Estcarp 4 - Czarodziej ze świata czarownic.txt

(400 KB) Pobierz
ANDRE NORTON
Czarodziej ze �wiata czarownic
Prze�o�y�a: EWA WITECKA
AMBER

Tytu� orygina�u WARLOCK OF THE WITCH WORLD
Ilustracja na ok�adce STEYE CRISP
Opracowanie graficzne ADAM OLCHOWIK
Redaktor JOANNA KRUMHOLZ
Redaktor techniczny JANUSZ FESTUR
Copyright (c) 1967 by Ace Book, Inc. Ali rights reserved
For the Polish edition
Copyright (c) by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1991
ISBN 83-85079-92-0
Rozdzia� I
O naszych narodzinach kr��y�o wiele opowie�ci. Nasz� matk� by�a pani Jaelithe, kt�ra wyrzek�a si� Klejnotu Czarownicy, by po�lubi� cudzoziemskiego wojownika, Simona Tregartha. Wyda�a nas na �wiat po d�ugim i ci�kim po�ogu i powiadano, �e wyprosi�a dla nas niezwyk�e dary u Mocy, kt�rej s�u�y�a. M�wiono te�, �e nazwa�a mego brata wojownikiem, moj� siostr� czarownic� (albo t�, kt�ra ma w�adz� nad mocami), a dla mnie poprosi�a o m�dro��. Ca�a moja m�dro�� - okaza�o si� to p�niej - zawar�a si� w tym, �e wiem, i� nic nie wiem. Zdo�a�em jednak skosztowa� smacznego ciastka wiedzy i dotkn�� wargami czary prawdziwej m�dro�ci. By� mo�e jednak, ju� poznanie granic w�asnych mo�liwo�ci jest m�dro�ci� sam� w sobie.
Na pocz�tku, w dzieci�stwie, nie brakowa�o mi towarzystwa, gdy� nasza tr�jka, urodzona o jednym czasie (rzecz dot�d nie znana w Estcarpie), by�a z��czona duchem. Przeznaczeniem Kyllana by�y czyny, Kaththei - uczucia, moim za� - my�l. Dzia�ali�my zgodnie, zjednoczeni siln� wi�zi�, ukszta�towan� zar�wno z cia�a, jak i ducha. Potem nadszed� �w ponury dzie�, kiedy rz�dz�ce Estcarpem M�dre Kobiety zabra�y nam Kaththe�. Wtedy utracili�my j� na jaki� czas.
Lecz podczas wojny cz�owiek mo�e zapomnie� o dr�cz�cych

go troskach lub zast�pi� jedne l�ki drugimi, �yj�c z dnia na dzie�. �ycie zmusi�o nas do tego. Kyllan i ja s�u�yli�my w oddzia�ach Stra�y Granicznej, kt�ra broni�a Estcarpu przed wci�� gro�nym Karstenem.
P�niej za� opu�ci�o mnie szcz�cie. Jeden jedyny cios kr�tkiego miecza sprawi�, �e z �o�nierza sta�em si� nieu�yteczn� kalek� istot�. Ale powita�em z rado�ci� t� chwil� wytchnienia, chocia� b�l targa� moim cia�em, dzi�ki temu bowiem mogli�my ruszy� na ratunek naszej siostrze.
Mia�em okaleczon� praw� d�o� i zdawa�em sobie spraw�, �e �ycie wojownika jest dla mnie sko�czone. Poczeka�em, a� rana si� zagoi, i wyruszy�em do Lormtu. Post�pi�em tak, gdy� podczas walk w g�rach dowiedzia�em si� ciekawych rzeczy. Mieszka�cy Estcarpu wiedzieli, �e na po�udniu le�y Karsten, na p�nocy Alizon, na zachodzie za� morze, gdzie sprzymierzeni z nimi od wiek�w Sulkarczycy orali fale i odwiedzali wybrze�a po�owy naszego �wiata. Nigdy jednak nie m�wili o wschodzie. Wydawa�o si�, �e dla Estcarpu �wiat ko�czy si� na �a�cuchu g�r, kt�re mogli�my ogl�da� w pogodne dni. Z czasem upewni�em si�, �e w umys�ach naszych towarzyszy broni tkwi jaka� blokada dotycz�ca tej strony �wiata i �e dla nich wsch�d nie istnieje.
Lormt jest bardzo stary, nawet w por�wnaniu z Estcarpem, kt�rego historia ginie w otch�ani czasu i �adne wsp�czesne badania nie s� w stanie odkry� jego pocz�tk�w. Mo�e kiedy� Lormt by� miastem, chocia� nie potrafi�em odgadn��, z jakiego powodu miano by je budowa� w tak ponurej okolicy. Teraz jest to kilka niszczej�cych budowli otoczonych ruinami. Kryj� si� w nich dawno zapomniane kroniki Starej Rasy. S� tacy, kt�rzy kopiuj� i przepisuj� to, co uwa�aj� za godne zachowania, a wyb�r nale�y tylko do nich. W ten spos�b pomijaj� le��ce obok i rozpadaj�ce si� strz�py czego� znacznie cenniejszego.
Szuka�em tam wyja�nienia owej zagadkowej nieznajomo�ci wschodu. Kyllan i ja nie zrezygnowali�my z nadziei uwolnienia Kaththei i ponownego po��czenia naszej tr�jki,

cho� nasze otoczenie mog�oby tak s�dzi�. Lecz by uciec przed gniewem Rady Stra�niczek, potrzebowali�my schronienia - i mogli�my je znale�� na tajemniczym wschodzie.
W Lormcie postawi�em sobie dwa zadania, kt�rych wykonanie zaj�o mi wiele miesi�cy. Szuka�em starych manuskrypt�w i usi�owa�em sta� si� zn�w wojownikiem, chocia� teraz w�ada� mieczem mia�a moja lewa r�ka. W naszym bowiem �wiecie �aden cz�owiek nie m�g� podr�owa� bez broni, kiedy s�o�ce Estcarpu zachodzi�o krwawo, na po�y zanurzone ju� w g�stniej�cym mroku.
Wyja�ni�em tajemnic� na tyle, by uwierzy�, i� w�a�nie na wschodzie znajdziemy ocalenie - a przynajmniej szans� ucieczki przed gniewem Czarownic. Drugi cel te� osi�gn��em: ponownie sta�em si� wojownikiem.
Ostateczny cios, jaki Rada postanowi�a zada� Karstenowi, sta� si� dla nas najlepsz� okazj� do uwolnienia Kaththei. Podczas gdy Czarownice gromadzi�y Moc, �eby ruszy� z posad po�udniowe g�ry, Kyllan i ja spotkali�my si� w Estfordzie, kt�ry niegdy� by� naszym domem. I w t� straszn� noc, kiedy trz�s�a si� ziemia, wyruszyli�my w drog�, aby uwolni� nasz� siostr� z wi�zienia.
Ju� we troje pojechali�my na wsch�d i znale�li�my si� w Escore, zniszczonej przez odwieczn� wojn� krainie, z kt�rej przed wiekami Stara Rasa przyby�a do Estcarpu, krainie, gdzie moce dobra i z�a zacz�y dzia�a� samopas i mog�y przybiera� dziwne postacie. Walczyli�my z nimi, razem i osobno. Wtedy to Kyllan u�y� swych zdolno�ci dla naszego dobra i w ten spos�b otworzy� drog� jednej z owych si�. Cho� omal nie straci� �ycia i wiele wycierpia�, zaprowadzi� nas jednak do Ludu Zielonych Przestworzy i ich schronienia.
Mieszka�cy Zielonej Doliny nie nale�eli w pe�ni do Starej Rasy. W naszych �y�ach te� p�yn�a obca krew, krew Simona Tregartha, kt�ry przyby� do Estcarpu z innego �wiata i innego czasu. Zielony Lud mia� w sobie co� ze

Starej Rasy. Jako potomkowie dawniejszych mieszka�c�w Escore byli mocniej ni� Stara Rasa zwi�zani z ojczyst� ziemi�. W Escore spotkali�my wiele istot znanych nam jedynie z zas�yszanych w dzieci�stwie legend.
P�niej nieznana Moc rzuci�a geas na Kyllana. Pod wp�ywem tego nakazu m�j brat powr�ci� do Estcarpu, zaszczepiaj�c napotkanym po drodze ludziom pragnienie w�dr�wki na wsch�d. Znalaz�o ono podatny grunt w umys�ach niekt�rych przedstawicieli Starej Rasy, wygnanych z Karstenu podczas Kolderskiej Wojny. Kiedy Kyllan wr�ci� do nas, bezdomni, niespokojni tu�acze ruszyli jego �ladem.
Do Escore przybyli wojownicy ze swymi kobietami i dzie�mi oraz ca�ym dobytkiem potrzebnym do rozpocz�cia �ycia w nowej ojczy�nie. M�czy�ni z Ludu Zielonych Przestworzy pod wodz� swej Pani - Dahaun - tej, kt�ra przysz�a z pomoc� Kyllanowi, kiedy grozi�o mu wielkie niebezpiecze�stwo - i Ethutura, swego wodza, pomogli wygna�com przeby� g�ry i zaprowadzili do Zielonej Doliny.
Tyle napisa�em w tej kronice i by� mo�e powtarzam dobrze znan� opowie��, ale polecono mi uzupe�ni� zapiski Kyllana. Jest to moja cz�� historii naszej tr�jki, pozostaj�ca nieco na uboczu dziej�w Wielkiej Wojny. S�usznie znalaz�a si� w kronikach, gdy� bez nas niemo�liwe by�oby zwyci�stwo.
Prawd� m�wi�c, moja przygoda zaczyna si� w�a�nie w Zielonej Dolinie, a by�o to miejsce raduj�ce ludzkie serca. Przez wieki jej mieszka�cy otoczyli j� takimi Symbolami, zamkni�ciami i zabezpieczeniami, �e pozosta�a wolna od Z�a i ludzie czuli si� tam bardzo dobrze. Zna�em owe Symbole z bada� w Lormcie i uwa�a�em je za wy�mienite zabezpieczenia.
W Zielonej Dolinie panowa� spok�j, nie mogli�my sobie jednak pozwoli� na odpoczynek, gdy� w ca�ym Escore wrza�o. Dawno temu t� staro�ytn� krain� raz po raz wstrz�sa�y wojny r�wnie wielkie jak te, kt�re teraz pustoszy�y nasz� ojczyzn� na zachodzie - Estcarp. M�czy�ni i kobiety w Escore poszukiwali wiedzy i w pewnym momencie poniechali wszelkich zabezpiecze�, jakie ostro�no�� nak�ada�a na podobne badania. Pojawili si� po�r�d nich tacy, kt�rzy szukali Mocy dla samej jej pot�gi, a z tego zawsze rodz� si� Ciemno�ci wi�ksze ni�li jakikolwiek nocny mrok. W�r�d Starej Rasy nast�pi� roz�am i niekt�rzy jej przedstawiciele wycofali si� poza g�ry zachodnie do Estcarpu, niszcz�c za sob� drogi i wymazuj�c z umys��w pami�� o przesz�o�ci.
Ci, kt�rzy pozostali w Escore, walczyli ze sob�; tytaniczne, straszliwe moce przeciw mocom, niszcz�ce i siej�ce spustoszenie. Inni, jak Lud Zielonych Przestworzy, przestrzegaj�cy dawnych praw, schronili si� na pustkowia. Do��czy�a do nich gar�� ludzi dobrej woli oraz istoty powsta�e w wyniku eksperyment�w, kt�re przeprowadzali pierwsi badacze, istoty nie ska�one z�em ani nigdy nie oddane na s�u�b� Z�u.
Lecz stronnicy Dobra byli zbyt nieliczni i s�abi, �eby rzuci� wyzwanie Wielkim Adeptom upojonym w�adz� nad przekraczaj�c� nasze wyobra�enie energi�. Siedzieli wi�c w ukryciu i czekali, a� ucichn� i przemin� zrodzone z czar�w nawa�nice. Niekt�rzy Adepci Ciemno�ci wyniszczyli si� wzajemnie w tych przera�aj�cych zmaganiach. Inni za� odeszli przez odkryte przez siebie Bramy, wiod�ce do odmiennych epok i �wiat�w - podobne do Bramy, przez kt�r� nasz ojciec przyby� do Estcarpu. Pozosta�y po nich enklawy staro�ytnego z�a i s�udzy, kt�rych uwolnili lub porzucili. Nikt te� nie wiedzia�, czy pewnego dnia nie zechc� powr�ci�, je�li co� lub kto� ich przywo�a.
Kiedy przybyli�my do Escore, Kaththea pos�u�y�a si� wyuczon� w Przybytku M�dro�ci wiedz�, �eby nas ocali� i dopom�c nam w walce. Naruszy�a przez to panuj�cy tu od wiek�w pozorny spok�j. W ca�ym Escore zawrza�o, Moce Ciemno�ci przebudzi�y si� i j�y gromadzi�. Lud Zielonych Przestworzy uzna�, i� zanosi si� na now� wojn�. Ale tym razem musieli�my podj�� wyzwanie, gdy�

w przeciwnym razie star�yby nas na proch m�y�skie kamienie Ciemno�ci.
Zwo�ano zatem zgromadzenie wszystkich si� �wiat�a, na kt�rym mieli�my u�o�y� plan walki ze Z�em. To Ethutur zwo�a� t� Rad� i zasiedli�my razem, dziwna mieszanina lud�w, a raczej powinienem powiedzie� - �ywych istot. Niekt�rzy bowiem spo�r�d nas wcale nie byli lud�mi, cho� nie zaliczali si� te� do zwierz�t.
Ethutur przemawia� w imieniu Ludu Zielonych Przestworzy. Po prawej mia� jednego z Renthan�w, kt�rzy od czasu do czasu wozili ludzi na swych grzbietach i pos�ugiwali si� g�osem, kiedy zaistnia�a taka potrzeba. By� to Shapurn, dow�dca przebieg�ych woj�w. Opodal na sporym g�azie siedzia�a jaszczurka o b�yszcz�cej niby klejnoty �usce. Jedn� �ap� dotyka�a trzymanego w szponach drugiej sznura z nieregularnie nanizany...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin