LISTY DO KORYNTIAN.pdf

(868 KB) Pobierz
William Barclay
LISTY
DO KORYNTIAN
Poznań 2002
2
Tłumaczył: Konstanty Wiazowski
Wydanie poprzednie ukazało się nakładem
Wydawnictwa „Słowo Prawdy” w 1979 r.
Redakcja: Adam Ciorga
WPROWADZENIE DO
LISTÓW DO KORYNTIAN
Wielkość Koryntu
Już pierwszy rzut oka na mapę Grecji przekonuje, że Korynt miał bar-
dzo dogodne położenie geograficzne. Południową część tego kraju stano-
wi niemal wyspa. Od zachodu Zatoka Sarońska głęboko wrzyna się w ląd,
a od wschodu – Zatoka Koryńska. Jedynym łącznikiem obydwu części
Grecji jest mały przesmyk o szerokości sześciu kilometrów: I właśnie na
tym wąskim przesmyku położony jest Korynt. Tak dogodne usytuowanie
uczyniło z tego miasta jeden z największych ośrodków handlowych w sta-
rożytnym świecie. Wszystkie szlaki komunikacyjne z północy na południe
prowadziły przez Korynt. Wszyscy podróżujący z Aten i północnych kra-
in Grecji do Sparty i Peloponezu musieli przechodzić przez Korynt, po-
nieważ znajdował się on na małym przesmyku łączącym północ z połu-
dniem.
Przez Korynt prowadziły szlaki komunikacyjne nie tylko z północy na
południe, ale jednocześnie ze wschodu na zachód. Najbardziej wysunię-
tym na południe Grecji był przylądek Malea, który dzisiaj nazywa się
przylądkiem Matapan. Było to bardzo niebezpieczne miejsce do żeglowa-
nia i stąd przepłynięcie obok przylądka Malea w starożytności znaczyło
tyle samo co przepłynięcie obok przylądka Horn w czasach późniejszych.
Grecy mieli dwa powiedzenia, które w bardzo wyraźny sposób podkreśla-
ły niebezpieczeństwo podróży wokół przylądka Malea: „Kto płynie wokół
Malea, niech najpierw zapomni o swoim domu” i „Kto płynie wokół Ma-
lea, niech najpierw sporządzi testament”. Starając się ominąć to niebez-
pieczne miejsce marynarze obierali inną drogę. Wpływali do Zatoki Sa-
rońskiej, a gdy statki były nieduże, wyciągali je z wody i na wałkach prze-
taczali przez wąski przesmyk na drugą stronę. Przesmyk ten właściwie na-
zywał się Diolkos , co znaczy miejsce przeciągania w poprzek. To samo
pojęcie zawiera się w nazwie szkockiej miejscowości Tarbert , czyli miej-
sce tak wąskie, że łodzie przeciągano tam z jednej zatoki do drugiej. Jeżeli
było to rzeczą niemożliwą ze względu na wielki ciężar statku, wtedy tra-
garze przenosili ładunek i po drugiej stronie przesmyku ładowali do inne-
5
go statku. Pokonanie tego sześciokilometrowego odcinka, obecnie istnie-
jącym tam kanałem korynckim, zaoszczędzało ponad trzysta kilometrowy
rejs wokół przylądka Malea, najniebezpieczniejszego przylądka na Morzu
Śródziemnym. Łatwo wyobrazić sobie jak wielkim ośrodkiem finanso-
wym musiał być Korynt. Tędy musiał przechodzić każdy udający się z
północy na południe Grecji, tędy też prowadziły szlaki handlowe ze
wschodu na zachód całego świata śródziemnomorskiego. Wokół Koryntu
powstały trzy inne miasta: Lacheum na zachodnim brzegu przesmyku,
Kenchrea na wschodnim brzegu, a niedaleko od niej Schoenus. Farrar pi-
sze: „Przedmioty zbytku wkrótce znalazły się na rynkach odwiedzanych
przez wszystkie narody cywilizowanego świata – arabski balsam, fenickie
daktyle, libijska kość słoniowa, babilońskie dywany, cylicyjska koźla
sierść, likaońska wełna, frygijscy niewolnicy”. Korynt, jak powiada Far-
rar, był targowiskiem próżności starożytnego świata. Jedni nazywali go
mostem Grecji, a inni klubem Gracji. Mówi się, że jeżeli ktoś przez dłuż-
szy czas przebywa na Piccadilly Circus, to ma możliwość spotkać tam
obywateli różnych krajów. Korynt był właśnie takim Piccadilly Circus
śródziemnomorskiego świata. Należy jeszcze dodać, że w Koryncie odby-
wały się zawody istmijskie, które w starożytnym świecie zajmowały dru-
gie miejsce po zawodach olimpijskich. Korynt był bogatym i gęsto zalud-
nionym miastem, będącym największym ośrodkiem handlowym starożyt-
nego świata.
Niegodziwość Koryntu
Istniała też i druga strona Koryntu. Był miastem słynącym z handlu, a
jednocześnie z niemoralnego życia. Słowo koryntiazestai , żyć jak Koryn-
tianin, stało się częścią języka greckiego i oznaczało życie w pijaństwie i
rozwiązłości moralnej. Słowo to przeniknęło do języka angielskiego i
dawniej oznaczało młodych, pochodzących z bogatych domów podrost-
ków, którzy prowadzili beztroski i buntowniczy sposób życia. Aelian, pi-
sarz grecki powiada, że w sztukach greckich Koryntianin zawsze był
przedstawiany w stanie nietrzeźwym. Samo słowo Korynt było synoni-
mem rozpusty. Zło na terenie Koryntu pochodziło z jednego źródła, o któ-
rych wiedział cały ówczesny cywilizowany świat. Nad przesmykiem
wznosiło się wzgórze Akropolu, a na nim stała wielka świątynia Afrodyty,
bogini miłości. Służyło tam tysiąc kapłanek, uprawiających nierząd reli-
gijny, które każdego wieczoru schodziły z Akropolu, by na ulicach Ko-
ryntu oddawać się niemoralnym występkom. Później pojawiło się wśród
Greków powiedzenie: „Nie każdy może pozwolić sobie na podróż do Ko-
6
Zgłoś jeśli naruszono regulamin