Barton Beverly - Griffin Powell 02 - Zabójcza bliskość.pdf

(1359 KB) Pobierz
18612547 UNPDF
18612547.001.png
BEVERLY
BARTON
Zabójcza
bliskość
Rozdział I
Dobry Boże, proszę, niech mnie zabije.
Stephanie Preston leżała na wąskim łóżku, wsłuchując się w przy­
śpieszone bicie swojego serca. Wpatrywała się w sufit małego, ciemnego
pomieszczenia i usiłowała wyobrazić sobie, że znajduje się gdzie indziej.
W domu, z Kylem. Albo w pracy, wśród ludzi, których zna i którym
ufa. Może w kościele, gdzie śpiewa w chórze. Wszędzie, byle nie tutaj.
Z kimkolwiek, byle nie z nim.
Bardzo starała się znaleźć myślami z dala od rzeczywistości, z dala
od wszystkiego, co się z nią działo, ale nie potrafiła od tego uciec.
Postaraj się bardziej. Pomyśl o ostatnich świętach. O tym, jak Kyle
zaskoczył cię oświadczynami na kolanach przy twoich rodzicach i sio­
strach.
W chwili kiedy przemknął jej przez myśl obraz uśmiechniętych ro­
dziców, mężczyzna leżący na niej wtargnął w nią znowu, tym razem
mocniej. Z większą furią. Ajego palce wbiły się w jej biodra, unosząc je
na przyjęcie dzikiego pchnięcia. Przyspieszając rytm brutalnych ruchów,
wykrzyczał swoje pożądanie, jak zawsze, gdy ją gwałcił.
- Powiedz mi - wymruczał. - Powiedz to. Wiesz, co chcę usłyszeć.
Nie, nie powiem. Nie mogę. Nie mogę.
Leżała pod nim w milczeniu, bez ruchu, marząc o śmierci, wiedząc,
co się stanie za chwilę.
Zwolnił, zamarł i uniósł się na tyle, żeby spojrzeć jej w oczy. Za­
mknęła powieki. Nie chciała na niego patrzeć. Nie chciała widzieć tej
przerażającej twarzy.
Chwycił ją, uniósł jej podbródek i ścisnął boleśnie policzki.
- Otwórz oczy, suko. Otwórz oczy i spójrz na mnie.
Zamrugała.
7
Nie słuchaj go. Bądź silna.
- Czemu jesteś tak uparta? - spytał ze szczerym zdziwieniem w gło­
sie. - Wiesz, że mogę cię zmusić do wszystkiego. Czemu sobie utrud­
niasz życie? Wiesz, że w końcu i tak mnie posłuchasz.
- Proszę... - Otworzyła oczy i spojrzała na niego poprzez łzy.
- O co prosisz?
Za wszelką cenę starała się nie płakać. On lubił, kiedy płakała.
- Skończ.
- Jeśli chcesz, żebym z tobą skończył, to powiedz mi to, co chcę
usłyszeć. Inaczej cię ukarzę. Będę to ciągnął bardzo długo.
Zniżył głowę do jej piersi i otworzył usta. Zanim zdążyła odpowie­
dzieć, zacisnął zęby na brodawce.
Krzyknęła z bólu. Zagłębił się w niej kilka razy. Coraz mocniej.
Kiedy przysunął usta do drugiej piersi, krzyknęła:
-Kocham cię! Chcę cię bardziej niż kogokolwiek! Proszę, skarbie,
kochaj się ze mną!
Uśmiechnął się. Boże, jak nienawidziła jego uśmiechu.
- Dobra dziewczynka. Skoro tak ładnie prosisz, dam ci to, czego
chcesz.
Leżała pod nim i starała się wytrzymać gwałt, nienawidząc każdej sekun­
dy, czując do niego wstręt, a do siebie pogardę za to, że znowu mu uległa.
To nie może ciągnąć się w nieskończoność. Prędzej czy później mnie
zabije. Mam nadzieję, że szybko, bardzo szybko.
Stał po drugiej stronie ulicy, na rogu i przyglądał się jej, jak wysiada
z samochodu i idzie chodnikiem do drzwi swojego domu. Była śliczna.
Z radością będzie ją rysował, ale najpierw musi przyjrzeć jej się z bliska.
Każdy detal musi być idealny. Kształt jej oczu. Profil nosa. Kontur ust.
Szyję miała długą i smukłą, a ciało przyjemnie zaokrąglone, ani chude,
ani grube. Takie w sam raz.
Najpierw ją zawoła. Powie tylko „cześć'. Żeby nawiązać kontakt.
Z tonu jej głosu wywnioskuje, czy zrobił na niej odpowiednie wrażenie.
Nie będzie słuchał tego, co mówi. Kobiety bardzo często kłamią, póki
nie zmusi się ich do mówienia prawdy. Ale on zawsze wiedział, kiedy
kobieta jest zainteresowana, po tym jak z nim rozmawia.
- Thomasina, Thomasina. Cudowne imię dla cudownej kobiety.
Myśl o związku z nią podnieciła go. Upajał się dniami poprzedzają­
cymi chwilę, w której kobieta stawała się całkowicie jego. Było to prelu-
8
dium do tańca godowego, które potęgowało rozkosz - te niewiarygodnie
przyjemne wydarzenia przygotowywały ich na to, co nieuniknione.
Jednak nie może całkowicie poświęcić się zdobywaniu Thomasiny,
dopóki nie zakończy obecnego związku. Ma ją na oku, dowiaduje się
o niej wszystkiego, co może - ale z daleka. Nie należy do mężczyzn,
którzy zdradzają jedną kobietę dla innej. To nie w jego stylu. Niełatwo
będzie zakończyć związek z obecną kochanką. Jest w nim bardzo zako­
chana. Na samym początku szalał na jej punkcie, stanowiła dla niego
wyzwanie, kiedy był zmuszony do polowania. I pierwszy raz, kiedy się
kochali, był dobry, chociaż nie aż tak, jak się spodziewał. Był pewien,
że ona się domyśla, że ich związek dobiega końca, że oboje muszą być
wolni. I to szybko.
Może powie jej dziś wieczorem.
Oczywiście będzie płakać. Ona w ogóle dużo płacze. Będzie go pro­
sić, błagać, zapewniając, że zrobi wszystko, co tylko zechce.
Biedactwo. Po prostu powie jej, że ich romans się skończył, a potem
ją zabije.
Szeryf Bernie Granger zdjęła kurtkę, powiesiła ją na wieszaku
w przedsionku, a później odpięła kaburę z bronią i przewiesiła ją przez
kurtkę. Bolały ją wszystkie mięśnie. Nie spała od trzydziestu sześciu go­
dzin, nie jadła od dwunastu. Marzyła o tym, żeby się dokładnie umyć, nie
w umywalce w toalecie, jak wczoraj i dzisiaj. Już trzeci raz w ciągu ostat­
nich dwóch tygodni prowadziła takie poszukiwania, ale za każdym ra­
zem trop prowadził donikąd. Starała się nie tracić optymizmu i natchnąć
nadzieją rodzinę, żeby się nie poddawała, jednak nie było to łatwe. Nie
miała zamiaru zrezygnować i przyznać się do porażki. Przez dwa i pół
roku, kiedy pełniła urząd szeryfa okręgu Adams w Alabamie, dopisywa­
ło jej szczęście. Za jej kadencji miało miejsce tylko jedno morderstwo,
a zabójca odsiadywał teraz karę dożywocia w Donaldson. Musiała po­
radzić sobie z czterema przypadkami zaginięcia. Pierwszy wyjaśnił się
w ciągu doby, kiedy odnaleziono starszą kobietę z Alzheimerem, która
wyszła z domu i zagubiła się w lesie. Drugi przypadek był wstrząsają­
cy i w poszukiwania zaangażowali się wszyscy. Zaginął trzylatek. Kie­
dy dwa dni później znaleźli malucha w głębokim jarze, zakrwawionego
i posiniaczonego od upadku, odeszła na bok i się rozpłakała. W ukryciu.
Żeby żaden z podwładnych nie mógł jej zobaczyć. Była jedną z nielicz­
nych kobiet zatrudnionych w miejscowym biurze szeryfa, więc musiała
9
Zgłoś jeśli naruszono regulamin