Lodowa Pustynia (rozdział 7).doc

(139 KB) Pobierz

              

              Rozdział 7

                Północ 

 

 

 

 

 

 

 

Selene potrząsała czule córka .

- Pobudka , wstawaj , śpiochu .

Anaid obudziła się przekonana , że zasnęła ledwie minutę wcześniej . Minęły cztery godziny . Była dziesiąta i jesienny deszcz dudnił w okiennice . Selene , odświeżona , wykąpana i ubrana , stukała rytmicznie obcasami , krzątając się po pokoju . Gdzie ja jestem ?- pomyślała Anaid , rozglądając się ze zdziwieniem po ścianach w kolorze ochry , ozdobionych anonimowymi pejzażami . Sen oddalił zawrót głowy , skradziony pocałunek , czarne jak węgiel oczy i słowa wyszeptane na imprezie pośród błyszczących świateł .

- No już , wskakuj pod prysznic .

Anaid przypomniała sobie , gdzie się znajduje .

- Kapałam się w nocy .

Selene była nieugięta .

- Nie musisz się kapać , wystarczy , że się opłuczesz , aby się orzeźwić i zmyć śpioszki .

Wspomnienie snu się rozwiało i Anaid powróciła do rzeczywistości .

- Nie możemy jeszcze trochę pospać ?

Selene w jednej chwili zrobiła się poważna .

- Nie jesteśmy na wakacjach .

Surowy ton odniósł lepszy skutek niż tysiąc okrzyków . Anaid podniosła się z łóżka i przeciągnęła .

- Już dobrze .

Selene chodziła po pokoju , pocierając nerwowo dłońmi .

- Pamiętasz , że nie wolno ci z nikim rozmawiać , prawda ?

- Tak pamiętam .

Selene obwąchała ściany i okna jak prawdziwa wilczyca .

- Co się dzieje ?

- Nie podoba mi się to .

- Co takiego ?

- Nie czujesz ?

- Niczego nie czuję .

Selene zamyśliła się .

- Zejdę na śniadanie sama . Nie otwieraj drzwi , nie odbieraj telefonu i nie ruszaj się stąd , dopóki nie wrócę . Rozumiemy się ?

Anaid zaprotestowała .

- Ale ja jestem głodna .

- Przyniosę ci śniadanie do pokoju . A ty weź tym czasem prysznic .

Anaid posłusznie wykonała polecenie . Jednak zanim udała się do łazienki , jej wzrok spoczął na ekranie komputera . „Jeszcze tylko raz – powiedziała do siebie – Jeden raz i koniec . Tylko wyślę wiadomość na dzień dobry . Napiszę Rocowi , że spałam z jego pocałunkiem „                                                       I już w następnej sekundzie siedziała przy komputerze , pisząc miłosną wiadomość , a jej oczy błyszczały .

Dzień dobry .

Dobry , bo jesteś ty .

Byłoby smutno , gdybym nie mogła o tobie śnić , przeczytać wiadomości od ciebie i gdybym nie wiedziała , że na mnie czekasz .

Dziękuję że jesteś .

Do widzenia .

PS. Widzisz , co mi zrobiłeś ? Rozpływam się jak ptyś !

 

Wysłała wiadomość bez najmniejszych oporów . Tym razem mogła się już uważać za osobę doświadczoną . Gorycz po wysłaniu pierwszego e-maila minęła , a wraz z nią uleciał strach . Wiedziała , że Roc otrzyma jej list , przeczyta i odpisze… , a może tym razem będzie jeszcze bardziej odważniejszy . Jednak po kilku sekundach wiadomość została zwrócona . Towarzyszył jej tekst : rockydarko17@hotmail.com adres nieznany .

- Niemożliwe !! – krzyknęła Anaid

Była pewna że posłużyła się tym samym adresem co zeszłej nocy . Wysłała wiadomość ponownie . Tym razem drżącymi rękami . Coś było nie tak . Czuła to wyraźnie .                                Wiadomość wróciła , a dołączony do niej tekst brzmiał : Adres nieznany . Dlaczego ?                           Jakby w odpowiedzi nadszedł inny e-mail , z adresu tyija15@hotmail.com : zatytułowany : I love you , Roc .

Gdy tylko zobaczyła imię Roca ,  bez namysłu otworzyła wiadomość . Zaczęła czytać .

 

Anaid , Anaid , Anaid .

Chciałem zerwać z Tobą kontakt , ale nie mogę . Próbowałem zmienić adres , ale nic z tego .

Muszę dać sobie spokój , wykańcza mnie to…

Nie mogę przestać o tobie myśleć , męczę się . Jestem daleko , nie wiem , gdzie ty jesteś , dokąd się wybierasz , muszę przywyknąć do tej cholernej samotności . Zrób coś ! Potrzebuję twoich słów , żeby zebrać siły i pożegnać się z tobą . Daj mnie do Messenger , porozmawiajmy . Do tego czasu myśl o mnie .

Roc .

 

Była zbita z tropu . Co go nagle ugryzło ?Zrobiło jej się przykro . Jednego dnia Roc otwierał drzwi do romantycznej krainy , a drugiego , przerażony , je zamykał . Dlaczego zmienił adres e-mailowy ? Nie potrafił znieść rozłąki ? Może sporządził sobie listę innych chętnych dziewczyn . Nie mógł na nią poczekać ?

Z oddali dobiegł ją odgłos zbliżających się kroków Selene . Zareagowała błyskawicznie , stała już pod prysznicem , kiedy matka weszła do pokoju .

- Moczysz się już od dziesięciu minut – powiedziała Selene .

Anaid udała , że wyciera się ręcznikiem .

- Brrr… Co za zapach !

W pokoju rzeczywiście unosiła się słodka woń . Selene przyniosła ze sobą suto zastawioną tacę : jajka sadzone , kiełbaski , tosty , masło i dżem , bułki , sok i mleko .

- Mogę ? – spytała Anaid owinięta ręcznikiem . I nie czekając na odpowiedź , sięgnęła po przysmaki .

- To , że jesteś czarownicą , nie oznacza , że nie musisz przestrzegać zasad dobrego wychowania. Tutaj masz sztućce i serwetki .

Anaid za wszelką cenę starała się ukryć przed matką fakt , że dopiero co korzystała z komputera

- Siadaj tu przy mnie i kiedy będę jadła , osuszała się i ubierała , kontynuuj swoją opowieść .

Prośba zabrzmiała jak rozkaz .

- No , proszę !! Zarządzanie zasobami ludzkimi i organizację czasu wolnego opanowałaś do perfekcji . – odparła Selene .

- Chcę wiedzieć , jak udało ci się uciec od Omar i uniknąć sądu .

I zanim Selene rozpoczęła ciąg dalszy historii , Anaid rzuciła się na jajko sadzone i nie bacząc na żadne zasady , umoczyła miękką bułkę w rozpływającym się po talerzu żółtku .

 



 

 

 

 

 

 

Uciekłam wraz z Gunnarem nocnym pociągiem , na północ . Miałam ledwie siedemnaście lat , byłam nie roztropna i trochę szalona . Prawdopodobnie jako pierwsza Omar opuściłam klan , okazując brak posłuszeństwa względem wielkiej matriarchini , ale wbiłam sobie do głowy , że muszę jechać , uciec przed sądem i konfrontacją z matką i plemieniem .

Gunnar był skonsternowany śmiercią Meritxell , ale wierzył w moją niewinność . Też uważał , że powinnam zmylić policję , i zaangażował się w przygotowanie ucieczki . Nie wiedział jednak , że uciekam jeszcze przed czymś innym – przed własnym klanem .

Postanowiliśmy nie lecieć samolotem , ażeby uniknąć odprawy ; nasza eskapada musiała być zachowana w absolutnej tajemnicy . Nikomu nie przyjdzie do głowy podążać za nami po opuszczonych drogach w kierunku przylądka Północnego , gdzie słońce nigdy nie zachodzi i skąd w przejrzystym powietrzu widać koniec świata , przepaść , w którą spadają nieostrożni żeglarze . Tak przynajmniej mówiły Lapońskie legendy .

Czu uda nam Si dotrzeć na czas , żeby uczcić przesilenie ? Wyznałam Gunnarowi , że chciałabym się znaleźć na końcu świata w najdłuższy dzień w roku i wspólnie z nim nie przespać tej nocy . Nie wyjaśniłam mu , że Omar odprawiają tam rytuał ognia Beltebre na cześć słońca i jego królestwa , paląc na stosie stare atame . Nie powiedziałam mu też , że tej nocy chciałam użyć zaklęcia , dzięki któremu rozpoczęłabym nowe życie i zapomniała o swoim dzieciństwie , członkiniach mojego klanu , śmierci Meritxell i o pytaniu dręczącym mnie we dni i w nocy . Kto wbił mój atame w jej pierś ?

Wymknęłam się o świcie , z naprędce spakowaną torbą , fałszywym paszportem i Lolą . Nie zostawiłam listu pożegnalnego . Gunnar czekał na mnie na dworcu . Wsiedliśmy niepostrzeżenie do pociągu , jak para potajemnych kochanków . Zaszyliśmy się w mikroskopijnym przedziale. Zamknęłam oczy i chwyciłam dłoń Gunnara . Dopiero gdy usłyszałam dźwięk gwizdka sygnalizujący odjazd pociągu , odważyłam się unieść powieki  . Rytmiczny stukot oddalał powoli ode mnie gorycz i smutek , jakie nie przerwanie towarzyszyły mi w ciągu ostatnich tygodni . W końcu pozostawiłam za sobą , daleko z tyłu cały ten koszmar .                                                                                          W kuszetce z wąskimi łóżkami , na których nie sposób było się zmieścić u boku ukochanej osoby, poczułam się wolna . Przy  sobie miałam miłość , która nosiła imię nieustraszonego berserkera o oczach przejrzystych jak firmament , a przed sobą daleką podróż  do zimnego miejsca , białego i pięknego.

Impulsywnie cisnęłam różdżkę przez okno i bezgłośnie pozbyłam się zaklęcia , które łączyło mnie z tarczą ochronną i pozwalało na telepatyczny kontakt z Omar . Poprosiłam Gunnara , żeby mnie przytulił , mocno , bardzo mocno . Przygarnął mnie do siebie z taką siłą , że o mało nie udusił .

- Myślisz , że teraz jestem inna ? Kim jestem ?

Gunnar nie mógł wiedzieć , że po raz pierwszy przytula bezbronną dziewczynę , która nie jest już czarownicą .

- Moją fenicką boginią , moja boginią miłości , która nieodwołalnie mną zawładnęłą .

Wypowiedział nie zbyt fortunne słowa . Nic gorszego niż rozpoczynać od przywołania śmierci i nieszczęścia , a jeszcze gorzej wypowiadać imię nieszczęsnej Baalat . I choć nie chciałam być już dłużej czarownicą , przed snem wypowiedziałam zaklęcie i trzykrotnie rzuciłam sól przez ramię , starając się , żeby Gunnar tego nie zobaczył . Następnego ranka zaczęłam pisać list do Demeter. Chciałam tym sposobem zapobiec bezsensownym poszukiwaniom . Nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów . List miał być zwięzły i przekonujący . Kiedy w końcu po niezliczonych nieudanych próbach udało mi się napisać pierwsze zdanie . Usłyszałam okrzyk Gunnara .

- Co to takiego ?

Wskazał palcem na roztrzęsioną wełnianą kulkę , schowaną w bocznej kieszeni mojej torby podróżnej .

- To Lola .

- Nie lubię szczurów .

- To nie jest szczur , tylko chomik .

- Szczury są brudne i zdradzieckie , zjadają ziarna , gryzą dzieci i noszą choroby .

Przewrażliwiony . Mój wiking był przewrażliwiony . Wyjęłam Lolę z kryjówki i podeszłam z nią do Gunnara .

- Uuuaaa !

Chciałam być zabawna , ale osiągnęłam efekt całkiem odwrotny od zamierzonego . Gunnar w jednej chwili posmutniał .

- Czy to maskotka Meritxell ?

- Poprosiła żebym się nią zaopiekowała – wydusiłam z siebie .

- Biedna Meritxell… - wyszeptał .

Żadne z nas nie kontynuowało tematu . Nie zdążyliśmy jeszcze nabrać dystansu do śmierci Meritxell . Mimo że Gunnar wierzył w moją niewinność , gdy tylko coś nam przypomniało o tragedii , dostrzegałam w jego oczach skierowany ku mnie wyrzut . Czy tylko mi się wydawało , czy rzeczywiście tak było ? Lola mogła odegrać rolę niechcianego ducha zamordowanej , postanowiłam zatem ukrywać ją za dnia i zajmować się nią tylko nocą . Ja też nie mogłam pozbyć się obrazu bladej Meritxell , której delikatna skóra została tak brutalnie poraniona . Czasami wyobrażałam sobie , jak pada na moje łóżko , bez sił , by bronić się przed śmiertelnym ciosem w serce , zadanym moim atame . Kto go trzymał w dłoni ? Kto ugodził nim Meritxell ? Dlaczego ? Jak wyglądała Odish , która powoli i z rozmysłem pozbawiła ją krwi ? Czy była nią Baalat ?                                                                                                                                                                                                    Niestety wiedziałam że jeśli Omar postawią mnie przed sądem , a ja oznajmię że Meritxell oszalała z miłości – co wybyło całkowitą prawdą – nikt mi nie uwierzy . Przecież jeszcze na chwilę przed naszą sprzeczką sama bym o niej powiedziała , że to istny anioł . Nawet wtedy owładnięta gniewem , niszczyła przedmioty znajdujące się w jej zasięgu . Nawet kiedy już wiedziałam , że wcześniej rzuciła urok na Gunnara , kłamała i atakowała wszelkimi sposobami… Nawet po tym wszystkim – nie uwierzyłabym .                                                                                                                Czy to z miłości popełniamy największe zbrodnie ?                                                                                                      Nie potrafiłam odpowiedzieć na to ani na inne pytania , dlatego wolałam wymazać Meritxell z pamięci . W jakimś sensie to ja wtargnęłam w jej życie i choć to nie moja dłoń wbiła atame  w jej serce , być może byłam jednak sprawczynią tragicznego finału . Zdawałam sobie z tego sprawę i czułam się z tym wszystkim bardzo źle .                                                                                                                                W końcu udało mi się dokończyć list do Demeter , wysłałam go z Lyonu . Uznałam , że to sprytny wybieg : Demeter zapewne pomyśli że udaję się na wschód . List brzmiał następująco:

 

Droga matko !

Dlaczego takie dziwne wydaje mi się nazywać cię matką ?

Droga mamo !

Też nie . Nigdy tak się do Ciebie nie zwracałam , zawsze wolałam nazywać Cię po imieniu : Demeter . Sprawiłaś , że nawet pod tym względem czułam się inna od reszty dziewczynek . Zacznę więc jeszcze raz . Każdy list powinien mieć własnego adresata . Sama wiesz że użycie nie właściwego imienia może spowodować spore zamieszanie , sprawić by lis została błędnie odczytany , a jego intencje zrozumiane opacznie . Ja zaś chcę jedynie być z Tobą szczera .

Zatem droga Demeter !

Gdy otrzymasz ten list , będę już daleko . Nie zawracaj sobie głowy poszukiwaniami , nie używaj do tego swoich mocy ani kontaktów . On i ja znikniemy .

Nie , nie wykorzystałam żadnego zaklęcia . Pamiętasz , jak odebrałaś mi moją dębową różdżkę , zakładając , że to tylko na chwilę ? Była to pierwsza okazja , bym zaczęła się przyzwyczajać do pozostania wolną . Myślę , że udało mi się to osiągnąć . Nie potrzebuję dłużej korzystać z waszych sztuczek , nieważne , dobrych czy tych mniej właściwych . Najzwyczajniej one mnie nie interesują . Przez cały ten czas żyłam złudzeniami i odkryłam , że to Ty miałaś nad wszystkim kontrolę . Ale , widzisz , jednak cos Ci umknęło . Nad nim nie udało Ci się zapanować i to on pozwolił mi zrozumieć , że mogę dokonać wyboru między plemieniem a miłością .

On nazywa się Gunnar i to jego wybieram , ponieważ go kocham . Nie , tylko nie mów mi , że kochać znaczy być uległym albo utracić tożsamość , bo nie masz o tym pojęcia . Ty nigdy nie kochałaś żadnego mężczyzny .

Jestem zakochana i wyruszam z nim w daleką podróż , gdzieś , gdzie nie będziesz mogła mnie odnaleźć . Nie ponoszę winy za śmierć Meritxell , ale też nie mam zamiaru bronić się przed oskarżeniami , gdyż oznaczałoby to podjęcie ryzyka i rozpoczęcie niebezpiecznej gry . Postanowiłam nie kończyć studiów i zerwa wszelkie kontakty z klanem . Nie stawię się przed radą klanu ani nie pozwolę się osądzić za współudział w śmierci Meritxell , gdyż nie mam z tym nic wspólnego . Już nie jestem czarownicą Omar . Wyrzuciłam różdżkę , pozbyłam się tarczy ochronnej i receptorów . Nie będziecie mogły się ze mną skontaktować . Pragnę zapomnieć o ostatnich siedemnastu latach , kiedy to o wszystkim decydowałaś za mnie , i zacząć nowe życie u boku Gunnara . Wiem że on ci się nie podoba , mimo iż nawet go nie znasz . Ale jest już za późno . Nie przedstawiłam Ci go , bo wiedziałam , że i tak nie przeszedłby pomyślnie próby ognia . W twoich oczach żaden mężczyzna nie byłby mnie godny . Z resztą czy któryś chciałby Dzielic ze mną życie , gdybyś w pobliżu była Ty i skutecznie go do tego zniechęcała ?

Zakochałam się i niechęcę rezygnować z czułości ani z miłosnych wyznań . Nie chcę samotnie wychowywać swoich dzieci – jak Ty – ani poświęcać się plemieniu i klanowi . Mylisz się , jeśli sądzisz , że uciekam ze strachu albo żeby uniknąć odpowiedzialności . Tym razem byłam silna na tyle , aby rozpocząć podróż , którą sama wybrałam , podróż zwykłej dziewczyny .

Zapomnij , że miałaś córkę .

Selene .

 

 

Wysłałam list , nawet nie przeczytawszy go po napisaniu , i nabrałam większej pewności siebie . Uciekając po kryjomu , czułam się jak tchórz . W liście przedstawiłam motyw i jasno ostawiłam warunki : nie życzę sobie , żeby mnie szukała i próbowała wzywać . Nie akceptowałam jej zasad. Nie byłam już Omar . Moje słowa brzmiały dobitnie , chłodno . Chciałam , by ją zraniły . Miała pomyśleć , że jej nienawidzę i  że nie wybaczam . Byłam niesprawiedliwa . Nie wspomniałam o tym , że w dzieciństwie zawsze lubiłam słuchać jej opowieści ani że pragnąc się uspokoić i odsunąć od siebie senny koszmar , przywoływałam w pamięci jej głos . Demeter miała radosny , mocny głos , który dawał mi poczucie bezpieczeństwa . Zupełnie jak głos Gunnara . I to własnie jego głos przerwał rozważania , kiedy już zbliżaliśmy się do Paryża . Gunnar zauważył , że w mojej pospiesznie spakowanej torbie czegoś brakuje .

- Zapomniałaś płynu przeciw komarom .

- Komarom ?

- Milionom komarów .

- Na Północy ?

- Gdy tylko ustępują lody , atakują co popadnie .

- Nie cierpię ich ! -  wydusiłam z siebie .

Nie wpadłam na to , że prawdziwymi mieszkańcami Północy , znoszącymi ekstremalne temperatury i każdej wiosny budzącymi się do życia , są okropne , spragnione krwi komary , te same , które widywałam na zdjęciach i w filmach przyrodniczych . I to one miały zdecydować o moim dalszym losie ? Poprzysięgłam sobie , że żaden insekt nie odwiedzie mnie od raz powziętej decyzji .

Podróż pociągiem była monotonna . Nigdy nie emocjonowałam się oglądanymi przez szybę krajobrazami . Wolałam na własnej skórze poczuć to , na co mogłam jedynie patrzeć . – smutne zachody słońca , parujące poranki , wzgórza w czapach z chmur , kolorowe wioski , pola obsiane zbożem , kukurydzą , winoroślą , ziemniakami , burakami , słonecznikami , melonami… nudne jak na obrazach przedstawiających martwą naturę . Sama skazałam się na bezruch , przez dwa dni nie wychodziłam z przedziału . żeby nie narażać się na spotkania z innymi pasażerami . Bałam się , że wpadnę na policjanta bądź czarownicę Omar . Byłam uciekinierką , bez ochrony , bezbronną , a w pobliżu wyczuwałam zagrożenie , czyjąś obecność , jakieś macki szukające mnie w ciemności . Może była to ręka Demeter , badająca po omacku przestrzeń . Dotąd starałam się przemykać nie zauważona , unikać policjantów na dworcach i kobiet o wyglądzie czarownic Omar . w autobusach czy barach . Teraz dołączył do tego strach przed obcymi spojrzeniami , chęć ukrycia się przed wszystkimi , najlepiej za szerokimi plecami Gunnara . Aż pewnego poranka , kiedy wypożyczonym samochodem , jechaliśmy po krętej drodze , biegnącej nad stromymi , skalistymi brzegami , które ginęły w szaro granatowych głębinach oceanu , Gunnar zachęcił mnie , bym przyjrzała się krajobrazowi .

- Tutaj rozpoczyna się nasza podróż .

- Czy to są słynne norweskie Fiordy ? – spytałam przyglądając się z niedowierzaniem morskim zatokom , ku którym opadały porośnięte zielenią strome ściany .

- Przed dwoma milionami lat były lodowcami , zstępującymi z gór .

- Lodowcami ?

- Ich języki żłobiły głębokie doliny , które po zmianie klimatu i stopieniu lodów zostały zalane przez morze .

Wzdrygnęłam się na samą myśl o terenie pokrytym lodem .

- Ale zimno !

- Skądże znowu – zaprzeczył Gunnar – Fiordy są ciepłe , napełnia je prąd zatokowy .

Wyobraziłam sobie miejsce jak oczy Gunnara , nieprzejednane i zimne na pierwszy rzut oka , ale gdy bliżej im się przyjrzeć – wypełnione ogniem .

- Wyglądają jak kryjówki .

- Zawsze nimi były . Tutaj cumowały łodzie Wikingów , wieloryby spędzały tutaj zimę . Rosjanie przyczajali się w swoich okrętach podwodnych .

- Nazwę te zatoki oczami Gunnara , są przepiękne ! – wykrzyknęłam , nie mogąc się powstrzymać , podekscytowana widokiem , jaki rozpościerał się przede mną .

- No , proszę ! Już robi się z ciebie Wiking . Witaj na Północy .

Podczas gdy Gunnar wprowadzał mnie do świata swoich norweskich przodków , nie mogłam pozbyć się myśli , że w Barcelonie moje zniknięcie wywołało już niemałe poruszenie wśród czarownic Omar . Co zrobią ? Rzucą zaklęcie ? Wyślą wojowniczki na poszukiwania ? Zapolują na mnie jak na królika ? Obiecałam sobie nie zamartwiać się tym wszystkim , nie dać się złamać i pozostać wierną podjętej decyzji , cokolwiek by się działo .

Przez kilka dni nie bacząc na strach który przyprawiał mnie o drżenie , czyniłam wysiłki , żeby być szczęśliwą . Mało brakowało , a osiągnęłabym swój cel . Zaśmiewałam się z dowcipów opowiadanych przez Gunnara , byłam podekscytowana planowanymi wędrówkami pośród stromych skarp , odkryłam zachwycające wioski z drewnianymi domami kolorowymi jak na dziecięcych obrazkach , rozpływałam się nad smakiem ciasta z borówkami , a nawet skusiłam się , żeby skosztować odrażających śledzi… Po tygodniu uwierzyłam , że jestem bezpieczna , że Demeter mnie nie odnajdzie .

Jakże byłam naiwna !

Popłynęliśmy na wyspę Norvoy . Gunnar chciał odwiedzić swoich przodków spoczywających na tamtejszym cmentarzu . Zabrał ze sobą bukiet chryzantem , żeby go złożyć na ich grobie . Kiedy wyruszyliśmy , słońce powinno się już chylić ku zachodowi , jednak uparcie postanowiło nie zachodzić . Pamiętam , że zachwyciła mnie odrealniona atmosfera cmentarza . Mgła pokrywała nagrobki , wilgoć przenikała przez ubranie , a na tysiącletnich kamieniach widniały wykute imiona zmarłych . Zapisane alfabetem runicznym , przybierały kształty , które przyprawiłyby o zawrót głowy niejednego uczonego , lecz Gunnar wydawał się je rozumieć .

W końcu zatrzymaliśmy się przy grobach szlacheckich i na jednym z nich Gunnar złożył swój bukiet . Starałam się przeczytać inskrypcję , lecz nic z niej nie rozumiałam .

- Jak brzmi zapisane tu  imię ? Kto spoczywa w tym grobie ?

- Helga , to jedna z moich antenatek , w grobie obok leży Snorri , jej mąż .

- Jeśli ona jest twoim przodkiem , to on też

- To nie takie proste – Gunnar puścił do mnie oko – czasami dzieci nie są dziećmi mężów ich matek .

Zabrzmiało to zabawnie , pozory mylą.

- Wydaje mi się , że byli kimś ważnym .

- Byli szlachcicami albo Bondi , w każdym razie wasalami króla Olafa , pochowanego także tutaj, w tym nieco bardziej okazałym grobie obok .

Rzeczywiście , grobowiec stojący kilka metrów dalej był oznaczony godłem . Wyryty na nim koń przypominał tego , którego rzeźbił Gunnar .

- Spójrz na tego konia . Wygląda jak twój , zrobiony w drewnie .

Gunnar roześmiał się zadowolony .

- Widzę że nic nie ujdzie twojej uwagi .

Wskazał na jeszcze jeden szczegół godła .

-  Ta góra zaświadcza , że Olaf był królem Fiordu .

- Przecież Fiord nie jest górą – zauważyłam zdziwiona .

Gunnar zaśmiał się .

- Wydaje się to absurdalne , ale to sprawa niuansów językowych .

- Jasne , tylko że język wikingów jest już od wieków martwy .

Nagle na grobie Helgi cos się poruszyło . Może ptak , dżdżownica albo jakiś mały gryzoń , w każdym razie byłam pewna , że jakieś stworzonko zwróciło moja uwagę . Może to dusza Helgi chciała podziękować za kwiaty . Podeszłam bliżej , żeby się przekonać , co to takiego .

- Opowiedz mi historię Helgi – poprosiłam , przyglądając się miejscu , gdzie spoczywały jej szczątki .

- Co chcesz wiedzieć ?

- W jakim wieku zmarła ?

Gunnarowi zadrżał glos . Może dostrzegł to samo co ja .

- Liczyła sobie trzydzieści jeden lat .

- Ile miała dzieci ?

- Wydaje mi się , że dziewięcioro , ale przeżyć udało się tylko dwójce .

- Dziewięcioro dzieci ! Istny horror !

- Helga była poetką , wyszła za mąż w bardzo młodym wieku , a właściwie wydano ją za kuzyna Snorriego , którego wcześniej nie znała . Miała wtedy raptem czternaście lat , cudowny głos i blond włosy , które sięgały pasa .

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin