Estcarp 3 - Troje przeciw światu czarownic.txt

(364 KB) Pobierz
ANDRE NORTON
Troje przeciw �wiatu czarownic
Prze�o�y�a: EWA WITECKA
Wydawnictwo AMBER

Tytu� orygina�u THREE AGAINST THE WITCH WORLD
Ilustracja na ok�adce STEYE CRISP
Opracowanie graficzne DARIUSZ CHOJNACKI
Redaktor EWA MARKOWSKA
Redaktor techniczny JANUSZ FESTUR
Copyright (c) 1967 by Ace Books Inc. AU rights reserved
For the Polish Edition
Copyright (c) by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1991
ISBN 83-85079-51-3
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
Warszawa 1991. Wydanie I Sk�ad: Zak�ad Fototype w Milan�wku ;�� Druk: Drukarnia Wydawnicza w Krakowie. Zam. 2713

Rozdzia� I
Nie jestem kowaczem pie�ni, �ebym wyku� brzeszczot sagi, kt�ra po�le �o�nierzy do boju, jak czyni� to bardowie z sulkarskich statk�w, kiedy te w�e morskie toruj� sobie drog� do nieprzyjacielskich port�w. Nie mog� te� dobiera� troskliwie s��w niczym mistrzowie ociosuj�cy kamienie do budowy silnego, maj�cego przetrwa� wieki, zamkowego muru, by nast�pne pokolenia mog�y podziwia� ich kunszt i pracowito��. Ale kiedy cz�owiek �yje w niezwyk�ych czasach, gdy na w�asne oczy ogl�da czyny, o jakich marzy niewielu, budzi si� w nim ch�� zapisania, nawet nieumiej�tnie, swego w nich udzia�u. Pragnie bowiem, �eby ci, kt�rzy po nim zasi�d� w jego wysokim krze�le, wezm� do r�ki jego miecz i rozpal� ogie� w jego kominku, mogli lepiej zrozumie� dokonania jego i jego towarzyszy i w przysz�o�ci p�j�� tymi �ladami.
Dlatego w�a�nie spisuj� prawd� o Trojgu, kt�rzy powstali przeciw Estcarpowi, i o tym, co si� sta�o, gdy tych Troje odwa�y�o si� zniweczy� czar rzucony przed wiekami na Star� Ras�, czar zaciemniaj�cy umys�y i wymazuj�cy przesz�o��. Na pocz�tku by�o nas troje, tylko troje, Kyllan, Kemoc i Kaththea. Nie nale�eli�my w pe�ni do Starej Rasy i kry�o si� w tym nasze nieszcz�cie i nasze ocalenie. Ju� od dnia narodzin byli�my oddzieleni od innych, gdy� tworzyli�my r�d Tregartha.
Nasz�  matk�   by�a  pani  Jaelithe,   niegdy�  Kobieta

W�adaj�ca Moc� Czarodziejsk�, jedna z tych Czarownic, kt�re mog�y przywo�ywa�, posy�a�, a tak�e w inny spos�b pos�ugiwa� si� si�ami niezrozumia�ymi dla przeci�tnego cz�owieka. Okaza�o si� jednak, wbrew wszelkiej �wczesnej wiedzy, �e chocia� nasza matka wesz�a do �o�a naszego ojca, Stra�nika Granic, Simona, i urodzi�a nas jednocze�nie, nie utraci�a owego niezwyk�ego daru, kt�rego nie spos�b zmierzy� za pomoc� wzroku czy dotyku.
I cho� Stra�niczki nigdy nie zwr�ci�y pani Jaelithe Klejnotu, kt�rego ta wyrzek�a si� w dniu �lubu, to jednak musia�y przyzna�, i� pozosta�a ona Czarownic�, jakkolwiek ju� nie nale�a�a do ich grona.
Tego, kt�ry by� naszym ojcem, r�wnie� nie mo�na ocenia� wedle odwiecznych praw i obyczaj�w. Pochodzi� bowiem z innego stulecia i z innej epoki, a przyby� do Estcarpu przez jedn� z Bram. W swoim �wiecie wydawa� jako wojownik rozkazy podw�adnym. Wpad� wszak�e w pu�apk� zastawion� przez z�y los, wrogowie za� deptali mu po pi�tach w takiej liczbie, �e nie m�g� zatrzyma� si� i stan�� z nimi do walki na miecze. Dlatego �cigali go dop�ty, dop�ki nie znalaz� Bramy i nie przyby� do Estcarpu, gdzie wzi�� udzia� w wojnie z Kolderem.
To w�a�nie dzi�ki niemu i dzi�ki naszej matce nadszed� kres Kolderu. I odt�d r�d Tregartha cieszy� si� niema�ym powa�aniem, gdy� Simon i pani Jaelithe wyruszywszy przeciw Kolderczykom do ich tajemnej kryj�wki zamkn�li koldersk� bram�, przez kt�r� ta zaraza przyby�a do naszego �wiata. Ju� wtedy �piewano o tym wiele pie�ni.
Chocia� Ko�der znikn��, pozosta�o po nim z�owrogie pi�tno, Estcarp za� walczy� o �ycie, albowiem otaczaj�cy go ze wszystkich stron wrogowie bez przerwy szarpali jego nadw�tlone granice. By� to �wiat zmierzchu, po kt�rym ju� nie mia� nadej�� poranek, a my urodzili�my si� w�wczas, gdy ca�y dotychczasowy spos�b �ycia ulega� zag�adzie.
Nasze potr�jne narodziny stanowi�y precedens w�r�d Starej Rasy. Kiedy nasza matka zleg�a w ostatnim dniu umieraj�cego roku, �piewa�a wojenne zakl�cia pragn�c, by ten, kt�ry si� narodzi, sta� si� takim wojownikiem, jacy byli
6

bardzo potrzebni w owych ponurych czasach. I tak przyszed�em na �wiat p�acz�c, jakby ju� rzuci�a na mnie cie� niejasna i gro�na przysz�o��.
Lecz b�le porodowe naszej matki trwa�y nadal. Tak bardzo obawiano si� o jej �ycie, �e zaj�to si� mn� po�piesznie, a potem po�o�ono z boku. Por�d trwa� jeszcze wiele godzin i wydawa�o si�, �e zar�wno rodz�ca, jak i tamto �ycie wci�� przebywaj�ce w jej �onie odejd� ze �wiata przez ostatni� z bram.
Wtedy to przyby�a do Po�udniowej Stanicy jaka� kobieta. Na dziedzi�cu oznajmi�a g�o�no, �e pos�ano po ni� i �e jej misja zwi�zana jest z pani� Jaelithe. W tym czasie m�j ojciec tak bardzo ba� si� o �ycie matki, �e poleci� przyprowadzi� nieznajom�.
Kobieta wyci�gn�a spod p�aszcza miecz, kt�rego brzeszczot zal�ni� w blasku dnia, lodowaty przedmiot, zimny od brzemienia zab�jczego metalu. Trzymaj�c go przed oczyma mojej matki, nowo przyby�a zacz�a �piewa�. I od tej chwili wszystkim zgromadzonym w komnacie, zaniepokojonym ludziom wyda�o si�, i� s� z��czeni wi�zami, kt�rych nie mog� rozerwa�. Pani Jaelithe podnios�a si� jednak z morza b�lu i niespokojnych sn�w i doby�a g�osu. Obecni uznali jej s�owa za gor�czkowe majaczenia, kiedy rzek�a:
- Wojownik, m�drzec, czarownica - troje - jedno - ja tak chc�! Ka�demu talent. Razem - z��czeni w jedno i wielcy - oddzielnie znacznie s�absi!
I w drugiej godzinie nowego roku przyszed� na �wiat m�j brat, a zaraz potem moja siostra, tak sobie bliscy, jakby ��czy�a ich jaka� wi�. Moja matka by�a tak wyczerpana, �e obawiano si� o jej �ycie. Kobieta, kt�ra dokona�a magicznego obrz�du, szybko od�o�y�a miecz i podnios�a dzieci, jakby mia�a do tego prawo - a� powodu ci�kiego stanu naszej matki nikt si� temu nie sprzeciwi�.
W ten w�a�nie spos�b Anghart z wioski Sokolnik�w zosta�a nasz� nia�k� i przybran� matk� i ona pierwsza kszta�towa�a nasze �ycie. By�a wygnank�, gdy� zbuntowa�a si� przeciw surowym prawom swego ludu i odesz�a noc� z kobiecej wioski. Sokolnicy bowiem, ci dziwni wojowie, mieli w�asne obyczaje, nienaturalne w oczach cz�onk�w

Starej Rasy, tej Starej Rasy, kt�rej kobiety mia�y wielk� moc i w�adz�. Tak odra�aj�ce zda�y si� owe obyczaje Czarownicom z Estcarpu, i� odm�wi�y one Sokolnikom prawa do osiedlenia si�, kiedy ci przed wiekami przybyli zza m�rz. Dlatego Twierdza Sokolnik�w znalaz�a si� wysoko w g�rach, na ziemi niczyjej, ci�gn�cej si� wzd�u� granicy Estcarpu z Karstenem.
M�czy�ni tego plemienia trzymali si� na uboczu, �yli tylko wojn� i utarczkami, a uwa�aj�c si� za bli�ej spokrewnionych z ptakami, cieplejszymi uczuciami darzyli swych skrzydlatych zwiadowc�w, a nie kobiety. Te ostatnie mieszka�y w specjalnych wioskach ukrytych w dolinach, do kt�rych kilka razy do roku przybywali wybrani m�czy�ni, �eby zapewni� przetrwanie rasie. Ka�de dziecko po przyj�ciu na �wiat poddawano bezlitosnemu os�dowi i synek Anghart zosta� zabity, poniewa� urodzi� si� kulawy. Z tego w�a�nie powodu przyby�a ona do Po�udniowej Stanicy, lecz nigdy nie wyjawi�a, czemu wybra�a ten w�a�nie dzie� i godzin� i sk�d zdawa�a si� wiedzie�, czego potrzebowa�a nasza matka. Nikt te� jej o to nie zapyta�, gdy� trzyma�a si� z dala od wi�kszo�ci mieszka�c�w Stanicy.
Nam zawsze okazywa�a czu�o�� i mi�o�� i sta�a si� dla nas matk�, kt�r� nie mog�a by� pani Jaelithe. Albowiem po wydaniu na �wiat ostatniego dziecka nasza matka zapad�a w rodzaj transu. Le�a�a tak dzie� za dniem, nie zdaj�c sobie sprawy z tego, co dzia�o si� wok� niej, jad�a za� wtedy, kiedy w�o�ono jej do ust pokarm. Up�yn�o kilka miesi�cy. Nasz ojciec zwr�ci� si� o pomoc do Czarownic, lecz w odpowiedzi otrzyma� tylko kr�tkie pos�anie - �e Jaelithe zawsze wola�a chodzi� w�asnymi drogami i �e Stra�niczki ani nie zamierzaj� wtr�ca� si� do wyrok�w losu, ani te� nie mog� dotrze� do kogo�, kto tak d�ugo kroczy� i tak daleko zaszed� obc� im �cie�k�.
Us�yszawszy to nasz ojciec sta� si� ponury i milcz�cy. Prowadzi� swych Stra�nik�w Granicznych na zuchwa�e wypady, okazuj�c nowe dla siebie zami�owanie do walki i przelewu krwi. Powiadano, �e z w�asnej woli szuka� innej drogi, takiej, kt�ra zaprowadzi�aby go do Czarnej Bramy. Nie zwraca� na nas uwagi, tylko od czasu do czasu pyta�,

jak si� mamy. Pyta� z roztargnieniem, niby o kogo� obcego, jakby nasze samopoczucie niewiele go obchodzi�o.
Rok mia� si� ju� ku ko�cowi, kiedy pani Jaelithe odzyska�a przytomno��. Wci�� by�a bardzo s�aba i �atwo zasypia�a, gdy si� tylko przem�czy�a. Sprawia�a te� wra�enie zas�pionej, jakby zawis�o nad ni� nieszcz�cie, kt�rego nie potrafi�a nazwa�. Wreszcie i to przemin�o i nasta�y, jednak�e na kr�tko, lepsze czasy, kiedy to pod koniec roku do Po�udniowej Stanicy przyby� seneszal * Koris z ma��onk�, pani� Loyse, �eby si� weseli�. Zawarto bowiem w�wczas niepewny rozejm w niemal nie ko�cz�cej si� wojnie i po raz pierwszy od wielu lat na granicach Estcarpu nie ogl�dano po�ar�w i je�d�c�w mkn�cych na pomoc - na p�noc, by stawi� czo�o wilkom z Alizonu, na po�udnie, gdzie w ogarni�tym anarchi� Karstenie zwa�nione strony odpowiada�y kontratakiem na ka�dy atak.
By�a to tylko kr�tkotrwa�a cisza przed burz�. Up�yn�y zaledwie cztery miesi�ce nowego roku, kiedy na arenie dziej�w pojawi� si� Pagar. Od czasu �mierci ksi�cia Yviana w wojnie z Kolderem Karsten sta� si� jednym wielkim polem bitwy dla mn�stwa magnat�w i niedosz�ych w�adc�w. Pani Loyse mia�a pewne prawa do tego wyniszczonego przez wojn� ksi�stwa. Wydano j� za m�� wbrew jej woli - dzi�ki po�rednictwu topora weselnego - za ksi�cia Yviana, nigdy jednak nie obj�a rz�d�w. Wprawdzie po �mierci m�a mog�a by�a podnie�� jego sztandar, lecz nic jej nie ��czy�o z miejscem, w kt�rym wiele wycierpia�a. Kochaj�c Korisa, z rado�ci� wyrzek�a si� praw do Karstenu. I bardzo jej odpowiada�a polityka Estcarpu, polegaj�ca na obronie granic tej staro�ytnej krainy i nieprzenoszeniu wojny na ziemie s�siad�w. Zar�wno Koris, jak i Simon, na wszelkie sposoby wspieraj�cy s�abn�c� pot�g� Starej Rasy, nie widzieli �adnych korzy�ci w anga�owaniu si� poza granicami Estcarpu, spodziewali si� natomiast wiele zyska�, podsycaj�c anarchi� i w ten s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin