Szymborska Poezje.txt

(123 KB) Pobierz
Wis�awa Szymborska

Poezje

Sze�� ma�ych tomik�w, z tego 
cztery, kt�re licz� si� 
naprawd�. Niewiele ponad sto 
wierszy. A jednocze�nie - jedno 
z najwa�niejszych zjawisk we 
wsp�czesnej poezji polskiej. 
Niezwyk�a prostota i 
komunikatywno��. Pos�ugiwanie 
si� fabu�� i anegdot�. Zupe�na 
bezpretensjonalno�� pisarska. A 
jednocze�nie - jedna z poezji 
najambitiejszych intelektualnie, 
jeden ze �wiat�w poetyckich o 
najciekawszym sposobie 
istnienia. 
Wiersz, kt�rym Wis�awa 
Szymborska debiutowa�a, nazywa� 
si� "Szukam s�owa". Dzi� wolno 
ju� krytykowi zmieni� t� 
formu��. Szymborska jest poetk�, 
kt�ra s�owa znajduje. Co bowiem 
uderza przede wszystkim podczas 
lektury jej wierszy, to 
niezwyk�a trafno��, 
"przystawalno��", odkrywczo�� jej 
sformu�owa� - widoczne zar�wno 
wtedy, gdy poetka pisze o 
sprawach nie wychodz�cych poza 
obr�b potocznego do�wiadczenia, 

jak wtedy, gdy znajduje s�owa 
dla poj��, stan�w, sytuacyj, 
powo�ywanych dopiero do 
istnienia. 
Szymborska nie nale�y do 
poet�w "nastawionych na 
komunikat", bez ko�ca 
zastanawiaj�cych si� nad 
stosunkiem s�owa do rzeczy i bez 
przerwy "podejrzewaj�cych 
j�zyk". Nie jest metodologiem 
poezji. Problematyka to nieobca 
jej bynajmniej - �wiadcz� o tym 
utwory tak dojrza�e i pe�ne 
wdzi�ku, jak "Rado�� pisania" - 
zawsze jednak: 
sfunkcjonalizowana, poddana 
wy�szym czy og�lniejszym celom. 
Je�li ju� bowiem Szymborska 
cokolwiek "podejrzewa", je�li 
wobec czego jest sceptyczna, to 
nie tyle wobec j�zyka, ile - 
wobec �wiata. S�owo jest tu - po 
staremu - �rodkiem, nie celem, 
�rodkiem, maj�cym w mo�liwie 
najdoskonalszy spos�b przekaza� 
to, co poetka - dobrze cel�w 
swoich �wiadoma - ma do 
powiedzenia. I mo�e w�a�nie 
dlatego - jest tak bogate, 
zr�nicowane i odkrywcze. 
Przyjrzyjmy si� paru pierwszym 
z brzegu, przyk�adom. 
"Walig�rzanki, �e�ska fauna" - to 
karykatura kobiet Rubensa. "Mie� 
wyrok skazuj�cy na ci�kie 
norwidy" - to tragikomicznie, z 
nieweso�� autoironi�, widziany 
los poety. Jaki� przy tym 
majstersztyk poetyckiego 
dowcipu. "Grzaby, znienacki, 
g�owy samonogie, wieloractwo" - 
to chimery z katedry Notre 
Dame. Za ka�dym razem mamy tu do 
czynienia z odmienn� zasad� 
operowania materia�em 
leksykalnym i - tworzenia go, za 
ka�dym razem - z elastyczno�ci� 
i odkrywczo�ci� j�zykow�, kt�re 
s�u��c r�norodnym celom, s�u�� 
im w spos�b r�wnie niezawodny. 
J�zyk tej poezji wydaje si� 
wszelako najciekawszy nie przy 
analizie poszczeg�lnych 
sformu�owa�, lecz przy analizie 

poszczeg�lnych wierszy, 
poszczeg�lnych ca�o�ci. 
Oto "Koloratura" - wiersz o 
�piewaczce. Jaki jest jego 
j�zyk, jego styl, jego 
konwencja? To stylizacja_parodia 
libretta operowego. 
Przeprowadzona i ze znawstwem, i 
z �artobliwym wdzi�kiem 
doskona�a robota poetycka, 
zas�uguj�ca na osobn� analiz�. 
Sztukmistrzostwo, ale - 
wielostronnie - 
sfunkcjonalizowane. Zamkni�ty 
zosta� w tej zabawie poetyckiej 
ca�y dramat, ca�y fragment 
duchowej biografii. Od naiwnego 
optymizmu: 

Cz�owieka przez wysokie C@ 
kocha i zawsze kocha� chce@

poprzez moment zachwiania si�, 
przera�enia, a� po odzyskanie - 
innej ju� ni� poprzednio, 
dojrza�ej - r�wnowagi 
psychicznej i mi�o�ci do ludzi. 
I je�li s�owa: 

O nie! O nie! W godzinie z�ej@ 
nie trzeba spada� z miny swej@ 

brzmi� jeszcze tonem 
�artobliwej parodii, to ju� w 
zako�czeniu - kapitalnie 
trawestuj�cym utarty, 
przys�owiowy zwrot - wyst�puje 
ton serio: 

gdzie wraca w kryszta� vox 
humana@ i brzmi jak �wiat�em 
zasia�.@

Ca�a ta konwencja zosta�a 
wystudiowana i przemy�lana jako 
przedmiot parodii - dla jednego 
jedynego wiersza. Tego rodzaju - 
delikatne - stylizacje_parodie 
pojawiaj� si� u Szymborskiej 
niejednokrotnie. Ale - za ka�dym 
razem - nawi�zuj� do innego 
wzorca, maj� odmienne proporcje 
powagi i �artu, inaczej bywaj� 
sfunkcjonalizowane. 
A oto konwencja najzupe�niej 

ju� odmienna: "Pieta". 
Maksymalnie prosty i 
sprozaizowany j�zyk trybu 
bezokolicznikowego w jego formie 
dokonanej, a funkcji 
imperatywnej przeplata si� tu z 
r�wnie oszcz�dn� i prost� mow� 
pozornie zale�n�. To rozmowa z 
matk� rozstrzelanego ongi� 
bohatera: wyra�aj�ca i dyskrecj� 
wobec cudzego nieszcz�cia, i 
poczucie jakiej�, niemo�liwej do 
przezwyci�enia, 
powierzchowno�ci, nieistotno�ci, 
zdawkowo�ci tego rodzaju rozm�w 
i spotka�:

Tak, wzrusza j� pami��.@ Tak, 
troch� jest zm�czona. Tak, to 
przejdzie.@ Wsta�. Podzi�kowa�. 
Po�egna� si�. Wyj��@ mijaj�c w 
sieni kolejnych turyst�w.@ 

Wreszcie - trzeci przyk�ad: 
"Atlantyda". Tu sama ju� 
struktura j�zykowa oddaje 
osobliwy, przypuszczalny, ani 
prawdziwy, ani nieprawdziwy 
spos�b istnienia legendarnego 
kontynentu: 

Istnieli albo nie istnieli.@ Na 
wyspie albo nie na wyspie.@ 
Ocean albo nie ocean@ po�kn�� 
ich albo nie.@ (.............)@ 
Na tej plus minus Atlantydzie.@ 

Gi�tko�� i odkrywczo�� j�zyka, 
oddaj�cego i - kszta�tuj�cego - 
r�nego rodzaju formy i 
mo�liwo�ci istnienia to w�a�nie 
jedna z charakterystycznych cech 
tej poezji, jeden z element�w 
jej - g��bszej ni� czysto 
j�zykowa - awangardowo�ci. 
Powr�cimy za chwil� do tej 
sprawy. 
Tymczasem bowiem zarysowa� si� 
ju� przed nami problem nie tylko 
przyleg�o�ci i odkrywczo�ci, 
ale tak�e - zr�nicowania j�zyka 
i stylu poezji Szymborskiej. 
Ka�dy niemal wiersz oparty jest 
tu na odmiennej zasadzie, 
powo�uje osobn� jak gdyby 

poetyk�. I oto jedna z 
odpowiedzi na pytanie: dlaczego 
ta, tak szczup�a ilo�ciowo, 
tw�rczo�� mo�e by� jednocze�nie 
tak wa�nym zjawiskiem w poezji 
wsp�czesnej. Odmienno�� jednych 
od drugich, "ca�o�ciowo��" i 
osobno�� tych wierszy sprawia 
przecie�, �e w wielu z nich tkwi 
w zal��ku ca�y zbi�r poetycki. I 
niejeden z poet�w uczyni�by 
zapewne tak: rozpisa� te wiersze 
na tomy. 
Jest to poezja g��boko 
indywidualistyczna: niekiedy jak 
gdyby w duchu Leibniza czy 
Giordana Bruna. "Cho� r�nimy 
si� od siebie jak dwie krople 
czystej wody" - pisz�c te s�owa 
Szymborska niemal przecie� 
cytuje Leibniza. Ta w�a�nie 
zasada jako�ciowej odr�bno�ci, 
zindywidualizowania monad, 
metafizycznego pluralizmu - 
znajduje sw�j wyraz ju� nawet w 
wyrazistej odr�bno�ci 
poszczeg�lnych wierszy, z 
kt�rych ka�dy stanowi jak gdyby 
osobn� indywidualno��. Ale - 
rzecz jasna - zasada ta widoczna 
jest przede wszystkim na wy�szym 
pi�trze hierarchii: w tym, co 
��czy ze sob� te wiersze i 
wyodr�bnia je z t�a ca�ej 
wsp�czesnej poezji. 
Problematyka ta pojawia si� w 
tw�rczo�ci Szymborskiej tak�e 
jako wyra�ona expressis verbis. 
W wierszu �wiadcz�cym, jak wa�ne 
s� dla niej lektury filozof�w, 
poetka pisze: 

W rzece Heraklita@ ja ryba 
pojedyncza, ja ryba odr�bna@ 
(cho�by od ryby drzewa i ryby 
kamienia)@ pisuj� w 
poszczeg�lnych chwilach ma�e 
ryby@ 
("W rzece Heraklita")

Ca�y ten utw�r oparty jest na 
owym, znakomicie wprowadzaj�cym 
element niespodzianki i 
groteski, chwycie "mechanizmu z 
ryb�", kt�ry przesuwa si� przez 

�wiat. Zmie�my jednak wsz�dzie 
"ryb�" na "monad�" - podobnego 
zabiegu dokona� zreszt� w jednym 
ze swoich tekst�w i sam filozof 
- a otrzymamy �artobliwy i 
przekorny, poetycki wyk�ad 
filozofii Leibniza. 
Co innego wszelako wyb�r 
filozoficznej tradycji, co 
innego umiej�tno�� za�wiadczenia 
poprzez poezj� - w�asnej 
odr�bno�ci i indywidualno�ci. 
Szymborska umie je 
udokumentowa�. W spos�b 
najzupe�niej naturalny osi�ga 
to, co w sztuce najwa�niejsze: 
jedno�� w r�norodno�ci. Ka�dy z 
jej wierszy - tak r�ni�cych si� 
od siebie, tak 
zindywidualizowanych - nosi 
przecie� na sobie natychmiast 
rozpoznawalne pi�kno jednego 
stylu, jednej osobowo�ci 
tw�rczej. 
Nie miejsce tu, by spraw� t� 
wyja�ni� i zanalizowa� w pe�ni. 
Niew�tpliwie jednak znaczn� rol� 
odgrywa w owym ujednoliceniu 
�mia�o��, z jak� poetka si�ga do 
kolokwializm�w, korzysta ze 
s�ownictwa i sk�adni mowy 
potocznej, takiej, jak� - 
zapewne - sama pos�uguje si� w 
rozmowach. Odrzucaj�c, jak si� 
to m�wi uczenie, idiom 
konwencjonalny na rzecz idiomu 
konwersacyjnego - przybli�a 
w�asne wiersze do tego, co jest 
jedno�ci� i jedyno�ci� 
psychiczn� - jej w�asnej, jako 
autorki, osoby. W ten spos�b 
uzyskuje zindywidualizowany tok 
zdania, a poprzez zwroty typu: 
"Jest �wiat? No to i dobrze", 
"Patrzcie go", "Wysz�o na moje" 
- zwroty pojawiaj�ce si� 
niespodzianie, w sytuacjach, 
kt�re mog�yby by� patetyczne - 
uzyskuje ponadto �w specyficzny 
efekt czytelniczy: niemal 
s�yszenia g�osu, kt�ry s�owa te 
wypowiada. 
* * *
Poczucie wyodr�bnienia jest w 
tej poezji wst�pem do poczucia 

wyobcowania. Sytuacj� wzajemnej 
obco�ci, wzajemnego 
niezrozumienia, istnienia obok - 
Szymborska ukazuje parokrotnie w 
wierszu o charakterze erotyku: w 
"�nie nocy letniej", w "Na wie�y 
Babel" - tu najciekawiej bodaj: 
jako rozmow�_nierozmow�, w 
kt�rej pytania nie koresponduj� 
z odpowiedziami, w kt�rej ka�dy 
z partner�w m�wi o czym innym. 
Aczkolwiek og�lny sens tego 
dialogu jest jasny: to 
rozstanie. 
Najwyrazi�ciej jednak i w 
spos�b najbardziej uog�lniony 
sprawa ta przejawi�a si� poprzez 
opozycj� inn�: opozycj� 
cz�owieka i �wiata rzeczy, 
�wiata przyrody. W "Rozmowie z 
kamieniem" czytamy: 

Pukam do drzwi kamnienia.@ - 
To ja, wpu�� mnie.@ 
(..........)@ - Odejd� m�wi 
kamie�. -@ Jestem szczelnie 
zamkni�ty.@ (..........)@ Pukam 
do drzwi kamienia.@ - To ja, 
wpu�� mnie.@ (..........)@ - Nie 
wejdziesz - m�wi kamie�. -@ Brak 
ci zmys�u udzia�u.@ 

I tak dalej - toczy si� ten 
dialog: pro�by i odmowy, 
pragnienia i odtr�cenia, 
cz�owieka i �wiata, cz�owieka i 
rzeczy, bytu dla siebie i bytu w 
sobie: terminy sartre.owskiego 
egzystencjalizmu wydaj� si� tu 
jak najbardziej na miejscu. 
Inspiracje natury 
filozoficznej ��cz� si� u 
Szymborskiej - w spos�b rzadko ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin