#12-Drogowskaz_Bo Yin Ra.pdf

(296 KB) Pobierz
Bo Yin Ra
Drogowskaz
Księga 12
Przekład
Franciszek Skąpski
1
Spis treści
1. Obietnica / 3
2. Zjawisko a przeżycie / 6
3. Poznanie a nauczanie / 12
4. Uczcie się czytać / 20
5. Listy / 26
6. Kult osób / 32
7. Skłonność do krytyki / 38
8. Kim był Jakub Böehme / 46
9. Moc uzdrawiania / 54
10. Niebezpieczeństwa mistyki / 60
11. WIERSZE – W mowie wiązanej / 68
2
1. Obietnica
Wichura jesienna zerwała ostatnie liście z odrętwia-
łych gałęzi.
Zwiędłe i zżółkłe lub rdzawo brunatne i suche sze-
leszczące, rozwiane wichrem, zasłały drogę hen, daleko.
To, co niegdyś wiosną rozwijało się w przepychu zie-
leni, co chłodnym cieniem rzeźwiło w upale, żarem
dyszące godziny letniego południa, leży teraz obu-
marłe, wdeptane w wilgotną ziemię – na pastwę pleśni i
na łup zgnilizny!
To pora oddalenia od słońca – tęskliwa, od mgieł
posępna!
To wielkie zamieranie przyrody!
Tak mówią sentymentalni poeci i opłakują minione
lato.
A jednak, czyż naprawdę zamarło już wszelkie
życie?
Czyż doprawdy gałęzie stały się już tak drętwe i mar-
twe, odkąd zrzucić musiały swe liście?
Oderwij wzrok swój od ziemi i nie daj się urzec
widokiem zgnilizny, a spostrzeżesz dookoła nabrzmie-
3
wające pączki, tam oto na leszczynie już się nawet
chwieją pierwsze, nie rozchylone jeszcze wisiorki
kwietne!
Zaledwie owoc zebrano, ledwie opadł liść ostatni,
a oto już zjawia się zapowiedź nowej zieleni, nowego
kwiecia, przepychu nowej wiosny!
Byle kilka z rzędu ciepłych dni słonecznych, a wnet
ujrzysz na każdym krzewie pierwszą młodą zieleń.
Jeszcze się jednak spodziewać należy wichrów lodo-
watych, słusznie więc młode pączki kryją się tymcza-
sem w swoich pancerzach. Życie w nich wymaga jesz-
cze ochrony.
A przecież – zaledwie śnieg w wodę się zmieni
i wsiąknie w polne bruzdy, wnet ruszy się to wszystko,
co teraz przemocą prawie trzymane jest w pąkowiu.
Co roku pragniesz na nowo upajać się spokojnie
widokiem nadchodzącej wiosny, a zawsze zjawia ci się
ona niespodzianie, przez jedną niemal noc strojąc się
w młodą zieleń.
Kilka dni słonecznych po ciepłym deszczu, a oto na
każdej gałązce lśnią już nowe listki.
Przez czas pewien, dla ciebie może zbyt długi, musi
życie dokładać wszystkich sił, by samo siebie hamować
i ochraniać swe twory od zguby.
Potem jednak zrywa z siebie wszystkie więzy i wszę-
dzie wykwitają jego promienne twory.
Czyż nie poznajesz, jak cię tu poucza przyroda?!
I ty, zaiste, nie zawsze jesteś w bliskości światła.
I ty, masz chwile wzniesień i chwile upadków na
duchu, których kolejność określa rytm twojego życia.
Zaledwie nabrałeś przekonania, żeś wszystko osią-
gnął i zaledwie zaufałeś dumnie swoim siłom – gdy oto
nagle ogarnęło cię znużenie, odbierające ci z każdym
4
dniem coraz bardziej ufność w siebie, i wreszcie wszy-
stko, co było źródłem twej dumy, runęło w nicość.
Sądzisz więc, iż wszystko życie już w tobie zamarło
i za głupstwo wierutne uważasz słowa tych, co ci
mówią, że to znużenie twoje kryje w sobie niewątpliwą
zapowiedź nowej działalności życiowej.
Nie znasz jeszcze pory swoich wzniesień i upadków
i nie chcesz zrozumieć, iż i duch twój tylko w rytmicz-
nej kolejności zmian zdolny jest się przejawiać.
Nawet w dniach największego oddalenia twego od
światła pulsuje w tobie życie.
To, co ma nadejść, przygotowuje się w tobie, choć ty
o tym nic nie wiesz.
Wierzaj, i ty znajdziesz się tak samo blisko światła
jak dawniej!
Jeśli okresy swego upadku na duchu za każdym
razem przeczekasz cierpliwie, rozkwitniesz w nowej
świetności!
Nie poddawaj się smutkowi otępieniu jak człowiek,
dla którego nie ma już nadziei!
Bądź świadomy wiecznego odnawiania się w tobie
twoich sił i nie trać wiary w siebie!
W chwilach swego najgłębszego upadku na duchu
tworzysz los własny, a w dniach największego oddale-
nia od światła kiełkują w tobie zalążki, które, gdy przyj-
dzie nowa wiosna, w widomy kształt się rozwiną!
Naucz się ufać sobie i zwalcz trawiący twą duszę
niepokój, by w ciszy mogło w tobie kształtować się to,
co ma dalej nastąpić!
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin