Program Światowej Polityki Żydowskiej - Stanisław Trzeciak.doc

(563 KB) Pobierz

Ks. Dr. Stanisław Trzeciak

Profesor Akademii Duchownej w Petersburgu

PROGRAM ŚWIATOWEJ POLITYKI ŻYDOWSKIEJ

(Konspiracja i Dekonspiracja)

 

„Syn Dawida (Mesjasz) nie przyjdzie wpierw, dopóki nie ustanie nawet najmniejsze panowanie nad Izraelem”

(Sanhendrin DK.e.)

 

WARSZAWA 1936

SKŁAD GŁÓWNY – KSIĘGARNIE W WARSZAWIE

GEBETHENER  I WOLFF, UL. ZGODA 12.

PRABUCKI, UL. MIODOWA 1

 

SPIS RZECZY:

WSTĘP:

I.) Zakonspirowani autorzy pism żydowskich w starożytności.

II.) Nadzwyczajne proroctwo albo programowa praca.

III.)  Mesjanizm praktyczny.

IV.) Cel marzeń żydowskich

V.) Środki ułatwiające osiągnięcie celu

VI.) Własność ziemska z żydzi

VII.) Rewolucja a żydzi

VIII.) Przygotowanie i przebieg rewolucji.

IX.) Źródło ustawodawstwa bolszewickiego

X.) Dekonspiracja

XI.) List Księcia żydow w Konstantynopolu do żydów w Arles w 1498 i jego wyjaśnienie wypadkami rewolucyjnymi w Hiszpanii

XII.) Podłoże rewolucji w Rosji

XIII.) „Protokoły Mędrców Syonu” w świetle moralności żydowskiej.

XIV.) I Kongres Syonistyczny w Bazylei w r. 1897 w oświetleniu XVIII Kongresu w Pradze w r. 1933.

XV.) Wartość przysięgi żydowskiej

XVI.) „My” i „Wy”  czyli otwarte przyznanie sie do konspiracyjnej walki żydostwa ze światem aryjskim.

XVII.)  Pisma pokrewne: Rabin o gojach. Mowa rabina we Lwowie

XVIII.) Realizacjw w świetle historycznych wypadków.

XIX.) Podwójna etyka i podwójna polityka.

XX.) Zakończenie.

 

WSTĘP

 

Zagadnień z dziedziny żydoznawstwa nie można oceniać oderwanie od historii, czy psychiki lub całokształtu życia narodu żydowskiego, bo naród ten, żyjący tradycją, przechowuje skwapliwie podania ojców jako skarb narodowy. Przyswoiwszy sobie ciągłość myśli narodowej, pracuje w pokoleniach całych, a nawet w tysiącach lat, nad urzeczywistnieniem swoich ideałów.

Uważając się nadal za „naród wybrany”, za „nadnaród”, przypisuje sobie szczególną misję w świecie, która, według Ahad-Haama, tajnego wodza żydowskiego narodu, z końca 19-go i z początku 20 wieku, „polega na tem, żeby być „nadnarodem”, „narodem proroków”, wcielającym w siebie z pokolenia na pokolenie najwyższy typ moralności, by nieść najtrudniejsze moralne zobowiązania, bez jakiejkolwiek myśli o tem, czy przynosi on przez to szkodę, czy pożytek ludziom, a wyłącznie tylko w imię istnienia tego wyższego typu” (1).

Tak w ”Żydowskiej Encyklopedii” przedstawiono ideały narodowe Aszera Gincberga, występującego pod pseudonimem Ahad-Haama, ur. 1856 w gub. Kijowskiej, zmarłego w 1927 roku zaznaczając, że „jako pisarz i jako działacz odegrał on ogromną rolę w umysłowych i kulturalnych dążnościach żydostwa rosyjskiego”.

„Niektóre elementy jego narodowo-historycznej nauki, stały się ogólną własnością, a przyswoili je sobie nawet liczni jego przeciwnicy ideowi, uznając jego autorytet, jako niezmordowanego bojownika idei narodowego odrodzenia… On występuje jako najwięcej centralna i najwybitniejsza osobistość w żydowskiej literaturze ostatnich dwóch dziesięcioleci.

 

Tę samą bezwzględność w dążeniu do wytkniętego celu, nie zważając na to, czy to przyniesie zło czy dobro dla ludzi, ten sam ślepy fanatyzm, uważający naród żydowski za „nadnaród”, i to samo usprawiedliwianie swoich własnych wymysłów przepowiedniami proroków, spotykamy również w „Protokołach mędrców Sjonu”.

 

Już w pierwszych wypadkach rewolucji rosyjskiej, jakkolwiek, jak sam Ahad-Haam mówi, miał on o nich tylko krótkie informacje, przebywając w Londynie, gdize była tajna siedziba rządu żydowskiego, to jednak te wypadki nazywa cudownymi i uważa je jako początek rewolucji światowej. Z listów jego wyczuwa się tajnego wodza, kierującego całą tą akcją, dla którego rewolucja w Rosji nie jest niespodzianką, ani też powodem do wystarczającej radości, bo on wie dobrze, że rewolucja wybuchnie i w innych krajach, a w Rosji rozwinie się w kierunku żydowskim i wtedy dopiero będzie czas na prawdziwą radość.

 

Do swego przyjaciela Lubarskiego w Nowym Jorku pisze z Londynu w dniu 2 kwietnia 1917 roku:

„Będziecie się zapewno dziwili, że w tak dużym liście nie znalazłem miejsca, aby wyrazić swoją radość z powodu wielkiego przewrotu w kraju naszych urodzin? Moja odpowiedź jest akurat taka, jak tej matki narzeczonego, która nie chciała brać udziału w tańcach w dzień jego ślubu: „lepiej zaczekać na obrzezanie”. Tymczasem żydzi są, „tancerzami”, t.j., cieszą się zarówno w Rosji, jak i tutaj, a zapewno i u was”…

 

O tej samej sprawie pisze w dniu 6 kwietnia 1917 roku, do Jehoszuy Eisenstadta w Genewie:
„Wiem jedno tylko, że należy obecnie żyć, gdyż jeszcze większe cuda oczekują nas. Będzie wielką niesprawiedliwością opatrzności, jeżeli ja i wy i nam podobni, którzyśmy żyli wśród trosk, nie doczekamy się radości. A więc mój drogi jest tutaj nadzieja. Nie mogę wam pisać szczegółowo, lecz naogół wypadki rozwijają się w sposób pomyślny dla nas. Również przewrót w Rosji, jeżeli się utrzyma, jak możemy spodziewać się, przyniesie dla nas tylko dobre”… (4)

 

W tym samym dniu również z Londynu pisał do Dr. Czernowicza:

„W kraju naszych urodzin jest obecnie radość. Jak można zorjentować się na podstawie krótkich informacji, które tutaj dochodzą, wierzymy, że nadszedł koniec „królestwa niesprawiedliwości”, że żydzi również odetchną. Ciężko jest przewidzieć wynik cudownych wypadków nietylko w Rosji, lecz również w całym świecie. Może być, że zobaczymy jeszcze większe od tego cuda jeszcze w innych krajach”…

 

Tak mógł pisać tylko, albo wódz tajnego sprzysiężenia, albo jeden z jego najbliższych współpracowników, znający cele i plany konspiracji. Dla niego rewolucja w Rosji była tylko początkiem, sygnałem rewolucji światowej. Zgadza się to zupełnie z tem co czytamy o takiej rewolucji w „Protokołach mędrców Sjonu”: „Kiedy nareszcie zapanujemy niepodzielnie przy pomocy przewrotów państwowych, przygotowanych wszędzie na ten sam dzień, po ostatecznem uznaniu nieużyteczności wszystkich rządów istniejących…wówczas postaramy się, by przeciw nam nie było spisków”…

 

Jakkolwiek coraz powszechniej utrzymuje się zdanie, wykazane w piśmie „La Vieille France”, że autorem tych „Protokołów” jest Ahad-Haam, i jakkolwiek z drugiej strony żydzi, zaprzeczając temu, przedstawiają owe „Protokóły” jako falsyfikat i jako taki ogłosił je sąd w Bernie, 14 maja 1935 roku, to jednak zaznaczyć należy, że rozpatrywanie tego zagadnienia z punktu widzenia autentyczności, czy fałszerstwa „Protokółów” wskazuje, że nie docenia się tutaj doniosłości sprawy w tem piśmie przedstawionej i nie wchodzi się w jej „meritum”.

Zagadnienie autentyczności, czy fałszerstwa „Protokółów mędrców Sjonu” nie wyczerpuje istoty kwestji i nie ma głębszego, ani praktycznego znaczenia i jest kwestją szkolną, czysto naukową.

Cóż to może szerszy świat obchodzić, że jakiś fanatyk obmyślił i przedstawił innym fanatykom plan podbicia świata przy pomocy jakiegoś narodu, jeśli jego naród nic wspólnego z nim nie ma, ani nie uznaje jego planu, czy programu, a przeciwnie, jeśli tego planu się wyrzeka.

Wtedy za ten program odpowiada sam autor, a jeśli go nie ma, to wtedy pismo takie z pogardą się odrzuca, bo naród, któremu przypisywano ów program, całem swojem postępowaniem i zachowaniem się wykazuje bezpodstawność i śmieszność podsuwanych mu zamierzeń. Wtedy takiego narodu nikt posądzać nie będzie o wrogie konspiracje, chociażby wykazano autentyczność takiego programu i chociażby wskazano nawet na grono konspiratorów, z jego łona pochodzących.

Jeśli jednak jest przeciwnie, jeśli naród wypiera się podsuwanego mu programu, twierdząc, że jest on falsyfikatem czy plagjatem, że pochodzi z wrogiego mu obozu, cele zniesławienia, ale w praktyce i w całem postępowaniu tego programu się trzyma i według niego planowo działa, to przecież nie zmienia to istoty rzeczy i zbrodnia zbrodnią zostaje, bez względu na to, czy wykona według własnego, czy według cudzego planu…

Wtedy naród za to odpowiada.

Tak właściwie powinno się sprawę „Protokółów” pojmować. O ile światowa polityka żydowska nie zgadza się z zasadami, podanemi w „Protokółach mędrców Sjonu”, to powinno sie to pismo napiętnować i odrzucić, o ile zaś przeciwnie, to uważać je należy jako dekonspirację żydostwa i odpowiednio zawczasu postąpić.

Stąd zagadnienie to nabiera nadzwyczaj wielkiej wagi i należy je sumiennie i gruntownie rozważyć bez jakiejkolwiek przymieszki uprzedzeń religijnych, czy narodowościowych.

Nie wolno nikomu wyrządzać krzywdy, ani też nie wolno do nikogo nabierać z góry uprzedzenia.  – Z drugiej jednak strony byłoby samobójstwem nie przedsiębrać żadnych środków samoobrony, wiedząc, że się ma w swojem otoczeniu wrogów, czyhających na naszą zgubę. Karygodną byłoby lekkomyślnością nie starać się poznać zamiarów i planów tych ludzi, którzy są podejrzani o wrogie dla nas cele.

Pot tym kątem rozważać będziemy „Protokóły mędrców Sjonu”.

Dla uniknięcia zaś zarzutu jakiejkolwiek stronniczości, zestawiać je będziemy z pismami żydowskimi z różnych epok i z różnych krajów i z praktyką żydowską, szukając przede wszystkiem terenu, na którym możnaby znaleźć urzeczywistnienie przez żydów tego, co zalecają wspomnianie „Protokóły”…

 

To będzie myślą przewodnią niniejszego badania.

Występować tu będą sami tylko żydzi, przemawiając w swych pismach z różnych epok i różnych krajów.

Myśli zaś ich i ich dążenia zestawiać będziemy z zasadami „Protokółów”.

 

Oileby w tych „Protokółach” nie było wspólnych myśli z odwiecznymi marzeniami żydostwa i oileby się okazały różnice i przeciwieństwa z temi marzeniami, albo oileby plan zapanowania nad innymi narodami, przedstawiony w „Protokółach”, był tak oderwany od ideałów żydowskich i tak obcy duszy tego narodu, że nie znajdowałby ani w literaturze, ani w praktyce żydostwa żadnego uzasadnienia, to wtedy to pismo nazwiemy falsyfikatem. Wtedy pierwszymi będą w szeregu tych, którzy przyłączą się do wszystkich ludzi uczciwych w obronie niewinnie szkalowanych żydów.

Żądam jednak nie ogólników ani lamentacji, ale ścisłego i naukowego przedstawienia dowodów.

Oileby jednak w tych „Protokółach” znalazło się odbicie tych samych myśli i dążeń znanych nam z literatury i pism żydowskich, a nadto i z polityki żydów i oileby w ich życiu i w postępowaniu znalazło się wykonanie tego, co polecają „Protokóły”, to musimy je przyjąć jako program polityki żydowskiej, bez względu na to, kto, i kiedy, i gdzie ten program ułożył, bo to są zagadnienia już drugorzędne i obojętne.

W tem oświetleniu występuje wielka doniosłość sprawy omawianej, od rozwiązania której zależy dobre imię narodu żydowskiego lub przyszłość innych narodów świata.

 

Naturalnie autentyczność, czy fałszerstwo owych „Protokółów”, jakkolwiek jest zagadnieniem naukowem i drugorzędnem, może nam oddać wielkie usługi i dlatego i z tego punktu jako pomocniczego to zagadnienie najpierw rozważać będziemy.

Zaznaczyć tu należy, że przy uważnem czytaniu „Protokółów mędrców Sjonu”, dochodzi się do przekonania, że nie są one protokólarnym zestawieniem obrad, czy dyskusji jakiegoś zebrania, ale przedstawiają raczej ściślei drobiazgowo obmyślany referat, odczytany wśród grona wybitnych osób przez osobistość, mającą wielki autorytet.

Sądząc zatem tylko z zewnętrznej i literackiej strony owego pisma, należałoby je raczej nazwać „Programem zawojowania świata przez żydów”, jak je nazwał Hipolit Lutostański jeszcze w 1904 r., a nie „Protokółami”.

Autor ten w trzecim wydaniu swego czterotomowego dzieła „Talmud i jewreji” w drugim tomie, str. 281 – 285, wydanem w Petersburgu w 1904 roku podaje w tłumaczeniu z francuskiego, „wyjątki z masońsko-sjonistycznych protokółów, żydowskie tajemnice”, Protokół I”, który w całości pochodzi z pisma znanego nam pt.: „Protokóły mędrców Sjonu”.

Autor nie wykazuje żadnej naukowej metody, anie nie zdaje sobie sprawy z doniosłości owego pisma, nie podaje skąd je zaczerpnął, wszywa niejako cały pierwszy rozdział z „Protokółów mędrców Sjonu” do swojego zlepku rozmaitości, nie cytując nigdzie źródeł.

Zestawiając ten rozdział z pracą Jerzego Butmiego, wydaną w Petersburgu, w grudniu 1901 r., w przekładzie rosyjskim z francuskiego, widzimy, że pochodzi on w zupełności od Butmiego.

Butmi wydał w 1907 r., już IV wydanie swego opracowania pt: „Wrogowie rodzaju ludzkiego”, ale praca ta nie dostawała się do szerszej publiczności, znikała zaraz po wyjściu z druku, podobnie jak dzieło Sergjusza Nilusa, emerytowanego prezesa sądu okręgowego w Moskwie, który osiadłszy w prawosławnym klasztorze, jakiś czas marzył o przyjęciu święceń kapłańskich, by w charakterze kapelana na dworze carskim módz swą radą służyć carowi i przestrzegać go przed grożącem niebezpieczeństwem ze strony masonerji i żydów.

W roku 1905 wydał Nilus dzieło pt: „Wielkie w małem, albo antychryst jako blisko nadchodząca polityczna możliwość”, wskazując na zbliżające się panowanie antychrysta.

W pracy tej jako dodatek zamieścił rozprawę „Protokóły mędrców Sjonu”, którą otrzymał w roku 1901 w rękopisie we francuskim języku od Aleksego Mikołajewicza Suchotina, marszałka szlachty czernichowiskiej gubernji, późniejszego wicegubernatora Staworopola.

Drugi egzemplarz tego rękopisu doręczono Siplaginowi, rosyjskiemu ministrowi spraw węwnętrznych, którego wkrótce zamordowano…

W roku 1911 wyszło II, w roku 1912 III, a w roku 1917 IV wydanie pracy Nilusa, w której Protokóły” były zawsze jako dodatek. Naturalnie przy apokaliptycznej zewnętrznej stronie i przy mętnym tytule praca nie znalazła oddźwięku. Zresztą społeczeństwo rosyjskie, tonąc w dobrobycie, rozbawione, szukało „zabicia czasu” w spirytyźmie i w kartach, a nie czytaniu książek Butmiego i Nilusa znikały, wykupywane przez żydów.

 

Przy wydaniu Nilusa w roku 1917 jego pracy „Bliz jest pridwieriech”, ukazała się osobna odbitka. Z tej pracy pochodzi polski przekład pt: „Protokóły posiedzeń mędrców Sjonu” w grudniu 1919 r. Na tytułowej kartce napis: „Baczność”! Przeczytaj i daj innym. Rok 1897 – 1920 – Bez zaznaczenia miejsca wydania. Cała zewnętrzna strona, tajemniczość dziwna i brak naukowego podkładu nie budził zaufania.

Drugie wydanie pt: „24 Protokóły posiedzeń mędrców Sjonu” A.G. 1926 podaje dla łatwiejszej orjentacji podział na paragrafy, ze względu, że rozdziały są zbyt długie. Dlatego to według tego wydania przytaczać będę owe „Protokóły”.

III wydanie, wyszło pt: „Wróg przed bramą”. „Protokóły posiedzeń mędrców Sjonu”. W.C. i A.K. Bydgoszcz 1930 str. 64.

 

W roku 1934 ukazało się w Warszawie IV wydanie tłumaczone z angielskiego z wydania r. 1919 w Londynie, a te znów tłumaczone z I wydania Nilusa, wydanego w r. 1905 w Carskim Siole.

Tłumacz angielski zaznacza, że „czytając jakąkolwiek część tej książki niemożliwem jest, nie być uderzonym niesłychanie proroczym tonem, który widać we wszystkich notatkach, nie tylko w stosunku do tzw., świętej Rosji, lecz także w stosunku do pewnych groźnych wypadków, które można zauważyć w chwili obecnej na całym świecie.

 

Niemieckie wydanie w roku 1919 tłumaczone przez Godfrieda Beeka z rosyjskiego wydania Nilusa z roku 1911 –

We francuskim języku opracował gruntownie i wszechstronnie Ks. Jouin, w dziele pt: „Le Peril judeomaconnique Paris 1922.

W pierwszym tomie, umieściwszy „facaimille” pierwszej i ostatniej strony dzieła Butmiega, obejmującego 101 stron z 27 posiedzeniami w języku rosyjskim, z uwagą: „przekład z francuskiego 1901 r., 9 grudnia”, przytacza całe to dzieło, tłumacząc je znów z rosyjskiego na francuski, podaje krytyczne opracowanie i wykazuje autentyczność „Protokółów mędrców Sjonu”, zestawiając je z wydaniem Nilusa, mającego 24 posiedzeń.

W drugim tomie (str. 69-130) omawia stosunek żydów do „Protokółów”, w czwartym podaje krytyczny rozbiór i bogaty materjał dowodowy. Najbogatszy jednak materjał w sprawie „Protokółów mędrców Sjonu” znajduje się w dziele Ulricha Fleischhauera: „Gerichts-Gutachten zum Berner Prozess – Erfurt 1935” (416 S) („Die echten Protokolle der Weisen von Zion”).

Dzieło to zbiorowe jest wynikiem opracowań autora z różnych krajów, które Ulrich Fleischhauer, występujący jako rzeczoznawca złożył w sądzie w Bernie (Szw) ze strony oskarżonych, z ruchu narodowego młodych Szwajcarów, pozwanych przez „Związek gmin izraelskich w Szwajcarii” i przez „Gminę wyznaniową żydowską w Bernie”, za rozszerzanie pisma „Protokóły mędrców Sjonu”.

Ze strony oskarżonych zwrócono się i do mnie o wyrażenie mej opinii o „Protokółach”. Miałem jednak zaledwie 8 dni czasu na opracowanie kwestji, którą poruszałem już często w mej pracy „Mesjanizm a kwestja żydowska”.

Po przesłaniu opinji, która się znajduje w „Gericht-Gutachten” str. 186-201, pt: „Die Protokole der Weisen von Zion – der Politische Katechsmus des Judentuma”, oskarżeni zaprosili mnie na świadka na główną rozprawę, ale sąd żadnych świadków prócz Fleischhauera ze strony pozwanej nie dopuścił.

Proces ciągnął się długo, skarga wpłynęła jeszcze 26 czerwca 1933 roku. W posiedzeniach sądu były przerwy, wreszcie wyrok zapadł 14 maja 1935 roku, orzekający, że wymienione pismo jest plagjatem i skazujący na drobne grzywny oskarżonych.

 

Od wyroku tego złożono apelację. W związku zaś z tym wyrokiem wydał Dr., praw Stefan Vasz z Budapesztu rozprawę: „Das Berner Fehlurteil uber die Protokolle der Weisen von Zion – Erfurt 1935, (S. 136), gdzie w przedmowie oświadcza: „Jako naoczny świadek i jako biorący udział na rozprawach, jakkolwiek jako prawnik występowałem w wielu procesach i przeżyłem niejedną krzywdę i stronniczość, nie mógłbym jednak nigdy uważać za możliwe to, co się rozegrało w Bernie. Wiarygodność i wiara była usunięta, a dyktatura Judy stanowiła o wszystkich drobnostkach postępowania procesowego.

Wyrok był błędny, ponieważ on tylko wskutek tego mógł zapaść:
1. Że pełne błędów opinje obydwóch szwajcarskich rzeczoznawców Looslego i Baumgartena, jako jedynie miarodajne ogłoszone zostały;

2. że wypowiedzenia świadków ze strony żydowskiego oskarżyciela jako prawdziwe uznano:

3. że przedstawionych świadków ze strony oskarżonych sąd nie dopuścił i dlatego wogóle do słowa przyjść nie mogli;

4. że przedłożonego bogatego materjału dowodowego ze strony rzeczoznawcy Fleischhauera nie poddano poważnemu badaniu.

Celem tego pisma jest udowodnić, że wywody szwajcarskich rzeczoznawców i świadków, postawionych przez żydów, były niesłuszne, względnie niewiarygodne, a postępowanie sądowe było wadliwe”.

 

Zaznaczyć tu jeszcze należy, że żydzi w Szwajcarii pozwali narodowców do sądu, o rozszerzanie „Protokółów mędrców Sjonu”, a równocześnie, reklamowali głośno i hałaśliwie toż samo pismo, wydane w żargonie w Warszawie w r. 1934.

Dzięki zatem bernejskiemu procesowi „Protokóły” nabrały światowego rozgłosu. Toteż i z tego względu należy je gruntownie zbadać i dokładnie poznać.

Są one już dziś tłumaczone na wszystkie wybitniejsze języki i budzą wszędzie wielkie zainteresowanie.

 

I.

ZAKONSPIROWANI AUTORZY PISM ŻYDOWSKICH W STAROŻYTNOŚCI.

 

Autentyczność jakiegoś pisma poznajemy przy pomocy argumentów zewnętrznych, a o ile tych brak przy pomocy argumentów wewnętrznych. W literaturze żydowskiej mamy cały szereg pism, których autorowie tak się ukrywali, że podszywali się pod inne obce nazwiska. Zależało im jedynie i wyłącznie na obronie swojego narodu albo też na rozszerzeniu swoich ideji narodowo-politycznych wśród narodów obcych czy też na podtrzymaniu ducha w swoim narodzie przez pocieszanie go obietnicą przyjścia Mesjasza, który pomści się nad nieprzyjaciółmi narodu żydowskiego, zdruzgocze ich potęgę, zapanuje nad całym światem, zakładając wszechświatowe królestwo izraelskie, gdzie żydzi będą narodem rządzącym i opływającym we wszystko.

Do tego rodzaju pism w starożytnej literaturze żydowskiej należą: „III Księga Sibilli, Księga Henocha, Psalmy Salomona, Księga Jubileuszów, Wniebowzięcie Mojżesza.

Z końcem czwartego wieku po Chr., na przełomie ustroju pogańskiego, ustępującego ustrojowi chrześcijańskiemu, kiedy zaczęto ograniczać przywileje żydów i odejmować im autonomję sądowniczą, ukazało się anonimowe pismo pt: „Collatio Legum Mosalcarum et Romanarum”, które z punktu widzenia polityczno-prawnego stara się wykazać zupełną zgodność prawa cywilnego żydowskiego z ustawodawstwem rzymskim. Nie tylko stare urządzenia pogańskie, ale także i nowe chrześcijańskie są według niego zupełnie zgodne z zasadami prawa mojżeszowego. Chrześcijańskie zaś prawo odpowiada całkowicie duchowi prawodawstwa mojżeszowego.

Autor tak potrafił się w swem piśmie ukryć, że uważano go za chrześcijanina a nawet biskupa, jużto przypuszczano, że jest nim wybitny pisarz Kościelny Lieinius Rufinus, a według innych nawet św. Ambroży.

Zagadnienie to ma swoją bogatą literaturę. W ostatnich jednak czasach, kiedy stało się tylko zagadnieniem naukowem, wyświetlają je żydzi, wykazując na podstawie argumentów wewnętrznych, że autorem tego pisma jest żyd, pochodzący z domu patryarchy, który zadał sobie tyle trudu, by wykazać tak dumnie prawnikom i tak zuchwale adwokatom rzymskim, że prawo mojżeszowe nie tylko zgadza się zupełnie z prawem rzymskim, ale jeszcze, że pierwszeństwo bezprzecznie należy się pierwszemu.

Dla przeprowadzenia tej tezy używa Izrael Ostersetzer wyżej wspomnianej metody i opiera się na argumentach wewnętrznych i na duchu apologetycznych pism żydowskich, których, jak słusznie mówi, nigdy nie brakło u żydów.

Obojętną jest rzeczą, dodaje, imię autora, czy miejsce powstania tego pisma, „które prawdopodobnie pozostaną na zawsze nieznanemi”, bo to naturalnie do istoty rzeczy nie należy.

Zgadzając się najzupełniej w wywodami Izraela Ostersetzera, używać będziemy tej samej metody, by wykazać autentyczność innego wprawdzie rodzaju pisma, ale również bardzo doniosłego znaczenia, którego autentycznością zajmował się sąd w Bernie. (Szwajcaria), gdzie zeznając jako główny świadek nadrabin ze Sztokholmu Ehrenpreis, wypowiedział z patosem:

„Szesnaście miljonów żydów oczekuje wyroku z trwożliwemi uczuciami”, bo jak inny oświadczył: „Rozchodzi się tu o cześć Izraela”.

Przedmiotem tych dochodzeń były „Protokóły mędrców Sjonu”, które będąc pismem najściślej konspiracyjnym, nie mogą z natury rzeczy ujawnić swego autora.

Środowisko zaś, na które to pismo wskazuje, musi wszelkie ślady zacierać za autorem i wskazywać raczej na autora z przeciwnego obozu, podobnie jak to było z autorstwem „Collatie legum Mosalcarum et Romanum”, jakkolwiek tu i tam na pozór wprawdzie z odmiennych pobódek, jednak dla wspólnego dobra narodu żydowskiego.

Żydzi byli i są narodem, żyjącym życiem odrębnem, ekscentrycznem, a zatem podatnem do konspiracji lub też najzupełniej konspiracyjnem.

Wśród nich są skrajne koła wtajemniczonych, które są nieznane ogółowi żydostwa, oddziałowują one jednak na bieg jego życia, bo niem kierują i rządzą. Przypuszczenie, że każdy, należący do partji konspiracyjnej, zna jej tajniki, byłoby grubą nieznajomością rzeczy.

To samo dotyczy się i żydostwa jako narodu zakonspirowanego. Posiada ono własny swój ustrój rządowy, który jest rządem w rządzie, a naród żydowski tworzy państwo w państwie, o którem mówi filozof i teolog żydowski Hans Kohn, że żydzi „z wewnętrznej wolności tylko zbudowali sobie państwo, które dwa tysiące lat przetrwało bez żadnej zewnętrznej podstawy, bez wspólnego łącznika ziemi.

Naturalnie w państwie tem musi być ktoś do sprawowania władzy ustawodawczej i wykonawczej, musi ktoś nadawać kierunek temu narodowi. Taką instytucją był „Sanhedrin”, najwyższa rada żydowska. Talmud mówi bardzo często o „mędrcach”, których opinję w sprawach spornych wpośród rabinów podaje jako decydującą. Bliższych jednak szczegółów o tych „mędrcach”, kto oni lub gdzie byli, nie podaje nigdy.  Należeli oni zapewne do Sanhedrinu i stąd ich władza i znaczenie. Talmud mówi o nich jako o instytucji tak znanej, że nie uważa za potrzebne podawać jakichkolwiek wyjaśnień. „Mędrcy mówią”, czy „mędrcy powiedzieli”, to wystarczało. Nikt nigdy się nie pytał, ani nie badał, na jakim posiedzeniu lub kiedy było to posiedzenie, albo którzy to byli owi mędrcy.

 

Dzisiaj jeszcze nazywają żydzi swoich uczonych lub uczonych jakiegoś okresu „mędrcami pokolenia” hakme adeir.

Uczonych zaś swojej najwyższej rabinackiej szkoły w Lublinie nazywają „mędrcami Lublina” hakme Lublin, a przecież nikt, nawet i przeciętny żyd nie zna ich nazwiska, ani się o nie nie pyta.

Co więcej na 63 traktatów Talmudu, ani jeden nie wymienia swojego autora. Dlaczego więc nowoczesne pismo „mędrców Sjonu” miałoby wymieniać swojego autora? Dlaczego miałoby tworzyć wyjątek?

Przecież u żydów nic się nie zmieniło w ich postępowaniu ani w ich pojęciach, bo jak zapewnia Hans Kohn „nie powstały tu żadne nowe ideje, ale też żadnej ze strychu nie zarzucono. One zostały tylko jeszcze ściślej objęte. To objęcie jednak było tak ścisłe i gwałtowne, że je jeszcze zniekształcono i ściśnięto.

Gdyby więc owemu pismu dano jakąś formę w nowożytnym stylu, toby je słusznie można o fałszerstwo posądzić.

Nie można zatem domagać się od tego pisma jako nawskroś konspiracyjnego bliższych szczegółów, ani co do autorstwa ani co do czasu, czy miejsca powstania, bo w pracy konspiracyjnej jest to rzeczą zupełnie nie możliwą. Jedynie tylko wtedy wychodzi to na jaw, o ile się urzeczywistnią zabiegi konspiracyjne, wtedy wychwala się autora i wynosi jako mistrza.

Wszelkie jednak obecne dociekania w tym kierunku nie tylko nie wyjaśnią niczego, ale przeciwnie całą sprawę zaciemnią. W tym jednak kierunku zaciemnienia poszły częściowo stawiane pytania przez sędziego, a już w zupełności wszystkie pytania stawianych przez skarżących na procesie w Bernie.

 

To też otrzymuje się wrażenie z przebiegu już tylko postawionych pytań, że są to manewry, by przeciwnika na manowce sprowadzić i odwrócić jego uwagę od istoty całego zagadnienia.

Dlatego to jedyną drogą, prowadzącą do prawdy jest zestawienie tych „Protokółów” z pismami żydowskimi tak starożytnymi jak i nowoczesnymi i porównanie ich z praktyką i postępowaniem dzisiejszego żydostwa w życiu międzynarodowem i w jego polityce światowej.

 

II

NADZWYCZAJNE PROROCTWO ALBO PROGRAMOWA PRACA.

 

Kiedy w mej pracy „Talmud, bolszewizm i Projekt prawa małżeńskiego w Polsce” (Warszawa 1932) wskazałem na „Protokóły mędrców Sjonu”, jako na pismo wywrotowe, polecające działalność rozkładową wśród narodów rdzennych, odpowiedziano mi ze strony żydowskiej, że to „dawna bajka”.

Na to w mej replice zaznaczyłem, że zaciekłość, z jaką starają się żydzi wprowadzić swoje ustawy małżeńskie do prawodawstwa w narodzie katolickim, które rozbiłyby rodzinę polską i podważyłyby byt narodu, dowodzi, że żydzi działają tu w myśl wymienionych „Protokółów”, gdzie powiedziano:

„Z zupełną sumiennością można stwierdzić, że w danym momencie my jesteśmy prawodawcami, my rozsądzamy i decydujemy sprawy, my karzemy lub uniewinniamy, my jako dowódca wszystkich wojsk naszych usadowiliśmy się na koniu wodza naczelnego. Rządzimy wolą niewzruszoną, w naszych bowiem rękach pozostają szczątki partji niegdyś silnej, obecnie ujarzmionej przez nas. Władamy niepohamowanemi ambicjami, zaciekłemi zemstami, nienawiściami zajadłemi.

Wtrąciliśmy sie do prawodawstwa, do systemu wyborczego, do prasy, do wolności osobistej, a przede wszystkiem do wykształcenia i wychowania jako kamieni węgielnych, wolnego bytowania”.

 

Wykazałem wtedy, że jeśli te „Protokóły” są „bajką”, to ten, który je w r. 1897, napisał, a w r. 1901 drukiem ogłosił, był nadzwyczajnym prorokiem, bo dzisiaj to się wszystko spełnia, co tam powiedziano. Niechże więc żydzi nie „wtrącają się do ustawodawstwa” polskiego, a tem mniej do ustawodawstwa małżeńskiego w narodzie katolickim, niech nie bronią z taką zajadłością, jak to czyni Dr Akerberg, talmudycznego „Projektu prawa małżeńskiego w Polsce”, a wtedy wykażą, że co do ustawodawstwa przynajmniej ów prorok się pomylił i pod tym względem są jego uchwały zmyślone”.

 

Argumentami rzeczowymi przygwożdżeni żydzi nic nie odpowiedzieli, czyli musieli uznać rację.

W następnej mej pracy „Mesjanizm a kwestja żydowska”, (Warszawa 1934), przedstawiłem oczekiwania Mesjasza u żydów od czasów Chrystusa Pana, aż do dni naszych i wykazałem na podstawie pism żydowskich, że żydzi oczekiwali i oczekują, iż Mesjasz przyjdzie jako król potężny, zniszczy narody – gojim – i założy wszechświatowe królestwo żydowskiej.

W pracy tej wskazywałem bardzo często na harmonję, jaka znachodzi się między wypowiedziami pisarzy i działaczy żydowskich, a „Protokółami mędrców Sjonu”. Głównie zaś stwierdziłem, że przebieg rewolucji w Rosji, na Węgrzech i w Hiszpanii wykazuje, że działano tam na podstawie jednej i tej samej metody, a tę metodę znajdujemy w „Protokółach”. Historja zaś wykazuje, że rewolucje te głównie przeprowadzili żydzi, czego się nawet nie wypierają, przeciwnie przechwalają się jeszcze. Wszystkie moje wywody opierałem na pismach prawie wyłącznie żydowskich.

Toteż i na tę pracę nie mogło być żadnej odpowiedzi ze strony żydowskiej. Jedynie tylko „Nowy Dziennik” żydowski z goryczą robi wymówki „Czasowi”, iż książkę tę „podpisuje obiema rękami”, „polecając ją gorąco swoim czytelnikom”.

Nie podoba się ona żydom, jakkolwiek jest to tylko produkt ducha żydowskiego, oparta na pismach żydowskich, przedstawia ich mesjańskie nadzieje i dążenia. Po zwodniczych doświadczeniach wiekowych, odstąpiło żydowstwo od marzeń i ułudy, a przystąpiło do pracy realnej, pragnąc wykonać to, co należało, według jego pojęć, do zadań mesjasza, bo obecnie Izrael, naród sam, jak mówi Hans Kohn, staje się mesjaszem”.

Tu wyłania się więc idea mesjanizmu praktycznego.

 

III.

MESJANIZM PRAKTYCZNY.

Tę myśl porusza wielki rebe francuski Juljusz Weill, mówiąc o mesjanicznem napięciu u nowoczesnych żydów:

„Obowiązek mesjanizmu praktycznego jest tem, co więcej niż kiedyindziej puka do domu Izraela”, czyli pobudza lud izraelski do czynu i do działania w kierunku wytkniętym, by przygotować drogę królestwu mesjańskiemu czyli panowaniu żydów nad światem pod berłem mesjasza, syna Dawida. To jest mesjanizm realny i praktyczny, bo prowadzi do urzeczywistnienia tego, co ma mesjasz dokonać, czego od mesjasza oczekiwano przed 19 wiekami i czego dzisiaj oczekuje się jeszcze.

Program praktycznego mesjanizmu znajdujemy również w „Protokółach mędrców Sjonu”. Pismo to wykazuje uderzającą harmonję co do myśli i celów żydowstwa z wynurzeniami wybitnych autorów i działaczy żydowskich. W szczególny zaś sposób charakteryzuje ideę mesjanizmu praktycznego. – Ta idea jest tutaj osią, na około której obra...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin