Sprawy ponure.Obrazy z kronik sądowych wieku Oświecenia-wyd z roku 1963.txt

(188 KB) Pobierz
SPRAWY PONURE
OBRAZY Z KRONIK S�DOWYCH WIEKU O�WIECENIA

SPRAWY PONURE
OBRAZY Z KRONIK S�DOWYCH WIEKU O�WIECENIA
ZEBRA� I PRZEDMOW� NAPISA� STANIS�AW WASYLEWSKI

MCMLXI I I
WYDAWNICTWO LITERACKIE KRAK�W

Ok�adk� projektowa�a
ZOFIA DABOWSKA
Redaktor techniczny
BRONIS�AW NOWOTARSKI
Korektor
IRENA SCHALLY 
PRINTED IN POLANO
Wydawnictwo Literackie, Krak�w 1963 
Nak�ad 10 000 + 251 egz
 Ark wyd 5,9 Ark druk 8,S 
Papier druk mat kl IV, 32 X 10-S cm, 70 g z Fabr. Pap w Kluczach Oddano do sk�adania 22 X 1962
 Podpisano do druku 2 III 1983 Druk uko�czono w marcu 1963 Nr zam. 44/63             F-6 Krakowska Drukarnia Prasowa, Krak�w, ul Wielopole l
Cena z� 10 -

WST�P
Obraz obyczaj�w wieku o�wiecenia nie by�by zupe�ny, gdyby s�ucha� tylko dykteryjek na asamblach, a nie odwiedzi� - sali s�dowej. Gdyby nie si�gn�� do akt�w grodzkich i trybunalskich, do manifest�w i ksi�g obiaty oraz nie spojrze� w oblicze - zbrodniarzy. Grzeczny i g�adki cz�owiek rokoka unika� tego wyrazu i brzydzi� si� nim. Nie zawsze gwoli moralno�ci. Bo je�li nier�wnie mniej bli�nich swoich u�mierci�, ni� jego dziad z czas�w saskich, to tylko przeto, i� miecza nie nosi�, r�k� mia� mi�kk� i ba� si�: bowiem w bijatyce mog�a mu si� snadnie poburzy� kunsztowna peruka. Wyst�pki jego by�y te� pudrowane i nie zawsze, niestety, podlega�y karze wie�y, g��wszczyzny lub mutylacji cz�onk�w. Zreszt� poszerzaj�ce si� �wiat�o cywilizacji �agodzi�o obyczaje. Stanis�awowskie "Prawem i Zewem" nie obj�oby dw�ch tak potwornych tom�w.
Lecz je�li czasem zdarzy�o si�, �e na pierwotn� i dzik� dusz� rebelianta pad�y i przyj�y si� cyniczne has�a wieku, wyrasta� typ nies�ychany, wi�ksz� przejmuj�cy groz�, ni� tamci.
Bo kt� przesunie si� za chwil� przed nami? 

WST�P
- Rinaldini wieku XVIII, kryj�cy pod mitr� ksi���c� dusz� korsarza i etyk� �redniowiecznego drapie�cy,
- furiatka z temperamentem Lukrecji Borgii, kt�ra w piwnicy swego zamku ka�e uci�� g�ow� szlachcicowi, bo j� �mia� rozgniewa�,
- ob��kana dewotka, pal�ca ze s�owami modlitwy na ustach czterna�cie bab ze swej wsi, podejrzanych o czary,
- g�upi fanfaron, dopuszczaj�cy si� w ko�ciele luckim wstr�tnego �wi�tokradztwa w przekonaniu, �e s�u�y jak najlepiej idea�om racjonalizmu,
- albo inne typy, ofiary przes�du i ciemnej sprawiedliwo�ci: Wo�odkowicz bezprawnie justyfikowany, panienka, "dobrze urodzona i niewinna", w obawie gro��cych jej tortur przyznaj�ca si� do ha�bi�cej, a nie pope�nionej zbrodni, zakonnica, prababka Barbary Ubryk, zamurowana w klasztorze lubelskim i przez or�y napoleo�skie wyzwolona...
Innymi s�owy: figury i sytuacje z zeszytowych romans�w, z mrocznych odm�t�w kryminalizmu. Lecz nie pozna� ich winy i kary, mimo wszelk� w�tpliw� czasem przyjemno�� tej znajomo�ci, znaczy�oby nie wiedzie� wszystkiej prawdy o epoce!
Rzecz w tym, aby instygatorowie i ob�a�owani, czyli oskar�yciele i obwinieni sami przem�wili, aby trybunat i przew�d s�dowy XVIII wieku odtworzy� we wsp�czesnym s�owie i dokumencie, w autentycznym kolorycie i atmosferze. Nie zawsze by�o to mo�liwe. Obok �ci�le wsp�czesnych relacyj (sprawa Niemirycza, zab�jc�w Wyle�y�skiego, Wolodkowicza), kt�re wprowadz� czytelnika in medias res post�powania s�dowego przed setk� lat wraz z straszliwym wymiarem kary


WST�P
i tortur, trzeba, w braku innych, zadowoli� si� relacjami wt�rnymi. A wi�c spraw� biednego Czeszejki opowie Lucjan Siemie�ski (trzymaj�c si� wiernie "opowiada� pewnej wiekowej osoby, kt�ra w m�odo�ci swej zna�a dobrze dw�r bia�okamieniecki i wiedzia�a na palcach najdrobniejsze szczeg�y, odnosz�ce si� do tej brzydkiej awantury"). O czarownicach doruchowskich zezna po latach �wiadek, ale w formie na p� beletrystycznej; egzekucj� Makowskiego opisze historyk Wawel-Louis wedle akt�w s�dowych, na koniec wiadomo�� o zamurowanej zakonnicy, poba�amucon� przez K. W�. Woycickiego, odtworzono na podstawie pami�tnik�w wsp�czesnych. O grabie�ach Marcina Lubomzrskiego pisa� kiedy� niedok�adnie W�. Chom�towski, tu woleli�my raczej skorzysta� z �r�d�owych bada� archiwalnych historyka dr W[ac�awa] Mejbauma.
Uzupe�niaj� tom dwa ust�py z innej dziedziny, kt�re s� r�wnie� "sprawami ponurymi", cho� w zgo�a innym, nie kryminalnym znaczeniu. Ponur� podw�jnie jest sprawa zamachu na Stanis�awa Augusta (podana w dwu opisach: wedle Kitowicza i wedle rozprawy dr W�. Ostro�y�skiego), ponur� przede wszystkim dlatego, �e ha�bi�cy wyrok pad� na g�ow� Kazimierza Pu�askiego;
rozja�nia j� chyba jeden moment przepi�kny: wspania�a mowa kr�la w obronie spiskowc�w. Ponur� spraw� w owym innym znaczeniu by�a te� rze� huma�ska, podana w przejmuj�cej groz� relacji M�adanowicza.
Niezaszczytnym dokumentem dla wieku XVIII jest ten tom gaw�d. Wszelako jedna okoliczno�� �agodzi spraw�: na drugi tom nie starczy�oby materia�u!
STANIS�AW WASYLEWSKI

ZBRODNIA WOJEWODZINY WILE�SKIEJ
G�o�n� by�a w Koronie i Litwie, czasu pierwszego podzia�u Polski, sprawa wojewodziny wile�skiej, Katarzyny z Rzewuskich Radziwi��owej, drugiej �ony ks[i�cia Karola] "Panie Kochanku", a c�rki zes�anego do Ka�ugi senatora, kt�ra w r. 1772 kaza�a w lochach swego zamku w Bia�ym Kamieniu* bez s�du, a tylko na podstawie bezprawnej "majdeburii" - uci�� g�ow� szlachcicowi. Co by�o powodem zbrodni? Czy "plotki", rozsiewane przez skazanego, a uw�aczaj�ce i tak zszarganej czci wojewodziny, czy rankor do ma��onka, przelany na jego s�ug� - nie wiadomo dok�adnie. Nie dochowa�y si� akta s�dowe tej sprawy, ani tez liczne manifesty, og�aszane przez rodzin� ofiary. S� tylko kr�tkie relacje w pami�tnikach wsp�czesnych oraz jedyna obszerniejsza opowie�� L. S[iemie�skiego], rzecz "oparta na opowiadaniu wiekowej osoby, kt�ra w m�odo�ci swojej zna�a dobrze dw�r wojewodziny i wiedzia�a najdrobniejsze szczeg�y, odnosz�ce si� do tej brzydkiej awantury". Opowie�� uzupe�niaj� tu inne relacje wsp�czesne, cz�stokro� r�ne w przedstawieniu sprawy, a �wiadcz�ce jak odmienne kr��y�y o zbrodni wersje.
Ksi�na, panna z hetma�skiego domu, wszed�szy w zwi�zek ma��e�ski z ksi�ciem Panie Kochanku, nie najch�tniej dzieli�a burzliwe chwile �ycia swojego ma��onka; bo kiedy ten ugania� si� po Litwie lub za granic� przebywa�, ona bawi�a najcz�ciej w Warszawie, w najlepszej z dworem komitywie. Powiadano nawet, �e jakie� sekrety czy listy swego ma��onka zakomunikowa�a kr�lowi, co mia�o da� pow�d do separacji.
Ksi�na od czasu por�nienia si� przesiadywa�a je�li
* Miasteczko w Tarnopolskiem, miejsce urodzenia kr�la Micha�a Wi�niowieckiego.


SPRAWY PONURE
nie w stolicy, to w Bia�ym Kamieniu, kt�ry to klucz przynios�a z sob� w posagu. Pani jeszcze m�oda, maj�tna, pyszna rodem i koligacj�, a w uczuciu wy�szo�ci nad wszystko, co j� otacza�o, nie dbaj�ca na s�d �wiata, pu�ci�a na o�lep wodze nami�tno�ciom. Mury bia�okamienieckie, gdyby mog�y, opowiedzia�yby niejedn� scen� z zamkowego �ycia; owo ubieganie si� r�nych kawaler�w o fawor pani, owe intrygi, s�odkie li�ciki i szepty, owe kontuzje odprawionych z niczym gach�w i triumfy tych, co pozyskali �ask�. Nowomodna Penelope tym si� r�ni�a od Ulissesowej ma��onki, �e wielbicieli swoich, kt�rzy prawdziwy najazd zrobili na Bia�y Kamie�, nie przywodzi�a do rozpaczy d�ugim terminem. Przeciwnie, wszystko to byli je�cy, przykuci do jej wozu �a�cuchami r� i pos�uszni s�odkiemu jarzmu mi�o�ci. Nierzadkie te� by�y w zamku huczne biesiady i kapele z ta�cami, a go�ci tylu zje�d�a�o z pacho�kami, ko�mi i psiarni�, �e ich pomie�ci� nie mog�y izby zamkowe i niejeden oficjalista i mieszczanin ust�powa� musia� dla pan�w gach�w swoich szczup�ych stancyjek.
Pod tak� w�a�nie por� wys�a� by� bawi�cy w Preszowie z konfederacj� [barsk�] Radziwi�� koniuszego swego Czeszejk� na rozwiady. Zjecha� by� w�a�nie pan Czeszejko do Bia�ego Kamienia, a zjecha� z wa�nymi poleceniami swego pana i wa�niejszymi od Generalno�ci. Jeden i drugi stary s�uga pozna� go, cho� to by�o pod wiecz�r, i uprowadziwszy na bok, wygada�, co ci�y�o na sercu. Czeszejko kiwa� g�ow� i zakr�ca� w�sa, a jakby jeszcze nie dowierza�, pyta�, co na to panna Salomea m�wi? Panna Salomea, powiadano mu, przem�wi�a si� podobno� z ksi�n� pani�, chcia�a

ZBRODNIA WOJEWODZINY WILE�SKIEJ
nawet odjecha� do swoich, ale pani tupn�a nog� i rzek�a w gniewie: "Sto ��z, je�eli si� ruszysz!" Teraz nieboga nie wychyla oczu z garderoby, chyba tyle, �eby p�j�� na msz� i Panu Bogu utrapienia swoje ofiarowa�.
Wys�uchawszy relacji, kaza� si� pan Czeszejko zaprowadzi� do garderoby. Panna Salomea, wchodz�cego pos�yszawszy, krzykn�a i stan�a jak karmazyn. S�owa przem�wi� nie mog�a z wielkiego wzruszenia na widok osoby, z kt�r� j� ��czy� afekt. Trzeba bowiem wiedzie�, i� od kilku lat byli z sob� zar�czeni, ale zwi�zek nie przychodzi� do skutku z powodu konfederackich rozruch�w i wyjazdu ksi�cia wojewody za granic�. Pan Czeszejko, przysiad�szy do niej, rozmawia� d�ugo, nie tylko o sprawach afektu do niej, ale i o tym, co si� tyczy�o trybu �ycia ksi�nej pani. �atwo dorozumie� si�, i� wszystko, co wstyd panie�ski pozwala� powiedzie�, by�o na stole. Jako swojemu narzeczonemu zwierzy�a si� panna Salomea z ci�kich utrapie�, jakie musia�a znosi� od ksi�nej, a nareszcie z zamiaru opuszczenia tej Sodomy, cho�by w jednej koszuli. Na to pan Czeszejko uspokaja� p�acz�c�, �e tym bezece�stwom b�dzie koniec. "W ostatecznym razie-rzek�- je�eli mi si� nie uda spe�ni� polece� ksi�cia pana, przynajmniej ciebie, panno Salomeo, usun� od zgorszenia".
Ledwie tych s��w dom�wi�, kiedy w pokojach da�o si� s�ysze� mocne dzwonienie, a niebawem i st�panie nagle biegn�cych os�b. Jak postrzelone wpad�y do izby, jedna po drugiej, dwie garderobianki.
- Panno Salomeo! - wo�a�y - ksi�na pani powia-
11

SPRAWY PONURE
da, �e tu jest jaki� pan, kt�ry ma natychmiast stawi� si� przed jejmo�ci� ksi�n�.
- Got�wem na us�ugi - rzek� pan Czeszejko i maj�c si� do wyj�cia, raz jeszcze rzuci� uspokajaj�cym spojrzeniem na truchlej�c� Salome�.
Jedna z garderobianek, kt�ra si� obra�a za przewodniczk�, przeprowadzi�a go przez kilka pokoi i sal� jadaln�, gdzie jeszcze s�u�ba kr�ci�a...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin