Binchy Maeve - W tym roku bedzie inaczej.pdf

(726 KB) Pobierz
179011666 UNPDF
Maeve Binchy
W tym roku będzie
inaczej
Przełożyła Jolanta Bartosik
Najdroższemu Gordonowi, z miłością i
wdzięcznością
1
179011666.001.png
W duchu Bożego Narodzenia
Jenny i David urządzali wspaniałe przy-
jęcia świąteczne. Zawsze w niedzielę po-
przedzającą Boże Narodzenie. Zapraszali
całą rodzinę: jego i jej. Timmy’ego poka-
zywali wystarczająco długo, żeby wszyscy
mogli się przekonać, jaki jest cudowny, ale
nie na tyle długo, żeby stał się dla gości
męczący. Dom był udekorowany ostro-
krzewem i bluszczem, dziko rosnącymi za
miastem. Świąteczne drzewko nie miało w
sobie nic wulgarnego. Zdobiły je skromne
kokardki, aniołki i papierowe kwiaty. Nie
było pod nim kosztownie wyglądających
paczuszek z prezentami. Każdy jednak
wiedział, że muszą gdzieś być, dyskretnie
schowane, ponieważ para tak kochająca i
2
troskliwa jak David i Jenny z pewnością
dostaje mnóstwo prezentów.
Mijały lata, dokładnie mówiąc – pięć
kolejnych świąt Bożego Narodzenia. Co
roku Jenny przystawała nieruchomo w nie-
skazitelnie czystej kuchni i wsłuchiwała
się w chwalące ją głosy. Pierwsza żona
Davida nie fatygowała się urządzaniem
przyjęć. Za jej czasów nikogo tu nie zapra-
szano. Diana była zbyt zarozumiała, żeby
zadawać sobie trud z powodu rodziny.
Dla Jenny samo przyjęcie stanowiło wy-
starczającą nagrodę; było ukoronowaniem
wielu tygodni – czy raczej miesięcy –
przygotowań, snucia planów, robienia za-
kupów i udawania, że nie wymaga to wiel-
kiego wysiłku. David trochę marudził, kie-
dy powiedziała mu, że potrzebna jest im
druga zamrażarka, ale przecież nie widział
żony, gdy przygotowywała góry babeczek
nadziewanych kremem budyniowym i ster-
3
ty przeróżnych delicji. David nie wiedział,
jak ciężko Jenny pracuje w kuchni wieczo-
rami, kiedy on ma jakieś spotkania albo
wyjeżdża z miasta. Nigdy się tego nie do-
wie. Jenny zrobi wszystko, żeby pod każ-
dym względem różnić się od pięknej, sa-
molubnej Diany. Dziecko Jenny, Timmy,
będzie aniołkiem, a nie diabłem wcielo-
nym, jakim okazało się dziecko Diany. Nie
będzie niebezpieczne, pełne niszczyciel-
skiej siły, jak Alison.
Alison miała dziewięć lat, kiedy Jenny
ją poznała. Była bardzo ładna. Niesforne
kręcone włosy zasłaniały prawie całą
twarz. Nawet nie starała się być grzeczna.
– Ile to kosztowało? – spytała, wskazu-
jąc na nową sukienkę Jenny.
– Dlaczego pytasz? – na początku Jenny
była pełna dobrych chęci.
– Proszono mnie, żebym się dowiedziała
– Alison wzruszyła ramionami.
4
– Matka cię prosiła? – Jenny natych-
miast pożałowała swoich słów.
– Ależ skąd! Mamy to wcale nie intere-
suje.
Czuła, że dziewczynka mówi prawdę.
Uroczej, leniwej Diany na pewno nie inte-
resowały jej stroje.
– Więc kto?
– Dziewczęta w szkole. Jedna z moich
koleżanek uważa, że wyszłaś za ojca dla
pieniędzy.
Później nie było ani trochę lepiej.
Kiedy Alison miała dziesięć lat, spędziła
u nich sobotę i niedzielę. Przymierzyła
wszystkie ubrania Jenny i wypróbowała
kosmetyki. Nie byłoby to aż tak przykre,
gdyby każda szminka nie została zdefor-
mowana, a każda część garderoby upaćka-
na pudrem w kremie.
– Dziewczynki w tym wieku uwielbiają
się stroić, przebierać; po prostu taka zaba-
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin