Witkiewicz St. Ignacy - Wariat i Zakonnica.txt

(44 KB) Pobierz
 Wariat i Zakonnica
 AUTOR: Stanislaw Ignacy Witkiewicz


                      Wariat i zakonnica
                             czyli
                         Nie ma z�ego,
                       Co by na jeszcze
                       Gorsze nie wysz�o
                               
                Kr�tka sztuka  w trzech aktach
                     i czterech ods�onach
                               
                             1923
                               
             Po�wi�cona wszystkim wariatom �wiata
           (y compris inne planety naszego systemu,
          a tak�e planety innych s�o�c Drogi Mlecznej
                   i innych gwiazdozbior�w)
                  i Janowi Mieczys�awskiemu.

OSOBY
Mieczys�aw  Walpurg   28 lat. Brunet bardzo pi�kny i  doskonale
zbudowany.  Broda i w�sy w nie�adzie. D�ugie  w�osy.  Ubrany  w
str�j  szpitalny.  Kaftan bezpiecze�stwa (camisole  de  force).
Wariat. Poeta.
Siostra Anna   22 lata. Blondynka bardzo jasna i bardzo  �adna,
i do�� "stosunkowo" uduchowiona. Str�j zakonny fantastyczny. Na
piersi du�y krzy� na �a�cuszku.
Siostra  Barbara    prze�o�ona. Str�j taki sam  jak  u  Siostry
Anny. 60 lat. Matejkowska matrona.
Dr  Jan Burdygiel   35 lat. Psychiatra normalny. Ciemny blondyn
z br�dk�. Bia�y cha�at.
Dr  Efraim  Gruen   32 lata. Psychoanalityk ze  szko�y  Freuda.
Czarny cherubin o semickim typie. Bia�y cha�at.
Prof. Ernest Walldorff   stary, jowialny facet lat 55-60.  Du�e
siwe w�osy. Ogolony zupe�nie. Z�ote binokle. Str�j marynarkowy,
angielski.
Dw�ch  pos�ugaczy     dzikie brodate bestie.  Alfred     czarna
broda,  �ysy. Pafnucy   ruda broda, z w�osami. Ubrani w  stroje
szpitalne.

Rzecz  dzieje  si�  w celi dla furiat�w, w domu  wariat�w  "Pod
Zdech�ym Zaj�czkiem".

                         AKT PIERWSZY
                               
<Scena  przedstawia cel� dla furiat�w. Na lewo w rogu  tapczan.
Nad  tapczanem  napis: "Dementia praecox", nr 20.  Wprost  okno
z�o�one   z   dwudziestu   pi�ciu   ma�ych,   grubych    szybek
przedzielonych  metalowymi  ramkami.  Pod  oknem  st�.   Jedno
krzes�o.  Drzwi na prawo o skrzypi�cych ryglach. Na  tapczanie,
zwi�zany w kaftan bezpiecze�stwa, �pi Mieczys�aw Walpurg.  Pali
si�  ciemna  lampa  u  sufitu. Dr Burdygiel  wprowadza  Siostr�
Ann�.>

BURDYGIEL
Oto  jest  nasz  pacjent. Teraz �pi po du�ej dawce  chloralu  i
morfiny. Powolne trucie nieuleczalnych jest nasz� tajn� zasad�.
Mo�liwe jest jednak, �e Gruen ma racj�. Ja nie jestem jednym  z
tych  zakutych psychiatrycznych �b�w, kt�re nie s� ju� w stanie
przyj��  niczego nowego. Pozwalam na eksperyment, tym  bardziej
?e  nie  tylko  ja,  ale  i  profesor Walldorff  wyczerpa�  ju�
wszystkie �rodki. Dementia praecox. Je�li siostra   w co bardzo
w�tpi�     rozwi��e  mu  jego    jak  m�wi�  psychoanalitycy   
"kompleks", je�li siostra dotrze, do miejsca zapomnianego, tzw.
"psychicznego  urazu", b�d� si� tylko cieszy� triumfem  Gruena.
Co  do  psychoanalizy, to uznaj� jej metody  badania,  ale  nie
wierz�  w jej warto�� terapeutyczn�. To dobre dla ludzi, kt�rzy
ca�e �ycie mog� po�wi�ci� na leczenie. Oto krzes�o.

<Podaje jej krzes�o.>

SIOSTRA ANNA
Dobrze, panie doktorze, ale co ja mam w�a�ciwie robi�? Jak  mam
si�  do  tego  bra�? Zapomnia�em spyta� o to w�a�nie,  co  jest
najwa�niejsze.

BRUDYGIEL
Niech siostra nie stara si� robi� nic specjalnego. W zwi�zku ze
swoj�  bezpo�redni�  intuicj� niech siostra post�puje  zupe�nie
swobodnie,  tak  jak siostrze naka�e g�os sumienia.  Tylko  pod
�adnym   pozorem  nie  nale�y  spe�nia�  jego  �ycze�.  Rozumie
siostra?

SIOSTRA ANNA
Panie  doktorze,  zwracam  panu uwag�,  �e  pan  m�w  do  osoby
duchownej.

BURDYGIEL
Niech  si� siostra nie obra�a. Prosta formalno��. A wi�c �egnam
siostr�. Jeszcze jedno: niech siostra pami�ta, �e najwa�niejsz�
rzecz�   jest  wy�owienie  z  niego  �kompleksu�,  zapomnianego
wypadku, kt�ry sprawi� ca�e to spustoszenie.

<Siostra  Anna  kiwa  g�ow�. Brudygiel wychodzi  i  zaryglowuje
drzwi. Siostra Anna siada i modli si�. Pauza. Walpurg budzi si�
i  podnosi  na tapczanie. Siostra Anna drgn�a. Wstaje  i  stoi
nieruchomo.>

WALPURG <siedz�c>
C�  to  za halucynacja? Tego nie mia�em jeszcze nigdy.  Co,  u
diab�a? Odezwij si�.

SIOSTRA ANNA
Nie jestem zmor�. Jestem przys�ana, aby si� panem opiekowa�.

WALPURG <wstaj�c>
Aha. Nowy pomys� moich szlachetnych kat�w.
Piekielne pomys�y
Dzia�aj� na zmys�y,
A dusza gdzie� skryta,
Nikt o ni� nie pyta.
Jak pani na imi�? Dwa lata nie widzia�em kobiet.

SIOSTRA ANNA <drgn�a>
Moje duchowne imi� jest Anna.

WALPURG <z nag�� ��dz�>
A wi�c, siostro, daj mi siostrzany poca�unek. Poca�uj mnie. Sam
nie mog�. Jeste� �liczna. Ach! Co za m�czarnie!

<Zbli�a si� do niej.>

SIOSTRA ANNA <cofaj�c si�, m�wi g�osem zimnym i dalekim>
Jestem  tu, aby uspokoi� zm�czon� dusz� pana. Sama jestem  poza
�yciem. Czy� pan nie widzi mego stroju?

WALPURG <opanowuje si�>
Ach     wi�c tak nie mo�na? Opanujmy si�. <innym tonem>  Jestem
�ywym  trupem,  siostro  Anno.  Nie  potrzebuj�  opieki,  tylko
�mierci.

SIOSTRA ANNA
Ja  jestem wi�cej umar�a ni� pan. Pan wyzdrowieje i ca�e  �ycie
b�dzie jeszcze przed panem.

<Walpurg wpatruje si� w ni� bardzo badawczo.>

WALPURG
Czemu pani jest zakonnic�? Taka m�odziutka, taka �liczna.

SIOSTRA ANNA
Nie m�wmy o tym.

WALPURG
Musz�  m�wi�. Jest pani podobna do tej, kt�ra kiedy�  by�a  dla
mnie wszystkim. A mo�e mi si� wydaje. Nie �yje ju�.

SIOSTRA ANNA <drgn�a>
Nie �yje?

WALPURG
Pani tak�e mia�a co� podobnego w �yciu. Ja to odczu�em od razu.
On te� nie �yje? Prawda?

SIOSTRA ANNA
Ach,  na  lito��  bosk�, nie m�wmy o tym. Jestem  ju�  w  innym
�wiecie.

WALPURG
Ale  ja nie jestem. Jak�e zazdroszcz� pani innego �wiata, kt�ry
pani  sama sobie na mieszkanie wybra�a. Ja musz� �y� tu, w  tym
okropnym wi�zieniu, w �wiecie narzuconym mi przez moich  kat�w,
w  �wiecie,  kt�rego  nienawidz�. A m�j �wiat  istotny  to  ten
zegar, kt�ry mi w g�owie idzie bez przerwy   nawet podczas snu.
Wola�bym �mier� po tysi�ce razy. Ale ja nie mog� umrze�.  Takie
jest prawo wobec nas, szalonych, cierpi�cych bez winy. Jeste�my
torturowani jak najgorsi zbrodniarze. A umrze� nam  nie  wolno,
bo  spo�ecze�stwo jest dobre, bardzo dobre, i dba o  to,  by�my
si� nie przestali m�czy� przedwcze�nie. Ha!! Niech pani zdejmie
mi ten przekl�ty kaftan! Dusz� si�! R�ce wychodz� mi ze staw�w!

SIOSTRA ANNA
Ja nie mog�. Doktor nie pozwoli�.

WALPURG <zimno>
Pani  jest  wi�c  pomocnic� mego kata? Dobrze.  Prosz�  siada�.
Porozmawiamy. Mamy czas. O! Ja mam mas� czasu! Tylko nie  wiem,
czym  go zape�ni�. A moich my�li nie znosz� ju�   nie znosz�...
<opanowuje  �kanie>  A  my�le� musz� w k�ko,  jak  maszyna.  W
g�owie idzie mi piekielna maszyna. I nie wiem, na kt�r� godzin�
kt�rego dnia jest nastawiona. Nie wiem, kiedy p�knie. I czekam,
bez ko�ca czekam. Czasem my�l�, �e ju� nie mo�e d�u�ej trwa� ta
m�ka.  Ale  nie     przechodzi dzie�, noc, znowu  dzie�,  potem
chloral,  morfina, sen pe�en koszmar�w i to straszne  obudzenie
si�  z  tym poczuciem, �e wszystko zaczyna si� na nowo.  I  tak
ci�gle, ci�gle...

SIOSTRA ANNA
Niech  pan tak nie m�wi. Prosz�, bardzo prosz�: niech  si�  pan
uspokoi. Je�li nic panu nie b�d� mog�a pom�c, poprosz�  doktora
o uwolnienie mnie od tego obowi�zku.

WALPURG <dziko>
O nie! St�d pani nie wyjdzie! <opanowuje si�: Siostra Anna cofa
si�  z  przestrachem> Przepraszam siostr�, ja  jestem  zupe�nie
przytomny.  M�wmy  dalej. Zaraz si� uspokoj�.  Niech  pani  raz
zrozumie, �e dwa lata ju� nie widzia�em kobiet... Wi�c  o  czym
m�wili�my?  Aha     pani kogo� straci�a.  Ja  te�.  Niech  pani
opowie. Pani pozwoli, �e si� przedstawi�. <k�ania si�> Walpurg.
Mieczys�aw Walpurg.

SIOSTRA ANNA <chwieje si�>
Walpurg? To pana wiersze czytali�my z moim narzeczonym? Ach, to
straszne! Dzi�kuj� panu. Ile� chwil cudownych panu zawdzi�czam!
I wszystko tak okropnie si� sko�czy�o.

WALPURG
Mo�e  w�a�nie dlatego, �e czytali�cie moje wiersze.  A  zreszt�
nie  wszystko si� sko�czy�o. �wiat sobie trwa jakby nigdy  nic.
Ale  trzeci  tom  jest  niez�y. Wiem o tym.  Po  trzecim  tomie
przyszed�em  tu  na  mieszkanie. Alkohol,  morfina,  kokaina   
koniec. A do tego nieszcz�cie.

SIOSTRA ANNA
Po co pan to robi� maj�c taki talent! To ju� jest szcz�cie by�
takim artyst� jak pan.

WALPURG
Szcz�cie! M�czarnia. Chcia�em si� wypisa� do dna i umrze�. Ale
nie. Spo�ecze�stwo jest dobre. Odratowali mnie, abym musia�  to
�ycie  sko�czy� na torturach. Ach, ta przekl�ta etyka lekarska!
Wymordowa�bym  to  ca�e plemi� kat�w. <innym tonem>  Wie  pani,
kiedy by�em w szkole, uczy�em si� biografii Henryka von Kleist.
"Er  fuehrte ein Leben voll Irrtum..." Nie mog�em tego  dawniej
zrozumie�. Teraz pojmuj� to dok�adnie...

SIOSTRA ANNA
Czemu si� pan zatruwa� narkotykami? Niech pan odpowie. Ja  tego
poj�� nie mog�. B�d�c takim artyst�.

WALPURG
Czemu? Czy pani nie rozumie? "Meine Koerperschale konnte  nicht
meine Geistesglut aushalten." Kto to powiedzia�? �ar mego ducha
spali� moj� ziemsk� pow�ok�. Teraz rozumie pani? Moje gangliony
nie  mog�y  nastarczy� temu przekl�temu  czemu�,  co  mi  kaza�
pisa�.  Musia�em  si�  tru�. Musia�em  zdobywa�  si��.  Ja  nie
chcia�em,  ale musia�em. A jak raz ca�a maszyna,  stara,  s�aba
maszyna wejdzie w ruch tak szalony, to musi i�� dalej, czy  si�
tworzy  jeszcze, czy nie. M�zg si� wyczerpuje, a maszyna  idzie
dalej. Dlatego to arty�ci musz� pope�nia� szale�stwa. C� robi�
z bezmy�lnie rozp�dzonym motorem, kt�rego nikt ju� skontrolowa�
nie  mo�e?  Niech  pani  sobie wyobrazi  hal�  maszyn  wielkiej
fabryki  bez  maszynisty. Wszystkie zegary przesz�y  ju�  dawno
czerwon� strza�k�, a wszystko wali dalej jak w�ciek�e.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin