Roman Cielecki Nie nauczy�em si� tanga Od redakcji: Z opowiadaniem tym, najwy�ej ocenionym w naszym konkursie (II nagroda) wi��e si� pewna smutna historia. Telefonuj�c do autora po wys�aniu dyplomu (autor nie poda� swojego adresu e-mail, by� mo�e go nie posiada�), otrzymali�my bardzo smutn� wiadomo�� - pan Roman Cielecki nie doczeka� rozstrzygni�cia konkursu, umar� nied�ugo przed nasz� informacj�... Taka wiadomo�� pozwala inaczej spojrze� na to niezwykle dojrza�e, m�dre, refleksyjne, a jednocze�nie pogodne i podnosz�ce na duchu opowiadanie. Nie nale�y ono do najpopularniejszego na �amach "Esensji" nurtu rozrywkowego, przywodzi na my�l dojrza�e g��wnonurtowe teksty Milana Kundery i Antoniego Libery. Wydaje si� wr�cz nieprawdopodobne, �e autor o takim talencie literackim nie zyska� szerszego rozg�osu, podczas gdy utwory tw�rc�w du�o mniej uzdolnionych zalegaj� p�ki ksi�garskie. By� mo�e nigdy nie dowiedzieliby�my o jego istnieniu, gdyby nie nasz konkurs, wydaje si�, �e jego �mier� jest du�� strat� dla polskiej literatury, z czego nawet nie zdaje ona sobie sprawy. Pozostawmy jednak te smutne rozmy�lania - "Nie nauczy�em si� tanga", to tekst, cho� momentami gorzki i refleksyjny, to jednak nadal pe�en afirmacji �ycia, pogodny i zabawny. Zapraszamy do lektury - to naprawd� znakomita literatura. l. FALSTART Czy tango mo�e sta� si� czym� w rodzaju obsesyjnej neurozy? Teoretycznie wszystko jest mo�liwe, na przyk�ad u Prousta zapach margeritki wywo�ywa� ci�gi skojarze� na kilkaset stron druku - a czym�e jest pospolity kwiatuszek wobec argenty�skiego tanga? U mnie musia� to by� jeden z freudowskich kompleks�w, jaki zakorzeni� mi si� do�� p�no, kiedy w og�lniaku na pr�bach zespo�u folklorystycznego trenowali�my polki-galopki, mazury, walczyki murarskie, sztajery, hopaki i tego rodzaju produkcj� etnolog�w ludu naszego oraz innych lud�w przoduj�cych tudzie� uciskanych. Wtedy w�a�nie objawi�o mi si� klasyczne tango, cho� - na zdrowy rozum - nic takiego zdarzy� si� nie mia�o prawa. Liceum by�o socjalistyczne, robotniczo-ch�opska m�odzie� w stu procentach zorganizowana w ZMP, a program zaj�� �ci�le ukierunkowany na kultur� ludow� w formie i narodow� w tre�ci. Tylko �e instruktor�w mieli�my jakby z innej planety. Nauczycielem ta�ca, z braku ideowych fachowc�w, dyrekcja mianowa�a szkolnego intendenta, pana Stanis�awa, albowiem - jak si� w jego papierach okaza�o - by� on przedwojennym fordanserem, w dodatku absolwentem szko�y profesora Wieczystego. Na fortepianie przygrywa� Adam Mickiewicz, "z tych" Mickiewicz�w jak najbardziej: jego ojciec, Telesfor, by� chrze�niakiem W�adys�awa, najm�odszego syna wieszcza. Za udzia� w powstaniu styczniowym odcierpia� katorg�, a �e po Sybirze nikt nie m�g� wr�ci� w rodzinne strony - czystym przypadkiem wybra� okolice naszego miasteczka na miejsce osiedlenia. Imiennik poety by� ju� siwiutkim staruszkiem; oczy mia� ca�kiem wyblak�e, z male�kimi �renicami - ale mimo to wali� w klawisze pot�nie jak sam Paderewski. Intendent, o urodzie Mefista, musia� kiedy� mie� du�e powodzenie u pa�, bo nasze dziewczyny na wy�cigi wpada�y mu w ramiona, kiedy demonstrowa� nowe uk�ady taneczne. Co pewien czas panowie robili przerw�; pochylali si� za pud�em fortepianu i po jakich� manipulacjach ukazywali o�ywione, u�miechni�te oblicza, ciumkaj�c mi�tuska dla kamufla�u. Nie zwa�ali�my na to - nawet imponowa�a nam ich szlachecko-bur�uazyjna przesz�o��, kt�rej ciekawsze fragmenty pan Stanis�aw czasem konfidencjonalnie ujawnia�. Na przyk�ad, �e w czasie okupacji pianista dawa� koncerty muzyki Szopena, na kt�rych bywali partyzanci AK i narodowcy o takich pseudonimach, jakie dzi� budzi�y dr��czk� partyjnych m�zg�w i kt�re to persony nale�a�o obrzydza� spo�ecze�stwu i pot�pia� na okazjonalnych sp�dach. Albo �e pan Adam pracowa� jako taper w epoce niemego kina i straci� wzrok od �ledzenia akcji na drgaj�cym ekranie. Tak �e musi sobie co pewien czas strzeli� kielicha - wtedy otwiera mu si� w oku male�ki otworek, jak �epek szpilki, ale wystarczaj�cy, by ujrze� troch� �wiata bo�ego. Pewnie tak by�o, bo na zaj�cia zespo�u prowadza�a go �ona, potem sam trafia� do domu. W ka�dym razie te zdrowotne zabiegi obu pan�w wcale nas nie gorszy�y. Ba! To w�a�nie one sprowokowa�y, by rzec uczenie, �w epizod psychotyczny, jakiego nie mia�a w planach marksistowska pedagogia. A sta�o si� to podczas pieskiej pogody, kiedy pan Adam szczeg�lnie cz�sto musia� poprawia� sobie wzrok. Po kolejnej przerwie arty�ci poszeptali tajemniczo, instruktor rozjarzy� szata�skie oczka i klasn�� w r�ce: - Mesdames, messieurs! Uwaga! Maestro - tango s'il vous plait! Sk�oni� si� przed moj� partnerk� Iz�, z kt�r� by�em na etapie nie�mia�ych poca�unk�w, a kt�ra najszybciej za�apywa�a nowe rytmy i kroczki, i pod twardo r�bany akompaniament "La Cumparsity" zacz�li wygibasy, jakich jeszcze�my nigdy nie ogl�dali - salonowych ta�c�w przecie� nie by�o w tradycji kulturowej naszych rodzin. Stali�my jak zaczarowani, z poczuciem dramatycznego rozdwojenia. W bierutowskiej Polsce objawi� nam si� Wielki �wiat! Ale mniejsza z tym - by� jeszcze inny pow�d, �e ja wprost tchu nie mog�em z�apa�, tak mnie to trafi�o w sam �rodek duszy. Jako m�odzik w okresie nadpobudliwo�ci seksualnej bystry by�em w erotycznych skojarzeniach, a to, co wyczynia� pan Stanis�aw z Iz�, bez w�tpienia ilustrowa�o grzech pierworodny! Kuszenie Adama, pozorny odwr�t Ewy i wymuszona, cho� z elegancj�, m�ska dominacja. Tak jakby Adam wcale si� nie speszy� odkryciem, �e oboje s� w Raju nadzy. Przeta�czyli jedn� rund� nieco utykaj�c, w drugiej ju� posz�o ca�kiem sprawnie. Iza rzeczywi�cie mia�a dryg do ta�ca i podda�a si� sprawnym r�kom pana Stanis�awa, kt�ry na koniec uca�owa� jej d�o�, a nam kaza� zej�� ze sceny na sal� gimnastyczn�, �eby�my mieli do�� miejsca do rozp�du. - Spr�bujemy? - spyta� retorycznie i zapewni�, �e to nic trudnego, je�li pami�ta�, �e ta�czy si� g�ow�, a r�ce i nogi same zrobi� reszt�. No wi�c zawsze cztery kroczki w rytmie: wolno, szybko-szybko, wolno; wolno, szybko-szybko, wolno. Jasne? To do roboty! Ustawieni w dwuszereg chwycili�my partnerki cia�niej ni� w ludowych ta�cach i zacz�o si� odliczanie krok�w w prz�d i w ty�. Nie od razu posz�o dobrze - na szkolnych zabawach i prywatkach dominowa�o szuranie nogami w nie�miertelnym tempie "dwa na jeden", tak �e trudno by�o si� przestawi�. Ale nastr�j by� wspania�y! Rozruszali�my si� pomalutku i nadszed� czas na obroty; instruktor, zatankowany na poziomie gadatliwego rauszu, demonstrowa� kolejne figury popisuj�c si� znajomo�ci� angielszczyzny: guarter turs! closed promenad�! right rock turn! reverse turn, lady out-side! Okaza�o si�, �e ka�da zmiana pozycji daje nam dodatkow� przyjemno�� - dla wyhamowania p�du najlepiej by�o zderzy� si� z partnerk�. Ten ��cznik, czyli progressive link, wykonywali�my z nadmiernym nawet zapa�em; odkry�em przy tym, �e Iza �adnie mi si� zaokr�gli�a w biu�cie, czego pod szkolnym fartuszkiem wcale nie by�o wida�. Rozpali�o nas to tango niesamowicie, ale nie ma mi�o�ci bez b�lu. Nagle ponad melodi� i komendy instruktora przebi� si� jak�e nam znany, samonap�dzaj�cy si� wrzask oburzenia. Stan�li�my; pan Stanis�aw jakby poszarza� - tylko pianista spokojnie zako�czy� gr� wyszukanym pasa�em. W drzwiach sali miota� si� zast�pca dyrektora do spraw polityczno-wychowawczych; ucho mia� wprawdzie drewniane, jednak bur�ujsk� melodi� rozpozna� potrafi�. Wi�c tu taka krecia robota??? Co to w og�le jest??? Na pasku �wiatowego imperializmu m�odzie� si� prowadza? Wystraszy� nas, ale ju� nie w takim stopniu, jak tego wymaga�y �wczesne standardy. S�owo daj�, p� godzinki tanga zupe�nie nas zbuntowa�o; ani pomy�leli�my o rytualnej samokrytyce. Byli�my raczej rozdra�nieni i niecierpliwi, kiedy ta fanatyczna pa�a wreszcie sobie p�jdzie. No bo co m�g� nam zrobi�? Batiuszka Stalin leg� ju� w mauzoleum obok Lenina, przeb�kiwa�o si� o jakiej� odnowie. A my byli�my wizyt�wk� szko�y; nasze wyst�py oklaskiwali na akademiach towarzysze miejscy, gminni i powiatowi, zna�a nas publiczno�� z fabryk, pegeer�w i sp�dzielni produkcyjnych. W �aden spos�b ani nas, ani instruktor�w ruszy� nie mogli. Grono nauczycielskie ju� nie by�o ideologicznie pop�dliwe -wychowawca pogada� z nami z przymru�eniem oka i sprawa przysch�a. Mo�e i przedwcze�nie skusi� nas ten zakazany owoc, ale�my jeszcze par� razy po�wiczyli tango; na wszelki wypadek rezerwowy kolega wyskakiwa� "na czuja", czy przypadkiem politruk nie wybiera si� na hospitacj� zaj�� pozalekcyjnych. Nied�ugo potem nadesz�o przedmaturalne p�rocze, nasze miejsca w zespole przej�� narybek z m�odszych klas i urwa�a si� szkolna przygoda z tangiem; nie opanowali�my go nale�ycie, ale zd��yli�my si� w nim rozsmakowa�. Dla mnie tango mia�o jeszcze sporo niespodzianek - anim my�la�, �e kryje si� w nim tyle odmian i znacze�. I jak�e odleg�ych od czystego ta�ca! 2. HABANERA Na studiach nie mia�em okazji dotrze� zdobytej umiej�tno�ci i zab�ysn�� figurowym tangiem. Gomu�ka zapowiedzia� liberalizacj� i przy okazji wypu�ci� z podziemia jazz. Zaraz potem przysz�a moda na rock'n roll i ka�dy wydzia� roi� si� od domoros�ych kapel w najdziwniejszych sk�adach - a my, zamiast wkuwa�, szaleli�my w ta�cu, prze�cigaj�c si� w wymy�lnych kroczkach, zwrotach i przerzutach. Mimo tych okoliczno�ci tango czeka�o na mnie cierpliwie. Zalicza�em ju� czwarty rok, kiedy uniwerek zorganizowa� wycieczk� do Leningradu. Obsiedli�my ca�y wagon, ekscytuj�c si� tyle� wypadem do miasta Piotra I, Puszkina i Mickiewicza, co i towarem, jaki mia� by� op�dzlowany w Sojuzie. Wie�li�my tandetn� namiastk� Zachodu: kwieciste koszulki, krawaty z nagimi babkami, p�aszczyki z imitacji ortalionu, skarpety w kolorowe paski, welwetowe spodnie-rurki, nabijane b�yszcz�cymi �wieczkami, d�ugopisy ze striptiserk� i tego rodzaju pon�tne...
malyUK