W sieci zebrał Mandragora76
JULIAN TUWIM, ...Et arceo
Odi profanum vulgus. Kościół czy kawiarnia,
Republika czy koni, wiec szewców czy armia,
Naród, gmina, rodzina, uczelnia, czytelnia -
Wszystko chaos i zgroza, i pustka śmiertelna.
I w tym hucznym stuleciu tyrańskiej wspólnoty,
Śród głupich wielkorządców i tępej hołoty,
Gdzie patos lwi rozdyma mrówczą krzątaninę,
Gromadząc ludzkość w nudną, mieszczańską rodzinę,
Gdzie pustego kościoła krzykliwi papieże
Na gruzach Babilonu - babilońskie wieże
Wznoszą pośród szwargotu wyszczekanych maszyn,
A chciwa czerń szpieguje samotność serc naszych,
W tym wieku rozjątrzonym, wydętym, okrutnym -
Przechodzę, mijam, milczę: obcy, zimny, smutny.
JULIAN TUWIM, A ja tak sobie wieczorem
A ja tak sobie wieczorem po ulicy chodzę,
Z podniesionym kołnierzem przy wytartym palcie
Ja wiem, ze nie masz celu mej codziennej drodze
Chyba, podeszwy zdzierać na szorstkim asfalcie.
Jak sobie naprzód idę młody i wspaniały
Jak wsadze do kieszeni twarde, suche pięście
To jakbym brzemię dźwigał, przewalam się cały:
We mnie się przewala me pijane szczęście
JULIAN TUWIM, Apokalipsa
Ciosami świateł ciemności rozciął
Blask stutysięczny, nożowy zamach.
I noc, podźgana elektrycznością,
W oślepiających stanęła ranach.
Zorzo zbrodnicza, tęczo pożarna,
O, fajerwerku bożka Philipsa!
Jakich objawień pali się barwna
Amerykańska apokalipsa?
Kto idzie? Bokser. W kułakach - ołów,
Zęby na wierzchu: zbawiciel nowy.
I chwali Pana wrzask apostołów
Z krwawo rozdartych szczęk kwadratowych.
JULIAN TUWIM, Bal w operze
I zrzucony jest smok wielki, wąż on starodawny, którego zowią diabłem i
szatanem, który zwodzi wszystek okrąg świata. Zrzucony jest na ziemię i
aniołowie jego z nim są zrzuceni... (XII)
Chodź, okażęć osądzenie onej wielkiej wszetecznicy, która siedzi nad
wodami wielkimi. Z którą wszeteczeństwo płodzili królowie ziemi i upili się
winem wszeteczeństwa jej obywatele ziemi. I odniósł mię na puszczę w
duchu. I widziałem niewiastę, siedzącą na szkarłatno-czerwonej bestii
pełnej imion bluźnierstwa... A ona niewiasta przyobleczona była w purpurę
i szkarłat, i uzłocona złotem i drogim i perłami, mając kubek złoty w swej
ręce, pełnej obrzydliwości i nieczystości wszeteczeństwa swego... I
widziałem niewiastę onę pijaną krwią świętych i krwią męczenników
Jezusowych. A widząc ją, dziwowałem się wielkim przedstawieniem...
(XVII)
Potem słyszałem głos wielkiego ludu na niebie, mówiącego: Alleluja!
Zbawienie i chwała, i cześć i moc Panu, Bogu naszemu. Ba prawdziwe i
wielkie są sądy Jego, iż osądził wszetecznicę onę wielką, która kaziła
ziemię wszeteczeństwem swoim, i pomścił się krwi sług swoich z ręki jej.
(XIX)
1
Dzisiaj wielki bal w Operze!
Sam Potężny Archikrator
Dał najwyższy protektorat,
Wszelka dziwka majtki pierze
I na kredyt kiecki bierze,
Na ulicach ścisk i zator,
Ustawili się żołnierze,
Błyszczą kaski kirasjerskie,
Błyszczą buty oficerskie,
Konie pienią się i rżą,
Ryczą auta, tłumy prą,
W kordegardzie wojska mrowie,
Wszędzie ostre pogotowie,
Niecierpliwe wina wrą,
U fryzjerów ludzie mdleją,
Czekający za koleją,
Dziwkom łydki słodko drżą.
Na afiszu - Archikrator,
Więc na schodach marmurowych
Leży chodnik purpurowy,
Ustawiono oleandry,
Ochrypł szef-organizator,
Wfraczony krepy mandryl,
Klamki, zamki lśnią na glanc,
W blasku las ułańskich lanc,
Szef policji pierś wysadza
I spod marsa sypiąc skry,
Prężnym krokiem się przechadza...
Co za gracja! Co za władza!
Co za pompa! Jezu Chry...!
Zajeżdżają futra, fraki,
Lśniące laki, szapoklaki,
Uwijają się tajniaki
W paltocikach Burberry.
Szofer szofra macią ruga,
Na tajniaka tajniak mruga...
- No jadź, jadź! Będziesz tu stać?
Caf się, frrruwa twoja mać!
Zajeżdżają gronostaje
I brajtszwance,
Barbarossy, oxensterny
I braganze,
Zajeżdżają Buicki, Royce'y
I Hispany,
Wielkie wstęgi, śnieżne gorsy,
Szambelany,
I buldogi pełnomocne
I terriery
I burbony i szynszyle
I ordery
I sobole i grand-diuki
I goeringi,
Akselbanty i lampasy
I wikingi,
Admirały, generały,
Bojarowie,
Bambirały, grubasowie,
Am!
Ba!
Sado!
Rowie!
Hurra, panowie!
W szatni tłok,
W lustrach - setki,
Potrzaskuja damskie torebki,
Każda poprawia, każda zerka -
I boty! Numerek! Bez numerka!
I jeszcze pudrem
I jeszcze usta
I lustro lustrem
I znów lustra
I już - do loży - która? druga...
Na tajniaka tajniak mruga,
Na lewo, na prawo, na le, na pra,
A w środku już orkiestra gra,
Orkiestra gra! Orkiestra gra!
Ostro gra orkiestra-kiestra,
Z czterech rogów, czterech estrad
Pryska extra bluzgi grzmiące,
Miedzią pluska i mosiądzem -
I bac! w blask, w oklaski, brawo,
W drgawki metalową lawą
I jazz w blask brzmiąc furioso
- I nagle duszną tuberozą
W krew, w nozdrza placadiutanta
(Tempo: szampan, szatan, szantan)
I już - wziąć, i już - udami
I już - da mi! da mi! da mi!
I chuć - wskok, i wzrok - kastetem
I pod żyrandol piruetem -
solo! solo! małpa! nie po...!
buch magnezja foto ślepo
uda uda da mi da mi
gene orde dzwoni rami
zęby śmiechem do maestra
i gra orkiestra, gra orkiestra!...
2
Ze swych wież astronomowie,
Zapatrzeni w gwiezdne mrowie,
W teleskopach cud ujrzeli:
Małpy biegły przez firmament!
W zodiakalnej karuzeli
Apokaliptyczny zamęt
Na przystankach dawnych zwierzat
Siadło szpetnych małp dwanaście
I zaczęły małpi nierząd
W planetarne siać przepaście.
Obręcz niebios w pęd szalony
Złe puscily małpiszony,
Skaczą, kręcą się, iskają,
Jak za kratą swojej klatki,
I czerwone pulchne zadki
Ziemi, krążąc, wystawiają.
Nie ma już niebieskich znaków!
Małpa toczy się w zodiaku!
I wisząca ciężką zmorą
Nad tą groźną nocą gwiezdną,
Każe tańczyć gwiazdozbiorom,
Gdy małpiarzy diabli biorą,
Diabli biorą, diabli wezmą!
3
A na scenie Satanella
Chwyta gwiazdy w tamburino,
Tarantella, tarantella
Meteorów serpentyną,
Satanella - młynek rtęci,
Satanellę niebo kręci
Mgławicową pienną plamą,
Satanella - blasku smuga
I oblana srebrną lamą
Bystrych bioder centryfuga!
...Z satyrycznym erotyzmem
Na tajniaka tajniak mruga.
Satanellę księżyc porwał,
Wzniósł ze sceny w niebo sine
I nad placem teatralnym
Znowu zawisł tamburinem.
A tu dalej wrą w zabawie,
I na scenie, rosnąc w blaski,
Wybuchają białe pawie
Ogniomiotem zórz bengalskich,
Rozigraną wbiega swora
Tłum różowych ąwiń z maciorą
I kakuczą i macziczą
I jak zarzynane kwiczą,
Aż tancerzy diabli biorą
diabli biorą
diabli biorą!
Patem księżyc nad Taiti
I gitary nad Haiti,
Potem śpiewa Włoch Tęsknotti
Zakochane totti-frotti,
Potem duo Pitt and Kitty,
Klowny się po pyskach piorą
I śpiewają:
I am Pitty
I am Pitt
I love you Kitty,
"Patrz go, jak wariata struga",
Brzuchem do czarnego gacha
Babilońska trzęsie swacha,
Chrzęszcząc w drgawkach, z małpim krzykiem,
Bananowym nabiodrnikiem,
Centaur wlazł na Centaurzycę,
Dęba stanął koń w muzyce
I oderżał arię końską,
Mierząc w swachę babilońską,
A wbasenie pełnym syren
Kozłonogi pływa Sylen.
Brawo! brawo! brawo! brawo!
Jazz - zamiecią, dym - kurzawą,
Sześć tysięcy w jedno ciało
Zrosło sięi oszalało!
Hucznie, tłusto, płciowo, krwawo,
Płciowo, hucznie, tłusto, biało,
Mało! mało! mało! mało!
I po piętrach, i przez schody
Opętanym korowodem,
Piekłem, żarem, pląsem, tanem,
Gąsienicą - Lewiatanem,
Pterofiksem, Kikimorą,
Archimałpą, Zadozmorą,
Szampankanem, Pankankanem
grzmocą w tempie obłąkanem,
Tak że wszystkich diabli biorą
4
Przy bufecie - żłopanina,
Parskanina, mlaskanina,
Burbon z młodym Rastakowskim
Serpentynę flaków wcina,
Na talerzu Donny Diany
Ryczy wół zamordowany,
Dżawachadze, prync gruziński,
Rwie zębami tyłek świński,
Szach Kaukazu, po butelce
Rumu cum spiritu vini,
Przez pomyłkę tknął widelcem
W cyc grafini Macabrini,
Rozdzierane kaczki wrzeszczą,
Tłuszczem ciekną, w zębach trzeszczą,
...
Prawie_wszystko