Rozdział 6
Przeznaczenie raz jeszcze
Wracając z podróży , byłam gotowa raz na zawsze zapomnieć o Gunnarze , i zerwać kontakt z Meritxell . Gdybym nadal z nią mieszkała , musiałabym wciąż natykać się na Gunnara . Byłoby to niepotrzebnym cierpieniem , prawdziwą torturą .
Meritxell jednak przyjęła mnie wylewnie , obcałowała , zapewniając , że jestem jej potrzebna i że beze mnie mieszkanie będzie smutne i puste . W ciągu niespełna tygodnia jej stan się pogorszył . Policzki straciły rumieńce , a oczy nie miały już dawnego blasku . Zdecydowałam że pozostanę z nią , dopóki nie wydobrzeje .
Dowiedziałam się od Carli , że przez cały weekend nie wychodziła . Przygnębiona , leżała w łóżku z Lolą , słuchając muzyki . Przestała interesować się swoim wyglądem , jedzeniem , zajęciami , malarstwem . Cierpiała na bezsenność , nie czesała się , zapomniała o kąpieli , nie głaskała swojej pupilki , a do szafy chowała brudne i wymięte ciuchy . Wszelkie oznaki depresji . Któregoś poranka odkryłam , że nie karmiła chomiczki która wygłodzona i opuszczona plątała się po mieszkaniu . Zaczynało to wyglądać bardzo niepokojąco . Pomyślałam o zwróceniu się o pomoc do specjalisty , ale jedynymi lekarkami , jakie dotąd znałam , były Omar . Merixell jednak – podejrzewam że w związku z ciążą – kategorycznie sprzeciwiała się pomysłowi wizyty w przychodni . Nakłoniłam ją jednak do jedzenia i razem z Carlą przyszykowałyśmy dla niej porcję witamin .
Carla złagodniała i wydawała się naprawdę przejmować stanem przyjaciółki . Zaproponowała , żebyśmy zawiadomiły o wszystkim jej ojca , i zobowiązała się z nim skontaktować . Chcąc jakoś ożywić Meritxell , poinformowała ją o wernisażu w galerii na Paseo de Gracia . Meritxell zgodziła się tam pójść , schowała zaproszenie do torebki i wyszła z domu . Wybiegłam za nią , ostrożnie , żeby nie zostać zauważoną . Po przejściu kilku metrów Meritxell zawróciła na pięcie i ruszyła w przeciwnym kierunku . Po chwili zauważyłam jak wchodzi do kawiarni . Ze wzrokiem wbitym w wiszące pod sufitem lampy mieszała bez końca cukier w filiżance z herbatą i raz po raz spoglądała na zegarek . Nie miałam wątpliwości , iż po powrocie do domu skłamie Carli , iż była w galerii . Zdziwiło mnie odkrycie , jakiego dokonałam . Słodka Meritxell potrafiła kłamać ! A skoro tak , to może i ze mną nie była szczera . Może spotykała się z Gunnarem . Ogarnięta obsesją , przemieniłam się w opiekunkę mi stróża . Dlaczego nie dziwiło mnie kolejne odkrycie , jakiego dokonałam , gdy pewnego poranka zjawiłam się w jej pokoju , żeby nakarmić Lolę . W szafie stała spakowana walizka , z ciepłymi zimowymi ubraniami w środku , kozakami , dwiema książkami , kopertą z pieniędzmi i paszportem . Przejrzałam książki . Jedną z nich był przewodnik po Islandii , drugą zbiór sag . Omal nie przewróciłam się z wrażenia . Szykowała się do ucieczki z Gunnarem !!
Gdy weszła do pokoju , musiałam udać , że niczego nie zauważyłam . Powiedziałam że nigdzie nie mogę znaleźć Loli , co z resztą było prawdą . Poszukałyśmy razem i natrafiłyśmy na chomiczkę pod jednym z krzeseł , przemarzniętą i zwiniętą w kłębek . Meritxell poddała się wzruszeniu , ale stan ten nie trwał zbyt długo , szybko zapomniała o swoim zwierzątku .
Spytała poufale .
- Zaopiekujesz się nią , jak mnie nie będzie ?
- Dokąd się wybierasz ? – spytałam inkwizytorskim tonem .
Spojrzała na zegarek , poszukała wzrokiem wieszak i zaczęła się denerwować . Ukradkiem dostrzegłam , że na wieszaku , ukryta wśród innych rzeczy , wisi koszula Gunnara .
- Umówiłam się z ojcem w kawiarni . Rozmawiał z Carlą i chce się ze mną zobaczyć .
Podeszłam do wieszaka i zaciągnęłam się zapachem Gunnara dobywającym się z jego koszuli , poczym ujęłam Meritxell pod rękę .
- Jesteś w ciąży i źle się czujesz . Musi cię obejrzeć lekarz .
Meritxell wyrwała się z mego uchwytu z zadziwiającą zręcznością .
- Mam się dobrze . Czuję się fantastycznie . Pa !
Gdy tylko zostałam sama , sięgnęłam po koszulę Gunnara i przyłożyłam ją do twarzy , wdychając jej woń , wyczuwając palcami strukturę materiału . Zauważyłam , że jest uszkodzona , ktoś wyciął w niej dziurę w kształcie przypominającą lalkę .
Wybiegłam za Meritxell . Straciłam do niej zaufanie , nie mogłam wierzyć jej słowom . Uważając żeby mnie nie spostrzegła , zobaczyłam , jak mija kawiarnię i zatrzymuje taksówkę . Mnie nie udało się zatrzyma c w porę drugą i zrobiłam kolejną zakazaną rzecz . Byłam do tego stopnia odurzona zachowaniem Meritxell i do tego stopnia pewna , że jedzie na spotkanie z Gunnarem , że wypowiedziałam zaklęcie iluzji i ruszyłam za oddalającym się samochodem na własnym motocyklu . W miarę jak Meritxell zmieniała kolejne taksówki , denerwowałam się coraz bardziej . W końcu ostatni , trzeci pojazd , do którego wsiadła , zatrzymał się przed dworcem północnym . Słodka Meritxell zapłaciła taksówkarzowi i weszła do dawnych hangarów , po czym ruszyła schodami na piętro , gdzie w dworcowej kawiarni przy tym samym stoliku , gdzie siedziałam miesiąc temu , czekała na nią… Demeter. Zobaczywszy zbliżającą się Meritxell , podniosła się , uścisnęła ją i pocałowała w taki sposób , w jaki mnie nigdy nie całowała . Przyglądałam się tej scenie , stojąc w drzwiach , znieruchomiała . O co chodzi ? Dlaczego Meritxell spotyka się z moją matką , jakby była czarownicą Omar , która otrzymała telepatyczny sygnał ? Dlaczego , Demeter traktuje ją z taką czułością ? O czym rozmawiają ? Jaki cel ma to spotkanie ?
Postanowiłam natychmiast wrócić do mieszkanie , pewna prawdziwej tożsamości Meritxell .
Rzeczywiście , przeszukując jej kartony i szafy , znalazłam , czego szukałam : atame , jesieniową różdżkę , pentagram i figurkę wyciętą z koszuli Gunnara , do której przyszyła kosmyk swoich włosów . Zaklęcie posiadania . Meritxell jak ja była czarownicą Omar . Jak Demeter , jak Karen . Nie była niewinną dziewczynką . Schwytała Gunnara na zaklęcie . Dlatego mnie odrzucił , choć wcale tego nie chciał . Był więźniem Meritxell . Znalazłam zapalniczkę i wściekła podpaliłam wyciętą z materiału postać . Dlaczego Demeter okłamała mnie , mówiąc , że będę dzieliła mieszkanie z dwiema śmiertelniczkami , podczas gdy Meritxell była czarownicą Omar ? Czemu tego nie zauważyłam , skoro czarownice Omar rozpoznają się wzajemnie po spojrzeniach i gestach ? Dlaczego Meritxell chciała , bym uwierzyła , że nie ma przede mną tajemnic ? W takiej depresji postanowiłam sprawdzić jeszcze jedno . Zadzwoniłam pod rzekomy numer Meritxell w Andorze . Nie mieszkał tam żaden pan Salas , nikogo takiego nie znali , podobnie jak nie znali jego córki . Kiedy odłożyłam słuchawkę dostrzegłam Carlę przyglądającą się w osłupieniu rozgardiaszowi , jaki zrobiłam w pokoju Meritxell .
- Co ty wyprawiasz ? – spytała Carla
- A co ty wyprawiasz ? – Odpowiedziałam pytaniem… Z jakim ojcem Meritxell rozmawiałaś ?
Pospiesznie spojrzała na zegarek .
- Nie mam teraz czasu ci tego wyjaśniać , mam umówione spotkanie .
Nie pozwoliłam jej odejść
- W jakim Ordino z nią byłaś ?
Carla rzuciła okiem w stronę atame , różdżki i pentagramu , po czym spuściła wzrok .
- W takim razie wszystko już wiesz , jesteśmy Omar .
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom .
- Ty też ?
- No , a jak ! Jasne . Jestem córką Any , matriarchini klanu Mrówki . Myślałaś że Demeter pozwoli ci zamieszkać ze zwykłą śmiertelniczką ?
- Chcesz powiedzieć , że Demeter umieściła mnie z wami , żebyście śledziły co robię ?
- Mniej więcej .
- Jak to „ mniej więcej „
Carla przybrała poważną minę .
- Posłuchaj , rozkapryszona smarkulo , przesadziłaś nieco . Demeter postanowiła , że będzie najlepiej , jeśli zamieszkamy razem .
Zdałam sobie sprawę z kilku rzeczy , które istotnie w swoim czasie wydawały mi się dziwne .
- To ty zawiadomiłaś Demeter o moim występku ?
- Oczywiście , że ja .
- I ona skontaktowała się z tobą w noc Imbolc , żeby zapytać , czy jesteśmy bezpieczne ?
Carla potwierdziła .
- I to ty jej doniosłaś o moim przebraniu ?
- To akurat zrobiła Meritxell . Przeraziłaś ją .
- Cudownie . A teraz Meritxell zdaje Demeter raport na mój temat .
Carla zaprzeczyła .
- To ja poprosiłam Demeter , żeby się nią zajęła , ta dziewczyna wymyka nam się z rąk .
- Nie rozumiem . Kto kim się opiekuje ? Kto kogo pilnuje ?
Carla zaczęła zbierać rzeczy osobiste Meritxell .
- Ty jesteś silna , Meritxell – słaba . Ty jesteś nie rozsądna , Meritxell – roztropna . Ty jestes odważna , Meritxell – lękliwa . Taka kombinacja jest niebezpieczna . No i stało się .
Ledwie do mnie docierały słowa Carli .
- Demeter przysłała mnie tutaj , żebym chroniła Meritxell ?
Carla rozwinęła moją myśl .
- Albo żebyś była dla niej tarczą ochronną . Czymś w rodzaju piorunochronu .
Porównanie to wydało mi się przerażające .
- A ty ? Jaką rolę w tym wszystkim odgrywasz ?
- Rozkazuję i obserwuję .
Poczułam się tak , jak zapewne czują się więźniowie , kiedy odkrywają , że w celi jest ukryta kamera i Wielki Brat śledzi ich wszystkie ruchy .
Carla wzruszyła ramionami .
- Wy pomagacie sobie wzajemnie , a ja dbam o to , żeby nikt z zewnątrz nie ingerował w nasze życie .
- Chcesz powiedzieć , że wszystkie trzy jesteśmy pod działaniem zaklęcia ? Dlatego nie rozpoznałam w was Omar ?
Carla uśmiechnęła się .
- Dotąd wszystko się sprowadzało , pomimo twoich wyczynów i nadmiernej skłonności do życia towarzyskiego . Ale liczyliśmy się z tym . Nie wzięłyśmy tylko pod uwagę tych miłosnych szaleństw i anoreksji Meritxell .
Poczułam się jak marionetka w rekach własnej matki , która zakładała , że będę postępować nierozważnie i egoistycznie .
- Naszym obowiązkiem jest ją chronić – dodała Carla
- Chronić Meritxell ? Przed czym ?
- Jej matka zginęła w dramatycznych okolicznościach stając w jej obronie . To oczywiste , że Odish próbują ją dopaść .
- W takim razie historia ze śmiercią matki Meritxell jest prawdziwa ?
Nie była to wielka pociecha . Tyle że dziewczyna , którą uważałam za przyjaciółkę , nie okazała się stu procentową kłamczuchą .
- Została sama i dotknęło ją to do żywego . Jest wątłego zdrowia , a wyrocznia przepowiedziała , że jej los będzie dla Omar decydujący , musimy o nią zadbać .
Powoli zaczynałam rozumieć . Meritxell była kimś ważnym , Omar z obiecującą przyszłością . Co innego ja – moje przeznaczenie to obraz nędzy i rozpaczy , więc co najwyżej mogę służyć jako zbroja dla szanownej Meritxell . Matka używała mnie jako przynęty , jako piorunochronu…
Wybuchłam.
- W takim razie koniec z tym !! Słyszysz ! Koniec !! Nikt nie będzie decydował , kim jestem i co powinnam robić . Od tej chwili niech każdy dba o siebie . Meritxell sama może się zatroszczyć o swój los .
Carla przestraszyła się .
- Co zamierzasz zrobić ?
Odkąd poznałam Gunnara , wiedziałam doskonale , co chcę robić , i teraz nikt mnie od tego nie mógł odwieść .
- Zniknę .
Wrzuciłam parę ubrań do torebki , zabrałam dokumenty i już sięgnęłam po swój atame , kiedy przerwał mi krzyk .
- Nie !! Nie rób tego !
Była to Meritxell . Twarz miała wykrzywioną w grymasie , zaczerwienione , przekrwione oczy . Wiedziała ! Wiedziała że byłam kochanką Gunnara . Wiedziała że ją zawiodłam , że byłam wobec niej nielojalna i zamierzałam do niego uciec . Wiedziała . Zobaczyłam to w jej spojrzeniu i teraz już nie wątpiłam , że przez cały ten czas tylko udawała , że o niczym nie ma pojęcia .
- Nie uciekaj z nim , nie możesz mi tego zrobić !
- Nie unoś się , lepiej będzie, jeśli… - wtrąciła się Carla , próbując ją uspokoić
Ale Meritxell , z siłą doprawdy imponującą , jak na kogoś o jej posturze , odepchnęła ją od siebie.
- Odsuń się !
- Jestem za was odpowiedzialna , nie mogę sobie odejść i zostawić was jak gdyby nigdy nic .
Meritxell nalegała rozpaczliwym głosem .
- Zostaw nas , Carlo , zostaw nas same . Gunnar to sprawa między mną a Selene .
Jeśli dotąd charakteryzowała ją łagodność , to teraz jej ciało sprawiało wrażenie , jakby zawładnęła nim furia . W jej ruchach dostrzegałam gwałtowność , która mnie przeraziła . W ciąż trzymałam w dłoni atame , Carla przyglądała się nam obu , nie wiedząc , jaką podjąć decyzję . Ona też wyczuwała unoszącą się w powietrzu agresję .
Postawiłam sprawę jasno .
- To sprawa między mną a Meritxell .
- Ale…
- Idź na swoje spotkanie . Lepiej będzie , jeśli zostaniemy same .
Meeritxell i ja stałyśmy naprzeciw siebie . Ona z ręką zaciśniętą na klamce i stężałymi rysami twarzy . Ja w pozycji obronnej , z atame w prawej dłoni , patrzyłam na nią bez strachu , starając się , żeby poczucie winy nie pozbawiło mnie odwagi .
Zaledwie Carla wyszła z domu i zatrzasnęła za sobą drzwi , Meritxell oszalała . Nagle zaczęła ciskać we mnie wszystkimi przedmiotami jakie napotkała na drodze . Zdzierała zasłony , opróżniała szuflady , sięgała po stojące na półkach książki i wyrywała z nich kartki . Próbowałam uniemożliwić jej tą destrukcję , ale miała w sobie siłę tysiąca czarownic . Pchnęła mnie na ścianę. Przyglądałam się bezradnie temu wybuchowi . Do pewnego stopnia ją rozumiałam , ale przecież nie mogłam dać się zastraszyć . Zbyt długo byłam ofiarą rzekomej bezbronności .
- Gunnar należy do mnie ! – wykrzyknęła w końcu , trzęsąc się z wściekłości .
Stanęłam na wprost niej , nie czując strachu .
- Gunnar kocha mnie i doskonale o tym wiesz .
Meritxell , nie zdolna znieść prawdy , wyrwała sobie kłąb włosów , a z jej gardła dobył się rozdzierający wrzask .
- Przeklinam cię !! Przeklinam was oboje , ciebie i Gunnara !!
Nigdy nie myślałam że ból może uzewnętrznić się w sposób tak dobitny . Ale postanowiłam nie ustępować , nie dać się złapać w sidła współczucia ; na to było już za późno . Poza tym dalsze przebywanie z nią w mieszkaniu do niczego nie prowadziło . Meritxell nie była zdolna do rozmowy , nie była w stanie jasno myśleć , nie potrzebowała pocieszenia . Chwyciłam torbę i ruszyłam w stronę drzwi . Meritxell zastąpiła mi drogę .
- Pozwól mi przejść . – poprosiłam
- Nie !!
- Przejdę , czy tego chcesz czy nie – oświadczyłam .
Meritxell wskazała na moją broń .
- Ugodzisz mnie swoim atame ? Taka jesteś odważna ?
Wówczas zrobiłam coś , czego zawsze będę żałować . Istnieją heroiczne gesty które można uznać za zbyteczne – ten taki właśnie był . Wręczyłam jej swój święty sztylet , który został ofiarowany mnie i tylko mnie . Pomyślałam , że jest to sposób na uwolnienie się od klanu , od Omar i od obowiązków , i złożyłam swój los w jej ręce . Przyznaję , że było to nierozsądne . Kusiła los . Podałam jej sztylet , trzymając go za ostrze skierowane w moją pierś .
- Zabij mnie , jeśli chcesz , ale to nie zmieni faktu , że Gunnar mnie kocha .
Meritxell patrząc na mnie dziko , chwyciła z pozłacaną rękojeść mojego atame i z determinacją uniosła rękę . Spojrzałam jej głęboko w oczy i dostrzegłam w nich strach , bezbronność , wahanie . Toczyła walkę sama ze sobą , drżała jak liść na wietrze , zgrzytała zębami , lecz ja nie mogłam jej pomóc . W końcu opuściła rękę , w której trzymała broń , i zapłakana przesunęła się , robiąc mi przejście .
Wyszłam nie odwracając się za siebie . Bez pożegnania bez przeprosin . Byłam zaszokowana wszystkimi tymi rewelacjami , które mi ujawniono . Moje życie było farsą . Oszukiwała mnie własna matka , oszukiwała mnie przyjaciółka , sama siebie oszukiwałam . Na moją zażyłość z Meritxell zaczęłam spoglądać w innym świetle . Zawsze widziałam w niej uosobienie niewinności , darzyłam ją pełnym zaufaniem . Ale teraz już nie patrzyłam na nią w ten sposób . Od kiedy o wszystkim wiedziała ? Może… Zaślepienie ustąpiło , jak tylko przypomniałam sobie rozmowę z Meritxell tej nocy , kiedy poznałam Gunnara . Od pierwszej chwili wiedziała , że się w sobie zakochaliśmy . Bawiła się ze mną w ciuciubabkę , igrała z moim poczuciem winy i postąpiła podle , oznajmiając , że jest w ciąży , byle tylko odsunąć mnie od Gunnara . Ja , która jej współczułam , nie miałam pojęcia , że jest czarownicą . Złamała święte zasady Omar , zabraniające stosowania magii do własnych celów , rzucił czar na Gunnara , używając w tym celu kawałka jego koszuli . Jak mogłam być tak ślepa ? Potrzebowałam tylko jednego potwierdzenia . Jednego małego dowodu .
Z sercem na ramieniu nacisnęłam guzik dzwonka . Otworzył Gunnar . Ledwie go poznałam ; też nie prezentował się najkorzystniej , wychudł , miał rozczochrane włosy , był zarośnięty i zaniedbały . Gdy tylko mnie ujrzał , jego oczy rozbłysły . Teraz nie miałam już wątpliwości . Powoli wyzwalał się z sieci , którą rzuciła na niego Meritxell , a którą ja zniszczyłam , spaliwszy wyciętą z materiału figurkę .
- Powiedz mi tylko jedną jedyną rzecz – poprosiłam – czy Meritxell wiedziała , że tą drugą jestem ja ?
Pokiwał głową . Poczułam jak wypełnia mnie gniew .
- Nie jest w ciąży , okłamała nas .
Informacja ta zdziwiła Gunnara , moje słowo przeciwko słowu Meritxell . Kiedy jednak ułożył sobie wszystko w głowie , uwierzył mi . W jednej chwili złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie z niedowierzaniem , jakbym była długo wyczekiwanym , zmaterializowanym zjawiskiem . Wziął mnie w ramiona i zaczął całować , czule , namiętnie , rozpaczliwie . Cały ten czas , przez który broniliśmy się przed sobą i skrywaliśmy nasze uczucia , teraz mogliśmy sobie powetować bez jakich kol wiek zahamowań .
Nie odpowiadaliśmy na pukanie do drzwi ani na dzwonek telefonu . Nie zauważyliśmy , że za oknem rozpętała się burza . Nie pamiętam rozświetlających niebo błyskawic ani dochodzących z ciemności grzmotów . Tamtej nocy świat doczesny przestał istnieć . Zostałam u niego . Może dwa , może trzy dni . Po co liczyć czas ? Nieważne były dla nas godziny , pory dnia , upływ chwil. Nie przywiązywaliśmy wagi do oślepiającego wiosennego słońca sączącego się przez okno ani do jasnych gwiazd władających nocnym firmamentem . Było nam obojętne , czy pada deszcz , grzmi , jest powódź czy susza . Nie istniało nic oprócz nas i naszej miłości . Gunnar kołysał mnie swoimi piosenkami i opowiadał mi piękne sagi o swej wyspie pokrytej lodowcami . Jego głos był czuły . Słuchając go , zamykałam powieki i przenosiłam się do krainy wulkanów , stromych fiordów majaczących we mgle , wzgórz zamieszkałych przez trole i smoki . Kapałam się pośród niewiarygodnych gejzerów , które zalewały zmrożone doliny . I powoli zakochiwałam się w niepokojących krajobrazach , za którymi on tak tęsknił .
- Czuje się jak einherjer w Walhalli , który każdej nocy umiera z miłości i budzi się o poranku na wezwanie walkirii .
- Einherjer ? W Walhalli ? – zapytałam , zaczynając się już przyzwyczajać do wikińskich metafor Gunnara .
- Jestem wojownikiem , który przybył do raju , a ty jesteś waleczną córką Odyna , która pokochała mnie na zawsze .
- To nie ty przypadkiem byłeś Odynem ?
- Jeśli wolisz , możesz być moim rumakiem .
- Tym , co ma osiem kończyn ? Nie , dziękuję .
- W taki razie wsiadaj i trzymaj się mocno .
I w naszych snach pędziłam po niebie na grzbiecie szybkiego jak błyskawica Sleipnira , obejmując Gunnara , on zaś pokazywał mi jezioro Lagarfljót zamieszkane przez potwora , wulkan Snaefellsjokull prowadzący do środka ziemi , wrzące wody jaskini Grjótagja i wodospady Godafoos , z których Islandczycy rzucali pogańskich bogów . Wszystkie te miejsca były mi znajome z opowieści i tęskniłam do nich tak samo jak Gunnar . Pragnęłam zobaczyć je na własne oczy . Potem zanurzyłam się we śnie Gunnara , udając się w miejsce odkryte przez jego przodka . Eryka Rudego . Do zimnej Grenlandii , gdzie wikingowie przybyli na swoich łodziach tysiąc lat wcześniej , zapisali runy , poznali Inuitów , poruszających się na saniach zaprzężonych w psy i gdzie polowali na foki i niedźwiedzie , żywili się ich mięsem , ogrzewali tłuszczem i owijali w skóry . Nasze sny dobiegały końca na niezmierzonej białej przestrzeni , na dziewiczym lądzie , bezludnym i niezwykle urodziwym .
Na Lodowej Pustyni .
Nasze wyobcowanie ze świata zewnętrznego nie trwało długo . Po mimo iż Gunnar odłączył telefon i nie odpowiadał n pukanie do drzwi , zaczęłam odbierać sygnały telepatyczne od Demeter . Na początku próbowałam je ignorować , jednak stały się tak intensywne , że przyprawiły mnie o migrenę . Nie mogłam przed nimi uciec i w końcu poczułam się zmuszona opuścić azyl , jakim były ramiona Gunnara , i spotkać się z matką . Bałam się . Coś mi mówiło , że gdy tylko wychylę się z bezpiecznego schronienia czterech ścian rozpęta się prawdziwa burza . Tak tez się stało . Przed wyjściem poprosiłam Gunnara , żeby na mnie czekał . Wrócę .
Zastałam Demeter w złym nastroju , przybitą . Z jej oczu mogłam wyczytać , że wydarzyło się cos strasznego . Przyjęła mnie z nieprzeniknioną oziębłością . Siedząc przy kawiarnianym stoliku , trzymała w dłoni wycinek z gazety , ale za nim mi go pokazała , zapytała z nienacka :
- To twoja sprawka ?
W jej głosie dało się wyczuć oskarżycielski ton .
- Sprawka ?
- Pokłóciłaś się z Meritxell ?
Nie mogłam zaprzeczyć , jednak agresywne nastawienie Demeter sprawiło , że przyjęłam pozycję obronną .
- To nic cię nie obchodzi , nie jestem dla ciebie ważna .
- Owszem , obchodzi i jesteś dla mnie bardzo ważna
Oburzyłam się .
- Dlatego posłużyłaś się mną jako tarczą ochronną dla innej ważnej Omar , przed którą stoją podobno jakieś wielkie cele ?
- Już nie .
- Nie ? Co za szkoda ! Najpewniej wyrocznia pomyliła się co do jej przyszłości .
Matka była dziwnie spięta , wyniosła .
- Może tak właśnie było .
Patrzyłam na nią wyzywająco .
- A może zapytać , co takiego ma zapisane w swoim przeznaczeniu Meritxell , że wszystkie musimy jej strzec ?
Demeter zesztywniała
- Ma urodzić wybrankę .
- Chcesz powiedzieć że zostanie matką wybranki , tej samej , o której wspomina proroctwo ?
- Tak zapowiedziała wyrocznia , na to wskazywała jej karta astralna .
Chyba zakręciło mi się w głowie . Meritxell została wyznaczona , y zostać matką wybranki ? W takim razie może jej ciąża… Ogarnęło mnie przerażenie . Wyraz twarzy Demeter nie wróżył niczego dobrego .
- Po co mnie wezwałaś ?
Matka wciąż unikała odpowiedzi .
- Powiedz , czy to twoja sprawka , Selene ?
Ze strachu odebrało mi głos . Demeter rozłożyła przed sobą wycinek z gazety i powiedziała ostrzegawczo .
- Musisz natychmiast się ukryć . Od tej chwili nie będziesz mogła z nikim się kontaktować ani swobodnie przemieszczać bez mojej zgody .
Wyrwałam jej z rąk kawałek papieru , na którym widniało zdjęcie Meritxell , a obok można było przeczytać :
Śmierć młodej dziewczyny w niejasnych okolicznościach . Krótką notatkę przeczytałam jednym tchem .
Meritxell Salas , studentka wydziału sztuk pięknych , została znaleziona martwa w mieszkaniu , które wynajmowała wraz z dwiema koleżankami . Na jej ciele , znalezionym w jednym z pokojów , widniały rany po użyciu białej broni oraz ślady przemocy . Policję zawiadomili sąsiedzi , którzy odnaleźli ciało . Przedstawiciele organów ścigania przesłuchali Carlę Rossell , jedną ze współlokatorek , która w momencie popełnienia zbrodni była nieobecna w mieszkaniu . Istnieje podejrzenie , iż motywem mógł być rabunek . Policja poszukuje Selene Tsinoulis , drugiej ze współlokatorek , której miejsce przebywania pozostaje nieznane .
Pomyślałam że to jakiś okrutny żart , makabra , przemyślnie zaaranżowane kłamstwo . Zdjęcie Meritxell było nie najnowsze , pokazywało ją roześmianą , pełną życia . Artykuł zaś mówił o dziewczynie zamordowanej przed trzema dniami przy użyciu białej broni i wspominał mnie jako podejrzaną . Spojrzałam błagalnie na Demeter , lecz ona rzekła srogim tonem .
- Sąsiadka zawiadomiła policję , gdy usłyszała krzyki i dogłosy szamotaniny . Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce , znaleźli Meritxell leżącą na twoim łóżku , z twoim atame wbitym w serce .
- Niemożliwe… to nie może być prawda .
...
justyna3218