balisty, frondibole czy onagery, pogrubiono mury i rozbudowano wały. Ale samo pogrubienie zadowoliło tylko bierną stronę obrony, gdyż zwiększając bezpieczeństwo, utrudniło obrońcy czynne oddziaływanie na przedpole i spowodowało jego bierność. Trzeba było zatem zrezygnować z nadmiernie rozbudowanych murów i wałów na rzecz kunsztu, za pomocą którego — tworząc basteje i kaponiery — zwiększono aktywność obrony, jednak kosztem banMej samego obrońcy. Uimiejętoość zatem nieustannego dostosowywania systemu obrony do środków walki, balansowanie między biernością a czynnością dzieła obronnego, urasta w czasach nowożytnych do poziomu nauki stosowanej. Wprzęgła ona w swoje usługi matematykę, przekształciła geometrię, stworzyła trygonometrię, przyczyniając się do wielkiego rozkwitu tych gałęzi nauki. A jednak fortyfikacja do końca nie przestała być w pojęciu współczesnych sztuką. Bez poznania zaś bodaj jej zrębów nie sposób mówić na serio o jakimkolwiek dziele obron--nym, a tym bardziej tak złożonym jak krakowska twierdza.

NAJKRÓTSZA HISTORIA SYSTEMÓW OBRONNYCH

Tw.orzono setki tysięcy dzieł i zespołów obronnych, wśród których nie ma takich samych, są jedynie podobne; a jednak od starożytności po pierwszą woj-22 nę światową wszystkie mieszczą się w ramach zaledwie dziesięciu systemów —

z dziesiątkami oczywiście szkół oraz setkami odmian i manier. Niemniej te dziesięć właśnie systemów stanowi klucz do zrozumienia całości 2a.

Autorzy prac teoretycznych z dziedziny sztuki obronnej już od najdawniejszych czasów próbowali systematyzować występujące w ich czasach formy fortyfikacji, zalecając użycie jednych i wytykając wady drugich. Dopiero jednak wprowadzenie na szeroką skalę twierdzy fortowej w drugiej połowie XIX w., zmieniającej skalę obwarowań, a przede wszystkim eliminującej kurtynę, a więc wał czy mur łączący poszczególne elementy obronnego obwodu, który stanowił przez tysiące lat zasadniczy element każdej budowli obronnej, zamknęło cały wielki rozdział w dziejach sztuki obronnej.

Umożliwiło to tym samym — krytyczne już — studia historyczne nad całym minionym okresem.

Już w XIX w. w badaniach tych zarysowały się trzy zasadnicze kierunki, z których każdy ujmował ze swej strony problem systematyki. Istnieją one zresztą i rozwijają się także obecnie.

Pierwszy — to dawny kierunek historycznowojskowy, zajmujący się przede wszystkim okresem nowożytnym, od XVI w. Obejmuje on rozważania nad kolejnymi systemami obronnymi, znajdując w nich genetyczną podbudowę stosowanych współcześnie systemów oraz poszukując w nich nierzadko podstaw do rozwiązywania problemów bieżących. W systematyce tej stosowano podział dzieł obronnych według systemów, szkół i manier.

Drugi kierunek, historycznoarchitektoniczny, związany z historią sztuki, zajmował się niemal wyłącznie obiektami powstałymi do XVI w., klasyfikując dzieła obronne według stylu architektonicznego.

Trzeci na koniec główny kierunek — „kastellologia", wiąże się przede wszystkim ze średniowieczem oraz zamkiem feudalnym i zajmuje całokształtem zjawiska kulturalno-cywilizacyjnego, jakim był zamek. W tym ujęciu stosowano podział systematyczny według typów zamków, klasyfikowanych bądź z punktu widzenia form obronnych (np. zamek wieżowy, bezwieżowy itp.), bądź też ze względu na styl i okres historyczny (np. zamek gotycki, zamek XIV-wieczny itp.), a także z uwagi na położenie (np. wodny, wyżynny itp.).

Żaden z podanych kierunków badań nie rozwiązywał całości problemu systematyki sztuki obronnej, ograniczał się bowiem do pewnych okresów, poza które niechętnie wychodził i poza którymi kryteria danego podziału zawodziły. Rozwijające się obecnie coraz szerzej różnorodne badania nad dziełami sztuki obronnej skłaniają do stwierdzenia, iż problem należy, niezależnie od istniejących kierunków badań, ująć przede wszystkim od strony istoty zagadnienia — od funkcji obronnej.

Podstawą ujęcia jest założenie, iż każde dzieło obronne reprezentuje jakiś system obronny, stanowiący o jego istocie i wartości użytkowej w danym okresie historycznym. System zaś to zestaw elementów ułożonych według określonych zasad. System obronny więc to odpowiednio wybrane elementy obronne, zestawione według odpowiednio dobranych sposobów obrony. Rzecz jasna, dotyczy to dzieł o wyraźnie czynnym charakterze, zatem takich, w których prócz przeszkody występuje również aktywne stanowisko obrońcy.

Badania pozwoliły na wyodrębnienie w dziejach historii sztuki obronnej siedmiu zasadniczych elementów. Są to w kolejności pojawiania się w dziejach fortyfikacji: ściana (mur, wał, itp., biegnący po linii w przybliżeniu prostej, łukowatej lub załamanej na zewnątrz), wieża (budowla o znacznej wysokości, broniona głównie z górnego tarasu), baszta (podobna do wieży, lecz posiadająca system czynnej obrony dla całych ścian), basteja (niska baszta dostosowana do użycia artylerii), bastion (w istocie pięcioboczna basteja), kojec (kaponiera broniąca fosy, nie zaś przedpola) oraz fort lub ostróg czy schron bojowy (jako element flankujący, nie powiązany z sąsiednimi kurtyną). Jedne z tych elementów są proste (ściana, wieża), inne złożone (bastion, fort), zawsze jednak stanowią elementarne części systemu obronnego.

Sposobów obrony można z kolei wyodrębnić cztery: wprowadzające obronę przedpola z jednego kierunku, czyli czołowy horyzontalny i czołowy wertykalny (pośredni); z dwu kierunków — kleszczowy; z trzech i więcej kierunków — skrzydłowy.

Zestawienie odpowiednich elementów obronnych ze sposobem obrony daje system obronny, którego nazwę przyjąć wypadnie od głównego, reprezentatywnego elementu obrony. Na tej zasadzie można w dziejach sztuki obronnej wyodrębnić dziesięć zasadniczych, ogólnie stosowanych systemów obronnych. Byłyby to w kolejności historycznej, w układzie zatem mniej więcej chronologicznym, a jednocześnie od najprostszych do złożonych, systemy: ścianowy, w którym element obronny stanowi ściana, sposób zaś jej obrony jest wyłącznie czołowy;

zatokowy,  w którym  element obronny  stanowi  również  ściana,  lecz  sposób obrony prócz czołowego jest również kleszczowy, poprzez wprowadzenie załamania kurtyny w formie jakby zatok (pilastych, półkolistych, prostych itp.), obydwa związane u nas głównie z wczesnym średniowieczem; wieżowy, gdzie  obok ściany jako  element obronny występuje  wieża,  wprowadzająca prócz obrony czołowej horyzontalnej także wzmacniającą ją a silnie eksponowaną — wertykalną (pionową); 24 basztowy,  w którym prócz  ściany jako  element  obronny występuje  baszt?

t.   A.   Glówne   elementy obronne: I — ściana,

II  — wieża, III — baszta,  IV  —  basteja,  V  — bastion,  VI  —  kaponie-ra, VII — fort; B. Sposoby  obrony:  I  —  czo-lowy horyzontalny, II — czołowy         wertykalny,

III  — kleszczowy, IV — skrzydłowy    (oprać.    J. Bogdanowski).

A

Ul |l Ml M llll l nil

umożliwiająca  stosowanie   w   pełni   skrzydłowego   sposobu   obrony,   wprowadzony w XIV w. i rozwijany w XV i XVI;

bastejowy, oparty na tejże zasadzie co basztowy, lecz wyposażony w nowy element obronny — basteję, panujący w XVI w.;

bastionowy,   gdzie   z   kolei   basteję   zastępuje   bastion,   trwający   od   końca XVI po początek XIX w.;

kleszczowy   (podobny   do   zatokowego),   w   którym  główny   element   obronny stanowi ściana, lecz łamana w sposób regularny, zgeometryzowany, broniona   25

niemal wyłącznie według kleszczowego sposobu obrony, w zasadzie bez udziału czołowego, charakterystyczny dla XVIII stulecia;

poligonalny, gdzie prócz ściany występuje kaponiera, sposób obrony zaś w stosunku do ścian jest czołowy lub kleszczowy, w stosunku zaś do kojca, skrzydłowy;

fortowy ześrodkowany, w którym główny e...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin