00:00:18:DZIECKO ROSEMARY 00:02:18:- Jest pan lekarzem?|- Jest aktorem. 00:02:22:Mamy tu du�o aktor�w.|Widzia�em pana w czym�? 00:02:28:Jaki� czas temu gra�em w Hamlecie.|A potem w Perkozie. 00:02:33:On �artuje. Gra� w Lutrze,|Nikt nie kocha albatrosa 00:02:37:i reklamach telewizyjnych. 00:02:39:- Tam s� du�e pieni�dze.|- Oraz emocje artystyczne. 00:02:49:Si�dme, Diego. 00:02:51:Najmniejsze mia�y 9 pokoi, 00:02:53:ale podzielono je|na czw�rki, pi�tki i sz�stki. 00:02:56:7-E to czw�rka, pierwotnie|tylna cz�� dziesi�tki. 00:02:59:By�a jadalnia|to teraz wypoczynkowy, 00:03:02:z drugiej sypialni zrobiono g��wn�, 00:03:05:dwa z��czone pokoje dla s�u�by|daj� jadalni� albo drug� sypialni�. 00:03:10:- Macie pa�stwo dzieci?|- Planujemy je mie�. 00:03:14:Musimy naoliwi� t� krat�. 00:03:18:T�dy, prosz�. 00:03:27:Poprzednia lokatorka, pani Gardenia,|zmar�a par� dni temu, 00:03:32:jej rzeczy s� wci�� w mieszkaniu. 00:03:34:Jej syn m�wi,|�e odst�pi meble za bezcen. 00:03:38:- Zmar�a w mieszkaniu?|- Nie, nie. W szpitalu. 00:03:43:Le�a�a w �pi�czce od tygodni. 00:03:46:- Prosz� bardzo.|- Dzi�kuj�. 00:03:49:By�a bardzo stara,|odesz�a we �nie. 00:03:53:Sam bym tak chcia� odej��,|kiedy nadejdzie m�j czas. 00:03:58:Nie, nie.|Nie w mieszkaniu. 00:04:01:By�a sprawna do samego ko�ca. 00:04:03:Jedna z pierwszych|kobiet prawnik�w w mie�cie. 00:04:06:- Hodowa�a te� ro�liny.|- To by�a niesamowita kobieta. 00:04:11:Szafka. Wiele szafek. 00:04:16:�adny widok na park. 00:04:18:Nie mog� by� d�u�ej zwi�zana... 00:04:20:Ten pok�j|nadawa�by si� na dziecinny. 00:04:23:Tak. ��to-bia�a tapeta|bardzo by go rozja�ni�a. 00:04:27:- Co to za ro�liny?|- G��wnie zio�a. 00:04:30:Du�a, �adna �azienka. 00:04:32:- Mi�ta, bazylia.|- My�la�em, �e marihuana. 00:04:44:G��wna sypialnia. 00:04:46:- Och, tak.|- l znowu w holu. Prosz�. 00:04:54:Och, Guy! 00:04:56:- Kominek oczywi�cie dzia�a.|- �wietnie. 00:05:02:To cudowne mieszkanie.|Jestem nim zachwycona! 00:05:05:Pr�buje pana sk�oni�|do obni�enia czynszu. 00:05:08:Podnie�liby�my go, gdyby�my mogli.|Mieszkania o takim uroku... 00:05:15:A to dziwne. 00:05:21:Za t� kom�dk� jest szafa.|Jestem tego pewny. 00:05:27:Tak. Ma pan racj�. 00:05:33:Przesun�a j�.|Sta�a kiedy� tutaj. 00:05:41:Prosz� mi pom�c. 00:06:06:Nic dziwnego,|�e by�a w �pi�czce. 00:06:10:Nie przesun�aby jej sama.|Mia�a 89 lat. 00:06:14:Mo�e to jej syn|powinien j� otworzy�. 00:06:19:Mam pozwolenie|na pokazanie mieszkania. 00:06:23:C�!|Cokolwiek tam by�o, uciek�o. 00:06:26:Mo�e nie potrzebowa�a|pi�ciu szaf. 00:06:29:Po co mia�aby zakrywa�|odkurzacz i r�czniki? 00:06:33:Tego si� nigdy nie dowiemy. 00:06:35:Mo�e to ze staro�ci.|Co� jeszcze? 00:06:38:A co z pralni�? 00:06:41:- Jest wi�ksze ni� poprzednie.|- Tak. l dro�sze. 00:06:46:Jest w lepszym miejscu. 00:06:48:Tak. M�g�bym chodzi�|do teatr�w na piechot�. 00:06:51:Guy, we�my je, prosz�. 00:06:54:Salon m�g�by by�...|Och, prosz�! 00:06:56:Wykr�cimy si� z tamtej umowy. 00:07:00:Mia�em ochot� napisa�,|�e jeste�cie narkomanami. 00:07:03:Ale sk�ama�em i napisa�em,|�e cudowni z was lokatorzy. 00:07:07:- Jeste� wspania�y, Hutch.|- Mog� was od tego odwie��? 00:07:11:- Nabija si� z ciebie.|- Wcale nie. 00:07:14:To wygl�da bomba. 00:07:16:Na prze�omie wieku|Bramford nie cieszy�o si� 00:07:19:dobr� reputacj�. 00:07:21:Siostry Trench przeprowadza�y tam|swoje dietetyczne eksperymenty, 00:07:26:a Keith Kennedy wydawa� przyj�cia. 00:07:28:Adrian Marcato te� tam mieszka�... 00:07:30:- Siostry Trench?|- Adrian Marcato? 00:07:33:Siostry Trench by�y to|dwie wiktoria�skie damy. 00:07:36:Gotowa�y i jad�y ma�e dzieci,|w��cznie z w�asn� siostrzenic�. 00:07:39:- To urocze.|- Marcato zajmowa� si� czarami. 00:07:43:Wywo�a� niez�� panik� og�aszaj�c,|�e wyczarowa� �ywego diab�a. 00:07:48:O ma�y w�os nie przyp�aci�|tego �yciem w holu Bramford. 00:07:53:�artujesz sobie. 00:07:55:Po tej sprawie z Keithem Kennedym|dom sta� prawie pusty. 00:07:59:- Nie wiedzia�em nic o Marcato.|- l te siostry! 00:08:03:Podczas II wojny �wiatowej|dom znowu si� zape�ni�. 00:08:06:- Wspania�a!|- Opowie�� o domu? 00:08:09:- Baranina.|- Nazywano go Czarnym Bramfordem. 00:08:13:W ka�dym bloku|zdarzaj� si� straszne rzeczy. 00:08:15:W tym dochodzi do nich|z du�� cz�stotliwo�ci�. 00:08:20:W 1959 r. znaleziono w piwnicy|nie�ywe niemowl� zawini�te w gazety. 00:08:25:- To mi zaostrza apetyt.|- Napij si� wi�cej wina. 00:09:07:Roman! Przynie� mi piwo korzenne|jak b�dziesz szed� do pokoju! 00:09:46:To s� p�ki. 00:10:04:Pokochajmy si�. 00:11:32:To chyba siostry Trench|�uj� dzieci. 00:11:49:Prosto i na lewo. 00:11:51:100-milowy wy�cig motor�w|w Daytonie na Florydzie. 00:11:55:Yamaha prowadzi i wygrywa,|zajmuj�c 7 z 10 najwy�szych miejsc. 00:12:01:Yamaha wygrywa trzeci rok z rz�du|bior�c wszystko. 00:12:05:Yamaha to produkt mistrz�w|z modelami na ka�d� okoliczno��. 00:12:11:Powiniene� odkry� niesamowity|�wiat Yamahy. Przejed� si�. 00:12:15:- No ju�. Wsiadaj.|- Dobrze. Jedziemy. 00:12:24:Sp�jrz! 00:12:32:Wygl�da �wietnie. 00:12:49:Przepraszam. Wzi�am pani�|za Victori� Vetri, aktork�. 00:12:54:Nic nie szkodzi. Nie pani pierwsza.|Ja sama nie widz� podobie�stwa. 00:12:59:- Zna j� pani?|- Nie. 00:13:04:Nazywam si� Terry Gionoffrio. 00:13:06:Mi�o mi, jestem Rosemary|Woodhouse. Nowa lokatorka. 00:13:11:Mieszkam u Castevet�w.|Od czerwca jestem ich go�ciem. 00:13:15:Nasze mieszkanie|to by�a cz�� waszego. 00:13:18:Zaj�li�cie mieszkanie|tej staruszki? Pani...? 00:13:21:- Tak... Gardenii.|- Gardenia, tak. 00:13:24:Pani Castevet dostawa�a od niej|r�ne zio�a do gotowania. 00:13:28:- Widzia�am je.|- Teraz sama je hoduje. 00:13:32:Musz� doda�|�rodek zmi�kczaj�cy. 00:13:35:- Co robi tw�j m��?|- Jest aktorem. 00:13:38:- Jak si� nazywa?|- Guy Woodhouse. 00:13:41:Gra� w Lutrze i Nikt nie kocha|albatrosa, robi te� reklamy dla TV. 00:13:46:Ca�ymi dniami ogl�dam telewizj�.|Na pewno go widzia�am. 00:13:53:- Nienawidz� tej sutereny.|- Ja te�. 00:13:56:Przyprawia mnie|o g�si� sk�rk�. 00:13:58:Chcesz,|aby�my przychodzi�y tu razem? 00:14:01:�wietny pomys�. 00:14:03:Mam amulet. Mo�e przyniesie|szcz�cie nam obu. 00:14:08:- Jest pi�kny.|- Nieprawda�? 00:14:10:Dosta�am go od pani Castevet. 00:14:12:Przynosi podobno szcz�cie.|Ma w �rodku jakie� zio�a. 00:14:20:Ja te� nie szalej� za zapachem.|Miejmy nadziej�, �e dzia�a. 00:14:24:Jest pi�kny.|Nigdy takiego nie widzia�am. 00:14:28:Pochodzi z Europy. Pa�stwo Castevet|to najcudowniejsi ludzie pod s�o�cem. 00:14:32:- Przygarn�li mnie z ulicy.|- By�a� chora? 00:14:36:Umiera�am z g�odu, �pa�am|i wiele innych rzeczy. 00:14:40:Traktuj� mnie jak c�rk�. 00:14:42:Na pocz�tku my�la�am,|�e chc� mnie wykorzysta�, 00:14:45:ale s� dla mnie jak dziadkowie. 00:14:48:Mi�o, �e istniej� tacy ludzie. 00:14:50:Tyle si� s�yszy o apatii,|o obawie przed zaanga�owaniem si�. 00:14:55:Gdyby nie oni, ju� bym nie �y�a,|albo siedzia�abym w pace. 00:15:00:Nie masz �adnej rodziny,|kt�ra mog�aby pom�c? 00:15:03:Mam brata w marynarce. 00:15:05:Nie mamy stuprocentowej pewno�ci! 00:15:08:Uwa�am,|�e nie powinni�my jej m�wi�! 00:15:13:To pewnie �cianka dzia�owa. 00:15:15:To tylna cz�� pierwotnej|dziesi�tki z jadalni�. 00:15:19:Mamy tu jedn�|wbudowan� szafk�, a tu drug�. 00:16:02:Prosz� si� cofn�� do ty�u! 00:16:11:Prosz� si� cofn��.|Nie ma tu nic do ogl�dania. 00:16:15:Prosz� si� cofn��. 00:16:19:- Jezu.|- Prosz� si� cofn��! 00:16:22:- Znali�my j�.|- Jak si� nazywa�a? 00:16:25:- Terry.|- A nazwisko? 00:16:28:Ro? Jak ona mia�a|na nazwisko? 00:16:32:Nie pami�tam.|W�oskie nazwisko. 00:16:35:Mieszka�a u ludzi|o nazwisku Castevet. 00:16:38:Ju� to wiemy. 00:16:40:Kr�tko i na temat.|Przyczepi�a to do okna plastrem. 00:16:45:- No ju�. Do ty�u.|- Theresa Gionoffrio. 00:16:48:Prosz� si� cofn��! 00:16:52:- Zna�a j� pani?|- Spotka�am j� raz. 00:16:54:- Ro, chod�my do domu.|- Nadchodz�. 00:17:00:- Pa�stwo Castevet?|- Tak. 00:17:04:Czy mieszka u was|Theresa Gionoffrio? 00:17:08:Tak. Czy zdarzy� si� wypadek? 00:17:10:Przygotujcie si� na z�e wie�ci.|Ona nie �yje. Wyskoczy�a z okna. 00:17:16:To niemo�liwe! To pomy�ka! 00:17:18:Artie, poka� im denatk�. 00:17:23:Wiedzia�em, �e tak b�dzie. 00:17:26:Co jakie� trzy tygodnie|wpada�a w g��bok� depresj�. 00:17:30:M�wi�em o tym �onie,|ale mnie wy�mia�a. 00:17:34:To nie musi by� samob�jstwo. 00:17:36:By�a weso�a, nie mia�a powod�w|do samounicestwienia. 00:17:40:- Czy�ci�a pewnie okna.|- O p�nocy?! 00:17:44:- Dlaczego nie? Mog�o tak by�!|- Czy to jej pismo? 00:17:50:- Tak.|- Zdecydowanie. 00:17:52:Dostan� to pa�stwo,|kiedy z tym sko�czymy. 00:17:56:To nie do wiary.|By�a taka szcz�liwa. 00:18:00:- Jaka� najbli�sza rodzina?|- Nie mia�a nikogo opr�cz nas. 00:18:04:- Nie mia�a przypadkiem brata?|- A mia�a? 00:18:07:- Tak m�wi�a, s�u�y w marynarce.|- Pierwsze s�ysz�. 00:18:11:- Gdzie stacjonuje?|- Nie wiem. 00:18:15:Wspomnia�a o nim w pralni.|Jestem Rosemary Woodhouse. 00:18:19:Mieszkamy pod 7-E. 00:18:21:Wiem, co pani czuje,|pani Castevet. 00:18:24:Wydawa�a si�|taka radosna i pe�na... 00:18:26:Wychwala�a pa�stwa bardzo,|by�a wam bardzo wdzi�czna. 00:18:31:Dzi�kuj�. 00:18:32:Wie pani co� jeszcze|o jej bracie? 00:18:35:- Nie, nie wiem.|- Nie b�dzie trudno go znale��. 00:18:38:- To straszne. Tak mi przykro.|- Takie nieszcz�cie. 00:18:42:C�, dzi�kuj�. 00:19:24:Czasem si� zastanawiam,|jak mo�esz czymkolwiek kierowa�. 00:19:35:Nie m�w mi,|co s�dzi Laura-Louise. 00:19:41:Gdyby� s�ucha�,|nie robiliby�my teraz tego! 00:19:44:Byliby�my gotowi do drogi,|a tak musimy zaczyna� od pocz�tku! 00:19:48:Prosi�am, aby jej|nie m�wi� za wcze�nie! 00:19:51:Wiedzia�am,|�e tego nie zrozumie! 00:19:54:Powiedzia�am siostrze Weronice|o tych oknach 00:19:57:i wycofa�a|nasz� szko�� z konkursu. 00:20:08:- Jak si� pani czuje?|- Dobrze. Mog� wej��? 00:20:11:Oczywi�cie. Prosz�. 00:20:13:Przysz�am ci podzi�kowa�|za to, co powiedzia�a�. 00:20:17:Biedna Terry. My�la�am, �e j�|zawiedli�my, ale pisze,...
izka3003