HP i Siła Życia.docx

(954 KB) Pobierz

 

Autorka: Rokowa_Pumcia

Adres oryginału: TU

 

Harry Potter i Siła Życia

HP i Siła Życia.png

 

1. Wspomnienia i listy

Był deszczowy wieczór. Nikt nie wychodził z domu. Prawie nikt. Ulicą Privet Drive szedł pewien chłopak. Był on czarodziejem. Miał zielone oczy i kruczoczarne włosy, które były roztrzepane na każdą stronę. Na jego czole widniała blizna w kształcie błyskawicy. Była to pamiątka z nocy, w której zginęli jego rodzice. Kiedy Lord Voldemort chciał zabić jego - Harry'ego Pottera - zaklęcie odbiło się i trafiło w największego czarnoksiężnika tamtych czasów. Zniknął on na czternaście lat. Od tej pory Harry nazywany był Chłopcem- Który-Przeżył.
Szedł nie wiedząc gdzie. Nogi same go prowadziły.
Rozmyślał o wydarzeniach sprzed trzech lat.
Najpierw czwarty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie... Turniej Trójmagiczny... labirynt... puchar- świstoklik... cmentarz... głos mówiący "zabij niepotrzebnego"... Glizdogon mówiący "Avada Kedavra"... Cedrik martwy... Voldemort odradza się... śmierciożercy... walka... widma rodziców i Cedrika... fałszywy Moody...
Piąty rok nauki... walka ze śmierciożercami w Departamencie Tajemnic... Syriusz wpadający za zasłonę... Voldemort walczący z Dumbledorem... Voldemort opętuje Harry'ego... przepowiednia...
Dlaczego właśnie ja?! - zadawał sobie to pytanie, kiedy myślał o przepowiedni.
Szósty rok nauki... jaskinia... Dumbledore słaby... Draco rozbrajający Dumbledore'a... Snape mówiący "Avada Kedavra"...
Snape! Parszywy tchórzu! Dumbledore zawsze ci ufał, a ty go po prostu zabiłeś! - nienawiść Harry'ego do Snape była ogromna. - Zemszczę się...- pomyślał. -Zabiję go!
Harry popatrzył zdenerwowany na zegarek. Zaraz ósma... Musiał wracać... Ruszył do domu, wszedł do pokoju i położył się na łóżku, rozmyślając. Jego myśli przerwał głos ciotki Petunii:
-Kolacja!
Poszedł do kuchni i nic nie mówiąc, zjadł tę marną kolację składającą się z ćwiartki grejpfruta. Jego kuzyn, Dudley, przeszedł na dietę, więc miała ją cała rodzina. W duchu śmiał się z niego, bo w pokoju Harry'ego, pod deską w podłodze znajdowało się pełno słodyczy, które przysłali mu jego przyjaciele ze szkoły - Ron i Hermiona. Zjadł "kolację" i poszedł do swojego pokoju. Wyciągnął kilka słodyczy i rozkoszował się nimi.
-Szkoda, że Dudley tego nie widzi- powiedział sam do siebie i wybuchł śmiechem.
Kiedy już się najadł wyjął książkę Quidditch przez wieki i zaczął czytać. Nie wiedząc nawet kiedy, zasnął.

Rano obudziło go pukanie w okno. Wstał, wrzucił sowie knuta i wziął Proroka Codziennego. Zaczął czytać. Oprócz kilku mordów na mugolach nie było nic ciekawego. Odłożył gazetę, ubrał się i rzucił na łóżko. Kilka minut później usłyszał głos ciotki Petunii:
-Śniadanie!
Zszedł na dół. Przy stole była już ciotka Petunia, Dudley i wuj Vernon, który czytał gazetę. Po kilku minutach ciszy wuj nagle krzyknął:
-Jasna cholera! Chcieli porwać ministra!
Harry nie czekając długo wyrwał wujowi gazetę i nie patrząc na jego oburzoną minę zaczął czytać:

PRÓBA PORWANIA MINISTRA

Dnia 26 lipca do kancelarii ministra włamało się
troje ludzi. Nikt nie widział kiedy. Nagle usłyszano krzyk.
Pobiegło tam kilka osób, ale zastano tylko ministra. Opowiada naszej gazecie:
"Siedziałem przy biurku i nagle zobaczyłem troje nieznanych
mi ludzi. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Chwycili mnie
za ramiona, więc zacząłem krzyczeć, a oni uciekli."
Minister opisał nam także ich wygląd. Portrety pamięciowe - następna strona...



Harry przewrócił na drugą stronę. Pierwszej twarzy nie rozpoznał, ale rzuciła mu się w oczy znajoma i znienawidzona twarz. Tłuste, czarne do ramion włosy, czarne oczy i haczykowaty nos.
-Snape!- krzyknął.
Troje Dursleyów spojrzało na niego zdziwionych.
-Jaki znowu Snape!? - ryknął wuj Vernon.
-To jest czaro... osobnik mojego pokroju. - Prawie powiedział słowo CZARODZIEJ, a to nie skończyłoby się dobrze.
- To niech te wasze ministerstwo go złapie...
-To nie jest takie proste. - Spojrzał na zdjęcie kobiety.- Bellatriks!
Rozpoznał tę twarz. To ona zabiła Syriusza! Nie czekając długo, rzucił gazetę na stół i wybiegł z kuchni do swojego pokoju. Zaczął krążyć po pomieszczeniu cały roztrzęsiony. Dopiero, gdy się uspokoił zobaczył na parapecie znajomą sowę. Wziął listy, a sowa Rona - Świstoświnka - zaczęła latać po pokoju cała uszczęśliwiona, że udało jej się dostarczyć przesyłkę. Harry otworzył pierwszy list i przeczytał:
 

ZAPROSZENIE

Chcielibyśmy zaprosić Pana Harry'ego Jamesa Pottera
na ślub Williama Weasleya i Fleur Delacour,
który odbędzie się 8 sierpnia o godzinie 15 w Norze.
Prosimy o potwierdzenie przybycia.

William Weasley i Fleur Delacour



Harry odłożył zaproszenie stwierdzając, że odpowie później i zaczął czytać drugi list:
 

Cześć Harry!
Na pewno dostałeś zaproszenie na ślub Billa i Fleur.
Mama mówi, żebyś przyjechał już jutro do Nory.
Przyjedziemy po Ciebie z tatą i Lupinem jutro o 11.
 Hermiona jest już u nas.
 Mamy dla Ciebie niespodziankę.

Ron

PS. Odpisz, czy się zgadzasz.



Niespodziankę? Ciekawe jaką...- pomyślał Harry.
Bez wahania napisał na odwrocie:

Jasne, że się zgadzam!
Harry



oraz potwierdził przybycie na ślub. Złapał Świstoświnkę, co zajęło mu jakieś dziesięć minut, klnąc pod nosem przywiązał jej do nóżki listy i wypuścił przez okno.
Cały szczęśliwy wybiegł z pokoju i pobiegł do salonu, gdzie siedzieli Dursleyowie i oznajmił:
-Jutro o jedenastej przyjadą po mnie przyjaciele. Już więcej nie będę zawracał wam głowy i tu nie wrócę. To tyle.
I wybiegł nie zwracając uwagi na miny Dursleyów. Zaczął szukać wszystkich swoich rzeczy, które było porozwalane po całym pokoju. Peleryna-niewidka, mapa Hogwartu...
-Na wszelki wypadek - stwierdził, bo wiedział, że nawet jeśli Hogwart zostanie ponownie otwarty to i tak tam raczej nie wróci.
Wszystkie ubrania mugolskie i czarodziejskie, książki... 
Spakował wszystko i zamknął kufer. Położył się na łóżku i znowu zaczął rozmyślać.
Dlaczego ci, których kocham umierają? Najpierw rodzice, później Syriusz, Dumbledore.
Nagle pomyślał o Ginny. Złapał go jakiś skurcz w żołądku.
Kochał ją, ale zerwał z nią po pogrzebie Dumbledora. Zrobił to nie dlatego, że chciał, ale dlatego że musiał. Bał się, że Voldemort może ją wykorzystać, aby dostać się do niego. 
Ale czy dobrze zrobiłem? 
Harry miał mętlik w głowie.
Ci, których kocham umierają...
Ale Voldemort na pewno już wie, że ją kochasz.
Skąd?
Snape mu powiedział...
A może jednak nie powiedział. Może zapomniał?
Taka gra toczyła się w jego głowie.
Nagle poczuł kolejny skurcz w żołądku. 
Zaraz! Przecież w Norze będzie Ginny!
Później rozmyślania przeszły do Voldemorta i jego horkruksów.
Jest siedem horkruksów, w tym on. Dziennik zniszczyłem w drugiej klasie. Jeden odpada. Pierścień Marvola usunął Dumbledore. Medalion Slytherina może zniszczył R.A.B. Kim jest ten R.A.B.?! Trzeba jeszcze znaleźć czarkę Huffelpuff i coś związane z Ravenclaw lub Griffindorem. Voldemort nienawidzi Gryfonów, więc raczej nie zrobił horkruksa z nimi związanego! To trzeba znaleźć czarkę Huffelpuff i coś związane z Ravenclaw. Nagini zabije się na końcu, bo ona zawsze jest z Voldemortem. No i na końcu sam Voldemort... Dobrze, że mam takich przyjaciół jak Ron i Hermiona. Oni zawsze mi pomogą... 
Na wspomnienie o nich uśmiechnął się.
Chwila! Za trzy dni mam urodziny! - ucieszył się. - W końcu będę mógł używać czarów. Super!
I na tym zapadł w spokojny sen.

 

2. Trudne rozmowy

Leżał na łóżku dopóki nie usłyszał sowy pukającej w okno. Otworzył je, wziął gazetę i zapłacił knuta sowie. Otworzył gazetę i zobaczył zdjęcie Dumbledore'a, a pod nim artykuł:

KTO ZAJMIE SIĘ ZAKONEM?

Dwa miesiące temu- jak już pisaliśmy
- zamordowany przez Severusa Snape'a 
(nauczyciela eliksirów, później Obrony Przed Czarną Magią) 
został Albus Dumbledore. Był on jedynym, którego bał się 
Sami-Wiecie-Kto. Dumbledore był założycielem
tzw. Zakonu Feniksa. Nie wiadomo jeszcze, 
kto będzie jego zastępcą. Możliwe, że Dumbledore wyraził 
swoją wolę w testamencie, którego dotąd nie znaleziono.


Harry obejrzał do końca gazetę, lecz nie znalazł nic, co by go zainteresowało. Wyrzucił ją do kosza i zaczął się ubierać. Pół godziny później usłyszał głos swojej ciotki:
-Śniadanie!
Zszedł na dół. Było to dziwne, ale panowała tam napięta atmosfera. Usiadł, zjadł śniadanie i już chciał wychodzić, gdy wuj Vernon powiedział:
-Zaczekaj chwilę. Chcielibyśmy ci coś powiedzieć. Usiądź.
Harry zdziwiony tym tonem usiadł i czekał.
-O której przyjeżdżają twoi przyjaciele?
-O jedenastej.
-Aha. Ja, Petunia i Dudley zaraz wyjeżdżamy i nie będzie nas do czternastej.
Harry słuchał z uwagą, ale nie wiedział do czego wuj dąży. Postanowił mu nie przerywać.
-Chcielibyśmy się pożegnać, bo jak sam powiedziałeś już się nie zobaczymy. No więc... powodzenia i do widzenia.
Wyciągnął rękę. Harry trochę zdziwiony uścisnął ją.
-No to trzymaj się, Harry, i powodzenia - powiedział Dudley.
-Dzięki, Wielki De. Też się trzymaj - odpowiedział Harry i uścisnął mu dłoń.
-Harry, mam nadzieję, że sobie poradzisz. Powodzenia. - Ciotka Petunia podeszła do niego i przytuliła go, ku jego zdziwieniu.
-No to my musimy jechać - rzekł wuj Vernon.
Dursleyowie pożegnali się i wyszli. Harry usłyszał jak trzaskają drzwi samochodu i odjeżdżają.
Uśmiechnięty poszedł na górę po kufer, klatkę z Hedwigą oraz miotłę i zaniósł na dół. Ostatni raz zwiedził dom. Wszedł do salonu i włączył telewizor. Półtorej godziny później z kominka wyleciał Lupin. Harry nie zastanawiał się jak dostanie się do Nory.
-Witaj, Harry - zaczął Remus z uśmiechem.
-Dzień dobry, profesorze - rzekł Harry.
-Skończmy już z tym oficjalnym tonem. Mów mi Remus.
Harry tylko się uśmiechnął. Po chwili z kominka wyleciał Ron. Jak Harry zauważył, jego przyjaciel trochę wydoroślał. Zrobił się jeszcze wyższy. Był szerszy w barkach i miał dłuższe włosy. 
-Cześć, stary - przywitał się Ron.
-Cześć, Ron - odpowiedział Harry. Teraz zwrócił się do Lupina: - Jak dostaniemy się do Nory?
-Teleportacja łączna.
Z kominka wyszedł pan Weasley, uścisnął Harremu dłoń i powiedział:
-Witaj, Harry.
-Dzień dobry, panie Weasley.
Remus machnął różdżką i kufer, klatka oraz miotła zniknęły. Już wychodzili z domu, kiedy Ron spytał Harry'ego:
-A gdzie jest twój kuzynek Dudley, zwany Świńskim Ogonkiem?
Harry i Ron wybuchnęli śmiechem. Ojciec rudzielca i Remus tylko się uśmiechnęli. Pan Weasley powiedział:
-Ron, nie wyśmiewaj się z cudzego nieszczęścia.
Chłopcy ponownie wybuchnęli śmiechem.
-No więc gdzie są twoi mugole? - spytał ponownie Ron.
-Wyjechali wcześniej.
-Pożegnali się chociaż? - zdziwił się Remus.
-I to jak! Aż sam się zdziwiłem.
-Na prawdę? - zdziwił się pan Weasley
-Na prawdę - rzekł Harry i parsknął śmiechem na widok miny Rona.
-Wow - powiedział rudzielec
-Nie macie jeszcze prawa do teleportacji, więc musimy teleportować się łącznie - rzekł Remus. - Harry, ty teleportujesz się ze mną, a Ron z Arturem.
Harry chwycił Lupina za ramię. Nie lubił tego środka transportu. Czuł wtedy jakby ktoś przepychał do przez rurę, ale mus to mus. Minęła chwila i już byli przed Norą. Harry'emu aż lżej się zrobiło, gdy zobaczył ten dom. Już otwierał drzwi, kiedy burza brązowych loków zasłoniła mu obraz. Ktoś rzucił mu się na szyję i krzyknął:
-Harry! Wreszcie jesteś!
Rozpoznał ten głos. To była jego przyjaciółka Hermiona Granger. Nie utrzymał równowagi i wylądował na ziemi razem z dziewczyną. Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu wybuchnęli śmiechem. Zobaczył panią Weasley, Charliego oraz bliźniaków Freda i Georga.
-Dzień dobry, kochaneczku - przywitała się pani Weasley nadal się uśmiechając.
-Dzień dobry, pani Weasley.
-Cześć, Harry. Fajne przywitanie nie ma co - powiedzieli równocześnie bliźniacy i parsknęli śmiechem.
Harry wstał i pomógł Hermionie, która była cała czerwona na twarzy ze śmiechu.
-Witaj, Harry - przywitał się Charlie.
-Cześć wszystkim - powiedział Harry.
Podeszła do niego pani Weasley i zaczęła:
-Jak ty zmizerniałeś... Czy oni cię głodowali?
Harry uśmiechnął się.
-Twoje rzeczy są u mnie w pokoju - rzekł Ron. - Chodź.
-Dobra.
Harry, Ron i Hermiona poszli do pokoju rudzielca. Rozmawiali na temat wakacji, gdy usłyszeli głos matki Weasleya:
-Chodźcie na obiad!
Przyjaciele poszli do kuchni. Teraz znajdowało się tam jeszcze więcej osób. Do pani i pana Weasley, bliźniaków, Charliego i Lupina doszła jeszcze Tonks, Bill i Fleur. Powitał się i usiadł do stołu. Dopiero po chwili zorientował się, że nie ma Ginny. Kiedy wszyscy zjedli matka Rona zwróciła się do Hermiony:
-Kochana, mogłabyś zanieść obiad Ginny?
-Oczywiście, pani Weasley.
Harry spojrzał na Hermionę, a później na Rona.
-Co się stało?- spytał rudzielca.
-Później ci powiem.
Kiedy Hermiona wróciła, wszyscy troje skierowali się do pokoju Rona.
-O co chodzi? - spytał Harry.
-O ciebie i Ginny - odpowiedział Ron
-Od kiedy wróciliśmy do domu Ginny prawie nic nie je, nie wychodzi z pokoju, ani z nikim nie chce rozmawiać - powiedziała Hermiona.
-Niekiedy rozmawia z Hermioną i stąd wiemy o co chodzi.
-Ona jest załamana, Harry.
Chwilę siedzieli w ciszy. W końcu brunet powiedział:
-No to co mam zrobić? Jak będziemy razem to Voldemort może ją wykorzystać, żeby dostać się do mnie.
-Ale Harry, spójrz na to inaczej... Snape na pewno powiedział Sam-Wiesz-Komu, że byłeś z Ginny. Więc co to za różnica czy z nią będziesz czy nie? - rzekł Ron.
-No niby tak....
-Harry, ona cię kocha... - powiedziała Hermiona
-Ja ją też, Hermiono. Ale się o nią boję...
-Ona będzie w większym niebezpieczeństwie, jeśli nie będzie z tobą, niż jak będziecie razem - rzekł Ron.
Harry nie wiedział co ma zrobić.
-Harry, już widać skutki tego, że nie jesteście razem...- powiedziała Hermiona. - Przemyśl to sobie.
Harry tylko kiwnął głową. Później temat rozmów zszedł na horkruksy.
-To co, wiesz już coś na ich temat?- spytał Ron.
-Myślę, że horkruksem nie jest nic związanego z Gryffindorem.
-Czemu?
-W końcu Voldemort nienawidzi Gryffindora, a horkruksami są rzeczy dla niego ważne. Więc będzie to coś związanego raczej z Ravenclaw.
-No, racja...
Po kolacji Harry leżał w łóżku i rozmyślał o Ginny. W końcu stwierdził, że pogodzi się z nią i z taką myślą zasnął.

Rano obudził go krzyk Rona:
-Wstawaj! Śniadanie!
-Dobra, dobra! Nie drzyj się tak!
Ubrał się i poszedł w stronę kuchni. Otworzył drzwi i usłyszał krzyk:
-NIESPODZIANKA!
Harry stanął jak wryty. Zupełnie zapomniał, że ma dzisiaj urodziny! Może używać czarów! Już wszyscy zaczęli do niego podchodzić, składać mu życzenia i dawać prezenty. Podczas śniadania przypomniał sobie, że miał porozmawiać z Ginny. Zjadł w pośpiechu posiłek i poszedł do jej pokoju. Zapukał i usłyszał ciche: "proszę". Ginny leżała na łóżku z twarzą wtuloną w poduszkę. Zaczęła mówić:
-Mamo, nie chcę jeść. Nie jestem głodna.
-Cześć, Ginny - powiedział Harry.
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się w jego stronę. Harry usiadł na łóżku. Zobaczył, że jest cała czerwona na twarzy, oczy ma zaczerwienione i podpuchnięte, a włosy rozczochrane. Harry już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Ginny go uprzedziła:
-Wszystkiego najlepszego, Harry. Mam tu prezent dla ciebie.
I już chciała wstawać, ale Harry zatrzymał ją.
-Ginny, najlepszym prezentem dla mnie będzie jak do mnie wrócisz. - Dziewczyna otworzyła lekko usta zszokowana. - Przemyślałem sobie to wszystko. Kocham Cię, Ginny...
-Ja ciebie też, Harry...
Miała coś jeszcze mówić, ale Harry ją pocałował. Ginny odwzajemniła pocałunek. Kilka minut później uśmiechnięci szli do kuchni. Zobaczyli jak Ron i Hermiona rozmawiają o czymś, a reszta wyszła na podwórko. Gdy przyjaciele zobaczyli, że wchodzą tylko się uśmiechnęli. Dosiedli się do nich i od razu Ron i Hermiona spytali się równocześnie:
-Pogodziliście się?!
Harry i Ginny spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się. Ron i Hermiona już znali odpowiedź.
-W końcu! - krzyknął Ron.
-Co w końcu? - usłyszeli głos Freda i Georga. - O Ginny... Co w końcu? - powtórzyli pytanie.
-Harry i Ginny się pogodzili - odpowiedział Ron
Harry, Ginny i Hermiona posłali mu mordercze spojrzenia.
-Papla - powiedziała Ginny.
-No to nasze gołąbeczki... - rzekł Fred
-...w końcu są parą - dokończył George
-To co George... idziemy rozpowiedzieć nowinę?
-No jasne - odpowiedział brat bliźniak.
I już wybiegli na podwórko, gdzie znajdowali się wszyscy goście. Harry i Ginny wybiegli za nimi, a później Hermona i Ron. Chcieli ich powstrzymać, ale było już za późno. Zaczęli krzyczeć na całe podwórko:
-Uwaga! Uwaga! - krzyczał George
-Nasze gołąbeczki się pogodziły - ryknął Fred.
-Ha... - zaczęli razem, ale Harry i Hermiona, która pojawiła się zaraz za nimi, równocześnie rzucili zaklęcie na bliźniaków:
-Silencio!
Zaniemówili w połowie słowa. Jednak każdy na podwórku domyślił się o kogo chodzi, bo każdy się uśmiechnął widząc stojących obok siebie Ginny i Harry'ego. Para postanowiła się wycofać i wrócić do Nory. Ginny od razu zaczęła krzyczeć na Rona:
-Po co im mówiłeś?!
-Przypadkiem - powiedział cicho Ron, a Hermiona, Ginny i Harry wybuchnęli śmiechem widząc jego minę. 
Odpuścili mu. Harry dowiedział się, że Tonks i Lupin są razem. Chwilę później Ginny sobie o czymś przypomniała.
-Harry, choć do mojego pokoju. Muszę ci dać prezent - rzekła z uśmiechem i pociągnęła go za rękę do jej pokoju.
-Najpierw... - rzekła i zaczęła go namiętnie całować. 
Kiedy oderwali się od siebie powiedziała:
-Proszę. - Podała mu prezent. - Kiedy będę o tobie myślała ta kulka zrobi się czerwona...
Tym razem Harry ją pocałował.
-Chodź, zobaczymy jakie prezenty dostałem.
Chwycił ją za rękę i poszli do jego pokoju rozpakowywać podarunki. Tam byli już Ron i Hermiona.
-I co dostałeś od mojej siostrzyczki? - spytał Ron i wyszczerzył zęby.
-Nie mów mu, bo poleci do Freda i Georga - rzekła Ginny i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Harry rozpakował prezenty. Od Hagrida dostał małą sakiewkę do której chowa się swoje najcenniejsze rzeczy, od Rona książkę o Quidditchu, od Lupin i Tonks książkę o obronie przed czarną magią, od Freda i Georga olbrzymie pudło z najnowszymi produktami Magicznych Dowcipów Weasleyów, od Hermiony fałszoskop, od państwa Weasley zegarek z gwiazdkami krążącymi wokoło zamiast wskazówek, od Billa i Fleur pudło ze słodyczami, a od Charliego książkę o smokach. Nie wychodzili już do końca dnia. Kiedy dziewczyny poszły do swojego pokoju, Harry położył się i po radosnym dniu od razu zasnął.

 

3. Sen i ślub

Kolejnego ranka pani Weasley przywitała ich z uśmiechem.
-Dzień dobry, dzieci - rzekła pani Weasley.
-Dzień dobry - odpowiedzieli chórem Harry, Ginny, Ron i Hermiona.
Ron dodał jeszcze:
-Nie żadne dzieci...
-Och, Ron - powiedziała pani Weasley. - Siadajcie i zajadajcie.
-Zrobimy sobie dzisiaj mały mecz Quidditcha? - zaproponował Harry.
-Okey - odpowiedzieli rudzielce.
-To po obiedzie, dobra?
-Dobra.
Po posiłku wyszli na podwórko i rozdzielili się na dwie grupy. Harry był z Hermioną, Fredem i Charlie'm, a Ron z Ginny, Billem i George'm. Grali tak prawie do wieczora. Wynik meczu to 430:300 dla drużyny Harry'ego. Cali pobrudzeni i zmęczeni wrócili do domu. Przebrali się, zjedli kolację i poszli spać.

Do końca tygodnia musieli przygotować dom do ślubu, więc nie mieli czasu dla siebie. Kiedy piątego sierpnia Harry został obudzony przez panią Weasley, był bardzo niewyspany. Nie wspominając już o Ronie. Pani Weasley obudziła go w brutalny sposób:
-Wstawaj, Ronaldzie! - krzyknęła i ściągnęła z niego kołdrę.
Rudzielec zaczął marudzić:
-Mamo, nie tak brutalnie. Czemu tak wcześnie wstajemy?
-Musimy jechać na Pokątną po prezenty dla Billa i Fleur.
Cali obolali wstali, ubrali się i poszli na śniadanie. Kiedy przyszły dziewczyny widać było, że także są niewyspane. Miały podkrążone oczy i rozczochrane włosy. Harry na dzień dobry dostał całusa w policzek od Ginny, na co pani Weasley szeroko się uśmiechnęła.
Po śniadaniu wszyscy stali przed kominkiem.
-Najpierw Ron - rzekła pani Weasley.
Ron podszedł do kominka, wziął trochę proszku Fiuu, wykrzyknął "na Pokątną" i już go nie było. Gdy wszyscy trafili do Dziurawego Kotła pan Weasley rzekł:
-Myślę, że lepiej będzie jak się rozdzielimy...
-Czy to rozsądne, Arturze? - zaniepokoiła się jego żona.- W tych czasach...
-Mamo... - zaczął Ron.
-No dobrze, już dobrze. Ja z Arturem i Ginny idziemy do nowego Centrum Magiczno-Handlowego, a wy róbcie co chcecie. Za dwie godziny spotykamy się w Magicznych Dowcipach Weasleyów.
Ron, Harry i Hermiona obeszli całą Pokątną, ale nic nie znaleźli, więc także  poszli do Centrum Magiczno-Handlowego. Harry kupił Fleur i Billowi lustro krzyczące jak wyglądasz, na przykład takie jak: "wsadź koszulę w spodnie, fajtłapo!", Hermiona wybrała lusterka dwukierunkowe, a Ron wziął pomysł z Ginny i kupił kulki takie jak Harry dostał na urodziny. Poszli do sklepu Freda i George'a, gdzie spotkali już resztę Weasleyów. Kupili kilka rzeczy i poszli do Dziurawego Kotła. Siecią Fiuu dostali się do Nory. Wieczorem Harry był bardzo zmęczony i poszedł wcześniej spać. Od razu zasnął...

Stał przed śmierciożercami. Nagle przemówił chłodnym i piskliwym głosem:
-Więc ten zdrajca krwi, Weasley, się żeni... I będzie tam Potter, tak?
-Tak, Panie...
Zaczął krążyć po pokoju.
-No to złożymy im małą wizytę. Snape, zorganizuj mały wypad na wesele z naszymi śmierciożercami o osiemnastej.
-Oczywiście, Panie.
Skłonił się i wyszedł.
-Wy także możecie odejść...
Harry spojrzał w lustro... Zobaczył czerwone oczy, wąskie szparki zamiast nosa i bladą twarz węża...

-Aaaa!!! Niee!!!
Harry obudził się z krzykiem. Spadł na ziemię i próbował wyjść z zawiniętej kołdry, jednak nie było to proste.
-Czekaj, Harry, pomogę ci - usłyszał głos Rona. - Co się stało?
Nagle do pokoju wpadł pan Weasley z żoną, Hermioną, Ginny i Billem. Harry cały drżał.
-Co się stało? - spytał pan Weasley.
-O osiemnastej na weselu pojawią się śmierciożercy - odpowiedział Harry. Wszyscy się przerazili.
-Znowu miałeś wizję? - spytała Hermiona.
Harry tylko kiwnął głową. Nadal cały drżąc, wstał i usiadł na łóżku.
-Ale to miało się skończyć... - rzekła Hermiona.
-Miało... - Harry spojrzał na nią. 
Miała strach w oczach, tak jak reszta.
-Zajmę się ochroną. Sprowadzę aurorów i wszystkich z Zakonu - rzekł pan Weasley i wyszedł.
-Prześpij się jeszcze, kochaneczku - powiedziała pani Weasley.
Harry nic nie mówiąc położył się na łóżko. Hermiona, Ginny, pani Weasley i Bill wyszli. Ron usiadł na łóżku nadal przerażony. Nagle Harry nie wytrzymał:
-Zabiję go! - Ron aż podskoczył. - Jak będę bez różdżki to zabiję go własnymi rękoma!
-O kim ty mówisz?
-O Snapie! To od niego Voldemort dowiedział się o ślubie!
Ron wytrzeszczył oczy.
-Co?! - krzyknął.
-No! - Teraz Harry cały trząsł się ze zdenerwowania. - Dobra, idziemy spać, bo musimy się wyspać. Jutro rodzice Fleur przyjeżdżają... - rzekł trochę spokojniej.
-Racja...
Położyli się. Harry zasnął po kilku minutach. Nie miał już żadnych koszmarów. Śniła mu się Ginny...
Rano ubrał się i poszedł do kuchni. Zastał tam państwa Weasley, Billa oraz Fleur.
-Dzień dobry - powiedział.
-Dzień dobry, kochaneczku - odpowiedziała pani Weasley. - Proszę, śniadanie.
-Dziękuję.
Był markotny. Ciągle myślał o śnie. Pan Weasley chyba to zauważył, bo powiedział:
-Jutro przed osiemnastą przybędzie tu trzydziestu aurorów i większość Zakonu.
Harry kiwnął głową i zaczął powoli jeść. Po kilku minutach przyszli Ron, Hermiona i Ginny.
-O której przyjadą państwo Delacour? - spytał Harry.
-O dziesiątej.
Zjedli śniadanie i poszli do pokoju chłopaków. Zeszli do kuchni przed dziesiątą. Pół godziny później przywitali się z rodzicami i siostrą Fleur. Do końca dnia przygotowywali dom i ogród do ślubu. Po kolacji zmęczeni poszli spać.
Następnego ranka wszyscy byli bardzo zdenerwowani. Ostatnie przygotowania były najgorsze. Harry ubrał się w swoją szatę wyjściową. Właśnie stał przy lustrze i próbował przygładzić swoje włosy, które odstawały w każdą stronę, kiedy do pokoju wszedł zdenerwowany Ron krzycząc:
-Beznadzieja! Zobacz! Spójrz na moją szatę!
-No przecież jest normalna...
-No to zobacz moje włosy! Koszmar!
-Nie jesteś jedyny. Zaczynasz jak baba! - Harry zaczął się śmiać. - Też mam problem z włosami.
Drzwi do pokoju otworzyły się i weszła Hermiona.
-Czemu tak krzyczycie?
-Mamy problem... - zaczął Harry.
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin