ROZDZIAŁ 13 LA PUSH.doc

(54 KB) Pobierz

ROZDZIAŁ 13. LA PUSH

„Umrzeć łatwo

-trudniej jest umierać”

Obudziłam się później niż zwykle. Postanowiłam, że po śniadaniu zadzwonię do Seth ‘a i porozmawiam z nim na spokojnie. Na łóżku leżały ubrania, które Alice pewnie przyniosła z mojego domu, gdy jeszcze spałam. Poszłam wziąć prysznic, ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Esme przygotowała mi na śniadanie naleśniki z moim ulubionym truskawkowym dżemem, oraz z polewą z białej czekolady. Gdy jadłam Edward usiadł naprzeciwko mnie.

-Jak się czujesz? –spytał z troską.

-Dobrze. –odpowiedziałam- Jestem tylko trochę zmęczona.

-Bella ci wszystko wczoraj wyjaśniła, ale ja nie powiedziałem jej wszystkiego o czym myślał Seth.

-Czego jej nie powiedziałeś? –spytałam z zaciekawieniem.

-Seth bardzo chciał, byś do niego zadzwoniła, porozmawiała z nim, pozwoliła sobie wszystko wytłumaczyć. Pomyślał, że jeśli jutro nie zadzwonisz, to nie będzie się męczył. Odpuści sobie. Nawet jeśli zadzwonisz, nie będzie odbierał telefonu. Już nigdy…

Na te słowa Edwarda, szybko zerwałam się z miejsca, chwyciłam za telefon i wybrałam numer Seth ‘a. Po dwóch sygnałach odrzucił moje połączenie, więc spróbowałam jeszcze raz. Tym razem w ogóle nie odebrał. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nic to nie dało. Nadal  nie odbierał. Nie poddawałam się. Dokończyłam swoje śniadanie, wzięłam swoją piżamę i wczorajsze ubrana i zaniosłam je do samochodu. Wróciłam jeszcze na chwilę, by poprosić Edwarda, by wytłumaczył mi, jak dojechać do La Push i podał adres Seth ‘a. Moja pamięć znów okazała się niezawodna. W niedługim czasie byłam już na miejscu. Wysiadłam z samochodu, nie przejmując się tym, że go nie zamknęłam i poszłam w stronę domu Seth ‘a. Nacisnęłam dzwonek, a już po chwili otworzyła mi Sue.

-Cześć Sue. –przywitałam się –Jest może Seth?

-Cześć Emm. –odpowiedziała –Nie ma go. Wyszedł godzinę temu, nawet nie powiedział gdzie idzie. Może wejdziesz?

-Nie dziękuję. Muszę znaleźć Seth ‘a. –odpowiedziałam i zawróciłam w stronę samochodu.

-Emma. Sprawdź na plaży. –powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.

-Dzięki Sue. –powiedziałam i wsiadłam do samochodu.

Odpaliłam silnik i ruszyłam w stronę plaży. Przez całą drogę myślałam o tym, co mu powiedzieć. Wtedy po głowie zaczęły mi się plątać różne myśli. Co jeśli nie będzie chciał rozmawiać? A jeśli go tam nie będzie? Próbowałam nie myśleć o tym, co miało być złe. Dojechałam na plażę. Nikogo tam nie było. Usiadłam na pisku i schowałam głowę między kolana. Nawet nie zauważyłam, kiedy minął cały dzień i zrobiło się ciemno. Na plaży nadal było pusto. Zrezygnowana wróciłam do domu. Wyjęłam wszystkie swoje rzeczy z samochodu, począwszy od wczorajszych zakupów, piżamę i wczorajsze ubrania. W kuchni siedział Charlie, Sue i Seth. Na widok tego ostatniego na mojej twarzy pojawił się uśmiech, którego nie używałam zbyt często. Nie zdążyłam się odezwać, a Seth wstał i wyszedł.

-Seth. Gdzie idziesz!?- zaczęła wołać za nim Sue, ale go już nie było.

Do moich oczu napłynęły łzy. Właśnie tego się obawiałam. Wbiegłam na górę i położyłam się na łóżko. Nakryłam głowę poduszką i wybuchłam płaczem. Zaraz ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.

-Zostawcie mnie!- krzyknęłam –Chcę być sama!

Drzwi do pokoju otworzyły się nieśmiało.

-Mogę z tobą porozmawiać? –w głosie osoby poznałam głos Sue.

-O czym? –spytałam przyciskając poduszkę mocniej do twarzy.

-O tym co się stało. –powiedziała wchodząc do pokoju i zamykając za sobą delikatnie drzwi.

-Więc słucham. –odsunęłam poduszkę od twarzy i usiadłam na łóżku.

Sue usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.

-Wiem jak bardzo to przeżywasz, jak bardzo jest ci ciężko, ale Seth ‘owi też nie było łatwo.

-Co masz na myśli?- spytałam, wycierając mokry policzek.

-Seth bardzo przejął się twoim wypadkiem. Chciał byś była szczęśliwa, byś miała szansę na normalne życie, byś nie zmarnowała go na szpitalnym łóżku. Uważał cię za przyjaciółkę, ale gdy pewnego wieczoru wrócił, zapragnął czegoś więcej. Zakochał się, ale chciał, byś była dla niego wpojeniem, chciał sobie ciebie wpoić.

-Co to znaczy, że chciał sobie mnie wpoić?- spytałam.

-Wpojenie to coś w rodzaju miłości od pierwszego spojrzenia. Każdy wilkołak tego pragnie. Pragnie być szczęśliwy. Jedyną różnicą jest to, że jeśli wilkołak sobie kogoś wpoi, nie ma już odwrotu. Ciągle kocha, nawet jeśli zostaje zraniony przez osobę, którą sobie wpoił. Widocznie Seth ‘owi się nie udało. Nie trafiło go upragnione wpojenie. Stwierdził, że skoro nie odbierałaś telefonów i nie chciałaś z nim rozmawiać oznacza, że nie chcesz go znać. Przez ten cały czas, gdy nie przychodził do ciebie do szpitala siedział sam, próbując byś stała się dla niego kimś więcej, niż byłaś. Nawet nie wiem, czy on do ciebie jeszcze coś czuje. Nie chce rozmawiać ze mną na twój temat. –Sue wstała z łóżka i skierowała się w stronę drzwi –To wszystko, co chciałam ci powiedzieć. Dobranoc –powiedziała, zamykając za sobą drzwi.

Chwyciłam za telefon i wybrałam numer Seth ‘a. Pierwszy sygnał. Drugi sygnał.

-Błagam Seth… odbierz.- powiedziałam sama do siebie –Proszę.

Odrzucił połączenie, więc spróbowałam jeszcze raz. Znów było to samo. W końcu w ogóle przestał odbierać. Kilka razy natrafiłam na pocztę głosową, ale nie chciałam tak z nim rozmawiać. Zdenerwowana rzuciłam telefonem o ścianę i schowałam się pod kołdrę, a z oczu popłynęły mi łzy. Nie chciałam, by tak to się skończyło. Nie chciałam tak kończyć naszej przyjaźni. Całą noc nie zmrużyłam oka, chociaż oczy były zmęczone od płaczu. Umierałam za grzechy moje, za brak, który czułam. Brak osoby, którą kocham. Rano poszłam wziąć prysznic i wróciłam do pokoju. Nie miałam ochoty na jedzenie. Został mi ostatni dzień wakacji. Już jutro miałam iść do szkoły, zapomnieć o problemach i jedynie skupić się na nauce. Siedziałam sama w pokoju, gdy usłyszałam, że pod dom podjeżdża jakiś samochód. Z dołu usłyszałam głos Reneesme.

-Dziadku, gdzie jest Emma? –spytała swoim melodyjnym głosikiem.

Nie słyszałam nic więcej, tylko pogrążyłam się w rozpaczy. Nic do mnie nie docierało. Usłyszałam, jak drzwi do pokoju się otwierają.

-Cześć Emma.  Pukałam, ale nie odzywałaś się. –powiedziała Reneesme.

Odwróciłam się w jej stronę. Była o wiele wyższa, niż wczoraj. Wyglądała na jakieś 9 lat. „Ale ona szybko rośnie” –pomyślałam.

-Wejdź Reneesme. –powiedziałam.

Reneesme weszła i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła na łóżku obok mnie i przybliżyła swoje rączki do mojej zapłakanej twarzy. W jej wspomnieniach zobaczyłam Seth ‘a. Siedział w salonie Cullenów, a twarz miał schowaną w dłoniach. Koło niego siedział jakiś chłopak. Również miał ciemną karnację, ciemne włosy i brązowe oczy. Próbował go pocieszać, ale Seth nawet nie drgnął.

-On płacze.- powiedziała Reneesme, odsuwając rączki od mojej twarzy –Płacze za tobą.

-Jak to płacze? –spytałam, wycierając łzy, które spłynęły po moim policzku na wspomnienie Seth ‘a.

-Nie wiem. Nie powiedział. –Reneesme przytuliła mnie.

-Czemu przyszłaś mi to powiedzieć?

-Bo tobie jest smutno. Myślałam, że jak ci powiem, to będzie wszystko dobrze i nie będziesz już płakać.

-Reneesme. Jest wszystko dobrze. Dziękuję. –powiedziałam obejmując ją ramieniem.

-Mów na mnie Nessie. Jacob tak na mnie mówi. –powiedziała odsuwając się ode mnie, obdarowując mnie wspaniałym uśmiechem.

-Dobrze Nessie. -uśmiechnęłam się do niej, a zaraz potem zaburczało mi w brzuchu.

-Chodź na dół. Musisz coś zjeść.- powiedziała Nessie, ciągnąć mnie za rękę.

Miała rację. Byłam strasznie głodna, więc bez żadnych sprzeciwów poszłam z nią. Gdy weszłyśmy do kuchni, na stole już stał dla mnie obiad.

-Bella przygotowała. –uśmiechnął się wujek –Zjedz chociaż trochę, bo jutro na apelu zasłabniesz.

Bez słowa usiadłam przy stole nad talerzem spaghetti. Zjadłam połowę z tego, co nałożyła mi Bella mimo, że nie miałam ochoty na jedzenie. Chciałam tylko, by Seth w końcu odebrał telefon, by chciał ze mną rozmawiać. Chciałam, by było tak jak dawniej, zanim nie wyszłam ze szpitala. Wujek akurat wychodził do pracy na popołudnie.

Wstałam od stołu i wtedy zobaczyłam jak do domu wbiega zdyszana Alice.

-Bello. Volturi tu jadą. Miałam wizję. Za 3 dni tu będą. –powiedziała podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem.

-Czego znowu chcą? –spytała zdenerwowana Bella –Myślałam, że już sobie odpuścili.

-Nie wiem skąd, ale dowiedzieli się o Emmie. Wiedzą, że jest z tobą spokrewniona. To oznacza tylko jedno. –Alice objęła mnie mocniej.

-Albo ją zabiją, albo będą kazali zmienić ją w wampira.- Bell wzięła Nessie na ręce, która się tego domagała od dłuższej chwili.

-O co chodzi? Czemu mieliby mnie zabić? –spytałam, nie ukrywając zdenerwowania.

-Volturi przestrzegają pewnych zasad. Istnienie naszego gatunku ma zostać w tajemnicy. Jeśli będą uważać, że jesteś zagrożeniem nie będą mieli wyboru. Zabiją cię.- powiedziała Alice, a zaraz potem stała się nieobecna.

-Alice? Co się dzieje? –spytałam odwracając się w jej stronę.

-Ma kolejną wizję.- wytłumaczyła mi Bella, biorąc mój talerz ze stołu.

Reneesme siedziała na podłodze i wpatrywała się w drzwi, jakby na kogoś czekała, a Bell w tym czasie umyła naczynia. Alice nadal miała swoją wizję.

-Czy zawsze to tak długo trwa?- zapytałam Belli, gdy skończyła zmywać.

-Nie zawsze, zależy co ktoś postanowi. –powiedziała Bell –Jeśli chodzi teraz o Volturi, to jeszcze trochę to może potrwać.

Minęła chwila, a Alice znów była sobą.

-Zmienili plan. –powiedziała uśmiechając się do mnie –Przybędą tylko Alec, Jane, Demetri i Felix. Aro nie przybędzie, więc wszystko będzie dobrze. Tylko jest mały kłopot.

-Jaki?- spytałyśmy z Bellą w tym samym czasie.

-Aro dał Jane wolną rękę. Jeśli jej się coś nie spodoba, będą mogli nas zaatakować.  Wtedy nie będziemy mieli wyboru. Będziemy musieli stanąć z nimi do walki. Mamy przewagę w liczebności, no i do tego dochodzą jeszcze wilkołaki. –Alice spojrzała na mnie z troską –Seth na pewno będzie zadowolony, że będzie okazja do walki. W końcu będzie mógł rozładować swoje emocje na wampirach.

-Nie! –krzyknęłam –Nie pozwolę, by walczył. Nie chcę by coś mu się stało! –wstałam z krzesła, na którym siedziałam i pobiegłam do swojego pokoju.

Chwyciłam za telefon, który leżał koło okna (po tym jak wczoraj nim rzuciłam) i wybrałam numer Seth ‘a. Nie odbierał, więc nagrałam się na pocztę głosową.

-Seth. Nie pozwolę, by coś ci się stało. Nie chcę byś walczył. Przepraszam za wszystko. –powiedziałam ściszając głos, a po moich policzkach ponownie popłynęły łzy –Przepraszam… Kocham cię Seth… -rozłączyłam się.

Położyłam telefon na stoliku nocnym, a zaraz potem zasnęłam. 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin