Cussler Clive - Przygody Dirka Pitta 17 - Odyseja trojanska.pdf

(1307 KB) Pobierz
Cussler Clive - Przygody Dirka
Clive Cussler
ODYSEJA TROJAŃSKA
Przekład Maciej Pintara
Tytuł oryginału TROJAN ODYSSEY
Wersja angielska: 2003
Wersja polska: 2004
 
Pamięci mojej ukochanej żony Barbary, która stąpa wśród aniołów
 
Noc hańby
Taran który stał się koniem
 
Około roku 1190 p.n.e. Twierdza na wzgórzu w pobliżu morza
Konstrukcja była prosta i zmyślna, miała wzbudzić ciekawość i spełniła swe
zadanie. Brzydkie monstrum wysokie na sześć metrów stało na czterech mocnych,
drewnianych nogach wspartych na płaskiej platformie. Trójkątna obudowa była
otwarta na końcach. Z przodu, na jej ostrym szczycie, wznosił się zaokrąglony garb z
dwiema szczelinami na oczy. Boki pokrywały wołowe skóry. Platforma mocująca
nogi leżała płasko na ziemi. Ludzie z twierdzy Ilium jeszcze nigdy dotąd nie widzieli
czegoś takiego.
Tym, którzy mieli trochę wyobraźni, konstrukcja przypominała konia.
Dardanowie, obudziwszy się rankiem, sądzili, że znowu ujrzą Achajów
otaczających ich ufortyfikowany gród, i szykowali się do walki jak codziennie przez
ostatnie lata. Lecz równina w dole była pusta. Zobaczyli tylko gęsty dym unoszący
się nad miejscem, gdzie jeszcze wczoraj znajdował się obóz wroga. Achajowie i ich
flota zniknęli. W nocy załadowali na okręty zapasy, konie, broń i rydwany, i
odpłynęli, pozostawiając tylko tajemniczego drewnianego potwora. Dardańscy
zwiadowcy wrócili i oznajmili, że Achajowie opuścili swój obóz.
Ludzie, uradowani, że oblężenie się skończyło, otworzyli główne wrota
twierdzy i wylegli tłumnie na równinę, gdzie dwie armie ścierały się i przelewały
krew w stu bitwach. Zrazu byli nieufni. Niektórzy, podejrzewając podstęp,
nawoływali, by spalić konstrukcję, wkrótce jednak przekonali się, że to po prostu
prymitywne, drewniane pomieszczenie na czterech nogach, niemogące niczemu
zagrozić. Jakiś mężczyzna wdrapał się na górę i stwierdził, że jest puste w środku.
- Jeśli tylko takiego konia potrafią zbudować Achajowie - zawołał - to nic
dziwnego, że zwyciężyliśmy.
Tłum wybuchnął śmiechem i zaczął radośnie śpiewać, gdy nadjechał król
Priam. Król zszedł z rydwanu i podziękował za wiwaty, a potem okrążył dziwną
budowlę, usiłując odgadnąć jej przeznaczenie.
Przekonawszy się z zadowoleniem, że konstrukcja nie stwarza żadnego
zagrożenia, uznał ją za łup wojenny i kazał przetoczyć do wrót miasta, gdzie miała
stanąć jako pomnik upamiętniający wspaniałe zwycięstwo nad achajskimi
najeźdźcami.
Radość zakłócili dwaj żołnierze, którzy przyprowadzili achajskiego jeńca
porzuconego przez towarzyszy. Nazywał się Sinon i był kuzynem potężnego
 
Odyseusza, króla Itaki i jednego z wodzów wielkiej armii oblegającej Ilium.
Znalazłszy się przed Priamem, Sinon padł do stóp staremu królowi i zaczął błagać o
życie.
1 - Dlaczego cię porzucono? - zapytał Priam.
2 - Mój kuzyn posłuchał tych, którzy byli moimi wrogami, i wypędził mnie z
obozu. Gdybym nie uciekł między drzewa, gdy spuszczali okręty na wodę, z
pewnością powleczono by mnie na linie przez morze i albo bym utonął, albo
pożarłyby mnie ryby.
Król przyjrzał się uważnie Sinonowi.
3 - Jaką tajemnicę kryje w sobie budowla? Czemu służy?
4 - Jako że nie mogli zdobyć waszej twierdzy, a nasz wielki bohater Achilles
poległ w bitwie, uznali, że bogowie przestali im sprzyjać. Wznieśli tę budowlę w
ofierze, w nadziei, że bogowie pozwolą im przynajmniej szczęśliwie powrócić przez
morza do domu.
5 - Czemu jest tak duża?
6 - Byście nie mogli zabrać jej jako łupu do miasta, gdzie upamiętniałaby
największą klęskę, poniesioną przez Achajów w naszych czasach.
7 - Rozumiem ich. - Stary, mądry Priam uśmiechnął się. - Nie pomyśleli
jednak, że temu samemu celowi może również służyć, stojąc poza murami miasta.
Setka mężczyzn pocięła i ociosała kłody na rolki. Druga setka zebrała sznury,
powiązała je w dwie liny i pociągnęli łup przez równinę leżącą pomiędzy miastem a
morzem. Trudzili się, ociekając potem, niemal przez cały dzień. Kiedy zaczęli
wciągać zwaliste monstrum po stoku wzgórza, na którym stała twierdza, pospieszyli
im z pomocą inni mężczyźni. Późnym popołudniem ten znój dobiegł końca i wielka
konstrukcja stanęła przed głównymi wrotami miasta. Ludzi wciąż przybywało, po raz
pierwszy od ponad dwóch miesięcy wychodzili swobodnie na zewnątrz, bez lęku
przed wrogiem. Tłum stał i patrzył na monstrum nazywane teraz koniem dardańskim.
Kobiety i dziewczęta podniecone i uradowane, że wreszcie ustały walki,
wyszły za mury miasta i zrywały kwiaty, by ozdobić girlandami groteskowego
drewnianego stwora.
8 - Pokój! Zwycięstwo! - krzyczały radośnie.
9 - Nie pojmujecie? To podstęp! - zawołała Kasandra, córka Priama, uważana
za niespełna rozumu, bo wieściła straszne proroctwa i przepowiednie:
10 - Zaślepia was uniesienie. Jesteście głupcami, skoro ufacie darom ofiarnym
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin